- Ustępuję sensownym argumentom, ale tym, które mówią o konieczności dopracowania ustawy - tak premier Donald Tusk podsumował debatę z przedstawicielami internautów i organizacji pozarządowych protestujących przeciwko planom wprowadzenia Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych. Na bezpośrednie pytanie jednego z uczestników spotkania, czy oznacza to, że rejestr idzie do kosza, odparł: "czy pan chce mnie upokorzyć? Bo ja jestem odpowiedzialny za to, że te przepisy się tam znalazły".
- Wracamy do pracy nad projektem, żeby usunąć przepisy kontrowersyjne. Do sejmu idzie ustawa bez tych zapisów, a czy rejestr zniknie, będzie to zależało od konsultacji społecznych. I tak mam wyrzuty sumienia wobec moich współpracowników - powiedział premier na koniec kilkugodzinnego spotkania.
Ta debata może mieć charakter "sprawczy"
- Wiem, że dzisiejsza dyskusja wzbudziła dużo kontrowersji jeszcze przed jej rozpoczęciem. Sprawdzimy, czy dwie godziny spędzone z nami będą dla pana cięższe, niż trzynaście godzin spędzonych wczoraj - tak przywitał Tuska bloger i organizator dyskusji Maciej Budzich.