Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

szczyty głupoty

262 views
Skip to first unread message

sundayman

unread,
Apr 15, 2021, 1:53:38 PM4/15/21
to
Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać
; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo
warsztatem elektronika ?

Ja na początku swojej elektrycznej kariery mając jakieś 8 lat
wymontowałem z czegoś głośnik. Chyba to był nieużywany już gramofon
Bambino. Następnie połączyłem wątki : prąd w gniazdku ma 50 Hz + głośnik
= dźwięk.

Co też wykonałem. I wyobraźcie sobie, głośnik podłączony do gniazdka nie
spalił się natychmiastowo, tylko przynajmniej przez sekundę albo dwie
robił głośne "BUUUUU !".
No a potem wiadomo. Jeb, dym i taka kłopotliwa cisza.

Było też trochę eksplodujących kondensatorów elektrolitycznych, zwarć
itp. no ale to banał bez polotu i fantazji.

Paweł Pawłowicz

unread,
Apr 15, 2021, 2:20:16 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 19:53, sundayman pisze:
> Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać
> ; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo
> warsztatem elektronika ?
>
> Ja na początku swojej elektrycznej kariery mając jakieś 8 lat

Mniej więcej w podobnym wieku znalazłem na hałdzie kawałek drutu który
górnicy używali do odpalania ładunków w kopalni. Chciałem zobaczyć, jak
płynie w nim prąd. Jeden koniec przyczepiłam do kranu, a drugi wetknąłem
do dziurki w gniazdku po drugiej stronie kuchni. Byłem bardzo
zawiedziony, bo nic się nie stało. Wtedy postanowiłem sprawdzić, co
będzie, jak wetknę go do drugiej dziurki.

P.P.

Zbynek Ltd.

unread,
Apr 15, 2021, 2:26:07 PM4/15/21
to
sundayman napisał(a) :
8 lat? Czyli już duży byłeś, w szkole. Ja zaczynałem dużo prędzej.
Jeszcze będąc w przedszkolu. Gdzieś w wieku 4-5 lat chyba. Wsadziłem
rękoma 2 gwoździe do gniazdka. Do dziś pamiętam wrażenia :-D
Potem tylko raz na jakiś czas je sobie odświeżałem. Ale już innymi
metodami. Mniej oczywistymi ;-)

--
Pozdrawiam
Zbyszek
PGP key: 0xDCEF4E65

Piotr Gałka

unread,
Apr 15, 2021, 2:53:48 PM4/15/21
to
W dniu 2021-04-15 o 19:53, sundayman pisze:
> Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać
> ; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo
> warsztatem elektronika ?
>

Chyba już tu się kiedyś chwaliłem.

Miałem 4 lata i 4 miesiące i pasjami lubiłem zapalać choinkę wtykając i
wyjmując wtyczkę z gniazdka (takie stare okrągłe czarne z tą płaską
częścią zagłębioną góra 3mm poniżej rantu, a wtyczka z pełnymi
metalowymi bolcami).
Wtyczkę trzymałem w garści i za którymś razem palec wskazujący
dotykający obu bolców zmieścił się w szparze między wtyczką a gniazdem,
gdy bolce już uzyskały kontakt.
Człowiek w wieku około 6 lat podobno doznaje resetu pamięci i ja
faktycznie niewiele pamiętam sprzed 6 lat ale te kilka sekund pamiętam.

Miałem 9 lat. Na środkowej kolumnie rdzenia (na moje oko jakieś 30W)
nawinąłem (drutem w emalii i podwójnym jedwabiu) transformator - 7 zwoi
pierwotnego i 1 zwój wtórnego. Na końce uzwojeń założyłem wtyczki
bananowe i wtórne do woltomierza, a pierwotne do gniazdka i nie pokazał
mi oczekiwanych 30V.

Miałem 24 lata. Przy końcowej kalibracji mojego oscyloskopu lewą ręką
opartą mocno nadgarstkiem o metalowy stelaż utrzymywałem aby się nie
przewrócił (stał do góry nogami - czyli na rurze ekranującej lampy), a
prawą usiłowałem sięgnąć w ciemno (bo patrzyłem na ekran) do jakiegoś
PR-ka i dotknąłem potencjometru regulacji jasności na którym było pełne
anodowe lampy - 1100V.
P.G.


Irokez

unread,
Apr 15, 2021, 3:14:30 PM4/15/21
to
W dniu 2021-04-15 o 19:53, sundayman pisze:
> Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać
> ; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo
> warsztatem elektronika ?
>
> Ja na początku swojej elektrycznej kariery mając jakieś 8 lat
> wymontowałem z czegoś głośnik. Chyba to był nieużywany już gramofon
> Bambino. Następnie połączyłem wątki : prąd w gniazdku ma 50 Hz + głośnik
> = dźwięk.


Może z 5-6 lat (bo jeszcze komuna była) ale pamiętam.
Kolejka PIKO N (z tych mniejszych). "Wielki brat" nie dowiózł baterii do
sklepów więc był problem kupić. Prababcia spała, radio grało, nikogo
więcej w domu...
Przedłużacz, kolejka z kawałkiem torów, dwa drutu. A może pojedzie.
Pamiętam że przednie i tylne zderzaki elektrowozu wystrzeliły (i ich nie
znalazłem) i zgasło radio - wywaliło bezpiecznik.
Prababcia się obudziła, czemu radio zgasło... no nie wiem...


--
Irokez

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 3:15:14 PM4/15/21
to
Pan Paweł Pawłowicz napisał:

> Mniej więcej w podobnym wieku znalazłem na hałdzie kawałek drutu
> który górnicy używali do odpalania ładunków w kopalni. Chciałem
> zobaczyć, jak płynie w nim prąd. Jeden koniec przyczepiłam do
> kranu, a drugi wetknąłem do dziurki w gniazdku po drugiej stronie
> kuchni. Byłem bardzo zawiedziony, bo nic się nie stało. Wtedy
> postanowiłem sprawdzić, co będzie, jak wetknę go do drugiej dziurki.

Ten kawałek drutu, co ja go znalazłem pacholęciem będąc, nawinięty
był na szpulę, w środku któryej znajdowały się poskładane blaszki.
Słowem, był to jakiś dławik. Całkiem potężny zresztą, ważył jakiś
kilogram, a drut był gdzieś milimetrowej średnicy. Chciałem zobaczyć,
co będzie, gdy się toto podłączy do prądu. Co do gniazdek w ścianie,
dobrze już wiedziałem, że należy ostrożnie. Użyłem baterii płaskiej.
Trzymając w obu rękach oskrobane z emalii końce drutu, przytknąłem
je do zacisków baterii. A potem odłączyłem, i, o kuu... Nie, ja byłem
grzecznym chłopcem, takich słów nie używałem. Ale zaraz postanowiłem
wykorzystać nabytą wiedzę w praktyce. Kolegów z podwórka (starszych
przeważnie) zagadywałem niewinnym pytaniem, czy prąd z baterii może
kopnąć. A potem prosiłem o powrórzenie eksperymentu (oni już nie byli
tacy grzeczni jak ja).

Jarek

--
Szczyt głupoty: Durny (2622 m n.p.m.)

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 3:37:12 PM4/15/21
to
Irokez napisał:

> Może z 5-6 lat (bo jeszcze komuna była) ale pamiętam.
> Kolejka PIKO N (z tych mniejszych). "Wielki brat" nie dowiózł baterii
> do sklepów więc był problem kupić. Prababcia spała, radio grało, nikogo
> więcej w domu...
> Przedłużacz, kolejka z kawałkiem torów, dwa drutu. A może pojedzie.
> Pamiętam że przednie i tylne zderzaki elektrowozu wystrzeliły (i ich
> nie znalazłem) i zgasło radio - wywaliło bezpiecznik.
> Prababcia się obudziła, czemu radio zgasło... no nie wiem...

To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
eksperymentów z prądem. Lubiłem go.

Jarek

--
Zamienię kolejkę alektryczną na pociąg do kobiet.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 3:40:05 PM4/15/21
to
Irokez napisał:

> Może z 5-6 lat (bo jeszcze komuna była) ale pamiętam.
> Kolejka PIKO N (z tych mniejszych). "Wielki brat" nie dowiózł baterii
> do sklepów więc był problem kupić. Prababcia spała, radio grało, nikogo
> więcej w domu...
> Przedłużacz, kolejka z kawałkiem torów, dwa drutu. A może pojedzie.
> Pamiętam że przednie i tylne zderzaki elektrowozu wystrzeliły (i ich
> nie znalazłem) i zgasło radio - wywaliło bezpiecznik.
> Prababcia się obudziła, czemu radio zgasło... no nie wiem...

To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
eksperymentów z prądem. Lubiłem go.

Jarek

--
Zamienię kolejkę elektryczną na pociąg do kobiet.

Paweł Pawłowicz

unread,
Apr 15, 2021, 3:54:29 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 21:40, Jarosław Sokołowski pisze:
Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był prostownik
selenowy.

P.P.

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 3:57:02 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 19:53, sundayman pisze:
Dawno temu (wątek do znalezienia na grupach) popełniłem wejście do
zalanej wodą własnej serwerowni (6 kompów) gdzie był zawór do wody, żeby
go zamknąć aby dalej nie leciało z pękniętego bojlera. Jakieś 30cm
poziomu wody. Nie mogłem wyłączyć prądu, bo serwery by padły. Dookoła
były gejzery z kilku przedłużaczy, buchające parą ale myślę sobie, skoro
nie kopie na bosaka przy schodach to pewnie dalej będzie tak samo. Kompy
jakoś nie iskrzyły jeszcze ale cześć już była zalana i co ciekawe
działały. W końcu woda przewodzi lepiej niż ja sam więc co może się
stać? W połowie drogi poczułem mrówki ale "przytrzymaj mi piwo"
zadziałało. Dopiero jak doszedłem do zaworu w podkoszulce, gdzie
mrowienie opanowało dolne części ciała łącznie z interesem i miałem
chwycić gołą ręką za zawór to była chwila prawdy nad rozumieniem fizyki.

No nie jebło :D Jeszcze miesiąc bolały mnie łydki i uda (nie mam chyba
przez to reumatyzmu) ale "myszyn immposible akompliszt" i serwerownia
dała się podmienić komp po kompie w 3 dni nim padły na ament :) Wodę
zbierałem pół dnia ale już plastikową szufelką do wiaderka.

Tak, nigdy już tego nie zrobię w ten sposób :)

--
LordBluzg®
<<<Pasek Grozy TVPiS>>>
NASZE KŁAMSTWA SĄ PRAWDĄ

Irokez

unread,
Apr 15, 2021, 4:01:38 PM4/15/21
to
W dniu 2021-04-15 o 21:54, Paweł Pawłowicz pisze:
No właśnie nie miałem zasilacza. Była na 2 płaskie baterie.
PIKO w większym wymiarze (nie pamiętam symbolu, może TT) miało już
zasilacz sieciowy.


--
Irokez

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 4:02:22 PM4/15/21
to
Pan Paweł Pawłowicz napisał:
Taki czarny, z bakelitu, z białym pokrętłem (szybko się urwało) i białym
przyciskiem do bezpiecznika? Z jednej strony zaciski napięcia regulowanego,
do zasilania trakcji, a z drugiej na stałe pod prądem (choć zmiennym), do
przekładania zwrotnic i innych takich? Fajny był.

--
Jarek

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 4:04:02 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 21:40, Jarosław Sokołowski pisze:
[...]

> Ja za Gomułki też miałem PIKO,
> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.
>
Fajny był, taki szary, niemiecki z metalowymi/karbowanymi pokrętłami do
przykręcania kabelków.

Tam nie było różnych napięć. Były 2 wyjścia +/- jedno stałoprądowe (do
oświetlenia /przekładni) a drugie regulowane.

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 15, 2021, 4:16:26 PM4/15/21
to
To ten starszy w czarnej bakelitowej obudowie.
Nowszy w szarej polistyrenowej miał wyłącznik termiczny (a w środku OIDP też selen, chyba dwie płytki bez mostka) - złośliwy był, im
lepsza zabawa tym chętniej wyłączał ;-)
A zbadany organoleptycznie pokazał uzwojenie z aluminium - cud NRD.
Dawał regulowane 12 Volt stałego dla kolejki i 16 Volt zmiennego dla obsługi akcesoriów (szlabany, zwrotnice itp.)


-----
> Miał elektromagnetyczny bezpiecznik.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 4:22:14 PM4/15/21
to
>> Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był prostownik
>> selenowy.
>
> Taki czarny, z bakelitu, z białym pokrętłem (szybko się urwało) i białym
> przyciskiem do bezpiecznika? Z jednej strony zaciski napięcia regulowanego,
> do zasilania trakcji, a z drugiej na stałe pod prądem (choć zmiennym), do
> przekładania zwrotnic i innych takich? Fajny był.

Konkretnie to taki:

https://a.allegroimg.com/s1024/0c2914/c2350d754072bd14a0732dd18d91

--
Jarek

Jacek Maciejewski

unread,
Apr 15, 2021, 4:24:37 PM4/15/21
to
Dnia Thu, 15 Apr 2021 19:53:31 +0200, sundayman napisał(a):

> co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem

Kiedyś postanowiłem zrobić lampę łukową. Dwa "węgielki" z baterii 3R4,
drewniany piórnik (i tak go nie lubiłem) z zasuwanym wieczkiem jako
mechanizm ustawiania odstępu między nimi i dwie blaszki do ich
umocowania do pudełka i do wieczka. Do tego lustro i wieczorna ciemność.
Żelazko jako ogranicznik prądu, parę drutów i wszystko na parapet i do
kontaktu. Łuk był jak należy, buczał pięknie a na podwórku robiło się
jasno jak w dzień. Tylko po parunastu sekundach piórnik się zapalał i
trza bylo gasić :) Jakim cudem zachowałem wzrok, nie wiem :)
A z innej beczki: Jak pomyślę jakie pięknie wykonane stare,
międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby mieć
oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag trafia. Dziś
były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było w Poznaniu sklepu z
detalami :)
--
Jacek
-I hate haters-

Irokez

unread,
Apr 15, 2021, 4:34:41 PM4/15/21
to
W dniu 2021-04-15 o 22:24, Jacek Maciejewski pisze:

> A z innej beczki: Jak pomyślę jakie pięknie wykonane stare,
> międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby mieć
> oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag trafia. Dziś
> były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było w Poznaniu sklepu z
> detalami :)
>


No właśnie to był ten problem, chciało się coś eksperymentować a nie
było czym.
Po jakimś czasie dopiero Bomis otworzyli i były paczki z przypadkowymi
komponentami co chyba w Diorze nie przeszły przez testy lub/i nadwyżki.


--
Irokez

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 4:42:03 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 22:24, Jacek Maciejewski pisze:
> Ale wtedy nie było w Poznaniu sklepu z
> detalami :)
>
Miałem wtedy dojście do ZURTu :] i byłem Bogiem :]
TG 70 wymieniałem jako wymiana handlowa na kolejki PIKO i całe stacje
miałem na planszy :)

Potem na Krysiewicza odpalił się młody Gembara...

Zbynek Ltd.

unread,
Apr 15, 2021, 5:13:27 PM4/15/21
to
Piotr Gałka napisał(a) :
> Miałem 24 lata. Przy końcowej kalibracji mojego oscyloskopu lewą ręką
> opartą mocno nadgarstkiem o metalowy stelaż utrzymywałem aby się nie
> przewrócił (stał do góry nogami - czyli na rurze ekranującej lampy), a
> prawą usiłowałem sięgnąć w ciemno (bo patrzyłem na ekran) do jakiegoś
> PR-ka i dotknąłem potencjometru regulacji jasności na którym było pełne
> anodowe lampy - 1100V.

Pi razy oko też w okolicy 22 lat. Grzebałem w radiostacji lampowej.
Nieopatrznie dotknąłem palcem anody. Bodajże 3kV. Zaskwierczało.
Takie oparzenie długo się goi i boli. Ze 3 razy dłużej niż rana cięta.

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 5:31:04 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 23:12, Zbynek Ltd. pisze:
Pff, ja jakiś czas hodowałem dziury w paznokciach po ruskich Rubinach.
Tam jest deko wincyj :D Te bardzo stare Rubiny GEN I miały w ogóle
jakieś popierdolone WN a te późniejsze mniej waliły na boki. Jak
mieszkanie klienta miało wilgotność pluskiew za szafą to czasem z TV
ciekła woda więc groźnie bywało. Obudowa lamp/gniazd rozsypywała się jak
trociny a HV emanował błękitem dookoła po zdjęciu pokrywy:) Suszarka
własna była jako wyposażenie podstawowe.

sundayman

unread,
Apr 15, 2021, 5:54:27 PM4/15/21
to

> Dawno temu (wątek do znalezienia na grupach) popełniłem wejście do
> zalanej wodą własnej serwerowni (6 kompów) gdzie był zawór do wody

Podziwiam. Ja od kiedy się dowiedziałem jak zginął Jacek Chmielnik to
bardzo uważam z prądem w okolicach gruntu.

Grzegorz Kurczyk

unread,
Apr 15, 2021, 6:01:55 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 21:54, Paweł Pawłowicz pisze:
Jeśli macie na myśli zasilacz PIKO Fz1

https://obrazki.elektroda.pl/19_1243833677.jpg

to miał bezpieczniki termobimetalowe.

Po zwarciu i zadziałaniu bezpiecznika zapalała się czerwona lampka.
Żarówka lampki była równolegle z bezpiecznikiem. Więc jak prąd zwarciowy
rozgrzał bimetal, to styki się otwierały to żarówka się zapalała
zmniejszając prąd do bezpiecznej wartości. Bimetal stygł i styki się
ponownie zamykały. Dopóki nie usunąłeś zwarcia, to się robił
kierunkowskaz :-)
Ten transformator towarzyszył mi przez całe dzieciństwo i mam go do
dziś. Po dołożeniu dużego kondensatora elektrolitycznego długo służył
jako regulowany zalsilacz warsztatowy :-)


--
Pozdrawiam
Grzegorz

sundayman

unread,
Apr 15, 2021, 6:02:56 PM4/15/21
to

> TG 70 wymieniałem jako wymiana handlowa na kolejki PIKO i całe stacje
> miałem na planszy :)

Kiedyś z kolegą pojechałem do Warszawy do Bomisu w okolicach Pałacu
Kultury. Jakoś w latach 80-tych.
Idziemy i patrzymy - a tam cała paczka ruskich tranzystorów ( takich
wielkości BC211 mniej więcej ) w cenie kilku zł. Pomylili się czy co ?
W każdym razie nakupiliśmy tych tranzystorów od cholery i trochę.
Słabe były ale jakoś się tam nadawały do czegoś.

> Kiedyś postanowiłem zrobić lampę łukową

Też miałem to w planach, ale jakoś nie wyszło...

Z tematów pobocznych - jakoś też w latach 80-tych robiliśmy z kolegą
pierwsze płytki. Do trawienia używaliśmy chyba kwasu solnego z
perhydrolem ? Coś takiego.

Trawiło to jak wściekłe. Aż się grzało wszystko.
Któregoś razu trzeba było płyn spuścić za pomocą wężyka więc kolega
"zassał". Miał zamiast tylko leciutko zassać no ale nie udało się.
Na szczęście nic mu nie wypaliło ale zęby miał idealnie białe :)



Ogólnie jak tak czytam co piszecie, to chyba warto by książkę wydać z
takimi historiami. Bo pouczające i udowadniające, że anioły stróże muszą
istnieć.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:06:20 PM4/15/21
to
sundayman napisał:
To była gra vabank.

--
Jarek

Michal Jankowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:06:54 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 21:56, LordBluzg® pisze:
> W końcu woda przewodzi lepiej niż ja sam więc co może się
> stać?

No właśnie słona krew lepiej przewodzi prąd niż słodka woda.

Jak raz dziś było w mediach o jakiejś dziewczynie, co zginęła, bo jej
wpadł do wanny telefon podłączony do ładowania. Że też taki prąd z
ładowarki wystarczy...

MJ

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:15:37 PM4/15/21
to
Pan Grzegorz Kurczyk napisał:

>>> To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
>>> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
>>> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
>>> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
>>> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.
>>
>> Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był prostownik
>> selenowy.
>
> Jeśli macie na myśli zasilacz PIKO Fz1
>
> https://obrazki.elektroda.pl/19_1243833677.jpg

Nie, nie ten. Coś takiego widywałem u kolegów, czułem wtedy wyższość.
Ten mój był z dziesięć razy większy i wyglądał dwadziścia razy poważniej.
Nazywał się "PIKO BAHN ME002g", obrazek już pokazywałem.

> to miał bezpieczniki termobimetalowe.
>
> Po zwarciu i zadziałaniu bezpiecznika zapalała się czerwona lampka.

U mnie gasła zielona. Więc wszystko na opak.

> Ten transformator towarzyszył mi przez całe dzieciństwo i mam go do
> dziś. Po dołożeniu dużego kondensatora elektrolitycznego długo służył
> jako regulowany zalsilacz warsztatowy :-)

Jak wspomniałem, u mnie też. Ale to było dawno i od dawna go nie mam.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:17:03 PM4/15/21
to
Pan Michal Jankowski napisał:

> Jak raz dziś było w mediach o jakiejś dziewczynie, co zginęła, bo jej
> wpadł do wanny telefon podłączony do ładowania. Że też taki prąd z
> ładowarki wystarczy...

A to nie przebicie napięcia sieciowego?

--
Jarek

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 6:19:04 PM4/15/21
to
W dniu 15.04.2021 o 23:54, sundayman pisze:
To było przed Chmielnikiem. Kontrolowałem sytuację cały czas. Świadomość
mi się nie skończyła a udowodniłem sobie znajomość praw fizyki w 90%.
Taki osobliwy test :) Co prawda bezpiecznikiem była ta świadomość bo nie
posiadałem na stanie kaloszy. Bezpiecznik uwzględnił przeciążenia ale
ryzyko już nie. Tym razem się zwyczajnie udało :)

Grzegorz Kurczyk

unread,
Apr 15, 2021, 6:25:05 PM4/15/21
to
Jako młode pacholę, praktykując w rodzinnym serwisie RTV zaliczyłem
praktyczny pokaz działania żywego "dzwonka elektrycznego".

Duży i ciężki lampowy odbiornik radiowy. Radio gra, ale trzeszczy.
Dodatkowo słyszę wydobywające się z wnętrza jakby skwierczenie. Mając
rękę opartą na chassis, odruchowo wkładam łeb do skrzynki odbiornika i
nasłuchuję. W tym momencie nosem dotykam podstawki "oka magicznego".
Wstrząs... Głowa idzie do tyłu i walę potylicą w górną deskę skrzynki.
Odbijam się i ponownie nosem dotykam anodowego na oku magicznym. Nie
pamiętam już ile cykli zrobiłem i co mnie bardziej bolało, nos czy
potylica :-)

Mój ówczesny kolega z branży miał podobną przygodę przy naprawie
telewizora (któryś z "mieszańców" lampowo-tranzystorowych). Chassis
odchylone, końcowa regulacja geometrii obrazu i w pewnym momencie
charakterystyczne skwierczenie. Kolega odruchowo nachylił się i dostał w
ucho z anody prostownika W.N. (lampa EY86). Głowa w górę, potylica w
skrzynkę, telewizor leci do przodu, a zamykające się chassis ostrymi
krawędziami blach robi koledze piękne sznyty na twarzy. "Dzwonka" nie
było ale kolega wyglądał jak po walce z tygrysem i jeszcze miał
przypalone ucho :-)


--
Pozdrawiam
Grzegorz

Michal Jankowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:35:05 PM4/15/21
to
W dniu 16.04.2021 o 00:17, Jarosław Sokołowski pisze:
No wiadomo, że nie zabija tych parę woltów między plusem a minusem
ładowarki, tylko gdzieś tam się 230V przebiło. Tak mi się napisało.

Zresztą miałem kiedyś w ręku jakiś bezmarkowy chiński badziew, co jak
się podłączyło odbiornik do ładowania, to brany do ręki lekko kopał. Na
wszelki wypadek nie uziemiałem się drugą ręką a badziew poszedł do kubła.

MJ

Michal Jankowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:36:52 PM4/15/21
to
W dniu 16.04.2021 o 00:02, sundayman pisze:

> Ogólnie jak tak czytam co piszecie, to chyba warto by książkę wydać z
> takimi historiami. Bo pouczające i udowadniające, że anioły stróże muszą
> istnieć.

To jest prosta selekcja - kto się w ten sposób zabił, to siłą rzeczy nie
wspomina.

MJ

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 6:41:05 PM4/15/21
to
W dniu 16.04.2021 o 00:02, sundayman pisze:
>
Kiedyś namierzyłem ruskie tranzystory KT do wcz, które nadawały się
idealnie na tworzenie dopałek do CB i wyłaziło nawet <1000W mocy co
powodowało pad TV w promieniu 500m od nadajnika. Takie różowe "motylki"
ze złoconymi końcówkami. W przypadku jazdy samochodem z CB, harmoniczne
potrafiły odpalić alarmy w samochodach na parkingu w ilości <100 szt
więc wyło zawzięcie :) Matko, ile było kwików radochy, kiedy ustawiłeś
się nad jakimś TV maniakiem i odpalałeś nośną a on pizgał w TV pięścią i
widziałeś to przez jego okno jak napierdala :D Plaga straszliwa w ogóle
jadąc przez miasto a wkurwieni taryfiarze skrośnymi (bo im wycinało)
gonili Cię przez pół wlkp :D
Srogie to było. Pamiętam jak ustawiłem się przypadkiem kiedyś koło
koscioła w niedzielę i zaindukowałem się amplitudą w głośnikach podczas
podniesienia z kurwami na ustach. We wstecznym lusterku dojrzałem szybko
zbliżających się tubylców bez uśmiechu na twarzy i wypaliłem 2 srogie
ślady z mojego Passata, żeby się oddalić na bezpieczną odległość, celem
uratowania gabloty :)

LordBluzg®

unread,
Apr 15, 2021, 6:46:04 PM4/15/21
to
W dniu 16.04.2021 o 00:35, Michal Jankowski pisze:

>>> Jak raz dziś było w mediach o jakiejś dziewczynie, co zginęła, bo jej
>>> wpadł do wanny telefon podłączony do ładowania. Że też taki prąd z
>>> ładowarki wystarczy...
>>
>> A to nie przebicie napięcia sieciowego?
>>
>
> No wiadomo, że nie zabija tych parę woltów między plusem a minusem
> ładowarki, tylko gdzieś tam się 230V przebiło. Tak mi się napisało.

Niekoniecznie. to zależy od skurczu/rozkurczu. Mam rozkurcz. Kiedyś
próbowałem przeciąć kabelek telefoniczny na polu (50V) i 20 razy
szukałem ucinaczek w promieniu 20m bo za każdym razem bezwiednie je
wyrzucałem jak mnie kopało podczas deszczu.
>
> Zresztą miałem kiedyś w ręku jakiś bezmarkowy chiński badziew, co jak
> się podłączyło odbiornik do ładowania, to brany do ręki lekko kopał. Na
> wszelki wypadek nie uziemiałem się drugą ręką a badziew poszedł do kubła.

To po co się uziemiałeś? :) Ja na końcu założyłem sobie worek foliowy na
dłonie i przeciąłem w/w wspomniany kabel.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 15, 2021, 6:46:48 PM4/15/21
to
Pan Michal Jankowski napisał:

> Zresztą miałem kiedyś w ręku jakiś bezmarkowy chiński badziew, co jak
> się podłączyło odbiornik do ładowania, to brany do ręki lekko kopał.
> Na wszelki wypadek nie uziemiałem się drugą ręką a badziew poszedł
> do kubła.

Za Gomułki mieliśmy w domu radzieckie radyjko turystyczne. Zasilane
z 9-woltowej bateryjki lub takiegoż akumulatora. Do tego w komplecie
była radziecka ładowarka. Nie było w niej żadnej separacji galwanicznej,
tylko we wtyczce dioda z jakimiś kondensatorami i opornikami (był tam
też przełącznik 220/110V). Należało najpierw podłączyć akumulator,
a następnie wetknąć wtyczkę do gniazdka. Inaczej dotknięcie styków
groziło rażeniem pełną mocą elektrowni.

--
Jarek

Marcin Debowski

unread,
Apr 15, 2021, 7:27:27 PM4/15/21
to
On 2021-04-15, sundayman <sund...@poczta.onet.pl> wrote:
> Tak mnie natchnął jeden kolega w wątku poniżej, że postanowiłem zapytać
> ; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo
> warsztatem elektronika ?

Wypaliłem sobię dziurę w ramieniu zasnąwszy na łóżku, gdzie wczesniej
naprawiałem jakąś starą lampę i zostawiłem niezaizolowane końcówki kabla pod
prądem. Coś koło 11 roku zycia.

--
Marcin

Marcin Debowski

unread,
Apr 15, 2021, 7:38:02 PM4/15/21
to
Czasami wystarczy i 100mA.

--
Marcin

Marcin Debowski

unread,
Apr 15, 2021, 7:50:04 PM4/15/21
to
On 2021-04-15, LordBluzg® <mka...@poczta.onet.pl> wrote:
> W dniu 16.04.2021 o 00:35, Michal Jankowski pisze:
>
>>>> Jak raz dziś było w mediach o jakiejś dziewczynie, co zginęła, bo jej
>>>> wpadł do wanny telefon podłączony do ładowania. Że też taki prąd z
>>>> ładowarki wystarczy...
>>>
>>> A to nie przebicie napięcia sieciowego?
>>>
>>
>> No wiadomo, że nie zabija tych parę woltów między plusem a minusem
>> ładowarki, tylko gdzieś tam się 230V przebiło. Tak mi się napisało.
>
> Niekoniecznie. to zależy od skurczu/rozkurczu. Mam rozkurcz. Kiedyś
> próbowałem przeciąć kabelek telefoniczny na polu (50V) i 20 razy
> szukałem ucinaczek w promieniu 20m bo za każdym razem bezwiednie je
> wyrzucałem jak mnie kopało podczas deszczu.

Ciało ludzkie ma ca 300omów. Sucha skóra, mokre stopy i ręce. Wystarczy
30V aby było 100mA, które już robi spory rozpi..aw z sercem i mięśniami.
Dlatego pewnie przyjmowało się <24V jako napięcie bezpieczne.

--
Marcin

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 1:37:25 AM4/16/21
to
Ten na zdjęciu z linka jest całkiem duży i waży ponad 2 kg, miałem taki, i podobnie ciągnął mnie elektr[oni]ycznie przez dzieciństwo
aż raz niechcący zaczepiony spadł z biurka rozbijając doszczętnie obudowę (raczej polistyren niż ABS).
Z płytek selenowych chciałem zrobić fotodiodę :-)
Gabarytowo były podobne.
Kolega kolejkowiec miał ten starszy i zazdrościłem bezpiecznika magnetycznego, bo można było szybko wcisnąć, a bimetal termo dawał
na siebie sporo czekać.
Tak swoją drogą wszelkie zabawki PIKO ukształtowały niezłe dzieciństwo ;-)
Przedwczoraj odwiedziłem sklep modelarski w miejscu dawnej składnicy harcerskiej, oferta niby szeroka ale jednak nie to samo ;-)


-----
> Nie, nie ten.

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 1:42:34 AM4/16/21
to
Robiłem chyba wszystkie Wasze głupoty razem wzięte ;-)
Może przeżyliśmy dzięki drewnianym parkietom?


-----

Paweł Pawłowicz

unread,
Apr 16, 2021, 3:44:26 AM4/16/21
to
W dniu 15.04.2021 o 22:02, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan Paweł Pawłowicz napisał:
>
>>>> Może z 5-6 lat (bo jeszcze komuna była) ale pamiętam.
>>>> Kolejka PIKO N (z tych mniejszych). "Wielki brat" nie dowiózł baterii
>>>> do sklepów więc był problem kupić. Prababcia spała, radio grało, nikogo
>>>> więcej w domu...
>>>> Przedłużacz, kolejka z kawałkiem torów, dwa drutu. A może pojedzie.
>>>> Pamiętam że przednie i tylne zderzaki elektrowozu wystrzeliły (i ich
>>>> nie znalazłem) i zgasło radio - wywaliło bezpiecznik.
>>>> Prababcia się obudziła, czemu radio zgasło... no nie wiem...
>>>
>>> To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
>>> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
>>> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
>>> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
>>> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.
>>
>> Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był prostownik
>> selenowy.
>
> Taki czarny, z bakelitu, z białym pokrętłem (szybko się urwało) i białym
> przyciskiem do bezpiecznika? Z jednej strony zaciski napięcia regulowanego,
> do zasilania trakcji, a z drugiej na stałe pod prądem (choć zmiennym), do
> przekładania zwrotnic i innych takich? Fajny był.

Tak! Dokładnie tak!

P.P.

Jacek Maciejewski

unread,
Apr 16, 2021, 3:45:17 AM4/16/21
to
Nie wtykaj bez sensu! Robilim z kolegą radiostację na jakiejś ruskiej
lampie wielkiej jak słoik Wecka. Zasilacz PA miał co najmniej 1 kV. Na
drugi dzień kolega podszedł do wyłączonej radiostacji i czegoś tam
szukał w środku. No i palcem wskazującym rozładował blok kondensatorów
zasilacza PA. Huknęło a kolega zaczął taniec wokól stołu, trzymając się
za rękę i powtarzając wiele razy K...!
Kto tam by się przejmował jakimiś bliderami :)

RoMan Mandziejewicz

unread,
Apr 16, 2021, 3:50:22 AM4/16/21
to
Hello Michal,

Friday, April 16, 2021, 12:35:01 AM, you wrote:

[...]

> Zresztą miałem kiedyś w ręku jakiś bezmarkowy chiński badziew, co jak
> się podłączyło odbiornik do ładowania, to brany do ręki lekko kopał. Na
> wszelki wypadek nie uziemiałem się drugą ręką a badziew poszedł do kubła.

Każdy, poprawnie wykonany zasilacz w II klasie izolacji będzie „lekko
kopał” osoby wrażliwe. Ze względu na kondensator przeciwzakłóceniowy
1-2.2 nF pomiędzy stroną pierwotną a wtórną.

Zasilacz I klasy będzie „lekko kopał” przy niepodłączonym PE. Powód
podobny.

--
Best regards,
RoMan
Nowa strona: http://www.elektronika.squadack.com (w budowie!)

MKi

unread,
Apr 16, 2021, 4:14:34 AM4/16/21
to
>
> 8 lat? Czyli już duży byłeś, w szkole. Ja zaczynałem dużo prędzej.
> Jeszcze będąc w przedszkolu. Gdzieś w wieku 4-5 lat chyba. Wsadziłem
> rękoma 2 gwoździe do gniazdka. Do dziś pamiętam wrażenia :-D
> Potem tylko raz na jakiś czas je sobie odświeżałem. Ale już innymi
> metodami. Mniej oczywistymi ;-)

Ja tą metodą próbowałem zapalić dwa ognie sztuczne.
Chyba 3 lata miałem.
Na szczęście spalił się bezpiecznik.

Podrowienia,
MKi



Paweł Pawłowicz

unread,
Apr 16, 2021, 4:19:11 AM4/16/21
to
W dniu 16.04.2021 o 09:45, Jacek Maciejewski pisze:
[...]
> Huknęło a kolega zaczął taniec wokól stołu, trzymając się
> za rękę i powtarzając wiele razy K...!

Byłem dzieckiem, rodzice dostali mieszkanie w górniczej dzielnicy. Moi
nowi koledzy bawili się w tramwaj. Polegało to na tym, że biegło się
trzymając przewodu, który jakiś garażowy dziadek przeciągnął od słupa do
swojego garażu. W pewnej chwili, przy przebieganiu przez kałuże, jakaś
straszliwa siła rzuciła mną o glebę. Jeden z kolegów podszedł i coś
powiedział. Nie zrozumiałem z tego nic (dotychczas wychowywałem się z
kuzynem i kuzynkami w izolacji od innych dzieci). Kiedy wróciłem do domu
ubłocony od stóp do głowy, mama zapytała co się stało. Nie bardzo
wiedziałem, jak odpowiedzieć, więc zacytowałem zapamiętane słowa "Kurwa,
jebnął mnie prąd". Nie pamiętam, czy zmieniłem zaimek...

P.P.

MKi

unread,
Apr 16, 2021, 4:22:47 AM4/16/21
to
>> To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
>> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
>> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
>> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
>> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.
>
> Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był prostownik
> selenowy.

Moją ulubioną gwiazdkową pacholęcą zabawą było wykorzystywanie
włosia anielskiego (taka ozdoba na choinkę z pasków filii aluminiowej)
do robienia zwarć między szynami i wywalanie tego bezpiecznika.
Tak co parę sekund - aż dziw, że przeżył te manipulacje.

Pozdrowienia,
MKi


collie

unread,
Apr 16, 2021, 4:24:32 AM4/16/21
to
W czwartek, 15.04.2021 o 21:56, LordBluzg® napisał:

> Dawno temu (wątek do znalezienia na grupach) popełniłem wejście do
> zalanej wodą własnej serwerowni (6 kompów) gdzie był zawór do wody, żeby
> go zamknąć aby dalej nie leciało z pękniętego bojlera. Jakieś 30cm
> poziomu wody. Nie mogłem wyłączyć prądu, bo serwery by padły. Dookoła
> były gejzery z kilku przedłużaczy, buchające parą ale myślę sobie, skoro
> nie kopie na bosaka przy schodach to pewnie dalej będzie tak samo. Kompy
> jakoś nie iskrzyły jeszcze ale cześć już była zalana i co ciekawe
> działały. W końcu woda przewodzi lepiej niż ja sam więc co może się
> stać? W połowie drogi poczułem mrówki ale "przytrzymaj mi piwo"
> zadziałało. Dopiero jak doszedłem do zaworu w podkoszulce, gdzie
> mrowienie opanowało dolne części ciała łącznie z interesem i miałem
> chwycić gołą ręką za zawór to była chwila prawdy nad rozumieniem fizyki.

Dzisiaj możesz powtórzyć eksperyment mając samochód elektryczny.

https://zapodaj.net/1740aa3f7c6cf.jpg.html


--
Tu jest Usenet - tu się nie dyskutuje, tu się walczy.

Mateusz Viste

unread,
Apr 16, 2021, 4:42:57 AM4/16/21
to
2021-04-16 o 10:22 +0200, MKi napisał:
> > Ja też. Miał elektromagnetyczny bezpiecznik. W środku był
> > prostownik selenowy.
>
> Moją ulubioną gwiazdkową pacholęcą zabawą było wykorzystywanie
> włosia anielskiego (taka ozdoba na choinkę z pasków filii aluminiowej)
> do robienia zwarć między szynami i wywalanie tego bezpiecznika.
> Tak co parę sekund - aż dziw, że przeżył te manipulacje.

Ja to paski aluminiowe wycinałem sam, z kuchennej folii aluminiowej
mamy. Następnie "rzucałem" te paseczki na dwa druty ostrożnie wetknięte
w gniazdko 220V. Było efektownie (światło przygasało w całym domu) i
bardzo zabawnie, dopóki się firanka nie zapaliła.

Mateusz

Zbych

unread,
Apr 16, 2021, 4:51:55 AM4/16/21
to
On 16.04.2021 01:49, Marcin Debowski wrote:

> Ciało ludzkie ma ca 300omów. Sucha skóra, mokre stopy i ręce. Wystarczy

To chyba wtedy jak jesteś meduzą :-)

https://www.elektro.info.pl/artykul/ochrona-przeciwporazeniowa/44562,badania-impedancji-ciala-czlowieka

W 1969 roku Gottfried Biegelmeier (1924–2007) z Wiednia wykonał bardzo
dokładne pomiary impedancji ciała człowieka. Określił wartość
rezystancji wewnętrznej ciała R=781±114Ω, a wartość całkowitej
impedancji ciała Z=3500±1400Ω. W swoich badaniach używał elektrod
cylindrycznych o średnicy 80 mm i długości 100 mm. Prowadził badania na
drodze pomiarowej ręka lewa – ręka prawa, nawilżając skórę 3% roztworem
wodnym soli kuchennej.

viktorius

unread,
Apr 16, 2021, 4:56:55 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 10:14, MKi pisze:
My będąc na zielonej szkole, czyli klasa 3 podstawówki, nie mając
zapałek, też chcieliśmy zapalić zimne ognie.
Wywaliło prąd w całym skrzydle ośrodka, znalezienie winnych było
banalne, węchem. Nie zdążyliśmy przewietrzyć na tyle, żeby nasz pokój
nie wzbudzał podejrzeń.



--
viktorius

viktorius

unread,
Apr 16, 2021, 5:22:16 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 07:37, ąćęłńóśźż pisze:

> Tak swoją drogą wszelkie zabawki PIKO ukształtowały niezłe dzieciństwo ;-)
> Przedwczoraj odwiedziłem sklep modelarski w miejscu dawnej składnicy
> harcerskiej, oferta niby szeroka ale jednak nie to samo ;-)
>
W pawilonie po mojej składnicy jest teraz Pepco i Biedronka :(

--
viktorius

viktorius

unread,
Apr 16, 2021, 5:41:01 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-15 o 23:54, sundayman pisze:
>
>> Dawno temu (wątek do znalezienia na grupach) popełniłem wejście do
>> zalanej wodą własnej serwerowni (6 kompów) gdzie był zawór do wody
>
> Podziwiam. Ja od kiedy się dowiedziałem jak zginął Jacek Chmielnik to
> bardzo uważam z prądem w okolicach gruntu.

Z tą różnicą żę Chmielnik niekoniecznie był świadomy, że wchodzi do wody
w przebiciem, a tu było z czystą premedytacją. Nawet mrowienie w prącie
nie zaświeciło żaróweczki, że dalej wchodzić, to nie bardzo...

--
viktorius

LordBluzg®

unread,
Apr 16, 2021, 5:57:16 AM4/16/21
to
W dniu 16.04.2021 o 11:41, viktorius pisze:
To tak nie działa. Kiedyś nazywało się to "napięciem krokowym" (o czym
wiedziałem). W przypadku znalezienia się w strefie "pod prądem" nie
należy rozstawiać nóg zbyt szeroko bo różnicą potencjałów, prąd popłynie
sobie przez krocze :D Najlepiej złączyć obi nogi i skakać lub przesuwać
się powoli. Co innego znaleźć się w wanie z suszarką.

Grzegorz Kurczyk

unread,
Apr 16, 2021, 6:29:21 AM4/16/21
to
Może nie do końca elektronika, ale jeszcze mi się przypomniała przygoda
z akumulatorem od "Malucha" 126p.
Wersja z prądnicą w zimę na światłach miała "deficyt prądowy" i co parę
dni trzeba było ładować akumulator. Żeby było wygodniej wyjąłem
akumulator z samochodu i postawiłem w garażu na jakimś taborecie.
Prostownik (jeszcze selenowy) ustawiłem na mały prąd ładowania,
popuściłem korki w akumulatorze i zostawiłem całość na noc. Rano po
wejściu do garażu chciałem sprawdzić czy akumulator już "gazuje".
Pochyliłem się nad nim, wyjąłem korek i w tym momencie uświadomiłem
sobie, że mam żarzącego się peta w zębach !!! Całe szczęście, że noszę
okulary bo nawet oczu nie zdążyłem zamknąć. Dobrze, że miałem pod ręką
kanisterek z wodą. Na twarzy jakiś czas czerwone plamy, a ciuchy poszły
na śmietnik...

--
Pozdrawiam
Grzegorz

viktorius

unread,
Apr 16, 2021, 6:33:11 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 11:56, LordBluzg® pisze:
Definicję napięcia krokowego znam, zwykła różnica potencjałów. Mozna
stać (byleby nie w rozkroku) obok zerwanego kabla 100kV i żyć.

Jeśli skakałeś w tej piwnicy zwanej szumnie serwerownią, to jakbyś był w
wannie. Ale zamknłąeś obwód przez reke, czyli nawet jakbyś skakał jak
zajączek, to byś i tak doznał porażenia.

--
viktorius

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 6:45:53 AM4/16/21
to
Pan Zbych napisał:

>> Ciało ludzkie ma ca 300omów. Sucha skóra, mokre stopy i ręce. Wystarczy
>
> To chyba wtedy jak jesteś meduzą :-)

Wiele zależy od różnic osobniczych. Raczej od właściwości skóry, niż tego,
co w środku. Jest taki Serb, Biba Struja na niego mówią ("struja" w jego
języku oznacza "prąd"). Znany z tego, że elektryka się go nie ima. Można
wyguglać i wyjutubować. Wiele z filmów (im póżniejszy, tym bardziej) wygląda
na sztuczki robione dla kasy. Ale faktycznie niektórzy ludzi mają większą
o(d)porność i grzebią w drutach 230V bez wyłączania.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 6:49:42 AM4/16/21
to
Pan Paweł Pawłowicz napisał:

> Byłem dzieckiem, rodzice dostali mieszkanie w górniczej dzielnicy. Moi
> nowi koledzy bawili się w tramwaj. Polegało to na tym, że biegło się
> trzymając przewodu, który jakiś garażowy dziadek przeciągnął od słupa
> do swojego garażu. W pewnej chwili, przy przebieganiu przez kałuże, jakaś
> straszliwa siła rzuciła mną o glebę. Jeden z kolegów podszedł i coś
> powiedział. Nie zrozumiałem z tego nic (dotychczas wychowywałem się z
> kuzynem i kuzynkami w izolacji od innych dzieci). Kiedy wróciłem do domu
> ubłocony od stóp do głowy, mama zapytała co się stało. Nie bardzo
> wiedziałem, jak odpowiedzieć, więc zacytowałem zapamiętane słowa "Kurwa,
> jebnął mnie prąd". Nie pamiętam, czy zmieniłem zaimek...

https://turystyka.studentnews.pl/s/54/52626-Humor-turystyczny/237830.htm

No i okazuje się, że nawet odpowiedzi nie muszą być głupie.

--
Jarek

Grzegorz Niemirowski

unread,
Apr 16, 2021, 6:52:10 AM4/16/21
to
Jarosław Sokołowski <ja...@lasek.waw.pl> napisał(a):
> Wiele zależy od różnic osobniczych. Raczej od właściwości skóry, niż tego,
> co w środku. Jest taki Serb, Biba Struja na niego mówią ("struja" w jego
> języku oznacza "prąd"). Znany z tego, że elektryka się go nie ima. Można
> wyguglać i wyjutubować. Wiele z filmów (im póżniejszy, tym bardziej)
> wygląda na sztuczki robione dla kasy. Ale faktycznie niektórzy ludzi
> mają większą o(d)porność i grzebią w drutach 230V bez wyłączania.

Kiedyś w Elektronice dla wszystkich była opisywana historia takiego
odpornego elektryka, który obecność fazy sprawdzał ręką. I wszystko było
dobrze dopóki nie poszedł na dłuższy urlop. Nie wiadomo za bardzo co robił
na tym urlopie, jak zmienił się jego tryb życia, ale w jakiś sposób dużo
mocniej nawodnił organizm. I po urlopie kolejne sprawdzanie obecności prądu
zakończyło się tragicznie.

--
Grzegorz Niemirowski
https://www.grzegorz.net/

J.F

unread,
Apr 16, 2021, 6:53:23 AM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 12:29:03 +0200, Grzegorz Kurczyk wrote:
> Może nie do końca elektronika, ale jeszcze mi się przypomniała przygoda
> z akumulatorem od "Malucha" 126p.
> Wersja z prądnicą w zimę na światłach miała "deficyt prądowy" i co parę
> dni trzeba było ładować akumulator. Żeby było wygodniej wyjąłem
> akumulator z samochodu i postawiłem w garażu na jakimś taborecie.
> Prostownik (jeszcze selenowy) ustawiłem na mały prąd ładowania,
> popuściłem korki w akumulatorze i zostawiłem całość na noc. Rano po
> wejściu do garażu chciałem sprawdzić czy akumulator już "gazuje".
> Pochyliłem się nad nim, wyjąłem korek i w tym momencie uświadomiłem
> sobie, że mam żarzącego się peta w zębach !!! Całe szczęście, że noszę
> okulary bo nawet oczu nie zdążyłem zamknąć.

Palenie szkodzi :-)

Tak, okulary to dobra rzecz.

J.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 6:56:51 AM4/16/21
to
MKi pisze:
Wygląda jak opis efektu działania bomby grafitowej.

--
Jarek

Bad Worm

unread,
Apr 16, 2021, 7:30:22 AM4/16/21
to
Dnia Thu, 15 Apr 2021 21:40:02 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):

> To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.

Były też takie na baterie R14 albo R20. Miałem w jakimś podstawowym
zestawie PIKO: lokomotywa, 3 wagony, zestaw torów do ułożenia w okrąg.
--
Pozdrawiam Bad Worm badworm[maupa]post{kropek}pl
www.kolejnafoto.pl

--
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe Avast.
https://www.avast.com/antivirus

Bad Worm

unread,
Apr 16, 2021, 7:35:53 AM4/16/21
to
Dnia Fri, 16 Apr 2021 12:52:09 +0200, Grzegorz Niemirowski napisał(a):

> Kiedyś w Elektronice dla wszystkich była opisywana historia takiego
> odpornego elektryka, który obecność fazy sprawdzał ręką. I wszystko było
> dobrze dopóki nie poszedł na dłuższy urlop. Nie wiadomo za bardzo co robił
> na tym urlopie, jak zmienił się jego tryb życia, ale w jakiś sposób dużo
> mocniej nawodnił organizm. I po urlopie kolejne sprawdzanie obecności prądu
> zakończyło się tragicznie.

Nie pracował przez dłuższy czas, zatem skóra na dłoniach mu się odnowiła
(nie była już tak zrogowaciała) i przez to zmniejszyła się jej rezystancja.

Grzegorz Kurczyk

unread,
Apr 16, 2021, 7:36:48 AM4/16/21
to
W dniu 16.04.2021 o 13:30, Bad Worm pisze:
> Dnia Thu, 15 Apr 2021 21:40:02 +0200, Jarosław Sokołowski napisał(a):
>
>> To te kolejki też bywały na baterie?! Ja za Gomułki też miałem PIKO,
>> ale w zestawie był zasilacz sieciowy. Z pokrętłem do zmiany kierunku
>> ruchu i z odczepami transformatora na różne napięcia. Zasilacz ten
>> przeżył upadek kolejnictwa, potem jescze długo słuzył mi do wszelkich
>> eksperymentów z prądem. Lubiłem go.
>
> Były też takie na baterie R14 albo R20. Miałem w jakimś podstawowym
> zestawie PIKO: lokomotywa, 3 wagony, zestaw torów do ułożenia w okrąg.
>

Miałem też taki zasilacz bateryjny PIKO na dwie baterie płaskie 4,5V

--
Pozdrawiam
Grzegorz

sirapacz

unread,
Apr 16, 2021, 7:40:59 AM4/16/21
to

> ; co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem albo

W sumie to nei moja wina bo 4-5 latek raczej ma małe pojęcie o tym co robi.

Jak ktoś mieszkał na wsi i miał 3 fazy a któraś znikała, to był na
stanie większości domów kabelek z dwiema wtyczkami do mostkowania.

Impreza rodzinna, popijawa itd. Mały Michałek wziął kabelek oglądając go
poszedł do dużego pokoju gdzie ów balanga się odbywała. Oczywiście
wszyscy mieli wywalone na dziecko więc nikt nie zauważył, że Michałek
włożył wtyczkę do gniazdka.

To było ponad 30 lat temu a ja ze szczegółami pamiętam niemalże sekunda
po sekundzie co czułem i co się działo, gdy złapałem za bolce. Każdą
dłonią z osobna.

To, że teraz piszę zawdzięczam jedynie równowadze - a raczej jej
brakowi. Przewracając się na szczęście wtyczka łatwo wyszła z gniazdka.

Porażenie trwało kilka sekund, nie mogłem wyprostować palców, ruszyć się
ani niczego powiedzieć. Zaalarmować.

Być może dlatego teraz jestem wręcz paranoikiem i dbam o bezpieczeństwo
bardziej niż inni.

viktorius

unread,
Apr 16, 2021, 7:59:37 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 13:35, Bad Worm pisze:

>
> Nie pracował przez dłuższy czas, zatem skóra na dłoniach mu się odnowiła
> (nie była już tak zrogowaciała) i przez to zmniejszyła się jej rezystancja.
>
U mnie w technikum było dwóch konserwatorów, wyglądem żywcem wyjętych z
bajki "sąsiedzi", łysi, jeden mały, drugi większy. Tylko czapek brak,
ale i tak mieli ksywę "sąsiedzi".
Było raz jedno gniadko wyrwane na korytarzu. Przyszli, podrapali sie po
głowie, jeden dotknąl kabli. Nie poraziło, to rozrobili gipsu i zalali
cała puszkę. Nie pamiętam, czy ktoś wtedy zanucił melodię z bajki, ale
na każde wspomnienie tej sytuacji mi ta melodia gra ;)
Mój dziadek miał tak samo, miał na tyle grubą skórę na opuszkach, że
zwykła faza go lekko mrowiła.
Ale jak już był na emeryturze, to używał próbówki.

--
viktorius

sirapacz

unread,
Apr 16, 2021, 8:19:07 AM4/16/21
to

Podłączyłem też małą czerwoną ledę do akumulatora samochodowego za
pomocą kabelków... ja wiem? grubsze niż kynar... druciki z zestawu
czeskiego (czechosłowackiego?) Mez-Elektronik.
Nie pamiętam, czy zwarłem nogi ledy czy to ona zdołała przenieć energię
bez wystrzelenia ale druciki ewidentnie się zaświeciły. W palcach.

Z rok temu lutując w negliżu górnym lutownicą liion z lidla i mając ją w
prawym ręku odwróciłem się za siebie po elementy i dotknąłem rozgrzanym
do temperatury roboczej grotem do leweo przedramienia. Pamiątkę mam do
dzisiaj

Mało elektroniczna choć związana i bardziej wypadek niż głupota.
Dyrektorka naciskała na pilne przeniesienie komputerów które miały
pospinane kable pod stołami opaskami. Robota w pośpiechu, narzędzi nie
wziałem ale miałem (dalej mam) z kluczami od samochodu malutki multitool
z m.in. piekielnie ostrym nożem z ząbkami. Nóż zeskoczył gdy lewą ręką
trzymałem pęk kabli i przeciąłem skórę na dłoni (przy kciuku).
Cięcie było perfekcyjnie czyste. Skóra się rozsunęła i bez kropli krwi
ujrzałem mięsień. Cięcie niedługie - ze 4 cm.
Zlepiłem to taśmą klejącą z pomocą koleżanki i pojechałem na szycie.
Pamiątkę pośpiechu oczywiście mam do dzisiaj i cały czas na widoku.
BTW potwierdzam, że taśma klejąca jest świetnym opatrunkiem na takie
rany. Gdybym nie zdejmował jej tylko dał zrosnąć się ranie to miałbym
znacznie mniejszą bliznę. Po zdjęciu taśmy w szpitalu krawędzie rany już
się trzymały i trzeba było im pomóc by się otworzyła ponownie.

No i w sumie jedną z głupszych rzeczy jakie zrobiłem było zrobienie jako
pracy dyplomowej w technikum wzmacniacza w.cz. na lampach GU50 (do
radiostacji). Podczas gdy boję się wyładowań elektrycznych i wysokich
napięć.
Ocena maksymalna ale co się strachu najadłem to moje:)))


w sumie pod kątem wypadków z prądem to moje życie jest nudne jak... :D

Piotr Gałka

unread,
Apr 16, 2021, 8:21:32 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-15 o 22:24, Jacek Maciejewski pisze:
> Dnia Thu, 15 Apr 2021 19:53:31 +0200, sundayman napisał(a):
>
>> co najdurniejszego w życiu zrobiliście związanego z prądem
>
> Kiedyś postanowiłem zrobić lampę łukową. Dwa "węgielki" z baterii 3R4,
> drewniany piórnik (i tak go nie lubiłem) z zasuwanym wieczkiem jako
> mechanizm ustawiania odstępu między nimi i dwie blaszki do ich
> umocowania do pudełka i do wieczka. Do tego lustro i wieczorna ciemność.
> Żelazko jako ogranicznik prądu, parę drutów i wszystko na parapet i do
> kontaktu. Łuk był jak należy, buczał pięknie a na podwórku robiło się
> jasno jak w dzień. Tylko po parunastu sekundach piórnik się zapalał i
> trza bylo gasić :) Jakim cudem zachowałem wzrok, nie wiem :)
> A z innej beczki: Jak pomyślę jakie pięknie wykonane stare,
> międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby mieć
> oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag trafia. Dziś
> były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było w Poznaniu sklepu z
> detalami :)
>

Też rozbierałem takie radia i też trochę żal. Ale w sumie koszt
przechowania ich przez 50 lat pewnie większy od aktualnej wartości.
P.G.

Piotr Gałka

unread,
Apr 16, 2021, 8:39:12 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 00:02, sundayman pisze:
>
>> TG 70 wymieniałem jako wymiana handlowa na kolejki PIKO i całe stacje
>> miałem na planszy :)
>
> Kiedyś z kolegą pojechałem do Warszawy do Bomisu w okolicach Pałacu
> Kultury. Jakoś w latach 80-tych.
> Idziemy i patrzymy - a tam cała paczka ruskich tranzystorów ( takich
> wielkości BC211 mniej więcej ) w cenie kilku zł. Pomylili się czy co ?
> W każdym razie nakupiliśmy tych tranzystorów od cholery i trochę.
> Słabe były ale jakoś się tam nadawały do czegoś.
>
>> Kiedyś postanowiłem zrobić lampę łukową
>
> Też miałem to w planach, ale jakoś nie wyszło...
>
> Z tematów pobocznych - jakoś też w latach 80-tych robiliśmy z kolegą
> pierwsze płytki. Do trawienia używaliśmy chyba kwasu solnego z
> perhydrolem ? Coś takiego.
>
> Trawiło to jak wściekłe. Aż się grzało wszystko.
> Któregoś razu trzeba było płyn spuścić za pomocą wężyka więc kolega
> "zassał". Miał zamiast tylko leciutko zassać no ale nie udało się.
> Na szczęście nic mu nie wypaliło ale zęby miał idealnie białe :)
>

Potrafię dokładnie określić czas - ostatnie dni sierpnia 78r bo we
wrześniu miałem praktykę po pierwszym roku studiów.
Trójchlorek, który dostałem kiedyś od wujka (pracował w zakładach
chemicznych) był na wykończeniu więc robiłem pierwsze próby z woda +
perhydrol + kwas solny 1:1:1. Żeby nie marnować chemikaliów na próby
postanowiłem do małego kieliszka wlać po 1cm3. Strzykawka ciężko
chodziła i jak w końcu udało mi się nią psiknąć to kwas odbił się od
kieliszka i jedna kropla wpadła mi do oka. Wypłukałem obficie wodą góra
po 1s (bo próby robiłem w łazience na kamiennej podłodze). Dwie godziny
później zaobserwowałem, że mogę palcem przesuwać rogówkę na oku
(marszczyła się po bokach).
Poszedłem do przychodni - odesłali mnie na pogotowie.
Pojechałem tramwajem na pogotowie - odesłali mnie do szpitala Akademii
Medycznej.
Nie wiedziałem gdzie jest szpital i trafiłem na uczelnię - tam mi
portierka wytłumaczyła gdzie jest szpital.
W szpitalu trafiłem na dyżur okulisty. Razem ze mną był jakiś gość o
podobnym problemie tyle, że prysnęło mu z akumulatora samochodowego.
Czekaliśmy ze 20 minut bo pani doktor miała przerwę na herbatę.
Potem kilka dni miałem zalepione oko, a po zdjęciu opatrunku rogówka
miała brązową plamę. Do dziś jak wejdę do działu chemii w dużym sklepie
to w tym oku wyczuwam lekki ból.
P.G.

Marcin Debowski

unread,
Apr 16, 2021, 8:42:09 AM4/16/21
to
On 2021-04-16, Zbych <zb...@somewhere.com> wrote:
> On 16.04.2021 01:49, Marcin Debowski wrote:
>
>> Ciało ludzkie ma ca 300omów. Sucha skóra, mokre stopy i ręce. Wystarczy
>
> To chyba wtedy jak jesteś meduzą :-)

E, no tak tu i ówdzie twierdzą, np:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2763825/
The internal body resistance is about 300 Ω, being related to the wet,
relatively salty tissues beneath the skin. The skin resistance can be
effectively bypassed if there is skin breakdown from high voltage, a
cut, a deep abrasion, or immersion in water

--
Marcin

Piotr Gałka

unread,
Apr 16, 2021, 8:43:35 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-15 o 23:12, Zbynek Ltd. pisze:
> Piotr Gałka napisał(a) :
>> Miałem 24 lata. Przy końcowej kalibracji mojego oscyloskopu lewą ręką
>> opartą mocno nadgarstkiem o metalowy stelaż utrzymywałem aby się nie
>> przewrócił (stał do góry nogami - czyli na rurze ekranującej lampy), a
>> prawą usiłowałem sięgnąć w ciemno (bo patrzyłem na ekran) do jakiegoś
>> PR-ka i dotknąłem potencjometru regulacji jasności na którym było
>> pełne anodowe lampy - 1100V.
>
> Pi razy oko też w okolicy 22 lat. Grzebałem w radiostacji lampowej.
> Nieopatrznie dotknąłem palcem anody. Bodajże 3kV. Zaskwierczało. Takie
> oparzenie długo się goi i boli. Ze 3 razy dłużej niż rana cięta.
>

Ja nie maiłem po tym kopnięciu żadnego śladu. Odrzuciło mnie na krzesło.
Straciłem (chyba na kilkanaście sekund wzrok). Ręce i nogi trzęsły mi
się jeszcze kilka godzin, ale nie wiem czy od prądu, czy z nerwów.
P.G.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 9:04:21 AM4/16/21
to
Pan Piotr Gałka napisał:

>> A z innej beczki: Jak pomyślę jakie pięknie wykonane stare,
>> międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby
>> mieć oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag
>> trafia. Dziś były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było
>> w Poznaniu sklepu z detalami :)
>
> Też rozbierałem takie radia i też trochę żal. Ale w sumie koszt
> przechowania ich przez 50 lat pewnie większy od aktualnej wartości.

Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
Ciekawe z czego to wynika. W każdym mazie może dobry moment, by te
radia kupować i przechować aż nabiorą wartości.

--
Jarek

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 9:07:37 AM4/16/21
to
sirapacz napisał:

> Podłączyłem też małą czerwoną ledę do akumulatora samochodowego za
> pomocą kabelków... ja wiem? grubsze niż kynar... druciki z zestawu
> czeskiego (czechosłowackiego?) Mez-Elektronik.
> Nie pamiętam, czy zwarłem nogi ledy czy to ona zdołała przenieć
> energię bez wystrzelenia ale druciki ewidentnie się zaświeciły.
> W palcach.

Kiedyś dłubałem w pececie przy złączu USB wyprowadzonym na śledzia.
Zwarłem coś śrubokrętem -- i z USB zrobiło mi się FireWire.

--
Jarek

Zbynek Ltd.

unread,
Apr 16, 2021, 9:42:01 AM4/16/21
to
Jarosław Sokołowski napisał(a) :
> Pan Piotr Gałka napisał:
>
>>> A z innej beczki: Jak pomyślę jakie pięknie wykonane stare,
>>> międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby
>>> mieć oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag
>>> trafia. Dziś były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było
>>> w Poznaniu sklepu z detalami :)
>>
>> Też rozbierałem takie radia i też trochę żal. Ale w sumie koszt
>> przechowania ich przez 50 lat pewnie większy od aktualnej wartości.

I ja popełniłem zbrodnię wypatroszenia takiego radia :-(


> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
> Ciekawe z czego to wynika.

Duża ilość na rynku, brak mody na stare radia.

> W każdym mazie może dobry moment, by te
> radia kupować i przechować aż nabiorą wartości.

Pomysł dobry. Choćby i sprzedać potem bez zysku. Ale przez lata
nacieszyć się zabytkiem :-)

--
Pozdrawiam
Zbyszek
PGP key: 0xDCEF4E65

Irokez

unread,
Apr 16, 2021, 9:44:19 AM4/16/21
to
W dniu 2021-04-16 o 13:36, Grzegorz Kurczyk pisze:
No i właśnie coś takiego miałem z PIKO N

--
Irokez

Zbynek Ltd.

unread,
Apr 16, 2021, 9:51:07 AM4/16/21
to
LordBluzg® napisał(a) :
>
> Kiedyś namierzyłem ruskie tranzystory KT do wcz, które nadawały się
> idealnie na tworzenie dopałek do CB i wyłaziło nawet <1000W mocy co
> powodowało pad TV w promieniu 500m od nadajnika. Takie różowe "motylki"
> ze złoconymi końcówkami. W przypadku jazdy samochodem z CB, harmoniczne
> potrafiły odpalić alarmy w samochodach na parkingu w ilości <100 szt
> więc wyło zawzięcie :) Matko, ile było kwików radochy, kiedy ustawiłeś
> się nad jakimś TV maniakiem i odpalałeś nośną a on pizgał w TV pięścią i
> widziałeś to przez jego okno jak napierdala :D Plaga straszliwa w ogóle
> jadąc przez miasto a wkurwieni taryfiarze skrośnymi (bo im wycinało)
> gonili Cię przez pół wlkp :D

Miałeś większą moc. Mój nadajniczek na UKF był na 1 tranzystorze.
Wystarczał nawet BC107, wcale nie w.cz. Bardzo niestabilny
częstotliwościowo - w zależności od kształtu, ustawień anteny. Dla
stałej częstotliwości antena sztywna. Dla zakłócania pasma radiowego
i TV antena z miękkiego przewodu. Zasięg minimum 50m. Tyle było do
bloku naprzeciw, gdzie za dostrojenie brałem widoczne wieczorową
porą zmienianie na 1 z kolorów kolorowego Rubina. A to pokój na
niebiesko, a to na czerwono :-) Można było wejść na fonię TV i
pogadać głupoty. Radio też można było zakłócić własnym audio.

Świetnie też zakłócał przemysłową TV w klasie :-D

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 9:57:46 AM4/16/21
to
Pan Zbynek Ltd. napisał:

> I ja popełniłem zbrodnię wypatroszenia takiego radia :-(
>
>> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
>> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
>> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
>> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
>> Ciekawe z czego to wynika.
>
> Duża ilość na rynku, brak mody na stare radia.

Tylko skad ta duża ilość na rynku? Za Niemca można było trafić pod
ścianę za posiadanie takiego sprzętu. A potem przyszli młodociani
zbrodniarze i wypatroszyli co zostało.

>> W każdym mazie może dobry moment, by te radia kupować i przechować
>> aż nabiorą wartości.
>
> Pomysł dobry. Choćby i sprzedać potem bez zysku. Ale przez lata
> nacieszyć się zabytkiem :-)

No właśnie, takie radio, to ono ma wygląd jako mebel. Nie to co jakaś
pececizna z lat osiemdziesiątych.

Jarek

--
Superheterodyna w dwie pentody szarpana, poważny mebel na dwanaście osób.

J.F

unread,
Apr 16, 2021, 10:01:03 AM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 14:13:21 +0200, sirapacz wrote:
> Podłączyłem też małą czerwoną ledę do akumulatora samochodowego za
> pomocą kabelków... ja wiem? grubsze niż kynar... druciki z zestawu
> czeskiego (czechosłowackiego?) Mez-Elektronik.
> Nie pamiętam, czy zwarłem nogi ledy czy to ona zdołała przenieć energię
> bez wystrzelenia ale druciki ewidentnie się zaświeciły. W palcach.

Chyba zwarles nogi.
Normalnie to LED sie przepala na przerwe.
A aku samochodowy potrafi zaswiecic znacznie grubszy drut.


Ja tam kiedys na szybko chcialem zaswiecic LED.
Podlaczylem wtyczkowy zasilacz bez opornika, bo zasilacz kiepski,
wydajnosc ma slaba, to wystarczy.

LED jakos slabo swieci, wiec podnosze napiecie, podnosze ... a ona
coraz slabiej. Az w koncu zadymila ... zapomnialem, ze przy za duzym
pradzie LED tak maja ... im wiecej pradu, tym mniej swiatla.

J.

J.F

unread,
Apr 16, 2021, 10:07:39 AM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 15:04:19 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Piotr Gałka napisał:
>> Też rozbierałem takie radia i też trochę żal. Ale w sumie koszt
>> przechowania ich przez 50 lat pewnie większy od aktualnej wartości.
>
> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
> Ciekawe z czego to wynika.

Moze po prostu krajowy rynek dobrze wycenia uzytecznosc tych
produktow.
Jak kolekcjonerow kilku i niebogatych, to mamy kilkaset zl.
A na popierdulkach mozna choc pograc :-)

Ciekawe jakie ceny maja na zachodzie ...

> W każdym mazie może dobry moment, by te
> radia kupować i przechować aż nabiorą wartości.

Moze, ale piwnica czy garaz tez droga.
A izolacja kabli bedzie sie rozpadac ..

J.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 10:25:34 AM4/16/21
to
Pan J.F napisał:

>> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
>> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
>> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
>> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
>> Ciekawe z czego to wynika.
>
> Moze po prostu krajowy rynek dobrze wycenia uzytecznosc tych produktow.

Że niby czterdziestoletni komputer taki bardzo użyteczny?

> Jak kolekcjonerow kilku i niebogatych, to mamy kilkaset zl.
> A na popierdulkach mozna choc pograc :-)
>
> Ciekawe jakie ceny maja na zachodzie ...

Też podobne. Na zachodzie stare przedmioty (jakieś srebra, łyżeczki,
talerze itp) są tańsze niż w Polsce. Po prostu więcej tam tego. Ludzie
skupują to na tamtejszych targach, wożą do Polski i sprzedają w deasach.
Spore pieniądze sie na takim handlu robi.

--
Jarek

J.F

unread,
Apr 16, 2021, 10:53:39 AM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 16:25:33 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan J.F napisał:
>>> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
>>> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
>>> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
>>> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
>>> Ciekawe z czego to wynika.
>>
>> Moze po prostu krajowy rynek dobrze wycenia uzytecznosc tych produktow.
>
> Że niby czterdziestoletni komputer taki bardzo użyteczny?

Bardziej niz radio.
No i ta nostalgia ... moj pierwszy komputer :-)

>> Jak kolekcjonerow kilku i niebogatych, to mamy kilkaset zl.
>> A na popierdulkach mozna choc pograc :-)
>>
>> Ciekawe jakie ceny maja na zachodzie ...
>
> Też podobne. Na zachodzie stare przedmioty (jakieś srebra, łyżeczki,
> talerze itp) są tańsze niż w Polsce. Po prostu więcej tam tego. Ludzie
> skupują to na tamtejszych targach, wożą do Polski i sprzedają w deasach.
> Spore pieniądze sie na takim handlu robi.

A radia?

Bo obrazy to chyba drogie ?

J.

J.F

unread,
Apr 16, 2021, 10:58:46 AM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 15:57:42 +0200, Jarosław Sokołowski wrote:
> Pan Zbynek Ltd. napisał:
>> I ja popełniłem zbrodnię wypatroszenia takiego radia :-(
>> Duża ilość na rynku, brak mody na stare radia.
>
> Tylko skad ta duża ilość na rynku? Za Niemca można było trafić pod
> ścianę za posiadanie takiego sprzętu. A potem przyszli młodociani
> zbrodniarze i wypatroszyli co zostało.

A co z tym Niemcy zrobili?
Moze do odzyskania?

Dalej patrzac - pol Polski to Rosjanie zajeli. U nich zakazu chyba nie
bylo.
A z kolei po 45 przejelismy sporo poniemieckich odbiornikow.


J.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 12:21:32 PM4/16/21
to
Pan J.F napisał:

>>>> Z ciekawości poguglałem za międzywojennymi radiami. Zadziwiły minie
>>>> swoją ceną -- właśnie kilkaset, a nie kilka tysięcy złotych, jak
>>>> się spodziewałem. Bardzo dobrze zachowane egzemplarze. Toż jakieś
>>>> pierdółki kompuerowe z początku ery informatycznej bywają droższe.
>>>> Ciekawe z czego to wynika.
>>>
>>> Moze po prostu krajowy rynek dobrze wycenia uzytecznosc tych produktow.
>>
>> Że niby czterdziestoletni komputer taki bardzo użyteczny?
>
> Bardziej niz radio.
> No i ta nostalgia ... moj pierwszy komputer :-)

Dziadunio przez to radiu w 1939 słuchał przemówienia Starzyńskiego.
Też nostalgia. Swojego pierwszego z początku lat 80 mam, ale nigdy go
nie włączałem od tamtej pory. Nie ciągnie mnie. A radia można posłuchać,
na AM cały czas coś nadają.

Jarek

--
-- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? -- zapytał podejrzliwie Mueller.
-- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia -- odparł spokojnie Stirlitz.

Marek

unread,
Apr 16, 2021, 1:40:47 PM4/16/21
to
On Fri, 16 Apr 2021 16:53:15 +0200, "J.F"
<jfox_x...@poczta.onet.pl> wrote:
> Bardziej niz radio.

No chyba na odwrót. Widzę zastosowanie do nawet 20 letniego radia,
np. w miejscu gdzie ma radio codziennie grać w tle. No i radio (jako
środek komunikacji) ma zdecydowanie jedną z najdłuższych zachowanych
kompatybilności i użyteczności w praktyce.

> No i ta nostalgia ... moj pierwszy komputer :-)

To zrozumiałe.

--
Marek

Grzegorz Niemirowski

unread,
Apr 16, 2021, 2:25:08 PM4/16/21
to
Jarosław Sokołowski <ja...@lasek.waw.pl> napisał(a):
> Dziadunio przez to radiu w 1939 słuchał przemówienia Starzyńskiego.
> Też nostalgia.

Chodziło o nostalgię nakręcającą ceny. Stulatkowie jej nie generują.

> Swojego pierwszego z początku lat 80 mam, ale nigdy go
> nie włączałem od tamtej pory. Nie ciągnie mnie. A radia można posłuchać,
> na AM cały czas coś nadają.

Można, ale nie usłyszysz wciągających audycji. A wciągające gry są.

--
Grzegorz Niemirowski
https://www.grzegorz.net/

sundayman

unread,
Apr 16, 2021, 2:41:05 PM4/16/21
to

> międzywojennne odbiorniki radiowe ja rozbierałem na kawałki żeby mieć
> oporniki i kondensatory do swoich celów to mnie dziś szlag trafia. Dziś
> były by warte paręset zł za szt. Ale wtedy nie było w Poznaniu sklepu z
> detalami :)

Taaa. Niedawno kupiłem radio Kaprys, takie samo jak to , które
rozebrałem będąc dziecięciem. Kupiłbym też chętnie gramofon Bambino.
Gdybym miał miejsce to bym też jakiś lampowy TV sobie postawił...

Grzegorz Niemirowski

unread,
Apr 16, 2021, 2:44:48 PM4/16/21
to
Marek <fa...@fakeemail.com> napisał(a):
> No chyba na odwrót. Widzę zastosowanie do nawet 20 letniego radia, np. w
> miejscu gdzie ma radio codziennie grać w tle.

20-letni sprzęt to nie jest zabytek, szczególnie że radia starzeją się
wolniej od komputerów.

> No i radio (jako środek komunikacji) ma zdecydowanie jedną z najdłuższych
> zachowanych kompatybilności i użyteczności w praktyce.

Owszem, ale to niewiele pomaga. Jest się zależnym od tego co jest nadawane i
w jakim standardzie. Tymczasem choć komputery się szybko starzeją i szybko
tracą kompatybilność, to jednak jak masz oprogramowanie na nośniku to je
masz. Nie jesteś zależy od tego co ktoś nadaje w danej chwili i w jakim
standardzie. A nawet jak nie masz danego programu lub innego pliku, to
możesz go zdobyć i używać. W każdej chwili możesz wrócić do wspomnień z
przeszłości. Tymczasem jak wyciągniesz z piwnicy radio z lat 60. to nie
usłyszysz na nim przebojów z lat 60. Nie ma takiego wrażenia nostalgii. Jak
już mówimy o analogu, to można przywołać gramofony i winyle. Tutaj widać
duży ruch na rynku i zainteresowanie. Podobnie ze wzmacniaczami lampowymi.
Jednak z radiami jest inna bajka. Żeby mieć takie samo wrażenie nostalgii
trzeba by zrobić nadajnik AM i puszczać archiwalne nagrania.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 2:48:27 PM4/16/21
to
Pan Grzegorz Niemirowski napisał:

>> Dziadunio przez to radiu w 1939 słuchał przemówienia Starzyńskiego.
>> Też nostalgia.
>
> Chodziło o nostalgię nakręcającą ceny. Stulatkowie jej nie generują.

Stulatkowie mogą jeszcze pamiętać, więc ich to aż tak nie wciąga.
Ja lubię rzeczy ze światów zaprzeszłych i pamiątki po przodkach.

>> Swojego pierwszego z początku lat 80 mam, ale nigdy go nie włączałem
>> od tamtej pory. Nie ciągnie mnie. A radia można posłuchać, na AM cały
>> czas coś nadają.
>
> Można, ale nie usłyszysz wciągających audycji. A wciągające gry są.

Gdyby mnie to wciągało, to bym odpalił, a przynajmniej próbował.
Bardziej by mi się podobało włączenie radia z lat dwudziestych,
ale wieku ubiegłego.

Jarek

--
Nasi przodkowie na mchu jadali.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 3:48:43 PM4/16/21
to
Pan Grzegorz Niemirowski napisał:

>> No chyba na odwrót. Widzę zastosowanie do nawet 20 letniego radia,
>> np. w miejscu gdzie ma radio codziennie grać w tle.
>
> 20-letni sprzęt to nie jest zabytek, szczególnie że radia starzeją
> się wolniej od komputerów.

Są w ogóle jakieś nowsze? Mam wrażenie, że najpóźniej z końcem wieku
skończyły się czasy, kiedy to człowiek mógł wejść do sklepu i tak
po prostu kupić radio. Gdyby dzisiaj dzieciom w szkole pani kazała
narysować radio, to by nie wiedziały jak się do tego zabrać.

> Jednak z radiami jest inna bajka. Żeby mieć takie samo wrażenie
> nostalgii trzeba by zrobić nadajnik AM i puszczać archiwalne
> nagrania.

O, właśnie, dobry moment, bym ponowił zadane przed laty pytanie
na temat nadajnika AM Programu Pierwszego Polskiego Radia. Chodzi
o słuchalność, ale wtedy zacząłem od kwestii energetycznych.
W czasach świetności tego medium audycje mogły być odbierane na
raz przez 10 milionów odbiorników. Pobierały różną moc, te lampowe
nawet blisko 100 W. Oszacowanie kilkaset MW na słuchanie radia nie
wydaje sie przeszacowane. Na nadawanie szło circa jeden megawat,
znikoma część mocy zasilających odbiornik. Dzisiaj nadajnik wciąż
bierze tyle samo, ale kto tego słucha? Nie zdziwiłbym się, gdyby
w pewnych godzinach literalnie nikt. A moc robi wrażenie.

Jarek

--
Kiedyś pijany zając włóczył się po rżysku,
A spotkawszy niedźwiedzia, naprał go po pysku.
Niedźwiedź wpadłszy do domu wrzasnął: -- Leokadio!
Coś się chyba zmieniło, włącz no prędko radio!

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 3:59:06 PM4/16/21
to
Miałem też ich zasilacz (no pudełko sześcienne) na trzy płaskie baterie, do wiertareczki Piko - wszystko w gustownej czerwieni.


-----

Michal Jankowski

unread,
Apr 16, 2021, 4:03:34 PM4/16/21
to
W dniu 16.04.2021 o 21:48, Jarosław Sokołowski pisze:

> Są w ogóle jakieś nowsze? Mam wrażenie, że najpóźniej z końcem wieku
> skończyły się czasy, kiedy to człowiek mógł wejść do sklepu i tak
> po prostu kupić radio.

Przesadzasz. W Euro AGD na Grójeckiej jakieś radio (no, radio z cd)
zawsze na wystawie leży.

MJ


ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 4:03:37 PM4/16/21
to
Na zbiórkach harcerskich nauczyłem się wcześnie, że telefon polowy kręcony korbką kopie prądem na drugim końcu linii.
Więc gdy przyszła lekcja PO poprosiłem najbardziej nielubianego kolegę nieharcerza o potrzymanie pary drucików po czym zamaszyście
zakręciłem...
Mam nadzieję, że lekcję pamięta do dzisiaj ;-))


-----
> Kolegów z podwórka zagadywałem niewinnym pytaniem, czy prąd z baterii może kopnąć.
> A potem prosiłem o powrórzenie eksperymentu.

Jarosław Sokołowski

unread,
Apr 16, 2021, 4:18:56 PM4/16/21
to
Pan Michal Jankowski napisał:

>> Są w ogóle jakieś nowsze? Mam wrażenie, że najpóźniej z końcem wieku
>> skończyły się czasy, kiedy to człowiek mógł wejść do sklepu i tak
>> po prostu kupić radio.
>
> Przesadzasz. W Euro AGD na Grójeckiej jakieś radio (no, radio z cd)
> zawsze na wystawie leży.

Kiedyś chodząc po dużym sklepie w poszukiwaniu jakiegoś drobiazgu,
zawędrowałem do półek z radiami. Były wyłącznie różne chińskie
wynalazki z plastiku udające lampowe, z wystającymi pleksiglasowumi
bańkami podświetlanymi pomarańczowymi ledami i inne podobne. Takie
z CD może też były. Więc niby są, ale nikt nie kupuje. Coś takiego
jak "radio wysokiej klasy" na pewno nie jest dostępne. A było.

--
Jarek

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 4:31:22 PM4/16/21
to
Jak i mnie, choć już powojennych - Pioniera, Syreny, Belwedera, Turandota, ...
Lampiaki zostały zapomniane z chwilą przestania słuchania Wolnej Europy, Londynu, Waszyngtonu, czyli przełom lat 80/90.
Tak w ogóle to mi się marzy, żeby po każdym z naszych przodków i po nas pozostawał jeden pokój, z jego rzeczami - takie izby
pamięci.


-----
> Też rozbierałem takie radia i też trochę żal.
> Ale w sumie koszt przechowania ich przez 50 lat pewnie większy od aktualnej wartości.
P.G.

ąćęłńóśźż

unread,
Apr 16, 2021, 4:41:44 PM4/16/21
to

PiteR

unread,
Apr 16, 2021, 5:03:54 PM4/16/21
to
in <news:20210416104255.276a750d@mateusz>
user Mateusz Viste pisze tak:

> Ja to paski aluminiowe wycinałem sam, z kuchennej folii
> aluminiowej mamy. Następnie "rzucałem" te paseczki na dwa druty
> ostrożnie wetknięte w gniazdko 220V. Było efektownie (światło
> przygasało w całym domu) i bardzo zabawnie, dopóki się firanka nie
> zapaliła.

Podbudowałem się. Nie dorastam wam do pięt ;)

--
Piter

PiteR

unread,
Apr 16, 2021, 5:16:00 PM4/16/21
to
in <news:s5c0hd$2q9$1$Piotr...@news.chmurka.net>
user Piotr Gałka pisze tak:

> Dwie godziny później zaobserwowałem, że mogę palcem przesuwać
> rogówkę na oku (marszczyła się po bokach).

chyba pan wygra panie Piotrze największy hartkor ;)

--
Piter

człowiek chciał być królem planety
więc matka natura dała mu koronę

LordBluzg®

unread,
Apr 16, 2021, 6:06:28 PM4/16/21
to
W dniu 16.04.2021 o 22:18, Jarosław Sokołowski pisze:
> Coś takiego
> jak "radio wysokiej klasy" na pewno nie jest dostępne. A było.
>
https://www.euro.com.pl/amplitunery,g!amplituner-stereo.bhtml i tak w
każdym sklepie z audio. Jak nasrane dobrego sprzętu. Jeśli jednak chcesz
najwyższą półkę to idziesz do salonu firmowego.

--
LordBluzg®
<<<Pasek Grozy TVPiS>>>
NASZE KŁAMSTWA SĄ PRAWDĄ

sundayman

unread,
Apr 16, 2021, 7:41:41 PM4/16/21
to

>> Dwie godziny później zaobserwowałem, że mogę palcem przesuwać
>> rogówkę na oku (marszczyła się po bokach).
>
> chyba pan wygra panie Piotrze największy hartkor ;)

no ja bym nominował ten przypadek i chodzenie w wodzie pod prądem :)

Arek

unread,
Apr 16, 2021, 9:02:49 PM4/16/21
to
Użytkownik "Jarosław Sokołowski" <ja...@lasek.waw.pl> napisał w wiadomości
news:slrns7hgim...@falcon.lasek.waw.pl...
> Pan Michal Jankowski napisał:
>
>> Zresztą miałem kiedyś w ręku jakiś bezmarkowy chiński badziew, co jak
>> się podłączyło odbiornik do ładowania, to brany do ręki lekko kopał.
>> Na wszelki wypadek nie uziemiałem się drugą ręką a badziew poszedł
>> do kubła.
>
> Za Gomułki mieliśmy w domu radzieckie radyjko turystyczne. Zasilane
> z 9-woltowej bateryjki lub takiegoż akumulatora. Do tego w komplecie
> była radziecka ładowarka. Nie było w niej żadnej separacji galwanicznej,
> tylko we wtyczce dioda z jakimiś kondensatorami i opornikami (był tam
> też przełącznik 220/110V). Należało najpierw podłączyć akumulator,
> a następnie wetknąć wtyczkę do gniazdka. Inaczej dotknięcie styków
> groziło rażeniem pełną mocą elektrowni.

Może akumulatorek okrągły?
Dokładnie to przerabiałem, tyle, że chciałem z ładowarki zasilić radyjko
bo się akumulatorek skończył. Opisałem wszystkie przypadki w innym poście.

Arek

Arek

unread,
Apr 16, 2021, 9:43:11 PM4/16/21
to
Użytkownik "Zbynek Ltd." <sp2scf.s...@poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:60799619$0$558$6578...@news.neostrada.pl...
W dawnych czasach gdy były tylko 2 programy TVP rodzice chcieli
oglądać inny niż ja. Telewizor Lazuryt 104, specjalnie druga
antena na dachu bloku (nadajniki b. daleko), kabel płaski.
Zauważyłem, że odkurzacze nawet u sąsiadów nieco zakłócają
i w ogóle iskrzenie...
Ech, gdybym miał zwykły przekaźnik. Ale... jest cewka chyba
telefoniczna z rdzeniem, kawałki blachy ocynowanej z puszki
po konserwach (prąd przewodzi a elektromagnes przyciąga).
W połowie filmu już miałem elektromechaniczny przerywacz
szeregowo z cewką i płaską baterią, jakoś gwoździami i
gumkami do deszczułki przymocowane, za sprężynę robiła
grawitacja. Niestabilne było, czasem po sekundzie się wyłączał,
w końcu zaskoczył na dłużej.
Ojciec próbował regulować (wtedy złośliwie na chwilę
wyłączałem). Po kilku minutach i mojej zadowolonej minie
połapali się. Zresztą warkot blaszek było słychać.

Przez nadajniczki (perwotnie jako generatorki FM o znikomej
mocy z Młodego Technika, ale od czego podkręcenie prądu
tranzystora wyjściowego, wyższe napięcie zasilania i antena)
graliśmy z sąsiadem w szachy.
Za modulator dioda pojemnościowa do której podłączany mikrofon
(albo wyj. z magnetofonu). Jako odbiorniki radia FM. Chyba
zapomnieliśmy zredukować mocy bo po kilku tygodniach kolega
kolegi na drugim końcu osiedla po zakupie tunera (rodzice
mieli kasę) szukał na elektromagnetycznej pustyni stacji i znalazł
m.in. nas. Dziwił się, że jacyś wariaci grali w szachy, nawet rozstawił
szachowicę i śledził ruchy.
Potem życzliwy uprzedził nas, że w pobliskiej jednostce LWP
(zorientowanej na nasłuch) mają czułe odbiorniki i mogą się
zniecierpliwić.

Arek

LordBluzg®

unread,
Apr 17, 2021, 6:07:46 AM4/17/21
to
W dniu 16.04.2021 o 12:33, viktorius pisze:

>>>>> Dawno temu (wątek do znalezienia na grupach) popełniłem wejście do
>>>>> zalanej wodą własnej serwerowni (6 kompów) gdzie był zawór do wody
>>>>
>>>> Podziwiam. Ja od kiedy się dowiedziałem jak zginął Jacek Chmielnik
>>>> to bardzo uważam z prądem w okolicach gruntu.
>>>
>>> Z tą różnicą żę Chmielnik niekoniecznie był świadomy, że wchodzi do
>>> wody w przebiciem, a tu było z czystą premedytacją. Nawet mrowienie w
>>> prącie nie zaświeciło żaróweczki, że dalej wchodzić, to nie bardzo...
>>>
>> To tak nie działa. Kiedyś nazywało się to "napięciem krokowym" (o czym
>> wiedziałem). W przypadku znalezienia się w strefie "pod prądem" nie
>> należy rozstawiać nóg zbyt szeroko bo różnicą potencjałów, prąd
>> popłynie sobie przez krocze :D Najlepiej złączyć obi nogi i skakać lub
>> przesuwać się powoli. Co innego znaleźć się w wanie z suszarką.
>>
> Definicję napięcia krokowego znam, zwykła różnica potencjałów. Mozna
> stać (byleby nie w rozkroku) obok zerwanego kabla 100kV i żyć.
>
> Jeśli skakałeś w tej piwnicy zwanej szumnie serwerownią, to jakbyś był w
> wannie.

No nie. Miałem tylko nogi w wodzie i przesuwałem stopami bez odrywania
od posadzki.

> Ale zamknłąeś obwód przez reke, czyli nawet jakbyś skakał jak
> zajączek, to byś i tak doznał porażenia.

Skoro nie doznałem, to oznacza że w tym miejscu nie było różnicy
potencjałów. Nie mniej, nim chwyciłem zawór dłonią, sprawdziłem
wierzchem dłoni czy "kopie". W sumie jak na to spojrzysz z punktu
fizyki, gdzie zalana piwnica jest jakby uziemieniem to większość ładunku
rozlokowana na powierzchni spływa do ziemi.

Nie szedłem przecież jak dżygit z okrzykiem hurra a prądu się raczej nie
boję w sensie, że jeśli oczekuję pierdolnięcia to staram się w jakiś
sposób to kontrolować a nie, że bezwiednie chwytam za fazę a drugą ręką
uziemienie :)
It is loading more messages.
0 new messages