--
bartek
--
Adi
Użytkownik "bokomaru" <kontakt...@bokomaru.pl> napisał w wiadomości
news:frtmr2$j7$1...@atlantis.news.neostrada.pl...
po prostu gospodarka rynkowa i pojecie podazy i popytu
skoro jest duze zapotrzebowanie na schody i inne uslugi stolarskie
a mlodzi ludzie nie garna sie do nauki takiego zawodu
wszak teraz wszyscy chca studiowac i pracowac sobie w klimatyzowanym
pomieszczeniu
przy komputerku
to ta niewielka garstka stolarzy ktorzy pozostali adekwatnie wycenia swoje
uslugi
obslugiwac komputer umie ponad 50% polskiego spoleczenstwa,
pracowac z heblem mniej niz 1%
jesli nie zgadzasz sie z cenami stolarza to zawsze mozesz zrobic sobie sam
albo kupic w IKEI
PiotR
> A w czym problem?
> Jak masz schody w domu to połóż na jeden stopień kawałek
> grubszej
> deski i chyba samo się wyjaśni
A możesz konkretniej? Bo jedyne, co mi na szybko przychodzi do,
głowy, to że jeśli tego kawałka deski nie przymocuję, to pierwsza
schodząca po schodach osoba miała teleporter na dół biegu
schodów, a chyba nie o to Ci chodzi :-)
J.
No właśnie, desek, i to suszonych do 8% i wielowarstwowo klejonych,
bo nie zrobisz schodów z płyty wiórowej ani MDF. Meble z pełnego drewna
też kosztują dużo więcej niż masówka z płyty w foliowej okleinie.
Do tego nie ma dwóch takich samych schodów, więc do kosztów materiału
dochodzą koszty pomiarów, projektu, rzemieślniczej robocizny
i montażu. Podejrzewam, że marża stolarzy przy produkcji schodów też
jest całkiem przyzwoita, w końcu schody stanowią wizytówkę domu i są
traktowane przez inwestorów jak ekskluzywny mebel, który tani być
nie powinien.
T.
> 1. Schody betokowe są nierówne. Pomierz i sprawdź.
a ja betonowych nie zamierzam robic. Chodzi mi o zwykle, azurowe.
> 2. Kwestia montażu. O ile stopnie ja kleiłem na piankę
> i mocowałem śrubami, tak podstopnic nie mogłem wiercić i trzeba
nie mam podstopnic.
> 3. Poprzymierzaj i podocinaj spocznik, nałóż piankę na beton i
> połóż blat spocznika.
zadnej pianki, betonu, spocznika.
--
bartek
http://bokomaru.com.pl - blog z budowy hacjendy
Dobrze prawisz. Schody wymagaja nie tylko myslenia lecz rowniez podstawowej
wiedzy matematyczno-fizycznej i normalnej, zwiazanej z tym co ja nazywam
kultura techniczna - wyobrazni. A tu na kolku fizycznym czytam, ze tegoroczny
maturzysta zdajacy mature wg programu zreformowanego na wzor hamerykanski
oczywiscie, ma prawo nie wiedziec juz nawet, co to sa funkcje trygonometryczne
z sinusem wlacznie. I zapewne uwierzy tez, ze logarytm sluzy do czyszczenia
lufy kalacha.
Ciekawi mnie ilu sposrod zapytanych potrafiloby, uzywajac tylko metra i olowka
wyznaczyc chocby kat prosty?
I od razu masz dowod; ktorys tu z dyskutujacych nie potrafi sobie nawet
wyobrazic i zrozumiec dlaczego nie mozna na istniejace deski na schodach
nalepic nowych...
Pzdr.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Chodzi mi o wysokość stopnia.
Jesli którys jest wyższy od pozostałych to prawie zawsze sie o niego
potkniesz.
Z reguły jajwiekszy problem jest z ostatnim u góry
S
>> bo wymagają myslenia?...
> Dobrze prawisz. Schody wymagaja nie tylko myslenia lecz rowniez podstawowej
> wiedzy matematyczno-fizycznej i normalnej, zwiazanej z tym co ja nazywam
> kultura techniczna - wyobrazni. A tu na kolku fizycznym czytam, ze tegoroczny
> maturzysta zdajacy mature wg programu zreformowanego na wzor hamerykanski
> oczywiscie, ma prawo nie wiedziec juz nawet, co to sa funkcje trygonometryczne
> z sinusem wlacznie. I zapewne uwierzy tez, ze logarytm sluzy do czyszczenia
> lufy kalacha.
> Ciekawi mnie ilu sposrod zapytanych potrafiloby, uzywajac tylko metra i olowka
> wyznaczyc chocby kat prosty?
> I od razu masz dowod; ktorys tu z dyskutujacych nie potrafi sobie nawet
> wyobrazic i zrozumiec dlaczego nie mozna na istniejace deski na schodach
> nalepic nowych...
Jedynym uzasadnieniem takiej a nie innej ceny jest wynik
oddziaływania podaży i popytu. Strona popytowa nie zejdzie
poniżej kosztów produkcji, ale na to ma bardziej wpływ
koszt materiału, czas poświęcony na wykonanie i montaż,
odpowiedzialność powykonawcza.
A nie koszt myślenia i znajomość trygonometrii !
Nawet zakładając wyjątkowy debilizm społeczeństwa, znalazłoby
się "w przyrodzie" wystarczająco dużo osób o wystarczającej
wyobraźni i umiejętnościach matematyczno-fizycznych.
Jednak oprócz myślenia, trzeba trochę obrotności, znajomości
rynku i dobrych kontaktów z tartakami, ogólnej chęci do
"babrania się" w robocie stolarskiej, kasy do zainwestowania itd.
To są konkretne wyzwania, o wiele poważniejsze niż proste
zadanie matematyczne na poziomie pierwszej klasy liceum.
Zresztą wyobrażam sobie, że wszelka filozofia wyższa
została już dawno zamknięta w odpowiednim oprogramowaniu,
w myśl zasady, że człowiek jako najdroższy a zarazem
najbardziej zawodny element, robi tylko to, co możliwe
jest do zrobienia tylko przez człowieka.
Na wejściu programu podaje się pewnie kilka parametrów, potem
program pokazuje kilka wariantów mniej lub bardziej giętych,
które od razu można przedstawić klientowi, a po wybraniu
wariantu program wypluwa listę elementów, z wymiarami jak
je przyciąć, wyfrezować, gdzie wywiercić otwory...
Maciek
Nie rob sobie jaj, nawet wielkanocnych :)
To juz w szkolach nawet wyznaczania cyrklem
prostopadlej nie ma?
--
Pozdrawiam,
Jacek
pojechałem do tartaku , kupiłem dechy o gr 50 , pociąłem to na pile
wstępnie , potem do stolarza - pocięliśmy na szerokości ,potem długości
, potem heblarka
w domku spokojnie ręczna piła , wkrętarak , wiertarka i klej
(między 2 zewnętrzne deski mocowalem każdy stopień na 3 śruby 12cm z
każdej strony + klej, przezzewnetrzne deski wierciłem wiertłem 3,5 mm
długim,.żeby nie pękło przy wkręcaniu śrub)
konstrukcaja stanęła w 1 dzień od wyjazdu do tartaku , 2 gi dzień
szlifowanie - trochę po heblarce trzeba i olejowanie
3 ci dzień - mozna było chodzić , bo następne 2 warstwy oleju były
nakładane na noc , a dreptało się po nich po 20 h ok
koszt - drewno ok 400 zł
olej - ok 200 (3 litry ale to jeszcze na inne cele)
śruby ok 30 zł
robocizna własna + pomocnik do stawiania i skręcania(ok 50 zł)
proste schody "młynarskie " się da spokojnie tak zrobić , więcej zachodu
gdy są balustrady i inne extrasy
andrzej
> tak mnie to zastanawia, co jest takiego szczegĂłlnego w schodach, Ĺźe
> trudno kupic cos ponizej 4-5 tys. za dwubiegowe? przecieĹź to jest
> pi�tna�cie heblowanych desek na krzyş...chodzi mi o zwykle, swierkowe
No, z tego co napisales to zadanie jest uproszczone maksymalnie - toz to
prawie tyle co drabina, ja tez takie potrafie zrobic ;)
Prawdziwe "schody" zaczynaja sie jak trzeba zrobic zabiegi albo
spocznik, a jeszcze jak sciany sa nieco nie pod katem prostym to jest
niezla zabawa ...
Andrzej.
prawda że proste i tanie ale myślę , że z zabiegowymi tez by się tak
dało , dochodzi tylko zmaocowanie na ścianie "podwyższonej podłogi w
środku schodów" - np na belkach do ścian z 2 stron (albo i 3 jeśli są) ,
a z 3ciej[4tej] z połączenia desek bocznych schodów "do i od" + jakiś
słupek dla pewności jeśli mozna dać
Andrzej
> Andrzej KaĹşmierczak wrote:
>>
>> teş mnie to zastanowi�o, potrzebowa�em tymczasowe wi�c
>> siad�em z kartk� papieru ,miar� ,drabin� w otworze i
>> zmajstrowa�em projekt
To prawda - chodzilo mi o to, ze tych szczegolow jest jeszcze wiecej jak
dojda zabiegi o nieregularnym ksztalcie.
>
>
> prawda że proste i tanie ale myślę , że z zabiegowymi tez by się tak
> dało , dochodzi tylko zmaocowanie na ścianie "podwyższonej podłogi w
> środku schodów" - np na belkach do ścian z 2 stron (albo i 3 jeśli są) ,
> a z 3ciej[4tej] z połączenia desek bocznych schodów "do i od" + jakiś
> słupek dla pewności jeśli mozna dać
> Andrzej
To wszystko prawda, przeciez w koncu stolarze to tez tylko ludzie. Jest
jednak pewien prog oplacalnosci tej zabawy. Porzadne schody wymagaja nie
tylko pomyslenia ale i wprawy (albo nabycia wprawy podczas roboty!), i
rowniez dostepu do wlasciwych materialow. Np. moj schodziarz sprowadzal
drewno z Bialorusi i sezonowal je przez kilka lat, dzieki czemu teraz
nie wypaczaja sie i nie skrzypia - wymaga to troche zachodu, prawda?
Wiec ... nalezy rozwazyc swoje zdolnosci jako stolarza-amatora,
podliczyc koszt straconego czasu, nerwow, poobijanych i poprzecinanych
paluchow, rodziny wscieklej na balagan w domu (bo niestety nie zajmie to
jednego dnia), koszt materialu straconego na nieuniknione bledy, i
podjac decyzje czy rzeczywiscie oplaca sie robic samemu. Moze tak ... a
moze nie ;)
Andrzej.
> I od razu masz dowod; ktorys tu z dyskutujacych nie potrafi
> sobie
> nawet wyobrazic i zrozumiec dlaczego nie mozna na istniejace
> deski na
> schodach nalepic nowych...
Myśleć, chłopie, myśleć, nie tylko perorować...
J.
ja tam nie mam wcale schodów :-)
Nie.
Regulowałem "podkladkami" drewnianymi (a'la kliny)
przestzeń między betonem a stopniem wypełniała pianka.
> Pianka do schodów to jakiś specjalny patent, czy zwykła montażowa
> niskorozprężna?
To drugie. Choć i tak prze, nie ma mocnnych.
> Nie bardzo zrozumiałem, co znaczy, że podstopnice trzeba "wypierać".
Bez wyparcia pianka odsadzi Ci podstopnice, dopiero
po wyparciu wypełni wszelkie
wolne przestrzenie i dobrze przymocuje.
Nie wyparłem kiedyś dłuższego parapetu. Pianka go wysadziła, jest pochyły,
pomimo iż leżało na parapecie ze 30 kilo (worek cementu+kowadło).
Powodzenia!
T.
Nachylenia przekatnej szescianu do boku podstawy tez nie potrafia?
O rany! Podstawy z kresek... ;)
--
Pozdrawiam,
Jacek
>> Myśleć, chłopie, myśleć, nie tylko perorować...
> Za chiny nie wiem o co Ci chodzi.
Odpowiadałem Tornadowi, Ty jesteś Tornad?
Jeśli tak, to udzielam odpowiedzi (dla Twojej informacji: po
jakiejś minucie-dwóch od przeczytania posta): pisząc "myśleć"
miałem na myśli tylko i wyłącznie to, żebyś się zastanowił, o co
pytałem prosząc o konkrety. Bo przypiąłeś mi łatkę "ktorys tu z
dyskutujacych nie potrafi sobie nawet wyobrazic i zrozumiec
dlaczego nie mozna na istniejace deski na schodach nalepic
nowych" odrobinke za szybko. Z twoją opinia się zgadzam,
protestuję jedynie przeciwko dawania pod nią mnie jako przykładu.
J. (tak, wiem, co to jest sinus i czym się od logarytmu różni,
kąt prosty za pomocą miarki i ołówka też potrafię wyznaczyć)
> dobrze, nawet cacy ale nie udzieliles mi odpowiedzi na pytanie
> o ten
> kat. Policz go w koncu, bo juz calkiem zwatpie, kto bedzie na
> moja
> emeryture robil?
Nie udzieliłem, bo to nie egzamin czeladniczy tylko zwykłe
nieporozumienie, ani Twoich kwalifikacji nie poddaję w wątpliwośc
ani sam nie jestem alfa i omega :-)
Ale prosze bardzo: dobrze rozumiem, że chodzi Ci o deski
"fazujące" styk ściany z sufitem i punkt zejścia się dwóch desek
w narożniku pomieszczenia? Gdyby deski leżały na płask na
suficie, wystarczyłoby je ściąć na ukos pod kątem 45 stopni,
gdyby miały leżeć na płask na ścianach - potrzebny byłby kąt
"zerowy". Ponieważ jednak mamy sytuację dokładnie pośrednią - kąt
też musi być pośredni, pytanie: jaki. W punkcie styku z drugą,
jej przysufitowa krawędź będzie krótsza od dolnej o szerokość
deski/sqrt(2), czyli jakieś 0,7 szerokości. Mamy więc tam trójkąt
prostokątny, którego przeciwprostokątna jest tą docinaną
krawędzią, jedna przyprostokątna to szerokośc deski, druga zaś to
ten odcinek 0,7 szerokości. Szkolny rachunek daje nam tangens
szukanego kąta równy 0,7, tu sięgamy po kalkulator: sam kąt
wynosi 35 stopni, amen. Problem zajął mi z zegarkiem w ręku 20
minut (z czego 15 na uświadomienie sobie istoty problemu [głównie
tego, że kąt dokładnie pośredni czyli 22,5 stopnia to będzie zła
odpowiedź] i 5 minut na obliczenie), a więc zgodnie z twoją skalą
jestem średnio tępy - zadowolony? ;-)
Swoją drogą: fachowiec robiący takie roboty będzie ten kąt po
prostu znał, ale ciekaw jestem ilu fachowców powiedzmy na stu
będzie potrafiło zrobić to wyliczenie teoretycznie. Osobiście
byłem problemem przez moment zastrzelony dośc mocno, no ale ja
nie fachowiec, jeno amator zwykły, robiąc coś takiego raczej bym
się nie męczył obliczeniami, a potem szukaniem kątomierza
pozwalającego zmierzyć taki kąt (nastawnego stolarskiego nie
mam), tylko ustawił tarczę piły pod kątem 45 stopni, zrobił sobie
z czegokolwiek prowadnik do deski pozwalający ją prowadzić pod
kątem 45 stopni do stołu pilarki i kąt by sam wyszedł.
J.
Nie chcę być źle zrozumiany, ale problem schodów za 4-5 tys. to tzw. pikuś.
Amatorów naprawdę mocnych wrażeń estetycznych i cenowych odsyłam tu :
http://www.scalaris.pl/default.php?action=galeria&lang=pl
a zwłaszcza tu:
http://www.teko.net.pl/cennik.htm
Tam jest dopiero "jazda". No ale niektóre z nich są po prostu piękne :-)
Pozdrawiam
e-kran
> Ale prosze bardzo: dobrze rozumiem, że chodzi Ci o deski
> "fazujące" styk ściany z sufitem i punkt zejścia się dwóch desek
> w narożniku pomieszczenia? Gdyby deski leżały na płask na
> suficie, wystarczyłoby je ściąć na ukos pod kątem 45 stopni,
> gdyby miały leżeć na płask na ścianach - potrzebny byłby kąt
> "zerowy". Ponieważ jednak mamy sytuację dokładnie pośrednią - kąt
> też musi być pośredni, pytanie: jaki. W punkcie styku z drugą,
> jej przysufitowa krawędź będzie krótsza od dolnej o szerokość
> deski/sqrt(2), czyli jakieś 0,7 szerokości. Mamy więc tam trójkąt
> prostokątny, którego przeciwprostokątna jest tą docinaną
> krawędzią, jedna przyprostokątna to szerokośc deski, druga zaś to
> ten odcinek 0,7 szerokości. Szkolny rachunek daje nam tangens
> szukanego kąta równy 0,7, tu sięgamy po kalkulator: sam kąt
> wynosi 35 stopni, amen. Problem zajął mi z zegarkiem w ręku 20
> minut (z czego 15 na uświadomienie sobie istoty problemu [głównie
> tego, że kąt dokładnie pośredni czyli 22,5 stopnia to będzie zła
> odpowiedź] i 5 minut na obliczenie), a więc zgodnie z twoją skalą
> jestem średnio tępy - zadowolony? ;-)
Cieszy, ze zrozumiales problem, bo i z tym ludzie maja klopoty.
Gdybys to zadanko rozwiazal poprawnie napisalbym, ze jestem z Ciebie dumny i
chwalilbym pod niebiosa. Ale niestety wynik jest zly. Probuj dalej.
> Swoją drogą: fachowiec robiący takie roboty będzie ten kąt po
> prostu znał, ale ciekaw jestem ilu fachowców powiedzmy na stu
> będzie potrafiło zrobić to wyliczenie teoretycznie. Osobiście
> byłem problemem przez moment zastrzelony dośc mocno, no ale ja
> nie fachowiec, jeno amator zwykły, robiąc coś takiego raczej bym
> się nie męczył obliczeniami, a potem szukaniem kątomierza
> pozwalającego zmierzyć taki kąt (nastawnego stolarskiego nie
> mam), tylko ustawił tarczę piły pod kątem 45 stopni, zrobił sobie
> z czegokolwiek prowadnik do deski pozwalający ją prowadzić pod
> kątem 45 stopni do stołu pilarki i kąt by sam wyszedł.
> J.
To juz lepiej, ja wlasnie tez tak zrobilem i tez sie zdziwilem mimo, ze mam za
soba studia politechniczne. Dopiero potem siadlem i ten kat z wielkim z trudem
wyliczylem. A wydawaloby sie to takie proste...
Reasumujac troche wiecej szacunku dla prawdziwych, nie tylko stolarzy ale
fachowcow z dlugoletnia praktyka, ktorzy ani materialu ani czasu na daremno
nie marnuja ale za swoje umiejetnosci sobie licza troche wiecej niz normalny
pomocnik budowlany z pod budki z piwem.
Zamiast narzekac na ceny ich uslug moze samemu przekwalifikowac sie na
specjaliste od schodow wszelakich i zarabiac nie gorzej od programisty gier
komputerowych, ktorych celem jest tylko oglupianie gawiedzi; gdyz takimi
pozniej latwiej manipulowac i rzadzic.
T.
> Gdybys to zadanko rozwiazal poprawnie napisalbym, ze jestem z
> Ciebie
> dumny i chwalilbym pod niebiosa. Ale niestety wynik jest zly.
> Probuj
> dalej.
??? kiedy wykonany na szybko papierowy model: dwie kartki
papieru, krótsze boki ścięte pod wyliczonym kątem (zmierzonym
przy pomocy wykopanego z czeluści szuflad szkolnego kątomierza),
sklejone po krawędzi taśmą klejącą i przyklejone dłuższymi bokami
do narożników biurka - ustawiają się pod kątem 45 stopni z
dokładnością do wiotkości papieru względem dosuniętej do niego
ekierki (jeśli nie wierzysz, mogę zdjęcie zrobić i przesłać),
więc albo różnica jest na poziomie pojedyńczych stopni, albo się
nie rozumiemy - te moje wyliczone 35 stopni to oczywiście kąt
względem czoła deski, względem długiej krawędzi to będzie 55
stopni, też z dokładnością do użytych w obliczeniach zaokrągleń.
Przedstawiony wczesniej tok rozumowania też wg mnie jest
poprawny, więc jeśli jednak nie jest - poproszę o wskazówkę,
gdzie popełniam błąd, bo ja go nie widzę.
J.
Nie zerowy, ale 90 stopni.
> Ponieważ jednak mamy sytuację dokładnie pośrednią - kąt
> też musi być pośredni, pytanie: jaki.
Na razie kombinujesz dobrze.
> W punkcie styku z drugą,
> jej przysufitowa krawędź będzie krótsza od dolnej o szerokość
> deski/sqrt(2), czyli jakieś 0,7 szerokości. Mamy więc tam trójkąt
> prostokątny, którego przeciwprostokątna jest tą docinaną
> krawędzią, jedna przyprostokątna to szerokośc deski, druga zaś to
> ten odcinek 0,7 szerokości. Szkolny rachunek daje nam tangens
> szukanego kąta równy 0,7, tu sięgamy po kalkulator: sam kąt
> wynosi 35 stopni, amen.
Prawie dobrze, ale zero zle osadziles :)
Kat bedzie taki, jak miedzy przekatna szescianu, a bokiem podstawy
z ktorej ta przekatna wychodzi. W efekcie daje to kat arcos(1/sqrt(3)),
czyli 54,74 stopnie. Dokladniej 54 stopnie 44 minuty 8,20 sekundy.
Z tymi sekundami mozesz sobie dac spokoj. Minut bym nie ignorowal ;)
--
Pozdrawiam,
Jacek
> Nie zerowy, ale 90 stopni.
90 stopni do czego? Do czoła deski zero, do długiego boku 90
przecież, wydawało mi się to oczywiste na tyle, żeby nie pisać aż
tak szczegółowo.
> Kat bedzie taki, jak miedzy przekatna szescianu, a bokiem
> podstawy
> z ktorej ta przekatna wychodzi. W efekcie daje to kat
> arcos(1/sqrt(3)), czyli 54,74 stopnie. Dokladniej 54 stopnie 44
> minuty 8,20 sekundy.
Możemy przyjąć, że te 54,74 to w zaokrągleniu do całych stopni
jest 55? A potem chwilkę podumać, ile to jest 90 minus te moje
wyliczone 35? ;-)
Zresztą jeśli w moich obliczeniach chcesz mieć kąt względem
długiego boku deski, wystarczy tangens cotangensem zastąpić i
już, wynik wyjdzie dokłądnie taki sam, jak u Ciebie, liczyłem
względem krótkiego boku, bo tak mi się akurat na kartce
wrysowało, ale sensu to przecież nie zmienia.
J.
Cofam to co napisalem, chcialem sie troche z Toba jeszcze poprzezbywac ale sa
Swieta wiec prostuje, ze caly dowcip tego problemu polega na tym, ze tam sa
dwa katy; jeden, ktory policzyles dobrze (brawo) i drugi trudniejszy, kat pod
ktorym trzeba te deska ciac w stosunku do jej powierzchni.
Ja to liczylem jakos z ostroslupa o podstawie kwadratowej, ktorego sciany sa
nachylone do podstawy pod katem 45 stopni. Tam trzeba policzyc wysokosc
trojkatnej sciany bocznej ale w stosunku go krawedzi bocznej tego ostroslupa.
potem przeciac w mysli caly wzdluz tej wysokosci plaszczyzna prostopadla do
dwu sasiednich scian bocznych i policzyc kat miedzy tymi wysokosciami. Potem
podzielic go na pol i dopelnienie tej polowy kata do 90 stopni bedzie tym
katem 31.5 stopni (to pamietam), pod ktorym trzeba ustawic nachylenie pily do
stolu aby te deske ukroic. Ten kat 35 stopni z groszami jest oczywiscie katem,
pod ktorym trzeba ciac deche w stosunku do jej dlugosci.
Jak znajde z godzine, to sam sie tym jeszcze pobawie dla gimnastyki zamiast
krzyzowki. Powodzenia.
>> Wartosc liczbowa tego kata wynosi 31.6 stopnia. Zagnij kartke
>> grubszego papieru papieru tak w okolo 1/4 jej szerokosci,
>> potem cala
> Cofam to co napisalem, chcialem sie troche z Toba jeszcze
> poprzezbywac ale sa Swieta wiec prostuje, ze caly dowcip tego
> problemu polega na tym, ze tam sa dwa katy; jeden, ktory
> policzyles
> dobrze (brawo) i drugi trudniejszy, kat pod ktorym trzeba te
> deska
> ciac w stosunku do jej powierzchni.
Ech, zamieszanie robisz...
> Ja to liczylem jakos z ostroslupa o podstawie kwadratowej,
> ktorego
> sciany sa nachylone do podstawy pod katem 45 stopni. Tam trzeba
> policzyc wysokosc trojkatnej sciany bocznej ale w stosunku go
Cholera, od godziny nad tym siedzę i poddaję się. Zrobiłem model,
empirycznie te 30 stopni, które podajesz (31,5, ale na papierowym
modelu +-5 stopni nie stanowi) pasuje, ale obliczyć tego nie
potrafię. Poszedłem taka drogą, że wyznaczyłem boki trójkąta
zawierającego w sobie ten kąt, te boki to połowa przekątnej
sześcianu, prostopadła do linii granicznej między deskami oraz
trzeci bok leżący na ścianie a położony między narożnikiem
pomieszczenia a punktem przecięcia wcześniej wspomnianej
prostopadłej z dolną krawędzią deski i dalej policzyłem kąt z
twierdzenia cosinusów ale wychodzi 100 stopni (kąt liczę znów "z
drugiej strony" niż Ty, u mnie wynikiem jest rozwarty kąt między
płaszczyzną deski a tą fazą) i kurcze szlag mnie już trafił, nie
wiem, gdzie błąd popełniam, na dziś mam dosyć, może w święta
jeszcze nad problemem przysiądę.
J.
studiowałem kiedyś budownictwo na Polibudzie (krótko bo krótko, ale jednak)
i tam na pierwszym semestrze I roku na przedmiocie zwanym geometrią
wykreślną właśnie takie proste zadanka się rozwiązywało: oblicyć część
wspólną dwóch przenikających się brył o zadanych współrzędnych, przedmiot
zaliczyłem, ale niestety nic z tego nie pamiętam :-)
--
pozdrawiam
robert
www.sabina.studioonline.pl
Geometria analityczna sie klania swiatecznie i jajecznie :)
Wyobraz sobie szecian z drutu. Z jednego boku podstawy wyprowadzasz
plaszczyzne nachylona pod katem 45 stopni do tej podstawy i to jest
Twoja deska. Z pionowego boku, przyleglego do tamtego boku podstawy,
wyprowadzasz plaszczyzne pionowa idaca po przekatnej kwadratu podstawy
i to jest plaszczyzna ciecia.
Kat miedzy plaszczyznami jest rowny katowi pomiedzy ich wektorami
normalnymi.
Dla plaszczyzny deski ten wektor jest rowny N1=(0, 0.707, -0.707)
Dla plaszczyzny ciecia wektor normalny jest rowny N2=(-0.707, 0.707, 0)
No to teraz cosinus kata miedzy nimi z iloczynu skalarnego wynosi
cos(alfa) = A * B / (|A|*|B|) = 0.5
Czyli z dokladnoscia do strony deski:
a) od zewnetrznej (pokojowej) jest to kat 30 stopni
b) od wewnetrznej (sciennej) jest to kat 120 stopni
Do geometrii analitycznej mam wieksze zaufanie niz do modeli :)
--
Pozdrawiam,
Jacek
> Dla plaszczyzny deski ten wektor jest rowny N1=(0, 0.707, -0.707)
> Dla plaszczyzny ciecia wektor normalny jest rowny N2=(-0.707, 0.707, 0)
>
> No to teraz cosinus kata miedzy nimi z iloczynu skalarnego wynosi
>
> cos(alfa) = A * B / (|A|*|B|) = 0.5
Prosto i skutecznie :-)
Najgorsze jest to, że geometrię analityczną też miałem na studiach, ale to
było daaawno temu i niestety nawet do głowy mi nie przyszło, żeby do tego
tak podejść.
Ale ciekaw jestem, gdzie tkwi błąd w mojej metodzie. Sprawdziłem dziś
obliczenia ponownie, obliczeniowo się nie mylę, metodycznie - wydaje mi się,
że też nie, a jednak wynik wychodzi zły. Co za licho? Moja metoda niestety
jest dość złożona i zapewne diabeł tkwi w jakimś drobiazgu, który pomijam...
J.
Sam widzisz, dlatego zastanawiam sie kto bedzie na moja emeryture robil jak
wszyscy beda ochroniarzami haremow (to taki co to dokladnie wie jak "to" sie
robi tyle, ze sam nie potrafi).
Pzdr.