W dniu wtorek, 24 września 2013 10:47:55 UTC+2 użytkownik Chlorek napisał:
> I jak tu teraz to rozumieć. Dwie porady i każda dokładnie inna.
> Reasumując - mają zdejmować i zakładac bez szpar czy też szpary mogą zostać
> ?
Pewnie masz krzywe sciany (skrajne sa nierownolegle do siebie, a poprzeczne
nie maja idealnie katow 90st) i chlopakom sie nie chcialo dokladnie docinac.
Jest dokladnie jak pisze Ghost - to jest niechlujstwo. Kazda plyta po
dlugosci jest oryginalnie sfazowana i w to miejsce naklada sie szpachle
(plus roznego typu "dodatki" wzmacniajace - od najgorszych jak siatka, przez
troche lepsze jak tasmy papierowe po najlesze - specjalne tasmy laczace ze
wzmocnieniami). Ale miedzy plytami nie powinno byc szpar.
Pocykaj pare fotek, w takim suficie mozna zrobic mase glupich bledow:) Np.
laczenia krawedzi poprzecznych plyt lub cietych musza byc oparte na profilu.
Krawedzie ciete (lub oryginalne poprzeczne) fazujemy nozykiem na szerokosc
~2-3cm i glebokosc ~2/3 plyty. Nie laczymy krawedzi z oryginalna faza
z krawedziami cietymi (wtedy nalezy oryginalna krawedz sfazowana rowniez
naciac nozykiem). Plytowanie kolejnych rzedow musi byc "przesuniete" o
przynajmniej 40-50cm wzgledem poprzedniego rzedu (cos jak przewiazanie
w murze).
No i najwazniejsze - nie laczymy na sztywno sufitu ze scianami. Robi sie tam
polaczenie "slizgowe", czyli tzw. "kontrolowane pekniecie", przykryte
elastycznym akrylem. Wtedy masz pewnosc ze jak peknie - to pod akrylem i nie
bedzie tego widac, a nie w srodku sufitu.
Taki sufit bedzie sluzyl latami i nie bedzie pekal :)
pozdr.
--
Adam Sz.