Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Czarna krysztalowa, czyli co nas moze spotkac po drodze

0 views
Skip to first unread message

miro...@fullcomp.com.au

unread,
Jul 30, 1997, 3:00:00 AM7/30/97
to

Tak sie jakos sklada, ze chor triumfalnych "a nie mowilem!?" brzmi po
kazdym prawie wazniejszym wydarzeniu publicznym. Chorzystow
niewatpliwie jest wiecej niz uprzednich wypowiedzi w przedmiocie owego
wydarzenia i najczesciej ich triumf jest ignorowany. Czasem zreszta
nie jest to triumf a raczej zazenowanie, ze cos wykrakane sie
rzeczywiscie wydarzylo. Wiec co robic - krakac czy nie krakac ?

Jezeli potrafimy pokrakiwac bez proby udowadniania ze nasze czarne
wizje koniecznie musza sie sprawdzic, to na upartego mozna by to
nazwac bardziej przychylnie "wariantowym rozwazaniom mozliwosci" i
moze nie nalezaloby tak zupelnie ich odrzucac. Wtedy moze bedziemy
mniej zaskoczeni przez niespodzianki i zdziwieni, ze cos co wydawalo
sie tak proste i latwe nastrecza tyle niespodziewanych klopotow.

Pozwolcie mi wiec na "wariantowe rozwazenie mozliwosci" w przedmiocie
ktory juz raz poruszylem w postingu "Re: Co wy NA TO? - Dlaczego my
NATO?" Rozwazalem tam mechanizmy wchodzenia Polski do tego paktu i
hipotetyczne zachowanie pertraktujacych stron. Pozostawilem wtedy
nietkniety jeden aspekt sprawy - czy wszystkim taki rozwoj sytuacji
odpowiada , oraz "podaspekt" - co moga zrobic ci, ktorym sie to nie
podoba.

Zanim jednak rozpoczne machiavelistyczne rozwazania zastanowmy sie
wspolnie nad jednym - czy Polska moze pozostac neutralna i niezalezna.
Przykro mi to glosno przyznac - ale moim zdaniem raczej nie. Powody sa
nastepujace : polozenie geograficzne, poprzedni uklad polityczny,
nieodzowne w przyszlosci ciagoty niektorych aby do niego w
sprzyjajacej chwili powrocic, a wreszcie nieatrakcyjnosc roli owieczki
pasacej sie na waskim pasie ziemi niczyjej po ktorej obu stronach cos
powywa. Rozterka czy owa owieczka padnie lupem jednego czy obu naraz
wilkow jest dla niej nieistotna - wynik jest (jak historia
kilkakrotnie wykazala) ten sam.

A wiec do tematu - komu sie to czlonkowstwo zdecydowanie nie podoba?
Niewatpliwie sasiadowi zza wschodniej miedzy (tej z sucha akacja) i
jego jawnym i zakamuflowanym sojusznikom. Tych ostatnich, podejrzewam,
wcale nie jest tak malo. Nie mysle tu o otaczajacych nas krajach i
bylych republikach jako takich w calosci, ale o funkcjonujacych w nich
grupach politycznych, ktore z mnogich powodow nadal powiazane sa z
Rosja i stosuja sie, lub raczej zastosuja sie, w odpowiednim momencie,
do jej polecen.

Trudno wierzyc, ze Rosja jest usatysfakcjonowana uzyskanym
ograniczonym prawem veta. Po pierwsze - w razie wspolnoty interesow z
NATO veto nie bedzie mialo zastosowania. Po drugie - w razie
rozbieznosci interesow (unikajac slowa "wrogosci") veto nie bedzie
mialo zadnego znaczenia, miejsce dyplomacji zajmuje wtedy sila. Tak
wiec mozna sie spodziewac, ze okres poprzedzajacy nasze rzeczywiste
czlonkowstwo przyniesie proby jego storpedowania i ze w miare
zblizania sie do konca tego okresu owe proby beda coraz bardziej
radykalne.

Zastanawialem sie przez jakis czas co moze byc zrobione probowal, aby
ten nowy uklad rozwalic. Oto co, w kolejnosci eskalacji, przewinelo mi
sie przez glowe:

1. Zainicjowanie (zorganizowanie, sprowokowanie) zywiolowej dyskusji
publicystycznej na temat niemozliwych do poniesienia obciazen
finansowych nowego sojuszu, ryzyka znalezienia sie na pierwszej linii
konfliktu, historycznej wrogosci z zachodnim sasiadem. Wykorzystanie
tych "glosow ludu" przez rzad i opoznienie momentu wejscia do NATO do
czasu "uzdrowienia sytuacji ekonomicznej" Polski.

2. Proba wykorzystania istniejacej kleski powodzi i spowodowanych
przez nia klopotow ekonomicznych, spolecznych i politycznych do
poglebienia rozlamu i chaosu w RP, dla uzyskania dwoch celow:
poglebienia efektow akcji (1) i przekonania NATO o bezwartosciowosci
RP jako partnera. Mozliwe dodatkowo - sprowokowanie niepokojow czy
rozruchow poprzez zaskakujace wydarzenia lub nieaprobowana spolecznie
decyzje radu.

3. Proba sklocenia RP, wykorzystujac historyczne wrogosci, z takimi
sasiadami jak Czechy, Ukraina, czy nawet Litwa - az do otwartego
konfliktu (lub konfliktow granicznych) wlacznie. To mialoby najwiekszy
sens w ostatniej fazie wyczekiwania na czlonkowstwo, aby decyzja NATO
miala charakter dorazny i byla spowodowana przez "uzasadnione" veto
Rosji umotywowane "niepokojami w regionie".

4.Proba uwiklania USA i NATO w konflikt zastepczy w innej czesci
swiata (Kuba, Taiwan, Korea) czyniac tym samym sprawe nowych czlonkow
NATO w Europie drugoplanowa lub zbyt zapalna aby ja forsowac.

5."Niezamierzony" lub wynikajacy z "falszywego alarmu" incydent z
bronia nuklearna (najprawdopodobniej na obszarze ktoregos z oceanow
lub na Bliskim Wschodzie).

Jak widzicie rozkrecilem sie w tym pokrakiwaniu i wszystko tylko po
to, aby miec kiedys watpliwa satysfakcje owego wymienionego na wstepie
"a nie mowilem!?". Pozostaje mi jedynie zyczyc sobie i Wam, aby za
kilka lat ktos mogl mi publicznie przylozyc: " a widzisz balwanie -
krakales, krakales, a jutro, 3 maja, mamy defilade NATO na Placu
Czerwonym".

A teraz jedno niezbedne zastrzezenie - wcale nie mam zamiaru sie
upierac, ze ktorykolwiek z rozwazanych dzialan, szczegolnie tych o
numeracji powyzej 2 rzeczywiscie nastapi. Mysle ze nie i oczywiscie
wolalbym aby nie. Kraj potrzebuje spokoju i stabilizacji i dalsze
trzesienia ziemi nie sa mu potrzebne. Sa to jednak hipotetycznie
mozliwe warianty i byc moze potrzeba troche wspolnego wysilku, rowniez
ze strony NATO, aby ich uniknac.

Pewnym niepokojem napawa mnie najblizsza przyszlosc. Po powodziowych
nieszczesciach ostatnich tygodni sprawowanie wladzy w Polsce nie
bedzie latwe dla zadnej ze stron, niezaleznie od wyniku wyborow.
Podejrzewam, ze obecny rzad bardzo chetnie podzielilby sie obecnie
wladza z opozycja, tak jak to mialo juz raz miejsce w czasie agonii
komunizmu, aby ponownie znalezc wspolnika do dzielenia winy. Potem
tylko trzeba bedzie owa (wspol)winna opozycje skompromitowac, zarzucic
nieudolnosc w wyprowadzeniu z kryzysu i droga do nowych wyborow bedzie
znow z gorki. A jezeli takie "wyprowadzanie" z kryzysu sie nie
powiedzie - to wcale nie takie tragiczne, przy okazji moze NATO da sie
zniechecic. I , o choroba, znow wyladowalismy przy punkcie 2 listy
czarnowidzen. No ale ja jestem od marudzenia a Wy od udowodnienia mi,
po kilku latach, ze bylem balwan a nie wyrocznia. Powodzenia.

I - do swidanja na Krasnoj Ploszczadi!


Miroslaw M Krupinski
http://www.fullcomp.com.au/~miroslaw/index.htm

0 new messages