Przez 2 tygodnie nic się nie działo, jeszcze w czwartek, 1 października, nie
było dostawy. Dopiero w piątek, 3 października po (nie pierwszym) telefonie
interwencyjnym dowiedziałem się od pana, który nie raczył się przedstawić,
że "coś przyszło, jakieś drzwi i brama", ale nie wiadomo było, czy to akurat
dla mnie, bo "gdzieś zginęło zamówienie i oni to muszą jeszcze sprawdzić, po
czym oddzwonią". Po ok. 5 godzinach bezskutecznego oczekiwania na informację
zadzwoniłem. Rozmówca zapytał mnie o nazwisko, po chwili przekazał słuchawkę
komuś innemu, kto ponownie zapytał mnie o nazwisko, po czym dowiedziałem
się, że owszem, towar jest i będzie dostarczony, o ile zjawię się w sklepie
i zapłacę za całość. Szkoda tylko, że wcześniej nikt mnie o tym nie
uprzedził. Na pytanie: "Dlaczego tak ?" usłyszałem oburzoną odpowiedź:
"Przecież kasa do pana nie przyjedzie !". Nadal wszakże nie rozumiem, czemu
nie można było wystawić faktury i dać mi do zapłaty przy odbiorze zamiast
kazać mi powtórnie jechać do OBI, co akurat w tamtym momencie było mi bardzo
nie na rękę...
Pojechałem, zapłaciłem całość. Nonsensem było to, że najpierw zwrócono mi
(dosłownie) cała zaliczkę, a w chwilę później wpłacałem te same pieniądze z
powrotem do kasy. Drugim nonsensem było, że w kilka dni po złożeniu
zamówienia promocja skończyła się, brama ponownie kosztowała bodajże ponad
830 złotych i trzeba było interwencji kolejnego pracownika, by uznać, że mam
prawo zapłacić tylko te 699 zł. Przy okazji: wypełniając kolejne kwity różne
osoby wypełniały rubryki z moimi danymi osobowymi w taki sposób, że każda
kolejna osoba, do której trafiałem pytała mnie, jak się nazywam. Potem
zapytano mnie, czy będę korzystał z transportu OBI (a wydawało mi się, że to
już uzgadniałem...) i skierowano do kierownika działu, by "ustalić termin
dostawy". W dziale po wręczeniu panu z obsługi moich papierów najpierw
tradycyjnie zapytano mnie o nazwisko (widniejące na tychże papierach),
następnie zapytano, czy będę korzystał z transportu OBI, po czym
poinformowano, że dostawa nie może się odbyć o 8 rano, bo kierowca ma
wyjazdy (i bez znaczenia było, że na ten dzień składałem zlecenie transportu
jako pierwszy i już 2 tygodnie wcześniej). Zgodziłem się na to, by dostawa
odbyła się do 11-tej. Pan popatrzył na mnie chwilę smutnym wzrokiem i bez
jednego słowa wyjaśnienia wpisał 13-tą, co po prostu uważam za bezczelność.
Z wypełnionymi kwotami transportowymi wróciłem do punktu obsługi klienta
gdzie dowiedziałem się, że nawet ta 13-ta jest niemożliwa, bo "na dziale
mogą nie znać planów wyjazdów". Zaproponowano mi 17-tą lub 7 rano. Przy
okazji wyszło na jaw, że chciano mi bramę dostarczyć do mojego miejsca
zamieszkania, a nie na budowę (bagatela, 30 km różnicy). Ponieważ brama
miała być zamontowana, zdecydowałem się na godziny poranne. Następnie udałem
się do stanowiska obok po fakturę. Podczas wprowadzania danych do komputera
pracownik OBI wpisał moje nazwisko przekręcone. Zwróciłem mu uwagę na błąd,
na co usłyszałem: "No przecież na kwicie pisze inaczej !". I nieważne było,
że w końcu ja lepiej od OBI wiem, jak się nazywam... Ogólnie cała wizyta,
która powinna była sprowadzić się do zapłacenia przeze mnie całej należności
w kasie, trwała "tylko" 35 minut (sic !).
Późnym wieczorem zadzwonił telefon i jakiś pan (oczywiście najpierw zadawszy
nieśmiertelne pytanie o nazwisko poinformował, że "mamy mały problem", bo
"ta brama się uszkodziła podczas ładowania" i on w związku z tym proponuje
mi jakiś bliżej nieokreślony rabat, bo "uszkodzenie jest naprawdę
niewielkie, tylko lekkie wgniecenie w górnym rogu". Po dyskusji
uzgodniliśmy, że przywiozą mi bramę do obejrzenia, a jeśli uznam ją za
bardzo uszkodzoną, to wstawimy ją na symboliczne 4 śruby jako zabezpieczenie
budynku do czasu, gdy OBI sprowadzi nową, dobrą bramę. Poprosiłem na
zakończenie rozmowy o to, by kierowca, który przywiezie zamówiony towar, był
upoważniony do spisania stosownego protokołu i zobowiązania OBI do dostawy i
montażu nowej bramy. Przy okazji przypadkowo znów wyszło na jaw, że firma
zamierzała dostarczyć bramę nie na budowę, ale do mojego mieszkania...
Bramę przywieziono punktualnie, o 7 rano. Wyglądała tak, jakby ktoś po niej
siekierą przejechał. Na długości ok. 30 cm wgnieciona blacha, zerwana farba
i ocynkowanie. Odmówiłem przyjęcia bramy mimo, iż wg pana z OBI uszkodzenia
były tak małe, że "wystarczy pomalować, to są drobne zaprawki". Ja na
miejscu firmy wstydziłbym się wciskać klientowi towar w takim stanie ! A
kierowca słysząc, że ustalaliśmy poprzedniego dnia pozostawienie bramy do
czasu sprowadzenia nowej zrobił wielkie oczy, bo oczywiście nic o tym nie
wiedział, nikt go nie poinformował.
W dalszej części dnia na mojej budowie trwał montaż okien i drzwi oraz inne
prace, w tym: przygotowania do wykonania instalacji. Przez cały dzień
równolegle do tych prac trwały telekonferencje, podczas każdej rozmowy
przekazywano sprawę z rąk do rąk (oczywiście za każdym razem pytając o
nazwisko), parokrotnie informowano mnie, że OBI nie jest w stanie nic z tym
zrobić, że mogą mi zaproponować rabat albo sprowadzić nową bramę, ale
dopiero za tydzień lub dwa. Nikt z firmy nie był natomiast w stanie
odpowiedzieć mi na moje pytanie: kto będzie odpowiadał jeśli coś (np.
elementy instalacji) zginie w tym czasie z nie zamkniętego z winy OBI
budynku ? Rozmowy były w sumie bardzo ciekawe, z niedokładnie zasłoniętej
przez mojego rozmówcę słuchawki dolatywały odgłosy awantur między
pracownikami, oskarżającymi się wzajemnie o to kto "kur... , ma większy
burdel na dziale, bo gdyby, kur..., nie było takiego burdelu, to do takiej
sytuacji by nie doszło" (sic !) Kłótnię zakończyło nieśmiertelne pytanie,
zadane przez kogoś w tle: "Jak się ten facet nazywa ?"
W końcu zadzwoniono do mnie jeszcze raz koło południa - okazało się, że OBI
może sprowadzić drugą bramę z Bytomia, ale transport może być na 19-tą.
Biorąc pod uwagę, że już o 18-tej robi się ciemno oraz że ekipa budowlana
kończy zazwyczaj pracę ok. 17-tej, był to nonsens. Do głowy nikomu w OBI nie
wpadło, by wynająć transport z zewnątrz i stanąć na głowie, byleby klient
nie miał powodów do narzekań... A najśmieszniejsze, że w toku sporu o
godzinę dostawy okazało się, że brama w Bytomiu też jest uszkodzona.
Kolejna, ostatnia już rozmowa sprowadziła się do potwierdzenia, że OBI nic
nie zamierza z problemem bramy zrobić i że mam czekać bliżej nieokreślony
czas na dostawę nowej. Ponowne moje pytanie o to, kto ma ponosić
odpowiedzialność za ewentualną kradzież z nie zabezpieczonego z winy OBI
budynku, spotkało się z odpowiedzią, że "Myśmy umowy z karnymi odsetkami i
karami umownymi nie zawierali".
Na szczęście okazało się, że w pobliskim Praktikerze właśnie niedawno
rozpoczęła się promocja i brama taka sama, jak zamówiona przeze mnie
kosztuje 599 zł; przy tym bramy te są na stanie w dużej ilości, dostępne "od
ręki". Po raz trzeci udałem się do OBI, odebrałem moje pieniądze (co też nie
odbyło się, bynajmniej, w jednej chwili) i z przyjemnością dałem zarobić
Praktikerowi. Słowem: to, co szanownemu OBI zajęło 2 tygodnie i nie
przyniosło efektu, w Praktikerze załatwiłem w jednej chwili.
Reasumując: bardzio to wszystko przypominało mi Barejowskiego "Misia". Chyba
jeszcze nigdy w życiu nie widziałem tak beznadziejnej, nieprofesjonalnej
obsługi, takiego bałaganu i takiej bezczelności przedstawicieli firmy,
którzy usiłowali wcisnąć klientowi wadliwy towar zapewne w obawie przed
konsekwencjami ze strony szefostwa. Porządna, uczciwa i rzetelna firma w
takiej sytuacji powinna kupić nową bramę gdziekolwiek i dostarczyć klientowi
w trybie ekspresowym, przepraszając za zaistniałą sytuację oraz ewentualnie
potrącając koszty operacji z pensji pracownika, który towar uszkodził. To,
że OBI tego nie zrobiło skłania mnie do nie zaliczenia tej instytucji w
poczet takich firm.
Opis sprawy zostanie dziś przekazany w formie pisemnej szefostwu OBI
(oczywiście z podaniem moich pełnych danych personalnych).
______________________
Tomasz Janiszewski
tjanis...@spinet.com.pl
http://tjan.w.interia.pl
Ale jaja. Coś podobnego przeżyłem w Horrmanie, tylko, że mniej jeździłem a
więcej dzwoniłem. Po dwóch miesiącach oczekiwania okazało się że zamówionego
przeze mnie typu bramy nie produkują (!!!). Kupiłem u Wiśniowskiego, po
drobnych perturbacjach wszystko OK.
AW
--
______________________
Tomasz Janiszewski
tjanis...@spinet.com.pl
http://tjan.w.interia.pl
Użytkownik "AW" <weg...@wp.pl> napisał w wiadomości
news:blr9me$65k$1...@atlantis.news.tpi.pl...
I to będzie najlepszy finał tej sprawy, bo przypuszczam, że szefowie mogą
nie zdawać sobie sprawy z sytuacji jaka panuje w ich firmie a jak znam życie
bardzo ich to wkurzy. Zadbaj tylko żeby pismo otrzymali WŁAŚCIWI szefowie.
Robert
P.S.
O ile mnie pamięć nie myli Praktiker i Obi to jedna firma.
---
pozdrawiam,
A.Grodecki
---
pozdrawiam,
A.Grodecki
elektronika modelarska: www.modeltronik.com
"Tomasz Janiszewski" <tjanis...@spinet.com.pl> wrote in message
news:blr9ba$qoa$1...@nemesis.news.tpi.pl...
No cóż... kolejny powód do trzymania się od OBI jak najdalej. Do tej sieci
zraziłem się juz dawno temu a od jakiegoś czasu na czarną listę trafił też u
mnie ceniony dawniej Leroy - za permanentny brak obsługi tam gdzie ona być
powinna i za ceny sporo wyższe (spotkałem towary droższe x2) niż w
znajdującej się w pobliżu Castoramie czy Platformie.
J.
Dobre! Gratuluje wytrwałości. W sam raz na książke. A tak swoją drogą:
jak się pan nazywa... ;-)
_____________________MAT_________
______________________
Tomasz Janiszewski
tjanis...@spinet.com.pl
http://tjan.w.interia.pl
Użytkownik "Łagoda" <lag...@kki.net.pl> napisał w wiadomości
news:blrmqf$6hg$1...@absinth.dialog.net.pl...
Spokojnie on tylko żartował,
Kilka razy w swoim poście podkreślał, że po raz kolejny pytali Pana o
nazwisko pomimo tego że mieli gdzieś już zapisane.
Więcej luzu panie Tomaszu
> Tomasz Janiszewski
> tjanis...@spinet.com.pl
> http://tjan.w.interia.pl
>
> Użytkownik "Łagoda" <lag...@kki.net.pl> napisał w wiadomości
> news:blrmqf$6hg$1...@absinth.dialog.net.pl...
> > Dobre! Gratuluje wytrwałości. W sam raz na książke. A tak swoją
drogą:
> > jak się pan nazywa... ;-)
DJ
a propos Leroy to kupilam lampe do oswietlania obrazow, taka prosta
konstrukcja otwarta rurka alumniowa gdzie w centralnej czesci wkreca sie
zarowki. Maz skrecil wszytsko (bo oczywsice trza sobie bylo skrecic -
promocja byla na te lampy) ale okazalo sie ze zarowka o najmniejszej
srednicy jaka mamy nie wchodzi, wiec pojechalam do rzeczonego sklepu i
pytam Pana z obslugi co mi proponuje zeby tam weszlo. Z madra mina podszedl
do polki z zarowkami wyjal jakas i zaczal w ta lapmke wciskac ja na sile,
kiedy mu sie udalo spytalam czy moze moglby mi teraz pokazac jak wyjac taka
zarowke okazalo sie ze nie da sie jej wyjac bo chyba ze stlucze sie banke
<lol>.
Na pytanie a co bedzie jak wkladajac peknie banka (no wkoncu wkladam na
wcisk) i sie pokalecze powiedzil zeby wkladac zarowke ostroznie.....
no comments
pozdr
M
Nie spodziewałem się, że nie załapie dowcipu. Ale po takich przejściach,
wszystko widać mozliwe.
_________________________________MAT____________
To dobrze, teraz to rzadko kto ma tę odwagę cywilną, panie eee...
Tomaszewski? :-))))))))
T.
> Pozdrawiam wszystkich, Ted
i jeszcze prosze pisac pod postem i ciac cytaty :) wogle prosze sie zapoznac
z netykieta :)
pozdr
M
Ja, panie... eeee... Tomicki ?... ;-) :-)
--
______________________
Janusz Tomaszewski ;-)
tjanis...@spinet.com.pl
http://tjan.w.interia.pl
Przykro mi, to nieprawda. Te same towary są w Castoramie i Praktikerze i to
niejednokrotnie po niższej cenie. Choćby "moja" brama.
> Jak to komus nie odpowiada, to po prostu wybiera lokal wyzszej kategorii.
Tylko najpierw musi wiedzieć, że wchodzi do baru mlecznego, a nie do
krakowskiego Wierzynka. OBI samo się reklamuje jako usługodawca najwyższej
jakości. Wystarczy obejrzeć reklamę w TV lub hasełka w Internecie.
> A jak kogos nie stac na lokal wyzszej kategorii
Ne oceniaj, na co innych stać i nie zaglądaj im do kieszeni. Nie Twoja to
sprawa.
> niech nie udaje, ze pomylil lokale i niech nie biadoli publicznie, bo to
zalosne.
Nie jest moim celem biadolenie, tylko ostrzeżenie. Chcesz, przyjmij do
wiadomości, nie chcesz - nie przyjmuj i idź do OBI na zakupy.
Ja kupowałem bramę u wyspecjalizowanego dostawcy i wszystko było jak po
maśle. Nawet, jak mi robole klamkę złamali, to przysłano mi nową za friko
"bo się, panie, nie miała prawa złamać, musiała być wadliwa" :)))
T.
PS. OBIś tam więcej nie kupował :))))
Miło przeczytać (też i to, co wcześniej)
AW
> kupuje w zasadzie tylko w marketach [przy gruubym remoncie domu,
> praktycznie przebudowie] bo niestety sa to jedyne placówki ktore sa
> otwarte do godz 21
i otwarte są w niedziele, i jak piszesz nie ma problemów ze zwrotem, i jak
chcę kupić rurkę spiro fi 150, to wiem, że jak pojadę do casto to będzie,
daleko przez to dużo czasu, ale kupię, i kurna mogę zapłacić kartą, a nie tą
pier...... gotówką.
rzuku
> Glupis? Nielepiej przekazac to rzecznikowi ds konsumeta, ktory powinien
byc
> przy kazdym Urzedzie Miasta?
Recznicy to sa, ale powiatowi wiec nie przy UM, a przy SP.....
Pozdr
Maciek
Kupilm kiedys w OBI betoniarke. Po 1,5 mies pracy z kulturalnymi murarzami w
betoniarce wylysiala zembatka. Naiwny zawiozlem betoniarke do OBI w celu
reklamacji. Po miesiacu podczas ktorego betoniarka pojechala sobie z Wwy do
Bialegostoku i z powrotem OBI wydalo diagnoze:
Betoniarka byla uzywana do mieszania betonu i do zembatki dostala sie zaprawa.
W zwiazku z tym usterka nie podlega reklamacji (mam to na pismie).
Po oddaniu z OBI mojego nabytku chlopaki z ekipy wymienili zembatke na nowa
(koszt zembatki 20 zl + flaszka). Betoniarka pochodzila kolejny miesiac, po
ktorym odpadla z loza mocujacego "beczke" w ramie (konstrukcja pekla w zupelnie
innym miejscu).
Tym razem nie nawet nie probowalem z OBI. Bede mial ladny pojemnik na
ziemniaki :)
a w obi od tego czasu kupilem jedynie ramke do obrazka. W sumie tez sie
rozpadla... :)))
pozdrawiam,
ML
> Witam.
> Wiem, że Twoja historia jest wielce możliwa.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl