Wiec:
{
Znajdz w kazdej grupie slowa, ktore nie rymuja sie z reszta:
try buy grey my
some home come from
now go slow know
run one son own
got what cat lot
could would food good
find pint mind machine like
cat what back fat that
horse course hour or our
gone phone show post boat
good book took soon would
car father possible care lot
}
Z wielkim usmiechem zabralam sie do tego prostego (?) zadania, ale
potem zaczelam miec coraz wieksze watpliwosci, w niektorych
przypadkach.
No wiec dziekuje za wypelnienie tej ankiety ;-)
--
Pozdrawiam, Sabina
Proponuję jednak, abyś sama zaznaczyła w tych przykładach odpowiednie słowa,
np. używając _wyróżnika_. My sprawdzimy, czy sobie dobrze poradziłaś.
Lucy
--
----------------------------------------------------------
GG 3796989 SMS +4850273292
swoja droga, fajne to forum sie robi
czekam na propozycje trzepania dywanow i leczenia zgagi
#:-)
gps
ale w amerykańskiej angielszczyźnie tzw. krótkie "a" i "schwa" to ten
same dźwięk. I już wszystko jasne
>
> car father possible care lot
A powyższy zestaw jest dziwny
Mariusz Górnicz
--
http://www.komrel.net - Twoj Serwer Sukcesu!
Skad Ci to do glowy wpadlo?
> Raczej chcialabym poznac Wasze o nim zdanie i
>porownac z tym, co wyszlo mi.
Raczej chcialbym poznac Twoje o nim zdanie
i porownac Z tym, co wyszlo mi.
>Wiec:
>
>Znajdz w kazdej grupie slowa, ktore nie rymuja sie z reszta:
>
>try buy grey my
>some home come from
>now go slow know
>run one son own
>got what cat lot
>could would food good
>
>find pint mind machine like
>cat what back fat that
>horse course hour or our
>gone phone show post boat
>good book took soon would
>car father possible care lot
>Z wielkim usmiechem zabralam sie do tego prostego (?)
>zadania, ale potem zaczelam miec coraz wieksze watpliwosci,
>w niektorych przypadkach.
Ja tez, gdy chodzi o watpliwosci tu i tam.
>No wiec dziekuje za wypelnienie tej ankiety ;-)
No problem, here you go, baby:
Wlodek
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
Akurat w tym zbiorze były co najmniej 3 samogłoski, a w pozostałych ,
moim zdaniem, po dwie.
MG
--
Bezplatny dostep 0 20 9 4 3 4 ISDN/V90/V110 (Warszawa)
>Problemy mogą pojawić się tu:
>> some home come from
Kiedy robiąc to zadanie, zanim napisałam do Was, zaczęłam mieć
wątpliwości, co to wogóle jest rym, zajrzałam do encyklopedii onetu
(http://wiem.onet.pl/wiem/01cb51.html i
http://wiem.onet.pl/wiem/00b6ef.html) i zaczęłam mieć wątpliwości
jeszcze większe. Czy back i that się rymuje? Czy rymujące się wyrazy
muszą mieć identycznie brzmiące końcówki? Pewnie że spawdzałam zapis w
słowniku, porównywałam również brzmienie (to słownik elektroniczny),
to mi pomogło ale nie do końca.
Nie uważacie, że to zadanie jest trochę pokręcone?
>ale w amerykańskiej angielszczyźnie tzw. krótkie "a" i "schwa" to ten
>same dźwięk. I już wszystko jasne
Tego nie zrozumiałam. Zresztą uczę się angielskiego - brytyjskiego.
>> car father possible care lot
>
>A powyższy zestaw jest dziwny
Wg mnie rymuje się father i care...
--
Sabina
krótkie "a" to samogłoska w słowach takich jak "cut".
schwa to samogłoska w sylabach nieakcentowanych. W transkrypcji
fonetycznej oznacza się ją symbolem "odwrócone e".
>
> >> car father possible care lot
> >
> >A powyższy zestaw jest dziwny
>
> Wg mnie rymuje się father i care...
>
> --
> Sabina
father i car - tak
father i care - nie
Tak właśnie. Moja wypowiedź wyrażała taką głęboką myśl :-)
Nie od rzeczy będzie w tym miejscu zacytować wiersz "Rodzyna",
wygłoszony pewnego razu przez ob. Manna Wojciecha:
RODZYNA
Madzer, fadzer
sister, bradzer
MG
--
Wyslano przez news.atcom.net.pl
ATCOM S.A. http://www.atcom.pl/
> Father to sie rymuje np. z mother, brother, another (sorry za rymy
> kanterberyjskie, ale ja krytyk a nie poetka)
Hm, father akurat nie rymuje się z tymi pozostałymi (które między sobą
faktycznie się rymują), bo ma inną samogłoskę akcentowaną - taka jak w cart
(w brytyjskiej wersji), zaś te pozostałe taką jak w cut.
--
--------------
Andrzej Głazek
> Problemy mogą pojawić się tu:
> > some home come from
>
> ale w amerykańskiej angielszczyźnie tzw. krótkie "a" i "schwa" to ten
> same dźwięk. I już wszystko jasne
Wielu Amerykanów wymawia from (w formie mocnej, akcentowanej) z taką
samogłoską jak w sum. Czyli dla nich tylko home ma inną samogłoskę.
> > car father possible care lot
> A powyższy zestaw jest dziwny
Tu też dziwność znika z punktu widzenia tych Amerykanów, dla których cot i
cart różnią się nie samogłoską lecz spółgłoską r (większość) i którzy
dodatkowo rymują father z bother (część, u pozostałych samogłoska w father
jest dłuższa). Wtedy jedyny odstający wyraz to care.
Całe ćwiczenie byłoby sensowne przy założeniu, że uczymy określonego
amerykańskiego modelu wymowy oraz szukamy nie wyrazów nie rymujących się
lecz słów zaweirających inną samogłoskę akcentowaną niż pozostałe w grupie.
--
--------------
Andrzej Głazek
> Przykro mi ale nie masz racji.
Nie przejmuj się. Każdemu może się zdarzyć. Dobrze jest czasem nie mieć
racji, bo można się czegoś nauczyć. Tym razem jednak się nie udało. Tym
bardziej więc nie ma Ci powodu byc przykro.
> To znaczy masz, jesli chodzi o samogloski,
> ale nie w kwestii rymu. W tym przypadku wystarczy, że rymują się końcowe
> sylaby (obydwie z nieakcentowana schwa <odwrócone e>.
Weźmy jakąś (w miarę szczegółową) definicję rymu:
"Rhyme is the matching of sounds in two or more words, beginning with the
stressed vowels and including all subsequent sounds in the words. Remember
that the beginning sounds of rhyme words are different, as in blue, true, or
sound, round and so forth. Genuine rhyme goes by sound, not spelling, so
school, rule is a perfectly good rhyme, but foot, boot is not (at least, not
any more-the pronunciation of foot has changed in modern times)." (Polecam
całą stronę)
http://english.utb.edu/Dameron/courses/comp2/04-17-01_files/displaypage.html
Lub po polsku:
"RYM [gr.], współdźwięczność końcowych części co najmniej 2 wyrazów
zajmujących ustaloną pozycję w wersie; o różnych postaciach rymu decydują:
1) akcent: rym żeński (półtorazgłoskowy), od akcentowanej samogłoski do
końca wyrazu (wesoły - poły), rym męski (półzgłoskowy), możliwy w wyrazach
jednozgłoskowych (łez - bez), 2) obszar współbrzmienia: rym bogaty (głęboki)
o poszerzonym obszarze (wrzask - brzask, głębie - gołębie), rym ubogi,
zgodność brzmienia ostatniej samogłoski w rymie męskim (te - swe), 3)
zależność między współbrzmieniem i formą gram. - rym gramatyczny, oparty na
tożsamości końcówek fleksyjnych lub przyrostków (skacze - płacze), 4) zasób
brzmień: rym dokładny, oparty na identyczności głoskowej (chęć - pięć), rym
niedokładny (asonans, konsonans), 5) odległość w wierszu: rym parzysty
(aabb), rym krzyżowy (abab), rym okalający (abba), 6) miejsce w wersie: rym
końcowy, w klauzuli wersu, rym wewnętrzny, zwykle na średniówce; rymy pełnią
funkcję stylistyczną, instrumentacyjną (instrumentacja głoskowa) i
rytmizacyjną (rytm); we współcz. wierszu dominują współbrzmienia
przybliżone, rozmieszczone nieregularnie w przebiegu utworu; zjawiskiem
częstym jest tzw. wiersz biały, czyli bezrymowy."
http://encyklopedia.pwn.pl/64869_1.html
Gdyby było tak, jak Ty piszesz, father rymowałoby się np. z either albo
whether, a Wojtek byłby rymem do Bartek.
> A przedostatnie sylaby
> mają taką samą samogłoskę a tylko w father jest ona długa a w mother i
> reszcie krótka, ale się rymuje. Żeby był rym, liczy się, że musi byc
> akcentowana, dlugością mogą się różnić.
W angielskim nie ma prawie w ogóle czystych opozycji ilościowych (długa -
krótka). Krótkie i długie i, o, a czy u różnią się i długością, i jakością
(miejscem artykulacji). Dla Anglosasa samogłoski w peak i pick są tak różne,
jak dla nas samogłoski w pik i pyk. Dlatego peak nie rymuje się z pick,
would nie rymuje się z rude itd. Lasted nie rymuje się z rusted i na tej
samej zasadzie father nie rymuje się z mother.
> Przy ilości samogłosek w angielskim
> poeci i tak muszą się bardzo namęczyć. A jakby jeszcze miały im się
zgadzać
> długością, to połowa pięknych wierszy by nie powstała, bo nie spelniałyby
> kryteriów poetyki:)
Piękne wiersze mogą oczywiście nie mieć rymów w ogóle lub mieć rymy
przybliżone. Shakespeare natomiast pisał rymem pełnym i nie dlatego nie
napisał więcej wierszy i sztuk, że mu zabrakło rymów.
Jeśli nadal wydaje Ci się, że miałaś rację, spróbuj wyszukać u poetów
piszących pełnym rymem przykłady rymowania samogłosek krótkich z długimi.
--
--------------
Andrzej Głazek
>
> > > car father possible care lot
> > A powyższy zestaw jest dziwny
>
> Tu też dziwność znika z punktu widzenia tych Amerykanów, dla których cot i
> cart różnią się nie samogłoską lecz spółgłoską r (większość) i którzy
> dodatkowo rymują father z bother (część, u pozostałych samogłoska w father
> jest dłuższa). Wtedy jedyny odstający wyraz to care.
>
Fakt.
MG
--
Serwery wirtualne - http://www.komrel.net - fachowa samoobsluga!
(...)
>> Z wielkim usmiechem zabralam sie do tego prostego (?) zadania,
>
>Z wielkim usmiechem wysylam 'bardzo proste' rozwiazanie tego superprostego
>zadania.
>Mozesz im to odeslac tak, jak jest. Moze sie czegos naucza:))
Ojej, dzięki! Co za mądrości!
Może dołączę Twój kurs do mojego zadania, ale moja pani jest tylko od
sprawdzania. Ale wysłałam nakierowanie na tą dyskusję do "biura
obsługi ucznia".
--
Pozdrawiam, Sabina
>krótkie "a" to samogłoska w słowach takich jak "cut".
>schwa to samogłoska w sylabach nieakcentowanych. W transkrypcji
>fonetycznej oznacza się ją symbolem "odwrócone e".
Np. tak jak w father i care na koncu? Tyle ze w care sie chyba
akcentuje.
Mysle, ze to, jesli nie do prawidłowych rymów, to do częstochowskich
można by zaliczyć...
Przy okazji, może ktoś wie, co to są rymy gramatyczne?
Sabina
Tak - schwa w "care" jest częścią dyftongu - nie powiesz przecież, że
np. w "Mike" "i" jest nieakcentowane.
>Oj, cos mi się ten kurs nie bardzo podoba. A ty przyjmujesz jej poprawki jak
>słowa wyroczni?
Nie, nauczycielki. Do tej pory nie miałam powodu, aby mieć
zastrzeżenia.
Ostatnio pożaliłam jej się na zamieszanie z powodu złej numeracji
egzaminów, już sama nie wiedziałam, czy wypełniam je w odpowiedniej
kolejności. Odpowiedziała bardzo uprzejmie, że tak i że niestety nie
ona za to odpowiada, może mi za to pomóc w problemach z nauką języka.
Bo od tego jest. Nie ona tworzyła kurs, zrobili to ludzie z zagranicy.
Najwyraźniej Polacy zbyt szybko chcieli to wprowadzić i za mało się
przyłożyli do przełożenia na nasz język i warunki.
>Jak juz ci sprawdzi, to przyślij nam jej odpowiedzi. jestem bardzo ciekawa,
>jakie będą i co się według niej z czym rymuje.
Ja też jestem ciekawa jak to poprawi, zrelacjonuję to.
>PS. jako dyplomowana i do zeszłego roku pracująca nauczycielka angielskiego
>nie wierzę w korespondencyjne kursy języków obcych. Dla mnie to coś, jak
>korespondencyjny kurs nauki pływania.
Uczyłam się niemieckiego w liceum, teraz mam angielski w szkole
pomaturalnej i w tych dwóch szkołach nauka nie byla tak skuteczna jak
ten angielski korespondencyjny.
Dosyć fajny i skuteczny był rosyjski w podstawówce, ale nawet pani od
rosyjskiego, bardzo dobra nauczycielka, nie sprawiła, że choć przez
chwilę poczułam się, jakbym była w Rosji.
Materiały do korespondencyjnego angielskiego zabierają mnie do Anglii.
>A zwrot Biuro Obsługi Ucznia jest ekstra i zacznę je stosować:)
Dziękuję, sama wymyśliłam :-) Dlatego było w cudzysłowiu.
Chodzi o ludzi, z którymi można się kontaktować we wszelkich sprawach
związanych z kursem, np. ze zmianą danych osobowych, uwagami
krytycznymi co do kursu, zjedzeniem podręcznika przez kota i prośbą o
nowy.
--
Pozdrawiam!
Sabina
Pewnych rzeczy nie można się nauczyć korespondencyjnie, i do nich należy
nauka pływania. Ale już języków można - bo do nauki języka nie są potrzebni
żywi ludzie. Wystarczą żywe próbki języka i mistrz - choćby
korespondencyjny. Ja się korespondencyjnie uczyłam esperanta i świetnie mi
to szło.
Małe dziecko przez 2-3 lata słucha języka, zanim zacznie w nim mówić. Z
moich doświadczeń wynika, że z dorosłymi jest podobnie. Najpierw potrzebują
oni "zanurzenia się" w języku. I nie ważne, czy jest to jezyk mówiony, czy
pisany.
Ja przez kilka lat uczyłam się esperanta używając do tego tylko pisma. Nie
tylko uczyłam się na kursie korespondencyjnym, ale i prowadziłam w tym
języku korespondencję, na nawet czasem pisałam w tym języku swój pamiętnik.
Byłam wtedy nastolatką (13-18 lat). Pierwsza okazja mówienia po esperancku
trafiła mi się w wieku 19 lat, a druga - w wieku 21 lat, kiedy w ogóle
nawiązałam trwalsze, bezpośrednie kontakty z esperantystami. I nie czułam
żadnej bariery w mówieniu w tym języku (a sztuczność tego języka nie ma tu
wiele do rzeczy, bo żeby płynnie mówić w tym języku, trzeba się go przez
parę lat uczyć). Z rozumieniem miewałam kłopoty, ale mam takie kłopoty z
rozumieniem każdego języka mówionego, jako że jestem głucha.
Migowego zaczęłam uczyć się mając 20 lat (teraz mam prawie 28) - w zupełnie
naturalny sposób - od innych ludzi. Przez pierwszy rok jedynie "chłonęłam"
go, rozumiejąc coraz więcej, a jeżeli już sama coś w nim próbowałam mówić,
to jedynie sporadycznie jakieś tam pojedyncze słowa czy frazy. Dopiero po
roku - ni z tego ni z owego, jak to niektórzy zauważyli - zaczęłam migać.
Taki jest właśnie mechanizm przyswajania języka: od chaosu do otwarcia
metafizycznego.
>Co do esperanto - mało o nim wiem. Nigdy nie próbowałam się go uczyć. Ale
to
przecież język sztuczny. Wiem, że się w nim mówi. Ale czy istnieją w nim
jakieś standardy - jak np. brytyjskie RP?
Nie bardzo rozumiem, co tu masz na myśli.
>Według mnie w pewnych momentach nauki języka, jeżeli nie chcemy poprzestać
na tzw. znajomości biernej nic nie zastąpi kontaktu z 'żywym' człowiekiem.
Ani kaseta, ani komputer.
Czynne używanie języka to także pisanie. Tworzenie. Małe dziecko mówi
przecież nawet takie zdania, których nigdy wcześniej nie słyszało i nie
przeczytało (bo jeszcze za małe do czytania).
>A juz w przypadku Sabiny ja zupelnie nie widzę sensu rozwiązywania takich
ćwiczeń.
Takie 'szarady' to rozwiązywałam na pierwszym roku anglistyki na zajęciach z
fonetyki.
Mieliśmy bez przerwy jakieś testy że trzeba było kawałek jakiegoś tekstu np
z gazety (albo z Dickensa) napisać 'z pamięci,' to znaczy nie zaglądając do
żadnych słowników, w postaci transkrypcji fonetycznej.
Ja też nie widzę sensu takich ćwiczeń.
>Jakiś sens to by miało, gdyby przysłali do tego nagranie (w wykonaniu
native
speakera) i kazali słuchowo rozpoznać, w ktorych wyrazach występują te same
samogłoski.
Ale Sabina o kasecie nic nie wspomniała.
Obecnie na kursach korespondencyjnych oferuje się kasety z nagraniami i ja
nawet przyjęłam za pewnik, że Sabina ma takie kasety, a nawet jeśli nie ma,
to jakie ma przeszkody, żeby np. osłuchać się z językiem za pośrednictwem TV
czy Internetu?
Pozdrawiam,
>Dalej nie do końca sie zgadzam. Owszem, pewnych umiejętności można. Można
>nauczyć się używać języka do pewniego stopnia. Na pewno można nauczyć się
>słownictwa (i to w bardzo szerokim zakresie), gramatyki, rozumienia tekstów
>pisanych, tłumaczenia tekstów z języka polskiego na obcy.
Więc źle Cię zrozumiałam, sądziłam, że uważasz takie kursy za
bezsensowne porównując je do korespondencyjnej nauki pływania.
>Ale co do uzywania języka - tutaj już mam watpliwości. Z mojej praktyki
>nauczycielskiej, a wcześniej z doswiadczeń własnych uczniowsko-studenckich
>typu kursy, lektoraty w mniejszych lub wiekszych grupach wiem, że większości
>osób najtrudniej jest nauczyć się spontanicznych reakcji, wypowiedzi w obcym
>języku - bez uprzednich dziesięciu minut na 'przygotowanie,' które polega
>np. na napisaniu sobie dialogu na kartce, by go potem odczytać. Nie
>potrafiły tego osoby, które pisemnie rozwiązywaly prawidłowo bardzo
>skomplikowane ćwiczenia. A na tym właśnie polega, przynajmniej IMHO
>skuteczna nauka języka obcego - na umiejętności jego spontanicznego
>używania. Natychmiastowej odpowiedzi na zadane pytanie. Reakcji na słowa
>przedmówcy itd.
>Większości osób najtrudniej jest przełamac właśnie tę barierę - lęk przed
>spontanicznymi wypowiedziami. A tego nie można uzyskać mówiąc do koperty.:)
Przełamać się musiałam, bo musiałam nagrywać różne wypowiedzi i
wysyłać je do oceny.
Jeśli dobrze pamiętam, pan, który namawiał mnie do tego kursu, nazwał
go nauką 'naturalną' czy jakoś tak.
Kurs ten zabrał mnie do Anglii, gdzie mieszkam u Angielskiej rodziny,
potem przeprowadzam się do Londynu, szukam mieszkania, szukam pracy,
poznaję przyjaciół, z którymi muszę rozmawiać.
Niektóre nagrania są typowo do słuchania, ale w większości są to po
prostu konwersacje, w których muszę uczestniczyć. Pewnie, że mogę
czasami spróbować oszukać kolegę z kasety i przygotować sobie rozmowę
na kartce. Ale po co? Pewnie, że mogę zatrzymać kasetę i poszukać
nieznanego słowa w słowniku, więc moje odpowiedzi nie zawsze są
spontaniczne. Ale kiedy mówi do mnie szkolna nauczycielka
angielskiego, też nie zawsze wszystko rozumiem.
Gdyby ten kurs polegał wyłącznie na pisaniu i czytaniu, pewnie bym się
na niego nie zapisała.
Kurs opiera sie nie na ksiazkach, one sa dodatkiem do kaset audio i
video.
>Według mnie w pewnych momentach nauki języka, jeżeli nie chcemy poprzestać
>na tzw. znajomości biernej nic nie zastąpi kontaktu z 'żywym' człowiekiem.
>Ani kaseta, ani komputer.
Pewnie, na pewnym etapie najlepiej jest udać się do danego kraju i
poobcować z tambylcami. Ja na zerowym etapie znajomości włoskiego,
znalazłam się na pewien czas we Włoszech i pewnie nigdy nie nauczę się
żadnego innego języka tak dobrze jak włoskiego, w którym wciąż, po
chyba już trzech latach zdarza mi się myśleć. Ale jak strasznie
brakowało mi we Włoszech teorii!
>A juz w przypadku Sabiny ja zupelnie nie widzę sensu rozwiązywania takich
>ćwiczeń.
>Takie 'szarady' to rozwiązywałam na pierwszym roku anglistyki na zajęciach z
>fonetyki.
>Mieliśmy bez przerwy jakieś testy że trzeba było kawałek jakiegoś tekstu np
>z gazety (albo z Dickensa) napisać 'z pamięci,' to znaczy nie zaglądając do
>żadnych słowników, w postaci transkrypcji fonetycznej.
>
>Jakiś sens to by miało, gdyby przysłali do tego nagranie (w wykonaniu native
>speakera) i kazali słuchowo rozpoznać, w ktorych wyrazach występują te same
>samogłoski.
Ja nie uważam tego zadania za zupełnie bezsensowne. Są to słowa które
znam / powinnam znać. Jeśli stwierdzę, że coś się rymuje a coś nie -
znaczy, że znam brzmienie tych słow i o sprawdzenie znajomości
brzmienia / wymowy pewnie chodziło, a w takim wypadku nagranie było by
bezsensowne.
Pomysł zadania uważam za dobry, lecz powinny być użyte słowa, w
których stwierdzenie rymu byłoby bardziej oczywiste.
Nastepne z kolei zadanie z egzaminu tez jest o rymach, ale tam są pary
słów i trzeba stwierdzić, czy się rymują czy nie. Np. shoe - blue, say
- grey, slow - now. I tu wystarczy znać te słowa, nie trzeba się
zastanawiać nad istotą rymu.
Pozdrawiam, Sabina
Pozdrawiam serdecznie
Magdalena Paśnikowska :-)
Oczywiście! Ja nie zdawałam sobie sprawy, że to tam też idzie. Przepraszam.
> Pewnych rzeczy nie można się nauczyć korespondencyjnie, i do nich należy
> nauka pływania. Ale już języków można - bo do nauki języka nie są
potrzebni
> żywi ludzie.
Bo ja wiadomo powszechnie jezyk nie sluzy do porozumiewania sie z zywymi
ludzmi, a jedynie do kontaktow z zaswiatami. Oraz do czytania ulotek na
produktach. Podobnie zreszta mozliwa jest nauka korespondencyjnie plywania,
bo w koncu plywanie nie sluzy do zmagania sie z woda, a jedynie do
rozumienia glebszych tresci w serialu "Sloneczny patrol".
--
Pozdrawiam
Dariusz Bilski
>Jak juz ci sprawdzi, to przyślij nam jej odpowiedzi. jestem bardzo ciekawa,
>jakie będą i co się według niej z czym rymuje.
Przepraszam ze dopiero teraz, mialam problem z dostepem do sieci.
Wzorowalam sie na Twoich wskazowkach i bylo ok.
Sabina