sobota, 17 lutego 2024 o 20:42:52 UTC+1 Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Pan Dawid Rutkowski napisał:
> > BTW na budynku za dawną Wielką Synagogą jest tablica po polsku i hebrajsku.
> > Po polsku jest, że wydarzenia miały miejsce 1940-1944.
> > Po hebrajsku, że 1944-1940.
> > Zastanawia mnie, czemu cyfry w liczbach zapisują jednak od lewej do prawej,
> > choć same liczby, jak słowa, czytają od prawej do lewej...
> Arabowie, którzy zapis pozycyjny liczb znali przed nami, piszą tak samo.
> Najmniej znacząca cyfra z prawej, najbardziej znacząca -- z lewej. A piszą,
> jak Żydzi, od prawej do lewej. Myśmy ich cyfry (a właściwie pomysł zapisu
> liczb) przejęli od nich, ale kierunku nie zmieniliśmy.
>
> A dlaczego tak sobie ten zapis wymyślil? Widać bardziej naturalne jest dla
> człowieka opisywanie liczebności od szczegółu do ogółu. Po polsku mamy:
> jeden-naście, dwa-naście, trzy-naście itd. Na dwudziestu się kończy, ale po
> arabsku idzie dalej -- oni mówią coś w rodzaju "cztery ponad dwadzieścia".
Niemcy też - ciekawe dlaczego.
Francuzi za to "normalnie", choć z kolei tylko do 79, bo 80 to "4 dwudziestki",
a np. 95 to "4 dwudziestki piętnaście".
Jeszcze inną ciekawostką jest specjalna nazwa na 11 i 12,
czy to po angielsku, czy po niemiecku (zapomniałem jak jest po francusku,
tak samo jak "zachwycające" ;) - ale już Szwejk mawiał, że powinno być
dwanaście czarnych chorągwi na zamku w Konopiszcie,
"byłoby równo, akurat tuzin" (i prawda, co to za równo "10", jakieś 0x0a,
równo to jest 0x10, albo "31. okrągła rocznica", albo jak pajęczyca urodziła 511 dzieci
po zgwałceniu smoka - choć był samcem, a zwycięstwo nad słabą płcią nie jest powodem do chwały).
Ale wracając do Arabów - czy ponad setkę też podają od jedności?
Bo w polskim kończy się to na chlubnych 20, a nawet na 19 - tyle, ile nawiasów
można policzyć na palcach po zdjęciu skarpetek, a nie zdejmując majtek
(o skarpetkach to z polibudy z wykładu z pascala, prowadzonego z godną
podziwu precyzję chyba identycznie co semestr - a co semestr, bo studia
rozpoczynały się w październiku oraz w lutym, żebym wszystkim wykładowcom
zapewnić robotę w każdym semestrze - a że identycznie to podejrzewam stąd,
że jednego razu wykładowca zapomniał, którą dziś płytę nastawić i zapytał
jednego studenta z pierwszego rzędu, a ten chyba nie był na wykładzie
tydzień przedtem - i chyba o tym zapomniał - więc powiedział co było
w rzeczywistości 2 tygodnie wcześniej - i wykładowca nastawił identyczną
płytę jak tydzień wcześniej - wręcz słowo w słowo, z tym samymi grepsami,
i słuchaliśmy tego zafascynowani co najmniej przez 5 minut, aż się w końcu
komuś znudziło i powiedział, że jednak to słyszeliśmy już tydzień temu).
Potem już czyta się liczbę od lewej do prawej.
Ale że naturalne jest "opisywanie liczebności od szczegółu do ogółu"?
Czy to ma związek z powiedzeniem stalina: "śmierć jednostki to tragedia,
śmierć miliona to statystyka"?