U mnie było tak... kupiłem bagażnik rowerowy z szybkim montażem (but + kluczyk - zajmuje 5 sekund), odkręciłem uchwyt na rowery od mocowania na hak i znajomy mi pospawał odpowiednią ramkę z rur i profili, którą do owego mocowania dołączam zamiast bagażnika rowerowego. Platforma jest skrojona pod nadęd, ma 2 duże wózkowe koła (bo od samochodu mam niestety schody do pokonania) oraz jedno małe meblowe, co by się całością łatwo manewrowało.
Jak latam, to całym zestawem (napęd + platforma na kółkach) dojeżdżam do samochodu, podnoszę na hak, butem domykam, przekręcam i wyciągam kluczyk, no i w drogę.
Napęd do ramki mocowany w 5 miejscach... szerokimi dwustronnymi rzepami velcro - brzmi strasznie, ale przetestowane na kilku egzemplarzach i nigdy nie było z tym problemu.
Na startowisku odpalam napęd na platformie (śmigło w stronę samochodu), rozgrzewam, przegazowuję (nadal zapięty rzepami, oraz oczywiście zapieram się o ramę), wyłączam, odpinam rzepy, odpalam napęd (sprzęgło jest, więc luz), napęd na plecy bez czołgania się i do skrzydła.
Po wylądowaniu mogę napęd postawić prosto na platformie z pleców... 5 rzepów zapinam i jadę do domu, a tam sytuacja analogiczna do początku opowieści ;)
Aha, jak potrzebuję bagażnik na rowery, to odkręcam mocowanie na hak od platformy (4 śruby) i przykręcam ustrojstwo do przewożenia rowerów - działa idealnie i mam wszystko co potrzebuję :)