Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

ciężarówka "z grupy podwyższonego ryzyka"

4 views
Skip to first unread message

KasiaRz

unread,
Nov 11, 2000, 3:00:00 AM11/11/00
to
Witam Wszystkich Serdecznie. Od kilku miesięcy przeglądam regularnie pocztę
na grupie i wreszcie sama poczułam, że jest to dobre miejsce na "wypisanie"
własnych wątpliwości i szukanie porad. Prawdopodobnie już za dwa miesiące
zostanę mamą mojego pierwszego dziecka. Czuję, że przez te parę miesięcy
doświadczyłam wiele różnych emocji, ale im bliżej rozwiązania tym bardziej
czuję się niekompetentna w temacie "rodzenia dzieci". Czytam z zachwytem
niektóre opisy porodów na stronie p. Magdaleny Busk- (nie wspomnę o tych
bulwersujących i nieludzkich, przyprawiających o dreszcze... i zadziwienie,
że takie miejsca i tacy ludzie mogą pojawić się na drodze przyszłej mamy).
Zadziwia mnie to, że przyszli rodzice wiedzą co robić w takiej sytuacji (co
dają im być może szkoły rodzenia).
W związku z tym, iż moja ciąża jest z grupy ryzyka- większą jej część
spędziłam w łóżku, a teraz jestem na zwolnieniu - z nakazem leżenia i ...
inkubowania dzidziusia w spokoju. Z przyczyn oczywistych nie mogę wraz z
mężem wziąć czynnego udziału w kursach szkoły rodzenia. Pozostają nam
zaledwie zajęcia teoretyczne... bo sapać i oddychać też mi nie wolno. I
teraz moje pytanie- czy w chwili decydującej obudzą sie we mnie instynkty,
które wskażą mi jak należy to robić. Niby wiem, że od wieków kobiety rodziły
bez żadnych szkół- ale... Chciałabym może uzyskać poradę, od osób, które
były w podobnej sytuacji. Czy książki, opisy innych porodów etc., mogą
wypełnić tę lukę- i sprawią, że poczuję się ... jakoś przygotowana! Nie
chciałabym zamienić tego doświadczenia w jakiś koszmar dla siebie i
nowonarodzonej istotki. Być może- rozważałam już taką możliwość- ktoś z
grupowiczów zna jakąś "prawdziwą" położną, którą mógłby polecić jako osobę
świadomą tego, że kobieta rodząca potrzebuje nie tylko medycznej oprawy, ale
także ... przewodnika. Szczególnie jeżeli rodzi po raz pierwszy! Dodam, iż
chciałabym o ile to będzie możliwe rodzić z mężem, i w szpitalu na Kasprzaka
(w W-wie).
Mam na imię Kasia, a mój mąż Piotr. Pozdrawiam serdecznie
i jeszcze jedno... jak nie tyć gdy się wyłącznie leży i je...
Mój adres na priva kasi...@priv6.onet.pl

Magdalena Busk

unread,
Nov 11, 2000, 3:00:00 AM11/11/00
to

"KasiaRz" <kasi...@poczta.onet.pl> skrev i meddelandet
news:8ujs1k$mld$1...@news.tpi.pl...

Witaj Kasiu!
Dzieki za mile slowa!

> i jeszcze jedno... jak nie tyć gdy się wyłącznie leży i je...

Jestem ekspertem od odchudzania. Wiem na ten temat wszystko! Po wielu wielu
latach walki z kochanym cialkiem, dowiedzialam sie, ze tylko ruch i
uprawianie sportu moze obnizyc wage... Dieta jest dodatkiem... Na razie, nic
wiec nie poradzisz ;-)

pozdrawiam Cie,
magda

U.L.MIchta

unread,
Nov 11, 2000, 3:00:00 AM11/11/00
to
Kasia napisała:

> Z przyczyn oczywistych nie mogę wraz z
> mężem wziąć czynnego udziału w kursach szkoły rodzenia. Pozostają nam
> zaledwie zajęcia teoretyczne... bo sapać i oddychać też mi nie wolno. I
> teraz moje pytanie- czy w chwili decydującej obudzą sie we mnie instynkty,
> które wskażą mi jak należy to robić. Niby wiem, że od wieków kobiety
rodziły
> bez żadnych szkół- ale..

Kasiu nie martw się. Ja mimo, że mogłam, nie chodziłam do szkoły rodzenia,
nie ćwiczyłam oddychania, wszystko co 'wiedziałam' pochodziło z książek i od
doświadczonych już koleżanek. Rodziłam razem z mężem, który też szkoły
rodzenia nie kończył. Moje przygotowanie do porodu polegało (poza czytaniem)
jedynie na tym, że jakiś miesiąc przed porodem poszłam obejrzeć porodówkę i
umówić się z konkretną położną.

Ponieważ moja ciąża przez pierwsze miesiące też była zagrożona, w ogóle nie
ćwiczyłam i obawiałam się, że to się źle odbije na mojej kondycji podczas
porodu. W efekcie wszystko poszło świetnie. Najważniejsze, że położna
doradzała mi cały czas jak się zachowywać, tzn. kiedy i jak oddychać, kiedy
siedzieć na piłce, kiedy iść pod prysznic i najważniejsze: uświadomiła mnie
co znaczy 'przeć'. Poza tym w strategicznych momentach sama rozpoznasz co
robić, by sobie pomóc - naprawdę, musisz w to wierzyć. Mam nadzieję, że ktoś
z Warszawy da Ci namiary na odpowiednią położną (ja jestem z Tychów - to
trochę za daleko).

Jeszcze na pocieszenie powiem Ci, co usłyszałam z ust położnej, kiedy
powiedziałam, że nie chodziłam do szkoły rodzenia. Twierdziła ona, że często
zdarza się tak, że kobiety po szkole nie słuchają rad położnej, tylko robią
to czego nauczyły się na zajęciach. Poprostu są oporne we współpracy, bo
wydaje im się, że wiedzą wszystko lepiej, bo przecież kończyły szkołę
rodzenia. Moje obawy nt. niewygimnastykowania położna szybko rozwiała mówiąc
o tym, że bywa tak że kobiety 'wyćwiczone' mają tak silne mięśnie, że wręcz
utrudnia to poród, bo mięśnie się zaciskają i nie chcą 'wypuścić' główki
dziecka.
Oczywiście znam wiele osób, które chwalą sobie udział w zajęciach szkoły
rodzenia, ale na własnym przykładzie przekonałam się, że całkiem dobrze
można się bez takowej obejść. Grunt to dobra położna - życzę Ci byś taką
znalazła.

Serdecznie pozdrawiam
Ula i Bastus (2l + 4m-ce)

--
Archiwum grupy dyskusyjnej pl.soc.dzieci
http://niusy.onet.pl/pl.soc.dzieci

marzka

unread,
Nov 11, 2000, 3:00:00 AM11/11/00
to
> Jeszcze na pocieszenie powiem Ci, co usłyszałam z ust położnej, kiedy
> powiedziałam, że nie chodziłam do szkoły rodzenia. Twierdziła ona, że często
> zdarza się tak, że kobiety po szkole nie słuchają rad położnej, tylko robią
> to czego nauczyły się na zajęciach. Poprostu są oporne we współpracy, bo
> wydaje im się, że wiedzą wszystko lepiej, bo przecież kończyły szkołę
> rodzenia.

Pani polozna ("Twoja") powinna pamietac, ze szkoly rodzenia takze prowadza
polozne do ktorych najczesciej w trakcie spotkan kobiety nabieraja zaufania,
wiec nie ma sie co im dziwic ....

> Moje obawy nt. niewygimnastykowania położna szybko rozwiała mówiąc
> o tym, że bywa tak że kobiety 'wyćwiczone' mają tak silne mięśnie, że wręcz
> utrudnia to poród, bo mięśnie się zaciskają i nie chcą 'wypuścić' główki
> dziecka.

Oczywiscie szkola rodzenia nierowna jedna drugiej. Ta do ktorej ja chodzilam
cwiczylo sie miesnie dna miednicy, ale na tydzien (juz nie pamietam dokladnie
ile przed) przed terminem byly indywidualne zajecia z nauki parcia, a tam juz
zdecydowanie trzeba bylo rozluzniac ;-))))) Poza tym od wtedy byly tez zalecane
zupelnie inne cwiczenia niz nadawanie morsem z lazienki ;-)

> Oczywiście znam wiele osób, które chwalą sobie udział w zajęciach szkoły
> rodzenia, ale na własnym przykładzie przekonałam się, że całkiem dobrze
> można się bez takowej obejść. Grunt to dobra położna - życzę Ci byś taką
> znalazła.

W tym wlasnie problem, po prostu nie wiesz na kogo trafisz ..... chyba ze masz
polozna "za pieniadze" - ja wybralam taka opcje zamiast dodatkowego stresu.

Ale oczywiscie mozna sie bez szkoly obejsc, chociaz (to juz do Kasi) nie mozesz
uczestniczyc nawet w teoretycznych zajeciach w szkole, wczesniejszy kontakt z
polozna i innymi "ciezarowkami" tez jest po prostu czasem potrzebny (psychice
;-) ??

pozdrawiam
marzka i martysia 14 m-cy


marzka

unread,
Nov 11, 2000, 3:00:00 AM11/11/00
to
> Pozostają nam
> zaledwie zajęcia teoretyczne... bo sapać i oddychać też mi nie wolno.

Przepraszam, bo nie zrozumialam, uczestniczysz w zajeciach teoretycznych czy nie
???
Bo jezeli pytasz sie czy warto to wg mnie i bez tej aktywnej czesci warto
chodzic do szkoly rodzenia.
Jezeli chcesz rodzic z mezem to moze byc potrzebne w szpitalu zaswiadczenie z
takiej szkoly.

A tak poza tym to nabierz wiary we wlasne sily. I tak nie masz juz wyjscia.
Pomysl ze dasz rade i bedzie to najpiekniejszy dzien w twoim zyciu. Czytalas
wspomnienia wiec nie bede sie powtarzac, ale sa porody, ktore nie sa koszmarami.
Nie daj sie nastraszyc ;-))))

Grazyna J.

unread,
Nov 12, 2000, 3:00:00 AM11/12/00
to

Niby wiem, że od wieków kobiety rodziły
> bez żadnych szkół- ale... Chciałabym może uzyskać poradę, od osób, które
> były w podobnej sytuacji. Czy książki, opisy innych porodów etc., mogą
> wypełnić tę lukę- i sprawią, że poczuję się ... jakoś przygotowana! Nie
> chciałabym zamienić tego doświadczenia w jakiś koszmar dla siebie i
> nowonarodzonej istotki. Być może- rozważałam już taką możliwość- ktoś z
> grupowiczów zna jakąś "prawdziwą" położną, którą mógłby polecić jako osobę
> świadomą tego, że kobieta rodząca potrzebuje nie tylko medycznej oprawy,
ale
> także ... przewodnika. >

Cześć Kasiu
Napiszę Ci tylko jedno - byłam śeitnie przygotowana teoretycznie do porodu
(szkoła rodzenia i książki, ćwiczenia codziennie) ale nie wiedziałam jak
wygląda skurcz ani jak tak naprawdę się prze więc zapytałam mojego
ginekologa a on się zaczął śmiać (to ogólnie bardzo sympatyczny i wesoły
człowiek) i powiedział jak pani będzie miała już te skurcze to będzie pani
wiedziała. I wiesz - miał rację. Jak dostałam skurczy w nocy to poszłam do
drugiego pokoju poczytać fachowe pisma czy to co mam to aby na pewno te
skurcze chociaz podświadomie wiedziałam że to są skurcze no i kiedy do tego
szpitala bo cała moja zdobyta wiedza gdzieś z wrażenia uleciała... Ale poród
był ok, parłam pięknie poprostu. Zresztą wydaje mi się że nie da się
inaczej - coś wewnętrznego zmuszało mnie do tego parcia takiego a nie innego
właśnie. Wiem, że to co napiszę nie będzie ładne ale mnie się to skojarzyło
ze zrobieniem wielkiej, twardej kupy - tzn taki odruch parcia. Na pewno
sobie poradzisz ale dla świętego spokoju możesz oczywiście poczytać. (no bo
i co innego robić w łóżku oprócz jedzenia?)
Bardzo Cię pozdrawiam

--
$$$$$ Grażyna & Bartek $$$$$

Iwa

unread,
Nov 13, 2000, 3:00:00 AM11/13/00
to

> Niby wiem, że od wieków kobiety rodziły
> > bez żadnych szkół- ale... Chciałabym może uzyskać poradę, od osób,
które

> > były w podobnej sytuacji. Czy ksi±żki, opisy innych porodów etc.,
mog±
> > wypełnić tę lukę-

Kachna! Nic sie nie martw! Lezalam od 26 tygodnia. Dopiero w 9 miesiacu
zaczelam "zyc" ("bo jak sie urodzi, to prawie w terminie" - takie byly
moje mysli). Bylam w takiej sytuacji, ze ani sie schylic, ani umyc, ani
ulozyc wlosow, o sprzataniu nie wspomne itd. Tabletki, ucisk na nerw
chyba kulszowy (?) i odklejanie sie lozyska...
Polykalam wszystkie ksiazki oraz artykuly w kolorowych czasopismach o
porodach i pierwszych dniach w domu. Zaznacze, ze nikt nam nie pomagal -
tylko maz, synus i ja...
Podczas porodu sluchalam co mowi polozna i wykonywalam wszystkie jej
polecenia. W czasie bolow partych maz prawie krzyczal mi do ucha co mowi
Moja Pani, bo zajeta bylam swoim bolem.
Przytylam duzo, oj duzo... Teraz chudne sobie po wolutku. Jak na razie z
15 kg zgubilam 12 (przez 10 miesiecy, bo odchudzanie zaczelam pod koniec
stycznia, a karmilam do konca czerwca b.r.).
W czasie porodu bedziesz wiedziala co robic, tylko sluchaj poloznej i
swojego ciala. Ja sama nie wiem skad wiedzialam kiedy dyszec jak piesek,
kiedy gleboko oddychac i te. pe.
Zycze Ci szczesliwego rozwiazania i dobrych mysli.
*******************************
Iwa & 16m Marek
*******************************


Sent via Deja.com http://www.deja.com/
Before you buy.

KA

unread,
Nov 14, 2000, 3:00:00 AM11/14/00
to

----- Original Message -----
From: "KasiaRz" <kasi...@poczta.onet.pl>
To: <pl-soc...@newsgate.pl>
Sent: Saturday, November 11, 2000 5:27 PM
Subject: ciężarówka "z grupy podwyższonego ryzyka"


> Witam Wszystkich Serdecznie. Od kilku miesięcy przegl±dam regularnie


pocztę
> na grupie i wreszcie sama poczułam, że jest to dobre miejsce na
"wypisanie"

> własnych w±tpliwo¶ci i szukanie porad. Prawdopodobnie już za dwa miesi±ce
> zostanę mam± mojego pierwszego dziecka. Czuję, że przez te parę miesięcy
> do¶wiadczyłam wiele różnych emocji, ale im bliżej rozwi±zania tym bardziej


> czuję się niekompetentna w temacie "rodzenia dzieci". Czytam z zachwytem
> niektóre opisy porodów na stronie p. Magdaleny Busk- (nie wspomnę o tych

> bulwersuj±cych i nieludzkich, przyprawiaj±cych o dreszcze... i
zadziwienie,
> że takie miejsca i tacy ludzie mog± pojawić się na drodze przyszłej mamy).
> Zadziwia mnie to, że przyszli rodzice wiedz± co robić w takiej sytuacji
(co
> daj± im być może szkoły rodzenia).
> W zwi±zku z tym, iż moja ci±ża jest z grupy ryzyka- większ± jej czę¶ć


> spędziłam w łóżku, a teraz jestem na zwolnieniu - z nakazem leżenia i ...

> inkubowania dzidziusia w spokoju. Z przyczyn oczywistych nie mogę wraz z
> mężem wzi±ć czynnego udziału w kursach szkoły rodzenia. Pozostaj± nam


> zaledwie zajęcia teoretyczne... bo sapać i oddychać też mi nie wolno. I

> teraz moje pytanie- czy w chwili decyduj±cej obudz± sie we mnie instynkty,
> które wskaż± mi jak należy to robić. Niby wiem, że od wieków kobiety


rodziły
> bez żadnych szkół- ale... Chciałabym może uzyskać poradę, od osób, które
> były w podobnej sytuacji. Czy ksi±żki, opisy innych porodów etc., mog±

> wypełnić tę lukę- i sprawi±, że poczuję się ... jako¶ przygotowana! Nie
> chciałabym zamienić tego do¶wiadczenia w jaki¶ koszmar dla siebie i
> nowonarodzonej istotki. Być może- rozważałam już tak± możliwo¶ć- kto¶ z
> grupowiczów zna jak±¶ "prawdziw±" położn±, któr± mógłby polecić jako osobę
> ¶wiadom± tego, że kobieta rodz±ca potrzebuje nie tylko medycznej oprawy,
ale


> także ... przewodnika. Szczególnie jeżeli rodzi po raz pierwszy! Dodam, iż
> chciałabym o ile to będzie możliwe rodzić z mężem, i w szpitalu na
Kasprzaka
> (w W-wie).

> Mam na imię Kasia, a mój m±ż Piotr. Pozdrawiam serdecznie
> i jeszcze jedno... jak nie tyć gdy się wył±cznie leży i je...


> Mój adres na priva kasi...@priv6.onet.pl
>

Myślę, że dobrze byłoby, gdybyś porozmawiała o swoich wątpliwościach z
położną, najlepiej taką, która zna szpital, w którym chcesz rodzić. Ja też
nie chodziłam do szkoły rdzenia, dużo przeleżałm w łóżku, ale któregoś dnia
wybrałam się do przychodni i porozmawiałam z położną. Wyjaśniła mi wszystko
jak mogła najlepiej. Po tej rozmowie od razu zrobiło mi się lżej....
Pozdrawiam cię serdecznie - Karolina 41tc.

Jola Gryko

unread,
Nov 15, 2000, 3:00:00 AM11/15/00
to

KasiaRz:

> Czy książki, opisy innych porodów etc., mogą
> wypełnić tę lukę- i sprawią, że poczuję się ... jakoś przygotowana! Nie
> chciałabym zamienić tego doświadczenia w jakiś koszmar dla siebie i
> nowonarodzonej istotki.

Jeśli będziesz się czuła bezpiecznie (mąż, położna) to na pewno wszystko się
uda. Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia.

Co mnie zaskoczyło?
1. byłam spokojna (prawie) - a z natury jestem panikara
2. moje ciało wiedziało co robić
3. nawet gdybym chciała, nie mogłam mu się oprzeć :)

Ogólnie to jestem dumna z pierwszej fazy pierwszego porodu. W fazie parcia
trochę spanikowałam, ale to trochę z zaskoczenia, no i chyba zwątpiłam, że
mi się uda. Przy drugim porodzie, jak poczułam potrzebę wsparcia (rodziłam
bez męża) to sama złapałam położną za rękę (nie wpadła, aby mnie tak
wspierać :) ) no i wsłuchana we własne ciało parłam. Aha, wtedy nie czułam
bólu, tylko niesamowity zew dzikiej natury. (Trochę się rozmarzyłam, jak to
wspominam). W sumie myślę, że poszło mi nieźle :))))

Jola Emilka (5,5 l) Piotruś (13 m)

0 new messages