On 2022-10-28, Jarosław Sokołowski <
ja...@lasek.waw.pl> wrote:
> Pan Marcin Debowski napisał:
>
>>> Już wcześniej uznaliśmy, że zmiana ta ma źródło w polityce. Nazwanie
>>> go "poprawnością polityczną" jest tylko doprecyzowaniem. Tak to widzę.
>>
>> Manifest polityczny nie musi wiązać się z polityczną porawnością.
>
> Nie musi, ale tu jest jawna deklaracja promotorów, że to "poprawność
> polityczna tego wymaga".
Tu tzn. gdzie?
>>> Pierwszy raz z tą formą spotkałem się wiele lat przed wojną. W dość
>>> długim artykule opisującym młodą Ukrainkę, która samotnie protestowała
>>> na warszawskiej ulicy. Protestowała przeciwko formie "na Ukrainie".
>>> Autor tekstu dobrze opisał jej argumentację, sam ją chyba też podzielał.
>>> Nic tam nie było z prawdy.
>>
>> Ta Ukrainka była tu ilustracją czy bardziej inspiracją? Nie był to jakiś
>> odosobniony przypadek?
>
> Odosobniony. Mam wrażenie, że wśród Ukraińców wręcz jedyny. Polaków już
> wtedy mogło być więcej.
Możesz mieć rację, bo tzw. szybki gógiel pokazał mi to:
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/na-ukrainie-czy-w-ukrainie-jak-mowic-jak-pisac
"Respondentom zadano także pytanie, jaki mają stosunek do wyrażeń „w
Ukrainie” i „na Ukrainie”. Wyjaśniono, że gdy Polacy mówią o innych
krajach, używają niekiedy konstrukcji z przyimkiem „na” i nie ma w tym
niczego pejoratywnego. Następnie zapytano o dopuszczalność konstrukcji
„na Ukrainie”.
Respondenci w większości mają obojętny stosunek do tej konstrukcji
językowej (47 proc.) lub są gotowi ją zaakceptować (33 proc.), tylko 17
proc. nie jest gotowych, aby ją uznać. - Jeśli ta konstrukcja pozostanie
w języku polskim, zalecamy informowanie Ukraińców o jej naturalności (w
odróżnieniu od języka rosyjskiego, gdzie do określenia krajów używa się
tylko przyimka „w”) – brzmi konkluzja autorów raportu."
Z tym, że własciwe pytanie, na które poszukujemy odpowiedzi to byłoby,
czy odbierają formę z "w" jako wyraz poparcia, więc też nie do końca
jest to rozstrzygające. Jeśli większość Ukraińców tak tego nie odbiera
to cała akcja bez większego sensu.
>>> Słucham radia w samochodzie. Słyszałem nieraz, jak prowadzący koryguje
>>> swoich gości mówiących "na Ukrainie".
>>
>> To faktycznie nieciekawe zachowanie. Ale pewmie też nadgorliwców zawsze
>> się trochę znajdzie. Ja bym nie korygował.
>
> Ja bym nie tylko nie korygował, ale się dostosował. To samo warzywo można
> po polsku nazwać "ziemniakiem" albo "karotflem". Ja zawsze używam tego
> pierwszego słowa. Jednak gdybym był redaktorem prowadzącym w radiu rozmowę
> na temat ziemiopłodów, a mój gość był ze szkoły kartoflanej, to bym uznał
> jego zwyczaj językowy i mówił jak on. Tego wymaga nie tylko kultura --
> język nie jest przecież polem walki, tylko porozumienia.
Całkowicie się z tym zgadzam, może tylko z poprawką na tę szkołę, bo jak
mi wyskoczy z jakimś solanum tuberosum, to ja mu nadal, że ziemniak.
>>> Tamta Ukrainka wyraźnie czuła się obrażona i przekonała do swych racji
>>> rozmówcę. Teraz inni przekonują w drugą stronę. Może czują się dłużni
>>> i dług chcą spłacić? Nie rozumiem tego.
>>
>> To jak sam to odbieram to pokazanie poparcie Ukrainie, czego elementem
>> może być nawet taka w sumie niewielka rzecz, jak uzywanie formy, która
>> bardziej kojarzy się z państwowością. Dlaczego mieliby czuć się dłuzni?
>> Na zasadzie, że kogoś innego, nie nas, dotknęło spore nieszczęście?
>
> Mnie się to nijak nie kojarzy z państwowością, tego właśnie nie rozumiem.
Nie powiem, że mi się jakoś mocno z państwowością kojarzy(ło), ale widzę w
tym pewną logikę. Mogę też stosować jako wyraz poparcia. Ale jeśli
Ukraincy tego jako poparcie nie odbierają to j.w., tzn. bez sensu.
> Miałem na myśli "dług pouczania i obrazy" -- jedna Ukrainka niezbyt biegła
> w polsczyźnie poczuła się obrażona i poucza Polaków w kwestiach języka, to
> teraz grupa Polaków oddaje pouczenia (i niewiedzę) Ukraińcom.
Tego to ja z kolei nie rozumiem, ale zdaje się, taki schemat, wpasowuje
się szerszy kontekst politycznej poprawności.
>>>> Co więcej, odnoszę wrażenie, że obecnie forma z "na" jakby w publikacjach
>>>> powraca. To wszystko moim zdaniem wskazuje bardziej na spontaniczne
>>>> użycie formy z "w", niż polityczną poprawność.
>>>
>>> W większości powróciła, z wyjątkim tych miejsc, w których "w" się
>>> zabetonowało, bo traktowane jest jako punkt honoru. To bardzo smutne
>>> zjawisko, taki podział.
>>
>> Gdzie są takie miejsca?
>
> Radio TOKFM, jeśli tego dotyczyło pytanie.
Okazjonalnie słucham RMF FM i albo tam tego nie ma, albo nie zwracam
uwagi. TOKFM kojarzy mi się z GW, a ci, to mimo moich zbliżonych
sympatii politycznych, są dla mnie niestrawni, głównie właśnie przez
polityczną poprawność. Zresztą także językową.
--
Marcin