Witam
Przyznam szczerzę, że czuje pewien niedosyst po ostatniej dyskusji na
temat agile (głównie SCRUM).
Postanowiłem ztem trochę rozwinąć temat moich zeszłowtorkowych
wypowiedzi w poniższym tekście. Ponieważ nie dorobiłem się jeszcze
własnego bloga zamieszczam go zatem na google docs'ach, a was
zapraszam serdecznie do lektury i dalszej dyskusji a ten temat.
http://docs.google.com/View?id=dd92h3f9_136f9t3pzgn
Agnieszko wybacz mi, że w taki nieładny sposób sprowadziłem dyskusje
na nieco inne tory :)
Czy nie jest przypadkiem tak, że firma wybierająca wykonawce kieruje się
głównie doświadczeniami we współpracy z nim lub w przypadku braku
takowych, renomą na rynku i wykonanymi projektami? Mam dopiero 6 lat
doświadczenia, ale jak dotąd moje firmy wygrywały całą masę przetargów
gdzie wcale nie były najtańsze (fixed price zwykle). Pragmatists też
chyba wyrósł na dobrej współpracy Pawła z klientem a nie na najniższej
cenie.
Pozdrawiam,
Jakub Nabrdalik
Nawiązując do wypowiedzi Twojej i Agnieszki (z zakresu budownictwa) mogę
powiedzieć, że sam się kilka lat temu przekonałem, że minimalizowanie
ceny kosztem ryzyka jest strzelaniem sobie w stopę. Kupiłem mieszkanie u
developera który nie miał żadnych referencji/doświadczenia, ale był
najtańszy i do dziś dnia nie wiem czy warto je refactorować, czy trzeba
spisać na straty i zrobić od początku :D
A firmy w których o wszystkim decyduje "dział zakupów"... no cóż, tylko
im współczuć.
Jakub Nabrdalik
Jako istotną wadę mogę podać ze swojego doświadczenia że faktycznie
niezwykle łatwo jest źle pracować w Scrumie.
Nie ma wtedy efektu a jest jakieś machanie karteczkami bez celu,
zawalenie dokumentacji, jakości, terminów a w rezultacie frustracja.
Adam, tyś moim mistrzem Scruma teraz się stał :) Proszę o zezwolenie
na publikację całości na moim blogu. Oczywiście z całym należytym
wskazaniem na autora.
Ta wypowiedź dokładnie odpowiada mojemu poglądowi sprawy, tylko że
brakowało mi dotychczas słów/słuchaczy/cierpliwości, aby dobrze się
wyrazić. Scrum wymaga wiedzy, której młode zespoły zachłyśnięte
lekkimi metodykami nie mają, jeszcze. To, co napisałeś umieszczam jako
swój manifest poznającego Scruma (za pozwoleniem, jeśli można).
p.s. Bez urazy, ale Twoje nazwisko mówi samo za siebie i jedna
wypowiedź wystarczyła, abym nie miał złudzeń :)
Jacek
--
Jacek Laskowski
Notatnik Projektanta Java EE - http://www.JacekLaskowski.pl
Adam, tyś moim mistrzem Scruma teraz się stał :) Proszę o zezwolenie
na publikację całości na moim blogu. Oczywiście z całym należytym
wskazaniem na autora.
Ta wypowiedź dokładnie odpowiada mojemu poglądowi sprawy, tylko że
brakowało mi dotychczas słów/słuchaczy/cierpliwości, aby dobrze się
wyrazić. Scrum wymaga wiedzy, której młode zespoły zachłyśnięte
lekkimi metodykami nie mają, jeszcze. To, co napisałeś umieszczam jako
swój manifest poznającego Scruma (za pozwoleniem, jeśli można).
p.s. Bez urazy, ale Twoje nazwisko mówi samo za siebie i jedna
wypowiedź wystarczyła, abym nie miał złudzeń :)
Moj glowny zarzut dla tej metody to proba wmowienia, ze wytwarzanie oprogramowania moze byc efektywne i dosc latwe (ze Scrumem), z niedostateczny podkresleniem wagi rzemiosla zespolu i jego czlonkow.
- Adam
If you have a team of outstanding engineers that are using excellent engineering tools, have engineering practices down pat, understand the business domain and aren’t interrupted to have all the resources they need, then you can use Scrum. While it’s true that people like that can build an increment of software each iteration. That’s good.
However, Scrum works with idiots. You can take a group of idiots, that maybe didn’t even go to school, don’t understand computer science, don’t understand software engineering techniques, hate each other, don’t understand the business domains, have lousy engineering tools, and uniformly they will produce “crap” every increment. This is good!
On Nov 3, 2009, at 11:02 PM, Tomasz Łasica wrote:
> Zgadzam się że praktyki związane z warsztatem i rzemiosłem
> programistycznym są ważniejsze
> dla jakości pracy (szeroko rozumianej) niż wprowadzenie Scruma. Nie
> bez kozety pewnie 1/3 szkolenia CSM jest poświęcona praktykom z XP.
> Jednak widzę szansę w rozpoczęciu od Scruma.
Ja tez i to duze, ale pod pewnymi warunkami.
> Wprowadzając Scruma nie spodziewałem się natychmiastowej poprawy np.
> jakości produktu czy wydajności.
> Natomiast spodziewam się (po jakimś czasie) lepszej organizacji
> pracy, w tym przede wszystkim wizualizacji i przejrzystości pracy
> oraz czasu na aktywności,
> na które bez wprowadzenia tegoż Scruma czas by się nie znalazł.
>
> I to daje moim zdaniem podstawę do dalszej pracy, do tego aby zespół
> "się samo-organizował" i poprawiał.
> Z tym, że nie ma mowy o samoorganizacji bez mentora lub coacha.
> Dlatego nie sprawdzi się (raczej) Scrum Master, który nie ma
> solidnych podstaw deweloperskich, nie potrafi zespołowi pomóc
> "zauważyć" lub "znaleźć rozwiązanie".
> Cuda potrafi zdziałać dotychczasowy lider zespołu przekonany do
> nowej organizacji pracy.
a jeszcze wiecej gdy beda pracowali w parach, ale w 100%, scisle
wedlug regul
> Może się mylę, ale wprowadzanie (i wprowadzenie) XP wydaje mi się
> trudniejsze i bardziej rewolucyjne w stosunku do Scruma.
> Scrum mniej narzuca, pozostawia więcej swobody i w efekcie ułatwia
> ewolucyjne przejście.
> Np. w obecnym miejscu wprowadziliśmy Scruma zupełnie nie dotykając
> procesu produkcji oprogramowania (notabene dość dojrzałego).
> A potem po kolei staramy się wprowadzać praktyki, które pasują do
> naszego projektu (a nie wszystkie pasują).
jakie nie pasuja? jesli mozna wiedziec
> Notabene ciekaw jestem czy są jakieś znane przypadki zastosowania XP
> do oprogramowania backend-u ?
> Np. Czy wyobrażacie sobie zastosowanie XP przy pisanie takiego
> choćby RDBMS Oracle ?
> Jak wyglądają w takiej kategorii user stories ? Jaki mają rozmiar ?
> Jak zapewnić Done Done ? Może ktoś ma doświadczenie ?
>
> No i trochę niepolitycznie (pewnie mi się oberwie):
> W przypadku kiepskich rzemieślników można zrobić z nich dobrych
> prawdopodobnie tak samo w XP jak Scrum jeżeli mają oni odpowiedni
> potencjał.
> Być może w Scrum w stosunku do XP jest odwrócona kolejność, najpierw
> próbujemy poprawić organizację pracy w zespole, a potem warsztat.
Tutaj nie do konca o to mi chodzilo. Wedlug modelu (http://en.wikipedia.org/wiki/Dreyfus_model_of_skill_acquisition
) istnieje 5 etapow zdobywanie umiejetnosci. Zaczynajac od Novice
(praca wedlug regul) a konczac na Expert (bazowanie na intuicji). Moim
zdaniem Scrum sprawdza sie szczegolnie w przypadku zespolow
zbudowanych z ludzi bedacych na wyzszych poziomach. Tacy ludzi
potrafia "wyczuc co nie gra" i moze nawet nie umiejac tego precyzyjnie
wytlumaczyc umieja to skorygowac. Dla nich praca wedlug regul to
meczarnia bez sensu. To oni tworza reguly. Natomiast poczatkujacy (2
pierwsze poziomy) potrzebuja regul to pracy bo bez nich to jak we
mgle. Jesli z takich ludzi zbudowany bedzie zespol Scrum to bedziemy
mieli "machanie karteczkami". Dlatego stwierdzilem ze podejscie XP,
ktore bardziej narzuca praktyki (reguly) jest lepsze dla takich
zespolow. Co wiecej, zaryzykuje stwierdzenie, ze w takim przypadku
lepiej moze sprawdzic sie nawet waterfall model, w ktorym mamy
dokumentacje/projekt na poczatku (z wszystkimi jego wadami).
Absolutnie nie twierdze ze Scrum nie dziala. Chce tylko podkreslic, ze
Scrum zaczal byc lekiem na wszystkie problemy i jest stosowany dosc
slepo. Moze to prowadzic do rozczarowan (co mozna juz zaobserwowac)
nie tylko Scrumem, ale tez cala filozofia Agile.
PS
smutna prawda jest taka, ze (podobno) wiekszosc z nas nigdy nie
przekroczy poziomu Advanced beginner.
- Adam