Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

(none)

0 views
Skip to first unread message

Cecylian

unread,
Nov 23, 1997, 3:00:00 AM11/23/97
to

Jezeli w najblizszych wydaniach GW pojawia sie ostre artykuly o odradzaniu
sie polskiego antysemityzmu, to znak, ze H-G moze miec racje. Musza byc
przyczyny rozwodu dla publiki. To znaczy przyczyny rozpadu zwiazku "nowa
lewica - niektore srodowiska katolicko-intelektualne" zawiazanego w poznych
latach siedemdziesiatych. Z tym, jako ze w polityce i w szachach chodzi o
zdobycie centrum (a gral o centrum i Walesa, i Kaczynski, o wczesnych
zapedach polskich chadekow nie mowiac) - nalezy sie spodziewac, ze to
postkomunisci w znaleziony niedlugo sposob moga znalezc sie w centrum, a
nie, ze UW przejdzie na lewo. I wtedy do rozpadu starego zwiazku moze nie
dojsc. Moze za to byc dookoptowany nowy partner (ach ten libertynizm!) z
oburzeniem potepiajacy wszelkie pojawiajace sie akcenty antyzydowskie w
polityce i mediach.

Rola AWS jest nie dopuscic, by antysemityzm odradzal sie w Polsce i by AWS
zostala okrzyknienta ruchem popierajacym antysemityzm. Zdaje sie o to teraz
zaczyna w Polsce chodzic. Jak niegdys komunistycznym koniem trojanskim dla
"Solidarnosci" byla skrobanka, dzisiaj moze stac sie nia kwestia zydowska,
podnoszona w kraju, w ktorym oficjalnie prawie w ogole nie ma Zydow.

Rola AWS jest blokowac jak tylko mozna rozne wyskoki skrajnych prawych
skrzydel ugrupowania i przenosic swoje sily wlasnie do centrum. UW boi sie
jeszcze dzisiaj wyraznie przegiecia paly na lewo. Widzi swoja szanse w
pozostaniu w dzisiejszej konfiguracji miejsc w parlamencie. Pamieta dobrze,
ze proba przejscia z centrum na lewo zakonczyla sie porazka dla PSL Pawlaka.

Dobrze sie tez stalo, ze UP nie wygrala progu wyborczego. Dzisiaj ta
partyjka bylaby jak znalazl dla SLD na pelnienie funkcji lewej czerwonej
latarni. I pozwolilaby SLD na powolny ruch do srodka. Gdy nie ma UP -
swiadectwem prawdziwosci przepowiedni H-G moze byc tez "urodzenie sie" nowej
frakcji postkomunistycznej, doktrynalnej i halasliwej.

Co grozi, gdy postkomunisci zaczna odgrywac w swiadomosci wyborcow role
partii srodka? Pytanie jest chyba typowo retoryczne.

Nie ma to jak wrozenie z fusow...

Cecylian

______________________________________


Andrzej M. Salski wrote in message ...
>Gustaw Herling-Grudzinski napisal w "Dziennik pisany noca" (Rzeczpospolita
>z 22.11.97, Nr 272):
>
>"Widze, ze Michnik ma apetyt na koalicje SLD-UW, co byloby ostateczna,
>upragniona przez niego, legitymizacja polityczna "socjaldemokratów"
>komunistycznego chowu. Na szczescie, waga polityczna redaktora Gazety
>Wyborczej, cywilnego adiutanta generala i beniaminka prezydenta, weszla w
>faze znizkowa."
>
>Dobrze byloby, gdyby tak sie stalo -- ale nie jestem przekonany, ze
>rzeczywiscie taki proces zachodzi i znaczenie adiutanta generala i innych
>spada. Chyba z wnioskami wypada jescze poczekac...
>
>Andrzej M. Salski
>
>

Andrzej Kloczkowski

unread,
Nov 25, 1997, 3:00:00 AM11/25/97
to

W nowojorskim "Nowym Dzienniku" ukazal sie bardzo ciekawy wywiad z
autorem "Szczuropolakow" (tylul nowego wydania ksiazki zmieniono na
"Szczurojorczycy" Edwardem Redlinskim.

Oto ciekawsze fragmenty:

(...) Dzisiaj stad, z Polski, z mojego naturalnego miejsca widze
sytuacje krewnych i znajomych w Ameryce - nawet tych co odniesli
tzw. sukces jako tragiczna. Sa ofiarami. Tak ofiarami mitu Ameryki!
Dziekuje opatrznosci i sobie, ze umialem, ze moglem wrocic. I ze
zarobionymi w Polsce zlotowkami - przelicznikiem dzialajacym w
odwrotna strone - zwrocilem Amerykanom moje amerykanskie dlugi.
Jestem z kulturalnego i calkiem zamoznego kraju. Polska to nie
Bangladesz albo Korea Polnocna - wstydzilbym sie udawac przed wladzami
USA ofiare polityczna, czy ekonomiczna. Kto lubi niech sie poniza.
Mnie "amerykanskosc" nie imponuje. Snobizm, pozerstwo, udawanie
kogos innego, "lepszego", zawsze mnie odrzucalo.

> -Ale nasi rodacy, wpadajacy do Polski z Paryza, z Chicago, z Nowego
>Jorku zachowuja sie jak zwyciezcy, z wyzszoscia. Ty mowisz -
>"tragiczni"?

-A dlaczego kare banicji uwazano kiedys w Polsce za jedna z
najdotkliwszych kar - blisko kary smierci, czy dozywotniej ciemnicy?
Widac oddzielenie od ojczyzny i rodakow skazywalo na cierpienie.
A dobrowolna "banicja"? Dobrowolne oddzielenie sie od ojczyzny, od
rodzimej kultury, od bliskich? Ma jakies przyczyny wewnetrzne...
Swiadczy o chorobie duszy... o wewnetrznym peknieciu... ma cos z
samobojstwa i obledu. W tym wlasnie tragizm emigracji: w tym
rozdarciu, w tej schizofrenii. Rozumiem jeszcze emigracje przymusowa.
Ale dobrowolna? Dzis, kiedy ustaly wewnetrzne przyczyny - polityczne
i ekonomiczne - pozostawanie na emigracji jest jakims dobrowolnym
tragicznym nieporozumieniem. Najmadrzejsi i najodwazniejsi przerywaja
bledne kolo motywacji - i wracaja. Polska znormalniala. Wraz z
odzyskaniem suwerennosci, narod odzyskal pelnie tozsamosci,
osobowosc. A narody normalne - suwerenne, samorealizujace sie po
swojemu, szczesliwe - nie emigruja. Szwajcarzy, Dunczycy, Finowie,
Francuzi... A my?
(...)

>Napisales niedawno "Greenpoint atakuje"

-Tak, a w nowojorskim miesieczniku "Kariera" napisalem kiedys:
"Warto obserwowac Greenpoint. Za dziesiec lat Polska bedzie jednym
wielkim Greenpointem". I jest.

>Amerykanizacja to problem globalny...

-Starym, okrzeplym demokracjom i kulturom ta amerykanizacja nie
zaszkodzi. Niemcy, Anglicy, Francuzi selekcjonuja, biora co dobre -
a jest co brac z amerykanskiej cywilizacji. A co tandetne i
szkodliwe - odrzucaja. A my? Jesli juz musimy korzystac z obcych
wzorow, to dlaczego nie z bliskich? Od narodow i panstw zblizonych
kulturowo, demograficznie, klimatycznie. Pod bokiem, za miedza mamy
Niemcy, Francje, Danie itp. W rankingach najszczesliwszych krajow
swiata od lat czolowe miejsce zajmuje Dania. Jezeli juz mamy sie od
kogos uczyc organizacji zycia prywatnego, publicznego, panstwowego
to moze od niej? A my zapraszamy ekspertow tylko amerykanskich.
W telewizji publicznej filmy amerykanskie stanowia 61 procent.
Jeszcze wiecej jest ich w telewizjach komercyjnych i w kinach.
Amerykanska produkcja wypiera nasze ksiazki, czasopisma, piosenke...
Nasi tworcy emigruja, tworza pod obce festiwale, nagrody, oceny...
Pozbawiamy sie samoosadu, tanczymy jak nam zagraja, wchodzimy do
Europy jako czterdziestomilionowa masa... Czesi na pewno nie straca
swojej tozsamosci - jak nie stracili jej przez trzysta lat niewoli.
A my? Spojrz na ulice, na szyldy, wystawy, reklamy, gazety,
graffiti. Greenpoincki konglomerat polskosci i amerykanskosci..
Tylko proporcje ciut inne.

Leszek Andrzej Kleczkowski

unread,
Nov 25, 1997, 3:00:00 AM11/25/97
to

Andrzej Kloczkowski (kloc...@lmmb.nci.nih.gov) wrote:
: W nowojorskim "Nowym Dzienniku" ukazal sie bardzo ciekawy wywiad z

: autorem "Szczuropolakow" (tylul nowego wydania ksiazki zmieniono na
: "Szczurojorczycy" Edwardem Redlinskim.
: Oto ciekawsze fragmenty:

Rzeczywiscie artykul ciekawy. Zdumiewa mnie jednak kategorycznosc sadow
Redlinskiego, chyba ze adresuje on swoje slowa tylko do emigracji
zarobkowej, nielegalnych przedluzen pobytu, etc. Redlinski jest pisarzem
obyczajowym, trudno takiemu przebic sie w innej kulturze. Dobrze ze
wrocil, szkoda jednak ze wzrok slaby i dalej niz Greenpoint nie
siega...

Leszek

Slawomir Popiel

unread,
Nov 25, 1997, 3:00:00 AM11/25/97
to

Leszek Andrzej Kleczkowski wrote in message
<65efpf$gn5$1...@ratatosk.uio.no>...

Mysle, ze podloze postawy p. Redlinskiego tak naprawde lezy w fakcie, ze
facet ponoc przyjechal do USA za namowa kolegi - aktora, ktory proponowal mu
ture autorska po USA. Zamiasat tury autor - aktor, aktor pojechal sam z
monologami, a Redlinski zostal na Greenpoincie na lodzie, z dlugami
zaciagnietymi na wyjazd, ktore trzeba bylo jakos odrobic. Szczuropolacy to
podziekowanie p. Redlinskiego za nieudana eskapade.
Co by nie powiedziec, ksiazka dosc trafnie oddaje atmosfere pewnych
srodowisk polskich na Greenpoincie, ale nie wszystkich. Takiej urawnilowki
to tu jednak nie ma.
_____________________________________
Pozdrowienia,
Slawomir Popiel
New Jersey
_____________________________________________________
sm...@bigfoot.com
http://home.sprynet.com/sprynet/spopiel/index.htm


Wojciech Krasucki

unread,
Nov 25, 1997, 3:00:00 AM11/25/97
to

Greenpoint dziekuje./ Panu Popielowi /.
Wojciech Krasucki
wwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww
Slawomir Popiel wrote in message <65folu$6...@info.nask.pl>...

Cecylian

unread,
Nov 25, 1997, 3:00:00 AM11/25/97
to

Mysle, ze trzeba oddac Redlinskiemu, co Redlinskiego, a zabrac Redlinskiemu,
co nie jego.

Trzeba wrocic do reporterskich zmagan Redlinskiego i do jego wczesnych
ksiazek - chociazby znanej "Konopielki". I przypomniec jednego ze znanych
krytykow literackich, Bereze i jego analize tzw. prozy chlopskiej. A wiec -
ekspresowo i pokrotce - wedlug Berezy Redlinski nalezal do tzw. trzeciego
pokolenia pisarzy o rodowodzie chlopskim.

Pierwsze pokolenie - to chlopscy pisarze debiutujacy i piszacy przed druga
swiatowa lub zaraz po niej, w poetyce realistycznej, czasami wrecz
werystycznej.

Drugie pokolenie, to pisarze debiutujacy w latach okolo 1956, jak Mysliwski
czy Nowak (szkoda, ze bedac z Nowakiem w jednej redakcji - nie zdazylem czy
tez nie potrafilem lepiej poznac autora szkolnych lektur. Za to Tymowi chyba
rok temu z satysfakcja opowiadalem, ze odwrotnie niz Redlinski - potrafilem
znalezc w Nowym Jorku wartosci, w ktore zawsze wierzylem). Dla Berezy to
pokolenie o dwoch tozsamosciach - chlopskiej i nabytej - w powiesciach
swoich oddajacych swoiste rozszczepienie jazni (vide "Palac" czy lekturowe
"A jak krolem, a jak katem bedziesz").

Trzecie pokolenie - m.in. Redlinski - to pisarze siegajacy do technik
groteski. W latach siedemdziesiatych, gdy Henryk Bereza propagowal swoj
podzial literatury chlopskiej - jasno nie dopowiedziano, ze groteskowe
widzenie swiata trzeciego pokolenia czy rzutu chlopskich pisarzy bylo
techniczna metoda zapisu kleski polskich chlopow wciaganych bezrozumnie w
propagandowe machiny niechcianych awansow spolecznych.

Jezeli wiec jeszcze raz przeczytamy Redlinskiego, to jasno sie okaze, ze
kochanie sie na jezdzca z "uczycielka" w "Konopielce" jest swoista metafora
pozorow i chlopskiej odpornosci na "nowe". Ze po rozszczepianiu jazni
nawraca chlopskosc jako wada czy zaleta nie do latwego wyrugowania.

Redlinski byl pisarzem chlopskiej kleski. I jako chlopski "looser"
przyjechal na Greenpoint. By poniesc kleske. By jeszcze raz zapisac jeszcze
jedna ksiazke o klesce. Nie interesuje mnie, czy Redlinski zapijal sie na
Greenpoincie, czy nie. Nie interesuje mnie, czy Redlinski zemscil sie
ksiazka za szczurzy los. Jego zycie prywatne nie powinno miec wplywu na
zasadnicze watki analizy jego tworczosci.

Wiem, ze mozna Redlinskiego wpisac w jeszcze jeden, inny nurt polskiej
literatury i polskich literatow - w nurt polskiego poczucia nizszosci wobec
Zachodu. To temat jak rzeka z wieloma doplywami. Od cytowania romantykow,
poprzez Gombrowicza, Przybosia, Mrozka do Herberta czy Glowackiego
chociazby. Do zwiazkow z literatura rosyjska. Do przedmurza chrzescijanstwa.
Do historii. Za duzy to watek jak na jeden posting.

Wracajac do glownej mysli - gdyby nie bylo Greenpointu jako synonimu
polskiej niszy niskiej kultury, Redlinski na pewno by to ghetto stworzyl.
Nie jest wiec "wina" Redlinskiego, ze obmalowal Greenpoint. Nie potrafil w
swoich wczesniejszych ksiazkach pozbyc sie chlopskiej perspektywy widzenia,
nie potrafil w Ameryce pozbyc sie polskich kompleksow i
wschodnioeuropejskiego poczucia nizszosci.

Pamietam goscia z konca lat osiemdziesiatych, jak sie szarpal w Ameryce,
ktorej nie chcial, ktorej do konca nie rozumial. Jak probowal byc wydawca.
Jak probowal poprzez pijanstwo uchowac resztki godnosci "artysty" bez cienia
szansy na sukces artystyczny w Nowym Jorku.

Wracajac do wywiadu w "Nowym Dzienniku" wydrukowanym czy przedrukowanym -
ten wywiad jest dla mnie kleska dziennikarza, a nie wazna wypowiedzia
Redlinskiego. Ma sie wrazenie, ze dziennikarz przeczytal tylko ksiazke
"Szczuropolacy" - bez chociazby pobieznego zapoznania sie z roznorakimi
ocenami wczesniejszych ksiazek i doswiadczen reporterskich Redlinskiego.

Redlinski mowil, ze emigracja - jak banicja - jest kleska dla tulacza. I ze
wspolczesna Polska staje sie krajem obcym, w ktorym zaczyna sie zyc jak na
emigracji. To jest wyrazna przeswitujaca tresc wypowiedzi Redlinskiego. Bez
takiego rozumienia Redlinskiego wywiad jest niesmaczym belkotem osoby badz
co badz inteligentnej.

Dziennikarz nie potrafil wplesc wypowiedzi Redlinskiego w konteksty
kulturowe, w ktorych tworczosc Redlinskiego jest wyraznie uwiklana. I tak
wyszlo lamentowanie na przyspieszona amerykanizacje Polski i na polskie
nieumiejetnosci tworzenia nowych wartosci w innych krajach.

Tak, chodzi przeciez o wartosci. Redlinski jako polski pisarz jest rowniez
odpowiedzialny za wartosci. I to nie zostalo jasno powiedziane w wywiadzie.

Cecylian

______________________________________

Andrzej Kloczkowski wrote in message <347A95A3...@lmmb.nci.nih.gov>...


>W nowojorskim "Nowym Dzienniku" ukazal sie bardzo ciekawy wywiad z
>autorem "Szczuropolakow" (tylul nowego wydania ksiazki zmieniono na
>"Szczurojorczycy" Edwardem Redlinskim.
>
>Oto ciekawsze fragmenty:
>

Slawomir Popiel

unread,
Nov 26, 1997, 3:00:00 AM11/26/97
to

Cecylian wrote in message <65g7he$m...@sjx-ixn2.ix.netcom.com>...

>Mysle, ze trzeba oddac Redlinskiemu, co Redlinskiego, a zabrac
Redlinskiemu,
>co nie jego.
>
>Trzeba wrocic do reporterskich zmagan Redlinskiego i do jego wczesnych
>ksiazek - chociazby znanej "Konopielki". I przypomniec jednego ze znanych
>krytykow literackich, Bereze i jego analize tzw. prozy chlopskiej. A wiec -
>ekspresowo i pokrotce - wedlug Berezy Redlinski nalezal do tzw. trzeciego
>pokolenia pisarzy o rodowodzie chlopskim.
>
Po przeczytaniu Konopielki, Awansu czy Szczuropolakow, bez Berezy jak bez
wodki: Nierozbieriosz :-)). W szczegolnosci gdy chodzi o literature tak
skomplikowana jak ksiazki Redlinskiego, bez przewodnika jak Bereza, wszyscy
czuja sie beznadziejnie zagubieni.
Bereza uporzadkuje, zaszufladkuje i spokoj.

[..]


>
>Jezeli wiec jeszcze raz przeczytamy Redlinskiego, to jasno sie okaze, ze
>kochanie sie na jezdzca z "uczycielka" w "Konopielce" jest swoista metafora
>pozorow i chlopskiej odpornosci na "nowe". Ze po rozszczepianiu jazni
>nawraca chlopskosc jako wada czy zaleta nie do latwego wyrugowania.
>

Taki odporny to znowu nie byl, skoro usilowal wprowadzic ten zwyczaj w domu.
Odporniejsza okazala sie Handzia, co nijak sie zgodzic nie chciala na
zberezenstwa.
Powiedzial bym, ze wrecz przeciwnie, Kazik (bohater Konopielki) byl tak
nieodporny na nauczycielska wersje "Szalu", ze i zboze zaczal kosic kosa, a
nie jak przystalo, sierpem, scial drzewo w ktorym byl zaklety jego wlasny
los, w sumie podobne to bylo do indyka w Mrozka "Indyku", gdzie cala
spolecznosc wiski byla zbulwersowana owocem milosci indyka i kury.

>Redlinski byl pisarzem chlopskiej kleski. I jako chlopski "looser"
>przyjechal na Greenpoint. By poniesc kleske. By jeszcze raz zapisac jeszcze
>jedna ksiazke o klesce. Nie interesuje mnie, czy Redlinski zapijal sie na
>Greenpoincie, czy nie. Nie interesuje mnie, czy Redlinski zemscil sie
>ksiazka za szczurzy los. Jego zycie prywatne nie powinno miec wplywu na
>zasadnicze watki analizy jego tworczosci.
>

Cecylianie, Redlinski przyjechal tu w zupelnie innym celu, o ktorym
wspominalem w moim poprzednim postingu. Byl bardzo nietypowy na chlopa.
Chlopi daja sobie zupelnie niezle rade. Pan Redlinski, jak sam to opisywal,
nie mial zamiaru brac sie za robote, ktora ublizala jego godnosci. Poniewaz
jednak, po nieporozumieniu z partnerem, objazd autorski niedoszdl do skutku,
okazalo sie, ze Ameryka niemiala nic do zaoferowania p. Redlinskiemu, co nie
byloby ponizej jego godnosci. Facet byl zwyczajnie nieprzygotowany na
niespodzianke i zachowywal sie jak rozhisteryzowany "inteligent" a nie jak
chlop.

>Wiem, ze mozna Redlinskiego wpisac w jeszcze jeden, inny nurt polskiej
>literatury i polskich literatow - w nurt polskiego poczucia nizszosci wobec
>Zachodu. To temat jak rzeka z wieloma doplywami. Od cytowania romantykow,
>poprzez Gombrowicza, Przybosia, Mrozka do Herberta czy Glowackiego
>chociazby. Do zwiazkow z literatura rosyjska. Do przedmurza
chrzescijanstwa.
>Do historii. Za duzy to watek jak na jeden posting.
>

Alez, u Redlinskiego nie widac nadmiaru poczucia nizszosci, czy kompleksow.
Zwyczajna niechec do sytuacji w ktora zostal wmanewrowany. Poprostu nie mial
ochoty, moze nie czul sie przycisniety, aby zbyt ciezko pracowac. Kazda
wymowka dobra.

>Wracajac do glownej mysli - gdyby nie bylo Greenpointu jako synonimu
>polskiej niszy niskiej kultury, Redlinski na pewno by to ghetto stworzyl.
>Nie jest wiec "wina" Redlinskiego, ze obmalowal Greenpoint. Nie potrafil w
>swoich wczesniejszych ksiazkach pozbyc sie chlopskiej perspektywy widzenia,
>nie potrafil w Ameryce pozbyc sie polskich kompleksow i
>wschodnioeuropejskiego poczucia nizszosci.
>

Ale Greenpoint jest i nie ma potrzeby diabolizowac Redlinskiego. Greenpoint
jest taki, jaki jest i czesc Greenpointu zostala dosc trafnie odmalowana
przez niego. Szkoda tylko, ze facet zdecydowanie, tak z rozpedu, nie lubi
nas wszystkich. Wszyscy do jakiegos stopnia stalismy sie jego wrogami (w
jego odbiorze).

>Pamietam goscia z konca lat osiemdziesiatych, jak sie szarpal w Ameryce,
>ktorej nie chcial, ktorej do konca nie rozumial. Jak probowal byc wydawca.
>Jak probowal poprzez pijanstwo uchowac resztki godnosci "artysty" bez
cienia
>szansy na sukces artystyczny w Nowym Jorku.
>

Tak jakby tylko on jeden zagladal do flaszki.

>Wracajac do wywiadu w "Nowym Dzienniku" wydrukowanym czy przedrukowanym -
>ten wywiad jest dla mnie kleska dziennikarza, a nie wazna wypowiedzia
>Redlinskiego. Ma sie wrazenie, ze dziennikarz przeczytal tylko ksiazke
>"Szczuropolacy" - bez chociazby pobieznego zapoznania sie z roznorakimi
>ocenami wczesniejszych ksiazek i doswiadczen reporterskich Redlinskiego.
>
>Redlinski mowil, ze emigracja - jak banicja - jest kleska dla tulacza. I ze
>wspolczesna Polska staje sie krajem obcym, w ktorym zaczyna sie zyc jak na
>emigracji. To jest wyrazna przeswitujaca tresc wypowiedzi Redlinskiego. Bez
>takiego rozumienia Redlinskiego wywiad jest niesmaczym belkotem osoby badz
>co badz inteligentnej.
>

Wolno panu Redlinskiemu odbierac emigracje w taki sposob, zblizony do
sienkiewiczowskiego latarnika Skawinskiego, ale nie wszyscy emigranci sa tak
tragiczni jak Latarnik i Redlinski. Wywiad jest belkotem, gdyz tak jak i
"Sczuropolacy" jest odwetem Redlinskiego na nas wszystkich za jego wlasne
niepowodzenie.

>Dziennikarz nie potrafil wplesc wypowiedzi Redlinskiego w konteksty
>kulturowe, w ktorych tworczosc Redlinskiego jest wyraznie uwiklana. I tak
>wyszlo lamentowanie na przyspieszona amerykanizacje Polski i na polskie
>nieumiejetnosci tworzenia nowych wartosci w innych krajach.
>

Bo i bylo to lamentowaniem. Pocoz dziennikarz mial komplikowac sprawe prosta
jak konstrukcja cepa? A moze wlasnie w imie dziennikarskiej rzetelnosci, nie
powinien przyprawiac patriotycznym pieprzem wypowiedzi tak przejrzystej, jak
tylko mogla byc?

>Tak, chodzi przeciez o wartosci. Redlinski jako polski pisarz jest rowniez
>odpowiedzialny za wartosci. I to nie zostalo jasno powiedziane w wywiadzie.
>

"Kurna chata owinieta w dym,
Tredowata przy lozeczku mym...."
:-))))))))))))

>Cecylian
>
>______________________________________
>
[...]

Cecylian

unread,
Nov 26, 1997, 3:00:00 AM11/26/97
to

Panie S. Popiel,

Ma Pan racje - nie trzeba czytac krytykow, by po swojemu zrozumiec ksiazke.
Szanuje Panski poglad.

Ma Pan racje - proba awansu Kaziuka jest pasmem jego spolecznych sukcesow.

Ma Pan racje - chlopscy emigranci do Ameryki plasuja sie na gorze drabiny
spolecznej w Ameryce. Inne nacje szanuja Polakow i nie w glowie im nasmiewac
sie z prymitywizmu przybyszow z Polski.

Itd.

Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze nie
zaczeli.

Cecylian

____________________________________


Slawomir Popiel wrote in message <65gmqg$c...@info.nask.pl>...

>"Kurna chata owinieta w dym,
>Tredowata przy lozeczku mym...."
>:-))))))))))))

Wojtek Rypniewski

unread,
Nov 26, 1997, 3:00:00 AM11/26/97
to

In article <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>, "Cecylian"
<l...@ix.netcom.com> wrote:

> Panie S. Popiel,
>
> Ma Pan racje - nie trzeba czytac krytykow, by po swojemu zrozumiec ksiazke.
> Szanuje Panski poglad.
>
> Ma Pan racje - proba awansu Kaziuka jest pasmem jego spolecznych sukcesow.
>
> Ma Pan racje - chlopscy emigranci do Ameryki plasuja sie na gorze drabiny
> spolecznej w Ameryce. Inne nacje szanuja Polakow i nie w glowie im nasmiewac
> sie z prymitywizmu przybyszow z Polski.
>
> Itd.
>

Jak widzisz Slawku, na drugi raz musisz sie chyba troche lepiej
przygotowac do polemiki z Cecylianem (BTW, radze sie tez upewnic
zawczasu czy jestes z nim na "Ty", czy per "Pan"?)

Ale ja i tak jestem sklonny przyznac racje Tobie. Ot, facet przyjechal
sobie do Hameryki, troche utknal nie tam gdzie chcial ale jest przeciez
zawodowcem, wiec zrobil swoje, po swojemu i z tego co mial pod reka.
I bardzo dobrze. I z glowy. Teraz juz niczym nie musi sie przejmowac,
o nic go glowa nie boli, gdyz reszte zrobi Cecylian - zdecyduje
do ktorej generacji post-chlopskich pisarzy nalezy go przypisac
i ilustopniowe powinno byc czytanie jego powiesci.

> Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze nie
> zaczeli.
>

Yeeees, all those great composers - they are all dead... Decomposing!

Wojtek
--
------------------------------------------------------------------------
Wojciech R. Rypniewski tel: +49-40-89902142
EMBL c/o DESY fax: +49-40-89902149
Notkestrasse 85 E-mail: woj...@embl-hamburg.de
D-22603 Hamburg, Germany WWW: http://www.embl-hamburg.de/~Wojtek/
------------------------------------------------------------------------
One should never believe an experiment
until it has been confirmed by theory. - Sir Arthur Eddington
------------------------------------------------------------------------

Slawomir Popiel

unread,
Nov 26, 1997, 3:00:00 AM11/26/97
to

Wojtek Rypniewski wrote in message ...


>In article <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>, "Cecylian"
><l...@ix.netcom.com> wrote:
>

[...]

>Jak widzisz Slawku, na drugi raz musisz sie chyba troche lepiej
>przygotowac do polemiki z Cecylianem (BTW, radze sie tez upewnic
>zawczasu czy jestes z nim na "Ty", czy per "Pan"?)
>
>Ale ja i tak jestem sklonny przyznac racje Tobie. Ot, facet przyjechal
>sobie do Hameryki, troche utknal nie tam gdzie chcial ale jest przeciez
>zawodowcem, wiec zrobil swoje, po swojemu i z tego co mial pod reka.
>I bardzo dobrze. I z glowy. Teraz juz niczym nie musi sie przejmowac,
>o nic go glowa nie boli, gdyz reszte zrobi Cecylian - zdecyduje
>do ktorej generacji post-chlopskich pisarzy nalezy go przypisac
>i ilustopniowe powinno byc czytanie jego powiesci.
>
>> Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze
nie
>> zaczeli.
>>
>
>Yeeees, all those great composers - they are all dead... Decomposing!
>
>Wojtek


Nie przejmuj sie Wojtku. Z Cecylianem znamy sie pare ladnych lat i z reguly
niezgadzamy sie na zaden temat.
Jego stalym zwyczajem jest, ze gdy wydaje mu sie ze mowi bardzo wazne rzeczy
(np. interpretuje New York City Building Code), zawsze mowi wtedy na "Pan".
:-))))

Slawomir Popiel

unread,
Nov 26, 1997, 3:00:00 AM11/26/97
to

Cecylian wrote in message <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>...
>Panie S. Popiel,
>
>Ma Pan racje -[...]


>
>Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze nie
>zaczeli.
>

>Cecylian
>


Alez, Cecylianie, oczywiscie, ze jak zwykle masz racje. W szczegolnosci
dotyczy to muzyki. Niezwykle wazna rzecza dla dyrygenta jest prawidlowe
rozpoznanie powyzszych stanow muzycznych, w przeciwnym razie dyrygent moze
zaczac dyrygowac orkiestra jeszcze przed przybyciem muzykow. Bedzie wtedy
wgladal jak...

{zajrze do Berezy i powiem Ci jak wyglada dyrygent dyrygujacy nikim...}

a z tlumu moze pasc okrzyk, ze krol jest nagi. :-))

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Zacznijmy od konca - wizja, w ktorej glusi tworza symfonie (nawet tak
potezne jak IX), slepi dyskutuja o kolorach, analfabeci tworza kulture
pisana a naukowcy pracuja w swoich laboratoriach - przewyzsza nosnoscia
wyrazu wszystkie opisy piekla.

Cecylian nie narzuca nikomu sposobu interpretacji ksiazek - zada tylko, by
jego interpretacja miala prawo do zycia. Cecylian nie chce dostrzec
malostkowosci pisarza jako czlowieka, dlatego woli bawic sie w struktury
kulturowe jego ksiazek.

Cecylian mowi na Pan Panu Slawomirowi Popielowi tylko wtedy, gdy moze czegos
Pana Slawomira nauczyc - tym samym podkresla, ze niewiedza Pana Slawomira
Popiela nie jest pretekstem do natrzasania sie. Mozna to Panowanie nazwac
nadymaniem, ale z przeproszeniem, to nie to samo co wydymanie (jeszcze raz
przepraszam za wulgarnosc czy tez jowialnosc mysli).

Cecylian

_______________________________________


Wojtek Rypniewski wrote in message ...
>In article <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>, "Cecylian"
><l...@ix.netcom.com> wrote:
>

>> Panie S. Popiel,
>>


>> Ma Pan racje - nie trzeba czytac krytykow, by po swojemu zrozumiec
ksiazke.
>> Szanuje Panski poglad.
>>
>> Ma Pan racje - proba awansu Kaziuka jest pasmem jego spolecznych
sukcesow.
>>
>> Ma Pan racje - chlopscy emigranci do Ameryki plasuja sie na gorze drabiny
>> spolecznej w Ameryce. Inne nacje szanuja Polakow i nie w glowie im
nasmiewac
>> sie z prymitywizmu przybyszow z Polski.
>>
>> Itd.
>>
>

>Jak widzisz Slawku, na drugi raz musisz sie chyba troche lepiej
>przygotowac do polemiki z Cecylianem (BTW, radze sie tez upewnic
>zawczasu czy jestes z nim na "Ty", czy per "Pan"?)
>
>Ale ja i tak jestem sklonny przyznac racje Tobie. Ot, facet przyjechal
>sobie do Hameryki, troche utknal nie tam gdzie chcial ale jest przeciez
>zawodowcem, wiec zrobil swoje, po swojemu i z tego co mial pod reka.
>I bardzo dobrze. I z glowy. Teraz juz niczym nie musi sie przejmowac,
>o nic go glowa nie boli, gdyz reszte zrobi Cecylian - zdecyduje
>do ktorej generacji post-chlopskich pisarzy nalezy go przypisac
>i ilustopniowe powinno byc czytanie jego powiesci.
>

>> Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze
nie
>> zaczeli.
>>
>

>Yeeees, all those great composers - they are all dead... Decomposing!
>
>Wojtek

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Widzisz Pan, Panie Popiel - jako inzynier w koncu zaopoetyzowales i Ty!
W "Studium przedmiotu" Herbert napisal - "Najpiekniejszy jest przedmiot,
ktorego nie ma". Oryginalne slady tej mysli znajdziesz Pan u Paula Valery.
Ale i we wspolczesnych filmach wpasc Pan mozesz na zabawy z nieistniejacymi
przedmiotami - pamieta Pan zakonczenie "Powiekszenia" Antonioniego, gdzie
grano w tenisa bez sprzetu i pilki?

Panska propozycja usuniecia ludzi ze sceny jest dramatycznym i rewolucyjnym
poglebieniem idei francuskiego symbolizmu. Oby tak dalej!

Cecylian
_______________________________________________

Slawomir Popiel wrote in message <65htmo$k...@info.nask.pl>...


>
>Cecylian wrote in message <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>...

>>Panie S. Popiel,
>>
>>Ma Pan racje -[...]


>>
>>Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze nie
>>zaczeli.
>>

>>Cecylian
>>
>
>
>Alez, Cecylianie, oczywiscie, ze jak zwykle masz racje. W szczegolnosci
>dotyczy to muzyki. Niezwykle wazna rzecza dla dyrygenta jest prawidlowe
>rozpoznanie powyzszych stanow muzycznych, w przeciwnym razie dyrygent moze
>zaczac dyrygowac orkiestra jeszcze przed przybyciem muzykow. Bedzie wtedy
>wgladal jak...
>
>{zajrze do Berezy i powiem Ci jak wyglada dyrygent dyrygujacy nikim...}
>
>a z tlumu moze pasc okrzyk, ze krol jest nagi. :-))

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Z Building Code to jest tak, ze egzemplarz tego dziela mam na polce tylko
ja, nie dziwota, ze trzeba odstawic Pana Popiela na przyzwoita odleglosc od
piersi, by ksiazki nie ukradl. Stad ten Pan.

W sytuacjach dramatycznych gadamy z Panem Popielem na Ty - ostatnio dzwonil
do mnie z malego samolotu, powiedzial, ze bylo widno, gdy wylatywal, ale
zciemnilo sie i szuka drogi powrotnej. Z przyjemnoscia sprowadzilem go na
Ziemie.

Pan Popiel rozpowszechnia tez pogloski, ze gdyby odjac mi dwadziescia funtow
i dziesiec lat - to ja kubek w kubek jak Pan Popiel. Moze i ma racje, ale sa
i inne roznice: slepka ma czarne jak diabelek, wlosy tez, nos bardziej
zakrzywiony, jak Marks i Engels ma dlugi tulow i krotkie nogi i rece jakies
takie szponowate. O falszywych blyskach w oczetach i krzywym usmiechu juz
nie powiem.

Cecylian
____________________________

Slawomir Popiel wrote in message <65htd3$k...@info.nask.pl>...


>
>Wojtek Rypniewski wrote in message ...
>>In article <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>, "Cecylian"
>><l...@ix.netcom.com> wrote:
>>

>[...]


>
>>Jak widzisz Slawku, na drugi raz musisz sie chyba troche lepiej
>>przygotowac do polemiki z Cecylianem (BTW, radze sie tez upewnic
>>zawczasu czy jestes z nim na "Ty", czy per "Pan"?)
>>
>>Ale ja i tak jestem sklonny przyznac racje Tobie. Ot, facet przyjechal
>>sobie do Hameryki, troche utknal nie tam gdzie chcial ale jest przeciez
>>zawodowcem, wiec zrobil swoje, po swojemu i z tego co mial pod reka.
>>I bardzo dobrze. I z glowy. Teraz juz niczym nie musi sie przejmowac,
>>o nic go glowa nie boli, gdyz reszte zrobi Cecylian - zdecyduje
>>do ktorej generacji post-chlopskich pisarzy nalezy go przypisac
>>i ilustopniowe powinno byc czytanie jego powiesci.
>>

>>> Ma Pan racje - sluchanie muzyki jest dwustopniowe - graja albo jeszcze
>nie
>>> zaczeli.
>>>
>>

>>Yeeees, all those great composers - they are all dead... Decomposing!
>>
>>Wojtek
>
>

>Nie przejmuj sie Wojtku. Z Cecylianem znamy sie pare ladnych lat i z reguly
>niezgadzamy sie na zaden temat.
>Jego stalym zwyczajem jest, ze gdy wydaje mu sie ze mowi bardzo wazne
rzeczy
>(np. interpretuje New York City Building Code), zawsze mowi wtedy na "Pan".
>:-))))

Slawomir Popiel

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Cecylian wrote in message <65n514$2...@sjx-ixn6.ix.netcom.com>...

>Z Building Code to jest tak, ze egzemplarz tego dziela mam na polce tylko
>ja, nie dziwota, ze trzeba odstawic Pana Popiela na przyzwoita odleglosc od
>piersi, by ksiazki nie ukradl. Stad ten Pan.
>
Juz nie masz, jest u mnie. No to jak Panie Cecylianie? :-))

>W sytuacjach dramatycznych gadamy z Panem Popielem na Ty - ostatnio dzwonil
>do mnie z malego samolotu, powiedzial, ze bylo widno, gdy wylatywal, ale
>zciemnilo sie i szuka drogi powrotnej. Z przyjemnoscia sprowadzilem go na
>Ziemie.
>

Zawsze stapam po ziemi, nawet bedac na gorze.

>Pan Popiel rozpowszechnia tez pogloski, ze gdyby odjac mi dwadziescia
funtow
>i dziesiec lat - to ja kubek w kubek jak Pan Popiel. Moze i ma racje, ale
sa
>i inne roznice: slepka ma czarne jak diabelek, wlosy tez, nos bardziej
>zakrzywiony, jak Marks i Engels ma dlugi tulow i krotkie nogi i rece jakies
>takie szponowate. O falszywych blyskach w oczetach i krzywym usmiechu juz
>nie powiem.
>

Najwyrazniej podlales indyka zbyt obficie. Bylo 10 lat dodac i wlosy, odjac
20 funtow.

>Cecylian
>____________________________
>
>Slawomir Popiel wrote in message <65htd3$k...@info.nask.pl>...
>>
>>Wojtek Rypniewski wrote in message ...
>>>In article <65h5is$9...@sjx-ixn3.ix.netcom.com>, "Cecylian"
>>><l...@ix.netcom.com> wrote:
>>>

Slawomir Popiel

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Cecylian wrote in message <65n3hr$e20$1...@helios.man.lublin.pl>...

>Zacznijmy od konca - wizja, w ktorej glusi tworza symfonie (nawet tak
>potezne jak IX), slepi dyskutuja o kolorach, analfabeci tworza kulture
>pisana a naukowcy pracuja w swoich laboratoriach - przewyzsza nosnoscia
>wyrazu wszystkie opisy piekla.
>
>Cecylian nie narzuca nikomu sposobu interpretacji ksiazek - zada tylko, by
>jego interpretacja miala prawo do zycia. Cecylian nie chce dostrzec
>malostkowosci pisarza jako czlowieka, dlatego woli bawic sie w struktury
>kulturowe jego ksiazek.
>
Po dlugich tygodniach podrozy statki pod dowodztwem szlachetnego Cristobal
Colon przybily do nieznanego ladu. Przybysze zostali uroczyscie powitani
przez miejscowa ludnosc, a przywodca miejscowych witajac przybyszow
westchnal z ulga: Senor Colon, nareszcie nas odkryles.

>Cecylian mowi na Pan Panu Slawomirowi Popielowi tylko wtedy, gdy moze
czegos
>Pana Slawomira nauczyc - tym samym podkresla, ze niewiedza Pana Slawomira
>Popiela nie jest pretekstem do natrzasania sie. Mozna to Panowanie nazwac
>nadymaniem, ale z przeproszeniem, to nie to samo co wydymanie (jeszcze raz
>przepraszam za wulgarnosc czy tez jowialnosc mysli).
>

Ostroznie Cecylianie z tym nadymaniem, bo gdy krol zwierzat zakomenderuje
aby te piekne zwierzeta zgrupowaly sie po prawej stronie a madre po lewej,
zostaniesz w srodku, krzyczac z rozpacza "a co, mam sie rozdwoic?"

>Cecylian

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Teraz to ja bede kradl!

Cecylian

_______________________________

Slawomir Popiel wrote in message <65nlln$9...@info.nask.pl>...

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Panie Popiel,

Ciesze sie, ze wzdycha Pan z ulga. Obiecuje, ze Pana do rezerwatu czy do ZOO
nie wysle - wszystkie miejsca czy klatki zostaly zajete przez innych
inzynierow (takze pospolitych zab cecylianskich w ZOO zwykle nie ma).

Cecylian

___________________________________________

Slawomir Popiel wrote in message <65nm9i$g...@info.nask.pl>...


>Cecylian wrote in message <65n3hr$e20$1...@helios.man.lublin.pl>...
>>Zacznijmy od konca - wizja, w ktorej glusi tworza symfonie (nawet tak
>>potezne jak IX), slepi dyskutuja o kolorach, analfabeci tworza kulture
>>pisana a naukowcy pracuja w swoich laboratoriach - przewyzsza nosnoscia
>>wyrazu wszystkie opisy piekla.
>>
>>Cecylian nie narzuca nikomu sposobu interpretacji ksiazek - zada tylko, by
>>jego interpretacja miala prawo do zycia. Cecylian nie chce dostrzec
>>malostkowosci pisarza jako czlowieka, dlatego woli bawic sie w struktury
>>kulturowe jego ksiazek.
>>
>Po dlugich tygodniach podrozy statki pod dowodztwem szlachetnego Cristobal
>Colon przybily do nieznanego ladu. Przybysze zostali uroczyscie powitani
>przez miejscowa ludnosc, a przywodca miejscowych witajac przybyszow
>westchnal z ulga: Senor Colon, nareszcie nas odkryles.
>
>>Cecylian mowi na Pan Panu Slawomirowi Popielowi tylko wtedy, gdy moze
>czegos
>>Pana Slawomira nauczyc - tym samym podkresla, ze niewiedza Pana Slawomira
>>Popiela nie jest pretekstem do natrzasania sie. Mozna to Panowanie nazwac
>>nadymaniem, ale z przeproszeniem, to nie to samo co wydymanie (jeszcze raz
>>przepraszam za wulgarnosc czy tez jowialnosc mysli).
>>
>Ostroznie Cecylianie z tym nadymaniem, bo gdy krol zwierzat zakomenderuje
>aby te piekne zwierzeta zgrupowaly sie po prawej stronie a madre po lewej,
>zostaniesz w srodku, krzyczac z rozpacza "a co, mam sie rozdwoic?"
>
>>Cecylian
>>

Cecylian

unread,
Nov 28, 1997, 3:00:00 AM11/28/97
to

Nie dziesiec tylko dziewiec, Ty masz urodziny 26 listopada, ja 25. Co do
wlosow to sie nie sprzeczam. Nie kazdy musi trzymac koltun na glowie.

Cecylian

_______________________________
Slawomir Popiel wrote in message <65nlln$9...@info.nask.pl>...
>Cecylian wrote in message <65n514$2...@sjx-ixn6.ix.netcom.com>...

0 new messages