Cześć!
Cała sprawa skończyła się tak, że do Tirano nie dotarliśmy i los oszczędził nam dylematów tak wyczerpująco opisanych przez Kolegów.
Tym niemniej, wyjazd obfitował w ciekawe kolejowo i parakolejowo akcenty.
Był szybki tramwaj z Bergamo do Albino (syna pierwsza podróż tramwajem i od razu z takim wykopem) połączony z wjazdem kolejką linową łączącą Albino z miejscowością Selvino.
Ciekawa sprawa - kolejka jest częścią transportu lokalnego, kursy są skomunikowane z autobusem kursującym na przystanek tramwaju
- kiedy kończą się lekcje kursy są nawet co 10 min, pod wieczór zdarzają się i dwugodzinne przerwy.
W jedną stronę załapaliśmy się na taki szkolny kursi i jazda odbywała się na konkretnego glonojada.
Poza dziatwą władowała się też ekipa paralotniarzy ze sprzętem i pani Włoszka która się na nich całą drogę darła, chyba w związku z domniemanym przeciążeniem kolejki.
Za to z powrotem mieliśmy wagonik prawie dla siebie i mogliśmy popodziwiać widoki, a jest co.
Były funikulary w Bergamo. Tu przydał się bilet tygodniowy (patrz niżej), bo młodemu się spodobało i trzeba było pojeździć w górę i w dół.
Mnie zainteresowała konstrukcja. Wszystkie inne kolejki tego typu, które do tej pory widziałem, miały tor z mijanką i dwa wagoniki na dwóch końcach liny.
Tutaj każdy wagon ma swoją linę na której zjeżdża/wjeżdża. Tam gdzie kursują dwa wagony, są dwa tory od góry do dołu.
Zastanawiam się, co mogło przemówić za takim rozwiązaniem, bo przecież dużo więcej to musi energii żreć.
No a synek - dzięki włoskiemu pierdolcowi na punkcie dzieci - miał swoją minutę na fotelu mechanika w ATR125.
Bohatersko oddelegowałem do kabiny żonę, żeby nie peszyć gospodarza wygłodniałym spojrzeniem.
Na deser uwaga biletowa - kupiliśmy sobie tygodniowe bilety "Io Viaggio Ovunque in Lombardia" na transport lokalny w Lombardii.
Istnienie tej oferty nie jest żadną tajemnicą, jest ładnie opisana na angielskiej wersji
trenord.it.
Tajemniczo się robi, kiedy człowiek próbuje toto kupić w automacie.
Po przełączeniu na angielską wersję językową należy wybrać opcję (mam nadzieję, że dobrze pamiętam) "settegiorni ovunque".
Na szczęście pamiętałem cennik i cena się zgadzała, więc zaryzykowałem. W nagrodę wydrukował się ładny bilecik z pełną nazwą i logo oferty.
To tyle w temacie Berniny (która wciąż czeka na swój dzień) i okolic.
Raz jeszcze dzięki za duży odzew,
KD