Z listy ptasiej (o gawronach)
Lata temu miałem z rzeszowskimi urzędnikami spotkania i dyskusje o
gawronach. Ostrzegałem ich wtedy, że likwidowanie małych kolonii (5-10
gniazd) rozrzuconych po mieście skończy się stworzeniem przez ptaki
jednej dużej. I tak się stało. Kolonia, która liczy 150-200 gniazd robi
straszny bajzel - to fakt. Jest to jednak skutek.
Z moich obserwacji wynika, że gawrony są bardzo przywiązane do miejsc gniazdowych i jeśli nie utnie się drzew przy ziemi to wrócą. Miałem przypadki, że wracały w bliskie sąsiedztwo wyciętej kępy drzew. Życie koloni to nawet kilkadziesiąt lat nieprzerwanej “produkcji” pisklaków
Wywalenie gawronów z parku przy ul. Dąbrowskiego spowoduje, że ptaki przeniosą się do innych dużych kolonii (ul Miłocińska, park podworski w Słocinie) i pewnie kilku innych. Z małych zrobią się wtedy duże, nawet 300-400 gniazd - to będzie dopiero armagedon.
Chyba nie da się wygonić gawronów do lasu. Znam tylko jeden taki przypadek - kolonia na skraju lasku sosnowego, jednak w sąsiedztwie miasta, wioski, drogi. Gawrony uwielbiają sąsiedztwo ludzi.
Nie wyniosą się do lasku-parku “Lisia Góra”. Dlatego że wykorzystują to miejsce na zimowe noclegowisko od kilkudziesięciu lat. I nigdy nie widziałem by zakładały tam gniazda. Ciekawe. Trzeba by im wskazać inne miejsce nocowania, a potem wskazać nowe miejsce na kolonię, no i wyciąć wszystkie duże drzewa w mieście. Można? Pewnie tak.
Moim zdaniem kasa na “sokoły” (jeśli nie wytnie się drzew) wywalona w błoto. Do tego zapewne wykasują dwie pary uszatek, które gnieżdżą się w gniazdach gawronich w tym parku. A gawrony… wrócą… Ja lubię gawrony :).
A jutro pojadę popatrzeć na “sokoły” w pracy.
pozdro
wi