lidia,
podjęłaś słuszną decyzję nie pozwalając synowi zamieszkać w domu. Trzymaj się tego konsekwentnie – przecież przekonałaś się, że to działa, bo syn pojechał do ośrodka. To, że długo tam nie wytrzymał mówi tylko tyle, że jak najbardziej potrzebuje leczenia stacjonarnego, czyli w ośrodku, a nie terapii ambulatoryjnej. Leczenie w ośrodku polega na odbudowaniu umiejętności zdrowego funkcjonowania w życiu. W czasie terapii ambulatoryjnej nie będzie miał możliwości zerwania ze starymi nawykami, chorymi relacjami, również tymi domowymi.
Nie zaniedbuj swojej terapii dla współuzależnionych. Prędzej czy później na pewno przyniesie efekty. Może nie dokładnie takie, jak sobie zaplanowałaś, ale efekty będą. Zmiany w Twoim życiu mogą wywołać zmiany w życiu Twojego syna.
Życzę konsekwencji w działaniu.
Pozdrawiam,
magoch
Hej Czysty,
dziękuję z Twój głos w naszej wspólnej sprawie
"Zmuszanie" dziecka do pójścia na leczenie, to pokazywanie, że nie godzimy się na niszczenie Życia (dziecka i naszego). Wychodzenie z tego, jak piszesz, bagna, to sprawa indywidualna. Jak widać Twoja wrażliwość sprawiła, że widok zapłakanej Mamy popchnął Cię w dobrym kierunku. Coś jeszcze musiało się stać tamtej, przełomowej nocy, ale pewnie zostawisz to dla siebie.
Masz rację Czysty pisząc, że leczenie jest skuteczne, kiedy uzależniony sam chce się leczyć. Rodzice często działają bez planu, na ślepo próbują wszystkiego, bo mają nadzieję, że za którymś razem się uda namówić dziecko na leczenie. To nie ich "wina", że nie mają siły odpuścić. Bywa i tak, że odpuszczają ;) Życie jest przebogate i nie da się go zamknąć w jednym prostym rozwiązaniu, dlatego cały czas próbujemy i szukamy swojej drogi.
Czysty, dla mnie jesteś Wielki!
Gratuluję Ci czystości i cieszę się razem z Twoją Mamusią i całą Twoją Rodziną!
Pozdrawiam serdecznie,
magoch