Lukasz Jachowicz <
ho...@nospam.7thguard.net> wrote:
>> Inna sprawa, że nigdy takiego nie miałem. Po prostu sobie nie wyobrażam :)
>
> Token też musisz przy sobie nosić, a jest większy. Klucze USB - nie musisz
> (ba, nawet nie powinieneś) mieć tylko jednego, więc nie ma problemu
> z noszeniem awaryjnego przy kluczach.
W sumie też pytanie, ile razy dziennie przeprowadzasz 2FA. Jak
kilkanaście, to faktycznie przepisywanie kodu może być upierdliwe. Ja
raczej zapamiętuję sesje w przeglądarkach.
> U mnie jest wpięty do portu USB w monitorze, ma przypiętą wielką zawieszkę
> "remove before flight", nie da się przegapić :-)
Aż się opatrzy ;)
> Ale fakt, że korzystam głównie ze swoich komputerów w stałych
> lokalizacjach, nie wiem, czy byłbym równie pamiętający, gdybym
> codziennie rano zasuwał do biura.
Też korzystam ze swoich -- i w domu i w biurze. Nie logowałbym się nigdzie
na nieswoim.
Technicznie komputer w firmie nie jest mój, ale oswoiłem go przerzucając
korporacyjnego Windowsa z całym korporacyjnym, szpiegującym syfem do
wirtualki i instalując swojego Linuksa. Póki co nikt się jeszcze nie
doczepił (a mogą, bo bitlocker nie działa, bo VirtualBox nie wirtualizuje
TPM-a). Może to kwestia czasu.
--
https://www.youtube.com/watch?v=9lSzL1DqQn0