Ja bym powiedział tak, że jak zwykle potrzebny jest pewien balans.
Zgodzę się, że może być dość uciążliwe, gdy ktoś niezbyt "oblatany" w
danym temacie zgłasza propozycje, które były dyskutowane dawno temu i
się nie sprawdziły.
Z drugiej strony, niezbyt trafione jest IMO założenie cytowane
poniżej:
> Jest serwis, jest forum i istnieje kilka lat. Wpada ktos nowy i rzuca
> propozycje zmiany. Nie pofatygowal sie, zeby przejrzec forum, bo
> zobaczylby, ze pomysl zostal juz dawno omowiony. Skladajac propozycje
> uznaje, ze na tym forum istniejacym od lat NIKT wczesniej na ten
> pomysl nie wpadl? Ze to wlasnie ON jest tym geniuszem, ktory
> zrewolucjonizuje geocaching, ktory istnieje od lat i wypracowal pewne
> standardy? O czym swiadczy taka postawa?
O niczym... Może świadczyć o arogancji, może też świadczyć o świetnej
intuicji.
Problem w tym, że czasem siedząc głęboko w danym temacie nie dostrzega
się rzeczy oczywistych. Z drugiej strony, czasem nawet nie znając
danego tematu, intuicyjnie czuje się właściwe rozwiązanie, bazując np.
na doświadczeniach z innych sytuacji, analogicznych do obecnej.
Pamiętam jak kiedyś na lekcji fizyki nauczyciel postawił przed nami
problem i powiedział, że osoba która go rozwiąże dostanie piątkę
(szóstek wtedy nie było). Nigdy nie byłem "orłem" z fizyki, jednak w
tym przypadku rozwiązanie wydawało mi się banalne i oczywiste. Zbyt
oczywiste - do tego stopnia, że zwyczajnie nie mogłem uwierzyć, że
jest ono właściwe.
Bo skoro jest takie proste, dlaczego obiecywana jest za to najwyższa
ocena?
Nie zgłosiłem się (nikt się nie zgłosił), a potem się okazało, że
miałem rację...
Wspominam o tym dlatego, że zastosowałem wtedy w stosunku do siebie
samego dokładnie taki sam tok rozumowania, jak ten opisany we
fragmencie powyżej - "skoro nikt nie wie, dlaczego JA miałbym być tym
geniuszem, dla którego problem jest oczywisty?"
A przecież - dlaczego właściwie nie mógłbym takim geniuszem być? ;")
Oczywiście, wpadając na jakiś pomysł warto prześledzić, czy temat nie
był już kiedyś omawiany. A jeśli był, to czy wyczerpano wówczas
wszelkie argumenty i czy wzięto pod uwagę wszelkie aspekty. Nie
jesteśmy przecież nieomylni... niezależnie od doświadczenia.
Rozwijając temat - np. moje podejście do geocachingu nadal jest
podobne do tego, które prezentowałem na początku zabawy. Odkrywając
kolejne kesze nie tyle więc "nauczyłem się" czegoś nowego, co
potwierdziłem swoje przemyślenia, które miałem już ZANIM zacząłem się
bawić w szukanie skrzynek.
Prawdopodobnie wynika to z tego, że bazę do swoich przemyśleń
wyniosłem z doświadczeń harcersko-turystycznych, adoptując ją tylko na
potrzeby zabawy w geocaching.
Z powyższego wynika, że "rdzeń" podejścia do geocachingu istniał
jeszcze przed tym, zanim odkryłem pierwszą skrzynkę ;"P.
A skoro tak, to czy moje uwagi na początku zabawy były mniej dojrzałe
niż obecnie? Owszem, uległy one pewnym modyfikacjom, jednak baza
została ta sama...
Dlatego kategoryzowanie wagi wypowiedzi zależnie od doświadczenia
keszerskiego (sławetne pytanie: "ile znalazłeś skrzynek") wydaje mi
się błędem. OK, generalnie można domniemywać, że ktoś kto dłużej lub
intensywniej się bawi, będzie miał głębsze przemyślenia. Ale nie
zawsze tak jest, i należy to brać pod uwagę.
Problem z "nowymi", którzy nie znając tematu zadają tysiąc razy
omówione pytania i setki razy wałkowane pomysły to jedno, nie należy
jednak zapominać o problemie "twardogłowych wyjadaczy", którym wydaje
się, że wiedzą wszystko na jakiś temat i nie zostało już nic nowego,
czego mogliby się jeszcze nauczyć.