JURA - Jurand ze Śląska

132 views
Skip to first unread message

Motocykl JURAND

unread,
Mar 1, 2013, 3:19:26 PM3/1/13
to motocyk...@googlegroups.com
Dyskusja przekopiowana z dawnego forum Juranda, które uległo zagładzie. Stąd cytaty wypowiedzi adwersarzy. :)


DAKO:
W ostatnich dniach miałem przyjemność nawiązać kontakt z niezwykle sympatycznym i uzdolnionym konstruktorem ze Śląska, który również poszedł drogą idei "Juranda" i zbudował swój egzemplarz. Poniżej przytaczam fragment naszej korespondencji. Igor jest obecny na forum jako użytkownik "c64club". Gorąco zachęcam do odwiedzenia serwisu WWW Igora pod adresem 
http://grzegorski.net/wiki/ Jest to kopalnia wiedzy i pomysłów przydatnych wszystkim, którzy podejmą trud budowy własnego motocykla i nie tylko motocykla.


c64club:
Heyah. 
Zbudowałem sobie właśnie sprzęta, do którego mocną acz luźną inspiracją był Junak i stare rusy. 
O Jurandzie czytałem, również był inspiracją. Ma Kolega do udostępnienia wzór napisu "Jurand"? Mój sprzęt został już nazwany "Jura", przez wzgląd na Juranda jak i z powodu skojarzeń z pasmem górskim (jak Urale), ale gdybym mógł go po przemalowaniu opatrzyć czcionką "Junakowską", byłoby to dopełnieniem wizji. 

Wymagania techniczne "taki motór chcę" przyświecające budowie, były z grubsza założeniami Juranda. I zlepkiem tego, co w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wykombinowano w motocyklach. 

Oto kilka fotek: 
http://img802.imageshack....7/img1288rv.jpg 
http://img832.imageshack....1/img1290il.jpg 
http://img52.imageshack.us/img52/8655/img1291m.jpg 

O tyle nieaktualnych, że błotkik został pozbawiony irokeza (nie moje dzieło ta blacha). 

Rama - skundlona i przerobiona z Pannoni, bez szans na restaurację, a tak przynajmniej wraca na drogi. Blacharkę (bak Junaka, boczki ETZ) przerabiał gość, który projekt zaczął ale spartaczył. 
Przód z ETZ, lampa WSK z wkładem H4 od Ursusa. 
Tylne koło Jawa, wahacz przekonstruowany CZ. 
Silnik Honda CG250 - kopia ulepszona o 100W elektrykę i elektroniczny zapłon. OHV na krótkich laskach (nie chciałem OHC), 16 kucy, 5 świetnie zestrojonych biegów. Problem z tylną zębatką taki sam jak w Jurandzie Kolegi Tylne koło robię więc ostatecznie z przedniego ETZ (tarcza), z zabierakiem chyba z Suzuki GN, zwiększając łańcucuh z półcalowego na 5/8 jak w Junaku. W wozie bocznym również wyląduje przednie koło ETZ, co zachowa jedną z zagubionych idei w konstrukcji motocykli, którą oryg. Junak posiada - całkowice zamienne koło przednie, tylne i prawe. 

DAKO:
Witam! 

Jestem pod dużym wrażeniem! Zawsze wiedziałem że na świecie jest znacznie więcej "postrzeleńców" mojego pokroju (w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu) 
Gratuluje samozaparcia w budowie - doskonale wiem ile trzeba włożyć pracy i czasu by skonstruować coś jeżdżącego o własnych siłach. Skoro powstał już jeden motocykl, może warto pomyśleć o kolejnych? Będę kibicował konstrukcjom - ja zbudowałem już trzy Jurandy, czwarty się robi, przedtem wiele innych, znacznie mniej udanych konstrukcji. 

Co do napisów - można je ściągnąć z mojej strony o Jurandzie. Są dostępne bezpośrednio tu: 
http://www.jurand.w8w.pl/b.naklejki.htm 

Pliki można otworzyć programami do grafiki wektorowej, również darmowymi jak JustCAD czy CadStd. 
Gratulacje i Powodzenia! W razie czego służę pomocą. 

c64club:
To mój pierwszy w pełni składak, drugi swap (swojego moto, bo inne też 
robiłem) i czwarty, który w oryginale u mnie nie posiedział. Jak się raz 
coś przyrzeźbi, to seria potem uwiera Poprzedni swap zrobiłem silnika 
takiego jak w Juniorze, do Ogara 200, bez naruszania oryginału, choćby 
draśnięcia oryg. lakieru. Tutaj stronka projektu: 
http://grzegorski.net/wik...id=moto:ogar339 

A może warto by z Juranda zrobić "zbokola"? Jeden wózek już zrobiłem, 
kilka zaprzęgów złożyłem, służę wszelką radą, ew. tłumaczeniem z ang. 
materiałów. Jako maniak dołączania "trzeciego koła u wozu" i kolejnych. 
Jura docelowo będzie miała do 5 kół (zbokowóz + tylna przyczepa). Z 
resztą ją też wiozłem już na przyczepie za innym moto (samochodu nie 
mam, kat. B również, a radzić sobie trza): 
http://img502.imageshack....92/img1143k.jpg 
Moja duma - motolaweta. W kwestii przyczep do moto i w ogóle motocykli 
użytkowych jestem rzeczywiście lekko rąbnięty. 

Igor

DAKO:
Witam! 

Naprawdę mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego. :) 
Pozwól że Twój mail opatrzę kilkoma słowami komentarza. Mam nadzieję że odbierzesz go z sympatią, ponieważ nie jest to z mojej strony żadna krytyka, ani wymądrzanie się, ot kilka luźnych uwag technicznych. 

Cytat:
> Poprzedni swap zrobiłem silnika takiego jak w Juniorze, do Ogara 200, bez naruszania oryginału, choćby draśnięcia oryg. lakieru. Tutaj stronka projektu:http://grzegorski.net/wik...id=moto:ogar339


Pomysł sam w sobie bardzo mi się podoba. Przyznam szczerze że i mnie chodziło po głowie tego typu rzeźbienie Ogara 200. Do tego celu miałem jednak zamiar użyć silnika 125ccm - wcześniejsze wersje "chodzące" po rynku były właśnie pozbawione rozrusznika elektrycznego i bez problemu mieściły się w nieprzerabianej (prawie) ramie Ogara 200. Doszedłem jednak do kilku wniosków. Po pierwsze - rezygnacja z rozrusznika elektrycznego nie jest fajna :) Skoro już się wkłada tak wiele pracy w przeróbkę i inwestuje w nowy silnik - warto moim zdaniem postarać się, by wszystko było tip-top i z wszelkimi bajerami. :) Mając do dyspozycji także silnik z Jinchenga Knighta (72ccm z rozrusznikiem) byłem nawet o krok od decyzji by zrobić nową oś wahacza kilka cm niżej, żeby tylko wszystko weszło. :) Na szczęście mi przeszło. Koniec końców doszedłem do wniosków podobnych jak opisałeś na stronie - nie te koła, nie te hamulce, zbyt duży rozrzut możliwości silnika i oryginalnego podwozia. Dlatego zamiast "rakietowego Ogara" powstanie po prostu kolejny Jurand. Ma to związek z innym istotnym faktem - wymiana przedniego zawieszenia na solidne od MZ lub Jawy powoduje podniesienie przodu, zmianę nachylenia główki ramy (na bardziej zbliżoną do Junaka) a także - zmianę nachylenia dolnej belki ramy do podłoża. To wszystko powoduje że da się włożyć silnik z rozrusznikiem "na styk", zachowując jego poziomy układ i unikając problemów ze smarowaniem :) 

Co do Twojej przeróbki - wyszło to bardzo fajnie, biorąc pod uwagę naczelną ideę by nie przerabiać oryginalnej ramy. Tutaj jednak dość trudno o zadowalające kompromisy, bez "ciachnięcia" tego i owego poruszamy się na granicy popeliny technicznej. Sam wspominasz że łańcuch zawadzał o pewne elementy i musiałeś wykonać ślizgacz - można tego uniknąć maksymalnie zbliżając zębatkę zdawczą do osi obrotu wahacza - a niestety bez usunięcia mocowań oryginalnego silnika nie jest to możliwe. zębatka odsunięta od osi wahacza powoduje nie tylko ślizganie się łańcucha to po wahaczu to po innych elementach, ale też niestety nierównomiernie napina łańcuch napędowy przy wychyleniach wahacza. Zauważyłem też że cylinder jest bardzo blisko przedniego koła - te 1,5-2 cm cofnięcia silnika i tu by pomogły. Same mocowania - bardzo pomysłowe, oczywiście preferuję wspawanie na stałe, no ale tutaj oryginał, więc ciężko to zrobić. :) 

Wcześniej też trochę się bawiłem motorowerami i mopedami, konstruując je od zera, albo znacząco przerabiając. Dużo się przy tym nauczyłem, zwłaszcza jak nie należy robic pewnych rzeczy ;P Tutaj kilka próbek: 
https://picasaweb.google.com/117286161051048061236/MotorynkaEnduro?authuser=0&feat=directlink 
https://picasaweb.google.com/117286161051048061236/Moskit?authuser=0&feat=directlink 
https://picasaweb.google.com/117286161051048061236/Draco?authuser=0&feat=directlink 

Jeśli masz fotki poprzednich przeróbek, z przyjemnością obejrzę. 
Cytat:
> A może warto by z Juranda zrobić "zbokola"? Jeden wózek już zrobiłem, kilka zaprzęgów złożyłem, służę wszelką radą, ew. tłumaczeniem z ang. materiałów. Jako maniak dołączania "trzeciego koła u wozu" i kolejnych. 

Jestem bardzo ciekaw tych materiałów, chętnie tez obejrzę fotki zaprzęgu, jeśli masz jakieś. Mój Jurand (ten duży) ma zaczepy do wózka i stosowny wpis w dowodzie rejestracyjnym. Noszę się z zamiarem zrobienia do niego wózka - może w przyszłym roku. Wcześniej jeżdząc Junakiem, zrobiłem sobie dość futurystyczny i "luksusowy" wózek boczny. Jeżdziło się z nim bardzo fajnie, pasażer miał wszelkie wygody. Nie byłem jednak do końca zadowolony z tej konstrukcji. Skupiłem sie na bezpieczeństwie, poszło więc wiele niepotrzebnych kilogramów stali w solidną ramę i pancerną klatkę bezpieczeństwa, o laminatach miałem wówczas też nikłe pojęcie, stąd kształt wyszedł dość fikuśny, powierzchnia nierówna i znów - kilka kg za wiele. Wózek sprzedałem, ale jak sie raz połknie bakcyla to chce się jeszcze. ;) 
Jeśli masz ochotę, możesz tutaj obejrzeć etapy budowy tamtej konstrukcji: 
http://dzikijunak.org/gallery/Woozek 

Cytat:
> Jura docelowo będzie miała do 5 kół (zbokowóz + tylna przyczepa). Z resztą ją też wiozłem już na przyczepie za innym moto (samochodu nie mam, kat. B również, a radzić sobie trza): http://img502.imageshack....92/img1143k.jpg Moja duma - motolaweta. 

A to jest dla mnie genialne. :)))) 
Pamiętam gdy kilka lat byłem zdany tylko na motocykl - też miałem rozmaite podobne pomysły. Potem przyszły też samochody i człowiek zapomniał o prostych rozwiązaniach. Od roku zastanawiam się jak transportować motocykle, nie angażując do tego ciężkiego sprzętu i przyczepy samochodowej (której nie mam, a pożyczanie jest kłopotliwe). Dumałem już nawet o stelażu zakładanym na hak holowniczy - ale motocykl jest zbyt ciężki by go tak wozić na podobieństwo roweru. Zrobiłem nawet na próbę taki "włok" w którym mocowało się przednie koło motoru, a tylne było na asfalcie - podpadało to pod przepisy o holowaniu na holu sztywnym, niestety moja konstrukcja nie zdała egzaminu - motocykl walił się w zakrętach z dużym ryzykiem całkowitego przewrócenia. Tymczasem przyczepy motocyklowe nie wymagają osobnej rejestracji. Nikt nie powinien mieć w świetle przepisów zastrzeżeń do ciągnięcia motocyklem... przyczepy z drugim motocyklem!. GENIALNE! Otworzyłeś mi oczy - zabieram się do robienia własnej motolawety. Tylko koła motorowerowe trochę mi tutaj nie pasują. Chyba zdam się na jawoskie. 

c64club:
Nie żadna "popelina techniczna" tylko druciarstwo :P 
Woozek rzeczywiście kawał czołgu. Mój miał być najlżejszy i towarowy , 
stąd inne zastrzały. 
Okazuje się, że wózek boczny w tej chwili jest wielką dziurą w 
przepisach, stąd i osobowy nie wymaga wpisu w dowodzie. 
Wrzucę temat na forum Juranda, fajne miejsce mogłoby z niego być, ale 
trza naród sprosić. 
A Ogóra w końcu przerabiam w przyszłym roku, już bez pilnowania 
oryginału. Kilka oryginałów dla potomności jest, więc delikatna rzeźba 
mu nie zaszkodzi. Mimo silnika 50, dostanie przód z WSK, ale z kołem 17" 
tarczą. Rozmiar zostanie, bezpieczeństwo się zwiększy, tył pójdzie do 
przeróbki - amory z 125, zębatka na zabieraku z absorberem a nie na 
sztywno. Ale charakter zostanie. 

Igor

DAKO:
Co do wózków wszelakich do motocykli - faktycznie w chwili obecnej jest "żyć nie umierać". W dawniejszych czasach bardzo sztywno dzielono motocykle na "z wózkiem bocznym" oraz "bez wózka" - w dowodach rejestracyjnych często można jeszcze spotkać adnotacje o typie pojazdu "motocykl bw" (bez wózka).Było to o tyle upierdliwe, że osoby uszczęśliwione wpisem "motocykl z wózkiem" musiały na przeglądy techniczne jeździć całym zaprzęgiem, a w razie jazdy solowej i kontroli drogowej - ryzykowały utratą dowodu rejestracyjnego i mandatem (stan faktyczny motocykla niezgodny z wpisem w dowodzie - np. liczba miejsc - 3, większa masa własna i dopuszczalna masa całkowita). Nieliczni szczęśliwcy mogli jeździć bez strachu o ile posiadali najbardziej logiczny wpis "motocykl PRZYSTOSOWANY do jazdy z wózkiem". Czyli może być z wózkiem a może i bez - według chwilowego widzimisię właściciela. 

Na szczęście w chwili obecnej Ustawa Prawo o Ruchu drogowym wyłącza przyczepy motocyklowe (wszystkie, boczne także) spod jurysdykcji i obowiązku osobnej rejestracji tudzież przeglądu technicznego. O ile to ostatnie może być dyskusyjne, to przepis wydaje się najlepszy z dotychczasowych. Każdy użytkownik motocykla przy zdrowych zmysłach, który chce nim jeździć z przyczepą boczną lub tylną (zarówno jedno jak i dwukołową) po prostu ją doczepia i jedzie, nie martwiąc się wpisami w dowodzie motocykla, osobnymi polisami OC, kwitami na przyczepę itp. 


Co do dalszych Twoich konstrukcji - skoro już chcesz na dobre przerobić Ogara, to może by tak komplecik karoserii z laminatu i Jurand Junior pełną gębą?

c64club:
Troche bylo rzeczy "niemotocyklowych" do roboty, 2 tygodnie urlopu zas spedzilem w warsztacie. 

Podczas pierwszych testow drogowych zaczelo dymic z tlumika, ale z "tak starego grata" dymic moze, wiec nikt uwagi nie zwrocil. Do domu dojechala z polowa smarowania. 
Po rozebraniu silnika i sprawdzeniu pierscieni okazalo sie, ze olej pila chyba z rozpaczy. Luzy "na zamku" podam dla poprawienia humoru, bo takie cos to sie rzadko chyba nawet mechanikom od czolgow zdarza mierzyc. Od gory 0.95, 0.65, gorny cienki olejowy ponad 2mm (!), falisty 1.7mm dolny cienki 0.8. Jednak kariera w crossie dala temu silnikowi w kosc - powietrzak z zeberkami jak od 100cc orany przy niskich predkosciach i sa efekty. Konfiguracja napedu Jury (50km/h na max obrotach) tez swoje zrobila. Na szczescie tydzien czekania na nowa "bizuterie", honowanko i bedzie jak nowy. 

Obecnie Jura ma juz nowe tylne kolo. Zrobilem je z przedniego od ETZ250, pozostaje przeplesc szeroka alufelge 18", jaka mam wpleciona na oryginalna (i bardzo zdemolowana) piaste Pannoni. A skoro przednie kolo ETZ, to i solidny hamulec. Tarcza 280mm, pod wozek idealna :D Najwiecej rzezby bylo ze srubami przewodow hamulca, jako ze maja nietypowy skok gwintu. Postanowiłem wsadzić "normalne" przewody w stalowym oplocie z końcówkami oczkowymi. Z trzech powodów: 
1. oryg. wąż uszczelnia się tylko w jednej pozycji i jeśli gwint w pompce lub zacisku jest pogłębiony po latach wkręcania , to już przewód prostym być nie chce. Z przodu miałem "lianę". Przelotka prawy-lewy i beczka lewy-prawy mają dokładnie tę samą wadę, wystarczy parę stopni za długi zwój i mamy powróz a nie przewód hamulca. 
2. oczka do przewodów wykonane są w 3 wariantach (0, 45 i 90 stopni), można je zaciskać pod dowolnym kątem i choćby nie wiem jak karkołomnie umieszczona pompa, zacisk i poprowadzony przewód, mamy gwarancję, że uda się to wszystko pięknie zrobić 
3. Cena Czyni Cuda - za 2,5m przewodu w stalowym oplocie i 6 końcówek zapłacę tyle, co za jeden gumiany do przedniego hamulca zakuwany 

Kupilem harleyowskie z jakiegos "jewropejskiego" modelu, bo jakims cudem maja rownie kretynski gwint. Okazaly sie odrobine za krotkie, wiec wytoczylem nowe podkladki-uszczelki. Przy okazji zrobilem tez kilka srub na tokarce, ze zwyklych 10 i 12mm. 5.8 okazaly sie za miekkie i sie ciagnie przy nacinaniu gwintu jak plastelina, wiec rzezba w 8.8, noz do gwintow sie buntowal. Jako, ze lby 17 i 19, a nie 12 lub 13 jak w normalnych srubach hamulcowych, wygladaja jak dorodne prawdziwki. Wykonalem ich "garstke", do tego odpowietrzniki z mosiadzu. Jako, ze przewody hamulcowe w ETZ byly uszczelniane "o dno" jak odpowietrzniki w innym sprzecie to scianka, o ktora normalnie opiera sie uszczelka oczka przewodu jest kawalkiem odlewu. Pod katem innym niz 90* do osi gwintu i jak to odlew "niezwykle gladkim". Frezarka, pilnik, papier scierny moimi przyjaciolmi :D W koncu zamontowalem porzadne przewody w oplocie z przodu i z tylu. Tylna pompe wzialem z CB500 - o dziwo skok gwintu jak w ETZ, wiec przepatrzylem reszte hebli w warsztacie i ETZ z CB okazaly sie wyjatkami. Hamulec prawego kola tez juz lezy na polce - pompa z CB, zacisk ETZ, tylko kolo z ETZ trzeba bedzie przerobic na jednostronne - wymiana lozysk pod os fi20mm i waska felga. 
No i to jezdzenie. Co bardziej cenny sprzet, w tym tokarke, mam u brata 20 km ode mnie. Trzeba sie nauczyc optymalizowac przymiarki


Dosyć szczegółowy raport z budowy Jury. Cały czas powstaje. 
http://grzegorski.net/wik...pannonia_budowa

DAKO:

Zarwałem wieczór i poranek, ale artykuł przeczytałem dwukrotnie z wnikliwą analizą zdjęć. :-) 
Dla mnie BOMBA! :) Bardzo mi się podoba zwłaszcza tylne koło zrobione z przedniego MZ. 

Tak z ciekawości - jak planujesz podłączyć hydraulikę koła bocznego wózka do motocykla?

c64club:
Hydraulika będzie osobno. Jeździłeś kiedyś na 3 heble? Polecam. Tylko nie eksperymentuj na drodze, bo można ładnego bączka w prawo z katapultą wykonać po wciśnięciu tylko prawego hebla. 

Wczoraj wykonałem juz prawie do końca trójkąt/zawieszenie tylnego zacisku. Wykonanie na tokarce pozwala na taką dokładność, że prawe łożysko koła będzie jeszcze doszczelnione dwuwargowym simmeringiem na styku z tuleją mocującą hamulec. 

Elementy Jury są w tej chwili pomalowane na czarno, czekają na klar i ciemnozłote szparunki, jak w Junaku. Zieleń kusiła, ale przy braku warunków i z racji tego, że motór ciągle będzie "dojrzewał", jednolita zieleń mogłaby się po jakimś czasie zmienić w "moro" składajace się z wytarć, poprawek etc. 

Zegary zaliczyły wylot, stacyjka przeniesiona do lampy a w półce stacyjki na samym środku montuję prędkościomierz podświetlany na białożółty kolor, maskowany srebrną ramką i lampkę biegu neutralnego. Udało mi się znaleźć oprawki na żarówki telefoniczne - bardzo klimatyczne kontrolki dla starego moto. 

Rozplotłem koło, oczyściłem szprychy, czeka mnie zaplatanie i wizyta u centrownika, sam się nie odważę, bo jak się trochę źle wyczuje momenty dokręcania, to się skończy felgą w stylu "tropimy węże" i to pewnie jeszcze przed końcem sezonu zimowego. 

Silnik złożony, czeka na docieranie pierścieni. Nabyłem na 1 szlif, ale tłok i cyl nie kwalifikowały się do pierwszego szlifu, najwyżej do szlifu nr. 0,2. Zeszlifowałem więc pierścionki (stykające się fragmenty) skracając je i zostawiając minimalne opisane w serwisówce szpary. Pierścienie z nast. rozmiaru pewnie będą nieco mocniej dociskane do ścianek, ale mam nadzieję, że to nie zaszkodzi. 

Z motolawety ukradziono mi z parkingu kółeczka  Nabywan 12" z tarczami, od Yamahy Majesty. Mimo iż alu, wyglądają niemal jak stalowe od Jelcza "Ogórka", tylko dodatkową blachę trzeba zrobić. Tym razem wykombinwałem mocowanie, do którego nie wystarczy klucz 15. I dorzucam resorowanie, z małym skokiem i dużą obciążalnością oraz wreszcie hamulce najazdowe. Hydrauliczny hebel najazdowy jest prostszy w regulacji. Zaciski już mam, przewody się kupi na metry a pompę będę musiał wykombinować od sporta. 

"Pustkę" pod bakiem wypełnią osłony na nogi. Nabyłem obie rynny jakieś rzemieślnicze z epoki w stanie "8 lat pod szopą", więc na razie zetknęły się z odrdzewiaczem w postaci szczotki drucianej na szlifierce kątowej, dzisiaj pójdą się nurzać w roztworze Rynny bardzo pasują stylem do sprzęta, mają podobne przetłoczenia jak błotniki.

Reply all
Reply to author
Forward
0 new messages