<bullshit - ciach<:
wk
Gdy dzisiejsi Litwini w dzisiejszej Litwie powiadają Mindaugas, to jakżeby
mogło być inaczej, skoro nawet Nowogródek nazywa się u nich Nojjahardukas, a
Grodno – Gardinas! Właściwie to czemu nie nazywać by Nowogródka wręcz Żołny,
jako że tak się kiedyś nazywała prawdziwie bałtowska osada na najwyższej
górze (323 m n.p.m.) na lewym brzegu Niemna – te Żołny, które spalili mińscy
Rahwałodowicze, postawiwszy na tym miejscu „nowy gródek”, jakie na podbitych
ziemiach stawiano wówczas dziesiątkami. I jeśli nawet ten „gródek” wyrósł na
centrum Księstwa Nowogródzkiego, spornego pomiędzy Połacczanami i
Galiczanami, podobnie jak Brześć, Turów i Pińsk, to poprzednika Mendoga –
Midaugasa nazywano... Izjasław, jako protoplastę połockiej prawosławnej
dynastii!
A nie mógł żadną miarą schizmatyk zostać księciem w Nowogródku, choćby nawet
był krewnym Izjasława i otrzymał księstwo w spadku! Z tego wynika, że warto
się przyjrzeć imieniu Mindoha (po białorusku), jak i innym imionom tej
dynastii. Pierwsze co przychodzi do głowy to greckie prawosławne imię Mina
(notabene, jest taki prawosławny święty!) o przezwisku Dohi (Długi). Niby
dlaczego nie, skoro Jaćwingowie byli wzrostu wysokiego o pociągłych
twarzach! Wśród potomków Karola Wielkiego był wszak król Francuzów Filip
Krótki... Więc u nas – Mina Długi, w skrócie Mindoh.
Dopiero później, w 1253 roku, w tymże Nowogródku, wciśnięty między Niemców,
Galiczan, Tatarów i zrebelizowanych krewniaków Mendog – Mindoh przyjmuje
katolicyzm i koronę królewską od papieża. A jak tylko minęła groźba –
wszyscy Niemcy-kapłani dali głowy! Niemcy zaś inżynierowie – na odwrót –
zostali zaprzęgnięci do budowy murowanego zamku z wieżą-donżonem:
prawosławny książę rezydował w zamku typowej zachodnioeuropejskiej
konstrukcji... Nie jakiejś tam moskiewskiej czy nowogrodzkiej. Jego
potomkowie zaś, Wojszełk i Szwaron, znani są rzekomo pod pogańskimi imionami
(choć tenże Wojszełk założył w Ławryszewie pod Nowogródkiem monaster
prawosławny, żeby mieć kapłanów własnych, nie z Kijowa czy Halicza!), jak to
się przyjęło uważać; tyle że Wojszełk (Wojszałk) – to Woj. Szalony, opętany,
po skandynawsku – berserker! A Szwaron – to Swaroń – pogański słowiański bóg
Swarog. Zresztą podobne imię nosi późniejszy wielki książę Świdrygajło lub
Swaraha! Tak więc mamy do czynienia z ciekawą dynastyjką, nawet jeśli i z
pogan, to przecież z naszych pogan, a nie z Bałtów. Ciekawostką jest i to,
że ta dynastia zowie się nie Mindougiewicze (Mendogowicze) lecz...
Gedyminowicze! A ten Gedymin zajął miejsce wielkiego księcia dopiero w
następnym XIV stuleciu! Czyżby więc Gedyminowicze pożarli
Mendogowiczów-Mindahowiczów? Czy może w mieszanej dynastii górę wzięła
najpierw linia słowiańska, a później Bałtowie? A propos: kto z nich i kiedy
oraz w jakim rycie był ochrzczony?! A może potomkowie Gedymina uznali za
zbędne wspominanie owego Mindoha, bo go nader często wspominają Niemcy, bo
to niby między nami Niemcami a nim było dogadane, że papież mu koronę, a on
nam – nie tylko Żmudź, ale i pozostałe księstwa, wyjąwszy jedynie
nowogródzkie, dożywotnio przyobiecał... Zresztą w dynastii w dalszym ciągu
mieszają się imiona Bałtów (Narymunt, Tauciwił, Kiejstut czy Olgierd) i
Słowian (choćby Wicień i Witold Wielki)... Zresztą Kiejstut i Olgierd – to
najprawdziwsze imiona prawosławno-greckie. Konstantyn i
normandzko-słowiańskie Oleg. Ale to także nic pewnego. Bo nie ma u nas
porządku, by tak rzec, ani w byłych dynastiach, ani w teraźniejszych, ani w
starych kronikach, ani w najnowszych konstytucjach. Sama ta ziemia tak
stworzona, żeby każdy ciągnął pod siebie nawet umarłych, przez co i żywi nie
mieli sposobności spokojnie pożyć.
Gedymin więc zamocował się jako uznany włodarz Wielkiego Księstwa
Litewskiego – co znaczy właśnie Litwy w ówczesnym rozumieniu: w środku
Nowogródek, na zachodzie Brześć, Grodno i Kowno, na wschodzie i północy
Połock i Witebsk; między Gedyminem i Tatarami – bagna Polesia wzdłuż
tysiąckilometrowej Prypeci. Jego syn Olgierd z bratem Kiejstutem pobił
Tatarów i wypędził ich z Podola, Wołynia i Kijowa i oto jest państwo jego –
Wielkie Księstwo Litewskie i Ruskie, a stolica jego w Wilnie; jeszcze
Gedymin założył tę nową stolicę, jak niegdyś Mindoh! Za Witolda – nowe
ziemie na wschodzie, w tym ważny Smoleńsk, dopełniając ten sam tytuł –
Ruskie, co znaczy prawosławne. Ale Niemcy pobici pod Grunwaldem zwrócili
Żmudź z Jarbarkiem i Kłajpedą, przez co państwo nabywa ostateczny kształt:
Wielkie Księstwo Litewskie, Ruskie i Żmudzkie! I właśnie teraz – po śmierci
Witolda – zacznie się wojna domowa, jako że na wschodzie czy na zachodzie
póki co walczyć nie ma z kim (o tym później).
Pomiędzy czasami Mendoga i Gedymina miało miejsce bardzo ciekawe wydarzenie.
Jak stwierdza kronikarz, „Narymunt, siadłszy na Wielkim Księstwie Litewskim,
umyślił sobie herb, a całemu księstwu litewskiemu pieczęć rycerza zbrojnego
na koniu z mieczem”, co właśnie stało się Pogonią w herbie. Interesujące, że
ten herb Narymunt „izmyślił” czy raczej rozporządził się. Od tej pory staje
się on państwowy, bo tu „wymyślać” nie było czego i dla kogo! Herb rodowy
klanu Mendoga to „kolumna” albo inaczej „trzy słupy”, podczas gdy uzbrojonym
jeźdźcem na koniu w charakterze herbu pieczętowali się Rahwałodowicze.
Paradoks w tym, że „pogański” ród ma „trzy słupy”, co jest stylizowanym
orłem, jak ukraiński „tryzub” (trójząb) i pochodzi ten orzeł hen, od orłów
rzymskich czy bizantyjskich, skąd też i orzeł niemiecki i rosyjski, którym w
rezultacie mutacji przyrosła dodatkowa głowa; „prawosławna” zaś pierwotnie,
a później litewska Pogoń – to herb akurat pogański, wywodzi się ze stepu i
Rahwałodowicze (gdyby to ode mnie zależało, to Izjasławowicze, bo mniejsza
plątanina!) otrzymali go od Włodzimierza Świętego! W związku z tym równie
ciekawy wydaje mi się odwieczny spór patriotów z patriotami, która symbolika
państwowa jest bardziej starożytna i bardziej szacowna!
Utwierdzenie połockiej podówczas Pogoni w charakterze herbu państwowego
całego WKL wskazuje najdowodniej, że w procesie formowania państwa dominuje
wyraźnie pierwiastek prawosławno-słowiański, lecz na plemiennych ziemiach
klanu utrwalają się istotne różnice.
Na przykład Gedymin na swoje ziemie (Wilno, Grodno, Brześć) zaprasza
wypędzonych z Europy zachodniej Żydów. Potrzebni są mu rzemieślnicy i kupcy.
Później Witold na tych ziemiach osadza Tatarów – jemu potrzebni są bitni
wojowie i wierna gwardia osobista. Olgierd jedynie dzieli tylko co zebrane w
całość państwo na województwa trockie i wileńskie, przy czym częścią
zachodnią kieruje samodzielnie jego brat Kiejstut. Wśród białoruskich
historyków utrwaliło się mniemanie, że zadecydowały o tym okoliczności
zewnętrzne: Kiejstut walczył z Niemcami, Olgierd zaś z Moskwą, Tatarami itd.
W istocie jednak wojska gromadzono jak dawniej, a na czele wypraw stawał
Olgierd. Przyczyny podziału należy więc szukać w okolicznościach
wewnętrznych. Otóż Zachód i Wschód żadną miarą przylegać do siebie nie
chciały: „słowiańska kolonizacja” zmogła tylko Wilno i Troki i zabrakło jej
tchu, to znaczy zabrakło ludzi na tak rozległych wschodnich obszarach, stąd
zapotrzebowanie na kolonistów, na tychże Żydów i Tatarów. Wreszcie wraz z
poszerzeniem chrześcijaństwa wokół Połocka i Nowogródka – za Witolda na
Białorusi praktycznie nie ma już nieochrzczonych! – podział nie tylko nie
zarasta, ale się pogłębia. Holszczany, Dziewolta i Dainowa przyjmują chrzest
katolicki, nie prawosławny – i sprawa nie w tym, że już się odbyła Unia
Krewska w 1385 roku, chociaż taki właśnie chrzest był jednym z jej warunków,
ale bodaj w tym, że na zachodzie nie ma miast, tylko twierdze, a Połock i
Witebsk zachowały jeszcze swoją siłę, książę Andrej Połocki realizuje w
gruncie rzeczy własną politykę, działając na korzyść nie tyle WKL, co Cerkwi
prawosławnej, z Jagiełłą i Witoldem jest w nieprzyjaźni, a pospolite
ruszenie całej Ziemi Połockiej, trzy-cztery tysiące ludzi – spora siła na
owe czasy! – wiedzie na Don, na Kulikowe Pole, bić Tatarów, wspierając
księcia moskiewskiego Dymitra... Ciasno Gedyminowiczom w WKL, niepewnie w
Nowogródku, niepewnie w Wilnie – obcy są Zachodowi, obcy i Wschodowi.
Jaćwingowie czystej wody...
Gedymin próbował zachować równowagę. Połowę dzieci – a miał razem sześciu
synów i sześć córek! – ochrzcił na katolików i skierował na Zachód, drugą
połowę na Wschód – oczywiście ochrzczonych na prawosławnych. A sam... i w
tym miejscu historycy drapią się w głowy. Był poganinem? Jak więc w takim
razie radził sobie nie tylko z sąsiednimi władcami, ale i z duchownymi obu
konfesji? Był ochrzczony? Czemuż tedy nie pochowano go w ziemi, tylko wedle
starego zwyczaju spalono zwłoki na ognisku pod świętym dębem? I poszedł do
chrześcijańskiego Pana Boga czy może do pogańskiego Znicza?! Nie bardzo chce
się wierzyć w tolerancyjność i umiarkowanie... Oto gdy prawosławni jęli
pośpiesznie nauczać w nowo założonym Wilnie – na dębie zawisło troje
przyszłych męczenników wileńskich; chwycili się tego samego Niemcy –
łacinnicy – i czterech mnichów zawisło na sąsiednim dębie pod murami
stolicy; stos zaś ostatni samego Gedymina książę rozkazał rozłożyć w połowie
drogi między tymi i tymi... Należy jednak przypuszczać, że wbrew powyższemu
był Gedymin ochrzczony (być może nawet w obu konfesjach, co potwierdzają
pośrednio jego wnukowie!), ale odejść z życia postanowił obyczajem przodków,
żeby ani prawosławni, ani katolicy nie poczuli się uprzywilejowani...
Prościej byłoby oczywiście wyznawać jedną wiarę, a nie dwie, lecz jeśli
chrzcić Zachód w prawosławie, to niczego to nie zmieni. Nie tylko Niemcy nie
zaprzestaną napadów: dla Rzymu prawosławny chrześcijanin to nie poganin, to
coś gorszego od poganina – zdrajca! Przechrzcić zaś Wschód na katolicyzm –
to nie ma co i myśleć o tym! Natychmiast wezmą na ostrza mieczy i po
dynastii śladu nie zostanie...
Gedymin przenosi się z już prawosławnego Nowogródka nad rzekę Wilię, żeby
budować tam nową stolicę. Choć to pobliże Niemców, którzy już dwakroć
puścili z dymem Kowno, ale lepsze to, niż siedzieć w Nowogródku jak w
oblężeniu. Jego synowie Kiejstut z Olgierdem obok Wilna wznoszą jeszcze
jedną stolicę – Troki, na wyspie, na wodzie! No bo ledwie zdążyli osiąść w
Wilnie, a tam już dwa dziesiątki prawosławnych chramów i pełno kupców z
Połocka; trzeba od nich jak najdalej, na wyspę na jeziorze Galwa; mury
podwójne i ani piędzi miejsca wokół nich. Wnuk Witold już i Tatarów osadza –
niby żeby Niemców bić. A pobili Niemca Tatarzy, więc zaraz im szlachectwo i
ziemię nadano, i wiary ich muzułmańskiej nie tknięto, i z chrześcijankami
żenić się im pozwalano, żeby progenitura w tutejszym obyczaju chowana
była... Przemyślne były trzy pokolenia panów wileńskich: na wrzącym kotle
siedzieli, a jednak i państwo skonsolidowali, i wrogów na wszystkich
krańcach świata zmogli i posiekli! I jeśli Gedymin obwiesił trzech
prawosławnych i czterech łacinników, to żeby pamiętali, iż nie dla nich, ale
dla niego jest ta ziemia, bo z dwoma panami czeka ją zagłada, a że tak
postąpił, to przecie powiedziane było:
Mieli również złożyć w ofierze parę
Synogarlic albo dwa młode gołębie,
Zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.
fatso