Zwykle w liczeniu rzędności ludzie nie sięgają poza liczebnik 4, nie ma
spraw ,,piątorzędnych'' (chociaż dałoby się to zrozumieć). Ale autorka
w/w wypowiedzi była tak bardzo zaangażowana emocjonalnie w nieistotność
omawianej sprawy, że czwartorzędność już jej nie wystarczała.
Dlatego sięgnęła do /n/, które dla niektórych absolwentów liceów z
maturą bez matematyki jest synonimem nieskończoności: ta sprawa była
nieskończonorzędna.
- Stefan
--
Stefan Sokolowski, Gdansk
http://www.ipipan.gda.pl/~stefan/oswiadczenie_antylustracyjne.html
> Odnotujmy nowy polski liczebnik. Otóż w Radiu TOK FM właśnie
> usłyszałem, że coś tam jest sprawą _entorzędną_. Chyba szło o to, że
> * nie pierwszorzędną,
> * i nie drugorzędną,
> * a także nie trzeciorzędną,
> * nawet nie czwartorzędną,
> tylko jeszcze mniej istotną.
>
> Zwykle w liczeniu rzędności ludzie nie sięgają poza liczebnik 4, nie ma
> spraw ,,piątorzędnych'' (chociaż dałoby się to zrozumieć). Ale autorka
> w/w wypowiedzi była tak bardzo zaangażowana emocjonalnie w nieistotność
> omawianej sprawy, że czwartorzędność już jej nie wystarczała.
>
> Dlatego sięgnęła do /n/, które dla niektórych absolwentów liceów z
> maturą bez matematyki jest synonimem nieskończoności: ta sprawa była
> nieskończonorzędna.
A może jest tylko synonimem nieokreśloności, czyli tak jak być powinno?
Ta sprawa była nieokreślonorzędna, bowiem jest kilka spraw (tak z osiem
na przykład), nie pierwszo- i nie drugorzędnych, a nie wiadomo która
ważniejsza i za którą się brać najpierw.
--
Jarek
Jarosław Sokołowski:
> A może jest tylko synonimem nieokreśloności, czyli tak jak być powinno?
> Ta sprawa była nieokreślonorzędna, bowiem jest kilka spraw (tak z osiem
> na przykład), nie pierwszo- i nie drugorzędnych, a nie wiadomo która
> ważniejsza i za którą się brać najpierw.
Jej chodziło o nieistotność. Na to w każdym razie wskazywał kontekst.
???
Bierze się liczebnik _porządkowy_ i zamienia końcówkę na ,,-orzędny'':
pierwsz-y -- pierwsz-orzędny (nie ,,jedenrzędny'')
drug-i -- drug-orzędny (nie ,,dwarzędny'')
trzeć-i -- trzeć-orzędny (nie ,,trzyrzędny)''
czwart-y -- czwart-orzędny (nie ,,czteryrzędny'')
ent-y -- ent-orzędny (nie ,,enrzędny'')
Jakie zasady masz na myśli?
> Ja:
>> Dlatego sięgnęła do /n/, które dla niektórych absolwentów liceów z
>> maturą bez matematyki jest synonimem nieskończoności: ta sprawa była
>> nieskończonorzędna.
>
> Jarosław Sokołowski:
>> A może jest tylko synonimem nieokreśloności, czyli tak jak być powinno?
>> Ta sprawa była nieokreślonorzędna, bowiem jest kilka spraw (tak z osiem
>> na przykład), nie pierwszo- i nie drugorzędnych, a nie wiadomo która
>> ważniejsza i za którą się brać najpierw.
>
> Jej chodziło o nieistotność. Na to w każdym razie wskazywał kontekst.
[Jej] wypowiedź była zacytowana bez kontekstu, nie wiedziałem więc o co
chodziło. Natomiast z kontekstu krytyki tej wypowiedzi, domysłiłem się,
że dotyczy ona, ta krytyka, tak ogólnie użycia zmiennej /n/ branej
liczebniczo w języku potocznym.
--
Jarek
A siódmorzędny?
> w/w wypowiedzi była tak bardzo zaangażowana emocjonalnie w nieistotność
> omawianej sprawy, że czwartorzędność już jej nie wystarczała.
>
> Dlatego sięgnęła do /n/, które dla niektórych absolwentów liceów z
> maturą bez matematyki jest synonimem nieskończoności: ta sprawa była
> nieskończonorzędna.
Potoczne wyrażenie językowe nie musi być dokładnym odzwierciedleniem
wyrażenia matematycznego. Jeśli mam n spraw do załatwienia, to dużo,
więcej niż mogę ogarnąć. a nie po prostu jakąś liczbę. Na tej samej
zasadzie funkcjonuje potocznie "czwarty wymiar".
vdb
--
LANGUAGE, n. The music with which we charm the serpents guarding
another's treasure. (Bierce)
> Odnotujmy nowy polski liczebnik. Otóż w Radiu TOK FM właśnie
> usłyszałem, że coś tam jest sprawą _entorzędną_. Chyba szło o to, że
> * nie pierwszorzędną,
> * i nie drugorzędną,
> * a także nie trzeciorzędną,
> * nawet nie czwartorzędną,
> tylko jeszcze mniej istotną.
>
> Zwykle w liczeniu rzędności ludzie nie sięgają poza liczebnik 4, nie ma
> spraw ,,piątorzędnych'' (chociaż dałoby się to zrozumieć). Ale autorka
> w/w wypowiedzi była tak bardzo zaangażowana emocjonalnie w nieistotność
> omawianej sprawy, że czwartorzędność już jej nie wystarczała.
>
> Dlatego sięgnęła do /n/, które dla niektórych absolwentów liceów z
> maturą bez matematyki jest synonimem nieskończoności: ta sprawa była
> nieskończonorzędna.
Ja tak sobie myślę, że nieskończoność w sprawach nieskończonorzędnych jest
_aktulna_, zaś w entorzędnych _potencjalna_ - tzn. tak naprawdę jej nie
ma, tylko bawimy się w diabelską grę: ,,istnieje takie n, że sprawa jest
n-tego rzędu''; jeżeli teraz nasz przeciwmówca powie: ,,Ach, to ja mam
sprawę mniejszej wagi, moja sprawa jest katorzędna'', my mu triumfalnie
odeprzemy: ,,Hola, hola, n = k+1''; gdyby jednak nasz przekormównik
powiedział, że ma sprawę nieskończonorzędną, niechybnie bylibyśmy z
miejsca przegrani.
--
Michał Przybyłek
> Aha, jeszcze jedna tokefemiczna przemiana języka, tym razem wjego
> frazeologii. Mianowicie od dawna nie słyszałem, żeby prokurator komuś
> _postawił zarzuty_, zawsze ten ktoś _usłyszał zarzuty_.
>
> - Stefan
Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
> Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
Zajrzyj do słownika.
Ewa
> Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
Skąd te rewelacje?
SJP PWN twierdzi inaczej, warto sprawdzić, zanim się zacznie pouczać innych.
--
Basia
> Którego?
Najlepiej języka polskiego.
Ewa
Ech, te dzisiejsze słowniki. Vox populi.
>> Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
>
> Skąd te rewelacje?
> SJP PWN twierdzi inaczej, warto sprawdzić,
> zanim się zacznie pouczać innych.
Może tu chodziło o tak zwane względy bezpieczeństwa?
Jak się zarzut postawi, to można go obalić. A taki
zarzut wysunięty powinien mieć większą stabilność.
Jarek
--
"Pan Marcin plecie androny!"
"Z czego plecie? Ano -- z łyka."
Taki andron upleciony
Jest podobny do koszyka.
> Ech, te dzisiejsze słowniki. Vox populi.
A z którego roku masz swój słownik?
Mój jest dodrukiem wydania z lat 1978-81. Faktycznie dzisiejszy jak cholera.
Ewa
> Pani Basia napisała:
>
>>> Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
>>
>> Skąd te rewelacje?
>> SJP PWN twierdzi inaczej, warto sprawdzić,
>> zanim się zacznie pouczać innych.
>
> Może tu chodziło o tak zwane względy bezpieczeństwa?
> Jak się zarzut postawi, to można go obalić. A taki
> zarzut wysunięty powinien mieć większą stabilność.
>
> Jarek
Można go wycofać.
:->
> Ikselka pisze:
>
>> Ech, te dzisiejsze słowniki. Vox populi.
>
> A z którego roku masz swój słownik?
Słowniki poprawnej polszczyzny nie ujmują wszystkiego jednakowo i nie można
opierać się tylko na nich jeśli chodzi o poprawność językową. Ortograficzne
to co innego.
> Mój jest dodrukiem wydania z lat 1978-81. Faktycznie dzisiejszy jak cholera.
>
> Ewa
"Słownik wyrazów bliskoznacznych" 2009 - "skarżyć" - "wysuwać zarzuty". Nie
ma tu wcale "stawiania" zarzutów. Akurat ten mam pod ręką. Inne słowniki
podają tylko "stawiać zarzuty", a omijają formę rozwiniętą "stawiać kogoś
wobec zarzutu" i inne formy. Ciekawe, dlaczego. To chyba spore zubożenie.
Poza tym są rozbieżności natury redakcyjnej między słownikami - nie ufam
ślepo słownikom, sama przewaznie wiem, jak trzeba mówić. I zdecydowanie
wolę "postawić kogoś wobec zarzutu" niż "postawić zarzut komuś".
Postawić to można kabałę albo włosy na żel. Komuś. Nawet jeśli słownik
mówi, że można i zarzut. W języku prawniczym zarzuty się wysuwa, a stawia
kogoś przed sądem wobec zarzutu.
W języku potocznym zaś - zarzuca coś komuś po prostu.
> Słowniki poprawnej polszczyzny nie ujmują wszystkiego jednakowo i nie można
> opierać się tylko na nich jeśli chodzi o poprawność językową. Ortograficzne
> to co innego.
A niby dlaczego ortograficzne jakoś się wyłamują?
> "Słownik wyrazów bliskoznacznych" 2009 - "skarżyć" - "wysuwać zarzuty". Nie
> ma tu wcale "stawiania" zarzutów.
Czyli jednak wierzysz "świeżynkom", czy nie?
> Akurat ten mam pod ręką. Inne słowniki
> podają tylko "stawiać zarzuty", a omijają formę rozwiniętą "stawiać kogoś
> wobec zarzutu" i inne formy. Ciekawe, dlaczego. To chyba spore zubożenie.
Ja, oprócz SJP Szymczaka, gdzie w przykładach jest po prostu "stawianie
zarzutów", mam jeszcze:
>>>Słownik Poprawnej Polszczyzny PWN 1981<<<
"Wysuwać, kierować przeciw komuś zarzuty. Wystąpić z zarzutem przeciw
komuś. Robić, _stawiać_ komuś zarzut. Stanąć pod zarzutem czegoś.
Spotkać się z zarzutem."
Żadne tam zubożenie, tylko bogactwo. Fakt, że Twojego "stawiania kogoś
wobec zarzutu" nie ma. _Staje_ się _przed_ sądem _pod_ zarzutem, a nie
_wobec_ zarzutu.
>>>Słownik typowych połączeń wyrazowych<<< Bańki, PWN 2007
m.in.:
"zarzuty stawiane komuś (jako pierwsze tego typu, wytłuszczone),
formułowane przeciw komuś, kierowane wysuwane."
> Poza tym są rozbieżności natury redakcyjnej między słownikami - nie ufam
> ślepo słownikom, sama przewaznie wiem, jak trzeba mówić.
To proponuję napisać swój słownik. ;>
> mówi, że można i zarzut. W języku prawniczym zarzuty się wysuwa, a stawia
> kogoś przed sądem wobec zarzutu.
> W języku potocznym zaś - zarzuca coś komuś po prostu.
Proszę o odpowiednie linki, ewentualnie skłonna jestem uwierzyć w
cytowania z podaniem bibliografii.
Ewa
Nie jestem prawnikiem, więc muszę słuchać wiedzących lepiej...
Czy mogłabyś w takim razie pouczyć mnie, jak w języku prawniczym nazywa
się postawienie zarzutu, takie jak wspomniane w art.71, par.1 kpk
(dz.u. 1997 nr 89 poz. 555)?
> (...)
>> mówi, że można i zarzut. W języku prawniczym zarzuty się wysuwa, a stawia
>> kogoś przed sądem wobec zarzutu.
>> W języku potocznym zaś - zarzuca coś komuś po prostu.
>
> Proszę o odpowiednie linki, ewentualnie skłonna jestem uwierzyć w
> cytowania z podaniem bibliografii.
Pierwszy lepszy:
http://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-najwyzszy/wyrok;sn;izba;karna,ik,iv,kk,467,05,7185,orzeczenie.html
"(...)W grudniu 2005 r. kasację od
niego, w oparciu o art. 111 k.p.s.w,, w zakresie skazania za czyn z art. 65
§
1 k.k., wywiódł na niekorzyść Sylwestra P. Prokurator Generalny, wysuwa-
jąc zarzut obrazy art. 270 § 1 k.k., przez(...)"
> Ikselka:
>> W języku prawniczym zarzuty się wysuwa, a stawia kogoś przed sądem
>> wobec zarzutu.
>
> Nie jestem prawnikiem, więc muszę słuchać wiedzących lepiej...
>
> Czy mogłabyś w takim razie pouczyć mnie, jak w języku prawniczym nazywa
> się postawienie zarzutu, takie jak wspomniane w art.71, par.1 kpk
> (dz.u. 1997 nr 89 poz. 555)?
>
> - Stefan
Nie jestem prawnikiem, zapytaj prawnika o ten szczegół, natomiast obijam
się sporo wśród prawników i znam język, jakiego muszą używać.
> Pierwszy lepszy:
> http://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-najwyzszy/wyrok;sn;izba;karna,ik,iv,kk,467,05,7185,orzeczenie.html
> "(...)W grudniu 2005 r. kasację od
> niego, w oparciu o art. 111 k.p.s.w,, w zakresie skazania za czyn z art. 65
> §
> 1 k.k., wywiódł na niekorzyść Sylwestra P. Prokurator Generalny, wysuwa-
> jąc zarzut obrazy art. 270 § 1 k.k., przez(...)"
No ale co? To ma być dowód na to, że ulubionym sposobem prawników jest
"wysuwanie zarzutów"??
No to proszę bardzo, z "Twojej" strony:
http://www.money.pl/inne/szukaj/?query=stawia+zarzuty&search=+OK+
Ewa
>>>> Zarzuty można wysuwać, a nie stawiać.
>>>
>>> Skąd te rewelacje?
>>> SJP PWN twierdzi inaczej, warto sprawdzić,
>>> zanim się zacznie pouczać innych.
>>
>> Może tu chodziło o tak zwane względy bezpieczeństwa?
>> Jak się zarzut postawi, to można go obalić. A taki
>> zarzut wysunięty powinien mieć większą stabilność.
>>
>> Jarek
>
> Można go wycofać.
>:->
A wsunąć? Wsunąć też można? Powinno dać readę.
--
Jarek
> A wsunąć? Wsunąć też można? Powinno dać readę.
Odsunąć albo przesunąć na kogoś innego. :)
Ewa
Raczej odeprzeć. A trudno odeprzeć postawiony zarzut.
Dlaczego mieliby do Ciebie mówić paragrafami? My, matematycy, też do
naszych dziewczyn nie mówimy rachunkiem predykatów...
Ależ dlaczego? To brzmi z nazwy tak ładnie i obiecująco! :)
Ewa
Ikselka:
> Można go wycofać.
Koleżanka zręcznie ujęła to, co kolega tak celnie wysunął...
PRHN, parsknęła Hania.
--
There is no sin but ignorance.
> Ikselka:
>> Nie jestem prawnikiem, zapytaj prawnika o ten szczegół, natomiast obijam
>> się sporo wśród prawników i znam język, jakiego muszą używać.
>
> Dlaczego mieliby do Ciebie mówić paragrafami? My, matematycy, też do
> naszych dziewczyn nie mówimy rachunkiem predykatów...
>
> - Stefan
Chyba, że się dwoje matematyków spotka. Lepiej się zrozumieją, niż
rozmawiając w zwykłym języku.
>>> Nie jestem prawnikiem, zapytaj prawnika o ten szczegół, natomiast
>>> obijam się sporo wśród prawników i znam język, jakiego muszą używać.
>>
>> Dlaczego mieliby do Ciebie mówić paragrafami? My, matematycy,
>> też do naszych dziewczyn nie mówimy rachunkiem predykatów...
>
> Chyba, że się dwoje matematyków spotka. Lepiej się zrozumieją, niż
> rozmawiając w zwykłym języku.
Dlaczego sobie Pani ze mnie kpi,
Cierpieniom moim niech nadejdzie kres,
Siła mojej miłości równa się \pi
Pomnożone przez
\sqrt{{2(P+Q)(l^2+a^2)+Gy^2}\over{g(2(P+Q)a+Cs)}}
-- Julian Tuwim
--
Jarek
> Nie jestem prawnikiem, zapytaj prawnika o ten szczegół, natomiast obijam
> się sporo wśród prawników i znam język, jakiego muszą używać.
Otóż nie muszą... ale jak debile... używają... czytając czasami orzeczenia
włos się na głowie jeży...
Pzdr
Paweł
Jeśli włos się jeży czytając, to może dam mojemu poczytać jakieś
orzeczenie? Niech by się w końcu zjeżył, a nie stale tak płasko i
płasko...