Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

katastrofa polskiego jachtu w pobliżu Olandii

102 views
Skip to first unread message

Techt

unread,
Jul 23, 2007, 5:47:41 AM7/23/07
to
Witam,

przed chwilą otrzymałem SMS od znajomego, który jest na morzu o
treści:

"Mayday.Bavaria zatonela.zaloga w tratwie na pn od Olandi.Dryfujemy w
kier brzegu.POZYCJA N58 11, E017 14.WEZWIJCIE POMOC!"

Centrum Koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa
potwierdza, że otrzymali już dwie takie informacje.

Czy ktoś wie coś więcej o tym wypadku?

Pozdrawiam,
Kacper

Techt

unread,
Jul 23, 2007, 6:00:09 AM7/23/07
to
Właśnie otrzymałem informację, że załoga została odnaleziona i
uratowana.

Kacper


fra...@wp.pl

unread,
Jul 23, 2007, 6:32:29 AM7/23/07
to

>
> Centrum Koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa
> potwierdza, że otrzymali już dwie takie informacje.
>
> Czy ktoś wie coś więcej o tym wypadku?

Hihi.
Ta druga była ode mnie.
Pierwsza ponoć od właściciela jachtu.
Szczegółow nie znam.Smski wysyłał mój dawny załogant.

Podoba mi się ten nowy sposób na Mayday. Lepsze to niż cały GMDSS...

pozdowionka
Maciej Sodkiewicz

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Maciek Wierciński

unread,
Jul 23, 2007, 6:39:41 AM7/23/07
to
>
> >
> > Centrum Koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa
> > potwierdza, że otrzymali już dwie takie informacje.
> >
> > Czy ktoś wie coś więcej o tym wypadku?
>
> Hihi.
> Ta druga była ode mnie.
> Pierwsza ponoć od właściciela jachtu.
> Szczegółow nie znam.Smski wysyłał mój dawny załogant.
>
> Podoba mi się ten nowy sposób na Mayday. Lepsze to niż cały GMDSS...
>
> pozdowionka
> Maciej Sodkiewicz

No tu będę polemizował, bo czy na poważnie piszesz,że sms lepszy jest od EPIRBA
czy nawet samej UKFki?

Pozdrawiam Imiennika.

fra...@wp.pl

unread,
Jul 23, 2007, 6:44:14 AM7/23/07
to

> >
> > Podoba mi się ten nowy sposób na Mayday. Lepsze to niż cały GMDSS...
> >
> > pozdowionka
> > Maciej Sodkiewicz
>
> No tu będę polemizował, bo czy na poważnie piszesz,że sms lepszy jest od
EPIRBA
> czy nawet samej UKFki?

Podobno bavarka się utopiła a załoga przesiadła się ekspresowo do tratwy.
Uratowano ich w półtora godziny od wysłania smsa. Dobry czas. Pozatym od razu
bylo wiadomo że trzeba szukać tratwy a nie jachtu.Byl też kierunek dryfowania
itd..
Tylko trzeba miec na lądzie ludzi którzy znają nr MRCK :)

za tych co na tratwie
Maciek

Jaromir Rowinski

unread,
Jul 23, 2007, 6:46:21 AM7/23/07
to
Sami popatrzcie co fra...@wp.pl napisał(a):

>> Centrum Koordynacyjne Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa
>> potwierdza, że otrzymali już dwie takie informacje.
>> Czy ktoś wie coś więcej o tym wypadku?
> Hihi.
> Ta druga była ode mnie.
> Pierwsza ponoć od właściciela jachtu.
> Szczegółow nie znam.Smski wysyłał mój dawny załogant.
> Podoba mi się ten nowy sposób na Mayday. Lepsze to niż cały GMDSS...

Jasssne....
Wyślij sms-a do wszystkich statków i większości innych jednostek
(kutry, jachty), taj na kilkanaście - kilkadziesiąt mil dookoła...
Najlepiej zrob to poza zasięgim gsm....
I powtarzaj co minutę, do uzyskania potwierdzenia, że lecą cię ratować.
Potem możesz naprowadzić na siebie ratowników.
Najlepiej mms-em...

Soją drogą, dobrze że się nikomu nic nie stało...
--
Jaromir Rowiński
http://www.zeglarstwo.sail-ho.pl/grupowic/grupowic.htm#129

Grzegorz Balnis

unread,
Jul 23, 2007, 6:48:56 AM7/23/07
to
On Jul 23, 12:39 pm, "Maciek Wierciński" <seaskip...@gazeta.pl> wrote:
> No tu będę polemizował, bo czy na poważnie piszesz,że sms lepszy jest od EPIRBA
> czy nawet samej UKFki?

O ile pamietam EPIRB potrzebuje do 2 godzin na lokalizacje sygnalu,
zaleznie od tego gdzie akurat sa satelity. SMS moze nie lepszy, ale w
tym przypadku moze byc szybszy. Wszystko dobre co dziala... I obysmy
nie musieli sprawdzac...

Pozdrowka
Grzegorz

Jaromir Rowinski

unread,
Jul 23, 2007, 7:01:40 AM7/23/07
to
Sami popatrzcie co Grzegorz Balnis napisał(a):

> On Jul 23, 12:39 pm, "Maciek Wierciński" <seaskip...@gazeta.pl> wrote:
>> No tu będę polemizował, bo czy na poważnie piszesz,że sms lepszy
>> jest od EPIRBA czy nawet samej UKFki?
> O ile pamietam EPIRB potrzebuje do 2 godzin na lokalizacje sygnalu,
> zaleznie od tego gdzie akurat sa satelity. SMS moze nie lepszy, ale w
> tym przypadku moze byc szybszy.
Ten wypadek był specyficzny, czytam o szybkiej ewakuacji na tratwę, może
rzeczywiście nie było czasu na wduszenie czerwonego guzika na
VHF/DCS...?
Użycie GSM świadczy o przytomności umysłu i... szczęściu ratowanych -
trudno jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, ze "cały ten GMDSS" jest
mniej wart od telefonu komórkowego...
Wezanie vhf/DSC trafia od razu do MRCC, przy okazji do innych statków
też.
Na Bałtyku bez pokrycia DSC jest niewielka "dziura" między Gotlandią a
Kłajpedą.
Bez pokrycia GSM jest natomiast jakieś 70-80% Bałtyku...

> Wszystko dobre co dziala... I obysmy
> nie musieli sprawdzac...
O - tototo...
I obyśmy mieli wpisane numery MRCC w naszych telefonach - przed
wypłynięciem ;-)
BTW - często bywa tak, że zasięg niby jest ale połącznia głosowe nie są
już możliwe (duża odl. od bts => bramka czasowa GSM) ale sms-y jeszcze
dochodzą.
Szkoda że w większości mrcc nie podają numerów gsm i nie moga odbierać
sms...

Ahoj
--
Jaromir Rowiński
http://www.makiela.pl/ant/jastarnia14.jpg

fra...@wp.pl

unread,
Jul 23, 2007, 7:02:47 AM7/23/07
to

Nie będziemy niczego sprawdzać. Nie mam najmniejszej ochoty kąpać się w Morzu
Norweskim. Do zobaczenia jutro. Tango już czeka na nas w Bodo

pozdrowionka

Maciek Wierciński

unread,
Jul 23, 2007, 7:02:40 AM7/23/07
to
>
> > Jasssne....
> > Wyślij sms-a do wszystkich statków i większości innych jednostek
> > (kutry, jachty), taj na kilkanaście - kilkadziesiąt mil dookoła...
> > Najlepiej zrob to poza zasięgim gsm....
> > I powtarzaj co minutę, do uzyskania potwierdzenia, że lecą cię ratować.
> > Potem możesz naprowadzić na siebie ratowników.
> > Najlepiej mms-em...
> >
> > Soją drogą, dobrze że się nikomu nic nie stało...
>
> Pozwole sobie tylko zauważyć że sms był z tratwy... wiec nie demonizuj z tym
> zasięgiem. Z ręczniaka to sobie możesz powzywać i ponaprowadzać...
> Dobra koniec tematu. Ja tylko chciałem powiedzieć że mi się ta metoda podoba, a
> nie że może cokolwiek zastąpić.
>
> pozdrowionka
> Maciek


OK! Zawsze dodatkowa asekuracja jest dobra, ale jednak zdecydowanie nie zastapi
ona GMDSS, który jest powaznym i ZAAWAnsowanym systemem.

fra...@wp.pl

unread,
Jul 23, 2007, 7:00:20 AM7/23/07
to

> Jasssne....
> Wyślij sms-a do wszystkich statków i większości innych jednostek
> (kutry, jachty), taj na kilkanaście - kilkadziesiąt mil dookoła...
> Najlepiej zrob to poza zasięgim gsm....
> I powtarzaj co minutę, do uzyskania potwierdzenia, że lecą cię ratować.
> Potem możesz naprowadzić na siebie ratowników.
> Najlepiej mms-em...
>
> Soją drogą, dobrze że się nikomu nic nie stało...

Pozwole sobie tylko zauważyć że sms był z tratwy... wiec nie demonizuj z tym

zasięgiem. Z ręczniaka to sobie możesz powzywać i ponaprowadzać...
Dobra koniec tematu. Ja tylko chciałem powiedzieć że mi się ta metoda podoba, a
nie że może cokolwiek zastąpić.

pozdrowionka
Maciek

--

Włodzimierz Ring

unread,
Jul 23, 2007, 7:22:29 AM7/23/07
to
> Hihi.

Nie wiem czy to takie smieszne....
A czy ktos może juz wie jaka była przyczyna zatoniecia ?
Kocur

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 7:38:07 AM7/23/07
to
On Mon, 23 Jul 2007, Włodzimierz Ring wrote:

>> Hihi.
>
> Nie wiem czy to takie smieszne....
> A czy ktos może juz wie jaka była przyczyna zatoniecia ?

Obdzwoniłem znanych mi posiadaczy bavarek i żaden się nie przyznał, że
jego. Przynajmniej "ufff, że nikt z przyjaciół".

--
Sail-ho portal żeglarski i sklep wysyłkowy tel.:+48 58 669 46 06
http://www.sail-ho.pl fax :+48 58 669 46 05
http://sklep.sail-ho.pl
Nasz nowy sklep żeglarski: Gdynia, marina, budynek YK Stal, codziennie 10-18.

Maciej Sodkiewicz

unread,
Jul 23, 2007, 7:37:56 AM7/23/07
to

> A czy ktos może juz wie jaka była przyczyna zatoniecia ?
> Kocur

Awaria steru. Byla to bavarka 410. miała ster bez skegu. podobno już wcześniej
były z nim problemy. W nocy przy 7B zaczął się wyłamywać robiąc dziurę w dnie.
Najpierw walczyli próbujac powstrzymać przeciek, potem spakowali się i
przesiedli do tratwy bo dziura byla coraz większa i nie bylo szans zalatania
tego.
Dzwonilem do nich przed chwilką. Siedzą w stacji ratownictwa. Suszą się i
grzeją. Dobrze, że są cali i zdrowi.

Techt

unread,
Jul 23, 2007, 8:16:09 AM7/23/07
to

Potwierdzam,

Siedzą na brzegu i się grzeją. Jeśli chodzi i to radio to
najprawdopodobniej wezwanie nie dało żadnego skutku. Nie wiem czy
próbowali nadawać komunikat GMDSS. W odległości 9 Mm od brzegu GSM ma
chyba największą szansę na rozesłanie wiadomości, która szybko DOTRZE
do odpowiednich osób. Mayday UKFką nadawali około 6 rano - wtedy
przesiadali się na tratwę. Pomoc przyszła praktycznie odrazu po
rozesłaniu SMSów. Nie twierdzę, że GSM jest najlepszym rozwiązaniem,
ale zawsze warto zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby.

Kacper

psol...@poczta.onet.pl

unread,
Jul 23, 2007, 8:23:46 AM7/23/07
to
>Awaria steru. Byla to bavarka 410. miała ster bez skegu.

I pewnie trzon z aluminium?

>podobno już wcześniej
> były z nim problemy. W nocy przy 7B zaczął się wyłamywać robiąc dziurę w
dnie.
> Najpierw walczyli próbujac powstrzymać przeciek, potem spakowali się i
> przesiedli do tratwy bo dziura byla coraz większa i nie bylo szans zalatania
> tego.


Podobna sprawa na Hanse 371, radzę poczytać.
Dokładny raport:
http://www.mcib.ie/reports/?thisID=1907


Pozdrawiam
Piotr Soliński

Samotnik

unread,
Jul 23, 2007, 8:56:43 AM7/23/07
to
Dnia 23.07.2007 Maciej Sodkiewicz <fra...@wp.pl> napisał/a:
>> A czy ktos może juz wie jaka była przyczyna zatoniecia ?
>> Kocur
>
> Awaria steru. Byla to bavarka 410. miała ster bez skegu. podobno już wcześniej
> były z nim problemy. W nocy przy 7B zaczął się wyłamywać robiąc dziurę w dnie.
> Najpierw walczyli próbujac powstrzymać przeciek, potem spakowali się i
> przesiedli do tratwy bo dziura byla coraz większa i nie bylo szans zalatania
> tego.
> Dzwonilem do nich przed chwilką. Siedzą w stacji ratownictwa. Suszą się i
> grzeją. Dobrze, że są cali i zdrowi.

To pewnie stało się im to samo, co mnie w B44. Też się odkręciła nakrętka
podtrzymująca ster u góry (tam, gdzie jest nasadka na rumpel awaryjny) i
ster sobie wpadł niżej, trzymając się na żelastwie mechanizmu sterociągów.
Gdyby to żelastwo puściło, to nie ma steru, a jak się zatrzyma na czymś
niżej, to ramię będzie takie, że faktycznie wyłamie kawałek rufy 'z
mięsem'.

Cholera, zaczynam się bać tych mydelniczek. :( Im więcej na nich pływam,
tym bardziej.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Andrzej Remiszewski

unread,
Jul 23, 2007, 10:32:33 AM7/23/07
to

Użytkownik "Jacek Kijewski" <> napisał > Obdzwoniłem znanych mi posiadaczy
bavarek i żaden się nie przyznał, że jego. Przynajmniej "ufff, że nikt z
przyjaciół".

Radio Gdańsk podało o 16.30 że jacht nazywał sie "Blue Dream" i należał do
warszawiaka. Po za tym opowiedzieli o sms-owym wzywaniu pomocy oraz
działaniach ROK i ratowników szwedzkich.


Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 11:32:49 AM7/23/07
to

Staram się w takich sytuacjach nie słuchać radia oraz nie zaglądać do
serwisów internetowych.

Jaromir Rowinski

unread,
Jul 23, 2007, 11:35:17 AM7/23/07
to
Sami popatrzcie co fra...@wp.pl napisał(a):
>> Jasssne....
>> Wyślij sms-a do wszystkich statków i większości innych jednostek
>> (kutry, jachty), taj na kilkanaście - kilkadziesiąt mil dookoła...
>> Najlepiej zrob to poza zasięgim gsm....
>> I powtarzaj co minutę, do uzyskania potwierdzenia, że lecą cię
>> ratować. Potem możesz naprowadzić na siebie ratowników.
>> Najlepiej mms-em...
>> Soją drogą, dobrze że się nikomu nic nie stało...
> Pozwole sobie tylko zauważyć że sms był z tratwy... wiec nie
> demonizuj z tym zasięgiem. Z ręczniaka to sobie możesz
> powzywać i ponaprowadzać...
Możesz akurat powzywać, niezależnie od zasięgu gsm możesz...
Choć w tym wypadku mogło być mniej skuteczne, dlatego
chwała za przytomność umysłu poszkodowanych i za użycie telefonu :-)
Natomiast ponaprowadzać możesz ręczniakiem nawet jakby zupełnie
skutecznie - bo na statkach SAR są namierniki vhf...

> Dobra koniec tematu. Ja tylko chciałem powiedzieć
> że mi się ta metoda podoba, a nie że może cokolwiek zastąpić.

Oki, niech będzie że koniec tematu, przypomnę tylko że w południe
byłeś łaskaw napisać:


"Lepsze to niż cały GMDSS..."

z czym jakby nie za bardzo potrafię się zgodzić...

Ahoj

--
Jaromir Rowiński
http://www.makiela.pl/siz_gda_02/18.jpg

Tomasz Chodnik

unread,
Jul 23, 2007, 12:55:06 PM7/23/07
to
Prosząc o wnioski,
-czy możnaby zapodać "chodzący" numer gsm SAR?
-czy jak się pośle sms na 112, to on dojdzie, czy nie, bo to tylko głos?
T


Tomasz Chodnik

unread,
Jul 23, 2007, 1:12:17 PM7/23/07
to
Prosząc o wnioski,

-czy możnaby zapodać "chodzący" numer gsm SAR?

(Na stronie http://www.siz.org.pl/telefony/tel-sar.html jest kilka.
Czy ktos mógłby potwierdzić/zaprzeczyć, że jak SMS
o wypadku na drugiej półkuli dotrze przez roaming do +48 505 050 984,
to nie zostanie to zlekceważone? Bo nie ich rejon? Bo nie ta procedura?
Bo ich chata z kraja? Czy może lepiej wygooglać sobie telefon
jakiejś poważniejszej organizacji?)

-czy jak się pośle sms na 112, to on dojdzie, czy też nie, bo to tylko głos?

Tomek (co sobie włąśnie w/w nr wpisał w komórce i się zlękł, bo mu telefon
zameldował numer porządkowy nru podobny do jednego tutajszego trolla)


Message has been deleted

Andrzej Remiszewski

unread,
Jul 23, 2007, 1:26:33 PM7/23/07
to

Użytkownik "Jacek Kijewski" <> napisał .

>>>Staram się w takich sytuacjach nie słuchać radia oraz nie zaglądać do
serwisów internetowych.


A ja nie...
Andrzej "co wciąz stoi w róznych korkach i słucha radia" Remiszewski


Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 2:49:05 PM7/23/07
to
On Mon, 23 Jul 2007, Tomasz Chodnik wrote:

> Prosząc o wnioski,
>
> -czy możnaby zapodać "chodzący" numer gsm SAR?
> (Na stronie http://www.siz.org.pl/telefony/tel-sar.html jest kilka.
> Czy ktos mógłby potwierdzić/zaprzeczyć, że jak SMS
> o wypadku na drugiej półkuli dotrze przez roaming do +48 505 050 984,
> to nie zostanie to zlekceważone? Bo nie ich rejon? Bo nie ta procedura?
> Bo ich chata z kraja? Czy może lepiej wygooglać sobie telefon
> jakiejś poważniejszej organizacji?)

SMS nie jest "eventem" systemu GMDSS i raczej nie należy liczyć na zbytnie
zaangażowanie w dalsze procedury. A jeżeli te numery to bramki PBX-GSM czy
coś w tym guście, to owszem, odbierze, ale nikt go nie zobaczy.

> -czy jak się pośle sms na 112, to on dojdzie, czy też nie, bo to tylko głos?

AFAIR wysyłanie na 112 nie ma sensu. Zresztą i dzwonienie w sprawach
morskich też nie bardzo. Odbiera komisariat policji właściwy
"odległościowo", a osoba tam znajdująca się nie jest w stanie opanować
trudnych i nowych dla siebie pojęć.

> Tomek (co sobie włąśnie w/w nr wpisał w komórce i się zlękł, bo mu telefon
> zameldował numer porządkowy nru podobny do jednego tutajszego trolla)

Hm, nie wiem, czy by mi się 700 telefonów zmieściło w komórce.

Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 2:51:30 PM7/23/07
to
On Mon, 23 Jul 2007, Andrzej Remiszewski wrote:

Ja też. Tyle, że czasem wyć się chce, słuchając tego, co tam mówią, a
zwłaszcza - jak mówią. Ponieważ nie lubię być dogłupiany, to w rzeczach,
które mnie naprawdę interesują, staram się poczekać, aż opadnie "opętanie
dziennikarskie"* i wtedy nad tym zastanawiać.

*) to jak news się pojawia i trzeba go wyssać, póki to
oglądalność/słuchalność poprawi. A że potem okazuje się, że nie zatonął,
że wszyscy żyją i tylko akumulatory się wyczerpały**, to szczegół.

**) a ot, przypadek jednej jotki na ten przykład.

Tomasz Chodnik

unread,
Jul 23, 2007, 4:01:04 PM7/23/07
to
Jacek Kijewski

>SMS nie jest "eventem" systemu GMDSS i raczej nie należy
>liczyć na zbytnie zaangażowanie w dalsze procedury.
czego to się chwyta tonący?
a) wyłącznie właściwych procedur GMDSS?
b) wyłącznie brzytwy?
c) czegokolwiek co da cień szansy?
(także tonący J.K. nie wybierze odpowiedzi "a" ;-)

>AFAIR wysyłanie na 112 nie ma sensu.

>odbierze komisariat policji właściwy "odległościowo"
To w ciemnych krajach, jak PRL".
W krajach normalnych, 112 to kumate centrum koordynacyjne.

Ale ja pytam o czysto techniczną stronę.
Tj. czy każdy numetr 112, właściwy dla miejsca, może odbierać SMSy?

Bo jak ktoś jest np. 20 mil od platformy z BTS na Zat.Meksykańskiej
to i tak nie pogada, a SMS z tekstem
"MAYDAY & SOS yacht "Ziuta" with 2 people is sinking 20.00'00N
90.00'00W. Skipper Imre Nagy"
zrozumie nawet autochton, co gada ino w "narzeczu dorzecza",
a nawet jak nie do końca zrozumie, to pojdzie z tym do szefa.
Kto wie, może nawet zrobiłby to aspirant polskiej policji?

Więc jak to jest z tym 112?

Tomek

ps.


>Hm, nie wiem, czy by mi się 700 telefonów zmieściło w komórce.

nie, no numer był sporo niższy, ale podobny :-)
w Master Mindzie bym ci dał dwie gałki czerwone i jedną białą :-)


Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 4:21:54 PM7/23/07
to
On Mon, 23 Jul 2007, Tomasz Chodnik wrote:

> Jacek Kijewski
>> SMS nie jest "eventem" systemu GMDSS i raczej nie należy
>> liczyć na zbytnie zaangażowanie w dalsze procedury.
> czego to się chwyta tonący?
> a) wyłącznie właściwych procedur GMDSS?
> b) wyłącznie brzytwy?
> c) czegokolwiek co da cień szansy?
> (także tonący J.K. nie wybierze odpowiedzi "a" ;-)

No wiesz, SMSy odłożyłbym sobie na koniec, po wyczerpaniu innych procedur.

Zasada jest taka, że najpierw trzeba zarejestrować jakiekolwiek zdarzenie
w systemie (i niekoniecznie GMDSS). Póki nie ma Twojego wpisu w izbie
przyjęć, to możesz sobie zdechnąć pod drzwiami szpitala (przykład
pacjentów po ostatnim wypadku, gdy TIR wjechał w autobus na obwodnicy,
czekali 6 godzin na jakiekolwiek oględziny w Wejherowie). Jeżeli już
pojawił się gdzieś wpis, to ktoś może ponieść odpowiedzialność za brak
pomocy, ergo ruszy się i może pomoże. Może nie da rady, może się spóźni,
ale przynajmniej zacznie działać.

Bez tego musisz liczyć na dobrą wolę ludzi - o ile akurat są, są trzeźwi,
nie strajkują, potrafią obsłużyć telefon z SMSami, chce im się poświęcić
po-dyżurowy czas itd. Dobra wola to wspaniała rzecz, ale czasem jej
brakuje. A nawet jak jest, to rozbije się o złą wolę innych ("panie, to se
ktoś jaja robi, czego pan dupę zawracasz").

>> AFAIR wysyłanie na 112 nie ma sensu.
>> odbierze komisariat policji właściwy "odległościowo"
> To w ciemnych krajach, jak PRL".
> W krajach normalnych, 112 to kumate centrum koordynacyjne.

Ja nie jestem przekonany, czy umiem odróżnić kraj ciemny od normalnego,
zwłaszcza z poziomu wody.

> Ale ja pytam o czysto techniczną stronę.
> Tj. czy każdy numetr 112, właściwy dla miejsca, może odbierać SMSy?

W wielu sieciach NIEKOMÓRKOWYCH możesz wysyłać SMSy. Np. możesz mi wysłać
SMSa ISDNowego. Czemu nie?

Problem w tym, czy cokolwiek/ktokolwiek umie to odczytać/obsłużyć (ja
nigdy nie dostałem SMSa isdnowego, więc nie wiem, czy ja umiem).

112 co do zasady służy do połączeń głosowych i być może tu i tam zadziała
SMS. Nie liczyłbym na to.

Nie ma jednolitego standardu funkcjonowania "112", może to być nawet
zwykłe przekierowanie. A po drugiej stronie bakelitowy "bratek". Chociaż
najczęściej jest to jakaś maszynka z wyświetlaczem, a ostatnio nawet
CLIPem!

> Bo jak ktoś jest np. 20 mil od platformy z BTS na Zat.Meksykańskiej
> to i tak nie pogada, a SMS z tekstem
> "MAYDAY & SOS yacht "Ziuta" with 2 people is sinking 20.00'00N
> 90.00'00W. Skipper Imre Nagy"

Prawdopodobnie zawiesisz się na niezgodności hamerykańskiego systemu z
jewropiejskim telefonem (1800 vs 1900 MHz czy jakoś tak - chyba, że masz
trzysystemowca). Jak działa 112 w USCG, nie mam pojęcia.

BTW: w USA wg mojej wiedzy jest wdrażana regulacja, że urządzenie
komórkowe wzywające pomocy ma dać się zlokalizować. Niektóre będą miały w
tym celu GPSa, inne będą lokalizowane z użyciem BTSów.

BBTW: skądinąd jestem ABSOLUTNIE pewien, że "przeciętny wykształcony
jankes" (tm) nie dopatrzyłby się NIC podejrzanego w nazwisku skippera :)

> zrozumie nawet autochton, co gada ino w "narzeczu dorzecza",
> a nawet jak nie do końca zrozumie, to pojdzie z tym do szefa.
> Kto wie, może nawet zrobiłby to aspirant polskiej policji?

Nie wiem. Kiedyś zgłaszałem z wody czerwone rakiety. 112 nie pomogło (nie
szło wytłumaczyć, czemu czerwoną rakietę uważam za niepokojącą i dlaczego
w ogóle z tym dzwonię). Dzwoniłem potem do bosmanatu we Władysławowie,
pewnie coś w tej sprawie zdziałąli.


>> Hm, nie wiem, czy by mi się 700 telefonów zmieściło w komórce.
> nie, no numer był sporo niższy, ale podobny :-)
> w Master Mindzie bym ci dał dwie gałki czerwone i jedną białą :-)

:)

Pawel Gladki

unread,
Jul 23, 2007, 5:47:22 PM7/23/07
to
Witam!

Tomasz Chodnik wrote:

> Ale ja pytam o czysto techniczną stronę.
> Tj. czy każdy numetr 112, właściwy dla miejsca, może odbierać SMSy?
>
> Bo jak ktoś jest np. 20 mil od platformy z BTS na Zat.Meksykańskiej
> to i tak nie pogada, a SMS z tekstem
> "MAYDAY & SOS yacht "Ziuta" with 2 people is sinking 20.00'00N
> 90.00'00W. Skipper Imre Nagy"
> zrozumie nawet autochton, co gada ino w "narzeczu dorzecza",
> a nawet jak nie do końca zrozumie, to pojdzie z tym do szefa.
> Kto wie, może nawet zrobiłby to aspirant polskiej policji?
>
> Więc jak to jest z tym 112?

W Ameryce Polnocnej jest 911, a nie 112. A na Zatoce Meksykanskiej...
jest burdel, ogolnie biorac -- w roznych panstewkach karaibskich sa
rozne numery alarmowe, np. w Meksyku jest 066, 060, lub 080, ale juz na
Jamajce 119, a na Barbados 211... przy czym praktyka pokazuje, ze w
razie wpadniecia w tarapaty w takim np. Meksyku wezwanie policji moze
nasze klopoty tylko poglebic (jak z CG nie wiem -- nie mam doswiadczen).

--
_______ ---+
) . )__) Pawel Gladki : "There is no nature at an instant."
( _/(_ \ Homepage: http://math.usask.ca/~gladki/ : A.N. Whitehead
\_/\____) pl.sci.matematyka FAQ: www.math.us.edu.pl/~pgladki/faq/

Tomasz Chodnik

unread,
Jul 23, 2007, 6:12:45 PM7/23/07
to
Pawel Gladki pisze:
> na Zatoce Meksykanskiej... jest burdel
Owszem, nawet odprowadza podatki :-)

Jest wiele panstw karaibskich, gdzie dziala "nasz" GSM.
Tak bez sprawdzania i na pamiec St.Barths, St.Martin, Martynika, Gwadelupa,
S.Kitts&N, BRVI, Antyle Holenderskie, a pewnie jest i wiecej.
Poza tym - celowo pisalem o platformie. Czy i jaki system dziala na tam,
zalezy od Platformersów, czasem mozna sie zdziwic. Co smieszniej, czasem
bts bywa na statkach wycieczkowych. Niby nie maja prawa wlaczac swej
sieci w zasiegu sieci lokalnych, ale niekiedy "zapominaja".

> praktyka pokazuje, ze w razie wpadniecia w tarapaty w takim np. Meksyku
> wezwanie policji moze nasze klopoty tylko poglebic

och, "cudze chwalicie, swego nie znacie", cy cus, nasze multicjanty tez nie
ryby.

Oczywiscie nie proponuje by sie pozbyc epirbów, ukfek, sartów, a tylko miec
opasle komórki. Ale czasem -czesto- tylko komórke mamy. I kazdy
niewyszkolony zalogant (kajakarz, deskarz, kajciarz) ja umie uzyc. Jesli to
prawda, co o 112 mówi Jacek (ze nie mozna uzyc SMS) to w klopotach lepiej
byc w max zasiegu, nie ochrypnac, nie byc niemowa, ani nie stracic
siekaczy...

Tomek


Jacek Kijewski

unread,
Jul 23, 2007, 6:28:48 PM7/23/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, Tomasz Chodnik wrote:

> Oczywiscie nie proponuje by sie pozbyc epirbów, ukfek, sartów, a tylko miec
> opasle komórki. Ale czasem -czesto- tylko komórke mamy. I kazdy
> niewyszkolony zalogant (kajakarz, deskarz, kajciarz) ja umie uzyc. Jesli to
> prawda, co o 112 mówi Jacek (ze nie mozna uzyc SMS) to w klopotach lepiej
> byc w max zasiegu, nie ochrypnac, nie byc niemowa, ani nie stracic
> siekaczy...

Można. Ale nie masz gwarancji, że ktoś go przeczyta

Piotr Wiśniewski

unread,
Jul 23, 2007, 7:04:09 PM7/23/07
to
Jacek Kijewski napisał(a):

> Nie wiem. Kiedyś zgłaszałem z wody czerwone rakiety. 112 nie pomogło
> (nie szło wytłumaczyć, czemu czerwoną rakietę uważam za niepokojącą i
> dlaczego w ogóle z tym dzwonię). Dzwoniłem potem do bosmanatu we
> Władysławowie, pewnie coś w tej sprawie zdziałąli.

Czerwone rakiety to my tez zglaszali. I to nie na 112 a na kanale 12 do
kapitanatu Gdynia. Reakcja mniej więcej podobna... :-((


Zw.
--
Piotr Wisniewski Sail-Ho
zwie...@sail-ho.pl http://www.sail-ho.pl
--------------- Może uderzyć grom z jasnego nieba... -------------------

Pawel Gladki

unread,
Jul 23, 2007, 8:11:54 PM7/23/07
to
Witam!

Tomasz Chodnik wrote:

> Jest wiele panstw karaibskich, gdzie dziala "nasz" GSM.
> Tak bez sprawdzania i na pamiec St.Barths, St.Martin, Martynika, Gwadelupa,
> S.Kitts&N, BRVI, Antyle Holenderskie, a pewnie jest i wiecej.

Problem 'naszego' GSM staje sie (chyba) czysto akademicki -- wydaje mi
sie, ze wszystkie telefony wyprodukowane w ostatnich 2-3 latach
obsluguja obydwa systemy...

jordi

unread,
Jul 24, 2007, 2:09:36 AM7/24/07
to
(...)
> Cholera, zaczynam się bać tych mydelniczek. :( Im więcej na nich pływam,
> tym bardziej.
(...)
Witam,

Parę uwag.

1) Od dawna spotyka się stery bez skegu, z trzonami aluminiowymi, o zgrozo,
jeszcze z węgla. To, że jakiś idiota projektant/armator źle zaprojektował / nie
sprawdził / nie wymienił na czas nie oznacza, że samo rozwiązanie jest złe w
założeniach. Na jachcie istnieje parę rzeczy wymagających sprawdzania/
dokręcania co jakiś czas - jedną z nich są zaciski/śruby mocujące trzon.

2) Wysuwający się trzon świadczy przede wszystkim o niechlujstwie właściciela.
Jest to możliwe w przypadku utraty wyporności płetwy (brak kontroli nad satnem
płetwy/częsci podwodnej).

3) wada w eksploatacji (nawet konstrukcji) starej Bavarii automatycznie nie
oznacza, że każdy jacht "z laminatu" jest narzędziem potencjalnie
śmiercionośnym. Wrzucanie wszystkich "mydelniczek" do tego samego worka jest
ogólnie rzecz ujmując ... niewłaściwe.

4) Jacht nie służy do tego, żeby pływać wiecznie, szczególnie bez zaglądania
"pod maskę". Ma przez pewien okres czasu _bezpiecznie_ dostarczać ludziom
przyjemności. Ze względu na bezpieczeństwo lub przyjemność potrzebne są również
osiągi (ostrość chodzenia, prędkość).

Panowie, czasami mam wrażenie, ze ktoś tu manipuluje. W końcu, jeżeli 99%
populacji światowej sie myli, pływając na "mydelniczkach" to albo pozostaje nam
kreować się na Mesjasza narodów i głosić zbawienny wpływ naszych rozpadających
sie jotek/opali, albo przyjąć do wiadomości, że
a) "mydelniczek"pływają miliony
b) jakoś o wypadkach się nie słyszy
c) do kraju sprowadza się jachty delikatnie to nazwijmy "nie pierwszej młodości"
d) nasi ukochani żeglarze tych jachtów nie czują i, przy dobrym osprzęcie
pokładowym pozbawieni miarek typu "genua strzeliła"albo "kabestan odmówił
współpracy" przeciążają je nadmiernie. Przy czym pada nie osprzęt, a najsłabsze
ogniwo (które powinno być dokręcone/wymienione).

Co poddaję pod rozwagę szerokiej publiczności

z pozdrowieniami
Jordan "jordi" Badur
http://www.4sail.pl

Samotnik

unread,
Jul 24, 2007, 2:44:53 AM7/24/07
to
Dnia 24.07.2007 jordi <jordanbad...@op.pl> napisał/a:
>> Cholera, zaczynam się bać tych mydelniczek. :( Im więcej na nich pływam,
>> tym bardziej.
> (...)
> Witam,
>
> Parę uwag.
>
> 1) Od dawna spotyka się stery bez skegu, z trzonami aluminiowymi, o zgrozo,
> jeszcze z węgla. To, że jakiś idiota projektant/armator źle zaprojektował / nie
> sprawdził / nie wymienił na czas nie oznacza, że samo rozwiązanie jest złe w
> założeniach. Na jachcie istnieje parę rzeczy wymagających sprawdzania/
> dokręcania co jakiś czas - jedną z nich są zaciski/śruby mocujące trzon.

No widzisz, ale ja, czarterujący ten jacht, nie wiedziałem, jak to ma
wyglądać i jak to działa. I że się będzie odkręcać. Nie miałem pojęcia,
że został już np. tylko jeden zwój gwintu w ten nakrętce. Właściwie to
nawet nie wiem, czy to w ogóle było przykręcone w momencie, kiedy wchodziłem
na jacht. Od tego czasu jest to jedna z pierwszych rzeczy, które sprawdzam,
podobnie jak kilka innych (człowiek się uczy wraz z doświadczeniem, nie
zawsze miłym). Moją uwagę zwróciło dopiero podejrzane tłuczenie się czegoś
pod jachtem, kiedy siedziałem na rufie. W porcie zszedłem pod wodę i słabo
mi się zrobiło. :)

A poza tym powinien tam być którykolwiek ze znanych inżynierom od setek lat
mechanizmów zapobiegających odkręcaniu się tej nakrętki. Choćby tylko i jakaś
przetyczka. Albo druga nakrętka. Natomiast w tej wersji ona po
prostu *musiała* się odkręcać i wymagała dokręcenia po tygodniu pływania. W
porcie łatwo - podniesiesz na linach i dokręcisz. Jakby tak trzeba było w
morzu, na jakiejkolwiek fali, to by było ciekawie. Dlatego nie wmówisz mi,
że to tak ma być i to jest dobrze, bo nie jest. Nie powinno się odkręcać.

> 2) Wysuwający się trzon świadczy przede wszystkim o niechlujstwie właściciela.

Zapewne tak, powinien z nami pływać i dokręcać co kilka dni. ;-)

> 3) wada w eksploatacji (nawet konstrukcji) starej Bavarii

Moja była nowa.

> automatycznie nie
> oznacza, że każdy jacht "z laminatu" jest narzędziem potencjalnie
> śmiercionośnym.

Oczywiście, że nie. Mydelniczkami nazywam nie jachty laminatowe w
ogólności, tylko te tanie, lowcostowe, projektowane przez księgowych i
tłuczone seryjnie w tysiącach sztuk, w najtańszych wersjach,
zachodnioeuropejskie czarterowe wozidła. A w Bavariach natknąłem się na
kilka rozwiązań technicznych niegodnych po prostu niemieckiego inżyniera.
Jakiegokolwiek inżyniera.

(niezależnie od tego czuję wielką estymę do jachtów metalowych).
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 3:21:52 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, jordi wrote:

> 3) wada w eksploatacji (nawet konstrukcji) starej Bavarii automatycznie nie
> oznacza, że każdy jacht "z laminatu" jest narzędziem potencjalnie
> śmiercionośnym. Wrzucanie wszystkich "mydelniczek" do tego samego worka jest
> ogólnie rzecz ujmując ... niewłaściwe.

Statystycznie rzecz ujmując znacznie niebezpieczeniejsze są jotki i rigle
(biorąc pod uwagę liczbę wypadków i populację pływających jachtów).

Michał Kaczerowski

unread,
Jul 24, 2007, 3:39:08 AM7/24/07
to

> Statystycznie rzecz ujmując znacznie niebezpieczeniejsze są jotki i rigle
> (biorąc pod uwagę liczbę wypadków i populację pływających jachtów).

Porównaj rejsy w jakie chodza jotki i rigle z obszarami po jakich sie
plywa (statystycznie) Bavariami....

--
Pozdrawiam
Michał Kaczerowski
Kaczor
www.mozemorze.pl

Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 3:41:20 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, Michał Kaczerowski wrote:

>
>> Statystycznie rzecz ujmując znacznie niebezpieczeniejsze są jotki i rigle
>> (biorąc pod uwagę liczbę wypadków i populację pływających jachtów).
>
> Porównaj rejsy w jakie chodza jotki i rigle z obszarami po jakich sie
> plywa (statystycznie) Bavariami....

Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?

Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 3:48:32 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, Jacek Kijewski wrote:

> On Tue, 24 Jul 2007, Michał Kaczerowski wrote:
>
>>
>> > Statystycznie rzecz ujmując znacznie niebezpieczeniejsze są jotki i
>> > rigle
>> > (biorąc pod uwagę liczbę wypadków i populację pływających jachtów).
>>
>> Porównaj rejsy w jakie chodza jotki i rigle z obszarami po jakich sie
>> plywa (statystycznie) Bavariami....
>
> Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?

...Ruden...

Michał Kaczerowski

unread,
Jul 24, 2007, 3:49:46 AM7/24/07
to

> Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?

Statystycznie :)?

Wydaje mi sie ze ciezko porownywac awaryjnosci tych jachtow. Inne
akweny, inne przeznaczenie , inne warunki w ktorych zegluja. Bavarie
przewaznie walcza w sytuacji gdzie Jotki jeszcze jada swoje....

Bavarie i im podobne stworzone sa do turystyczno crusingowego plywania
na poludniu, super rozwiazania hotelowe, fajne ulatwienia sluzace
skipperowi ktory ma zielona zaloge... ale niestety nie sa to jachty do
plywania w ciezkich warunkach.


Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 4:04:02 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, Michał Kaczerowski wrote:

>
>> Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?
>
> Statystycznie :)?

Tak. Głównym zastosowaniem jotek jest wożenie wycieczek na trasie Trzebież
- Nexo lub Gdynia/Gdańsk-Karlskrona.

> Wydaje mi sie ze ciezko porownywac awaryjnosci tych jachtow. Inne
> akweny, inne przeznaczenie , inne warunki w ktorych zegluja. Bavarie
> przewaznie walcza w sytuacji gdzie Jotki jeszcze jada swoje....

Legendy.

> Bavarie i im podobne stworzone sa do turystyczno crusingowego plywania
> na poludniu, super rozwiazania hotelowe, fajne ulatwienia sluzace
> skipperowi ktory ma zielona zaloge... ale niestety nie sa to jachty do
> plywania w ciezkich warunkach.

Jachtem nie do pływania w ciężkich warunkach jest ten, który ma
marynizowanego kraba na krawędzi rozpadu odpalanego korbą, a gaszonego
drutem, ten, którego na cztery windy fałowe działa jedna i ten, którego
żagle prują się przy trójce. Którego kambuz wywołuje chorobę morską na
gładkiej wodzie, kibla się nie używa, bo i tak nie działa, luki ciekną i
tak dalej.

Firma, od której kupowaliśmy naszą klubową bavarię, miała jeszcze 60
bavarii + jakieś oceanisy i hanse. Na Bałtyku jak najbardziej. To jedna z
dziesiątek takich firm (jak nie setek).

Tak, znam standardową, obowiązkową odpowiedź, że Gerlach. Jeden.

Piotr Wiśniewski

unread,
Jul 24, 2007, 4:10:54 AM7/24/07
to
Pawel Gladki napisał(a):

> Witam!
>
> Tomasz Chodnik wrote:
>
>> Jest wiele panstw karaibskich, gdzie dziala "nasz" GSM.
>> Tak bez sprawdzania i na pamiec St.Barths, St.Martin, Martynika, Gwadelupa,
>> S.Kitts&N, BRVI, Antyle Holenderskie, a pewnie jest i wiecej.
>
> Problem 'naszego' GSM staje sie (chyba) czysto akademicki -- wydaje mi
> sie, ze wszystkie telefony wyprodukowane w ostatnich 2-3 latach
> obsluguja obydwa systemy...

Mchm... A w niektórych krajach (typu Ameryka pn. i srodkowa) jest
jeszcze trzeci...

Michał Kaczerowski

unread,
Jul 24, 2007, 4:12:32 AM7/24/07
to
Zgadza sie ogolnie rzecz biorac.
Podwazam tylko sens porownywania Bavaria - Jotka, Rigiel.

--
Pozdrawiam
Michal Kaczerowski
Kaczor
www.mozemorze.pl


Michał

unread,
Jul 24, 2007, 4:17:00 AM7/24/07
to
Piotr Wiśniewski napisał(a):

>
> Mchm... A w niektórych krajach (typu Ameryka pn. i srodkowa) jest
> jeszcze trzeci...
>
>

Nie wiem jak jest w Ameryce Środkowej (niestety), ale w usa działa już
większość telefonów z ostatnich kilku lat, są trzysystemowe.

Michał Bajor

Robert

unread,
Jul 24, 2007, 6:23:25 AM7/24/07
to

>
> AFAIR wysyłanie na 112 nie ma sensu. Zresztą i dzwonienie w sprawach
> morskich też nie bardzo. Odbiera komisariat policji właściwy
> "odległościowo", a osoba tam znajdująca się nie jest w stanie opanować
> trudnych i nowych dla siebie pojęć.

Bzdury.
Sprawdzalem, dziala bardzo sprawnie w sprawach morskich w sytuacji kiedy
na FHV ch16 nie bylo zadnego odzewu. Po 10 min mieli wszystko ustalone
lacznie z czasem przybycia na konkretna pozycje geograficzna statku SAR.
Jedyne utrudnienie to takie ze potwierdzali wiadomosc oddzwaniajac.

pzdr Robert Robaczewski

Robert

unread,
Jul 24, 2007, 6:30:44 AM7/24/07
to

>
> 4) Jacht nie służy do tego, żeby pływać wiecznie, szczególnie bez zaglądania
> "pod maskę". Ma przez pewien okres czasu _bezpiecznie_ dostarczać ludziom
> przyjemności. Ze względu na bezpieczeństwo lub przyjemność potrzebne są również
> osiągi (ostrość chodzenia, prędkość).

zeby ten czas przedluzyc potrzebna jest opinia fachowca co nalezy zrobic
by utrzymac lodke w dobrym stanie technicznym. Jesli nie jest nim
wlasciciel... to potrzebne jest co??
Przeglad :)))

pzzdr Robaczek
>

wiesiek s.

unread,
Jul 24, 2007, 8:45:15 AM7/24/07
to
>
>> Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?
>
> Statystycznie :)?

>Tak. Głównym zastosowaniem jotek jest wożenie wycieczek na trasie
>Trzebież - Nexo lub Gdynia/Gdańsk-Karlskrona.

>.
Nawet gdy z tą prawdą się zgodzimy, to bawarki nawet tak wielkiej żeglugi
nie dokonują. Statystycznie 5 mil na dobę. Te pływające. Nie więcej niż 20.
W nocy nigdy.
Parę wyjątków tylko potwierdza reguły.
Nie potępiam bawarek i tego sposobu żeglowania. Ale to po prostu prawda.

A w sumie to dyskusja o wyższości Świąt ....

Zdrówka
Wiesiek


Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 8:55:08 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, Robert wrote:

>
>>
>> AFAIR wysyłanie na 112 nie ma sensu. Zresztą i dzwonienie w sprawach
>> morskich też nie bardzo. Odbiera komisariat policji właściwy
>> "odległościowo", a osoba tam znajdująca się nie jest w stanie opanować
>> trudnych i nowych dla siebie pojęć.
>
> Bzdury.

OK.

Jacek Kijewski

unread,
Jul 24, 2007, 8:58:22 AM7/24/07
to
On Tue, 24 Jul 2007, wiesiek s. wrote:

>>
>>> Gdynia - Karlskrona - Gdynia vs. Rugen - Kobenhavn - Rugen?
>>
>> Statystycznie :)?
>
>> Tak. Głównym zastosowaniem jotek jest wożenie wycieczek na trasie
>> Trzebież - Nexo lub Gdynia/Gdańsk-Karlskrona.
>
>> .
> Nawet gdy z tą prawdą się zgodzimy, to bawarki nawet tak wielkiej żeglugi
> nie dokonują. Statystycznie 5 mil na dobę. Te pływające. Nie więcej niż 20.
> W nocy nigdy.

Nigdy... tiaaa...

> Parę wyjątków tylko potwierdza reguły.
> Nie potępiam bawarek i tego sposobu żeglowania. Ale to po prostu prawda.

Jasne.

Pawel Gladki

unread,
Jul 24, 2007, 12:56:04 PM7/24/07
to
Witam!

Piotr Wiśniewski wrote:

>> Problem 'naszego' GSM staje sie (chyba) czysto akademicki -- wydaje mi
>> sie, ze wszystkie telefony wyprodukowane w ostatnich 2-3 latach
>> obsluguja obydwa systemy...

> Mchm... A w niektórych krajach (typu Ameryka pn. i srodkowa) jest
> jeszcze trzeci...

No to 'obytrzy' :)

Jacek Woźniak

unread,
Jul 24, 2007, 3:39:01 PM7/24/07
to

Użytkownik "Tomasz Chodnik" <tc...@oCIACH2.pl> napisał w wiadomości
news:f82nlq$ftc$1...@mx1.internetia.pl...

>
> -czy jak się pośle sms na 112, to on dojdzie, czy też nie, bo to tylko
> głos?

Tylko połączenia głosowe.
--
* _/)
Pozdrawiam
Jacek Woźniak :-))


G. Firlik

unread,
Jul 24, 2007, 3:48:49 PM7/24/07
to
Użytkownik "Robert" <bao...@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:f84jud$cjj$1...@inews.gazeta.pl...

> Sprawdzalem, dziala bardzo sprawnie w sprawach morskich w sytuacji kiedy
> na FHV ch16 nie bylo zadnego odzewu. Po 10 min mieli wszystko ustalone
> lacznie z czasem przybycia na konkretna pozycje geograficzna statku SAR.
> Jedyne utrudnienie to takie ze potwierdzali wiadomosc oddzwaniajac.

U nas faktycznie dzwoniąc pod numer 112 połączymy się najczęściej z
najbliższym komisariatem policji, co jest rozwiązaniem, oględnie mówiąc,
słabym. Jeśli chodzi natomiast o Szwecję, to potwierdzam słowa Roberta.
Telefon pod 112 (z jachtu) zadziałał kilka lat temu bez pudła.
Błyskawicznie, sprawnie i kompetentnie.

Grzesiek

Marecki, Marcin

unread,
Jul 31, 2007, 10:22:24 AM7/31/07
to
Witam,
pisalem na grupe jeszcze w zeszłym tygodniu, ale teraz mam nadzieje uda się wysłać.

Prowadziłem rejs w którym Blue Dream (Bawaria 410) zatonął.

Czytałem to co grupa pisala i mysle cokolwiek napisac bezpośrednio.

To co przeczytałem to sensowne wypowiedzi i racje maja wlasnie: Samotnik, Jaromir i Jacek Kijewski (bo nie slucha gazet, a gazety również z ciekawości prześledziłem.)

Tyle co chce teraz napisac ku wiedzy, a nie będziecie się zastanawiali, to awaria nastapila o 0430.

Pogoda była przyzwoita wiatr wschodni 5-6B (do 12m/s) morze 3, szliśmy akurat półwiatrem z Oxelosund (chyba tak to się pisze) na Olandie.

Przez 20 minut tlumilismy skutki awarii linami i rumplem awaryjnym, trzon steru walil po achterpiku i było ryzyko zmiażdżenia reki, dloni.

Przeciek nie był jakis dramatyczny, ale się nasilal trudno było go zastopowac jak również skutecznie przeciwdziałać. (koszty do zyskow - sily zalogi).

Do ladu mielismy ok. 15Nm

Po tym czasie w mesie było już wody do Pol lydki, czyli ok. 30cm ponad gretingi, jakby nie proporcjonalnie. Mysl jaka mi przeszla przez glowe, to ze zle oszacowałem przeciek, co nie mialo większego znaczenia bo liczyly się fakty.

Gdzies przed piata powiedzmy 0450 wyslalem pierwszego mayday fonicznie, potem po 5 minutach nastepnego i jeszcze jednego po nastepnych.

Mayday pozycja i takie tam.

Bez specjalnego odzewu. Wtedy uruchomiłem DSC i ruszyl automat. Czyli +/- chwile po 0500.

Również w tym czasie zaloga miala się cieplo ubierac i szykowac do opuszczenia jachtu...ubarania, jedzienie, picie, dokumenty, mapa, sygnalizacja, otwieracz do puszek, lyzki, nawet zapalniczka, bety w wodzie na linie i inne głupoty czasu mielismy wystarczająco duzo, wiec spokojnie.

Szczerze mówiąc bez gwarancji odebrania wezwania o pomoc, miałem w perspektywie kilkunastu godzin ladowanie w szkierach i brak jakiejs głupoty moglbyc sporym utrudnieniem.

Z rumplem awaryjnym postanowilem surfowac z wiatrem do brzegu na foku. Potem już tylko na maszcie ze wzgledow bezpieczeństwa, były obawy o wywrotke przez dziob.

Miedzy 5 a 6 jeszcze się zastanawiałem jak przydławić przeciek, trzon steru miał trzy stopnie swobody.

Gdy opuszczaliśmy jacht to utrzymywal się na wodzie w stanie równowagi, ciezar załogi na rufie, srodek ciężkości jachtu bliżej dziobu. Poklad na dziobie to właściwie był na poziomie morza.

Ważąc za i przeciw wybrałem taki a nie inny moment na otworzenie tratwy.

Gdy znaleźliśmy się na tratwie to jacht ustawil się w pozycji na Titanica i w ciagu +/-5-10 minut schowal się pod powierzchnia. Nie uwazam, ze zeszliśmy w ostatnim momencie, to była reakcja na odciążenie rufy.
Samo opuszczenie i odejście tratwa od tonącego jachtu to osobna sztuka.
Jacht z trawa stanowi zestaw i wczesniej nie było dla mnie oczywiste jak się ustawi całość do kierunku wiatru a po oddzieleniu co z jaka prędkością będzie płynęło.

Uruchomiłem GPS, była 0604.

Dryfiwalismy na zachod z prędkością 1knot'a. Wiec przewidywany czas ladowania to 10-15 godzin pozniej...gdzie ? to również było pytanie. Na zachodzie mielismy szkiery, co zacz, kto widział ten wie.

Rakiety wysłałem dwie w odstępie jedna z jachtu druga z tratfy, ale raczej proforma, bo dzien był jasny. Chyba dobrym pomysłem jest, jak się okazalo urzywanie w dzien plawek dymnych, bo daleko z wiatrem się niesie i smordzi nieco wiec może ktos się domysli.

Gdy znaleźliśmy się w zasiegu GSM wysłaliśmy z aktualna pozycja SMS do naszej bazy na ladzie. Była +/-1030. Przed 11 wisial obok helikopter. 1112 byliśmy na pokladzie.

Na tratwie spędziliśmy 5 godzin. Gdy byłem wciągany winda do helikoptera widziałem wyraznie wyspy szkierow. Z pozycji helikoptera tratwa to punkt na morzu.

Zygac na tratfie się chce, choc od lat mi się to już nie zdarzalo.Stres, fala who knows? A co do zygania, to wiadro na tratwie bardzo się przydalo.

Oczywiście nie podaje obecnie wszystkich smaczkow i szczegółów z roznych względów, a maja one wartość poznawczo-edukacyjna (bledy i wynazki, co się sprawdzilo a co zawiodło)

Nie wiem czy ktos cos takiego wczesniej robil, ale postaram się być na SIZ w Pucku o ile się odbedzie, wiec będziecie mogli ze mna porozmawiac.

Podsumowując, nikomu wlos z glowy nie spadl wiec, raczej lepiej pojsc nie moglo. Na ladzie mielismy klopoty z dostępem do kasy. Moje karty gdzies zaginęły w akcji.

Sam mam nad czym się zastanawiac, a ostatecznie wnioskow nie będę trzymal dla siębie, wiec cierpliwości.

Starałem się o chronologie, starałem się opisac kluczowe momenty, szczgoly puki co pominąłem.

Nie wyciągajcie pochopnych winioskow, bo potem idzie, ze "sekundy od śmierci i chlodnych falach Bałtyku"....bzdura

Marcin Marecki

OK.

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.zeglarstwo

Jerzy Makieła

unread,
Jul 31, 2007, 10:31:05 AM7/31/07
to
Marecki, Marcin pisze:

> Nie wiem czy ktos cos takiego wczesniej robil, ale postaram się być
> na SIZ w Pucku o ile się odbedzie,

Nooo jako organizator:-))) też mam nadzieję, że się odbędzie:-))))
Miło będzie powitać...


--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl
http://galeria.makiela.pl
GSM 601-938-951

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 11:27:16 AM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 Marecki, Marcin <Marcin....@intel.com> napisał/a:
> Tyle co chce teraz napisac ku wiedzy, a nie będziecie się zastanawiali, to awaria nastapila o 0430.

A co się konkretnie stało?

Bo u mnie było tak - http://www.zagle.org.pl/filez/ster.jpg

(wybaczcie, ale rysowanie to jedna z tych niewielu rzeczy, których
zdecydowanie nie potrafię :)

Element A) to pokład, element B) - dno. Pomiędzy tym jest taki zupełnie
niedostępny normalnie achterpik.

Element 1) to nakrętka nakręcana na gwint na trzonie i mająca za zadanie
ślizgać się po plastikowych podkładkach i trzymać ster. Oczywiście, podczas
obrotu steru w prawo, nakrętka się odkręca... Nigdy się już dostatecznie
nie dokręci przy ruchu w lewo.

Element 2) to mechanizm od sterociągów, do tego jest łańcuch mocowany. Już
nie pamiętam dokładnie jak, ale to nieważne w tej chwili. był to w każdym
razie jakiś kawałek żelastwa umocowany do rury trzonu.

U mnie się odkręciła nakrętka 1) i ster spadł w taki sposób, że trzymał się
elementem 2) o powierzchnię B), do czego to żelastwo od sterociągów było
zupełnie nieprzygotowane. Ster spadł o jakieś 15 cm, ale było wystarczająco
dużo, żeby czuć i słyszeć jego łomot na fali, bo w końcu ruszał się luźno
- normalnie ma dwa punkty mocowania i nie ma jak się kolebać, a tutaj
wierzchołek trzonu spadł poniżej pokładu (A). Ponieważ element 2)
absolutnie nie był do tego przygotowany, to podejrzewam, że dłuższe
pływanie w ten sposób albo pozbawi jacht steru, albo kawałka rufy.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Michał Grodecki

unread,
Jul 31, 2007, 11:38:20 AM7/31/07
to

Wydaje mi się że jest na takie problemy prosty środek zaradczy. Tzw.
"nakrętki skontrowane". Czyli zakładamy na trzonie steru dwie nakrętki,
lekko je dokręcamy. Następnie na obydwie zakładamy klucze i kręcimy w
przeciwnych kierunkach - dolną nakrętkę odkręcamy, górną dokręcamy (tak
jak byśmy chcieli jedną nakrętkę wkręcić w drugą). Trzymać będzie na
pewno lepiej, empirycznie trzeba by sprawdzić czy wystarczająco dobrze.
"W skali śródlądowej" wystarcza wywiercony w trzonie steru otworek na
nakrętką i założona w nim przetyczka druciana - nie wiem czy to w
warunkach morskich starczy, nie mam wyczucia.

--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy

Jerzy Makieła

unread,
Jul 31, 2007, 11:40:55 AM7/31/07
to
Michał Grodecki pisze:

> Wydaje mi się że jest na takie problemy prosty środek zaradczy. Tzw.
> "nakrętki skontrowane". Czyli zakładamy na trzonie steru dwie nakrętki,

Pod warunkiem, że masz tyle gwintu, żeby założyć dwie nakrętki...

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 11:42:10 AM7/31/07
to
Samotnik <samo...@WYTNIJ.samotnik.art.pl> napisał(a):
>
> Element A) to pokład, element B) - dno. Pomiędzy tym jest taki zupełnie
> niedostępny normalnie achterpik.
>
To jest wada konstrukcyjna tego egzemplarza , modelu czy wielu modeli ?
Naprawdę się nie da dostać pod miedzy warstwy ? W sytuacji zauważenia
że się ryla - starczy doglądanie górnej nakr. co wachtę czy gwint jest
tak krótki że ster leci od razu ?


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 11:42:30 AM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 Michał Grodecki <mgr...@usk.pk.edu.pl.wytnij.to> napisał/a:
> Wydaje mi się że jest na takie problemy prosty środek zaradczy. Tzw.
> "nakrętki skontrowane". Czyli zakładamy na trzonie steru dwie nakrętki,
> lekko je dokręcamy. Następnie na obydwie zakładamy klucze i kręcimy w
> przeciwnych kierunkach - dolną nakrętkę odkręcamy, górną dokręcamy (tak
> jak byśmy chcieli jedną nakrętkę wkręcić w drugą). Trzymać będzie na
> pewno lepiej, empirycznie trzeba by sprawdzić czy wystarczająco dobrze.
> "W skali śródlądowej" wystarcza wywiercony w trzonie steru otworek na
> nakrętką i założona w nim przetyczka druciana - nie wiem czy to w
> warunkach morskich starczy, nie mam wyczucia.

Oczywiście. ;-) Albo druga nakrętka, albo otwór w trzonie i jakiś
bolec, już pisałem w tym wątku o tych banalnie prostch rozwiązaniach.
Nie wiem, jaki wpływ miałby taki otwór na wytrzymałość trzonu, ale tam
nie ma wielkich sił, wytrzyma cokolwiek, pewnie i przetyczka z grubszego
drutu.

Problem w tym tylko, że niemiecki inżynier... niczego takiego nie
zaplanował. A grecki armator niemieckiego inżyniera poprawiać jak widać nie
zamierzał, chociaż sam się przyznał, że to jest 'typical problem on these
Bavarias'. :) Gwintu na trzonie było akurat tyle, żeby nakręcić na niego
fabryczną nakrętkę. Pewnie trzeba byłoby wziąć jakieś swoje, cieńsze i
skręcić. No ale kto wozi ze sobą samolotem na rejs nakrętki fi 80mm ;)

Nic, potem pilnowaliśmy i wystarczyło jedno dokręcenie. Ale to tak nie
powinno być.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 11:44:33 AM7/31/07
to
Jerzy Makieła <jur...@post.pl> napisał(a):

> Pod warunkiem, że masz tyle gwintu, żeby założyć dwie nakrętki...
>

Wtedy trzeba armatorowi pomóc i posmarować gwint klejem .

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 11:44:38 AM7/31/07
to
Jerzy Makieła <jur...@post.pl> napisał(a):

> Pod warunkiem, że masz tyle gwintu, żeby założyć dwie nakrętki...
>

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 11:44:39 AM7/31/07
to
Jerzy Makieła <jur...@post.pl> napisał(a):

> Pod warunkiem, że masz tyle gwintu, żeby założyć dwie nakrętki...
>

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 11:44:40 AM7/31/07
to
Jerzy Makieła <jur...@post.pl> napisał(a):

> Pod warunkiem, że masz tyle gwintu, żeby założyć dwie nakrętki...
>

G. Firlik

unread,
Jul 31, 2007, 11:50:40 AM7/31/07
to
Użytkownik "Samotnik" <samo...@WYTNIJ.samotnik.art.pl> napisał w wiadomości
news:slrnfaul8n....@localhost.localdomain...

> Ponieważ element 2)
> absolutnie nie był do tego przygotowany, to podejrzewam, że dłuższe
> pływanie w ten sposób albo pozbawi jacht steru, albo kawałka rufy.

Gdyby ster całkiem wyleciał lub narobił jakiejś demolki trzonem, to mogłaby
się tamtędy woda dostać jak (być może) u Marka? To jest powyżej czy poniżej
linii wodnej? Czy ten achterpik był jakoś odizolowany od reszty jachtu
(uwzględniając przejście na sterociągi), uszczelniony? Czy też jak tam się
woda wleje, to tak jakby dziurę w burcie mieć? Może głupie pytania, ale na
żadnej Bavarii nie pływałem i nie mam pojęcia jak to jest rozwiązane.

Grzesiek

Michał Grodecki

unread,
Jul 31, 2007, 11:55:06 AM7/31/07
to
Dnia 2007-07-31 17:42, Użytkownik Samotnik napisał:
> Dnia 31.07.2007 Michał Grodecki <mgr...@usk.pk.edu.pl.wytnij.to> napisał/a:
>> Wydaje mi się że jest na takie problemy prosty środek zaradczy. Tzw.
>> "nakrętki skontrowane". Czyli zakładamy na trzonie steru dwie nakrętki,
>> lekko je dokręcamy. Następnie na obydwie zakładamy klucze i kręcimy w
>> przeciwnych kierunkach - dolną nakrętkę odkręcamy, górną dokręcamy (tak
>> jak byśmy chcieli jedną nakrętkę wkręcić w drugą). Trzymać będzie na
>> pewno lepiej, empirycznie trzeba by sprawdzić czy wystarczająco dobrze.
>> "W skali śródlądowej" wystarcza wywiercony w trzonie steru otworek na
>> nakrętką i założona w nim przetyczka druciana - nie wiem czy to w
>> warunkach morskich starczy, nie mam wyczucia.
>
> Oczywiście. ;-) Albo druga nakrętka, albo otwór w trzonie i jakiś
> bolec, już pisałem w tym wątku o tych banalnie prostch rozwiązaniach.

Nie dopatrzyłem, moja nieuwaga.

> Nie wiem, jaki wpływ miałby taki otwór na wytrzymałość trzonu, ale tam
> nie ma wielkich sił, wytrzyma cokolwiek, pewnie i przetyczka z grubszego
> drutu.

Hmm jak zacznie na fali latać i przy poluzowanej nakrętce ciężar steru
podparty dynamiką zawiśnie na przetyczce to ja bym się jednak trochę bał
czy przetyczki nie zetnie.

> Problem w tym tylko, że niemiecki inżynier... niczego takiego nie
> zaplanował.

A mi się wydawało że Niemcy praktyczny naród i projektują z solidnymi
zabezpieczeniami... A nie skrócił tego jakiś stoczniowy "ulepszacz" - bo
będzie taniej o 2 Euro na sztuce?

> A grecki armator niemieckiego inżyniera poprawiać jak widać nie
> zamierzał, chociaż sam się przyznał, że to jest 'typical problem on these
> Bavarias'. :)

Problem załogi (jak będzie wypadek - tfu, odpukać), nie armatora. To
taka złośliwa uwaga w kontekście jak to niektóre firmy czarterowe dbają
o sprzęt bo jak się coś poważniejszego wysypie to mają problem. Klient
ma jednak większy...

> Gwintu na trzonie było akurat tyle, żeby nakręcić na niego
> fabryczną nakrętkę. Pewnie trzeba byłoby wziąć jakieś swoje, cieńsze i
> skręcić. No ale kto wozi ze sobą samolotem na rejs nakrętki fi 80mm ;)
>
> Nic, potem pilnowaliśmy i wystarczyło jedno dokręcenie. Ale to tak nie
> powinno być.

Ano dokładnie - takie elementy o dużym znaczeniu dla bezpieczeństwa
powinny być praktycznie "bezobsługowe".

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 11:56:19 AM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 tomek bartkowiak <ppk...@NOSPAM.gazeta.pl> napisał/a:
>> Element A) to pokład, element B) - dno. Pomiędzy tym jest taki zupełnie
>> niedostępny normalnie achterpik.
>>
> To jest wada konstrukcyjna tego egzemplarza , modelu czy wielu modeli ?

Zdaje się, że modelu. Od tego czasu pływałem już tylko dwa razy na B44 i co
prawda mechanizm sterowy miały rozwiązany inaczej, ale mocowanie steru
takie samo. Tylko że tam było na sztywno dokręcone. Bo jak się ma
odpowiedni klucz, to tę nakrętkę da się tak przekręcić, że (jak
podejrzewam) wżerasz się kawałeczek w nienagwintowany odcinek rury albo
nakrętki i tak się to trzyma , bo tam nie ma wielkich sił. Do czasu, oczywiście.
Jak na innych Bavariach jest - nie wiem.

> Naprawdę się nie da dostać pod miedzy warstwy ?

Da się dostać, trzeba się położyć w 'trumnie' kabin rufowych, w stopach, i
odkręcić deseczki - jedna od góry pozwala się dostać do sterociągów i
kolumny steru po tej burcie, a druga od rufy pozwala obejrzeć przekładnię i
mocowanie łańcucha do trzonu. Przy czym te deseczki są wielkości ekranu
monitora i to jest problem, bo trzeba mieć szczupłe i długie ręce.

> W sytuacji zauważenia
> że się ryla - starczy doglądanie górnej nakr. co wachtę czy gwint jest
> tak krótki że ster leci od razu ?

Gwint miał tak z 8-10 obrotów. Po dokręceniu do końca zostawał jedne zwój
gwintu nad nakrętką, ale nie wiem, czy można na tym polegać przy ocenie
innych egzemplarzy. W każdym razie jak się WIE o problemie, to trudno
przegapić. Gorzej, jak się nie wie.

Niestety nie da się tego sensownie dokręcić bez podniesienia płetwy na
linach. No chyba, że miałbyś dobrze trzymający klucz ze spooorym ramieniem.
Po prostu na tym gwincie podnosisz ważący kilkaset kg ster. Rękami -
zapomnij. :)

Nakrętka niestety jest na zewnątrz okrągła - to już szczyt myśli
technicznej tego inżyniera. Chodziło mu chyba o to, żeby nie dało się tego
niczym dokręcić, nawet jakimś wielkim kluczem francuskim. :) Jest miejsce
na taki specjalny klucz typu 'widełki'. Coś jak klucz, którym dokręca się
tarczę w szlifierkach kątowych - dwa zęby obok siebie wchodzące we
wgłębienia na górnej powierzchni nakrętki.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 11:59:30 AM7/31/07
to

Też się właśnie na tym zastanawiam teraz. Otwór był tak mniej więcej w okolicy
linii wodnej albo nieco niżej (na niewielkiej martwej fali można było
dojrzeć trzon steru pod dnem, ale normalnie był pod wodą). Skoro nie
tryskała stamtąd woda, to chyba tylko dzięki uczelce.

Sam achterpik był suchy i niehermetyczny. Podejrzewam, że po prostu była
dławica, a niewielkie przecieki szły do zęzy.

A w przypadku wypadnięcia lub wyłamania laminatu w okolicach tego otworu -
zdecydowanie tak, potok wody w jachcie.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 12:02:48 PM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 G. Firlik <gfi...@o2.pl> napisał/a:

Też się właśnie na tym zastanawiam teraz. Otwór był tak mniej więcej w okolicy

linii wodnej albo nieco niżej (na niewielkiej martwej fali można było
dojrzeć trzon steru pod dnem, ale normalnie był pod wodą). Skoro nie

tryskała stamtąd woda, to chyba tylko dzięki takiemu czy innemu uszczelnieniu.

Sam achterpik był niehermetyczny, ale z założenia suchy. Na tyle suchy, że
nawet był tam zamontowany siłownik autopilota wraz ze swoją elektryką. Podejrzewam,

że po prostu była dławica, a niewielkie przecieki szły do zęzy.

A w przypadku wypadnięcia steru lub wyłamania laminatu w okolicach tego otworu -
zdecydowanie tak, potok wody w jachcie... Podejrzewam, że w pierwszej
chwili i na spokojnym morzu - do opanowania, zwłaszcza gdyby odciążyć rufę.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 12:10:21 PM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 Michał Grodecki <mgr...@usk.pk.edu.pl.wytnij.to> napisał/a:
>> Nie wiem, jaki wpływ miałby taki otwór na wytrzymałość trzonu, ale tam
>> nie ma wielkich sił, wytrzyma cokolwiek, pewnie i przetyczka z grubszego
>> drutu.
>
> Hmm jak zacznie na fali latać i przy poluzowanej nakrętce ciężar steru
> podparty dynamiką zawiśnie na przetyczce to ja bym się jednak trochę bał
> czy przetyczki nie zetnie.

No, jak się już odkręci to tak, ale przetyczka byłaby po to, aby nie mogło
się odkręcić. No chyba, że nie doceniam wzrostu siły odkręcającej podczas
dynamicznego ruchu trzonu na fali.
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

G. Firlik

unread,
Jul 31, 2007, 12:11:22 PM7/31/07
to

Użytkownik "G. Firlik" <gfi...@o2.pl> napisał w wiadomości
news:f8nlq9$1ks$1...@atlantis.news.tpi.pl...

> Użytkownik "Samotnik" <samo...@WYTNIJ.samotnik.art.pl> napisał w
> wiadomości news:slrnfaul8n....@localhost.localdomain...
>
>> Ponieważ element 2)
>> absolutnie nie był do tego przygotowany, to podejrzewam, że dłuższe
>> pływanie w ten sposób albo pozbawi jacht steru, albo kawałka rufy.
>
> Gdyby ster całkiem wyleciał lub narobił jakiejś demolki trzonem, to
> mogłaby się tamtędy woda dostać jak (być może) u Marka?

Tfu, Marcina oczywiście. Przepraszam.

Grzesiek

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 12:13:28 PM7/31/07
to
> Niestety nie da się tego sensownie dokręcić bez podniesienia płetwy na
> linach. No chyba, że miałbyś dobrze trzymający klucz ze spooorym ramieniem.
> Po prostu na tym gwincie podnosisz ważący kilkaset kg ster. Rękami -
> zapomnij. :)
>
Gdyby nie ważył paręset a 150-180kg to może można by mu pomóc
i podnieść na noku bomu na topenacie gdyby była stalowalowalowa....
Tak sobie gdybam co by było gdyby....

G. Firlik

unread,
Jul 31, 2007, 12:13:39 PM7/31/07
to
Użytkownik "Samotnik" <samo...@WYTNIJ.samotnik.art.pl> napisał w wiadomości
news:slrnfaunbb....@localhost.localdomain...

> A w przypadku wypadnięcia steru lub wyłamania laminatu w okolicach tego
> otworu -
> zdecydowanie tak, potok wody w jachcie... Podejrzewam, że w pierwszej
> chwili i na spokojnym morzu - do opanowania, zwłaszcza gdyby odciążyć
> rufę.

No to dzięki za informacje. Dobrze, że opisujecie - Marcin teraz, Ty
wcześniej - takie awarie. Jakbym nie wiedział, to pewnie w ogóle bym tego
nie sprawdził, a nigdy nie wiadomo czy się jakaś Bawaria nie nawinie w
przyszłości do popłynięcia:)

Grzesiek

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 12:15:22 PM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 tomek bartkowiak <ppk...@NOSPAM.gazeta.pl> napisał/a:
>> Niestety nie da się tego sensownie dokręcić bez podniesienia płetwy na
>> linach. No chyba, że miałbyś dobrze trzymający klucz ze spooorym ramieniem.
>> Po prostu na tym gwincie podnosisz ważący kilkaset kg ster. Rękami -
>> zapomnij. :)
>>
> Gdyby nie ważył paręset a 150-180kg to może można by mu pomóc
> i podnieść na noku bomu na topenacie gdyby była stalowalowalowa....
> Tak sobie gdybam co by było gdyby....

Wiesz, prawdę mówiąc nie wiem, ile waży ;-) Może i 150-180. Ale nie ma za
co zaczepić liny od góry, no chyba, że przyspawasz. :) Od dołu oczywiście
można, wtedy to i na kabestanach podciągniesz, ale do tego musi być płaska
woda, bo lina się ześliźnie..
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

tomek bartkowiak

unread,
Jul 31, 2007, 1:08:51 PM7/31/07
to
Samotnik <samo...@WYTNIJ.samotnik.art.pl> napisał(a):

> że po prostu była dławica, a niewielkie przecieki szły do zęzy.
>
> A w przypadku wypadnięcia steru lub wyłamania laminatu w okolicach tego
otworu
> -
> zdecydowanie tak, potok wody w jachcie... Podejrzewam, że w pierwszej
> chwili i na spokojnym morzu - do opanowania, zwłaszcza gdyby odciążyć rufę.

Wygląda na to że Awaria pt. NIE MAMY STERU MUSIMY SOBIE RADZIĆ INACZEJ
zaczyna sie w momecie wypadnięcia górnej nakrętki i utraty jednego z 2
punktów zaparcia się osi steru .
Btw. Pływał ktoś na Bavarii bez steru na samych żaglach + wiadro ? Da się ?

Samotnik

unread,
Jul 31, 2007, 2:12:23 PM7/31/07
to
Dnia 31.07.2007 tomek bartkowiak <ppk...@NOSPAM.gazeta.pl> napisał/a:
>> że po prostu była dławica, a niewielkie przecieki szły do zęzy.
>>
>> A w przypadku wypadnięcia steru lub wyłamania laminatu w okolicach tego
> otworu
>> -
>> zdecydowanie tak, potok wody w jachcie... Podejrzewam, że w pierwszej
>> chwili i na spokojnym morzu - do opanowania, zwłaszcza gdyby odciążyć rufę.
>
> Wygląda na to że Awaria pt. NIE MAMY STERU MUSIMY SOBIE RADZIĆ INACZEJ
> zaczyna sie w momecie wypadnięcia górnej nakrętki i utraty jednego z 2
> punktów zaparcia się osi steru .

Jeszcze nie. Ja tak przepłynąłem kilkadziesiąt mil. :)

Otóż na górze trzonu jest kwadratowa wypustka na rumpel awaryjny. Ta wypustka
jeszcze zahaczała o pokład, ale już się tłukło, bo miała mniejszą średnicę niż
otwór w pokładzie. Gdyby spadło centymetr niżej, to już byłby tylko jeden punkt
podparcia. :) Przy czym ta obejma od sterociągów mogła się uszkodzić na tyle,
że ster opadłby dostatecznie dużo, albo w ogóle. Otóż ster był zasprzęglany ze
sterociągiem w taki sposób, że w nacięcie w trzonie oraz w nacięcie w tej obejmie
od sterociągu wsadzało się kawałek metalu. Takiego klina. Tego klina dociskało
się śrubką, z boku, żeby nie wypadł. :) Setki pokoleń inżynierów, do da
Vinciego włącznie, przewracają się w grobie, że ktoś tak zaprzepaścił ich
dorobek. :) Jak się śrubka poluzowała (o co nietrudno, bo przecież nie miała
kontry, swoim końcem przecież naciskała klin), to klin wypadał i się ster
ROZSPRZĘGAŁ. Identycznie było rozwiązane zasprzęglenie kół sterowych. No
właśnie, i na tym klinie to wszystko wisiało. Na kawałku metalu o wymiarach
1x3x0,5cm, trzymającego się w miejscu dzięki dociskającej go z boku śrubce fi 8.
Tak, to też był genialny patent. Koło to nam się przy >30kn wiatru rozsprzęgliło,
ale producent przewidział backup i na szczęście zamontował drugie. :) Potem
na Malcie szukaliśmy tego klina w achterpiku, przez to okienko 20x30cm :)

> Btw. Pływał ktoś na Bavarii bez steru na samych żaglach + wiadro ? Da się ?

:)
--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/

Jacek Kijewski

unread,
Jul 31, 2007, 4:47:02 PM7/31/07
to
On Tue, 31 Jul 2007, Marecki, Marcin wrote:

> Oczywiście nie podaje obecnie wszystkich smaczkow i szczegółów z roznych
> względów, a maja one wartość poznawczo-edukacyjna (bledy i wynazki, co
> się sprawdzilo a co zawiodło)

Czy uważasz, że da się tak poprawić konstrukcję Bavarii, by ewentualne
uszkodzenie achterpiku nie powodowało przecieku do reszty kadłuba? Tzn. we
własnym zakresie?

Tomasz Chodnik

unread,
Jul 31, 2007, 6:41:34 PM7/31/07
to

> na Malcie szukaliśmy tego klina w achterpiku, przez to okienko 20x30cm :)
...chyba trzeba brać do załóg krasnoludki (lub nie karmić kobiet ;-\ )...

> > Btw. Pływał ktoś na Bavarii bez steru na samych żaglach + wiadro ?
> > Da się ?
> :)

Nie śmiej się, Michał. Tu na grupie był kiedyś gość ("sten"?) który stracił
ster (złamał?) na Chorwacji, na zewnątrz od Kornatów. Nie wiem czy
Bawarką, historia jest z końca lat 90tych, więc to mógł być SAS albo
inna taka łódka. Zalew Bawarek nastąpił chyba później. Ten gość
samodzielnie doszedł i wszedł do portu sterując żaglami i dechą z
podłogi.

A ja w Komiży (jakże pusto tam bylo, ech) spotkałem w gości
(oczywiście Polacy), którym się popsuł silnik w dużym prywatnie
czarterowanym jachcie i wiązali na pawęży do drabinki deskę-pantograf,
by tam dać dwukonny silniczek od pontonu. Brrr.

Baca/sznurowadło/dżdżownica/wibrator przy tym wymiękają.

Tomek

P/s No to mamy przechlapane. Teraz do Pucka na SIZZ przyjadą dzikie
tłumy posłuchać historii wypadku Marcina. Ech... biedni my... ;-)


Tomek Cłapa

unread,
Jul 31, 2007, 9:52:12 PM7/31/07
to
Dnia 01-08-2007 o 00:41:34 Tomasz Chodnik <tc...@oCIACH2.pl> napisał(a):
> Tomek
>
> P/s No to mamy przechlapane. Teraz do Pucka na SIZZ przyjad± dzikie
> t³umy pos³uchaæ historii wypadku Marcina. Ech... biedni my... ;-)

To umówmy się, że "SIZZ" Jest tydzeń później. A my walimy na SIZ.
P.S. Już nic mnie nie powstrzyma. Rowerem dojadę A CO!.

--
Pozdrawiam T.J.C.

Jerzy Makieła

unread,
Aug 1, 2007, 1:59:34 AM8/1/07
to
Tomasz Chodnik pisze:

> P/s No to mamy przechlapane. Teraz do Pucka na SIZZ przyjadą dzikie
> tłumy posłuchać historii wypadku Marcina. Ech... biedni my... ;-)

Tia... chyba już od razu będę załatwiał dodatkowe miejsca noclegowe...

PS. Ja tylko nieśmiało przypominam, że jesteś w Kapitule przyznającej
nagrodę dla "Kapitana z jajem"

Grzesiek Kozera

unread,
Aug 1, 2007, 2:03:17 AM8/1/07
to
Czesc
Swego czasu plywalem ze skiperem z Niemiec , ktory z tego samego powodu
opuscil identyczna Bavarie na Atlantyku.
Pozdrowienia Grzegorz

Wojciech Zientara

unread,
Aug 1, 2007, 12:33:59 PM8/1/07
to
tomek bartkowiak <ppk...@NOSPAM.gazeta.pl> napisał(a):

> Btw. Pływał ktoś na Bavarii bez steru na samych żaglach + wiadro ? Da się ?

Na Vedze (Moskit w 1976) się nie da.

Pozdrawiam
Wojtek

Marecki, Marcin

unread,
Aug 7, 2007, 12:09:27 PM8/7/07
to
No tak nie napisalem dokladniej.

Do achterpiku dostep był przez podniesienie laweczki sternika,
Os steru była napedzana przez pojedynczy popychacz od kolumny kola sterowego.
Nie wyglądało, aby jakies nakrętki się odkręciły, raczej tak jakby puściło, wysunęło się, zostalo wyrwane mocowanie w pokladzie i jedynym punktem podparcia trzonu steru było łożysko w pokladzie i popychacz, jak go nazwalem.

Wiec jak rufa na fali chodzila w lewo i w prawo, a cisnienia działały na płetwę sterowa, to caly trzon na tyle ile mogl albo opieral się o lewa burte albo o mechanizm autopilota. W prawo 60-70 stopni a w lewo 20 stopni. No i jeszcze pozostaje troche do przodu 20-30 stopni i ciut do tylu.
Szczerze mówiąc to po 20 minutach dno było wymielone w okolicy dolnego lozyska.
Udalo nam się ustawic trzon pionowo i nałożyć przez odkrecona zaslepke i otwor w pokladzie rumpel awaryjny.
Po ustabilizowaniu osi steru i tak ster chodzil gora-dol o 10cm.
Próbowałem go dociskac, ale to tylko silowa zabawa. Gdyby można było pozbyc się całego trzonu ze sterem to można by pomyśleć o zalozeniu plastra.
Uszczelnic jachtu w tamych warunkach nie było jak.

Tak już gdybając, to pomysłem jest uruchomienie silnika zanim woda zaleje akumulatory, cala na przod i jak to jest w malych regatowkach jest wyssanie wody z jachtu przez podcisnienie strugi opływającej jacht. Nie testowałem...niestety, wiec trudno mi ta teorie potwierdzic.

W wsumie mysle, ze przy tego rodzaju akcjach warto na dzien dobry uruchomic diesla-wylaczyc zawsze się zdazy. Ktos widzi jakies zagrozenia w pracującym silniku ?

A inna sprawa to warto założyć dryf kotwe na dziobie jachtu przed opuszczeniem. Luzno pływający-tonacy jest powaznym zagrozeniem.
Puki jacht nie zaryje dziobem pod wode jest szybszy od tratwy. Pozniej role się odwracaja. Prędkość mojej tratwy oceniam na 0.5m/s. Jacht odszedł od nas na ok. 15 metrow zanim nie zaryl. Czas od pouszczenia do zatonieciecia oceniam na 5 minut. Stopera niestety nie włączyłem.
Ktos cos wie o innych doświadczeniach przy opuszczaniu jachtu ?

Pozdrawiam,
Marcin


-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl [mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl] On Behalf Of Samotnik
Sent: Tuesday, July 31, 2007 5:27 PM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl
Subject: Re: katastrofa polskiego jachtu w pobliżu Olandii

Dnia 31.07.2007 Marecki, Marcin <Marcin....@intel.com> napisał/a:
> Tyle co chce teraz napisac ku wiedzy, a nie będziecie się zastanawiali, to awaria nastapila o 0430.

A co się konkretnie stało?

Bo u mnie było tak - http://www.zagle.org.pl/filez/ster.jpg

(wybaczcie, ale rysowanie to jedna z tych niewielu rzeczy, których
zdecydowanie nie potrafię :)

Element A) to pokład, element B) - dno. Pomiędzy tym jest taki zupełnie
niedostępny normalnie achterpik.

Element 1) to nakrętka nakręcana na gwint na trzonie i mająca za zadanie
ślizgać się po plastikowych podkładkach i trzymać ster. Oczywiście, podczas
obrotu steru w prawo, nakrętka się odkręca... Nigdy się już dostatecznie
nie dokręci przy ruchu w lewo.

Element 2) to mechanizm od sterociągów, do tego jest łańcuch mocowany. Już
nie pamiętam dokładnie jak, ale to nieważne w tej chwili. był to w każdym
razie jakiś kawałek żelastwa umocowany do rury trzonu.

U mnie się odkręciła nakrętka 1) i ster spadł w taki sposób, że trzymał się
elementem 2) o powierzchnię B), do czego to żelastwo od sterociągów było
zupełnie nieprzygotowane. Ster spadł o jakieś 15 cm, ale było wystarczająco
dużo, żeby czuć i słyszeć jego łomot na fali, bo w końcu ruszał się luźno
- normalnie ma dwa punkty mocowania i nie ma jak się kolebać, a tutaj
wierzchołek trzonu spadł poniżej pokładu (A). Ponieważ element 2)


absolutnie nie był do tego przygotowany, to podejrzewam, że dłuższe
pływanie w ten sposób albo pozbawi jacht steru, albo kawałka rufy.

--
Samotnik
http://www.bizuteria-artystyczna.pl/
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.zeglarstwo

G. Firlik

unread,
Aug 7, 2007, 12:21:04 PM8/7/07
to
Użytkownik "Marecki, Marcin" <Marcin....@intel.com> napisał w wiadomości
news:029E5BE7F699594398C...@swsmsx413.ger.corp.intel.com...

> Tak już gdybając, to pomysłem jest uruchomienie silnika zanim woda zaleje
> akumulatory, cala na przod i jak to jest w malych regatowkach jest
> wyssanie wody z jachtu przez podcisnienie strugi opływającej jacht. Nie
> testowałem...niestety, wiec trudno mi ta teorie potwierdzic.

Chyba trzeba by było sporej prędkości żeby wodę wyssać w ten sposób, ale
może dałoby to chociaż efekt zmniejszenia przyboru?

> W wsumie mysle, ze przy tego rodzaju akcjach warto na dzien dobry
> uruchomic diesla-wylaczyc zawsze się zdazy. Ktos widzi jakies zagrozenia w
> pracującym silniku ?

O tym samym pomyślałem przed chwilą. Warto tylko wiedzieć wcześniej skąd
silnik bierze powietrze, bo czasem dolot jest nisko. No i może odłączyć
alternator?

Grzesiek

Jacek Kijewski

unread,
Aug 7, 2007, 2:08:02 PM8/7/07
to
On Tue, 7 Aug 2007, G. Firlik wrote:

> Użytkownik "Marecki, Marcin" <Marcin....@intel.com> napisał w wiadomości
> news:029E5BE7F699594398C...@swsmsx413.ger.corp.intel.com...
>
>> Tak już gdybając, to pomysłem jest uruchomienie silnika zanim woda zaleje
>> akumulatory, cala na przod i jak to jest w malych regatowkach jest
>> wyssanie wody z jachtu przez podcisnienie strugi opływającej jacht. Nie
>> testowałem...niestety, wiec trudno mi ta teorie potwierdzic.
>
> Chyba trzeba by było sporej prędkości żeby wodę wyssać w ten sposób, ale może
> dałoby to chociaż efekt zmniejszenia przyboru?

Z doświadczeń cadetowo-finowych tak z 8 węzłów. Może 5. Ale przy
specjalnie ukształtowanej pompce i tuż przy powierzchni wody (głębiej -
inne ciśnienie).

>> W wsumie mysle, ze przy tego rodzaju akcjach warto na dzien dobry
>> uruchomic diesla-wylaczyc zawsze się zdazy. Ktos widzi jakies zagrozenia w
>> pracującym silniku ?
>
> O tym samym pomyślałem przed chwilą. Warto tylko wiedzieć wcześniej skąd
> silnik bierze powietrze, bo czasem dolot jest nisko. No i może odłączyć
> alternator?

Dlaczego? Właśnie pomp zęzowych będzie potrzeba. A mała elektryczna pompka
zęzowa za 80 zł ma wydajność 4 potężnych ręcznych gusherów...


--
Sail-ho portal żeglarski i sklep wysyłkowy tel.:+48 58 669 46 06
http://www.sail-ho.pl fax :+48 58 669 46 05
http://sklep.sail-ho.pl
Nasz nowy sklep żeglarski: Gdynia, marina, budynek YK Stal, codziennie 10-18.

Krzysiek Kielczewski

unread,
Aug 7, 2007, 3:55:18 PM8/7/07
to
Sami popatrzcie co *Marecki, Marcin* napisał:


> W wsumie mysle, ze przy tego rodzaju akcjach warto na dzien dobry uruchomic diesla-wylaczyc zawsze się zdazy. Ktos widzi jakies zagrozenia w pracującym silniku ?

Czysto teoretycznie widzę dwa: odpalanie silnika to prąd, najpierw z
akumulatorów, potem z alternatora. Co *może* zwiększyć szansę na pożar.
No i na rozlatujących się jednostkach kręcenie wałem może go popsuć.

Podkreślę: to było czysto teoretycznie i osobiście nie sądzę, żeby
prawdopodobieństwo takich zdażeń było groźnie duże.

Pozdrawiam,
Krzysiek Kiełczewski

Tomasz Chodnik

unread,
Aug 7, 2007, 3:59:29 PM8/7/07
to

Marcin Marecki pisze:

> Ktos widzi jakies zagrozenia w pracującym silniku ?
<mniemania on>
Chyba tylko wynikajace ze strumienia wody ze śruby, omywajacej ster.
Może w dryfie ster może by mniej dostawał w kość? No i gdyby kombinować
z pozbywaniem się steru i zakładaniem plastra na dziurę, trzeba by najpierw
jakoś złapać ster liną, by nie poleciał precz, a do tego silnik by musiał
być
odstawiony i na pewno byłaby to zabawa dla lepszych hadcorowców, z
takich co "sam bym się nie odważył, a innym bym nie pozwolił".
(Ale niejedno szaleństwo robi się na adrenalinie...) </off>

> Ktos cos wie o innych doświadczeniach przy opuszczaniu jachtu ?

Straciliśmy bardzo wszyscy na braku opisu tej babki, co przeżyła
'Bieszczady'.
Klasyczne relacje Robersonów i Baileyów mają po trzydzieści lat... epoka...

Teraz to TY jesteś w tej dziedzinie guru.

Tomek


tomek bartkowiak

unread,
Aug 7, 2007, 4:07:08 PM8/7/07
to
Tomasz Chodnik <tc...@oCIACH2.pl> napisał(a):
> Straciliśmy bardzo wszyscy na braku opisu tej babki, co przeżyła
> 'Bieszczady'.
A właśnie . "Odpuszczono" już jej winy ? Bo nawet nie wiem....

Jacek Kijewski

unread,
Aug 8, 2007, 4:09:34 AM8/8/07
to
On Tue, 7 Aug 2007, Krzysiek Kielczewski wrote:

> Sami popatrzcie co *Marecki, Marcin* napisał:
>
>
>> W wsumie mysle, ze przy tego rodzaju akcjach warto na dzien dobry uruchomic diesla-wylaczyc zawsze się zdazy. Ktos widzi jakies zagrozenia w pracującym silniku ?
>
> Czysto teoretycznie widzę dwa: odpalanie silnika to prąd, najpierw z
> akumulatorów, potem z alternatora. Co *może* zwiększyć szansę na pożar.
> No i na rozlatujących się jednostkach kręcenie wałem może go popsuć.

Znaczna część jachtów ma tzw. sprzęgło, wiesz?

Do kompletu, bavarki mają tzw. saildrive, gdzie nie występuje taki
klasyczny wał (aczkolwiek w tej przekładni jest coś, co mechanicy nazywają
wałem i kilkanaście centymetrów ma).

666

unread,
Aug 10, 2007, 6:11:49 AM8/10/07
to
Marcin!
Czy pozwolisz Ty i Twoja załoga wykorzystać się jako niezwykle rzadkie dobro i
bezcenne źródło informacji o tym, jak w realnych warunkach schodzi się,
przebywa i w końcu jest ratowanym z tratwy?
Dasz radę też namówić resztę załogi do napisania, ich subiektywnych przeżyć?

Na poczatek tylko raz zapytam o jacht, jak było z pompami zęzowymi na tej
Bavarii, ręcznymi i elektryczną?
Włączałeś?

Teraz co do tratwy.
Wiesz może, ilu osobowa była ta tratwa (wg producenta)?
A ile Was osób tam było?
Jak porównasz jedno z drugim, także uwzgledniając warunki na morzu (ciasnota,
stabilność na fali i wietrze)?
Czy sytuacji zejścia na tratwę i związanych z tym psychologicznych okoliczności
(lęk, strach, panika, ...) łatwo było ją zrzucić, uruchomić, zejść (jak
schodziliście, z jachtu, z wody, na dach, w otwór, ... ?), napompować dno,
znaleźć wyposażenie?
A wcześniej przygotować jakieś najbardziej niezbedne pakunki ('grab bag'),
ciuchy?
JaC

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Marecki, Marcin

unread,
Aug 13, 2007, 11:30:07 AM8/13/07
to
Chcialem sie podzielic ciekawosta odnosnie calego zdarzenia.
Wialnie się dowiedziałem, ze odnaleziono mój portfel, który utracilem gdzies na tratwie.
Były tam karty kredytowe, prawojazdy kasa.

A co do ciekawostki to pakunek zostal odnaleziony, po 20 dniach dryfowania, na morzu na polnoc od Gotlandii. Awaria miala miejsce 15Mm na wschod od wybrzeży Szwecji. Czyli paczuszka podróżowała sobie na zachod.

Ciekawa podroz. Poprosiłem policje o zdjęcia pakunku, wiec będę wiedział co to dokladnie za rzeczy były. Znalezione prawojazdy i pieniadze mi odesla do domu. Reszta do smieci.

Dziwne sa ścieżki na tym świecie...
Marcin


-----Original Message-----
From: owner-pl-re...@newsgate.pl [mailto:owner-pl-re...@newsgate.pl] On Behalf Of Jacek Kijewski
Sent: Tuesday, August 07, 2007 8:08 PM
To: pl-rec-z...@newsgate.pl

Bartlomiej F. Tajchman

unread,
Aug 13, 2007, 11:43:04 AM8/13/07
to
Marecki, Marcin pisze:

> Chcialem sie podzielic ciekawosta odnosnie calego zdarzenia.
> Wialnie się dowiedziałem, ze odnaleziono mój portfel, który utracilem gdzies na tratwie.
> Były tam karty kredytowe, prawojazdy kasa.
>
> A co do ciekawostki to pakunek zostal odnaleziony, po 20 dniach dryfowania, na morzu na polnoc od Gotlandii. Awaria miala miejsce 15Mm na wschod od wybrzeży Szwecji. Czyli paczuszka podróżowała sobie na zachod.
>
> Ciekawa podroz. Poprosiłem policje o zdjęcia pakunku, wiec będę wiedział co to dokladnie za rzeczy były. Znalezione prawojazdy i pieniadze mi odesla do domu. Reszta do smieci.

Heh, po strzaskaniu Rzeszowiaka, dokumenty przymusowo wodowały w plecaku
jednego załoganta. Plecak gdzieś przepadł, utonął, cokolwiek, cholera
wie... Wysztrandowały się na litewskiej plaży po 21 dniach dryfowania. W
dokumentach była legitymacja szkolna, na jej adres je odesłano. W
dokumentach owych, ku potencjalnemu niezadowoleniu niektórych był
dziennik jachtowy...


Pozdrawiam,
Wuj Bart.

0 new messages