~~~~~
~~~~~
Sciskam Panska reke zachecajaco,
S.B.
==============================
Subject: List z ambasady USA w Warszawie (o paszportach)
From: cali...@webtv.net (beachboy)
Date: 6/25/00 7:50 PM Pacific Daylight Time
Message-id: <2386-395...@storefull-151.iap.bryant.webtv.net>
Toz o tym wlasnie mowie w watku "Migrena Radoslawa". Konwencja
konsularna PRL-USA z 31 maja 1972 jest nadal technicznie w mocy, bo ani
PRL, ani RP (spadkobierca prawny PRL), ani USA jej nie wypowiedzialy.
Radoslaw sie wojowniczo wypowiedzial publicznie podczas konferencji PAI
"Polska-Polonia" 15 czerwca 2000 w Warszawie, ze nie odda ani guzika (to
jest, ze nie popusci wymagania paszportow polskich przy wyjezdzie z RP
od podwojnych obywateli). Wiec teraz Radoslaw slusznie ma klopoty, bo
nie zapytal przedtem swoich wlasnych ministerialnych prawnikow.
Departament Stanu w Waszyngtonie na szczescie ma prawnikow bez zarzutu,
wiec wie, ze jak popusci Radoslawowi, to moze byc skarzony (przed
lepszymi sadami niz polskie) o straty poniesione w nastepstwie
zaniedbania opieki konsularnej nad obywatelami USA plus exemplary
damages.
Teraz Radoslaw moze albo renegocjowac cala konwencje konsularna
(skomplikowane negocjacje na dlugie miesiace, bez gwarancji sukcesu),
albo jednostronnie wypowiedziec konwencje ("unfriendly act"), albo
zmodyfikowac projekt rzadowy ustawy o obywatelstwie (za chude uszy),
albo podac sie do dymisji (nie ma obawy). Jego szanse na to, zeby
Amerykanie popuscili mu tylko art.29 konwencji konsularnej, a reszte
zostawili w spokoju, sa kiepskie.
Ludzie Radoslawa dodatkowo z wlasnej inicjatywy zantagonizowali
Departament Stanu, mowiac 12 (albo 19 - data niejasna) czerwca 2000
r. przedstawicielom polskich biur podrozy w Chicago, ze Konsulat sie
konsultowal z INS, a INS im odpowiedziala, ze nic nie ma przeciwko
nowej procedurze paszportowej. Nie przyszedl im do glowy jeden kluczowy
drobiazg, ze INS nie ma nic do obywateli USA,ktorzy naleza do
kompetencji State Dept., wiec klamstwo na krociutkich nogach szybciutko
sie ryplo. Zwlaszcza ze nic z INS nie mieli na pismie. Radoslaw ma teraz
do wyboru: wyrzucic konsula generalnego w Chicago albo wytlumaczyc DS,
ze nic sie nie stalo.
W sumie, w tym teatrze oprocz dramatu zamordyzmu leci jednoczesnie
tragikomedia niekompetencji.
Stary Wiarus
sta...@hotmail.com
Sent via Deja.com http://www.deja.com/
Before you buy.
On Mon, 26 Jun 2000 04:11:10 GMT, "Ryszard S. Górski"
<Ryszar...@worldnet.att.net> wrote:
>...obywatel USA moze zmienic swoje imie i nazwisko.
>
>Zabieg ten jest stosunkowo tani i malo uciazliwy.
Jest to zabieg prosty i tani. pytanie tylko po co? Czy naprawde kwota
$130 jest czyms tak strasznym, ze poslugiwanie sie polskim paszportem
w Polsce nie wchodzi w gre? Poza osobami pracujacymi dla rzadu Stanow
czy amerykanskich sil zbrojnych, ktore i tak przyjmujac tego typu
prace nie powinny posiadac innego obywatelstwa, komu jeszcze na dobra
sprawe moze zalezec na tym zeby ukryc swoja Polskosc?
Poza tym przyjezdzajac do Polski pod zmienionym nazwiskiem, osoba ta
nadal lamie polskie prawo, tyle ze zmniejsza sie prawdopodobienstwo
wykrycia tego. Ale czy zlodziej, ktory nie zostal przylapany na
kradziezy nie pozostaje nadal zlodziejem?
Krzysztof Wroblewski
======================
"Poza osobami pracujacymi dla rzadu Stanow
czy amerykanskich sil zbrojnych, ktore i tak przyjmujac tego typu
prace nie powinny posiadac innego obywatelstwa, komu jeszcze na dobra
sprawe moze zalezec na tym zeby ukryc swoja Polskosc?"
Pan oszalal, albo pan otrzymal nowe instrukcje. Gdyby pan przedtem
uwazal, to dowiedzialby sie pan, ze jako czesc procedury zrzeczenia
obywatelstwa RP wymagane jest zlozenie dwoch egzemplarzy wlasnorecznie
podpisanego zyciorysu. Jednym slowem, oficer armii Stanow Zjednoczonych
powinien przekazac na pismie streszczenie swojej kariery wojskowej
sluzbom specjalnym RP, ditto pracownik przemyslu zbrojeniowego
interesujacy dla tych sluzb w kontekscie szpiegostwa przemyslowego,
ditto dyplomata amerykanski pochodzenia polskiego z dostepem do spraw
tajnych, ditto doradca polityka amerykanskiego z dobrymi kontaktami na
Kapitolu. Najlepiej zanim przyjma nastepne stanowisko.
Rzad USA toleruje czysto techniczne posiadanie podwojnego obywatelstwa
przez osoby na tego rodzaju stanowiskach, poniewaz dobrze zdaje sobie
sprawe ze proba zrzeczenia sie obywatelstwa RP moze przyniesc wiecej
szkody interesom USA niz zostawienie calej sprawy w spokoju. Zreszta,
aby pana uspokoic, zapewniam pana, ze osoby w takich sytuacjach dobrze
wiedza, dlaczego nie powinny jezdzic do Polski z polskim paszportem.
Ci, ktorzy ich o tym poinformowali, rownie dobrze wiedza, co sadzic o
osobach namawiajacych innych, aby wlasnie z paszportem polskim do Polski
pojechali. Panska obrona stanowiska rzadu RP jest wzruszajaca, ale
jedyne, co pan sobie w ten sposob ewentualnie zalatwi odmownie, to
wlasna amerykanska wize pobytowa. A katedry w kraju w nagrode za
sama prawomyslnosc, to juz dzisiaj nie daja.
A co to za ustawa 1408? Przed testem chcialbym ja mniej wiecej znac, bo
nie chce wyladowac w Krasnojarsku w obozie pracy :-)))
Druk Sejmowy Nr 1408, zawierajacy rzadowy projekt nowej ustawy o
obywatelstwie. Mozna sobie sciagnac z www.sejm.gov.pl, szukac przez
odnosnik "Sejmowy System Informacji Prawnej", format .pdf, 431kB.
Fascynujaca lektura.
Niech Pan uwaza w ciemnych zaulkach na
ob.Wroblewskiego.
Zycze powodzenia,
S.B.
========================
Mr. Jan Kowalski
1444 Lazy Tree Rd.
Granada Hills, Ca 90777
Tel .: (310) 555-2222
June 14, 2000
Senator Dianne Finestein
331 Hart Senate Office Building
Washington, D. C. 20510
Dear Senator,
I am asking you to address serious legal, economic, and security problems
arising for US citizens, including US government employees and members of US
Armed Forces, from a Bill presently passing the Parliament of the Republic
of Poland (The Sejm).
The draft Bill presented in the Polish Parliament is contained in the
parliamentary document known as 'Druk Sejmowy No. 1408', and is referred to
in this letter as the Bill 1408. Bill 1408 provides the legal definition of
who, and under what conditions, is a citizen of the Republic of Poland.
When Bill 1408 becomes the law of Poland, US citizens travelling to Poland
will be subjected to arbitrary redefinition of their citizenship at the
Polish border, based on the Polish authorities presumption of their Polish
citizenship. The presumption of Polish citizenship will be based on a crude
and highly biased form of ethnic profiling, taking in an individual's place
of birth, parental place of birth, language spoken, and/or an apparently
Polish surname. The Polish Government authority charged with administering
the profiling is the Polish Border Guards. The critical computer databases
of the Polish Border Guards will not be open to the public or Polish
Parliament's scrutiny.
Once the Polish Border Guards arbitrarily declare a US citizen a Polish
national, he/she is deprived of the US consular protection, and his/her
right to depart Poland on the US passport is denied. The US citizen in this
situation is forced to acquire the passport of the Republic of Poland
through a process that may take many weeks, and has no guarantee of being
successful. Meanwhile, the person may be denied access to the US Consul and
prevented from leaving the Polish territory, or indeed be held incommunicado
at the discretion of Polish authorities. It is important to mention that the
Polish Bill 1408 provides no exemption from this process for foreign
Government officials and members of allied armed forces, many of whom are of
Polish origin by birth or descent.
The above described provisions of Bill 1408 are in violation of the United
States law. Sec. 1448. of the US Code (Oath of renunciation and allegiance)
requires all naturalized US citizens to "renounce and abjure absolutely and
entirely all allegiance and fidelity to any foreign prince, potentate,
state, or sovereignty of whom or which the applicant was before a subject or
citizen". Accordingly, a naturalized (as well as a natural born) US citizen
owes allegiance to no other state but the United States of America.
The Government of the Republic of Poland offers a purported remedy from the
effects of Bill 1408, by offering to the presumed Polish citizens in the
above described situation access to a process of renunciation of Polish
citizenship. According to the information available from Polish Consulates
in the United States, this process takes a year or more. Information from
the Polish-American community in the United States indicates that the
renunciation of Polish citizenship has been designed by the Polish
Government to be a deliberately punishing bureaucratic quagmire.
An applicant for renunciation is required to provide documents virtually
impossible to obtain without physically being in Poland, and difficult to
obtain while in Poland. His or her application will not be processed unless
these documents have been presented in full. A Catch-22 paradox is therefore
created where a US citizen, rightly or wrongly presumed by the Polish
Government to be a Polish citizen, cannot free him or herself of the
presumed obligations of Polish citizenship without presenting him or herself
personally in Poland, thus placing him or herself entirely in the hands of
the Polish Government, and outside the reach of the legal or consular
assistance of the Government of the United States.
Many US citizens, in particular those who are former refugees from
Communism, may not be able at to obtain any documents at all to satisfy the
Polish authorities; this is due to the length of time elapsed since their
emigration form Poland, obstruction by local officials in Poland, and the
generally poor state of minor Polish civil records that are the required
source of these documents. The Bill 1408 makes no allowance for such
situations.
It should be noted that the presumed Polish citizenship cannot be
surrendered, renounced or resigned at will. While a citizen of the United
States is free at any time to renounce his or her US Citizenship by making
an appropriate declaration before a US Government official, no comparable
liberty exists in Polish law. A Polish applicant for renunciation of his or
her presumed Polish citizenship is required to make a detailed application
for release from citizenship to the President of the Republic of Poland. The
President makes an executive decision to release the applicant from the
presumed Polish citizenship or otherwise. The executive decision is final,
and is not appealable to Polish courts. The matter will not be placed before
the President unless and until all complex supporting documentation has been
assembled and submitted, and high administrative fees have been paid to the
Polish Government.
Lack of action of the US Senate and Congress regarding the effect of this
repressive foreign law upon citizens of the United States may result in
damage to the US national interest as follows:
- loss of business and income by private US citizens and US corporations;
- arbitrary detention in Poland of US military personnel and US Government
officials who are of Polish origin by birth or descent;
- denial of consular protection due to all US citizens abroad;
- inability of the US Armed Forces to fulfil their NATO alliance obligations
while stationed in Poland within the framework of NATO.
If the Polish Government cannot be prevailed upon to scrap the Bill 1408, an
alternative solution could involve an urgent conclusion of a Consular Treaty
between the Government of the United States and the Government of the
Republic of Poland. Such a Treaty would have to provide for full US consular
protection of all US citizens entering the territory of the Republic of
Poland, and in particular for their unrestricted right to leave Poland as US
citizens. The rights of US citizens temporarily in the territory of the
Republic or Poland must be free from arbitrary abrogation by the Polish
Government.
I urge you to immediately take appropriate actions with a view to ensuring
the safety and dignity of US citizens, and to preserving the national
interest of the United States, currently threatened in Poland by the
impending operation of the Bill 1408.
Yours truly,
Jan Kowalski
>Pan oszalal, albo pan otrzymal nowe instrukcje. Gdyby pan przedtem
>uwazal, to dowiedzialby sie pan, ze jako czesc procedury zrzeczenia
>obywatelstwa RP wymagane jest zlozenie dwoch egzemplarzy wlasnorecznie
>podpisanego zyciorysu. Jednym slowem, oficer armii Stanow Zjednoczonych
>powinien przekazac na pismie streszczenie swojej kariery wojskowej
>sluzbom specjalnym RP, ditto pracownik przemyslu zbrojeniowego
>interesujacy dla tych sluzb w kontekscie szpiegostwa przemyslowego,
>ditto dyplomata amerykanski pochodzenia polskiego z dostepem do spraw
>tajnych, ditto doradca polityka amerykanskiego z dobrymi kontaktami na
>Kapitolu. Najlepiej zanim przyjma nastepne stanowisko.
Drogi Wiarusie, wypiles chyba kapenke, albo najwyrazniej nie
doczytales tego co napisalem. Owa osoba powinna sie zrzec polskiego
obywatelstwa ZANIM zostala oficerem.
>Rzad USA toleruje czysto techniczne posiadanie podwojnego obywatelstwa
>przez osoby na tego rodzaju stanowiskach, poniewaz dobrze zdaje sobie
>sprawe ze proba zrzeczenia sie obywatelstwa RP moze przyniesc wiecej
>szkody interesom USA niz zostawienie calej sprawy w spokoju. Zreszta,
>aby pana uspokoic, zapewniam pana, ze osoby w takich sytuacjach dobrze
>wiedza, dlaczego nie powinny jezdzic do Polski z polskim paszportem.
Z Twoich tekstow Wiarusie, moznaby wywnioskowac, ze osob tych sa
milony i osoby te nic innego nie robia poza podrozami do Polski. A
tymczasem, najprawdopodobniej tak nie jest. Ani tych osob nie jest
zbyt wiele, ani one same do Polski sie nie pchaja. Stad uzalanie sie
nad ich ciezkim losem, bo ktos kaze im przestrzegac prawa, brzmi
bardzo elegancko ale faktycznie jest to czysta demagogia i na sile
budowanie problemu tam gdzie go nie ma.
> Panska obrona stanowiska rzadu RP jest wzruszajaca,
Nic tak nie demoralizuje jak prawo, ktorego mozna nie przestrzegac.
Jezeli prawo jest zle, to nalezy je zmienic. W kazdym demokratycznym
kraju istnieja stosowne procedury przewidziane w tym celu. Wylewanie
jednak krokodylich lez nad tym, ze rzad badz stosowne instytucje prawo
egzekwuja jest smieszne. Szkoda, ze Wiarusie, nie zdajesz sobie z tego
sprawy.
Krzysztof Wroblewski
Po pierwsze - nie nastapilo wyrazne odzegnanie sie III Rzeczypospolitej od
prawa uchwalanego w PRL. Trudno wiec mowic o demokracji, skoro np. uchodzca
polityczny z lat osiemdziesiatych, uchodzca - bo uznany np. przez Wysokich
Komisarzy za uchodzce i dzieki temu uzyskal azyl polityczny - powiedzmy w
USA - jest w dalszym ciagu wlasnoscia polskiego panstwa - skorumpowanego,
nie dotrzymujacego obietnic politycznych, z bylymi przefarbowanymi
komunistami na szczycie drabinek polityczno-spolecznych. Co to za wolnosc, w
ktorej uchodzca polityczny musi blagac o zabranie mu obywatelstwa, bo
inaczej - gdy po latach na starosc do kraju bedzie chcial w odwiedziny
pojechac - nowy rzad moze mu w kosci dac, ze kiedys deklarowal wole wyjazdu
z komunistycznego piekla? Prosze udowodnic, ze taki turysta nigdy w kosc nie
dostanie i nigdy nikomu taka mysl do glowy nie wpadla i nie wpadnie.
Znany jest skadinad tzw. sen emigranta. Scenariusz jest ten sam. Czlowiek
przyjechal odwiedzic swoje miasto i rodzine i juz nie moze wrocic. Caly jego
dorobek szlag trafia. Niezlym psychologiem musial byc tworca projektu nowej
ustawy, by ten typowy sen zamienic na realna grozbe.
C.
>Po pierwsze - nie nastapilo wyrazne odzegnanie sie III Rzeczypospolitej od
>prawa uchwalanego w PRL.
Przypuszczam, ze calkowite zerwanie z PRL, a wiec zaprzestanie
uznawania PRL-owskich praw jak i zobowiazan (chocby zaciagnietych
zobowiazan finansowych) wywolaloby jeszcze gwaltowniejsza reakcje
calego swiata. Zmiana prawa jest procesem dlugotrwalym. Z zalem jednak
musze przyznac, ze jak do tej pory kolejni ministrowie sprawiedliwosci
wywodzacy sie z Solidarnosci nie zrobili niewiele zeby cokolwiek
zmienic. Pewne nadzieje pojawily sie dopiero teraz po ustapieniu
wyjatkowo nieudolnej pani minister.
Krzysztof Wroblewski
Pisanie w tej sprawie do legislatow w USA uwazam i za nietakt i za niepotrzebny swad.
Za to duzo wlasciwsze jest faksowanie tego samego protestu, ale bez tych przesadnych interpretacji,
do wladz polskich i w konsulatach i w Ambasadzie i w Warszawie.
Czy ktos zna potrzebne numery faksow? Dzwonic mozna ale juz po przefaksowaniu
swojego protestu ,aby uzyskac reakcje, a nie odwrotnie. Nasze wladze naprawe nieprzywyczajone do
slownego zalatwiania spraw. Robia sie tez przesadnie defensywne. Papier to moga sobie i w nocy pod
szkielkiem przestudiowac w przod i w tyl po czym pozdzwonic i popytac. A zaskoczone telefonami beda
sie zacinac.
Legislatlorzy tu najpradopodobniej niepotrzebni, poniewaz sprawa lezy w blednej interpretacji juz
istniejacych przepisow a nie w potrzebie nowego przepisu.
polacy najprawdopodobniej projekt ustawy musza wycofac i to jak najszybciej,
ale potrzebny jest pewnie solidny nascisk.
Do legislatorow mozna pisac w sprawie nowej ustawy. A w sprawie naruszenia istniejacych praw idzie
sie do Sadu a nie do senatora. Policja dysponuje
rzad a nie senator.
Troche praktykaliow tu potrzeba.
Emilia
Jako licencjonowany 007, jest Pani rowniez "licensed to kill".
Skad u Pani taka chwiejnosc postaw i
obawy, ktorych powstydzil by sie James?
Nie zamierzam sie z Pania klocic, po prostu Pani uda sie na swoja misje, a ja
na swoja.
Nie ma to jak krasc wlasne konie...
Zycze Pani sukcesu, oraz aby zaden
z gadgetow, ktore powinny byc w arsenale
007 (the real, real one!!!!), Pani sie nie zaciely.
S.B.
===========================
Subject: Protest do wladz polskich a nie amerykanskich legislatorow / List z
ambasady USA w Warszawie (o paszportac
From: Emilia Wisniewska art...@bellatlantic.net
Date: 6/26/00 11:26 AM Pacific Daylight Time
Message-id: <3957CBA2...@bellatlantic.net>
Powiedzial co wiedzial, SB.
E
>
Bylem w zeszlym tygodniu w Polsce, nie jestem co prawda
obywatelem amerykanskim, ale zacytuje bez komentarza.
20.06. Okecie, rozmowa z niezbyt milym Panem sprawdzaja-
cym paszporty:
- Czy jest pan Polakiem?
- Tak.
- Czy posiada pan obywatelstwo polskie?
- Nie, od dawna nie. Niemieckiego obywatelstwa nie mozna
w zasadzie nabyc posiadajac polskie.
- Czy ma pan zaswiadczenie potwierdzajace utrate polskiego
obywatelstwa, czy moze pan to udowodnic?
- Jak udowodnic? Mam paszport niemiecki, jestem obywatelem
niemieckim, co mnie tak wlasciwie polskie prawa interesuja?
- Powinien pan posiadac pismo prezydenta (!!) zwalniajace
pana z polskiego obywatelstwa.
- Pisma tego nie mam ze soba, nie wiem nawet, czy jeszcze
mamy je w swoich dokumentach.
- Ja tylko pana ostrzegam, ze bedzie pan mial problemy przy
opuszczaniu Polski.
Zadzwonilem do radcy prawnego ambasady niemieckiej w W-wie,
wypadki tego typu sa tam znane. Obywatele polscy maja obo-
wiazek legitymowac sie (wg. polskiego ustawodawstwa) polskimi
dokumentami. W przypadku Niemcow obydwa obywatelstwa posia-
daja w zasadzie tylko przesiedlency, maly paradoks, zwlaszcza
ze Niemcy, a przynajmniej tutejsze ustawodawstwo, niechetnie
na podwojne obywatelstwa patrza.
Ale ad rem: zdaniem panienki radczyni podobne przypadki zda-
rzaja sie przede wszystkim na Okeciu i oczywiscie wszystko
zdaje sie lezec w kompetencjach urzednika "na bramce".
Recepta w moim wypadku mial byc faks moich dokumentow, ale
urzednik przy wylocie w niedziele 25.06. kompletnie mna sie
nie interesowal, wszystko odbylo sie szybko i bezproblemowo,
jak zawsze do tej pory bywalo.
Rozmawialem na ten temat prywatnie z celnikiem na lotnisku,
poradzil mi, zeby po prostu nie przyznawac sie ani do znajo-
mosci polskiego, ani do polskiego pochodzenia, bo "kto i jak
panu udowodni, ze pan Polak". Trzeba by tylko zmienic nazwisko
i wymazac kraj urodzenia z paszportu. Zastanawiam sie, czy
mozna byloby sie przyczepic do mojej corki i wymagac od
niej certyfikatu, ze ona to tak naprawde nie Polka. Takiego
dokumentu przy sobie nie mialem.
Nie czytalem niestety z braku czasu calej tej dyskusji na
scp, zwrocilem tylko uwage, ze cos takiego w Polsce moze
sie zdarzyc. Zaleglosci nadrobie, bo naprawde nie wiem, po
co to wszystko. Przypuszczam, ze chodzi, jak zwykle, o forse,
ktora komus za cos trzeba placic. Podczas ostatniego pobytu
w Polsce okradziono zone z dokumentow, teraz to, nie mozna
wiec w Polsce narzekac na brak rozrywek i emocji. Mozna za
to nabrac zaufania do niebiurokratcznych akcji pomocy dla
obywateli konsulatu niemieckiego w W-wie. Nigdy kiedys nie
przypuszczalem, ze mnie Niemcy przed moimi rodakami beda
bronic i wspomagac.
K.
ChristophD wrote:
>
> Bylem w zeszlym tygodniu w Polsce, nie jestem co prawda
> obywatelem amerykanskim, ale zacytuje bez komentarza.
>
> 20.06. Okecie, rozmowa z niezbyt milym Panem sprawdzaja-
> cym paszporty:
>
> - Czy jest pan Polakiem?
> - Tak.
>
O tu mamy dobitny przyklad "panstwa prawa".
Dokladnie tak jak przewidywalem:
Idioci wymyslaja testy, ktorych nie ma w zadnym prawie.
Niedlugo beda kazali mowic: "soczewica, kolo, miele, mlyn".
Po co ten idiota pyta czy ktos jest Polakiem?
Przeciez prawo nie ustala jakiej ktos jest narodowosci
a jemu tez nie chodzi o ustalenie jakiej ktos jest narodowosci
bo tego ani nie wymaga zadne "prawo" ani on tego zrobic nie moze!
Narodowosc jest sprawa samoidentyfikacji jednostki a jemu przeciez
mialo chodzic o obywatelstwo.
Ustawa nie wymaga by na paszporcie polskim wyjezdzaly osoby
anrodowosci polskiej tylko obywatele polscy.
Co bedzie jak mu ktos powie, ze jest Ukraincem
lub Amerykaninem lub z mieszanej rodziny a faktycznie bedzie mial
obywatelstwo polskie, chocby niemial polskiego paszportu i nie byl
w polskiej ewidencji?
Wiec juz pierwszy akt dyskryminacji i lamania Ustawy: Duren stosuje
test jezykowy i sprawdza czy ktos zna jezyk polski.
W ten sposob wychwytuje nie tyle obywateli polskich a nawet nie Polakow
tylko osoby znajace jezyk polski. Wiadomo, ze kazdy kto urodzil i wychowal sie
w Polsce zna go dobrze. Problem z jezykiem polskim moga miec oczywiscie
obywatele polscy, ktorzy wyjechali z Polski jako dzieci lub urodzeni za granica.
Co wtedy duren zrobi gdy ktos zagada do niego lamana polszczyzna?
Duren najpewniej pomysli sobie: "O, Amerykanin wielki, juz polskiego
zapomnial.
A co bedzie jesli ktos zagada do niego po angielsku?
Jak odkryje wtedy u niego jego polskie obywatelstwo?
A co jak dialog bedzie przebiegal w taki sposob:
Q. Czy jest Pan Polakiem?
A. I am an American.
Q. Czy posiada Pan obywatelstwo polskie?
A. I am an American cicitzen.
Q. Czy ma pan zaswiadczenie potwierdzajace utrate polskiego
obywatelstwa, czy moze pan to udowodnic?
A. I am an American citizen.
Q. Powinien pan posiadac pismo prezydenta (!!) zwalniajace
pana z polskiego obywatelstwa.
A. I am an American citizen.
Q. Ja tylko pana ostrzegam, ze bedzie pan mial problemy przy
opuszczaniu Polski.
A. I am an American citizen.
Q. Bla bla bla bla bla bla bla bla
A. " ".
???
> Rozmawialem na ten temat prywatnie z celnikiem na lotnisku,
> poradzil mi, zeby po prostu nie przyznawac sie ani do znajo-
> mosci polskiego, ani do polskiego pochodzenia, bo "kto i jak
> panu udowodni, ze pan Polak". Trzeba by tylko zmienic nazwisko
> i wymazac kraj urodzenia z paszportu.
Ani imie ani nazwisko, ani znajomosci jezyka, ani miejsce urodzenia
nie dowodza posiadania przez kogokolwiek polskiego obywatelstwa.
Nieszczesna Ustawa nic o takich czynnikach nie wspomina w wiec
dla tej nieszczesnej Ustawy one *nie istnieja*.
Sa to tylko poszlaki i to do tego dyskryminyjace obywateli
polskich amjacych polskobrzmiace nazwiska, urodzonych w Polsce
i znajacych jezyk polski. Jezyk polski zna wiekszosc, choc
nie wszyscy, obywateli polskich urodzonychw Polsce.
Ustalania czy ktos ma obywatelstwo polskie na podstawie
znajomosci jezyka polskiego, kraju urodzenia czy
brzmienia lub pisowni imienia i nazwiska jest
*bezprawne* samo w sobie i dyskryminujace na dodatek,
co jest jeszcze jednym *bezprawiem* (w panstwie prawa -
tylko jakiego - wyglada na to, ze powielaczowego)
Prwanym dowodem posiadania przez kogos obywatelstwa polskiego
jest jedynie fakt posiadanie tego obywatelstwa przez
rodzicow w momencie urodzenia sie tego kogos
i nie zrzeczenia sie jego przez zainteresowanego.
Nikt *nie musi* udowadniac, ze sie zrzekl polskiego obywatelstwa.
To wladze wystepuja z zadaniami i podejmuja jakies kroki i wobec
tego ona musza udowodnic, ze maja do nich podstawy.
Nikt nie ma obowiazku dostarczac wladzom podstaw
stawia przez nie, wobec niego, zadan jesli one same ich nie maja.
Jesli nie maja to niech poszukaja i zglosza sie z zadaniami gdy znajda.
Bo jesli wladze nie wiedza czy kitos zrzekl sie polskiego obywatelstwa
to znaczy, ze nie wiedza czy on je posiada. Jesli nie wiedza czy je posiada
to nie maja podstaw by zadac od niego uzywania polskiego paszportu.
Wladze powinny udowodnic, ze ktos mial i ma obywatelstwo
polskie na podstawie *prawnej* definicji tego obywatelstwa
a nie pseudodefinicji quasi-rasowej stosowanej
przez kontrole na Okeciu a wymyslonej przez jakiegos ignoranta
i dyskryminatora.
Stosowanie takich pseudodefinicji quasi-rasowych dobrze ilustruje
mechanizmy funkcjonowania "panstwa prawa".
Wylapywanie po brzmieniu lub pisowni imienia i nazwiska, znajomosci
jezyka polskiego i miejscu urodzenia, ktore w ogole nie sa wspomniane
w definicji obywatelstwa polskiego tez to ilustruje jak i fakt
"rownosci obywateli wobec prawa".
Wyobrazmy sobie inny rownie sensowny dialog w "panstwie prawa":
Policjant podchodzi do obywatela na ulicy.
Q. Czy jest Pan przestepca?
A. Nie.
Q. Czy ma Pan zaswiadczenie o niekaralnosci, czy moze Pan
to udowodnic?
A. Jak udowodnic? Nie jestem przestepca.
Q. Powinien Pan posiadac zaswiadczenie o niekaralnosci
i swiadectwo moralnosci od burmistrza, wojta lub soltysa.
A. Po co? Prawo tego nie wymaga.
Q. Ja tylko Pana ostrzegam, ze bedzie pan mial problemy
z opuszczeniem zakladu karnego gdy sie nastepnym
razem spotkamy.
A. " ??????????????!!!!!!!!"
> Wiec juz pierwszy akt dyskryminacji i lamania Ustawy: Duren stosuje
> test jezykowy i sprawdza czy ktos zna jezyk polski.
Ja bym mu powiedzial :
"kiedy susza szosa sucha"
i kazal mu samemu powtorzyc dwa razy.
W.
Mowi Pan rzeczy zupelnie oczywiste, mozna jeszcze dodac ze stosowana od jakiegos
czasu interpretacja ustawy o obywatelstwie jest, mowiac najogledniej,
skandaliczna. Mozna jeszcze dodac ze sama ustawa jest w dzisiejszych czasach
kompletnym anachronizmem, szkodliwym dla Polski i narazajacym odwiedzajacych
kraj Polonusow na urzednicza samowole. Na pewno warto podejmowac dzialania na
rzecz zmiany tej ustawy, albo przynajmniej jej interpretacji.
Ale to jeszcze nie powod aby u rzadow obcych panstw domagac sie ostrych sankcji
w stosunku do wlasnego (??) kraju rodzinnego, jak tego niektorzy sciepowi
Polonusi (??) zadali. Co innego kampania prasowa, proby wplywania na opinie
publiczna, listy do gazet, dziennikarzy czy poslow i senatorow - a co innego
pisanie o Polsce per "PRL bis" i zamiary wplywania na amerykanskie wladze aby
obkladaly Polske sankcjami i embargami bo jakiemus panu Sraczykowi (czy jak mu
tam bylo) szkoda $130 na polski paszport.
Mnie tam ganz egal - w tej materii jestem w koncu bezstronnym obserwatorem.
Kiedy jednak grono Prawdziwych Patriotow z USA, Australii i skad tam jeszcze
zastanawia sie jak napuscic wladze w/w krajow na Polske, jak domagac sie sankcji
i odebrania klauzuli najwyzszego uprzywilejowania (jakis Sraczyk czy jak mu tam
bylo tego wlasnie sie chcial domagac) to jaja sa doslownie jak berety. Zabawny
jest takze stosunek grona p t Patriotow do sluzby w polskim wojsku ("ach, cale
szczescie ze nie mam synow w wieku poborowym").
J.M.
A to od kiedy? Nie czytywalem scp ostatnio zbyt regularnie,
ale nie utkwil mi Pan w pamieci jako ktos taki. Panu wlasnie
za duzo tych rzeczy lezy za bardzo na sercu, Herr Jerzy.
Pan pisze o teorii, ja jestem pragmatykiem i chcialbym
miec swiety spokoj. Po swiecie jezdzilem sporo i jest
wiecej krajow, w ktorych celnik w czarnych okularach
gral role pana i wladcy, glaszczac brytana przy nodze.
Boli mnie to w Polsce, bo juz kiedys wydawalo mi sie,
ze tego typu zagrywki to przeszlosc, ale niech bedzie:
wezmy to za zwykla ludzka slabosc. Skandalem sa dla
mnie tego typu ustawy, jakby cala zgraja urzedasow
nie miala czegos wazniejszego do roboty. Poza tym za-
uwazylem, ze podzialy my i wy pojawiaja sie znowu coraz
czesciej w przeroznych dyskusjach pomiedzy rodakami
stad i stamtad. Czesto jako argument ostateczny,
z braku innych. Szkoda.
K.
: A to od kiedy? Nie czytywalem scp ostatnio zbyt regularnie,
: ale nie utkwil mi Pan w pamieci jako ktos taki. Panu wlasnie
: za duzo tych rzeczy lezy za bardzo na sercu, Herr Jerzy.
Eee tam, Kaligula tez byl bezstronnym obserwatorem, gdy
gladiatorzy sie naparzali.
Leszek
---
Smart questions to stupid answers
Pisz z sensem - rob dwie spacje po kropce
Czemu akurat Kaligula? Inni tez sie przygladali, czy pan
Jerzy chwalil sie Panu, ze ma rodzenstwo plci przciwnej?
K.
ChristophD wrote:
>
> In article <3958BE0C...@patient.com>,
> patient <pat...@patient.com> wrote:
>
> Pan pisze o teorii, ja jestem pragmatykiem i chcialbym
> miec swiety spokoj.
A ja gdy slysza o "pragamtyzmie" to zaraz wydaje mi sie,
ze ktos nie ma ochoty o czyms myslec, dla swietego spokoju.
Pisalem o prawie a nie o zadnej "teorii".
Wladze PRLu, tez lubily "pragamatyzm", tak jak one go pojmowaly
i nie za bardzo sie przejmowaly roznymi prawami obywateli
czy miedzynarodowymi konwencjami, tak ze czesto teksty
tych ostatnich byly niedostepne. Wladze za to swietnie znaly
rozne przepisy, przy pomocy, ktorych mozna bylo
obywatelom "dowalic", nie zwazajac zbytnio czy nie sa one
czasami sprzeczna z tymi, przy pomocy ktorych obywatele
mogli sie bronic czy nie. Krotko mowiac, wladze
PRLu nie "teoretyzowaly" dlugo. Lapaly delikwenta
a potem szukaly na niego paragrafu, nie przejmujac sie tymi,
ktore on mogl znalezc na nich.
Dzieki takiemu "pragmatyzmowi" PRL zalatwial wiele spraw
z obywatelami obchodzac sie bez zbednej armii prawnikow
a czesto i bez sadow.
Sa jednak takie kraje, jak USA gdzie armia prawnikow
dzieli takie wlosy na czworo a nawet na osmioro
i czasem ze skutkiem niezbyt przyjemnym dla
"waadzy".
Najpierw dlugo tresowano ludzi, ze koniecznie musza
wiedziec kim sa, tak dlugo az na pytanie "czy Pan jest
Polakiem?" delikwent bez zastanowiania sie ani przez chwile
i bez zajaknienia, odpowiada jak pies Pawlowa: "Yes Master!"
Ani mu do glowy nie przyjdzie by sie zastanowic i zapytac
samego siebie: "Czy ja w ogole musze na takie kretynskie
pytanie tego oto kretyna odpowiadac?!"
"Czy ja w ogole musze to wiedziec?"
"Czy on ma prawo mnie o to urzedowo pytac?" "A moze nie!?"
"Moze to jest moja prywatna sprawa, a nie jego os.. urzedowy
interes??!"
Czy jak juz ktos jest funkcjonariuszem kontroli granicznej,
albo policjantem to moze legalnie zadawac takie pytania jakie
mu sie podobaja i czy odpowiedzi na kazde z takich pytan
moga byc legalnie uzyte w jakimkolwiek celu?
Niech Pan sie chwile zastanowi: Czy osoba przechodzaca
przez bramke na lotnisku jest aresztowana? Nie.
Czy jest na oficjalnym przesluchaniu? Nie.
Czy jest przed sadem? Nie.
Czy nawet jakby byla na oficjalnym przesluchaniu
albo przed sadem to musialaby odpowiadac na kretynskie
pytania typu: "Czy Pan jest Polakiem?"
Poniewaz osoba nie jest na przesluchaniu ani przed sadem,
to prawopodobnie moze pytania typu:
"Czy posiada pan obywatelstwo polskie?"
"Czy ma pan zaswiadczenie potwierdzajace utrate polskiego
obywatelstwa, czy moze pan to udowodnic?"
olac a odpowiada jedynie z powodu zastraszenia.
Poniewaz wladze nie maja podstawa by osobe wziac na
przesluchanie to probuja wziac przypuszczalnego obywatela
"na rozmowe" jak za starych dobrych czasow.
Majac wpojone, ze "wladza" moze wszystko i nie znajac
byc moze swoich praw, tylko "prawa" waadzy
przypuszczalny "obywatel" nie protestuje.
Mogloby to nie przejsc z obywatelami polskimi
urodzonymi i wychowanymi za granica wiec stosuje
sie ten trick tylko wobec *pewnego* celu i upatruje
na ofiary osoby urodzone w PRlu, jako bardziej
podatne na takie "metody".
> Po swiecie jezdzilem sporo i jest wiecej krajow,
> w ktorych celnik w czarnych okularach
Niech pan pomysli logicznie. Co oni moga panu zrobic
gdy Pan odpowie, ze jest Pan Polakiem i posiada obywatelstwo
polskie? Moga Pana zatrzymac w Polsce.
Co gorszego moga Panu zrobic gdy zignoruje Pan idiotyczne
pytania w stylu: "Czy jest Pan Polakiem?"
Jakie prawo Pan zlamie ignorujac to pytanie
i powtarzajac w kolko "I'm a British subject/American
citizen and I want to go home, here is my passport."
Co oni moga zrobic? Skazac Pana? Za co?
Czy ten amerykanski lub brytyjski paszport
jest falszywy?
Za mowienie po angielsku? Nie ma takiego prawa,
ktore nakazywaloby Panu mowic po polsku
a zabranialo mowic po angielsku
lub zabranialo zapomniec polskiego (np. ze strachu)
Moga Pana zatrzymac w Polsce.
Moga. Gdy Pan powie, ze jest Pan Polakkiem
i polskim obywatelem zrobia to na pewno.
Jakie beda mieli podstawy do twierdzenia, ze
Pan jest obywatelem polskim gdy Pan im tego
sam nie powie? Zadne!!
Wiec skoro tego nie wiedza czy moga
Pana legalnie potraktowac jako
obywatela polskiego i zatrzymac w Polsce?
Czy w ogole moga kogokolwiek niearesztowanego
zatrzymac w Polsce skoro w Konstytucji RP jest
wyrazny zapis, ze KAZDY moze swobodnie
opuscic terytorium RP?
I jeszcze jedno teoretyczne pytanie:
Czy jesli ktos zostanie zatrzymany w Polsce chociaz
nie bylo do tego zadnych legalnych podstaw,
z powodow jak wyzej to czy zatrzymany w ten
sposob obywatel polski moglby podac polskie
wladze do polskiego sadu?
A czy amerykanski obywatel potraktowany w ten
sam sposob moglby podac polskie wladze do amerykansiego
sadu?
> gral role pana i wladcy, glaszczac brytana przy nodze.
Mowi Pan o Burmie czy Korei Pln.?
> Boli mnie to w Polsce, bo juz kiedys wydawalo mi sie,
> ze tego typu zagrywki to przeszlosc, ale niech bedzie:
> wezmy to za zwykla ludzka slabosc. Skandalem sa dla
> mnie tego typu ustawy, jakby cala zgraja urzedasow
> nie miala czegos wazniejszego do roboty. Poza tym za-
> uwazylem, ze podzialy my i wy pojawiaja sie znowu coraz
> czesciej w przeroznych dyskusjach pomiedzy rodakami
> stad i stamtad.
Tak, trzeba przypomniec ludziom, ze "sa Polakami"
jak jakiejs bandzie bezprizornych malolatow
oddanych panstwu na wychowanie.
Wie Pan, ja zastanawiam sie, czy o czyms podobnym
warto myslec. Przyznam sie Panu, ze podczas ostat-
niego tygodnia w Polsce wlasnie skonstatowalem, ze
ja chetniej mysle o "niebieskich migdalach" niz o
pseudoproblemach, a tych jest w Polsce, oczywiscie
z mojego punktu widzenia, cala masa. Ja chcialem
do Polski wjechac i wyjechac, a znowu okazalo sie,
ze to nie takie proste, otarlem sie znowu o cos,
do czego mam wstret. Moj spokoj jest mi rzeczywis-
cie swiety, kiedys napewno bylo inaczej i to nie
na tylko papierze, do socjalistycznego pragmatyzmu
mam organiczny wstret a sobie nic do zarzucenia.
To on,te malusienkie kompromisiki dnia codziennego,
to dla mnie najobrzydliwszy wymiar tamtej rzeczywi-
stosci. Chyba sie powtarzam, juz kiedys cos podobne-
go pisalem.
Co do dzisiejszej Polski, to przyznam sie:
"Nie moj cyrk, nie moje malpy".
I nie chce miec po prostu z tym nic wspolnego, rozko-
szuje sie rola aliena i chetniej buduje domki z kloc-
kow. To mialem na mysli, nic innego.
Pozdrawiam
K.
> ChristophD <chris...@bigfoot.com> wrote:
> : jer...@newsguy.com wrote:
> :> Mnie tam ganz egal - w tej materii jestem w koncu bezstronnym
> :> obserwatorem.
>
> : A to od kiedy? Nie czytywalem scp ostatnio zbyt regularnie,
> : ale nie utkwil mi Pan w pamieci jako ktos taki. Panu wlasnie
> : za duzo tych rzeczy lezy za bardzo na sercu, Herr Jerzy.
>
> Eee tam, Kaligula tez byl bezstronnym obserwatorem, gdy
> gladiatorzy sie naparzali.
>
>
Powiadasz pan, taki bezstronny, bezinteresowny
maciciel?
Co blazen to nie gladiator, Panie Leszku. Gladiatorzy walczyli z rozkazu
imperatora, blazna nikt zas nie zmusza aby wyczynial ucieszne facecje ku
radosci postronnych obserwatorow. Analogia panska kuleje zatem na obie nogi,
co czyni wzmiankowane facecje jeszcze bardziej uciesznymi.
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
Dziekuje za diagnoze. Inni diagnozuja za pieniadze, a Pan za friko?
(prosze sie jednak seksualnych faworow nie spodziewac).
Porozmawiajmy o kobietach. Panie Kleczkowski,
a Pan co tak naprawde nosi w teczce? Wczoraj
i dzis?
K.
Ja nie lekarz i diagnoz nie stawiam, wyrazilem po prostu pewne _przypuszczenie_.
> Inni diagnozuja za pieniadze, a Pan za friko?
Patrz wyzej.
>(prosze sie jednak seksualnych faworow nie spodziewac).
>
Kwestie "seksualnych faworow" w stosunkach mesko-meskich (ktora to kwestie z
wlasciwa sobie subtelnoscia byl Pan laskaw wplesc w pozornie dosc odlegly temat)
proponuje dyskutowac z dzentelmenami ktorzy podzielaja panskie preferencje.
Troche mnie Pan zaskoczyl, bo Pan przeciez zonaty i ojciec rodziny ale coz,
czlowiek cale zycie sie uczy. Sa w koncu takie przyklady w literaturze, chocby
ten docent z noweli Zweiga ("Verwirrung der Gefühle") ktory zone mial tylko dla
niepoznaki. Bohater Zweiga byl wprawdzie specjalista od Szekspira a nie od
chemii szpinaku ale tez kompleksy go dreczyly.
>Leszek
>---
>Smart questions to stupid answers
>Pisz z sensem - rob dwie spacje po kropce
>
>
>
>
J.M.