"RoMZon", czyli jak ze złomu sklecić motór...

429 views
Skip to first unread message

maggajwer.drummer

unread,
May 19, 2013, 11:00:40 AM5/19/13
to motocyk...@googlegroups.com

Witam!

Za namową Konrada, i z racji chwili wolnego czasu, gdyż brak elektrod, i jakieś dziwaczne awarie prądu na  warsztacie, napisze co nieco o moim projekcie.
Nie jest to co prawda jurand pełną gębą, acz sporo rozwiązań zostało właśnie z niego zapożyczone.

Może co nieco o przyszłych i obecnych parametrach, czyli z czego to zlepiono.
Rama- Romet Ogar 205, rocznik 1990
Silnik- 49ccm, z motoroweru zipp, moc~3KM, 4 biegi w układzie1-0-2-3-4, zapłon elektroniczny.
Zawieszenie przód-MZ ETZ, hamulec tarczowy hydrauliczny
Zawieszenie tył- CZ350 (Koło+wahacz+amortyzatory), hamulec bębnowy mechaniczny
Zbiornik-18l (stara jawa panelka)
Błotniki- "Głębokie, pochodzące z WSK.



Powiem szczerze że nie robiłem zdjęć od samego początku, człowiek jak złapie wenę, tak potem zapomina o innych rzeczach.

RoMZon podczas pierwszych przymiarek elementów:





Już z silnikiem, na prowizorycznym mocowaniu:



"Już coś widać..."





Przednie zawieszenie to patent znany z Konradowych jurandów, czyli całe zaadoptowane z motocykla MZ ETZ. Doszedłem do wniosku, że moje umiejętności spawacza mogą być mocno zakwestionowane, zwłaszcza że awaria, a raczej śmierć miga zmusiły mnie do spawania elektrodą, postanowiłem nie kombinować ze sztycą, i zrobiłem(po wstępnych pomiarach) szkic techniczny nowej, węższej, umożliwiającej zastosowanie oryginalnego łożyskowania ogarka. Stwierdziłem że będzie ono wystarczające, skoro przy lekki zawieszeniu, bardzo często bez odpowiedniej konserwacji wytrzymało lata, to przy trochę cięższym, ale pamiętając o konserwacji również powinno zdać egzamin. Zmolestowałem z tym naszego zakładowego tokarza, i po 2 dniach miałem już w rączkach coś, co było w zasadzie zaczątkiem prac przy rzeczonym zlepku części:)

Wybicie starej sztycy jest proste, pod warunkiem że nie będziemy jej już potrzebować.
W oryginale jest ona mocno wprasowana w dolna półkę, i zabezpieczona pierścieniem osadzonym w rowku.
Ucinamy sztycę na równo z dolną półką, po czym dobieramy sobie nasadke, która z zewnątrz ma mniej więcej 30mm.
Przykładamy ją w miejsce cięcia i zwyczajnie, z zastosowaniem zasady "Siła razy gwałt" tłuczemy młotkiem:)
Po chwili walki powinna wyjść, teraz zdejmujemy sobie pierścień, i zostawiamy do momentu zakładania nowej sztycy.

Wspomnę o małym patencie na demontaż lagów. Rozwiązanie jest dość proste, i może być pomocne przy różnych motocyklach, z konstrukcją półek podobną do motocykli MZ/Jawa/CZ.
Podczas adaptacji zawieszenia do różnych konstrukcji przeważnie następuje potrzeba demontażu lag z półek, choćby w celu sprawdzenia ich geometrii. Czasami jest to problematyczne, gdyż potrafią się one trwale zaciąć w dolnej półce.

Cała sztuczka polega na wkręceniu w obejmę śruby "od dupy strony", czyli zaczynając od jej nagwintowanej strony, oraz w przerwę obejmy wstawić kawałek blaszki (gr. około 1-2.5mm, zależnie od tego jak szeroka jest szczelina). Po dokręceniu śruby (z wyczuciem) półeczka nieco się rozszerzy, umożliwiając wyjęcie/wsunięcie z powrotem lag.

Tak prezentuje się to rozwiązanie podczas "Pracy"

Może się zdarzyć, że otwór na śrubę nie jest nagwintowany do końca, wówczas możemy sobie pomóc gwintownikiem lub dłuższą niż orygina śrubą, pamiętając, by poprawiać gwint od strony normalnego jej położenia, gdyż jest niemal pewne, że zaczynając od drugiej strony zaczniemy tworzyć nowy gwint, który nie będzie chciał się pokryć ze starym.

 


Tył jak się okazało da się zrobić w całości z CZ350.

Z racji wizyty w szopie znajomego rzucił mi się w oczy kawałek aluminium o dość znanym mi kształcie:)

Po oględzinach, finalizacji transakcji (2 piwka) zabrałem go do domu w celu sprawdzenia geometrii. Był prościutki:)

Po wstępnych przymiarkach do rometowskiego wahacza okazało się, że ożenek ma szanse na logiczny finał:


 

Różnica szczeliny gniazdami wynosiła około 1cm, które wystarczyło szlifierką zebrać z rurki na oś wahacza w ramie rometa, oczywiście po wybiciu tulejek redukcyjnych tkwiących w niej.

Do zebranego materiału należy zawsze doliczyć szerokość tych tulejek!Ze względu na różnice w średnicach osi wahacza obu motocykli postanowiłem spróbować przełożyć tulejowanie rometa do w/w czesiowego wahadła.

Tulejowanie opisywanego wahacza wyglądało następująco:

-tuleja stalowa główna

-2 oringi w roli zabezpieczenia przed pyłem

-pasek blaszki brązowej w roli panewki

Wyciśnięcie tego nie przysparza kłopotów.

Tulejowanie wahacza rometa:

-tuleja stalowa główna

-tuleja plastikowa dopasowująca

Wyciskanie jak wyżej.

Wstępne przymiarki obiecujące-różnica między tulejkami plastikowymi a gniazdem jest niewielka, są one minimalnie szersze.

Chwila pracy z tarnikiem, smarowanie olejem i wciskanie poprzez imadło.

Analogicznie tuleje główne.

Ważna kwestia: Najpierw osadzamy plastikowe tuleje kołnierzem do zewnątrz, a dopiero potem stalowe główne!!

Gotowy wahacz osadzamy w ramie, i mocujemy ośką z rometa. Jeśli wystąpią jakieś luzy boczne, można to regulować poprzez głębsze wciśnięcie tulei w wahaczu. Całość skręcamy nakrętkami.

Starajmy się dość często smarować oś i tuleje, częstą usterką w starych motocyklach było zacieranie się osi po długim nieużytkowaniu, a także częste irytujące piski.

Obecnie obmyślam sposób smarowania poprzez kalamidki wkręcone w wahacz, ale muszę rozważyć wszelkie za i przeciw.

"Pół roku później..."

Dalej obmyślam...:D

Mocowanie silnika wykonane dość prosto, jednak ze względu na dziwną niechęć do Cięcia oryginalnego zawieszenia trzeba było coś dopasować. Wstępne założenia były takie, żeby zawieszenie silnika było tylko zawieszeniem silnika. Potem wpadły mi w łapy nóżki centralne, prawdopodobnie z jakieś CBRki, no i padło pytanie jak to cholerstwo wykorzystać?

Odpowiedzi można było się domyślić:)


Po odpowiedniej obróbce podstawki, oraz "wyrzeźbieniu" nowych blach mocujących(notabene, zajęło mi to 3 dni, blacha chyba 5mm!) zawierających również mocowanie podstawki centralnej i skręceniu całości wygląda to tak;




Moje niezadowolenie budzi jedynie samo ułożenie silnika. Zębatka zdawcza jest trochę wyżej, i trochę bardziej wysunięta do przodu, czyli wycięcie kapy silnika nie pokrywa się ładnie z wahaczem. Kwestia wymierzenia, obecny stan to wynik "chwilowego natchnienia", jednak nie planuję tego zmieniać w tej konkretnej maszynie.



Łańcuch jednak nie będzie tarł o nic, więc powiedzmy że sukces!:)
Na zdjęciu powyżej widać "Serce" elektryki, czyli półka, na której z jednej strony umieściłem praktycznie wszystkie elementy elektryki, z drugiej swoje miejsce ma akumulator. Całość docelowo będzie posiadać przykręcanymi boczkami, wykonanymi z laminatu a dopasowanymi do maszyny, podobnie jak w motocyklach MZ ETZ, JAWA TS, i WSK

Kanapa stworzona od podstaw, podobnie jak jurandowa, jednak opracowana typowo pod daną konstrukcję.

Podstawa laminat, w tylnej części zalaminowany aluminiowy płaskownik, stanowiący wzmocnienie i punkt zaczepienia tylnych śrub mocujących.

Ile to ja się namęczyłem żeby to wymodelować, wszak to pierwsze laminaty od czasów szkolnych, kiedy to człowiek intensywnie bawił się w modelarstwo.

Tylko że wówczas laminowało się małe kawałki, przylaminować listewkę, zrobić łoże silnika, a tu od razu kawał kanapy:)

Szybka prowizoryczna forma z dykty i tektury, posklejana na szybko taśmą zdała jednak egzamin.



Kiedy kształtka pasowała już do maszyny, trzeba było jakoś ją obszyć i czymś wypełnić. Gąbka ze starego tapczanu, który ktoś wywalił na śmietnik, na to przekładka z pianki pod panele. Gąbka była strasznie nierówna, pomyślałem że wszystko będzie się przebijać pod pokrowcem. Na szczęście warstwa pianki załatwiła sprawę. Pokrowiec uszyty "Na miarę", i tu nieoceniona pomoc matuli i jej maszyny typu łucznik;)

Obicie zostało przytwierdzone do podstawy za pomocą nitów zrywalnych, pozostało zanitować brzeg, jednak nie mogę się zebrać i zamówić nity kaletnicze. Kwestia dnia, dwóch, ewentualnie siedmiu:D

Po bokach kształtki wlaminowałem również 2 docięte kawałki blaszki, wzmacniające boczne punkty mocowania. Do tego parę podkładek, by siedzenie nie było odkształcone. Kanapa jest więc zamocowana w 4 punktach, więc nie ma szans żeby coś się ruszyło. Wzmocniony tył pozwala na podniesienie za niego całego motocykla. Przydatne, gdy za warsztat mam klitkę piwniczną 2x2m, a korytarze są niestety wąskie.

Całość, jak na pierwszy raz prezentuje się dość dobrze, trochę rzucają się w oczy fałdki, ale nie jestem fabryką!:)

Kierownica pochodzi z MZ, przełącznik świateł również. Prawy przełącznik wraz rolgazem pochodzi z Jawy TS, zmodyfikowałem przełączniki tak, że ma tylko 2 pozycje-rozwarty-zwarty, oraz działa jak przycisk typu NO(normaly open), w oryginale miał 3-rozwarty-zwarty-rozwarty, i był typowym przełącznikiem. Będzie teraz służył jako włącznik rozrusznika. Widoczny guzik to wyłącznik zapłonu.

Pompa hamulcowa pochodzi z jakiegoś skutera-była połączona z zaciskiem brembo, więc uwierzyłem w jej jakość. Tym bardziej że kosztowała 20zł wraz z zaciskiem:) Działa wyśmienicie, i nie cieknie, więc jest ok.
W komplecie z pompką dorwałem również przewód z oczkami. Jedna śruba z pompy miała identyczny gwint, co pompa z MZ, czyli M10x1, przy zacisku niestety był inny. Krótkie przekopanie kopalni, i znalazłem stosowne śruby. W pompach wtryskowych silników wysokoprężynych Cummins, czy Deutz jak się okazuje również występują holenderki z gwintem M10x1:)

Ssanie zrealizowane na dźwigience z MZ, jednak domyślnie zastosuję nowe, stosowane w chińskich motorowerach. Umieszczone będzie w środku sztycy, jeśli wymiar na to pozwoli.


Zbiornik prawdopodobnie z jawy "Panelki", czy innej kiwaczki, z korkiem na kluczyk. W miejsce oryginalnego amperomierza stworzono już zaślepkę, na której będzie stacyjka, obrotomierz, wyświetlacz aktualnego biegu, i inne kontrolki, których przeznaczenia sam nie jestem w stanie jeszcze przewidzieć:)


Przednia lampa pochodzi z WSK dwuramówki, wkład od ursusa z żarówką H4 firmy wessem(mamy takie w pracy, więc czemu nie skorzystać ?;)

Mocowanie na lagach zapożyczone z WSK, wersji chyba GIL, w każdym razie z tej wersji, gdzie występowały już nowsze lagi, podobne jak w nowszych motocyklach.

Po lekkim skróceniu, i przeszlifowaniu wewnętrznego użebrowania wchodzą na lagi na styk.












Kołyska została wykona z rur o średnicy zewnętrznej 17mm. Może się wydawać cienka, ale jestem pewien że spełni swoje zadanie. Musiałem również zwracać uwagę na masę, bo to już jest kawał maszyny. Zaczynam się obawiać o osiągi Do niej zostaną zamocowane podnóżki, oraz prawdopodobnie dźwignia tylnego hamulca

Niebawem mam nadzieję ciąg dalszy...

Message has been deleted

maggajwer.drummer

unread,
May 19, 2013, 11:06:18 AM5/19/13
to motocyk...@googlegroups.com

Zapomniałem o zdjęciu obecnego stanu maszyny!

maggajwer.drummer

unread,
Jun 2, 2013, 6:42:16 AM6/2/13
to

Praca wre!

Kołyska ukończona, tym samym mocowanie podnóżków, stopki bocznej i dźwigni hamulca również. Pozostało tylko zaślepić jedna stronę.





Nie chcąc kombinować i wiercić niepotrzebnie, zamocowałem kołyskę przy główce ramy, z wykorzystaniem oryginalnego otworu na śrubę mocującą rometowski zbiornik paliwa. Od dołu kołyska jest zamocowana do silnika z wykorzystaniem fabrycznych otworów, oraz z lewej strony do ramy, a właściwie do śruby łoża silnika.

Całe 3 dni męczyłem się z licznikiem. Założyłem, że chcę elektroniczny, jednak problem miałem podobny jak Konrad-ceny z kosmosu i niewielki wybór.

Zapadła decyzja-klepiemy co się da! licznik rowerowy z lidla(promocja-po 19.99), jak sie okazało bardzo funkcjonalny. Można zaprogramować co ile ma być wykonany serwis, czyli np. wymiana oleju. No i nie ma zbędnych rysunków na wyświetlaczu(przyp. pedałujący rowerzysta-sory Konrad, ale razi:D)

Licznik rozbebeszyłem, przyciąłem tu i tam. "Cyferblat" to kawałek plastyku, do którego przyklejona jest mocno obrobiona górna część obudowy oryg. komputerka. inaczej nie miał bym punktu zaczepienia dla wyświetlacza-nomen omen dociskanego płytą główną wprost do obudowy.

Dodałem również podświetlenie zrealizowane na 2 didach led w technologii SMD dostępnych już na płytkach drukowanych, wraz z rezystorami(listwa z końcówkami lutowniczymi, do odłamywania po 1 segmencie bądź użycia jako całości). Prezentuje się dość ciekawie i sprawuje lepiej od oryg. niebieskiego podświetlenia, które to załącza się po naciśnięciu przycisku na okres 10s. No, i mogę je załączać wraz ze światłami motocykla.

Ustawienia związane z licznikiem, zegarkiem, i innymi funkcjami dostępne są po wyjęciu licznika przez wycięty w obudowie otwór, umożliwiający dostęp do przycisków. Ew, wymiana baterii również odbywa sie przez wycięty w spodzie prostokątny otwór, zaślepiony stosowną zaślepką.

Dodano również wyświetlacz aktualnego biegu, obecnie nie podłączony z braku układu. Domyślnie zastosuje taki jak w juradnach, wg tegoż również schematu.

Sama obudowa to zlepek-puszka od licznika z komara, ramka odzyskana z amperomierza samochodowego, a szkło i uszczelka ze złomu własnego.

Cóż.. Z niego akurat nie jestem zadowolony, cyferblat razi niechlujnością, kontrolki jakieś takie... "z pupy"...
Jednak należy zwrócić uwagę, że to wszystko weszło do puszki, o średnicy 60mm!! Bo takie w oryg. były w wuesce, po której romzon odziedziczył lampę. Co prawda prawie upchnięte kolanem, ale wlazło.
Jej głębokość pozwala jednak na uporządkowanie pęku kabli, jak również na układ wyświetlacza biegów.
Nie posiadam niestety więcej zdjęć, ani żadnych z etapu "Produkcji". człowiek był tym tak pochłonięty, że robienie zdjęć mogło by mnie rozkojarzyć:P

Dotarł również do mnie gaźnik wraz z króćcem dolotowym i filtrem powietrza o, jak się później okazało, za małej średnicy gumy... kupiłem niechcący na 28-29mm, a jak sie okazało u mnie to 35mm, więc za chiny ludowe by nie weszło. No nic, poszperałem po chałupie, i wyszperałem gumową redukcję na kanalizacyjne rury PCV-nie uwierzycie, ale pasuje jak ulał:D

Kupiłem też nową linkę sprzęgła... i nie wiem, czy nabyłem bubel, czy one tak mają fabrycznie, że po założeniu na klamkę, po maksymalnym skręceniu wszystkich regulacji za nic nie da się nałożyć jej na dźwignię sprzęgła. Zmodyfikowałem więc linkę z rometa- ale będę kombinował dalej.


I nie-fajka na świecę nie koliduje z kołyską-na zdjęciu jedynie tak jakoś wyszło:P

Bak zyskał również na wyglądzie, poprzez dodanie zaślepki na wnękę dla amperomierza. i tak jak w jawoskim oryginale, umieściłem tam stacyjkę.



Więc stan obecny to takie cuś:


Tworzymy więc dalej...


Motocykl JURAND

unread,
Jun 4, 2013, 6:45:25 AM6/4/13
to motocyk...@googlegroups.com
Aż serce rośnie, gdy powstaje kolejny jednoślad, będący poligonem i dumą dla Twórcy, jak i totalnym zaskoczeniem dla przechodniów!
RoMZon nabiera ciała i kształtów. Niecierpliwie czekam na ukończony i polakierowany motocykl.
Bardzo się cieszę, że w konstrukcji przydało się kilka moich pomysłów - to znak że ma to jakikolwiek sens. Jeszcze bardziej się cieszę że Rafał "MagGajwer" poszedł znacznie dalej i parę rzeczy zrobił w sposób na jaki nie wpadłem (nikt nie jest doskonały) - przykładowo wykorzystanie gotowego wahacza od CZ 350 znacznie upraszcza konstrukcję i skraca czas do osiągnięcia celu. Również zalaminowanie wzmocnień tylnej części siodła wprost w jego podstawie - i mocowanie do reszty ramy śrubami - jest ciekawym i praktycznym pomysłem.

Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na kilka szczegółów. Rafał poradził sobie z nimi świetnie, niemniej wszyscy konstruktorzy dochodzący do tych etapów po raz pierwszy - mogą mieć problem.

Pierwszą kwestią jest mocowanie silnika względem wahacza. W ramach Romet oryginalne uchwyty silnika trochę utrudniają zadanie, a nie każdy decyduje się na krok definitywny - usunięcie ich. Rzecz w tym, by zębatka zdawcza dla łańcucha napędowego znalazła się w tym samym poziomie, oraz jak najbliżej osi wahacza. Powodów jest kilka:
- Maksymalne skrócenie łańcucha napędowego
- Zapobieganie ocieraniu się łańcucha o wahacz
- Zmniejszenie różnicy napięcia łańcucha przy różnych położeniach wahacza (duży wpływ na zużycie łańcucha i zębatek)
- Estetyka

Drugą kwestią, na jaką chciałem zwrócić uwagę - jest wykorzystanie liczników rowerowych. Przy zakupie trzeba uważać - niby jest na rynku zatrzęsienie rodzajów i odmian, niemniej "do zabudowy" nadaje się nieliczna grupa. Najważniejszą kwestią jest SPRAWDZENIE czy w ogóle i jak działa nabyty licznik przy pracującym silniku! Wiele tańszych chińskich "budzików" jest przystosowanych typowo do roweru - nie mają żadnych zabezpieczeń i przy zbliżeniu do silnika spalinowego nagle całkowicie wariują. Jeśli zamierzamy z licznika wyprowadzić różne kabelki - np. do zasilania osobną baterią, lub do sterowania umieszczonymi w innym miejscu przyciskami - sprawa się komplikuje. Osobiście przy pierwszym Jurandzie Juniorze miałem przykry przypadek, gdy licznik "z marketu" we własnej obudowie działał świetnie, a po kilku dniach żmudnej dłubaniny, gdy wraz z innymi kontrolkami znalazł się już w docelowej obudowie - okazało się że po włączeniu silnika z cyferek robi się "dyskoteka" a całe elektroniczne liczydło kompletnie się resetuje. Po dłuższym śledztwie wyszło na jaw, że winne są dwa cienkie kabelki którymi wyprowadziłem na kierownicę przyciski sterujące licznikiem. Pracowały jak antena i zbierały wszelkie zakłócenia od zapłonu, skutecznie zabijając wskaźnik. Chcąc nie chcąc, cały licznik musiałem przerobić od nowa, wstawiając zupełnie inny prędkościomierz rowerowy. (Pedałujący rowerzysta zniknął... ;))


Przy wyborze rowerowego licznika warto też dlatego zwrócić uwagę na kwestię sterowania. Jeśli są jakieś przyciski - warto by były dostępne w każdej chwili (co czasem wymaga lutowania przewodów do płytki licznika i dorobienia przycisków w innym miejscu). Wybierając prędkościomierz trzeba więc rozplanować dokładnie jak będzie umiejscowiony, czy planujemy przykryć go szybką itp. Po przymusowej przeróbce zastosowałem prędkościomierz CicloSport który podczas jazdy nie wymaga żadnych operacji sterujących. Raz ustawia się obwód koła i godzinę, potem licznik już sam się ustawia w jednej z dwóch funkcji wyświetlania: w spoczynku pokazuje przebieg całkowity i aktualny czas, podczas jazdy - prędkość średnią, prędkość aktualną i pokonany dystans. Jest to kompromis, niemniej wart przemyślenia. Demontaż licznika w celu np. poprawienia godziny czy zresetowania przebiegu nie jest zbyt wygodnym rozwiązaniem. Ani eleganckim. :)

Co do wyświetlacza biegów, ostatnio znalazłem na aukcjach ciekawe i niedrogie rozwiązanie gotowe. Wyświeltacz 1-6 plus "N" (bieg jałowy) z gotowymi kabelkami do połączenia z czujnikiem w silniku. Koszt około 30-50 zł. Kupujesz, montujesz, podłączasz. Żadnego lutowania układów, lub mozolnego tworzenia "tablicy diodowej".

Gotowca można nabyć w sklepie MFPolska Prosty układ, a zaoszczędza kupę pracy i czasu. Trzeba też pamiętać, że istnieją jeszcze prostsze, choć może nie tak efektowne metody pokazania który bieg jest włączony - np. kilka diod LED podłączonych kolejno do wyprowadzeń czujnika w silniku.
(Większość znacznie droższych wyświetlaczy 300-500 zł jest opartych na innej zasadzie działania - porównują aktualną prędkość z obrotami silnika i na tej podstawie dokonują analizy i wyświetlenia numeru biegu jaki jest zapięty)

maggajwer.drummer

unread,
Jul 18, 2013, 7:27:48 AM7/18/13
to motocyk...@googlegroups.com
Update:
Chyba poprzedni update się nie udał.
Romzom juz po malowaniu, dziś dalej składam to ustrojstwo...

Na dniach jazdy próbne;)

maggajwer.drummer

unread,
Aug 20, 2013, 8:18:58 AM8/20/13
to motocyk...@googlegroups.com



Witajcie!
RoMZon nawija już praktycznie bezproblemowo kolejne kilometry.

Odwiedził kolegów;)



Wrażenia z jazdy są jak najbardziej pozytywne-silniczek jest zaskakująco elastyczny, choć przy tej masie jednak prędkości rzędu 70km/h są dla niego nieosiągalne. Choć jest też możliwe że mam zwyczajnie zablokowany moduł(skoro trafiały mi się "Nowe" uszkodzone regle, to czemu nie mogłem dostać zablokowanego modułu zamiast odblokowanego), ale najpewniej jesteśmy po prosu obaj za grubi:)
zawieszenie MZ pracuje świetnie, przedniego hampla strach używać:)

Zbiornik i przedni błotnik są dalej nie pomalowane, jednak miejmy nadzieje że zmieni sie to w najbliższym czasie.

Mechanicznie nie ma z nim problemów oprócz falujących obrotów na biegu jałowym, natomiast elektryka nawet jak dla mnie(elektromechanik z zawodu) okazała sie zaskakująca.
Ciągłe problemy z reglem okazały się mieć swój początek w akumulatorze! A ja nawet nie podejrzewając tego elementu kombinowałem z reglem, cewkami i wszystkim po kolei. Na szczęscie problem definitywnie rozwiązany.
Znajdę chwilkę to opiszę sposoby identyfikowania uszkodzeń w obwodzie ładowania, oraz czego unikać przy projektowaniu instalacji elektrycznej, bo temat jest ważny.

A Tymczasem jadę!:)
Reply all
Reply to author
Forward
0 new messages