Forum musi żyć - wrzucam więc nowy wątek na forum…
Rozpoczął Michał a potem Wiciu mailowo - maile umrą - spróbuję więc zainicjować
wątek na ACForum…
Być może metodą podobną do listy osób, które zgłosiły się na rozbijanie zrobimy
w tym miejscu listę frapujących nas tematów… ( AC Frapping )
A przy okazji podszlifujemy zdolności forumowania…
Zaczął Wiciu, którego zacytuję na początku…
WITOLD ZIAJA:
- [u] Czy sikory, w tym raniuszek oraz łuszczaki chwytane na AC są lokalne
czy migrujące, czy da się rozdzielić te dwie frakcje ???[/u]
- [u]Jakie populacje ptaków wędrują przez AC i dokąd ???[/u]
Inspirujące są chwytane osobniki PH COL tristis, PH TROU yakutensis na AC
Rozum i wiadomości powrotne podpowiadają, że lecą populacje
północno-wschodnio europejskie na południe i wschód ???
- [u]Na ile miejsce, w którym łapiemy jest optymalne i wyjątkowe dla
wędrujących ptaków ???[/u]
Czy ptaki zatrzymują się tam bo gdzieś muszą i jest dużo przypadkowości
w tym jakie i ile, czy dlatego, że jest zajefajne i w promieniu 50 km nie ma nic lepszego.
Ale to chyba tylko przez porównanie do innych miejsc.
Inspirujące były odłowy w Nieznajowej gdzie skład gatunkowy jakby podobny,
a siedlisko jakby trochę inne...
MAREK JĘDRA:
To to co mnie zawsze nakręcało w wędrówkach to m.in.:
- [u]Po pierwsze mechanizmy socjalne...[/u] - dlaczego jedne gatunki wędrują pojedynczo a inne stadnie ? - jak dochodzi do stworzenia stada ? - dlaczego jedne stada są większe a inne mniejsze ? - czy jest - a jeżeli tak to jaka - struktura stada przelotnego ? - jakimi prawami rządzą się stada zwarte a jakimi rozproszone ? - [u]Po drugie mechanizmy migracji...[/u] - czynnikiem numer 1 jest zapewne pokarm, ale jak często dominujące okazują się warunki atmosferyczne... siedliska... człowiek... czy działa tutaj złożony Gaus o nieznanej amplitudzie czasowej czy coś jeszcze trudniejszego ? - czy można obliczyć gdzie i na jakim odcinku można schwytać np. 3/4 zaobrączkowanych w Myscowej osobników danego gatunku, czy nie... - wierzę że tak :) - czy można określić jaka część populacji migruje zgodnie z planem "genetyczno-imprintingowym" a jaka została zweryfikowana przez najświeższe fakty ? - [u]Po trzecie mechanizmy ewolucji ...[/u] - czy na współczesnym etapie Ewolucja nadal "oczekuje" od ptaków migracji czy są ważniejsze elementy, które zadecydują o przeżywalności danej populacji ? Cała reszta wszechświata też przecież ewoluuje... - czy w procesie migracji ptaków większy wpływ odgrywa obecnie genetyka czy raczej czynniki doraźne ? - czy aby napewno migracja była ewolucyjnie dobrą strategią ??? Przecież można było pójść w kierunku dostosowania do trudnych warunków...To tyle na początek
zapraszam Następnych…
MJ.
A dla przypomnienia, powyżej po prawej jest info jak używać [color=blue]BBCode[/color]
(czyli podkreśleń, tłustości, pochyłości, kolorowości, etc…
Polecam poczytać…
Jutro znikam na 3 dni więc pociągnijcie proszę temat dalej…
Serdeczności MJ
Skoro
nikt nie pisze to ja coś naskrobie. Mam o wiele bardziej “przyziemne”
pytania niż Marek. Dlaczego np. są tak duże różnice w liczbie łapanych
ptaków z roku na rok? Zmienia się liczba wszystkich zaobrączkowanych,
ale jeszcze większe różnice występują jeśli wziąć pod lupę gatunki. Co
na to wpływa? Czy to, że w kolejnym roku mamy np. o połowę mniej
kapturek w jakiś sposób odzwierciedla to co dzieje się w populacjach na
lęgowiskach? Jakie czynniki mogą jeszcze wpływać na liczbę
zaobrączkowanych ptaków, czy można je jakoś kontrolować, a może wiele
jest w tym wszystkim przypadkowości?
Albo, czy z analizy otłuszczenia da się z dużym prawdopodobieństwem
przewidzieć że ptak będzie się kręcił koło obozu albo odleci? Dlaczego
jedne ptaki mają większą łatwość wpadania w siatki niż inne? Nie chodzi
mi tylko o gatunki (chociaż włąściwie dlaczego złapaliśmy dopiero jedną
makolągwę, a np. 3 świstunki żółtawe), ale przecież nawet w obrębie
jednego gatunku są osobniki które łapiemy kilkanaście razy, tylko raz
(zakładam, że po złapaniu wciąż żyją), albo w ogóle.
Właśnie, czy da się oszacować jaką część populacji jakiegoś gatunku
przelatującego przez Myscową łapiemy? Czy możemy jakoś na to wpływać
(prosić Zagórskiego o wycięcie łóz czy nie prosić, oto jest pytanie)?
Jaki wpływ na nasze wyniki ma rozstawienie siatek, zmiany w siedlisku
itp? Zastanawiam się np. ile ptaków złapalibyśmy mając drugą identyczną
Myscową, ale z zupełnie innym rozmieszczeniem siatek.
Właściwie im dalej w las tym więcej pytań, ale starczy na razie z mojej strony…
ST
A ja się zastanawiam czasem:
to tyle
No ja Stachu napisałem szczerze bo miało być co mnie naprawdę interesuje więc starałem się być szczery…
Ale widzę że powoli się dopisują…
Co do ilości to spoko, w aliasie mailowym ac_wszyscy też jest nas tylko około 20 osób…
Jak się trochę wątków pojawi i rozgorzeje dyskusja to powinniśmy wypuścić forum do wszystkich, którzy przyjeżdżają na AC…
Ale dajmy jeszcze trochę czasu…
Hej tam ludziska pisać o wszystkim aspektach które was interesują…
Nie ma to tamto że ktoś pisze o gausie a inni o rzeczach przyziemnych…
Przecież to jest na AC najpiękniejsze że każdy przyjeżdża od lat dla swoich celów a nie moich czy Witka, czy Stasia…
Dawać mi tutaj natychmiast dalej !!!
…Widzę, Marku, że w prezesowski ton uderzasz…
To ja dawam pierwsze swoje “FRA” podobne do Gosiowych :)) (w końcu dwie
połowy). Mój ochroniarski mózg zastanawia się, w jaki dokładnie sposób
reagują migrujace ptaki, kiedy ingerując w środowisko przekształcamy im
trasę na tyle, że przestaje nadawać się na ptasi żer, albo baza
pokarmowa się zmniejsza - czy widzą to z lotu, czy muszą przekonać się
na własnej skórze. Na jakiej zasadzie podejmują decyzję “lądować? leciec
dalej?”. Jeśli zdecydują zatrzymać się, to ile czasu im zajmuje
zorientowania się w zmianach? Czy mimo niewystarczającego zregenerowania
sił, decydują się lecieć, kiedy widzą np. że pojemność środowiska jest
zmniejszona w stosunku do tego, co zastały rok wcześniej, czy zostają
dłużej i konkurują o pokarm? Co jest dla ptaków wskaźnikiem prawdziwie
dobrego siedliska stop-over, na podstawie którego podejmują decyzję
“zatrzymujemy się tu”? Tyle na dziś, bo czas się pakować, bo jutro
zmieniam swoje stop-over. ;))
Dzień dobry
to mój pierwszy raz na forum
widze, że temat kwitnie… FRApunki są super ciekawe. Śledze, zbieram, czekam na więcej. Ale już na wstępie muszę powiedzieć, że na część z postawionych wyżej pytań nie udało się odpowiedzieć przez ostatnie 100 lat A pracuje nad tymi odpowiedziami kilka wiodących ośrodków na świecie
Pozdrawiam,
Michał
Szczerze
mówiąc jestem troche rozczarowany. Wypowiedziała się garstka.
Zastanawiałem się chwile nad tematem i doszedlem do wniosku, że pytanie
można by sformułować inaczej. Jest środek sezonu, większość z nas
jeszcze “zaliczy” Myscową w tym roku, albo właśnie z niej wróciło, więc
warto się chwilę zastanowić dlaczego po prostu tam przyjeżdżamy? Co nas
tak naprawdę w tym wszystkim pociąga? Osobiście doszedłem do dość
zaskakujących dla mnie samego przemyśleń, ale o tym może innym razem
Mam nadzieje, że skuszę kogoś do szczerych wypowiedzi
Jeśli chcesz mieć szczere wypowiedzi to sam się szczerze wypowiedz a nie kuś i nie prowokuj
Ja tam pojawiam się w Myscowej głównie po to aby łapać ptaki i to w sposób co by ich jak najmniej padło z powodu kontaktu z sieciami, załogantami i obrączkarzem. Nie ma co ukywać, że lubię też sobie “sieknąć” browarka (albo dwa) i pogadać w cieple nieocenionego Feniksa w długie październikowe noce. Ale to nic odkrywczego, to się wcześniej nie wyrywałem.
Pozdrawiam, gC
Widzę że trudno Koleżeństwo skusić do wypowiedzi. Przyjeżdzacie do Myscowej z tak dziwnych powodów, że wstydzicie się o tym napisać? Obiecałem naskrobać coś z własnych przemyśleń więc niniejszym to czynię… No więc kiedyś chyba mnie rzeczywiście obrączkowanie ptaków pociągało Gdyby ktoś jednak zadał mi teraz pytanie dlaczego zrobiłem uprawnienia to nie umiałbym chyba w prosty sposób odpowiedzieć. To była jakby normalna kolej rzeczy: chodziliśmy na ptaki, jeździliśmy na obozy, staraliśmy się doskonalić nasze umiejętności, robiliśmy uprawnienia. Przecież to wszystko było bardzo potrzebne, bo zwiększało wiedzę o ptakach. Właściwie to nie wiem kiedy, może tak naprawdę dopiero teraz, zdałem sobie sprawę, że najbardziej w obrączkowaniu ptaków podoba mi się to, że można ptaki zobaczyć z bliska, przyglądnąć się im dokładnie, co jest w przypadku wielu gatunków mało prawdopodobne w realu. Szkoda tylko że to trochę stresujące dla samych ptaszków. Sam temat wędrówek uważam, owszem, za pasjonujący nawet, ale mam wrażenie że obrączkowanie to zaledwie liźnięcie loda wielkosci góry lodowej i już być może wkrótce wiedzę o migracjach zdobywaną za pomocą obrączkowania przez dziesiątki lat będziemy uzyskiwać innymi metodami w czasie zupełnie nieporównywalnym. Nie oznacza to oczywiście, że zniechęcam kogokolwiek do obrączkowania. Sam też z przyjemnością przyjeżdzam do Myscowej, ale chyba bardziej z powodu miejsca, które jest już dla większosci z nas kultowe i ludzi, których tam spotykam i mogę z nimi pobyć. Owszem, zdaję sobie sprawę z tego, że uczestniczę w badaniach, ale to jakby nie wywołuje u mnie większych emocji i chęci zgłębiania tematu. Dlatego jako przyszły członek Stowarzyszenia identyfikuję się bardziej z celami wymienionymi w naszym Statucie w w § 7 w punktach 1 i 5 ew. 4 niż 2 i 3. Dobra, wystarczy tej spowiedzi. Będę się lepiej czuł że to napisałem (choć nie jestem w stanie tak na szybko oddać wszystkiego co mi w głowie siedzi), na wypadek gdyby komuś przyszło do głowy wybieranie mnie do jakichś nowych ciał w stowarzyszeniu