Anegdota na tę okoliczność jest taka: przed laty wzięliśmy się za
redakcję
czasopisma naukowego. Chemia. Oczywiście Word. Towarzystwo
międzynarodowe i chyba lepiej wykształcone niż studenci.
Ponieważ bardzo często trzeba było zmieniać format papieru z letter na
a4
sypało się wszystko: rysunek na jednej stronie, "podpis" na następnej.
Tekst
włażący na rysunek (bo był przyczepiony do strony). Nie wspomnę o
takich
kwiatkach jak jakieś widma wrzucone luzem, niezgrupowane, które
trudno
przenieść w inne miejsce...
No, ale może teraz są mądrzejsi...
W