Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

żydowskie gestapo

54 views
Skip to first unread message

Arlington_Virginia

unread,
Nov 19, 2006, 1:00:19 PM11/19/06
to
Policja żydowska i Zarząd Gminy, zasłużyli sobie na miano zdrajców. Nikt

i nic ich nie może obronić ani wytłumaczyć ich postępowania. Istniało ponadto
szereg żydowskich placówek gestapowskich, podległych bezpośrednio kierownikowi
referatu żydowskiego w gestapo " Karlowi Brandtowi, mieściły się one m.in.
przy ul. Leszno 13 i Leszno 14. Sprawy te były już częściowo omawiane w

różnych pracach wydanych przez ŻIH (Żydowski Instytut Historyczny) choć

np. as "13" i "Żagwi" kpt. Dawid Sternfeld nie doczekał się jeszcze miejsca
w pisanej historii. Bardzo mało napisano dotychczas o kierownictwie żydowskich
"szopów", czy o kierownikach różnych oddziałów w "szopach" niemieckich.

Nikt dotąd prawie nie wspomniał o takim " zdawałoby się " niewiarygodnym
fakcie, że działała wewnątrz getta dość duża grupa żydowskich szmalcowników.

Czyhali oni na Polaków nielegalnie przedostających się z pomocą do getta,

aby wymusić od nich okup. Tymi szmalcownikami byli głównie żydowscy szmuglerzy,

wśród których dominowali tragarze, oraz " działający z nimi w zmowie "

niektórzy żydowscy policjanci.
Obstawiali oni gmachy Sądów, mury i różne przejścia do getta. Zdarzały

się wypadki wydawania tych Polaków Niemcom, gdy nie mieli się oni czym

wykupić. Np. Jan Nowakowski szmuglujący do getta na polecenie ojca prasę

PPR (Polskiej Partii Robotniczej), żywność, czasem amunicję, został złapany

przez policje żydowską i wydany Niemcom. Było to na początku kwietnia 1943

roku. Żandarm Niemiecki widząc, że jest to 14 letnie dziecko ulitował się,

skrzyczał go i kopniakiem wyrzucił za bramę. Prawie nic nie wiadomo do

dziś o "Żagwi", za wyjątkiem tego, że istniała i że kilku zdrajców zastrzelono.

Na tych kartach autor ograniczy się jedynie do opisu walki z "Żagwią" i

z kolaborantami, prowadzonej przez ŻZW przy udziale oficerów OW-KB. Szczegóły

tych wydarzeń są dotychczas nieznane zupełnie (jest hasło w wielkiej encyklopedii).

Kolaboracja i zdrada wśród Żydów, przybrała większe rozmiary z chwilą zamknięcia

getta i powołania do życia żydowskiej policji porządkowej. Na o wiele wyższym

szczeblu zdrady własnego narodu, stali żydowscy agenci gestapo, jedna ich

siedziba znajdowała się przy Leszno 14, gdzie szefami byli Kohn i Heller

(zausznicy Karla Brandta) a druga przy Leszno 13. Tą drugą placówką dowodził

Gancweich i kpt. Dawid Sternfeld. Leszno 14 zakamuflowane było jako przedsiębiorstwo

przemysłowe m.in. ich były tramwaje konne zwane konhellerkami, zaś Leszno

13 jako placówka policji przemysłowej występującej pod różnymi nazwami

np. Urząd do Walki z Lichwą i Spekulacją, albo Urząd Kontroli Miar i Wag,

Oddział Rzemiosła i Handlu, Biuro Kontroli Plakatów, Oddział Pracy Przymusowej

a nawet Pogotowie Ratunkowe i inne. Według naszej obserwacji, specjalnie

ożywioną, szeroką i szkodliwa działalność prowadziła ta ostatnia, zwana

popularnie "trzynastką". Spośród specjalnie dobranego elementu z "trzynastki",

i osobistych agentów Brandta, powstała w końcu 1940 roku organizacja "Żagiew".


Organizacja ta dostała zadanie penetrowania wszystkich przejawów życia


w getcie, z agendami gminy włącznie. Miała obserwować szczególnie akcję


zorganizowanego szmuglu, by w ten sposób rozpoznać źródła polskiej pomocy


dla getta i tą drogą dojść do organizacji konspiracyjnych, wspierających


getto. Autor był bodajże pierwszym, który zwrócił uwagę na działalność


Sternfelda i "Żagwi". (...)

(...) Zauważyliśmy, że "Żagiew" prowadzi również przemyt żywności, a właściwie


tylko go udaje, przy przerzucaniu bowiem ich transportów, zawsze widziało


się w pobliżu policje granatową lub nawet patrol żandarmerii dla asekuracji,


chcieli zatem wobec Żydów grać rolę grupy o charakterze przemytniczo-konspiracyjnym.


Pozyskawszy tą drogą zaufanie niektórych naiwnych ludzi, usiłowali montować


rzekomo jakąś organizacje wojskową. Zdradziły ich jednak kontakty ze Sternfeldem


i z jednym z jego oficerów w stopniu podporucznika. Zdołali początkowo


wciągnąć do tej organizacji kilkudziesięciu młodych ludzi. Tych nowo zwerbowanych


ŻZW uprzedzał o prawdziwych celach "Żagwi" i dużo uczciwych " zdołano z


niej wycofać. Ci , co pozostali na służbie " pomimo ostrzeżeń " ponieśli


zasłużona karę. A "Żagiew" ilościowo rosła, dawała korzyści materialne.


Pierwsze uderzenie w "Żagiew" odbyło się na przełomie 1940/41 roku. Po


zastrzeleniu, bądź zabiciu nożem kilku jej członków, organizacja rozleciała


się i przestała przejawiać swą działalność. Drugi rzut "Żagwi", przystąpił


jednak do pracy wiosna 1941 roku, bowiem Niemcy żądali istnienia tej organizacji.


Po rozpoznaniu ich działalności, ŻZW i kilku oficerów OW-KB przystąpiło


w drugiej połowie 1941 roku do ponownego uderzenia, częściowo tylko skutecznego.


Pojedynczych gorliwych żagwistów zlikwidowano w międzyczasie. W maju 1942


roku autor otrzymał rozkaz z Komendy Głównej włączenia się do końcowego


etapu akcji likwidacyjnej "Żagwi", do pracy wywiadowczej wewnątrz getta.


Praca "Żagwi" przybrała wtedy bowiem dość niebezpieczne rozmiary. Wpadło


wówczas i zostało aresztowanych kilku szeregowych członków ŻZW. Widać było,


że żagwiści węszą coraz skuteczniej. Wpadł w końcu " późną wiosna 1942


roku " Kosieradzki, a z nim podręczny magazyn broni.


Ażeby nie demaskować się w oczach getta kontaktami z "trzynastką" lub Befehlstelle


Karla Brandta (Żelazna 103), "Żagiew" udoskonaliła metody swej pracy. Agenci


"Żagwi" zaczęli przekazywać meldunki i donosy swym mocodawcom nie w getcie,


a w kilku punktach rozrzuconych w Warszawie. Znajdowały się one między


innymi na Poczcie Głównej, w kawiarni Rival (Plac na Rozdrożu, w pobliżu


Al. Szucha), oraz w sklepie z tekstyliami, mieszczącym się przy ul. Mazowieckiej


7, na I piętrze od frontu. Żydowscy agenci gestapo chodzili do pracy na


tzw. placówki i w drodze powrotnej do getta składali tam swoje meldunki.


Wielu z nich miało nawet specjalne przepustki, uprawniające do swobodnego


poruszania się po terenie całej Generalnej Guberni, gdyż jako fachowcy


byli używani do prac także w innych miastach, np. niejaki Meryn z Sosnowca


czy Grajer były fryzjer i restaurator z Lublina, znany zausznik Hoeflego,


ściągnięty przez niego do Warszawy w lipcu 1942 roku. Mieli oni wydane


przez gestapo pozwolenia na broń, w okładkach koloru pąsowego oraz pistolety


służbowe, co zostało stwierdzone już w końcu 1940 roku, przy likwidacji


pierwszego rzutu "Żagwi". Likwidacja drugiego rzutu trwała cały rok i chociaż


przynosiła raz większe, raz mniejsze efekty, to jednak nie została zakończono.


Likwidacje trzeciego rzutu przerwała latem 1942 roku wielka akcja likwidacyjna


Hoeflego (22.07 do 13.09.1942)


Za okres likwidacji czwartego rzutu "Żagwi" należy przyjąć czas od września


1942 do kwietnia 1943. Niedobitki "Żagwi" trudniące się szmalcownictwem,


były likwidowane przez OW-KB nawet w czasie Powstania Warszawskiego, jak


np. Bursztyn-Wisniewski, dyrektor szopu Hoffmana. Wypada dodać, że w tym


okresie około 300 żagwistów i agentów gestapo mieszkało stale na terenie


budynku gestapo w al. Szucha 11, skąd wychodzili "do pracy" w Warszawie,


bądź na wyjazdy terenowe, gdzie pod szyldem prześladowanych Żydów wślizgiwali


się do oddziałów partyzanckich dla ich rozpoznawania i wydawania; specjalizowali


się oni w tropieniu Żydów w aryjskiej części Warszawy. Dostęp do nich i


ich likwidacja były bardzo trudne. (...)


(...) Wykonywanie wyroków odbywało się na podstawie materiału dowodowego,


zebranego przez sekcje śledczą i dostarczanego sądowi ŻZW. Sąd ŻZW składał


się z wybitnych prawników, był całkowicie niezawisły i samodzielny w ramach


narodowej odrębności. W ten sposób Żydzi samodzielnie, we własnym zakresie


walczyli o morale getta i usuwali zło. Jeśli zapadł wyrok śmierci, podlegał


on jednak zatwierdzeniu przez komendanta ŻZW i dopiero wówczas mógł być


wykonany. (...)


(...) Chociaż akcje ŻZW i ŻOB (Żydowskiej Organizacji Bojowej) mobilizowały


ludzi zdrowych moralnie, to jednak nie przełamały otępienia i zastraszenia


ogółu społeczności getta. Bazując na takiej postawie Żydów "Żagiew", nie


została " niestety " rozbita doszczętnie. Wszelkiego rodzaju uderzenia


ŻZW w tę organizację miały szczególne nasilenie po akcji styczniowej 1943


roku i trwały aż do samego powstania w getcie. W czasie powstania udało


się żołnierzom ŻZW i ŻOB dopaść i zlikwidować jeszcze kilku zdrajców, lecz


dużo ich zostało, czego dowodem m.in. były wydane Niemcom bunkry bojowców,


w tym i Anielewicza, co potwierdzili mi sami Żydzi. "Praca" ocalałych żagwistów


nie skończyła się z upadkiem powstania. Byli oni Niemcom nadal potrzebni.


Tym razem do pomocy w wyłapywaniu Żydów ukrywających się nie tylko w Warszawie,


ale i w całej Generalnej Guberni. Żagwiści byli też wykorzystywani przez


gestapo, jako prowokatorzy, wdzierający się podstępnie w szeregi polskich


organizacji podziemnych. To właśnie m.in. żagwiści i inni żydowscy szmalcownicy


i zdrajcy, byli winni większości śmierci ukrywających się Żydów, a tym


samym winni byli śmierci ukrywających ich Polaków.


Dni 21 lutego 1943 roku wykonano na kilku żydowskich gestapowcach wyroki


śmierci, na Leonie Skosowskim ("Lolek" " został wtedy ranny), Pawle Włodowskim,


Areku Weintraubie, Chaimie Mangelu i Lidii Radziejowskiej. Dni 28 kwietnia


1943 roku na ul. Warmińskiej zlikwidowano Luftiga " Żyda, agenta gestapo,


który pracował jako tłumacz w warsztacie kolejowym na Pradze.


Powszechnie znana afera Hotelu Polskiego (VII.1943), też jest dziełem żydowskich


zdrajców (główny agent " naganiacz Leon Skosowski i Adam Żurawin " żyje


w USA). Wpajali oni w swych współwyznawców przekonanie o specjalnym propagandowym,


wypuszczeniu ich do krajów neutralnych. Działali na polecenie gestapo "


Hahna i Brandta " ściągnęli około 2000 bogatych Żydów mających za ogromne


pieniądze kupić paszporty zagraniczne. Niemcy ich ograbili i pomordowali


(część wysłali do obozów), nielicznych wypuścili, w tym kilkudziesięciu


swoich agentów dla działań propagandowych na rzecz Niemiec " patrz C. Arch.


Sygn. 202/XV-2, tom 2, k.158, przechodzili ci Żydzi przez luksusowy obóz


w Bergen Belsen i Vittel we Francji, oczekując na wymianę za towary z USA,


byli internowani, ocaleli (a rząd polski na emigracji posyłał im pomoc!!)


Ilość Żydów " agentów gestapo była tak duża, że działalność ich zaczęła


obejmować nie tylko dzielnicę aryjska Warszawy, ale i całą Generalną Gubernię.


Stali się oni szczególnie niebezpieczni przez perfidne przybieranie maski


ludzi prześladowanych i szukających pomocy u Polaków. Zdrajcy ci, szybko


zaczęli zapełniać listy zdemaskowanych agentów gestapo, zestawiane przez


Armie Krajową i inne polskie organizacje. Wyroki na nich zaczęły się sypać


na terenie całej Generalnej Guberni.


Wiadomo nam było o działaniu zdrajców we wszystkich skupiskach żydowskich.


Np. w Krakowie działali dwaj znani agenci gestapo " Żydzi " Zeligner i


Forster. Forster zdołał nawet zmontować szeroko rozgałęzioną siatkę konfidentów.


Po likwidacji getta krakowskiego (23 marca 1943) pojawiły się jesienią


1943 roku w Krakowie, dwie zorganizowane grupy gestapo, rekrutujące się


z Żydów. Specjalizowały się one w wykrywaniu ukrywających się Żydów w tzw.


aryjskiej części miasta. Pierwsza taka zbrodnicza grupę stanowili: Diamand,


Julek Appel, Natan Weissman i Stefania Brandstatter-Poklewska, a drugą:


Forster, Marta Purec-Porzecka, Rosen, Goldberg, Loeffler, Kleinberger,


Kerner, Pacanower, Rotkopf, Taubman, Weininger i wielu innych. Większość


z nich " jako w końcu bezużytecznych " zlikwidowało gestapo.


W końcu sami Niemcy mieli ich dość i 24.05.1942 roku urządzili nocną rzeź


kierownictwu "13". Szefowie Gancweich i Sternfeld uratowali się ucieczką,


ale zabici zostali ich najbliżsi współpracownicy: Lewin, Mendel, Gurwicz,


kuzyn Gancweicha Szymonowicz. Po tym sprawa przycichła i żydowska policja


nadal pełniła zdrajcą służbę. Dotarcie do takich z wyrokiem było bardzo


trudne, dlatego przeważnie dożyli do 1943 roku. Mniej ważni zdrajcy szybciej


doczekiwali się kary. Np. były bokserski mistrz Polski Rotholc " popularny


"Szapsio" tak dokuczył ludziom swą pałką policjanta, że na prośbę samych


Żydów dostał karę ciężkiej chłosty, która egzekwował na nim członek mojego


oddziału Teodor Niewiadomski. W zestawieniu z nim, biedacy idący podczas


akcji Hoeflego dobrowolnie na śmierć, też dla mirażu chwilowego szczęścia,


tylko w postaci bochenka chleba i kilograma marmolady, stanowili razem


obraz z najkoszmarniejszych snów. (...)


(...) Pora na wstęp zbilansować ilość zdrajców z getta warszawskiego. Było


ich ca 10 000 osób. Z tego w policji było (rotacyjnie) ca 2500. Specjalnych


agentów Gestapo i "Żagwi" było ponad 1000 osób. W kolaboracyjnej Gminie


Żydowskiej było ponad 6000 osób; z tego za szczególnie zdrajczych, biorących


udział w specjalnym wyzysku i ekonomicznym wyniszczeniu narodu, w wyniszczaniu


przesiedleńców i skazywaniu ich na śmierć głodową uważano co najmniej 2500


osób. Te 10 000 stanowiło w 1940/41 ca 2% ogółu społeczności getta; zaś


w skali krajowej dochodziło do tego dziesiątki tysięcy ludzi, gdyż byli


oni w każdym getcie. Wywodzili się oni ze sfer zamożnych, plutokracji,


inteligencji, dużo pracowników policji. Im mniejsze getto tym procent zdrajców


większy. Nie ma możności ustalenia ich liczby, skoro sami Żydzi i ŻIH ich


ukrywają, skoro Kneset w 1950 roku uchwalił nie pociąganie ich do odpowiedzialności


karnej. To jest niemoralne! (...)


Powyższy tekst jest fragmentem książki "Życie codzienne warszawskiego


getta" autorstwa Tadeusza Bednarczyka. Autor (płk. WP) od stycznia 1940


r. kierował Wydziałem ds. Mniejszości Narodowych i Pomocy Żydom przy K.G.


Organizacji Wojskowej. Był inicjatorem pierwszych zbrojnych grup w getcie


warszawskim, osobiście przyczynił się do powstania Żydowskiego Związku


Wojskowego zwalczającego siatki konfidentów i nazistowskich kolaborantów.


W getcie po raz ostatni przebywał nocą z 30 kwietnia na 1 maja dostarczając


amunicje walczącym powstańcom.

0 new messages