Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Język literacki, potoczny, mówiony....

39 views
Skip to first unread message

Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 16, 2006, 4:04:57 AM2/16/06
to
Witam,

Miałem ostatnio problem, natury ehm, językowo-towarzyskiej - a może
towarzysko-językowej, sam już nie wiem. Na cotygodniowym spotkaniu z
przyjaciółmi w trakcie luźnej rozmowy doszło do sporu, jakim językiem w
czasie tej rozmowy się posługujemy. Bo to, ze mówimy po polsku, to
raczej dość oczywiste. Ale w pewnym momencie nieszczęśliwie (?)
powiedziałem, że rozmawiamy językiem *potocznym* , na co usłyszałem, od
Wielce Szanownej Gospodyni, ze jej ubliżam straszliwie, bo Ona posługuje
się językiem literackim... W toku dalszej dyskusji okazało się, że ja
też używam w swobodnej rozmowie języka literackiego, tylko najwidoczniej
do tej pory nie miałem o tym zielonego pojęcia. No to poproszę o
wyjaśnienie, najlepiej precyzyjne i z odnośnikami do wiarygodnych (co
najmniej habilitowanych ;-) ) źródeł, bo nawet gdybym przypadkiem ja
miał rację w tym sporze, to i tak moja Koleżanka (humanistka) mnie
(technicznemu) ani na słowo, ani tym bardziej na piękne oczy nie uwierzy
:-) .

Dziękuję za pomoc.

--
Pozdrawiam
Jarek Lubczyński

There are 10 kinds of people:
Those who understand binary and those who don't

Jarosław Sokołowski

unread,
Feb 16, 2006, 7:17:59 AM2/16/06
to
Pan Jarosław Lubczyński napisał:

> Miałem ostatnio problem, natury ehm, językowo-towarzyskiej - a może
> towarzysko-językowej, sam już nie wiem. Na cotygodniowym spotkaniu
> z przyjaciółmi w trakcie luźnej rozmowy doszło do sporu, jakim językiem
> w czasie tej rozmowy się posługujemy. Bo to, ze mówimy po polsku,
> to raczej dość oczywiste. Ale w pewnym momencie nieszczęśliwie (?)

> powiedziałem, że rozmawiamy językiem *potocznym*, na co usłyszałem,


> od Wielce Szanownej Gospodyni, ze jej ubliżam straszliwie, bo Ona
> posługuje się językiem literackim...

Ma Pan rację, ja też bym się zbyt kurczowo nie trzymał definicji. Jeśli
nawet Państwo prowadzą cotygodniowe a nie codzienne rozmowy (jakże miły
i godny propagacji zwyczaj), to dalej ich język można nazwać potocznym.
W czasie dyskusji z PT Gospodynią może się Pan nawet w ostateczności
posłużyć Słownikiem Języka Polskiego (i to na dwa sposoby, bo gruba to
książka i w twardej oprawie).

> W toku dalszej dyskusji okazało się, że ja też używam w swobodnej
> rozmowie języka literackiego, tylko najwidoczniej do tej pory nie
> miałem o tym zielonego pojęcia.

Zasugerowano Panu, że nie wie co mówi? A to dobre! Nie bywam zapraszany
do Państwa na spotkania, więc jako świadek na nic się Panu nie zdam.
Kiedy jakiego użył Pan języka, tego nie wiem. Na pocieszenie rzec mogę
tylko tyle, że i mnie się czasem zdarzyło na drugi dzień nie pamiętać
co na spotkaniu towarzyskim mówiłem. Mogło tak być (choć mało to
prawdopodobne), że w miejsce języka potocznego użyłem mowy, którą znam
tylko z polskiej literatury współczesnej, a której w dobrym towarzystwie
używać się nie godzi.

> No to poproszę o wyjaśnienie, najlepiej precyzyjne i z odnośnikami do
> wiarygodnych (co najmniej habilitowanych ;-) ) źródeł, bo nawet gdybym
> przypadkiem ja miał rację w tym sporze, to i tak moja Koleżanka
> (humanistka) mnie (technicznemu) ani na słowo, ani tym bardziej na
> piękne oczy nie uwierzy

Starałem się precyzyjnie, ale mnie nie zawsze to wychodzi. Nie wiem też
czy źródła, które podałem, są wystatczająco habilitowane. A że ma Pan
rację, to widać. (W piękne oczy muszę uwierzyć na słowo.)

Serdecznie pozdrawiam
-- Jarek

JaMyszka

unread,
Feb 16, 2006, 4:02:03 PM2/16/06
to
Jarosław Sokołowski napisał:

> [...]


> Starałem się precyzyjnie, ale mnie nie zawsze to wychodzi. Nie wiem też
> czy źródła, które podałem, są wystatczająco habilitowane. A że ma Pan
> rację, to widać. (W piękne oczy muszę uwierzyć na słowo.)

Proszę przyjąć wyrazy uznania od szarej myszki, za ukazanie jej giętkości
stosowanej języka polskiego. Post ten prócz piękna, niesie treści z którymi
owa myszka się zgadza.

PS
Na innej grupie napisałabym po prostu LOL lub ROTFL:)
Echh... Ta polityczność...

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html
http://ortografia.pl/


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

eljot

unread,
Feb 17, 2006, 1:14:22 AM2/17/06
to
Jarosław Sokołowski napisał(a):
> Pan Jarosław Lubczyński napisał:
>
>
>>[...]

>>powiedziałem, że rozmawiamy językiem *potocznym*, na co usłyszałem,
>>od Wielce Szanownej Gospodyni, ze jej ubliżam straszliwie, bo Ona
>>posługuje się językiem literackim...
>
>
> Ma Pan rację, ja też bym się zbyt kurczowo nie trzymał definicji.

Jakiej definicji? bo jeśli tej http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=21459 , to
tam mamy:

*Język literacki* <język ludzi wykształconych>
*Język potoczny*, mówiony <język jako środek porozumiewania się
codziennego w żywej mowie>

Jak dla mnie, to znaczenia tych dwóch definicji częściowo się pokrywają,
ludzie wykształceni też porozumiewają się "żywą mową". Więc może obie
strony miały rację?

( definicja http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=47601 też nie rozwiała moich
wątpliwości)

> Jeśli
> nawet Państwo prowadzą cotygodniowe a nie codzienne rozmowy

Nie śmiałbym codziennie narzucać się nawet najlepszym przyjaciołom, a
może zwłaszcza najlepszym :-)

> (jakże miły
> i godny propagacji zwyczaj), to dalej ich język można nazwać potocznym.
> W czasie dyskusji z PT Gospodynią może się Pan nawet w ostateczności
> posłużyć Słownikiem Języka Polskiego (i to na dwa sposoby, bo gruba to
> książka i w twardej oprawie).

Tego pierwszego sposobu użyłem jeszcze zanim poruszyłem temat na grupie
- i słownik nie dał mi zadowalającej odpowiedzi. Wykorzystanie drugiej
metody jest, ehm, awykonalne ;-) i to aż z co najmniej trzech powodów
(których nie wymienię z uwagi na OT).

>
>
>>W toku dalszej dyskusji okazało się, że ja też używam w swobodnej
>>rozmowie języka literackiego, tylko najwidoczniej do tej pory nie
>>miałem o tym zielonego pojęcia.
>
>
> Zasugerowano Panu, że nie wie co mówi?

Czyżbym niewyraźnie mówił, tj. pisał, chciałem powiedzieć? Zasugerowano
mi, że posługuję się na codzień w rozmowie językiem literackim, tylko
nie zdaję sobie z tego sprawy, i to tylko dlatego, że się nad tym nie
zastanawiałem specjalnie. Tak jak sokół, który godzinami szybuje w
powitrzu, ale nie orientuje się, że tak swietnie mu latanie wychodzi :-)

> [...] Na pocieszenie rzec mogę


> tylko tyle, że i mnie się czasem zdarzyło na drugi dzień nie pamiętać
> co na spotkaniu towarzyskim mówiłem.

Jednak chyba poczta przekłamuje, innych możliwości staram się chwilowo
nie rozpatrywać ;-). Czy ja gdzieś napisałem, że następnego dnia *nie
pamiętam*, co mówiłem?

>
>
> Starałem się precyzyjnie, ale mnie nie zawsze to wychodzi.

No i chyba to był ten przypadek "nie zawsze". Ale dzięki za dobre chęci...

MM

unread,
Feb 17, 2006, 9:14:38 AM2/17/06
to

Użytkownik "Jarosław Lubczyński"
<eljot123_usun_od...@elkomtech.com.pl> napisał w wiadomości
news:dt1f27$llj$1...@opal.futuro.pl...

Oczywiście że rozmowa toczyła się w potocznej polszczyźnie. A reakcja WSG
wzięła się z pomieszania ljakie obecnie panuje. Niektórzy za potoczną
polszczyznę uważają uliczny slang pełen wulgaryzmów i obscenów, a nawet
większość literatów daje temu wyraz w zwoich wypocinach...

Sądzę, że dałem Panu argument...

Marek Migurski

P.S. Sam jestem inżynierem i nie czują się gorszy od niektórych polonistów.
Moi teściowie, oboje byli nauczycielami, a teść był polonistą ale niestety
muszę powiedzieć, że jego mowa daleka była od prawidłowej polszczyzny.
Używał pewnej liczby dialektyzmów, powszechnych wśród nauczycieli (przykład:
spaźniać się, zamiast spóźniać się). Moja żona również powiela jego spośób
wytpowiadania się, a także używa pewnej liczby wyrażeń gwarówych właściwych
dla okolic podkrakowskich, gdyż teściowa stamtąd pochodziła. Ale wszyscy oni
byli świadomi, że w rozmowach używają polszczyzny potocznej. Używanie w
rozmowie polszczyzny literackiej byłoby sztuczne i krępujące, bardzo
spowalniające tempo rozmowy, gdyż w mowie potocznej m.in. często używamy
skrótów, które są niedopuszczalne w języku pisanym, literackim, czy
urzędowym.

Jeżeli chodzi o język literacki, ważne byłoby pytanie z jakiego okresu?


Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 21, 2006, 3:40:20 AM2/21/06
to
MM napisał(a):

Mnie oczywiście tak, ale WSG już niestety nie, dalszy ciąg (w ostatnią
sobotę) dyskusji - co prawda mniej ognisty - ale również nie doprowadził
do konsensusu, wyjdzie na to, że pozostaniemy przy swoim zdaniu.

>
> Marek Migurski
>
> P.S. Sam jestem inżynierem i nie czują się gorszy od niektórych polonistów.

Mam to samo :-)

>
> Jeżeli chodzi o język literacki, ważne byłoby pytanie z jakiego okresu?
>

Zapewne chodziło WSG o współczesny język literacki.

Rafal Ziobro

unread,
Feb 21, 2006, 4:14:01 AM2/21/06
to
Jarosław Lubczyński <eljot123_usun_od...@elkomtech.com.pl> wrote:

> > Sądzę, że dałem Panu argument...

> Mnie oczywiście tak, ale WSG już niestety nie, dalszy ciąg (w ostatnią
> sobotę) dyskusji - co prawda mniej ognisty - ale również nie doprowadził
> do konsensusu, wyjdzie na to, że pozostaniemy przy swoim zdaniu.

Dobrym testem na potoczność języka może być używanie form występujących
tylko w piśmie. Jeśli ta pani nie mówi np., że *zastanowiwszy się* nad
Twoimi argumentami, nie jest w stanie się z Tobą zgodzić, to jest
spora szansa, że używa języka potocznego. Jeśli regularnie stosuje
imiesłowy (zwłaszcza uprzednie) to niestety polszczyzna potoczna jest
jej najwyraźniej obca.

Pozdrawiam
r.

Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 21, 2006, 9:54:05 AM2/21/06
to
Rafal Ziobro napisał(a):
> Jarosław Lubczyński <eljot123_usun_od...@elkomtech.com.pl> wrote:
>

> Dobrym testem na potoczność języka może być używanie form występujących
> tylko w piśmie. Jeśli ta pani nie mówi np., że *zastanowiwszy się* nad
> Twoimi argumentami, nie jest w stanie się z Tobą zgodzić, to jest
> spora szansa, że używa języka potocznego. Jeśli regularnie stosuje
> imiesłowy (zwłaszcza uprzednie) to niestety polszczyzna potoczna jest
> jej najwyraźniej obca.

WSG po zakupy "idzie" - a nie "udaje się", nie przypominam sobie, żeby
kiedykolwiek "zważywszy na skomplikowane aspekty poruszanych problemów
skłonna była by przyznać rację sobie a nie mnie" tylko (jezeli już)
raczej sugerowała "co ty za bzdury wygadujesz" ;-) itp. itd. Dlatego też
mi się wydaje, że mówi (podobnie jak zapewne większość ludzi) normalnie
- czyli językiem potocznym. Ale spróbuj przekonać kobietę, że nie ma
racji ;-) . Zwłaszcza w dziedzinie, w której to Ona (ze względu na
kierunek studiów) powinna (teoretycznie) być bliżej prawdy niż ja.

>
> Pozdrawiam
> r.

Ewa (siostra Ani) N.

unread,
Feb 22, 2006, 7:37:33 PM2/22/06
to
Jarosław Lubczyński a écrit :

> WSG po zakupy "idzie" - a nie "udaje się", nie przypominam sobie, żeby
> kiedykolwiek "zważywszy na skomplikowane aspekty poruszanych problemów
> skłonna była by przyznać rację sobie a nie mnie" tylko (jezeli już)
> raczej sugerowała "co ty za bzdury wygadujesz" ;-) itp. itd. Dlatego też
> mi się wydaje, że mówi (podobnie jak zapewne większość ludzi) normalnie
> - czyli językiem potocznym. Ale spróbuj przekonać kobietę, że nie ma
> racji ;-) . Zwłaszcza w dziedzinie, w której to Ona (ze względu na
> kierunek studiów) powinna (teoretycznie) być bliżej prawdy niż ja.


Wytlumacz jej, spokojnie, ze jezykiem literackim sie nie mowi. Po prostu.
Nawet polonistka nie musi o tym koniecznie wiedziec :)


Ewcia

--
Niesz

Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 23, 2006, 6:57:28 AM2/23/06
to
Ewa (siostra Ani) N. napisał(a):
> Jarosław Lubczyński a écrit :

Co zrobiłem? ;-) . No dobrze, wiem, tylko żartowałem :-)

>
>> WSG po zakupy "idzie" - a nie "udaje się", nie przypominam sobie, żeby
>> kiedykolwiek "zważywszy na skomplikowane aspekty poruszanych problemów
>> skłonna była by przyznać rację sobie a nie mnie" tylko (jezeli już)
>> raczej sugerowała "co ty za bzdury wygadujesz" ;-) itp. itd. Dlatego
>> też mi się wydaje, że mówi (podobnie jak zapewne większość ludzi)
>> normalnie - czyli językiem potocznym. Ale spróbuj przekonać kobietę,
>> że nie ma racji ;-) . Zwłaszcza w dziedzinie, w której to Ona (ze
>> względu na kierunek studiów) powinna (teoretycznie) być bliżej prawdy
>> niż ja.
>
>
>
> Wytlumacz jej, spokojnie, ze jezykiem literackim sie nie mowi. Po prostu.

Nie ma "po prostu" :-) . Dowód jest mi niezbędny. Źródła mądre z
podpisem prof. dr hab. co najmniej :-) . Inaczej nie wytłumaczę. Nie
przekonam. Nie mam szans.

> Nawet polonistka nie musi o tym koniecznie wiedziec :)

Jestem zazwyczaj niezwykle spokojnym człowiekiem :-) . Niestety mnie
(jako "technicznemu" - jak wspominałem) trudno przekonać humanistę do
czegokolwiek z jego (jej) dziedziny - z braku pewnej wiedzy oczywiście.
A WSG (też zresztą Ewcia :-) ) polonistką co prawda nie jest, ale
skończyła filologię bodajże rosyską, więc językoznawstwa powinna być
dość blisko.

>
>
> Ewcia

Maciek

unread,
Feb 23, 2006, 8:13:02 AM2/23/06
to

Użytkownik "Jarosław Lubczyński" używający zdumiewająco
wymyślnej pułapki antyspamowej, zajmującej wskutek owej
wymyślności niepotrzebnie cały wiersz tekstu we wrotkach
<eljot123_usun_od...@elkomtech.com.pl>
napisał w wiadomości news:dtk7ov$oam$1...@opal.futuro.pl...

>
> Ewa (siostra Ani) N. napisał(a):
>
>>
>>>
>>> (.............)

>>
>> Wytlumacz jej, spokojnie, ze jezykiem literackim sie nie mowi.
>> Po prostu.
>
> Nie ma "po prostu" :-) . Dowód jest mi niezbędny. Źródła mądre
> z podpisem prof. dr hab. co najmniej :-) . Inaczej nie wytłumaczę.
> Nie przekonam. Nie mam szans.

To masz tu źródło.
Wątpię, czy wystarczająco mądre, a już na pewno nie prof. dr
hab. - więc z całą pewnością nie jest to dowód (przynajmniej
nie "dowód w sensie eljota123_usun_itd"). Ale może się przyda
do choćby lekkiego podkopania pewności WSG...

http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_potoczny
http://pl.wikipedia.org/wiki/Norma_j%C4%99zykowa


<czepialstwo>
Interpunkcja trochę gryzie w oczy. :-) Nie gryzłaby,
gdybyś nie oddzielał kropki od zdania, które kropka
kończy. A emotikon równie dobrze działa po kropce.
</czepialstwo>


Maciek

Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 23, 2006, 8:26:03 AM2/23/06
to
Maciek napisał(a):

>
> Użytkownik "Jarosław Lubczyński" używający zdumiewająco
> wymyślnej pułapki antyspamowej, zajmującej wskutek owej
> wymyślności niepotrzebnie cały wiersz tekstu we wrotkach
> <eljot123_usun_od...@elkomtech.com.pl>

<czepialstwo>
Czepiasz się. :-)
</czepialstwo>

Chiałem użyć jeszcze bardziej wymyślnego, ale w końcu odpuściłem sobie.

> napisał w wiadomości news:dtk7ov$oam$1...@opal.futuro.pl...
>
>>
>> Ewa (siostra Ani) N. napisał(a):
>>>
>>>

>>> Wytlumacz jej, spokojnie, ze jezykiem literackim sie nie mowi.
>>> Po prostu.
>>
>>

>> Nie ma "po prostu" :-) . Dowód jest mi niezbędny. [...]
>
> To masz tu źródło.
> [...]


> Ale może się przyda
> do choćby lekkiego podkopania pewności WSG...

Spróbuję ją zmiękczyć, zobaczymy :-)

>
> http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_potoczny
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Norma_j%C4%99zykowa

Podziękuję Ci za chwilę osobiście ;-).

>
>
> <czepialstwo>
> Interpunkcja trochę gryzie w oczy. :-) Nie gryzłaby,
> gdybyś nie oddzielał kropki od zdania, które kropka
> kończy. A emotikon równie dobrze działa po kropce.
> </czepialstwo>

Rzeczywiście czepialstwo :-). U mnie chyba nie nie działa równie dobrze,
zaraz zresztą sprawdzę.

>
>
> Maciek

Jarosław Lubczyński

unread,
Feb 23, 2006, 8:34:05 AM2/23/06
to
Maciek napisał(a):
>
> http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_potoczny
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Norma_j%C4%99zykowa
>

Świetnie. Ale jak już sprawdzamy w wikipedii, to pod hasłem

http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_literacki

stoi jak wół:
<cytat>
Język literacki dzieli się na język mówiony i pisany.
</cytat>

No to jak jest z tym językiem?

Stanisław Krawczyk

unread,
Feb 23, 2006, 10:53:07 AM2/23/06
to
Jarosław Lubczyński:

> Świetnie. Ale jak już sprawdzamy w wikipedii, to pod hasłem
>
> http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_literacki
>
> stoi jak wół:
> <cytat>
> Język literacki dzieli się na język mówiony i pisany.
> </cytat>
>
> No to jak jest z tym językiem?

Zależy od konwencji terminologicznej, czyli tego, jak rozumiemy słowa.
Niemniej w polskim językoznawstwie istnieje długa tradycja
traktowania "języka literackiego" jako czegoś, czym się nie tylko pisze, ale
i mówi. (Niedługo może podam namiar bibliograficzny).

Pozdrowienia
Scobin

Jarosław Sokołowski

unread,
Feb 23, 2006, 3:38:55 PM2/23/06
to
Pan Jarosław Lubczyński sprawdził i zapytał:

[...o rozdwojeniu języka...]


> Świetnie. Ale jak już sprawdzamy w wikipedii, to pod hasłem
>
> http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C4%99zyk_literacki
>
> stoi jak wół:
>
><cytat>
> Język literacki dzieli się na język mówiony i pisany.
></cytat>
>
> No to jak jest z tym językiem?

Ciekawie jest. I różnie. To znaczy niezłe zamieszanie z "językiem
literackim" mamy. Mówimy na przykład, że niewiele ponad sto lat
temu powstał literacki język słowacki. A co było przedtem? Proszę
mi nie mówić, że przedtem to był tylko Juliusz Słowacki, bo nie
o to chodzi. Przedtem ludzie też gadali po słowacku. Nawet czasem
pisali. Ale robili to na Węgrzech (Górnych) albo w C.K. Monarchii,
a kraje te miały inne *języki urzędowe*. Język, który nie jest
językiem żadnej biurokracji, ma naturalną tendencję do różnicowania
się, albo -- patrząc inaczej -- nie ma powodów by się ujednolicić.
No a w życiu każdego narodu przychodzi moment taki, że ktoś wpada
na (skądinąd słuszny) pomysł, że może by tak jakąś książkę napisać.
No i zaczyna się ujednolicanie słownictwa, kodyfikowanie pisowni
i inne takie rzeczy. Czasem po prostu ktoś tylko zaczyna (dużo)
pisać, a dialekt, w którym dane było wychować się takiemu wieszczowi,
zostaje przez ziomków okrzyczany językiem literackim. Dopiero jakiś
czas potem tenże literacki słowacki stał się urzędowym słowackim.

My w Polsce od dawna mamy polszczyznę za język urzędowy. Nawet gdy
dokumenty pisano po łacinie, to administracja dogadywała się po
polsku. Tutaj "język literacki" znaczy to samo co "język urzędowy".
Zwłaszcza, że lubimy stare urzędnicze zapiski nazywać zabytkami
polskiej literatury. Lubimy też mówić językiem literackim, a nie
lubimy potocznym czy, broń Boże, urzędowym. Mnie jednak to ostatnie
określenie bardziej pasuje, zwłaszcza że polszczyzna ma teraz wsparcie
w postaci Rady Języka, która zawsze gotowa jest wystawić stosowne
zaświadczenie z pieczątką i podpisem dyżurnego językodawcy.

Jarek

--
Węże i jaszczurki mają ciało wydłużone, pokryte łuskami lub tarczkami,
duży pysk, język przeważnie rozdwojony. [Wikipeedia]

Stasinek

unread,
Mar 1, 2006, 1:35:03 AM3/1/06
to
> Jarosław Sokołowski napisał:
>
> > [...]
> > Starałem się precyzyjnie, ale mnie nie zawsze to wychodzi. Nie wiem też
> > czy źródła, które podałem, są wystatczająco habilitowane. A że ma Pan
> > rację, to widać. (W piękne oczy muszę uwierzyć na słowo.)
>
> Proszę przyjąć wyrazy uznania od szarej myszki, za ukazanie jej giętkości
> stosowanej języka polskiego. Post ten prócz piękna, niesie treści z którymi
> owa myszka się zgadza.
>
> PS
> Na innej grupie napisałabym po prostu LOL lub ROTFL:)
> Echh... Ta polityczność...
>
A Stasinek złośliwie doda: jest jeszcze, q, język ulicy! Nie tylko literacki i
potoczny.
St.

PS. Czyje kamienice, a czyje ulice? Stasinek rozweselony wielce ;)

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

tol...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 1, 2006, 2:21:02 AM3/1/06
to
> Mówimy na przykład, że niewiele ponad sto lat
> temu powstał literacki język słowacki.

Mamy rok 2006. Bardzo wzgledne to "niewiele".

> A co było przedtem? Proszę
> mi nie mówić, że przedtem to był tylko Juliusz Słowacki, bo nie
> o to chodzi. Przedtem ludzie też gadali po słowacku. Nawet czasem
> pisali. Ale robili to na Węgrzech (Górnych) albo w C.K. Monarchii,
> a kraje te miały inne *języki urzędowe*.

A jaki język urżędowy obowiązywał w starostwie spiskim? Bo zachowane ksiegi
sądowe wskazują, że do połowy XVIII wieku chyba łacina... ;)

Język, który nie jest
> językiem żadnej biurokracji, ma naturalną tendencję do różnicowania
> się, albo -- patrząc inaczej -- nie ma powodów by się ujednolicić.

Ma powody. Głownie - rozwój świadomości narodowej.

> No a w życiu każdego narodu przychodzi moment taki, że ktoś wpada
> na (skądinąd słuszny) pomysł, że może by tak jakąś książkę napisać.

Szturowi (nie temu z "Seksmisji", a ze slowackich pominków) raczej nie chodziło
o napisanie jednej książki.

> No i zaczyna się ujednolicanie słownictwa, kodyfikowanie pisowni
> i inne takie rzeczy. Czasem po prostu ktoś tylko zaczyna (dużo)
> pisać, a dialekt, w którym dane było wychować się takiemu wieszczowi,
> zostaje przez ziomków okrzyczany językiem literackim. Dopiero jakiś
> czas potem tenże literacki słowacki stał się urzędowym słowackim.

Zauwazmy tylko kiedy i gdzie to się działo. Nie tu miejsce, by pisać o sytuacji
narodowościowej monarchii austriacko - węgierskiej po Wiośnie Ludów. Wtedy
właśnie, w 1848 roku rozpoczęło sie bardzo długie panowanie Franciszka Józefa.
Zauważmy jednak, że w tym samym mniej więcej czasie gwałtownie umacnia się
świadomośc narodowa innych ludów tej monarchii, np. ukraińska we wschodniej
Galicji. Ale nie tylko...


>
> My w Polsce od dawna mamy polszczyznę za język urzędowy. Nawet gdy
> dokumenty pisano po łacinie, to administracja dogadywała się po
> polsku. Tutaj "język literacki" znaczy to samo co "język urzędowy".
> Zwłaszcza, że lubimy stare urzędnicze zapiski nazywać zabytkami
> polskiej literatury.

Hipoteza dośc wątpliwa. Literatury czy języka?

> Lubimy też mówić językiem literackim, a nie
> lubimy potocznym czy, broń Boże, urzędowym. Mnie jednak to ostatnie
> określenie bardziej pasuje, zwłaszcza że polszczyzna ma teraz wsparcie
> w postaci Rady Języka, która zawsze gotowa jest wystawić stosowne
> zaświadczenie z pieczątką i podpisem dyżurnego językodawcy.
>
> Jarek
>

No, i mamy wojnę pieczątki z uzusem... ;)
Stasinek

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 1, 2006, 3:03:42 AM3/1/06
to
Pan Stasinek napisał:

>> Mówimy na przykład, że niewiele ponad sto lat
>> temu powstał literacki język słowacki.
>
> Mamy rok 2006. Bardzo wzgledne to "niewiele".

"Niewiele" przeważne jest względne. "Mniej niż dwieście", "około półtora
wieku" podobnie.

> A jaki język urżędowy obowiązywał w starostwie spiskim? Bo zachowane
> ksiegi sądowe wskazują, że do połowy XVIII wieku chyba łacina... ;)

Księgi sądowe księgami, ale powątpiewam czy doniesienia do cyrkułu
w sprawie podbierania przez owce sąsiada siana ze stogu były po łacinie.

>> Język, który nie jest językiem żadnej biurokracji, ma naturalną
>> tendencję do różnicowania się, albo -- patrząc inaczej -- nie ma
>> powodów by się ujednolicić.
>
> Ma powody. Głownie - rozwój świadomości narodowej.

A od kiedy ona, ta świadomość narodowa, jest zjawiskiem powszechnym?
A niechby i tam "względnie powszechnym".

>> No a w życiu każdego narodu przychodzi moment taki, że ktoś wpada
>> na (skądinąd słuszny) pomysł, że może by tak jakąś książkę napisać.
>
> Szturowi (nie temu z "Seksmisji", a ze slowackich pominków) raczej
> nie chodziło o napisanie jednej książki.

Żaden z języków literackich nie powstał po to tylko by napisano w nim
jedną książkę, podobnie jak żaden język urzędowy nie był po to, by
załatwić w nim sprawę owiec i siana.

>> No i zaczyna się ujednolicanie słownictwa, kodyfikowanie pisowni
>> i inne takie rzeczy. Czasem po prostu ktoś tylko zaczyna (dużo)
>> pisać, a dialekt, w którym dane było wychować się takiemu wieszczowi,
>> zostaje przez ziomków okrzyczany językiem literackim. Dopiero jakiś
>> czas potem tenże literacki słowacki stał się urzędowym słowackim.
>
> Zauwazmy tylko kiedy i gdzie to się działo. Nie tu miejsce, by pisać o
> sytuacji narodowościowej monarchii austriacko - węgierskiej po Wiośnie
> Ludów. Wtedy właśnie, w 1848 roku rozpoczęło sie bardzo długie panowanie
> Franciszka Józefa. Zauważmy jednak, że w tym samym mniej więcej czasie
> gwałtownie umacnia się świadomośc narodowa innych ludów tej monarchii,
> np. ukraińska we wschodniej Galicji. Ale nie tylko...

Zawsze staram się zachować czujność gdy coś zaczyna się "gwałtownie umacniać".
Ale racja, nie czas i nie miejsce by o tym pisać.

>> My w Polsce od dawna mamy polszczyznę za język urzędowy. Nawet gdy
>> dokumenty pisano po łacinie, to administracja dogadywała się po
>> polsku. Tutaj "język literacki" znaczy to samo co "język urzędowy".
>> Zwłaszcza, że lubimy stare urzędnicze zapiski nazywać zabytkami
>> polskiej literatury.
>
> Hipoteza dośc wątpliwa. Literatury czy języka?

"Języka literackiego" -- tak to chyba widzą ci, którzy wierzą w sensowność
tego określenia [odmiany] polszczyzny.

Jarek

--
"Ciemność widzę, ciemność."

Stasinek

unread,
Mar 2, 2006, 2:07:00 AM3/2/06
to
[...]

>
> > A jaki język urżędowy obowiązywał w starostwie spiskim? Bo zachowane
> > ksiegi sądowe wskazują, że do połowy XVIII wieku chyba łacina... ;)
>
> Księgi sądowe księgami, ale powątpiewam czy doniesienia do cyrkułu
> w sprawie podbierania przez owce sąsiada siana ze stogu były po łacinie.
>
[...]
> --
> "Ciemność widzę, ciemność."

1. Cyrkuł w pierwszej połowie XVIII wieku w starostwie spiskim?
2. W pierszej połowie XVIII wieku i wcześniej aż tak powszechna umiejetność
pisania?

Nie będę więc nawet wyjasniał, że np. w księgach sądowych, grodzkich i
podobnych odnotowywano również skargi składane, jak byśmy dziś powiedzieli, "do
protokołu". "Do protokołu" z powodu dość rozpowszechnionego wówczas
analfabetyzmu.

Ale to NTG. Tutaj powiedzmy tylko, że historia języka jest powiązana z historią
w ogóle. I tego pomijać nie można, bo trafi się na manowce.
Pozdrawiam
St.

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 2, 2006, 6:50:18 AM3/2/06
to
Pan Stasinek napisał:

>>> A jaki język urżędowy obowiązywał w starostwie spiskim? Bo zachowane
>>> ksiegi sądowe wskazują, że do połowy XVIII wieku chyba łacina... ;)
>>
>> Księgi sądowe księgami, ale powątpiewam czy doniesienia do cyrkułu
>> w sprawie podbierania przez owce sąsiada siana ze stogu były po łacinie.
>

> 1. Cyrkuł w pierwszej połowie XVIII wieku w starostwie spiskim?

Niech będzie, że "cyrkuł uogólniony" -- nie mam pojęcia gdzie się w XVIII
wieku z taką potrzebą chadzało.

> 2. W pierszej połowie XVIII wieku i wcześniej aż tak powszechna
> umiejetność pisania?

A co ja wcześniej mówiłem? Po łacinie ani be ani me, czy to w mowie
czy na piśmie. Tego należało się spodziewać po typowym posiadaczu
stogu czy też hodowcy rogacizny. Albo gadał w języku urzędowym, albo
w swoim lokalnym narzeczu. A to, jeśli nie wzniosło się jeszcze na
wyżyny "języka literackiego", bywało że nie miało formy pisanej.
Zresztą jedna z interpretacji rejowych strofek zakłada, że język
"nie gęsi", to nie łacina, czyli język pisany (gęsim piórem).

> Nie będę więc nawet wyjasniał, że np. w księgach sądowych, grodzkich
> i podobnych odnotowywano również skargi składane, jak byśmy dziś
> powiedzieli, "do protokołu". "Do protokołu" z powodu dość
> rozpowszechnionego wówczas analfabetyzmu.

Teraz też tak jest gdy przychodzi baba do lekarza. Lekarz pyta co jej
dolega, a potem wpisuje rozpoznanie po łacinie. W historii nomen omen.

> Ale to NTG. Tutaj powiedzmy tylko, że historia języka jest powiązana
> z historią w ogóle. I tego pomijać nie można, bo trafi się na manowce.

Ależ Pan delikatny! Gdybym się przejmował jakimś NTG, to bym chyba
musiał całkiem zamilknąć.

--
Jarek

tol...@poczta.onet.pl

unread,
Mar 2, 2006, 11:35:27 AM3/2/06
to
[...]
>
> Ależ Pan delikatny!
[...]
>
> --
> Jarek

Dziękuję za miłe słowa.
Stanisław de Toleaux

W.Kotwica

unread,
Mar 6, 2006, 5:09:08 AM3/6/06
to
JaMyszka napisała:

> http://ortografia.pl/

Automatowi na tej stronie dałem do sprawdzenia zdanie:
Morze wierz, jak się to pisze.

Odpowiedź serwera:
Morze wierz, jak się to pisze.
Start : 11:07:21.812 Stop : 11:07:21.812 Wersja: 1.1.19.0
Bloki: 1 Wyrazy: 6 Błedy: 0

:-)

--
HQ

42nat

unread,
Mar 6, 2006, 6:03:35 AM3/6/06
to

Użytkownik "W.Kotwica" <wkot...@post.pl> napisał w wiadomości
news:duh1o4$81o$1...@nemesis.news.tpi.pl...

"...Może mu się co zdarzyło? może go napadli?
Stary słownik oskubali, i kontekst rozkradli?
To przez zazdrość! To Stokrotka z bandą stokrociątek!..." ;)


--
pozdrawiam
__>> 42nat <<__
37 = tlen [adres]

piotrpanek

unread,
Mar 6, 2006, 6:58:06 AM3/6/06
to
W.Kotwica napisał(a):


To ja dokonam autoplagiatu:

"Morze to nie zły pomyśl. Auto ma tyka w sprawdzaniu pisowni to
wspaniała rzec. Nie trze ba się w ogolę za sta nawiać, co i jak pisać -
ma szynka sama sprawdzi. Ma szynkarzy CIA ułatwienie M jest. Bardo misie
ten pomysł pod oba. Trze ba ten pomysł wy słać do kuł sprawczych, do ad
mini strato ram orze na wet. Najbardziej po doba misie w tym fakt, ze ma
szynka będzie na czerw ono za znacząc słowo piotrpanek, podkreślając je
go waż n ość, bo "gazeta" z o sta nie czar na, nie pot kreśl ona.

(O! Słowik dennie zna słowa "czerw"!)"

(O słowie "gazeta" napisałem, bo wchodzi ono w skład adresu, którego
używam na forach i w juznecie.)

pzdr
piotrek

--
Trol to też stworzenie boże
że inaczej żyć nie może,
że cię czasem w zadek utnie -
nie postępuj z nim okrutnie

Maciek

unread,
Mar 6, 2006, 8:02:51 AM3/6/06
to

Użytkownik "piotrpanek" <piotrp...@gazetaQQQ.plQQQ>
napisał w wiadomości news:duh810$iai$1...@inews.gazeta.pl...

> W.Kotwica napisał(a):
>> JaMyszka napisała:
>>
>>> http://ortografia.pl/
>>
>> Automatowi na tej stronie dałem do sprawdzenia zdanie:
>> Morze wierz, jak się to pisze.
>>
>> (...)
>>
>> :-)

"Chiński mór" też sprawdza się świetnie.


>
> To ja dokonam autoplagiatu:
>
> "Morze to nie zły pomyśl. Auto ma tyka w sprawdzaniu pisowni to
> wspaniała rzec. Nie trze ba się w ogolę za sta nawiać, co i jak pisać -

> ma szynka sama sprawdzi. Ma szynkarzy CIA ułatwienie M jest. ...."


No ślicznie. Mam tu jeszcze trochę mniodku,
niestety w difolcie (stąd NTG w sabdźekcie):

http://www.jir.com/pullet.html


Maciek

JaMyszka

unread,
Mar 7, 2006, 8:17:51 AM3/7/06
to
wkot...@post.pl (W.Kotwica) napisał:

> [...]


> Automatowi na tej stronie dałem do sprawdzenia zdanie:
> Morze wierz, jak się to pisze.
>
> Odpowiedź serwera:
> Morze wierz, jak się to pisze.
> Start : 11:07:21.812 Stop : 11:07:21.812 Wersja: 1.1.19.0
> Bloki: 1 Wyrazy: 6 Błedy: 0

W imieniu Autora, dziękuję za uwagi - wszak sam o nie prosił http://tiny.pl/mlxx
Lecz ja zielona (chociaż de facto - siwa) w temacie informatyki, więc jeśli są
jakieś metody zaradcze, by "uprzyjaźnić" automat, to proszę je ujawnić. :)
A to, że mam taki ogonek - nie jest równoznaczne z poczuciem mojej
nieomylności czy ambicji bycia ważniejszą (wszak mysza na żadnym folwarku nie
zalicza się do "panujących"). Daję, ot tak po prostu, różnym dys... (prawdę
mówiąc - leniuszkom) szansę na szybkie sprawdzenie całego tekstu przed
puszczeniem posta (postu?).
Dlaczego? Bo sama na sobie zauważyłam, że wraz ze zgłębianiem tajemnic
wirtualnego świata - zaczynam widzieć, myśleć i pisać po polskiemu.
Odpowiadam tak szczerze, bo wierzę, że żaden mędrzec nie śmieje się z
głupiego, gdyż wie w swej mądrości, że to temu nie pomoże.
;)

JaMyszka

unread,
Mar 7, 2006, 8:25:33 AM3/7/06
to
Maciek napisał:

> [...]


> No ślicznie. Mam tu jeszcze trochę mniodku,
> niestety w difolcie (stąd NTG w sabdźekcie):
>
> http://www.jir.com/pullet.html

To ja się przyłączyłam do tego mniodku;

Candidate for a Pullet Surprise
(Kandydat na Młodą Kurę Niespodzianka)
Jerrold H. Zar

I have a spelling checker,
It came with my PC.
It plane lee marks four my revue
Miss steaks aye can knot sea.
(Mam kontrolera ortograficznego, to przyszło z moim PC. To miejsce osłonięte
od wiatru lotnicze zaznacza cztery moja rewia panna befsztyki głos za może
zawiązywać morze.)

Eye ran this poem threw it,
Your sure reel glad two no.
Its vary polished in it's weigh.
My checker tolled me sew.
(Oko wydrukowało ten wiersz rzucił tym, twoja pewna szpulka dobre dwa nie.
Jego różnić się wyczyszczony do połysku w być ważyć. Mój kontroler bił we mnie
szyć.)

A checker is a bless sing,
It freeze yew lodes of thyme.
It helps me right awl stiles two reed,
And aides me when eye rime.
(Kontroler jest błogosławić śpiewać, to zamrażać żyły tymianku cisowe. To
pomaga mi prawe przełazy szydła dwa trzcina, i pomaga mi kiedy szron oczny.)

Each frays come posed up on my screen
Eye trussed too bee a joule.
The checker pours o'er every word
To cheque sum spelling rule.
(Każdy wystrzępia przychodzić stanowiony w górę na moim Oku ekranowym
obwiązanym też pszczoła dżul. Kontroler leje ponad każdym słowem do sumy czeku
prawidło ortograficzne.)

Bee fore a veiling checker's
Hour spelling mite decline,
And if we're lacks oar have a laps,
We wood bee maid too wine.
(Przód pszczoły Godzina zasłaniającego kontrolera upadek roztoczy
ortograficzny, a jeśli jesteśmy brakami wiosło mieć kolana, my drewniana
dziewczyna pszczoły również wino.)

Butt now bee cause my spelling
Is checked with such grate flare,
Their are know fault's with in my cite,
Of nun eye am a wear.
(Uderzać głową teraz pszczoła powodować moją pisownię jest sprawdzony z takim
błyskiem rusztu, ich są wiedzieć winy z w mój cytować, z zakonnicy oko jestem
odzieżą.)

Now spelling does knot phase me,
It does knot bring a tier.
My pay purrs awl due glad den
With wrapped word's fare as hear.
(Skoro pisownia robi etap węzła mnie, to wykonuje węzeł przynosić warstwę.
Moja płaca mówi szydło należyte dobre legowisko z opłatą za przejazd
zawiniętego słowa jak słyszeć.)

To rite with care is quite a feet
Of witch won should bee proud,
And wee mussed dew the best wee can,
Sew flaw's are knot aloud.
(Do obrzędu ostrożnie jest całkowicie stopy czarownicy wygrały powinien
pszczoła dumny, i siusiu potargało rosę najlepsze siusiu może, szyć skazy są
węzłem głośno.)

Sow ewe can sea why aye dew prays
Such soft wear four pea seas,
And why eye brake in two averse
Buy righting want too pleas.
(Owca lochy może morze dlaczego tak rosa błaga taką miękką odzież cztery morza
grochu, niby dlaczego hamulec oczny na dwa przeciwny kupować odwracanie z
powrotem chcieć też apele.)

Department of Biological Sciences
Northern Illinois University
DeKalb, IL 60115-2864
jh...@niu.edu

Title suggested by Pamela Brown.
Based on opening lines suggested by Mark Eckman.
By the author's count, 127 of the 225 words of the poem are incorrect
(although all words are correctly spelled).
(Wydział Biological Sciences Northern Illinois University DeKalb, IL
60115-2864 jh...@niu.edu Title zasugerowało przez Pamela Brown. Oparty na
początkach zasugerowanych przez Mark Eckman. Przez autora liczyć, 127 z 225
słów wiersza jest niepoprawne (pomimo że wszystkie słowa poprawnie są
przeliterowane).)
[Pomógł mi &#8222;Inteligentny tłumacz komputerowy Translatica&#8221;.]

;*-)

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 7, 2006, 12:58:27 PM3/7/06
to
JaMyszka napisała:

> Lecz ja zielona (chociaż de facto - siwa)

To ja już całkiem się pogubiłem. Ostatnio było, że szara.

Jarek

--
Pewien stary pan Jan z Ałma-Aty
wprawiał sowy w pijaniu herbaty.
"Gdy się jada wciąż myszki,
można dostać skręt kiszki",
mawiał do nich pan Jan z Ałma-Aty.

JaMyszka

unread,
Mar 7, 2006, 6:55:27 PM3/7/06
to
Jarosław Sokołowski napisał:

> [&#8230;]


>> Lecz ja zielona (chociaż de facto - siwa)
> To ja już całkiem się pogubiłem. Ostatnio było, że szara.

Głowa do góry:)
Kobieta zmienną jest, więc dlaczego myszka nie?
:)

> Pewien stary pan Jan z Ałma-Aty
> wprawiał sowy w pijaniu herbaty.
> "Gdy się jada wciąż myszki,
> można dostać skręt kiszki",
> mawiał do nich pan Jan z Ałma-Aty.

Sowy wiarę dały mądrym słowom pana Jana,
popijały łyczkami, w niewiedzy będące,
że napój ten czarowny w Ałma-Acie podany,
polski ma charakter i góralską jest zwany.
Niczym ambrozja bogom &#8211; tak sowom się zdaje!
Zapomniały o myszkach i o świecie całym,
ciepełko herbaty po piórkach się niesie&#8230;
Gdy z lekka się napiły, o przekąsce myślały.
Na nic mowa i chęci pana Jana trwożnego,
One widzą i liczą&#8230;
&#8230; tę szarą&#8230; zieloną i tę siwą&#8230;
W niewiedzy dalej będące towarzyszki pana Jana,
że góralska herbata, w nadmiarze łykana
prócz zniewolenia zmysłów i błogości słodkiej,
daje zwidy też białej myszki się kręcącej.

(Tak sobie popiskałam...Niechcący...)

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 11, 2006, 6:18:07 AM3/11/06
to
JaMyszka popiskuje sobie niechcący:

>>> Lecz ja zielona (chociaż de facto - siwa)
>> To ja już całkiem się pogubiłem. Ostatnio było, że szara.
>
> Głowa do góry:)
> Kobieta zmienną jest, więc dlaczego myszka nie?

Kameleon. Kameleon jest od tego. Ale myszki...?

>> Pewien stary pan Jan z Ałma-Aty
>> wprawiał sowy w pijaniu herbaty.
>> "Gdy się jada wciąż myszki,
>> można dostać skręt kiszki",
>> mawiał do nich pan Jan z Ałma-Aty.
>
> Sowy wiarę dały mądrym słowom pana Jana,
> popijały łyczkami, w niewiedzy będące,
> że napój ten czarowny w Ałma-Acie podany,
> polski ma charakter i góralską jest zwany.

> Niczym ambrozja bogom -- tak sowom się zdaje!


> Zapomniały o myszkach i o świecie całym,
> ciepełko herbaty po piórkach się niesie&#8230;
> Gdy z lekka się napiły, o przekąsce myślały.
> Na nic mowa i chęci pana Jana trwożnego,

> One widzą i liczą...
> ... tę szarą... zieloną i tę siwą...


> W niewiedzy dalej będące towarzyszki pana Jana,
> że góralska herbata, w nadmiarze łykana
> prócz zniewolenia zmysłów i błogości słodkiej,
> daje zwidy też białej myszki się kręcącej.

O sowy, o wróble szare i wy pliszki siwe
Góralskiej herbatki wspomnienie w was żywe
Za Jana sprawą z Ałtaju pociekł napar co się zowie
Na grypę środek najlepszy -- wiedzcie to ptaszkowie

--
Jarek

JaMyszka

unread,
Mar 11, 2006, 8:54:01 AM3/11/06
to
Jarosław Sokołowski napisał:

> > [...]


> > Kobieta zmienną jest, więc dlaczego myszka nie?
>
> Kameleon. Kameleon jest od tego. Ale myszki...?

Hmmm... Jakby to powiedzieć...
Chyba nie najlepsza to forma "Kameleon jest od tego.". Powiedziałabym, że
raczej winno być "kameleon tak ma".
;*-)
Zresztą, nie tylko on. Inne stworzenia też.:) Np. płaszczka. Jak się
rozpłaszczy, to... to najlepszy nurek może ją niezauważyć.;p
A myszki? Myszki sobie myszkują! I biorą! Oj, biorą! Wszystko co im się zda!;*-)

> >> Pewien stary pan Jan z Ałma-Aty
> >> wprawiał sowy w pijaniu herbaty.
> >> "Gdy się jada wciąż myszki,
> >> można dostać skręt kiszki",
> >> mawiał do nich pan Jan z Ałma-Aty.
> >
> > Sowy wiarę dały mądrym słowom pana Jana,
> > popijały łyczkami, w niewiedzy będące,
> > że napój ten czarowny w Ałma-Acie podany,
> > polski ma charakter i góralską jest zwany.
> > Niczym ambrozja bogom -- tak sowom się zdaje!
> > Zapomniały o myszkach i o świecie całym,
> > ciepełko herbaty po piórkach się niesie&#8230;
> > Gdy z lekka się napiły, o przekąsce myślały.
> > Na nic mowa i chęci pana Jana trwożnego,
> > One widzą i liczą...
> > ... tę szarą... zieloną i tę siwą...
> > W niewiedzy dalej będące towarzyszki pana Jana,
> > że góralska herbata, w nadmiarze łykana
> > prócz zniewolenia zmysłów i błogości słodkiej,
> > daje zwidy też białej myszki się kręcącej.
>
> O sowy, o wróble szare i wy pliszki siwe
> Góralskiej herbatki wspomnienie w was żywe
> Za Jana sprawą z Ałtaju pociekł napar co się zowie
> Na grypę środek najlepszy -- wiedzcie to ptaszkowie

Czasu, czasu trzeba...by ta prawda znana
czy przez dzikie, czy domowe - była uznawana!
Choć harmider wielki przy tym się rozgrywa,
niewiedzy ofiary ciągle nam przybywa.
Czas stracony na hodowlę polską
odmian ptaków dzikich
- padają łabędzie...
a w eterze trwam lud głośno wszystkim głosi!
Ejże, ejże... aniołowie,
skąd puch na skrzydłach waszych?
- Prosim na herbatkę, tę góralską, tę naszą
znaną już w Ałma-Acie dzięki Jana trosce,
co wyemigrował, swego czasu, na wiosnę.
Ach emigracjo, gdybyś cała pamiętała,
o swoich ojców napitkach
i ich prawych zwyczajach,
nie trzeba by było pouczać
narodu zaprzyjaźnionego
(tego, co z niego nasza
Wanda nie chciała onego)
i posyłać kaczora (ech, dobrze się spisał),
by o herbatce zapodał
swoim kwa, kwa szyfrem.
Gdy już świat cały, pozna moc herbatki cudnej
przyjaźniej się zrobi i wśród innych nacji!
A historia dziejów krąg zatoczyć raczy
i nad morze Indyjskie mowa nasza wróci
"Góralu czy ci nie żal..."
Strach powiedzieć, ale to nie będzie w tonacji
- nuci!

(Echhh... prowokator, prowokator...)
;*-)

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 11, 2006, 11:51:47 AM3/11/06
to
JaMyszka napisała:

>>> Kobieta zmienną jest, więc dlaczego myszka nie?
>>
>> Kameleon. Kameleon jest od tego. Ale myszki...?
>
> Hmmm... Jakby to powiedzieć...
> Chyba nie najlepsza to forma "Kameleon jest od tego.". Powiedziałabym,
> że raczej winno być "kameleon tak ma".
> ;*-)
> Zresztą, nie tylko on. Inne stworzenia też.:) Np. płaszczka. Jak się
> rozpłaszczy, to... to najlepszy nurek może ją niezauważyć.;p

Kameleon jest od tego. Tak ma płaszczka i jeszcze parę innych zwierzątek,
że do fauny się ograniczę. Ale kameleon jest od tego, by robić za przykład
zmiany kolorów. No a osika jest by się trząść. Zaś piskorz, by się wić.
Nic to, że osikę od nieosiki mało kto potrafi odróżnić, podobnie jak mało
kto pozna na ulicy piskorza -- od tego są w języku, by się trząść i wić.

> A myszki? Myszki sobie myszkują! I biorą!
> Oj, biorą! Wszystko co im się zda!;*-)

(Wierszykiem wykazałem się gdzie indziej. No to resztę biorę i wycinam.)

Pozdrawiam,
Jarek

JaMyszka

unread,
Mar 11, 2006, 2:45:43 PM3/11/06
to
Jarosław Sokołowski napisał:

> [...]


> (Wierszykiem wykazałem się gdzie indziej.

Konopnicka coś mi nie jest natchnieniem.;p
Kiedyś próbowałam zrozumieć, dlaczego za czasów dziecięcych, "O siedmiu
krasnoludkach" słuchałam z otwartą buzią - nie dało się; nie dobrnęłam do końca!:(

> No to resztę biorę i wycinam.)

Ładnie to tak?
;*-)
Dziękuję za płoche chwile.:))
Tylko...
Tak się zastanawiam...
Jakim językiem się porozumiewaliśmy?
Literackim? - bez przesady.
Potocznym? - dobre sobie.
Mówionym? - absolutnie.
Ulicznym? - hahahaaa...
No to jakim?!
;))

Jarosław Sokołowski

unread,
Mar 12, 2006, 2:43:29 PM3/12/06
to
JaMyszka napisała:

>> No to resztę biorę i wycinam.)
>
> Ładnie to tak?
> ;*-)
> Dziękuję za płoche chwile.:))
> Tylko...
> Tak się zastanawiam...
> Jakim językiem się porozumiewaliśmy?
> Literackim? - bez przesady.
> Potocznym? - dobre sobie.
> Mówionym? - absolutnie.
> Ulicznym? - hahahaaa...
> No to jakim?!

W Słowniku Języka Polskiego przy niektórych hasłach można znaleźć skrót
"książk.". Znaczy że słowo książkowe i do książkowego języka należy.
Czytam tu różne rzeczy i widzę jak łatwo o pomyłkę, o utożsamienie
języka literackiego z książkowym. Podejrzewam, że podobnie może być
z językiem urzędniczym i urzędowym -- znajdą się tacy, co obrażą się
za określenie ich języka słowem, które pachnie tuszem do pieczątek
i zgrzyta jak zacinająca się szuflada. Jakże to tak, on, humanista
i urzędo... urzę... nie tego słowa nawet nie godzi się wypowiedzieć.

Tak formalnie podchodząc (brr... jak ja nie lubie formalnie podchodzić),
to my porozumiewaliśmy się urzędowym językiem Polski, którym jest polski
język literacki. A tak mniej formalnie, to jakim? No właśnie takim! Polskim.
Polszczyzna to bogaty język, można w nim różnie. Inaczej mówiąc -- inaczej
mówię, inaczej piszę. Inaczej piszę w Usenecie, inaczej w nie-Usenecie.
Inaczej mówię do kogoś, kogo znam od lat, inaczej do nieznajomych. Inaczej
do pojedynczej osoby, inaczej do zebranej grupy. Ale to, że inaczej, nie
znaczy wcale, że innym językiem.

Mam wrażenie, że ci co pytają o "język literacki" usłyszeli gdzieś to
określenie i teraz wszędy pytają: a który to, ten język, gdzie on?
I szukać go będą wciąż, jak kwiatu paproci. Język może być potoczny lub
potoczysty, może być język ulicy i język salonów. Tak samo może być
książkowy, ale też koszarowy. Ale nie znaczy to, że dla tych języków
istnieja jakiś kanon, słownik, zbiór zasad pozwalający na stwierdzenie
w jakim "języku" napisany jest tekst.

Ale ja znowu zajmuję się jakimiś pobocznymi tematami zamiast wprost
odpowiedzeć na pytanie. Nie wiem czy to ładnie tak.

--
Jarek

Maciek

unread,
Mar 13, 2006, 2:56:19 AM3/13/06
to

Użytkownik " JaMyszka" <jamyszk...@gazeta.pl>
napisał w wiadomości news:duukpp$kus$1...@inews.gazeta.pl...

> Jarosław Sokołowski napisał:
>
>> > [...]
>> > Kobieta zmienną jest, więc dlaczego myszka nie?
>>
>> Kameleon. (...)
>
> (.............)

>
> Zresztą, nie tylko on. Inne stworzenia też.:) Np. płaszczka.

Ośmiorniczki jeszcze bardziej.


> Jak się rozpłaszczy, to... to najlepszy
> nurek może ją niezauważyć.;p

...jej nie zauważyć.


Maciek

JaMyszka

unread,
Mar 13, 2006, 3:50:03 AM3/13/06
to
Maciek napisał:

> [...]


> > Jak się rozpłaszczy, to... to najlepszy
> > nurek może ją niezauważyć.;p
>

> ....jej nie zauważyć.

Upss...(zauważyłam tylko spację, która mi "nie wzięła", ale nie chciałam
nowego posta wysyłać)
Jasne:)
Dzięki:D
;)

--
Pozdrawiam w ukłonach:)

JaMyszka

unread,
Mar 13, 2006, 8:08:36 AM3/13/06
to
Jarosław Sokołowski napisał:

> [...]


> W Słowniku Języka Polskiego przy niektórych hasłach można znaleźć skrót
> "książk.". Znaczy że słowo książkowe i do książkowego języka należy.

Echh... Chciałabym tak, chciała - ja z "przestarz." często się spotykam.
I zaś dylemat - przywrócić do życia, czy zapomnieć może?
A słowo czarowne i adekwatne wielce (np. płochy).

> Czytam tu różne rzeczy i widzę jak łatwo o pomyłkę, o utożsamienie
> języka literackiego z książkowym.

Chociaż wcześniej wyraziłam swą wolę spotykania takowego przypisu - to,
przyznaję ze wstydem, nie rozumiem tego zdania. :( Jakże to? Słowo książkowe -
nie godzi się użyć w mowie potocznej? A z jakiej to książki?
Hmmm...
W tym miejscu zostawiam czas na zadumę nad marnościami tego świata i
niedoskonałością (znanego nam) sjp...
Tylko taka postawa mi pozostaje, bo ośmielona przez Poradnię (przytaczam: -
"Zachęcamy Państwa do lektury opublikowanych pytań i odpowiedzi oraz do
dzielenia się z nami swoimi wątpliwościami językowymi".), skorzystałam z
formularza na Stronie i ubrałam w słowa swoje ówczesne dociekania. Dość suchą
odpowiedź dostałam (zmilczę od kogo imiennie) - "Pytania językowe prosimy
wysyłać ze strony naszej poradni internetowej".(sic!)
Heheheee... A ja dopiero niedawno spostrzegłam bramkę "Zadaj pytanie" (ale
zamkniętą - "Niestety, limit pytań, które można dziś zadać poradni językowej,
został wyczerpany. Prosimy zadać pytanie jutro".)
Ot, bystre oczy szarej (czytaj - siwej) myszki...;p
Nie jest w zwyczaju myszek przebijanie głową muru, więc pozostaje mi
myszkowanie i php!
Tuszę, że spotykam tu dobre dusze!;)

> Podejrzewam, że podobnie może być
> z językiem urzędniczym i urzędowym -- znajdą się tacy, co obrażą się
> za określenie ich języka słowem, które pachnie tuszem do pieczątek
> i zgrzyta jak zacinająca się szuflada. Jakże to tak, on, humanista
> i urzędo... urzę... nie tego słowa nawet nie godzi się wypowiedzieć.

Tiaa...
Oschłośc i beznamiętność pism urzędowych, może razić człeka pełnego ekspresji
- ale to nie stanowi, że prócz pism pisanych wg formuł i zasad im przydanych,
nie spotka się "kwiatków" świadczących o polocie ich autora.
Z moich doświadczeń biurwy - dwa mi zostały w pamięci:
- Płatne przelewem po otrzymaniu ziemi z naszego konta. (Fakt - chcieliśmy
zobowiązać się do zapłaty za humus).
- Przeprowadzono kontrolę pierwszorzędną... (była to pierwsza kontrola
przeprowadzona przez daną jednostkę).
;)

> [...]


> Mam wrażenie, że ci co pytają o "język literacki" usłyszeli gdzieś to
> określenie i teraz wszędy pytają: a który to, ten język, gdzie on?
> I szukać go będą wciąż, jak kwiatu paproci. Język może być potoczny lub
> potoczysty, może być język ulicy i język salonów. Tak samo może być
> książkowy, ale też koszarowy. Ale nie znaczy to, że dla tych języków
> istnieja jakiś kanon, słownik, zbiór zasad pozwalający na stwierdzenie
> w jakim "języku" napisany jest tekst.

Jakoś tak dziwnie się złożyło, żem we Wrocławiu urodzona. Nie mniej
dziwniejsze było to, że mieszkańcy grodu tego, mimo że napływowi, wszyscy
literackim językiem mówili (oj, teraz jest różnie - dlatego czas przeszły) -
co podkreślali nauczyciele moi. Ubarwienia gwarowe i regionalizmy poznawałam,
gdy w dany zakątek Kraju się udawałam.
A pretensjonalny język salonów, był wymieniany jako charakterystyka niektórych
osób (-ę, -ą).

> Ale ja znowu zajmuję się jakimiś pobocznymi tematami zamiast wprost
> odpowiedzeć na pytanie. Nie wiem czy to ładnie tak.

Ładnie.:)
I miło!;)
Pytania moje powstały pod wpływem tematu tego wątka. Wszak można szukać dziury
w całym?
:)

0 new messages