Grupy dyskusyjne Google nie obsługują już nowych postów ani subskrypcji z Usenetu. Treści historyczne nadal będą dostępne.

"wesołe sanitariuszki"

4 wyświetlenia
Przejdź do pierwszej nieodczytanej wiadomości

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 08:10:4412.10.2005
do
Wiem że będzie to nosić znamię prowokacji, ale jakoś tak trudno mi się
powstrzymać od zadania, wobec dzisiaj ujawnionej sprawy, na niniejszym
forum takich oto - nieco retorycznych - pytań:

1. Czy dyrekcja Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w swoim
czasie przesłała Janowi Pawłowi Wielkiemu wiernopoddańcze zapewnienie,
spisane na czerpanym papierze ze złoconymi brzegami, że w ich placówce
nigdy i pod żadnym pozorem nie będzie się "mordowało życia poczętego" -
bez jakiegokolwiek odstępstwa od tej reguły? - takie deklaracje były
modne w swoim czasie wśród polskich szpitali.

2. Czy owym rozrywkowym pielęgniarkom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia
Dziecka i Matki sumienie pozwalałoby asystować przy zabiegu przerywania
ciąży (oczywiście - przy zabiegu "nieprywatnym") jeśli taka asysta
byłaby potrzebna ?


--
Nie wyobrażaj sobie, że opłaca się ukrywać fakty.
Pewnego dnia z pewnością wyjdą one na jaw.
Bertrand Russel

Ndziorl

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 08:54:3812.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:diiugs$lrn$1...@inews.gazeta.pl...

> Wiem że będzie to nosić znamię prowokacji, ale jakoś tak trudno mi się
> powstrzymać od zadania, wobec dzisiaj ujawnionej sprawy, na niniejszym
> forum takich oto - nieco retorycznych - pytań:
>
> 1. Czy dyrekcja Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w swoim
> czasie przesłała Janowi Pawłowi Wielkiemu wiernopoddańcze zapewnienie,
> spisane na czerpanym papierze ze złoconymi brzegami, że w ich placówce
> nigdy i pod żadnym pozorem nie będzie się "mordowało życia poczętego" -
> bez jakiegokolwiek odstępstwa od tej reguły? - takie deklaracje były modne
> w swoim czasie wśród polskich szpitali.
>
> 2. Czy owym rozrywkowym pielęgniarkom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia
> Dziecka i Matki sumienie pozwalałoby asystować przy zabiegu przerywania
> ciąży (oczywiście - przy zabiegu "nieprywatnym") jeśli taka asysta byłaby
> potrzebna ?


Inaczej być nie mogło - nie byłbyś sobą, gdybyś nie połączył tego z JP i
aborcją. Pora udać się do specjalisty i rozpocząć leczenie.

--
"Watch out where the huskies go, and don't you eat that yellow snow"


Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 09:03:5312.10.2005
do
Tak po stalinowsku wysłałbyś mnie na leczenie, bo psuję twój idealny
obraz świata ?

A odnośnie postawionych przeze mnie tez masz coś do dodania?

Jerry~Keey

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 09:13:0312.10.2005
do
Mnie natomiast nurtuje za jakiego Kosciola czlonkinie sie uwazaja... (skoro
juz jestesmy na PSR a ma byc z tematem grupy)


Wiadomość została usunięta
Wiadomość została usunięta
Wiadomość została usunięta

Ndziorl

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 09:17:5112.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dij1ke$c8$1...@inews.gazeta.pl...

> Tak po stalinowsku wysłałbyś mnie na leczenie, bo psuję twój idealny obraz
> świata ?


Istnieje temat, który skłoni Cię do pisania o czymś innym, po za KRK i
aborcją? U Ciebie jest to chorobliwe.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 09:36:5912.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dij1ke$c8$1...@inews.gazeta.pl...
>
>>Tak po stalinowsku wysłałbyś mnie na leczenie, bo psuję twój idealny obraz
>>świata ?
>
>
>
> Istnieje temat, który skłoni Cię do pisania o czymś innym, po za KRK i
> aborcją? U Ciebie jest to chorobliwe.

Dobrze. Zastanowię się nad udaniem się jeszcze jutro na leczenie (o ile
stan rodzimej służby zdrowia to umożliwi), jeśli ty spróbujesz się
odnieść do postawionych przeze mnie na początku tego wątku tez.

Ndziorl

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 09:44:4012.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dij3ig$cch$2...@inews.gazeta.pl...


> Dobrze. Zastanowię się nad udaniem się jeszcze jutro na leczenie (o ile
> stan rodzimej służby zdrowia to umożliwi), jeśli ty spróbujesz się odnieść
> do postawionych przeze mnie na początku tego wątku tez.

Ok. (robie to tylko dla dobra Twojego zdrowia):

>1. Czy dyrekcja Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w swoim

czasie przesłała[...]<

To jak, przesłała, czy nie? Wiesz coś o tym? - bo ja nic.


>2. Czy owym rozrywkowym pielęgniarkom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia

>[...]<

Musisz je o to koniecznie zapytać.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 10:54:0112.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dij3ig$cch$2...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Dobrze. Zastanowię się nad udaniem się jeszcze jutro na leczenie (o ile
>>stan rodzimej służby zdrowia to umożliwi), jeśli ty spróbujesz się odnieść
>>do postawionych przeze mnie na początku tego wątku tez.
>
>
>
>
> Ok. (robie to tylko dla dobra Twojego zdrowia):
>
>
>>1. Czy dyrekcja Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w swoim
>
> czasie przesłała[...]<
>
> To jak, przesłała, czy nie? Wiesz coś o tym? - bo ja nic.
>
>
>
>>2. Czy owym rozrywkowym pielęgniarkom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia
>>[...]<
>
>
> Musisz je o to koniecznie zapytać.

Czyli odpowiadasz na czyjeś pytania nie wiedząc nic na ten temat?

Chcąc nie chcąc potwierdzasz niniejszym to przysłowie "Usenet news -
learn what you know, share you did't".

Ndziorl

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 11:02:2612.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dij82t$cch$3...@inews.gazeta.pl...


> Czyli odpowiadasz na czyjeś pytania nie wiedząc nic na ten temat?

Pytania, czy tezy - zdecyduj się wreszcie.
Nie miałem zamiaru odpowiadać na te pytania a jedynie zwróciłem uwagę na
Twoją obsesję na tle aborcji i KK.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 11:23:0912.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dij82t$cch$3...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Czyli odpowiadasz na czyjeś pytania nie wiedząc nic na ten temat?
>
>
>
>
> Pytania, czy tezy - zdecyduj się wreszcie.
> Nie miałem zamiaru odpowiadać na te pytania a jedynie zwróciłem uwagę na
> Twoją obsesję na tle aborcji i KK.

Zaraz zaraz, czyli jak ktoś jest nastawiony na nie względem Czarnej
Stonki a na tak względem aborcji to jest obsesja - a odwrotnie - to jest
katolik ?

Ndziorl

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 13:31:4112.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dij9pi$n8u$1...@inews.gazeta.pl...


> Zaraz zaraz, czyli jak ktoś jest nastawiony na nie względem Czarnej
> Stonki a na tak względem aborcji to jest obsesja - a odwrotnie - to jest
> katolik ?


Jak ktoś podkreśla swoje nastawienie pod byle pretekstem i w tak absurdalny
sposób.
Podejrzewam, że każdy na tej grupie zna już twoje nastawienie i nie musisz
już wspominać o aborcji i kościele np. przy okazji dzisiejszego meczu.

--
"A man without god is like a fish without a bicycle."


Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
12 paź 2005, 14:21:4412.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dij9pi$n8u$1...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Zaraz zaraz, czyli jak ktoś jest nastawiony na nie względem Czarnej
>>Stonki a na tak względem aborcji to jest obsesja - a odwrotnie - to jest
>>katolik ?
>
>
>
> Jak ktoś podkreśla swoje nastawienie pod byle pretekstem i w tak absurdalny
> sposób.

Posłuchaj kiedyś słuchaczy dzwoniących do Radyja. Oni też mają obsesję?

> Podejrzewam, że każdy na tej grupie zna już twoje nastawienie i nie musisz
> już wspominać o aborcji i kościele np. przy okazji dzisiejszego meczu.

A najlepiej jakbym w ogóle się zamknął i siedział cicho, ewentualnie
odezwał się dopiero wtedy gdy "odnajdę w swoim życiu Jezusa" ?

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 04:13:2913.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dijk8f$fd5$1...@inews.gazeta.pl...


> Posłuchaj kiedyś słuchaczy dzwoniących do Radyja. Oni też mają obsesję?


Po co mam tego słuchać?


> A najlepiej jakbym w ogóle się zamknął i siedział cicho, ewentualnie
> odezwał się dopiero wtedy gdy "odnajdę w swoim życiu Jezusa" ?

Na tej grupie dyskutuje się na różne tematy - mniej lub bardziej z religią
związane - masz więc szerokie pole do popisu. A Ty jesteś monotematyczny i w
swoim zacietrzewieniu śmieszny.

seb112

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 04:50:1913.10.2005
do

Użytkownik "Ndziorl" <proc...@og.go> napisał w wiadomości
news:dij8ji$i7l$1...@inews.gazeta.pl...

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dij82t$cch$3...@inews.gazeta.pl...
>
>
>> Czyli odpowiadasz na czyjeś pytania nie wiedząc nic na ten temat?
>
>
>
> Pytania, czy tezy - zdecyduj się wreszcie.
> Nie miałem zamiaru odpowiadać na te pytania a jedynie zwróciłem uwagę na
> Twoją obsesję na tle aborcji i KK.
Co to jest KK?


Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 04:55:0413.10.2005
do
Dnia 12.10.2005, o godzinie 15.03.53, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

> Tak po stalinowsku wysłałbyś mnie na leczenie, bo psuję twój idealny
> obraz świata ?
>
> A odnośnie postawionych przeze mnie tez masz coś do dodania?

Ja mam:

> Wiem że będzie to nosić znamię prowokacji,

To się trollowanie nazywa.

> ale jakoś tak trudno mi się
> powstrzymać

Typowe dla trolla.

> od zadania, wobec dzisiaj ujawnionej sprawy, na niniejszym
> forum takich oto - nieco retorycznych - pytań:

Skoro retoryczne... to po co prosisz o dodawanie czegokolwiek?
I co to jest pytanie "nieco retoryczne"?

> 1. Czy dyrekcja Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w swoim
> czasie przesłała Janowi Pawłowi Wielkiemu wiernopoddańcze zapewnienie,
> spisane na czerpanym papierze ze złoconymi brzegami, że w ich placówce
> nigdy i pod żadnym pozorem nie będzie się "mordowało życia poczętego" -
> bez jakiegokolwiek odstępstwa od tej reguły? - takie deklaracje były
> modne w swoim czasie wśród polskich szpitali.

Najlepiej zadzwoń na nr (0 32) 207 18 00. Tam najprędzej ktoś odpowie na
Twoje "nieco retoryczne" pytanie.

> 2. Czy owym rozrywkowym pielęgniarkom z Górnośląskiego Centrum Zdrowia
> Dziecka i Matki sumienie pozwalałoby asystować przy zabiegu przerywania
> ciąży (oczywiście - przy zabiegu "nieprywatnym") jeśli taka asysta
> byłaby potrzebna?

Telefon już znasz. Może (jak odpowiednio uargumentujesz) to dostaniesz
prywatne numery pielęgniarek. One powinny znać odpowiedź na to "nieco
retoryczne" pytanie.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:02:2613.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dijk8f$fd5$1...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Posłuchaj kiedyś słuchaczy dzwoniących do Radyja. Oni też mają obsesję?
>
>
>
> Po co mam tego słuchać?

Może po jakimś czasie słuchania przychylniej spojrzałbyś na tych
wrednych ateistów, którzy domagają się prawa do samodzielnego
decydowania o swoim życiu, bez udziału tych którzy miłosiernie
zdecydowali za nich, jaki światopogląd i postępowanie jest najbardziej
stosowne dla wszystkich bez wyjątku.

>>A najlepiej jakbym w ogóle się zamknął i siedział cicho, ewentualnie
>>odezwał się dopiero wtedy gdy "odnajdę w swoim życiu Jezusa" ?

> A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.

Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
przekroczeniu dozwolonej prędkości.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:04:4613.10.2005
do
Dnia 12.10.2005, o godzinie 20.21.44, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>>>Zaraz zaraz, czyli jak ktoś jest nastawiony na nie względem Czarnej


>>>Stonki a na tak względem aborcji to jest obsesja - a odwrotnie - to jest
>>>katolik ?
>> Jak ktoś podkreśla swoje nastawienie pod byle pretekstem i w tak absurdalny
>> sposób.
> Posłuchaj kiedyś słuchaczy dzwoniących do Radyja. Oni też mają obsesję?

Oczywiście. Mechanizm ten sam, tylko źródło i cel inne.
Swego czasu uwielbiałem słuchać RM (znudziło mnie). Ubaw miałem nie
mniejszy niż przy czytaniu Twoich postów (pewnie też mnie to w końcu
znudzi).

>> Podejrzewam, że każdy na tej grupie zna już twoje nastawienie i nie musisz
>> już wspominać o aborcji i kościele np. przy okazji dzisiejszego meczu.
> A najlepiej jakbym w ogóle się zamknął i siedział cicho, ewentualnie
> odezwał się dopiero wtedy gdy "odnajdę w swoim życiu Jezusa" ?

Najlepiej kiedy będziesz pisał merytorycznie, bez wyciągania wniosków z
tego czego ktoś nie napisał i czego nie zainsynuował. Ale pewnie tak się
nie da, więc wszyscy muszą znosić Twoje wywody na poziomie F, czy SE.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:07:2013.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.02.26, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>> A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.


> Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
> policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
> przekroczeniu dozwolonej prędkości.

Twój konik - porównania! :)
Ale to Ndziorl bardziej tutaj pasuje na policjanta, a Ty na
przekraczającego dozwoloną prędkość.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:08:2113.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 10.50.19, na pl.soc.religia, seb112 napisał(a):

>> Pytania, czy tezy - zdecyduj się wreszcie.
>> Nie miałem zamiaru odpowiadać na te pytania a jedynie zwróciłem uwagę na
>> Twoją obsesję na tle aborcji i KK.
> Co to jest KK?

_K_ościół _k_atolicki.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:08:2613.10.2005
do
Użytkownik "seb112" <seb...@icpnet.pl> napisał w wiadomości
news:dil740$5nk$1...@opal.icpnet.pl...


> Co to jest KK?

Koszt Kopulacji.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:09:0313.10.2005
do
Habeck Colibretto napisał(a):

> Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.02.26, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
> napisał(a):
>
>
>>>A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.
>>
>>Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
>>policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
>>przekroczeniu dozwolonej prędkości.
>
>
> Twój konik - porównania! :)

Kiedyś to się zwało - "przypowieści" ;-)

> Ale to Ndziorl bardziej tutaj pasuje na policjanta, a Ty na
> przekraczającego dozwoloną prędkość.

Wykazuję się zbytnią dociekwliwością w kojarzeniu pewnych zdarzeń? Czy
wymyśliłem sobie, że szpitale w naszym kraju (gdzieś circa 1997 roku)
prześcigały się w wysyłaniu papieżowi Wojtyle takich "zobowiązań" ?

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:16:5213.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.09.03, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>>>>A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.
>>>Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
>>>policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
>>>przekroczeniu dozwolonej prędkości.
>> Twój konik - porównania! :)
> Kiedyś to się zwało - "przypowieści" ;-)

Żartujesz!?

>> Ale to Ndziorl bardziej tutaj pasuje na policjanta, a Ty na
>> przekraczającego dozwoloną prędkość.
> Wykazuję się zbytnią dociekwliwością w kojarzeniu pewnych zdarzeń? Czy
> wymyśliłem sobie, że szpitale w naszym kraju (gdzieś circa 1997 roku)
> prześcigały się w wysyłaniu papieżowi Wojtyle takich "zobowiązań" ?

Dotychczas chodziło Ci o _konkretny_ szpital. Telefon Ci podałem. Sprawdź u
źródeł.
BTW w 1997 te pielęgniarki tam nie pracowały.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:17:5313.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.08.26, na pl.soc.religia, Ndziorl
napisał(a):

>> Co to jest KK?
> Koszt Kopulacji.

Tym równie dobrze może być dziecko, a nie jego usunięcie.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:17:4113.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dil7rq$m0n$1...@inews.gazeta.pl...


> Może po jakimś czasie słuchania przychylniej spojrzałbyś na tych wrednych
> ateistów, którzy domagają się prawa do samodzielnego decydowania o swoim
> życiu, bez udziału tych którzy miłosiernie zdecydowali za nich, jaki
> światopogląd i postępowanie jest najbardziej stosowne dla wszystkich bez
> wyjątku.


Stare dewotki decydują o Twoim [ateisty] życiu? Biedactwo.

> Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
> policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
> przekroczeniu dozwolonej prędkości.

Jak zwykle bezsensowne porównanie.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 05:21:5513.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dil886$m0n$2...@inews.gazeta.pl...


> Wykazuję się zbytnią dociekwliwością w kojarzeniu pewnych zdarzeń? Czy
> wymyśliłem sobie, że szpitale w naszym kraju (gdzieś circa 1997 roku)
> prześcigały się w wysyłaniu papieżowi Wojtyle takich "zobowiązań" ?

Nie nazwałbym tego dociekliwością (pewnie ma to jakąś łacińską nazwę).
A gdyby nawet ten szpital wysłał coś takiego - jaki to ma związek ze sprawą
tych pielęgniarek, które po prostu wykazały swoją bezmierną głupotę?

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 07:42:3613.10.2005
do
Habeck Colibretto napisał(a):

> Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.09.03, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
> napisał(a):
>
>
>>>>>A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.
>>>>
>>>>Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
>>>>policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
>>>>przekroczeniu dozwolonej prędkości.
>>>
>>>Twój konik - porównania! :)
>>
>>Kiedyś to się zwało - "przypowieści" ;-)
>
>
> Żartujesz!?

A to pamiętasz?

Mt 6:26
26. Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie
zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie
jesteście ważniejsi niż one?
(BT)

Czy ta książka czasem nie jest twoim konikiem ?

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 07:44:3813.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dil7rq$m0n$1...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Może po jakimś czasie słuchania przychylniej spojrzałbyś na tych wrednych
>>ateistów, którzy domagają się prawa do samodzielnego decydowania o swoim
>>życiu, bez udziału tych którzy miłosiernie zdecydowali za nich, jaki
>>światopogląd i postępowanie jest najbardziej stosowne dla wszystkich bez
>>wyjątku.
>
>
>
> Stare dewotki decydują o Twoim [ateisty] życiu? Biedactwo.

Jeżeli dzięki starym dewotkom spojrzałbyś życzliwiej na ateistów,
feministki i wolnomyślicieli, nie nazwałbym cię z pewnością "biedactwem"

>>Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
>>policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
>>przekroczeniu dozwolonej prędkości.
>
>
>
>
> Jak zwykle bezsensowne porównanie.

Jak zwykle.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 07:45:3413.10.2005
do
Habeck Colibretto napisał(a):

> Dnia 13.10.2005, o godzinie 11.08.26, na pl.soc.religia, Ndziorl
> napisał(a):
>
>
>>>Co to jest KK?
>>
>>Koszt Kopulacji.
>
>
> Tym równie dobrze może być dziecko, a nie jego usunięcie.

Równie dobrze może to być też sosnowa szyszka.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 07:48:2813.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dil886$m0n$2...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Wykazuję się zbytnią dociekwliwością w kojarzeniu pewnych zdarzeń? Czy
>>wymyśliłem sobie, że szpitale w naszym kraju (gdzieś circa 1997 roku)
>>prześcigały się w wysyłaniu papieżowi Wojtyle takich "zobowiązań" ?
>
>
>
>
> Nie nazwałbym tego dociekliwością (pewnie ma to jakąś łacińską nazwę).
> A gdyby nawet ten szpital wysłał coś takiego - jaki to ma związek ze sprawą
> tych pielęgniarek, które po prostu wykazały swoją bezmierną głupotę?

Jak to jaką? Przecież szpital solennie obiecał papieżowi, że póki
szpital ów jest szpitalem, żadnemu życiu nie stanie się kuku.

Czyżby więc w polskich szpitalach pałających oddaniem zmarłemu
papieżowi, bezpieczniej jest być ośmiomiesięcznym płodem w brzuchu
matki, niż wcześniakiem urodzonym w ósmym miesiącu ciąży ?

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 08:04:4313.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dilhj4$9dn$3...@inews.gazeta.pl...


> Jak to jaką? Przecież szpital solennie obiecał papieżowi, że póki szpital
> ów jest szpitalem, żadnemu życiu nie stanie się kuku.
>
> Czyżby więc w polskich szpitalach pałających oddaniem zmarłemu papieżowi,
> bezpieczniej jest być ośmiomiesięcznym płodem w brzuchu matki, niż
> wcześniakiem urodzonym w ósmym miesiącu ciąży ?

Czy Ty, w ogóle kontrolujesz swym rozumem, to co piszesz i wysyłasz na
grupę?

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 08:24:5713.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dilhbu$9dn$1...@inews.gazeta.pl...


> Jeżeli dzięki starym dewotkom spojrzałbyś życzliwiej na ateistów,
> feministki i wolnomyślicieli, nie nazwałbym cię z pewnością "biedactwem"

W jakimś sensie tego słowa, również jestem ateistą (jestem niewierzący),
chociaż nie przywiązuje zbytniej wagi do tego typu etykietek. Posiadam
również cechy przypisywane osobom zwanym wolnomyślicielami. Nie jestem
natomiast, zdecydowanie, feministką. I nie spoglądam życzliwie na fanatyków
zwących siebie ateistami/antyklerykałami. "Ateizm wojujący" jest jedynie
odmianą fanatyzmu i w rzeczywistości ma wiele wspólnych cech z takimi np.
dewotkami z rm.

> Jak zwykle.

Przynajmniej tu się zgadzamy.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 08:25:3013.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dilhj4$9dn$3...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>>Jak to jaką? Przecież szpital solennie obiecał papieżowi, że póki szpital
>>ów jest szpitalem, żadnemu życiu nie stanie się kuku.
>>
>>Czyżby więc w polskich szpitalach pałających oddaniem zmarłemu papieżowi,
>>bezpieczniej jest być ośmiomiesięcznym płodem w brzuchu matki, niż
>>wcześniakiem urodzonym w ósmym miesiącu ciąży ?
>
>
>
>
> Czy Ty, w ogóle kontrolujesz swym rozumem, to co piszesz i wysyłasz na
> grupę?

a ty ?

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 08:36:1713.10.2005
do
>>Jeżeli dzięki starym dewotkom spojrzałbyś życzliwiej na ateistów,
>>feministki i wolnomyślicieli, nie nazwałbym cię z pewnością "biedactwem"

> W jakimś sensie tego słowa, również jestem ateistą (jestem niewierzący),
> chociaż nie przywiązuje zbytniej wagi do tego typu etykietek. Posiadam
> również cechy przypisywane osobom zwanym wolnomyślicielami. Nie jestem
> natomiast, zdecydowanie, feministką. I nie spoglądam życzliwie na fanatyków
> zwących siebie ateistami/antyklerykałami. "Ateizm wojujący" jest jedynie
> odmianą fanatyzmu i w rzeczywistości ma wiele wspólnych cech z takimi np.
> dewotkami z rm.

Dziwne. Czyli różnimy się w zasadzie tylko w jednym punkcie - ty jesteś
przeciwny prawu kobiet do swobodnego decydowania o tym czy ich ciąża
zakończy się porodem czy skrobanką (innego wyjścia na dzień dzisiejszy
nie ma, kiedyś może - kto wie - będzie można miesięczny embrion umieścić
w inkubatorze, a po następnych ośmiu miesiącach oddać do adopcji), ja
jestem przeciwnego zdania i uważam, że powinno im się pozwolić
samodzielnie o tym decydować.


>>Jak zwykle.
> Przynajmniej tu się zgadzamy.

Jak zawsze.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 08:38:0713.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:diljoh$ldq$1...@inews.gazeta.pl...


> a ty ?

Spokojnie. Za to Twoich ni cholery nie pojmuję.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 09:22:5613.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 13.42.36, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):


>>>>>>A Ty jesteś monotematyczny i w swoim zacietrzewieniu śmieszny.
>>>>>Ciekawe czy to samo powiedziałbyś policjantowi z drogówki, gdyby ten sam
>>>>>policjant dwa dni z rzędu przyłapał cię w tym samym miejscu na
>>>>>przekroczeniu dozwolonej prędkości.
>>>>Twój konik - porównania! :)
>>>Kiedyś to się zwało - "przypowieści" ;-)
>> Żartujesz!?
> A to pamiętasz?
>
> Mt 6:26
> 26. Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie
> zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie
> jesteście ważniejsi niż one?
> (BT)
>
> Czy ta książka czasem nie jest twoim konikiem ?

Żartujesz!?

--
Pozdrawiam,
*Habeck* - rozbawiony powagą adwersarza

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 09:25:1613.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 13.45.34, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>>>>Co to jest KK?
>>>Koszt Kopulacji.
>> Tym równie dobrze może być dziecko, a nie jego usunięcie.
> Równie dobrze może to być też sosnowa szyszka.

Kosztem kopulacji? Twierdziłeś, że koszta jakie byś musiał ponieść są w
granicach 2-3tyś zł. Nie wiem, czy ktoś by Ci aborcję za szyszeczkę
wykonał. Ale jeżeli rzeczywiście znasz miejsce, gdzie środkiem płatniczym
jest szyszeczka, to po co jęczałeś o tych 2-3tyś?

--
Pozdrawiam,
*Habeck* - rotflujący

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 09:23:3813.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dilkcr$p53$1...@inews.gazeta.pl...

> Dziwne. Czyli różnimy się w zasadzie tylko w jednym punkcie - ty jesteś
> przeciwny prawu kobiet do swobodnego decydowania o tym czy ich ciąża
> zakończy się porodem czy skrobanką (innego wyjścia na dzień dzisiejszy nie
> ma, kiedyś może - kto wie - będzie można miesięczny embrion umieścić w
> inkubatorze, a po następnych ośmiu miesiącach oddać do adopcji), ja jestem
> przeciwnego zdania i uważam, że powinno im się pozwolić samodzielnie o tym
> decydować.

Przede wszystkim, mają prawo decydować czy chcą zajść w tę ciążę, czy nie.
Jedna rzecz najbardziej mnie wkurwia u pro aborcjonistów w ich
"argumentacji" - bezczelne kłamstwa (celowe zabiegi erystyczne, czy zwykła
niewiedza?) i podszywanie się pod naukowość. "Argumenty" w stylu: płód =
pasożyt, płód = część ciała (tkanka) kobiety, płód = narośl itp. brednie.
Daleki jestem od nazywania zygoty osobą ludzką - ale nie jest to pasożyt. W
przeciwieństwie do Ciebie znam i rozumiem rozwój zarodkowy człowieka (i
ssaków przynajmniej) z racji wykształcenia chociażby. Opierając się jedynie
na wiedzy - faktach naukowych - nie jestem w stanie rozstrzygnąć co jest, a
co nie jest osobą ludzką lub gdzie zaczyna się człowiek. To nie leży w
dziedzinie nauk empirycznych. Metodami naukowymi można określić
przynależność gatunkową dowolnej zygoty - powiedzieć: to jest zarodek
ludzki, to koński, a to koci. Dywagacje na temat człowieczeństwa to działka
filozofii/religii. Mam więc z jednej strony zygotę/zarodek/płód - żywy,
rozwijający się organizm o znanej przynależności gatunkowej - z drugiej
wygodę kobiety (mówimy o aborcji na życzenie), która zaciążyła w skutek
własnej (i/lub partnera) indolencji umysłowej. Co ma większą wartość? Nie
wiem. Nie myślę tu o skali społecznej - aborcja = mniejsze wydatki na domy
dziecka, bezrobotnych, przeludnienie itp.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 11:34:2913.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dilkcr$p53$1...@inews.gazeta.pl...
>
>
>>Dziwne. Czyli różnimy się w zasadzie tylko w jednym punkcie - ty jesteś
>>przeciwny prawu kobiet do swobodnego decydowania o tym czy ich ciąża
>>zakończy się porodem czy skrobanką (innego wyjścia na dzień dzisiejszy nie
>>ma, kiedyś może - kto wie - będzie można miesięczny embrion umieścić w
>>inkubatorze, a po następnych ośmiu miesiącach oddać do adopcji), ja jestem
>>przeciwnego zdania i uważam, że powinno im się pozwolić samodzielnie o tym
>>decydować.

> Przede wszystkim, mają prawo decydować czy chcą zajść w tę ciążę, czy nie.

Czy kobieta zgwałcona w ciemnej ulicy ma prawo w czasie gwałtu o czymś
decydować ?

> Jedna rzecz najbardziej mnie wkurwia u pro aborcjonistów w ich
> "argumentacji" - bezczelne kłamstwa (celowe zabiegi erystyczne, czy zwykła
> niewiedza?) i podszywanie się pod naukowość. "Argumenty" w stylu: płód =
> pasożyt, płód = część ciała (tkanka) kobiety, płód = narośl itp. brednie.
> Daleki jestem od nazywania zygoty osobą ludzką - ale nie jest to pasożyt. W
> przeciwieństwie do Ciebie znam i rozumiem rozwój zarodkowy człowieka (i
> ssaków przynajmniej) z racji wykształcenia chociażby. Opierając się jedynie
> na wiedzy - faktach naukowych - nie jestem w stanie rozstrzygnąć co jest, a
> co nie jest osobą ludzką lub gdzie zaczyna się człowiek. To nie leży w
> dziedzinie nauk empirycznych. Metodami naukowymi można określić
> przynależność gatunkową dowolnej zygoty - powiedzieć: to jest zarodek
> ludzki, to koński, a to koci. Dywagacje na temat człowieczeństwa to działka
> filozofii/religii. Mam więc z jednej strony zygotę/zarodek/płód - żywy,
> rozwijający się organizm o znanej przynależności gatunkowej - z drugiej
> wygodę kobiety (mówimy o aborcji na życzenie), która zaciążyła w skutek
> własnej (i/lub partnera) indolencji umysłowej. Co ma większą wartość? Nie
> wiem. Nie myślę tu o skali społecznej - aborcja = mniejsze wydatki na domy
> dziecka, bezrobotnych, przeludnienie itp.

Jako osobie posiadającej wiedzę naukową w tej dziedzinie jestem dłużny
wyjaśnienie, które paru osobom tu już przytaczałem, a które mogłeś z
przyczyn oczywistych ominąć - jeśli dożyję czasów, w których w dowolnym
momencie będzie można ludzki embrion lub płód wydobyć z macicy i
umieścić go w jakimś zaawansowanym inkubatorze do czasu aż się w pełni
rozwinie - to także będę przeciwny eksterminacji płodów dla samej tylko
ludzkiej wygody. Ale póki co, na takie możliwości nie ma. Dlatego
jedynym wyjściem jest czasem aborcja.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 13:50:1713.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dilura$g57$1...@inews.gazeta.pl...

> Czy kobieta zgwałcona w ciemnej ulicy ma prawo w czasie gwałtu o czymś
> decydować ?

Ustawa przypadkiem nie przewiduje takiej opcji?


> Jako osobie posiadającej wiedzę naukową w tej dziedzinie jestem dłużny
> wyjaśnienie, które paru osobom tu już przytaczałem, a które mogłeś z
> przyczyn oczywistych ominąć - jeśli dożyję czasów, w których w dowolnym
> momencie będzie można ludzki embrion lub płód wydobyć z macicy i
> umieścić go w jakimś zaawansowanym inkubatorze do czasu aż się w pełni
> rozwinie - to także będę przeciwny eksterminacji płodów dla samej tylko
> ludzkiej wygody. Ale póki co, na takie możliwości nie ma. Dlatego
> jedynym wyjściem jest czasem aborcja.

W przypadku, gdy ciąża nie stanowi zagrożenia dla życia/zdrowia kobiety,
aborcja nie jest jedynym wyjściem - ale to tylko szczegół.
--
"A man without god is like a fish without a bicycle."


Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 14:06:1913.10.2005
do
Ndziorl napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
> news:dilura$g57$1...@inews.gazeta.pl...
>
>
>>Czy kobieta zgwałcona w ciemnej ulicy ma prawo w czasie gwałtu o czymś
>>decydować ?
>
>
>
>
> Ustawa przypadkiem nie przewiduje takiej opcji?

Odsyłam do wątku mówiącego o tym, jak w naszym kraju realizuje się ową
"opcję".

>>Jako osobie posiadającej wiedzę naukową w tej dziedzinie jestem dłużny
>>wyjaśnienie, które paru osobom tu już przytaczałem, a które mogłeś z
>>przyczyn oczywistych ominąć - jeśli dożyję czasów, w których w dowolnym
>>momencie będzie można ludzki embrion lub płód wydobyć z macicy i
>>umieścić go w jakimś zaawansowanym inkubatorze do czasu aż się w pełni
>>rozwinie - to także będę przeciwny eksterminacji płodów dla samej tylko
>>ludzkiej wygody. Ale póki co, na takie możliwości nie ma. Dlatego
>>jedynym wyjściem jest czasem aborcja.

> W przypadku, gdy ciąża nie stanowi zagrożenia dla życia/zdrowia kobiety,
> aborcja nie jest jedynym wyjściem - ale to tylko szczegół.

a jak ktoś po prostu nie chce rodzić? Wyobraź sobie taką sytuację -
straciłeś ząb. Siódemkę czy ósemkę, więc nie jest to zbytnio widoczne.
Mógłbyś sobie wstawić kosztowny implant, ale uznajesz że nie jest ci on
potrzebny.

A co w sytuacji, gdy istniała by w naszym systemie prawnym ustawa która
w takiej sytuacji obliguje cię do wstawienia sobie tegoż implantu, mało
tego - przez 18 lat musisz zań płacić podatek w wysokości 1000 zł
miesięcznie?

Też byś nie miał nic przeciw?

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 14:26:1613.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dim7nh$q7g$1...@inews.gazeta.pl...


> Odsyłam do wątku mówiącego o tym, jak w naszym kraju realizuje się ową
> "opcję".


O tym już była mowa.


> a jak ktoś po prostu nie chce rodzić? Wyobraź sobie taką sytuację -
> straciłeś ząb. Siódemkę czy ósemkę, więc nie jest to zbytnio widoczne.
> Mógłbyś sobie wstawić kosztowny implant, ale uznajesz że nie jest ci on
> potrzebny.
>
> A co w sytuacji, gdy istniała by w naszym systemie prawnym ustawa która
> w takiej sytuacji obliguje cię do wstawienia sobie tegoż implantu, mało
> tego - przez 18 lat musisz zań płacić podatek w wysokości 1000 zł
> miesięcznie?
>
> Też byś nie miał nic przeciw?

Znowu jakiś przykład z kosmosu. Mówimy o ciąży, płodzie, aborcji, adopcji
itp. Nie o stomatologii.

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 14:34:4113.10.2005
do
> Znowu jakiś przykład z kosmosu. Mówimy o ciąży, płodzie, aborcji, adopcji
> itp. Nie o stomatologii.

Jedno i drugie dotyczy ludzkiego ciała.

Ndziorl

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 14:36:3213.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl> napisał w wiadomości
news:dim9cn$4t6$1...@inews.gazeta.pl...


> Jedno i drugie dotyczy ludzkiego ciała.


I co z tego?

gazebo

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 14:40:0913.10.2005
do
Ndziorl wrote:
>
> > Jedno i drugie dotyczy ludzkiego ciała.
>
> I co z tego?

moze nie doczytales na temat
--
Come In Number 51, Your Time Is Up

Paweł

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 15:50:3713.10.2005
do
gazebo wrote:

> Ndziorl wrote:
>>
>> > Jedno i drugie dotyczy ludzkiego ciała.
>>
>> I co z tego?
>
> moze nie doczytales na temat

może powinniście porozmawiać w takim razie o naskórku na stopie
i roli pumeksu w jego życiu :)))))))))
/EOT.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
13 paź 2005, 16:39:1413.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 20.34.41, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>> Znowu jakiś przykład z kosmosu. Mówimy o ciąży, płodzie, aborcji, adopcji


>> itp. Nie o stomatologii.
> Jedno i drugie dotyczy ludzkiego ciała.

Jedno dotyczy jednego ciała, drugie dwóch. Jakby nie patrzeć.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*

CeBeR

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 01:50:0514.10.2005
do
Ndziorl wrote:


> natomiast, zdecydowanie, feministką. I nie spoglądam życzliwie na fanatyków
> zwących siebie ateistami/antyklerykałami. "Ateizm wojujący" jest jedynie
> odmianą fanatyzmu i w rzeczywistości ma wiele wspólnych cech z takimi np.
> dewotkami z rm.
>

> (...)


> "Watch out where the huskies go, and don't you eat that yellow snow"

I mimo, że nie lubisz "ateistów walczących" cytujesz Zappę? Dziwne.

--
Totus Tuus, Jenna Jameson!

CeBeR

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 01:56:3714.10.2005
do
Habeck Colibretto wrote:

> Jedno dotyczy jednego ciała, drugie dwóch. Jakby nie patrzeć.

W którym konkretnie miejscu zaczyna się owo "drugie"? Tam gdzie
akuszerka przetnie? Czemu nie centymetr bliżej/dalej?

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 02:28:1914.10.2005
do
Dnia 13.10.2005, o godzinie 13.48.28, na pl.soc.religia, Grzegorz Z.
napisał(a):

>> Nie nazwałbym tego dociekliwością (pewnie ma to jakąś łacińską nazwę).


>> A gdyby nawet ten szpital wysłał coś takiego - jaki to ma związek ze sprawą
>> tych pielęgniarek, które po prostu wykazały swoją bezmierną głupotę?
> Jak to jaką? Przecież szpital solennie obiecał papieżowi, że póki
> szpital ów jest szpitalem, żadnemu życiu nie stanie się kuku.

Byłbym wdzięczny za wskazanie źródeł tych informacji. Nie chodzi o to, że
nie ufam Twojej pamięci (zapewne jest doskonała i ginko biloba Ci
niepotrzebny), ale może akurat ten szpital nic nie obiecywał? To raz. Dwa,
że to tak naprawdę nie ma znaczenia. Dlaczego to niżej.

> Czyżby więc w polskich szpitalach pałających oddaniem zmarłemu
> papieżowi, bezpieczniej jest być ośmiomiesięcznym płodem w brzuchu
> matki, niż wcześniakiem urodzonym w ósmym miesiącu ciąży ?

Pewnie w żaden sposób nie możesz dojść do tego, że to się nie koreluje, ale
jeżeli uważasz, że tak, to wykaż mi, że niepracujące w tym szpitalu w roku
domniemanej obietnicy pielęgniarki mogłyby mieć z nią cokolwiek wspólnego.
Do tego byłbym wdzięczny za zacytowanie tekstu obietnicy. Ukontentowałbyś
mnie niezmiernie Grzegorzu.
Dodam tylko zasadność pomówień powinien udowodnić pomawiający, a nie
pomawiany.
Dodam jeszcze - żebyś przypadkiem nie wyciągnął wniosków z tego, czego nie
napisałem - że pielęgniarki postąpiły nagannie i absolutnie nie bronię
pielęgniarek czy szpitala, ale _jedynie_ podważam Twoją wiarygodność jako
prawdomównej tuby.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 03:08:4514.10.2005
do
Dnia 14.10.2005, o godzinie 07.56.37, na pl.soc.religia, CeBeR napisał(a):

>> Jedno dotyczy jednego ciała, drugie dwóch. Jakby nie patrzeć.
> W którym konkretnie miejscu zaczyna się owo "drugie"?

Konkretnie w tym miejscu, w którym znajduje się połączenie połowy materiału
genetycznego ojca z połową materiału genetycznego matki.

> Tam gdzie
> akuszerka przetnie? Czemu nie centymetr bliżej/dalej?

W świetle mojej odpowiedzi te pytanie wydają się bezzasadne.

Czekam teraz na frontalny atak jakoby ślina partnera, jego wydzieliny i
komórki naskórka pozostawione w ciele kobiety też nie były ciałem kobiety
- jako dowód (proponuję nazwę "dowód genetyczny") na to, że zapłodniona
komórka jajowa to nic ponad zlepek komórek. Poczytam też chętnie wywody
"udowadniające" podobieństwo płodu do pasożytów <- pasożyty żyjące w ciele
kobiety, to też jej sprawa i może je usuwać - i nikt nie narzeka. Tak...
chętnie o tym znowu poczytam. Ostatnio szyszka jako "dowód" nie bycia
człowiekiem jest modna - proponuję nazwę "dowód szyszkowy". Ale może mnie
ktoś zaskoczy i napisze coś bez porównań.

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 03:10:5814.10.2005
do
Dnia 14.10.2005, o godzinie 07.50.05, na pl.soc.religia, CeBeR napisał(a):

> I mimo, że nie lubisz "ateistów walczących" cytujesz Zappę? Dziwne.

Netykieta.

Ndziorl

nieprzeczytany,
14 paź 2005, 03:52:2714.10.2005
do
Użytkownik "CeBeR" <ceber....@nospam.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:dingug$ebj$1...@inews.gazeta.pl...


> I mimo, że nie lubisz "ateistów walczących" cytujesz Zappę? Dziwne.

Który "ateistą wojującym" nie był.
--

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 02:30:3515.10.2005
do
Habeck Colibretto wrote:

> Netykieta.

Ta zdaje się katoli nie obowiązywać (niejeden już ustosunkowywał się do
mojego "totus tuus, Jenna Jameson), więc dlaczego miałbym być gorszy?

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 02:58:3515.10.2005
do
Ndziorl wrote:

> Który "ateistą wojującym" nie był.

Proponuję "Broadway the hard way", "Joe's garage", serię "You can't do
that on stage anymore" i mnóstwo innych dowodów przeciwko tej tezie.

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 05:24:3715.10.2005
do
Ndziorl <proc...@og.go> napisał(a):

> Przede wszystkim, mają prawo decydować czy chcą zajść w tę ciążę, czy nie.

To oczywista nieprawda.

> Jedna rzecz najbardziej mnie wkurwia u pro aborcjonistów w ich
> "argumentacji" - bezczelne kłamstwa (celowe zabiegi erystyczne, czy zwykła
> niewiedza?) i podszywanie się pod naukowość.

To jest po obu stronach barykady, ale po stronie "anty" ZDECYDOWANIE BARDZIEJ.

> "Argumenty" w stylu: płód =
> pasożyt, płód = część ciała (tkanka) kobiety, płód = narośl itp. brednie.

Oooo, zagalopowales sie! Sytuacja tutaj nie jest taka prosta.

Z punktu widzenia biologii (biologiczna definicja pasozytnictwa), mozna
traktowac plod jako *w pewnym stopniu/sensie* pasozyta, gdyz istnieje realny
konflikt ewolucyjny miedzy eksploatacyjnie nastawionym zarodkiem, a nie dajaca
sie eksploatowac matka. Wzrost fitness zarodka odbywa sie KOSZTEM fitness matki.
Scislej mowiac, "pasozytem" jest w tym wypadku nie tyle zarodek, co *genom
ojca* tego zarodka. Sladem po tej ewolucyjnej walce/wyscigu zbrojen (zdaje
sie, ze okresla sie go w tym wypadku mianem "hipotezy przeciagania liny") jest
np. model imprintingu genomu gamet zenskich i meskich.

No a kierujac sie *potoczna* definicja "pasozytnictwa" (jako zerowanie na
czyichs zasobach bez przyzwolenia), nie ma nic dziwnego ze obejmie sie nia
takze nichciane zarodki (zerujace chociazby na komforcie zycia i zdrowiu matki).

> Daleki jestem od nazywania zygoty osobą ludzką - ale nie jest to pasożyt.

IMHO mylisz sie i niepotrzebnie mieszasz w ideologie. A feee!

> W
> przeciwieństwie do Ciebie znam i rozumiem rozwój zarodkowy człowieka (i
> ssaków przynajmniej)

Chyba jednak nie do konca...

> Opierając się jedynie
> na wiedzy - faktach naukowych - nie jestem w stanie rozstrzygnąć co jest, a
> co nie jest osobą ludzką lub gdzie zaczyna się człowiek.

Tu nie ma nic do rozstrzygania. To jest kwestia etyki normatywnej, czyli
*(arbitralnego) ustalania*.

> To nie leży w
> dziedzinie nauk empirycznych.

Otoz to!

> Metodami naukowymi można określić
> przynależność gatunkową dowolnej zygoty - powiedzieć: to jest zarodek
> ludzki, to koński, a to koci.

Wlasnie.

> Dywagacje na temat człowieczeństwa to działka
> filozofii/religii.

Wlasnie!

> Mam więc z jednej strony zygotę/zarodek/płód - żywy,
> rozwijający się organizm o znanej przynależności gatunkowej - z drugiej
> wygodę kobiety (mówimy o aborcji na życzenie), która zaciążyła w skutek
> własnej (i/lub partnera) indolencji umysłowej.

Nie koniecznie (np. gwalt, zawodnosc antykoncepcji lub zwykle bledy w jej
stosowaniu).

> Co ma większą wartość? Nie
> wiem.

I znowu: tu nie ma nic do "wiedzenia", lecz jedynie wyboru kryterium
wartosci/pryzmatu etyki przez ktory sie na ten problem patrzy. Katolik widzi
to zupelnie inaczej niez np. Utylitarysta...

> Nie myślę tu o skali społecznej - aborcja = mniejsze wydatki na domy
> dziecka, bezrobotnych, przeludnienie itp.

Jednak to tez jakis argument w tym sporze...


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 06:09:5215.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-...@NOSPAM.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 09:24:37 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:diqhsl$dmm$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

> Z punktu widzenia biologii (biologiczna definicja pasozytnictwa), mozna
> traktowac plod jako *w pewnym stopniu/sensie* pasozyta, gdyz istnieje realny
> konflikt ewolucyjny


Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,
a jak jeszcze do tego dojdzie przymiotnik "realny", to już
wychodzi zupełny bełkot.
Nie powołuj się tak idiotycznie na naukę tam, gdzie próbujesz
przemycać swój światopogląd.
Napisz: "z mojego punktu widzenia", a nie: "z punktu widzenia
biologii" i sprawa będzie jasna.
Jakimże to bytem jest biologia, żeby miała swój punkt widzenia?
W jakim ideologicznym miejscu przebywa biologia, żeby jej
ideologia zgadzała się z twoją ideologią?

Nie powołuj się na coś, co nie ma miejsca, po to, żeby
usprawiedliwiać swoją wiarę.

--
No więc qamil, kiedy wyleziesz z tego jeziora ognia i przyznasz,
że Jezus jest Bogiem, któremu należą się pokłony?

1122

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 07:07:0415.10.2005
do
1122 wrote:

> Nie powołuj się na coś, co nie ma miejsca, po to, żeby
> usprawiedliwiać swoją wiarę.

Tak samo krytycznie podchodzisz do bełkotu pt. "prawo naturalne"? I
gdzie się da zamieniasz to na "punkt widzenia sekty katolickiej"?

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 07:25:4815.10.2005
do
CeBeR <ceber....@nospam.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct 2005
13:07:04 +0200 w wiadomości <news:diqnsn$4l4$1...@inews.gazeta.pl>
napisał(a):

> 1122 wrote:
>
>> Nie powołuj się na coś, co nie ma miejsca, po to, żeby
>> usprawiedliwiać swoją wiarę.
>
> Tak samo krytycznie podchodzisz do bełkotu pt. "prawo naturalne"? I
> gdzie się da zamieniasz to na "punkt widzenia sekty katolickiej"?

A tam było coś o punkcie widzenia biologii, czy znowu nie
zrozumiałeś tekstu?

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 09:18:5915.10.2005
do
Dnia 15.10.2005, o godzinie 08.30.35, na pl.soc.religia, CeBeR napisał(a):

>> Netykieta.
> Ta zdaje się katoli nie obowiązywać (niejeden już ustosunkowywał się do
> mojego "totus tuus, Jenna Jameson), więc dlaczego miałbym być gorszy?

Dlatego, że możesz być w tym temacie ponad nimi. Ale widać jesteś tak samo
małostkowy jak Ci katole.

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 09:32:2315.10.2005
do
1122 wrote:

> A tam było coś o punkcie widzenia biologii, czy znowu nie
> zrozumiałeś tekstu?

Tam, czyli gdzie? Bo w Twojej wypowiedzi, tej na którą odpowiadałem -
było. Zatem pytam: czy zamiast bełkotać coś w rodzaju: "takie jest prawo
naturalne" piszesz/mówisz prawdę: takie są fobie czarnej stonki?

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 09:32:3515.10.2005
do
Buahahaha!!! :DDD Odezwal sie "znawca", z bozej laski...

Litosciwie nie ustosunkuje sie do Twych wypocin, arogancka szczekaczko.

EOT

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 10:16:0115.10.2005
do
CeBeR <ceber....@nospam.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct 2005
15:32:23 +0200 w wiadomości <news:dir0cv$591$1...@inews.gazeta.pl>
napisał(a):

> 1122 wrote:
>
>> A tam było coś o punkcie widzenia biologii, czy znowu nie
>> zrozumiałeś tekstu?
>
> Tam, czyli gdzie? Bo w Twojej wypowiedzi, tej na którą odpowiadałem -
> było.

Przypomnieć twój tekst, czy sam sprawdzisz co komentowałeś?

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 10:20:1515.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 13:32:35 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:dir0dj$5oq$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

> Buahahaha!!! :DDD Odezwal sie "znawca", z bozej laski...
>
> Litosciwie nie ustosunkuje sie do Twych wypocin, arogancka szczekaczko.
>
> EOT
>
> pozdrawiam
> quasi-biolog

Dobrze byłoby, żebyś w ogóle milczał, gdy nie masz nic do
powiedzenia. Nadymanie się nie zrobi z ciebie większego biologa.
Zrobi co najwyżej jeszcze większe quasi, które i tak już jest
mocno nadęte.

Ja w odróżnieniu od ciebie staram się trzymać konkretów, a
konkret jest taki:

Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,
a jak jeszcze do tego dojdzie przymiotnik "realny", to już
wychodzi zupełny bełkot.

Zaprzeczysz, czy dalej będziesz tylko ujadał jak jamnik z
dystansu, jaki to on groźny i mądry, a inni to aroganckie
szczekaczki?

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 11:08:0515.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

Zieeeef!!! :OOO
(ciach)



> Ja w odróżnieniu od ciebie staram się trzymać konkretów, a
> konkret jest taki:

Dowcipnis z Ciebie ;->

> Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,

Nie jest, mlotku. Tak sie powszechnie mowi
(np. tu:
http://www.biologia.studies.uj.edu.pl/download/katalog_kursow-2005.pdf patrz:
strona 47).
Coz ja poradze, ze nie dociara to do glowki scisnietej zanadto mocherowym
berecikiem?

> a jak jeszcze do tego dojdzie przymiotnik "realny", to już
> wychodzi zupełny bełkot.

*Realny* w odroznieniu od *pozorny* - dotarlo?

> Zaprzeczysz,

Zaprzecze.

> czy dalej będziesz tylko ujadał jak jamnik z

Projekcja?


Przymknij sie wreszcie ignorancie, jesli nie masz nic do zaoferowania poza
pyskowka, tupaniem nozka i pomstowania piastkami na niedobry bezbozny swiat...
Nudzisz mnie - proste pytanie: EOT czy nie?

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 11:30:3515.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 15:08:05 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:dir60l$pfb$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

>> Ja w odróżnieniu od ciebie staram się trzymać konkretów, a
>> konkret jest taki:
>
> Dowcipnis z Ciebie ;->
>
>> Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,
>
> Nie jest, mlotku.

O, nie, Ja nie jestem z twojej rodziny.

> Tak sie powszechnie mowi
> (np. tu:
> http://www.biologia.studies.uj.edu.pl/download/katalog_kursow-2005.pdf patrz:
> strona 47).

Po pierwsze - nie powszechnie, tylko w specyficznym środowisku.
Po drugie - nie pisałem o tym, czy się mówi, czy się nie mówi,
tylko o tym, że zestawienie jest idiotyczne.
Naucz się poprawnego rozumienia słów.

Ewolucjoniści sami nie bardzo wiedzą czy mają traktować ewolucję
jako proces bez wyraźnego celu czy z jakimś celem.
Stąd te idiotyczne zestawienia.
Jeżeli ewolucja nie ma celu, to i o żadnym konflikcie ewolucyjnym
nie może być mowy.
Mimo wszystko poproszę o link do materiału, w którym jest mowa o
tym, co pisałeś, czyli:
o "konflikcie ewolucyjnym między eksploatacyjnie nastawionym


zarodkiem, a nie dajaca sie eksploatowac matka."

Jak masz się błaźnić, to zbłaźń się do końca.

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 11:45:3615.10.2005
do

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:03:5615.10.2005
do

Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:34:2115.10.2005
do
Dnia 15.10.2005, o godzinie 17.08.05, na pl.soc.religia, quasi-biolog
napisał(a):

<ciach>
> mocherowym

PAC! Moherowym.

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:34:5915.10.2005
do
1122 wrote:

> Przypomnieć twój tekst, czy sam sprawdzisz co komentowałeś?

Z Tobą jak z dzieckiem, OK: "nie powołuj się na coś, co nie ma miejsca".
Czepiasz się, że skoro biologia nie jest bytem, więc nie może mieć
punktu widzenia. Tymczasem "czymś co nie ma miejsca" jest przede
wszystkim tzw. "prawo naturalne" czyli zabawna nazwa punktu widzenia
sekty katolickiej.

CeBeR

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:38:1615.10.2005
do
1122 wrote:

> Po pierwsze - nie powszechnie, tylko w specyficznym środowisku.
> Po drugie - nie pisałem o tym, czy się mówi, czy się nie mówi,
> tylko o tym, że zestawienie jest idiotyczne.

Coś jak "jeden bóg w trzech osobach" AKA "trójca"?

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:39:4715.10.2005
do
CeBeR <ceber....@nospam.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct 2005
18:34:59 +0200 w wiadomości <news:dirb3r$eil$1...@inews.gazeta.pl>
napisał(a):

Mnie osobiście pojęcie "prawa naturalnego" śmieszy nie mniej niż
"punkt widzenia biologii". Żaden to argument na to, że "punkt
widzenia biologii" jest jedynie słuszny.

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:42:0615.10.2005
do
CeBeR <ceber....@nospam.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct 2005
18:38:16 +0200 w wiadomości <news:dirb9p$eil$2...@inews.gazeta.pl>
napisał(a):

> 1122 wrote:
>
>> Po pierwsze - nie powszechnie, tylko w specyficznym środowisku.
>> Po drugie - nie pisałem o tym, czy się mówi, czy się nie mówi,
>> tylko o tym, że zestawienie jest idiotyczne.
>
> Coś jak "jeden bóg w trzech osobach" AKA "trójca"?

Nie, ponieważ to się akurat nie zaprzecza samo w ramach własnej
teorii tak jak tamto.

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 12:44:0815.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

(
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?cmd=Retrieve&db=pubmed&dopt=Abs


> tract&list_uids=15842480&query_hl=8
> > )

> To nie jest w temacie.

Jest, ulomku ignorancki! Temat to: *konflikt ewolucyjny rodzic(w tym:
matka)-potomstwo(w tym: plod)*.

( http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?cmd=Retrieve&db=pubmed&dopt=Abs
> tract&list_uids=7603563&query_hl=9
> > )

> j.w.

Mam pytanie: jestes slepcem, obsesyjnym klamca czy po prostu idiota?

( http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?cmd=Retrieve&db=pubmed&dopt=Abs
> tract&list_uids=9673853&query_hl=9
> > )

> j.w.

ROTFL!!!
Ta praca jest *dokladnie* o tym, o czym pisalem!

"Several-explanations have been proposed for the observed patterns of genomic
imprinting, but the most successful explanation is the genetic conflict
hypothesis--natural selection operating on the gene expression produces the
parental origin-dependent gene expression--because the paternally derived
allele tends to be less related to the siblings of the same mother than the
maternal allele and hence the paternal allele should evolve to be more
aggressive in obtaining maternal resources"

Teraz widzisz swietopiepszniety pojebancu bozy?


Twoja buta, opetancy upor i ekstremalna arogancja swiadczyc moze o Twoim
nieslychanym narcyzmie. W zwiazku z tym, popatrz sobie na ponizsze ilustracje,
jak ulal pasujace do Twojego internetowego profilu psychologicznego i... zwal
se gruche ;->

( http://trole.joemonster.org/index.php?troll=zakuta-pala )
( http://trole.joemonster.org/index.php?troll=kretacz )
( http://trole.joemonster.org/index.php?troll=szczekacz )


pozdrawiam
quasi-biolog

1122

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 13:05:3315.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 16:44:08 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:dirbko$gf3$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

>> j.w.
>
> ROTFL!!!
> Ta praca jest *dokladnie* o tym, o czym pisalem!

Tam jest mowa o sytuacjach anormalnych, które trzeba leczyć, a
nie usuwać jako pasożyta, matole.

quasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 13:11:3215.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

> >> Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,

> > Nie jest, mlotku.

> O, nie, Ja nie jestem z twojej rodziny.

"Ja" pisane wielkia litera... Hmmm... faktycznie, narcyzm. Nie uszkodz sobie
nadgarstka przygladajac sie swoim portretom psychologicznym ;->

> > Tak sie powszechnie mowi
> > (np. tu:
> > http://www.biologia.studies.uj.edu.pl/download/katalog_kursow-2005.pdf patrz:
> > strona 47).

> Po pierwsze - nie powszechnie, tylko w specyficznym środowisku.

LOL - kretaczu! Ten termin stosuje sie powszechnie do okreslania konkretnego
zjawiska. Jasna sprawa, ze okreslaniem tego konkretnego zjawiska zajmuje sie
jedynie *specyficzne srodowisko*. Nawiasem mowiac, Ty sie do niego nie
zaliczasz, wiec radze morde w kubel!

> Po drugie - nie pisałem o tym, czy się mówi, czy się nie mówi,
> tylko o tym, że zestawienie jest idiotyczne.
> Naucz się poprawnego rozumienia słów.
>
> Ewolucjoniści sami nie bardzo wiedzą czy mają traktować ewolucję
> jako proces bez wyraźnego celu czy z jakimś celem.

Buahahaha!!! ROTFL! Takiego szczekajacego kretactwa dawno nie widzialem!

Poza tym: bredzisz i chrzanisz pseudo-filozoficzne androny, ze az przepona ze
smiechu boli.

> Mimo wszystko poproszę o link do materiału, w którym jest mowa o
> tym, co pisałeś, czyli:
> o "konflikcie ewolucyjnym między eksploatacyjnie nastawionym
> zarodkiem, a nie dajaca sie eksploatowac matka."

Dostales. Ale toczona z pyska piana nienaisci najwidoczniej przyslonila Ci
oczka, ze tego nie widzisz. Albo ucisk wiadomego berecika uszkodzil Ci
mozdzek, ze tego nie pojmojesz.

> Jak masz się błaźnić, to zbłaźń się do końca.

Znowu projekcja?

uasi-biolog

nieprzeczytany,
15 paź 2005, 16:55:0715.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

> Tam jest mowa o sytuacjach anormalnych,

Co??? Bzdura! Doprawdy, nie pojmuje jakim trzeba byc fanatykiem, zeby lgac w
zywe oczy na temat, ktory tak latwo zweryfikowac - rece opadaja.

Ile jeszcz czasu chcesz ciagnac ten zalosny kretaczy spor? Nie masz choc
odrobiny wstydu i honnoru?

> które trzeba leczyć,

Leczyc to trzeba Ciebie, bo masz urojenia lub kompulsje zmuszajace Cie do klamstw.

wspolczuje

1122

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 03:33:1416.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 17:11:32 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:dird83$mp8$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

> 1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):
>
>>>> Zestawienie: "konflikt ewolucyjny" jest idiotyczne samo w sobie,
>
>>> Nie jest, mlotku.
>
>> O, nie, Ja nie jestem z twojej rodziny.
>
> "Ja" pisane wielkia litera... Hmmm... faktycznie, narcyzm. Nie uszkodz sobie
> nadgarstka przygladajac sie swoim portretom psychologicznym ;->

No toś wymyślił argument, na jaki cię stać. :-)))
Ty może przeglądając portrety używasz nadgarstków, co by
tłumaczyło dlaczego tak niewiele jesteś w życiu w stanie
dostrzec.


>>> Tak sie powszechnie mowi
>>> (np. tu:
>>> http://www.biologia.studies.uj.edu.pl/download/katalog_kursow-2005.pdf patrz:
>>> strona 47).
>
>> Po pierwsze - nie powszechnie, tylko w specyficznym środowisku.
>
> LOL - kretaczu! Ten termin stosuje sie powszechnie do okreslania konkretnego
> zjawiska.

Nie powszechnie dziecko, tylko przez wąską grupę biologów.
Znaczenie wyrazu "powszechnie" znajdziesz tu:

http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=47950

Postudiuj sobie w wolnych chwilach.

> Jasna sprawa, ze okreslaniem tego konkretnego zjawiska zajmuje sie
> jedynie *specyficzne srodowisko*. Nawiasem mowiac, Ty sie do niego nie
> zaliczasz,

Czyli sam przyznajesz, że nie przez wszystkich i nie powszechnie
i pomimo tego dalej nie rozumiesz wyrazów, których używasz.

> wiec radze morde w kubel!

A to niby dlaczego?
Bo ty się samowolnie zaliczyłeś do wąskiej grupy, którą nam
chcesz przedstawić jako zwolenników traktowania wszystkich płodów
jako pasożytów w organizmie matki?
Nie ma lekko młotku.
Nawet ta "wąska grupa specjalistów" nie uważa takich genomów za
pasożyty. Ty się do nich nie zaliczasz w związku z tym, więc
morda w kubeł.

Jerzy

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 04:50:4216.10.2005
do

Użytkownik uasi-biolog <quasi-bio...@gazeta.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:dirqbb$ffc$1...@inews.gazeta.pl...

> 1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):
>
> > Tam jest mowa o sytuacjach anormalnych,
>
> Co??? Bzdura! Doprawdy, nie pojmuje jakim trzeba byc fanatykiem, zeby lgac
w
> zywe oczy na temat, ktory tak latwo zweryfikowac - rece opadaja.
>
> Ile jeszcz czasu chcesz ciagnac ten zalosny kretaczy spor? Nie masz choc
> odrobiny wstydu i honnoru?

Szkoda ddla niego tej gadki.
J już mu to mówiłęm kilkanaście razy

> > które trzeba leczyć,
>
> Leczyc to trzeba Ciebie, bo masz urojenia lub kompulsje zmuszajace Cie do
klamstw.

To też usłyszał odemnie kilkanaście razy

Pozdrawiam

Jerzy


quasi-biolog

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 07:06:1116.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

> > "Ja" pisane wielkia litera... Hmmm... faktycznie, narcyzm. Nie uszkodz sobie
> > nadgarstka przygladajac sie swoim portretom psychologicznym ;->

> No toś wymyślił argument, na jaki cię stać. :-)))

Ciemnoto chodzaca - to nie byl argument, tylko diagnoza.

> Ty może przeglądając portrety używasz nadgarstków, co by
> tłumaczyło dlaczego tak niewiele jesteś w życiu w stanie
> dostrzec.

Po pierwsze:
Narcyzy zwiekszaja sobie przyjemnosc napawania sie swoimi wizerunkami cwiczac
miesnie nadgarstka na wiadomym organie... Ty tego nie robisz? "Wiadomy organ"
nie funkcjonuje jak trzeba, co? he he he - biedaku! ;->

Po drugie:
A co Ty mozesz wiedziec na temat moich zyciowych dostrzezen? Znowu Cie naszly
urojenia? Nie martw sie - ten problem moga rowiazac odpowiednie neuroleptyki,
w najgorszym przypadku elektrowstrzasy... ;->

Nawiasem mowiac - to niezly ubaw przygladac sie jak sie zloscisz i miotasz w
tej dyskusji. I silisz na jakies kretacze "argumenty" i tanie
zlosliwostki-inwektywki, tyle, ze jedno wychodzi Ci gorzej od drugiego ;->
Apogeum ponizenia...


> > LOL - kretaczu! Ten termin stosuje sie powszechnie do okreslania konkretnego
> > zjawiska.

> Nie powszechnie dziecko, tylko przez wąską grupę biologów.

No - idiota skonczony! O zjawisku okreslanym terminem "konflikt ewolucyjny"
wypowiada sie jedynie *waska grupa biologow*. Wsrod tej grupy termin ten (w
stosunku do tegoz zjawiska) jest POWSZECHNIE uzywany. Teraz pojales ta
banalnie prosta rzecz cwiercmozgu?



> > wiec radze morde w kubel!

> A to niby dlaczego?

Ta rada to byl akt milosierdzia z mojej strony. Zaprzestajac bredzenia jak
slepy o kolorach unikasz kompromitacji. Nie skorzystales z rady, no i odczules
konsekwencje na wlasnej dupie... Masz za swoje!

> Bo ty się samowolnie zaliczyłeś do wąskiej grupy, którą nam
> chcesz przedstawić jako zwolenników traktowania wszystkich płodów
> jako pasożytów w organizmie matki?

Traktowanie? - co to jest "traktowanie jeko pasozyt"?

Biolodzy zwracaja uwage, na istnienie konfliktu ewolucyjnego miedzy matka a
plodem (a scislej: genomem matki a genomem ojca w plodzie). Istnienie tego
konfliktu upowaznia nas do rozwazania relacji matka-plod jako pewien rodzaj
pasozytnictwa (interes plodu jest realizowany kosztem interesu matki). Tyle.

Konflikt ewolucyjny istnieje tez miedzy genomem jadrowym a mitochondriami w
kazdej komorce - z tego powodu tez bedziesz panikowal paranoiku?

> Nie ma lekko młotku.
> Nawet ta "wąska grupa specjalistów" nie uważa takich genomów za
> pasożyty.

ROTFL! :DDD Dostales kretaczu prace, z ktorych wynika, ze UWAZAJA. Chocbys nie
wiem jak sie miotal, szczekal i krecil - fakty sa dla Ciebie miazdzace.
Ugniesz wreszczie kark zakuta palo?

quasi-biolog

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 07:24:5116.10.2005
do
Jest chociaz cien szansy, ze ta zakuta pala ugnie zatwardzialego karku i
skapituluje? Czy trzeba poczekac, az fakty, logika i argumenty mu ten kark
zlamia (choc to IMHO juz dawno mialo miejsce, jednak nie pomoglo)?

Ale coz - chore dzieci trzeba kochac...


pozdrawiam

1122

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 09:17:4716.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sun, 16 Oct
2005 11:06:11 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:ditc73$mp7$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):


>>> LOL - kretaczu! Ten termin stosuje sie powszechnie do okreslania konkretnego
>>> zjawiska.
>
>> Nie powszechnie dziecko, tylko przez wąską grupę biologów.
>
> No - idiota skonczony! O zjawisku okreslanym terminem "konflikt ewolucyjny"
> wypowiada sie jedynie *waska grupa biologow*. Wsrod tej grupy termin ten (w
> stosunku do tegoz zjawiska) jest POWSZECHNIE uzywany. Teraz pojales ta
> banalnie prosta rzecz cwiercmozgu?

Ty nawet nie odróżniasz pojęć "termin powszechnie używany" i
"termin specjalistyczny".
Jedno i drugie to nie jest to samo.
Dlatego "specjalistyczny", że nie "powszechny" młotku.
Poza tym nawet jako termin specjalistyczny nie jest stosowany
przez wszystkich biologów i nawet w linku, który podałeś była
mowa o tym, że:
"a nonconflict hypothesis can also explain the patterns in
principle", ale oczywiście masz prawo o tym nie wiedzieć boś
tylko quasi.
Poza tym wklepałeś w google "evolutionary conflict" i podałeś tu
linki zupełnie bez związku z omawianym tematem.
W pierwszym było: "there has been widespread dissatisfaction that
the theory has provided few testable predictions".
W drugim konflikt ewolucyjny dotyczył tego:
"An evolutionary conflict of interest exists between parents and
their offspring over the partitioning of parental investment (PI)
among siblings".
Rozumiesz to zdanie? Jeżeli tak to wyjaśnij jak się to ma do
twojej tezy, że płód jest pasożytem.
Ty po prostu matołku nie rozumiesz tematów na które się
wypowiadasz i myślisz, że gdy będziesz używał wyrazów, których
sam nie rozumiesz, to inni się nie połapią o co chodzi.

>> Bo ty się samowolnie zaliczyłeś do wąskiej grupy, którą nam
>> chcesz przedstawić jako zwolenników traktowania wszystkich płodów
>> jako pasożytów w organizmie matki?
>
> Traktowanie? - co to jest "traktowanie jeko pasozyt"?
>
> Biolodzy zwracaja uwage, na istnienie konfliktu ewolucyjnego miedzy matka a
> plodem (a scislej: genomem matki a genomem ojca w plodzie). Istnienie tego
> konfliktu upowaznia nas do rozwazania relacji matka-plod jako pewien rodzaj
> pasozytnictwa (interes plodu jest realizowany kosztem interesu matki). Tyle.

Jeszcze raz, bo widzę, że ci ciężko przychodzi rozumienie
najprostszych pojęć.
Termin "konflikt ewolucyjny" nie upowaznia nas do rozwazania
relacji matka-plod jako rodzaju pasozytnictwa.
Tam jest mowa o tym, że allele ojcowskie muszą być bardziej
agresywne od alleli matczynych, ale ta hipoteza nie jest
sprawdzona, a "nonconflict hypothesis can also explain the
patterns in principle".

>Konflikt ewolucyjny istnieje tez miedzy genomem jadrowym
> a mitochondriami w kazdej komorce

A skądżeś ty wytrzasnął te "rewelacje", że "W KAŻDEJ" i że
świadczy to w związku z tym o pasożytniczym charakterze każdego
płodu, matołku?

quasi-biolog

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 13:02:3716.10.2005
do
1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

Na wstepie chcialbym Ci powiedziec, ze jestes naprawde powaznie jebniety!
Widze juz, ze jestes w stanie kretaczyc tak do usranej smierci. Wybacz, ale
mnie w to nie wciagniesz - uciecha czerpana z Twojej przerazajacej glupoty,
ignorancji, kretactwa i wscieklego ujadania zaczela mnie nudzic. W zasadzie
wszystko co robisz sprowadza sie do kilku standardowych manewrow:

1. Kompletne niezrozumienie tematu wynikajace ze zwyklego braku wiedzy i
NIEUDOLNA (bo zawsze konczaca sie wycianieciem wnioskow blednych) proba
zrekompensowania tegoz braku samodzielnym (przy okazji w zabawny sposob
tendencyjnym) konstruowaniem wlasnego wobrazenia na ten temat na podstawie
jedynie strzepow informacji. Jednym slowem - dyletanckie urojenia.

2. Kretacze przeinaczanie znaczenia slow + lawirowanie definicjami + fallacia
figurae dictionis.

3. Zmiana tematu + imputowanie oponentowi twierdzen, ktorych nie postawil.

4. Zaslona dymna z szczekaczowo-kretaczego pseudo-filozoficznego belkotu.

5. Wyrywanie zdan z kontekstu i budowanie na nich pietrowych struktur
urojeniowych wg metody 1.

6. Wyssane z palca insynuacje/oskarzenia (gl. ad personam) "podstepnie"
zmuszajace oponenta do odejscia od niewygodnego tematu na inny
(tlumaczenie/usprawiedliwianie sie).

A wszystko polane nudnym do pozygania sosem pseudo-inwektywowym (nie znasz
innych obelg niz "matolku" i "mlotku"? - nota bene splagiatowanych ode mnie).


> Ty nawet nie odróżniasz pojęć "termin powszechnie używany" i
> "termin specjalistyczny".
> Jedno i drugie to nie jest to samo.
> Dlatego "specjalistyczny", że nie "powszechny" młotku.

[Manewr nr 2.]

Termin "konflikt ewolucyjny" jest terminem POWSZECHNIE uzywanym wsrod
specjalistow, do opisywania konkretnego zjawiska.
Owe zjawisko nie jest POWSZECHNIE okreslane przez specjalistow innym terminem.
Nikt poza specjalistami nie zajmuje sie okreslaniem tego zjawiska, wiec nie
dziwi, ze jest ROZPOWSZECHNIONY tylko wsrod specjalistow.

Jest terminem *powszechnie uzywanym*, w tym samym sensie, co powszechnie
uzywanym terminem jest "calka", "wpust zoladka", "alfaD+ glukopiranozylo 1-2
betaD- fruktofuranozyd", "grzech pierworodny", "partykula" - innymi slowy:
termin funkcjonujacy w glownym nurcie swojej dziedziny, zrozumialy dla
wszystkich przedstawicieli grupy docelowej (tu: biologow ewolucyjnych,
molekularnych i rozwojowych), a nie wymyslony przeze mnie na potrzeby tej
dyskusji.

To wlasnie mialem na mysli - mam nadzieje, ze tym razem dotarlo do Twojego
ociezalego mozdzka i wyparlo bzdurne kretacze watpliwosci. Jesli nie, to
trudno - widac nie jest to mozliwe (dlaczego mnie to nie dziwi, zakuta palo?).
Dalsze kretacze pierdolenie na ten temat bede puszczal mimo uszu. Koniec.


> Poza tym nawet jako termin specjalistyczny nie jest stosowany
> przez wszystkich biologów i nawet w linku, który podałeś była
> mowa o tym, że:
> "a nonconflict hypothesis can also explain the patterns in
> principle", ale oczywiście masz prawo o tym nie wiedzieć boś
> tylko quasi.

[Manewr 5 + 2]

LOL! :DDD

Imbecylu skonczony! W tej wypowiedzi chodzilo nie o to, ze nalezy zrezygnowac
z pojecia "konflikt ewolucyjny" (a tym bardziej, ze - jak zdajesz sie
twierdzic - "autorzy ktorzy je w tej wypowiedzi stosuja go nie stosuja";
logika glupcze!) lecz, ze mozna zaproponowac hipoteze tlumaczaca przynajmniej
niektore elementy wzorca imprintingu genomu, ktora nie odwoluje sie do
konfliktu ewolucyjnego matka-zarodek (np. zabezpieczenie przed partenogeneza).
Nawiasem mowiac, hipoteza niekonfliktowa jest starsza.

Ale - o czym Ty debilu nie masz bladego pojecia, co widac jak na dloni - nie
oznacza to, ze:
1) ...konflikt ewolucyjny rodzice-potomstwo, a scislej matka-zarodek, nie ma
miejsca (bo ma i jest to ewidentne), lecz jedynie to, ze imprinting genomu
(czy jakies jego elementy) nie jest adaptacja powstala na uzytek tego konfliktu;
2) ...pojecie "konflikt ewolucyjny" ogranicza sie do konfliktu matka-zarodek
(w rzeczywistosci jest to pojecie znacznie szersze, a konflikt matka-zarodek
jest jedynie jego przykladem).

Zreszta - kretacki wyrywaczu z kontekstu - dalej masz to:
"In conclusion, the genetic conflict hypothesis is very successful in
explaining the observed patterns of imprinting for autosomal genes and
probably is the most likely evolutionary explanation for them. However, for
genes on X chromosomes, other processes of natural selection are more important."

W zwiazku z czym "hipoteza konfliktowa" jest nadal w mocy. "Hipoteza
niekonfliktowa" ma zastosowanie w szczegolnosci do heterosomow, a to jaka jest
jej rola w calkowitym modelu imprintingu (jesli nawet jest, to nie oznacza, ze
musi wykluczac hipoteze konfliktowa) wymaga dalszych badan:
"Considering that a nonconflict hypothesis can also explain the patterns in
principle, we need a quantitative estimate of various parameters, such as the
rate of dose-dependent abortion, the degree of female promiscuity, and the
rate of spontaneous development of the parthenogenetic embryo, in order to
make judgments on the relative importance of different forces of natural
selection to form genomic imprinting."


> Poza tym wklepałeś w google "evolutionary conflict" i podałeś tu
> linki zupełnie bez związku z omawianym tematem.

[Manewr nr 6]

Jak widze, pierdolcu, to nawet nie masz pojecia jak i gdzie sie takich rzeczy
szuka (gugiel to szczyt Twoich mozliwosci). Dlaczego mnie to nie dziwi?

Poza tym - bzdury piepszysz, jak zwykle zreszta.


> W pierwszym było: "there has been widespread dissatisfaction that
> the theory has provided few testable predictions".

A gdybys nie wyrwal z kontekstu, wiedzialbys ze:
"Natural selection can act in different ways on genes expressed in parents and
their young, giving rise to parent-offspring conflict. The way in which this
genetic conflict manifests itself at the behavioural level is unclear, and


there has been widespread dissatisfaction that the theory has provided few

testable predictions. A recent shift in emphasis from models that define the
possible extent of conflict to those that predict its resolution offers
greater hope of a testable theory of parent-offspring conflict."

Rzucilem Ci pierwsza lepsza PRZEGLADOWKE dotyczaca *w ogolnosci* (a nie tylko
w kwestii imprintingu) konfliktu rodzic -potomstwo, ktora moglaby posluzyc Ci
jako "platworma startowa" do ewentualnego dalszego drazenia tematu
(np. takiego:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?db=pubmed&cmd=Display&dopt=pubmed_pubmed&from_uid=7603563&tool=ExternalSearch
).


> W drugim konflikt ewolucyjny dotyczył tego:
> "An evolutionary conflict of interest exists between parents and
> their offspring over the partitioning of parental investment (PI)
> among siblings".
> Rozumiesz to zdanie?

[Manewr nr 1]

Owszem. Ale widze, ze Ty nie rozumiesz.

> Jeżeli tak to wyjaśnij jak się to ma do
> twojej tezy, że płód jest pasożytem.

Hahahah, nie ma tak lekko, smieciu ;-> Sam zapierdalaj do biblioteki, zdabac
ta publikacje, przeczytaj, ZROZUM - to sie dowiesz...

Zreszta, gdybys nie byl intelektualnym kaleka, to informacje podane w samym
abstrakcie powinny Ci wystarczyc do zrozumienia:
"...I show that offspring are able to obtain more PI when the probability of
future full-siblings decreases, and that this is most pronounced in taxa where
there is the opportunity for direct foetal access to the maternal bloodstream."

I co tumanku, zaswitalo cos w zakutym lbie? Nie licze na to, ale ... moze jest
dla Ciebie jakas szana, kto to wie. Gdybym Toba tak nie gardzil, to moze bym
Ci laskawie cos wytlumaczyl, ale teraz niestety - jestes zdany wylacznie na
swoj kulejacy yntelekt (wiem, ze to wyjatkowo marna gwarancja sukcesu i
rozumiem Twa frustracje).


> Ty po prostu matołku nie rozumiesz tematów na które się
> wypowiadasz i myślisz, że gdy będziesz używał wyrazów, których
> sam nie rozumiesz, to inni się nie połapią o co chodzi.

No ja nie moge - znowu projekcja! LOL! :D


> > Biolodzy zwracaja uwage, na istnienie konfliktu ewolucyjnego miedzy matka a
> > plodem (a scislej: genomem matki a genomem ojca w plodzie). Istnienie tego
> > konfliktu upowaznia nas do rozwazania relacji matka-plod jako pewien rodzaj
> > pasozytnictwa (interes plodu jest realizowany kosztem interesu matki). Tyle.

> Jeszcze raz, bo widzę, że ci ciężko przychodzi rozumienie
> najprostszych pojęć.

Projekcja... Zieeeefff!!! :OOO

> Termin "konflikt ewolucyjny" nie upowaznia nas do rozwazania
> relacji matka-plod jako rodzaju pasozytnictwa.

[Manewr nr 1]

Pierdolisz jak potluczony, wiesz juz o tym?

Konflikt ewolucyjny jest? Jest!
Zarodek zyje w organizmie matki i jego kosztem? Zyje!
Zarodek dysponuje adaptacjami propasozytniczymi (eksploatacja organizmu matki
ponad to, co oplaca sie jej zaoferowac plodowi)? Dysponuje (np. model
ojcowskiego imprintingu wzmagajacy wzrost zarodka)!
Matka dysponuje adaptacjami antypasozytniczymi (dozowanie zarodkowi tylu
zasobow ile jej sie oplaca dac)? Dysponuje (np. model matczynego imprintingu
hamujacy wzrost zarodka)!

IMHO: nazwanie tej relacji *specyficznym rodzajem pasozytnictwa* jest uprawnione.

> Tam jest mowa o tym, że allele ojcowskie muszą być bardziej
> agresywne od alleli matczynych,

[Manewr nr 2]

I o to wlasnie chodzi.

> ale ta hipoteza nie jest
> sprawdzona, a "nonconflict hypothesis can also explain the
> patterns in principle".

[Manewr nr 4]

Tyle, ze hipoteza konfliktowa (odnosnie autosomow) jest znacznie lepiej
uzasadniona. Nawet ujawnia sie ona przy eksperymentach z klonowaniem ssakow -
zarodki z podwojnym ojcowskim wzorcem imprintingu wykazuja gigantyzm i
powaznie obciazaja organizm matki (zdaje sie, ze to sprawdzali u myszy).


> >Konflikt ewolucyjny istnieje tez miedzy genomem jadrowym
> > a mitochondriami w kazdej komorce

> A skądżeś ty wytrzasnął te "rewelacje", że "W KAŻDEJ"

[Manewr nr 6]

A w jakiej? Na krotka mete - w kazdej. Na dluzsza - w linii plciowej (u
roslin, grzybow i jednokomorkowcow praktycznie w kazdej).

> i że
> świadczy to w związku z tym o pasożytniczym charakterze każdego
> płodu, matołku?

[Manewr nr 2 + 1]

Konflikt jadro-mitochondrium to inny konflikt niz matka-plod.


pozdrawiam szczerze ubawiony, choc juz powaznie znudzony...

1122

nieprzeczytany,
16 paź 2005, 15:08:0316.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sun, 16 Oct
2005 17:02:37 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:diu13c$h2g$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):


> Na wstepie chcialbym Ci powiedziec, ze jestes naprawde powaznie jebniety!

Często tak ze sobą rozmawiasz? :-))))

> wszystko co robisz sprowadza sie do kilku standardowych manewrow:
>
> 1. Kompletne niezrozumienie tematu wynikajace ze zwyklego braku wiedzy i
> NIEUDOLNA (bo zawsze konczaca sie wycianieciem wnioskow blednych) proba
> zrekompensowania tegoz braku samodzielnym (przy okazji w zabawny sposob
> tendencyjnym) konstruowaniem wlasnego wobrazenia na ten temat na podstawie
> jedynie strzepow informacji. Jednym slowem - dyletanckie urojenia.

No tak. Argument nie do zbicia - wydaje ci się, że wszystkie
twoje idiotyzmy tym wytłumaczysz?


> 2. Kretacze przeinaczanie znaczenia slow + lawirowanie definicjami + fallacia
> figurae dictionis.

O, nawet gdzieś tam zaglądnąłeś widzę, ale wszystko to co
wypociłeś w tym punkcie nie zmieni faktu, że cały czas piszę w
jednym temacie - płód nie jest pasożytem. A to, że próbujesz tak
dopasować różne definicje poprzez przeinaczanie znaczenia slow +
lawirowanie definicjami + fallacia figurae dictionis, świadczy,
że wypisz wymaluj piszesz o sobie.
W psychologii to zjawisko nazywa się projekcją i jest delikatnie
mówiąc niezbyt zdrowym objawem młotku.


> 3. Zmiana tematu + imputowanie oponentowi twierdzen, ktorych nie postawil.

Jak wyżej. Twierdziłeś, że płód jest pasożytem, biorąc w ten
sposób w obronę twierdzenie aborcjonistów. Nie ma tu czego
zmieniać.
Ty nawet młotku nie byłeś w stanie wykazać tego w wyliczance
swoich "manewrów".


> 4. Zaslona dymna z szczekaczowo-kretaczego pseudo-filozoficznego belkotu.

Punkcik będący niczym więcej niż szczekaniem przestraszonego
jamnika. Żadnego sensu nie wnosi.


> 5. Wyrywanie zdan z kontekstu i budowanie na nich pietrowych struktur
> urojeniowych wg metody 1.

I znowu projekcja biedaku. Przede wszystkim to ty wyrwałeś z
kontekstu pojęcie "konfliktu ewolucyjnego" i zbudowałeś na nim
pietrową strukturę urojeniową, że odpowiada to twojemu pojęciu
pasożyta.

> 6. Wyssane z palca insynuacje/oskarzenia (gl. ad personam) "podstepnie"
> zmuszajace oponenta do odejscia od niewygodnego tematu na inny
> (tlumaczenie/usprawiedliwianie sie).

No to popatrzmy kto zaatakował ad personam:

"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct

2005 13:32:35 +0000 (UTC) w wiadomości
news:dir0dj$5oq$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Buahahaha!!! :DDD Odezwal sie "znawca", z bozej laski...
> Litosciwie nie ustosunkuje sie do Twych wypocin, arogancka szczekaczko.

Twoja kolej. Udowodnij, że nie byłeś pierwszy w atakach ad
personam matołku.



> A wszystko polane nudnym do pozygania sosem pseudo-inwektywowym (nie znasz
> innych obelg niz "matolku" i "mlotku"? - nota bene splagiatowanych ode mnie).

Znam matołku, ale nie wydaje mi się, żebyś zasługiwał na pełen
repertuar.


>> Ty nawet nie odróżniasz pojęć "termin powszechnie używany" i
>> "termin specjalistyczny".
>> Jedno i drugie to nie jest to samo.
>> Dlatego "specjalistyczny", że nie "powszechny" młotku.
>
> [Manewr nr 2.]
>
> Termin "konflikt ewolucyjny" jest terminem POWSZECHNIE uzywanym wsrod
> specjalistow, do opisywania konkretnego zjawiska.
> Owe zjawisko nie jest POWSZECHNIE okreslane przez specjalistow innym terminem.
> Nikt poza specjalistami nie zajmuje sie okreslaniem tego zjawiska, wiec nie
> dziwi, ze jest ROZPOWSZECHNIONY tylko wsrod specjalistow.
>
> Jest terminem *powszechnie uzywanym*, w tym samym sensie, co powszechnie
> uzywanym terminem jest "calka", "wpust zoladka", "alfaD+ glukopiranozylo 1-2
> betaD- fruktofuranozyd", "grzech pierworodny", "partykula" - innymi slowy:
> termin funkcjonujacy w glownym nurcie swojej dziedziny

To są "terminy specjalistyczne", a nie "powszechnie używane
młotku". Nawet jeżeli chcesz napisać, że w ramach jakiejś
specjalności używa się właśnie tych terminów, to po pierwsze -
nie ma sensu stosowanie konkretnego terminu poza specjalnością
naukową, w której został on zdefiniowany. Powinieneś zdefiniować
więc specjalność naukową, w ktorej termin jest używany, zamiast
erystycznie skomleć o jakiejś wydumanej przez ciebie
"powszechności", a po drugie nie w "powszechnym użyciu" leży
wartość terminu, tylko w tym, co oznacza i jaki ma związek z
poruszanym tematem matołku.


>> Poza tym nawet jako termin specjalistyczny nie jest stosowany
>> przez wszystkich biologów i nawet w linku, który podałeś była
>> mowa o tym, że:
>> "a nonconflict hypothesis can also explain the patterns in
>> principle", ale oczywiście masz prawo o tym nie wiedzieć boś
>> tylko quasi.
>
> [Manewr 5 + 2]
>
> LOL! :DDD
>
> Imbecylu skonczony! W tej wypowiedzi chodzilo nie o to, ze nalezy zrezygnowac
> z pojecia "konflikt ewolucyjny"

Nie pisałem nic o tym, żeby o coś takiego miało chodzić matołku.
Niezrozumienie tekstu pisanego od dawna jest twoją "mocną
stroną".

> (a tym bardziej, ze - jak zdajesz sie
> twierdzic - "autorzy ktorzy je w tej wypowiedzi stosuja go nie stosuja";
> logika glupcze!)

Chyba ty sam jeden rozumiesz o co ci chodzi, albo nawet ty nie
wiesz i piszesz tylko po to, żeby poszczekać.

> Ale - o czym Ty debilu nie masz bladego pojecia, co widac jak na dloni - nie
> oznacza to, ze:
> 1) ...konflikt ewolucyjny rodzice-potomstwo, a scislej matka-zarodek, nie ma
> miejsca (bo ma i jest to ewidentne), lecz jedynie to, ze imprinting genomu
> (czy jakies jego elementy) nie jest adaptacja powstala na uzytek tego konfliktu;

Napisałem, że termin "konflikt ewolucyjny" sam w sobie jest
idiotyczny matołku, bo ewolucjoniści nie potrafią zdefiniować
celu ewolucji, więc nie można tu mówić o konflikcie ewolucyjnym,
jako że "konflikt" już jest zabarwiony ideologicznie.
Równie idiotyczne byłoby twierdzenie, że między mną a moim synem
istnieje konflikt, bo przejada on moje pieniądze i sporo mnie
kosztuje.
Ty tu próbujesz młotku wmawiać, że takie coś to jest
pasożytnictwo i konflikt interesów.

> 2) ...pojecie "konflikt ewolucyjny" ogranicza sie do konfliktu matka-zarodek
> (w rzeczywistosci jest to pojecie znacznie szersze, a konflikt matka-zarodek
> jest jedynie jego przykladem).

My tu nie rozmawiamy o tym co jest szersze, a co nie, tylko o
tym, czy dziecko jest pasożytem, czy nie jest matołku.
Jakieś twoje fobie każą ci projektować, że dziecko takim
pasożytem jest.
Za twoje fobie nie odpowiadam, ale wiele one o tobie mówią.


> Zreszta - kretacki wyrywaczu z kontekstu - dalej masz to:
> "In conclusion, the genetic conflict hypothesis is very successful in
> explaining the observed patterns of imprinting for autosomal genes and
> probably is the most likely evolutionary explanation for them. However, for
> genes on X chromosomes, other processes of natural selection are more important."
>
> W zwiazku z czym "hipoteza konfliktowa" jest nadal w mocy.


Sam widzisz matołku, że hipoteza konfliktu ewolucyjnego "is very


successful in explaining the observed patterns of imprinting for

autosomal genes" a nie jako dowód, że płód jest pasożytem.
Czytaj więc teksty ze zrozumieniem.

> "Hipoteza niekonfliktowa" ma zastosowanie w szczegolnosci do heterosomow,

To nie ma nic do rzeczy.


>> Poza tym wklepałeś w google "evolutionary conflict" i podałeś tu
>> linki zupełnie bez związku z omawianym tematem.
>
> [Manewr nr 6]
>
> Jak widze, pierdolcu, to nawet nie masz pojecia jak i gdzie sie takich rzeczy
> szuka (gugiel to szczyt Twoich mozliwosci). Dlaczego mnie to nie dziwi?

No i nasz quazuś próbuje pozować na eksperta, chociaż to on sam
tu wyguglował i podał linki, zresztą bez większego związku z
tematem, a teraz próbuje odwracać kota ogonem.


> Poza tym - bzdury piepszysz, jak zwykle zreszta.
>
>> W pierwszym było: "there has been widespread dissatisfaction that
>> the theory has provided few testable predictions".
>
> A gdybys nie wyrwal z kontekstu, wiedzialbys ze:
> "Natural selection can act in different ways on genes expressed in parents and
> their young, giving rise to parent-offspring conflict. The way in which this
> genetic conflict manifests itself at the behavioural level is unclear, and
> there has been widespread dissatisfaction that the theory has provided few
> testable predictions. A recent shift in emphasis from models that define the
> possible extent of conflict to those that predict its resolution offers
> greater hope of a testable theory of parent-offspring conflict."

No to wyjaśnij teraz matołku dlaczego uważasz, że ten kontekst
jest tak strasznie ważny, skoro nic w nim nie przeczy temu, co
napisałem.


> Rzucilem Ci pierwsza lepsza PRZEGLADOWKE dotyczaca *w ogolnosci* (a nie tylko
> w kwestii imprintingu) konfliktu rodzic -potomstwo, ktora moglaby posluzyc Ci
> jako "platworma startowa" do ewentualnego dalszego drazenia tematu

Świetnie młotku.
Znajdziesz na tej stronie np. coś takiego:
"Communication approaches to parent-child conflict: young
adolescence to young adult".

Masz więc przykład kolejnego konfliktu.
Tak samo przyznasz w związku z tym rację dzieciobójcom, że dzieci
to pasożyty?

>> Jeżeli tak to wyjaśnij jak się to ma do
>> twojej tezy, że płód jest pasożytem.
>
> Hahahah, nie ma tak lekko, smieciu ;-> Sam zapierdalaj do biblioteki, zdabac
> ta publikacje, przeczytaj, ZROZUM - to sie dowiesz...

Czyli matole nie masz żadnych argumentów na poparcie swojej tezy,
że dzieci, czy płód to pasożyty, oprócz swojej własnej ideologii,
którą tu próbujesz przykryć płaszczykiem naukowości i myślisz, że
ktoś się na to da złapać.

quasi-biolog

nieprzeczytany,
17 paź 2005, 06:01:5917.10.2005
do
Nooo, tym razem to mnie zaskoczyles! Nie spodziewalem sie, ze upadniesz az tak
nisko. Oprocz standardowych kretaczych manewrow, zaczales stosowac najbardziej
zalosna sztuczke erystyczna - wycinanie niewygodnych fragmentow. Przegrywasz z
kretesem i spierdalasz przed argumentami w podskokach, a co gorsza -
najwyrazniej zdajesz sobie z tego sprawe, skoro desperacko chwytasz sie takich
metod. Zal dupe sciska...

Przy tym, to chowa sie nawet inna Twoja zabawna ulomnosc - pod wzgledem
talentow retorycznych tez jestes Bolek cienki jak dupa weza. Rozpaczliwie
probujesz to maskowac plagiatowniem moich chwytow ("mlotek", "projekcja",
"biedak") i zalosnie racjonalizujac biedote swego repertuaru obelg - musisz
byc naprawde denny, skoro nawet w prowadzeniu pyskowek mecza Cie kompleksy.

No, ale najwyrazniej namaszczony po niedzielnej wizycie w kosciolku znalazles
w sobie zapal by wrocic na plac boju. Ok, niech bedzie - jeszcze troche sie z
Toba pobawie ;->


Podstawowym problemem z Toba, jest to, ze Ty - pojebany swietoszku - jestes
fanatykiem-fundamentalista. Prowadzi to do tego, ze:
1) paranoicznie wyszukujesz sobie wrogow i zagrozen [tak jak w tym przypadku:
w moim poscie do Ndziorla uroiles sobie proaborcyjna agitacje];
2) wyznajesz gowniarska zasade, ze "jesli fakty przecza mojej wierze, to tym
gozej dla faktow";
3) masz poczucie misji by walczyc do upadlego (stad jestes zakuta pala, a
walke mimo braku argumentow podtrzymujesz na jalowym biegu wlasnie dzieki
kretaczo-szczekackim machlojkom) z wrogami swoich idealow (nawet
wyimaginowanymi - jak ze mna w tym momencie).

Teraz mamy do czynienia z taka mniej-wiecej sytuacja:
1) za zadne skarby nie jestes w stanie przyjac ze moze istniec jakis poprawny
argument przemawiajacy ZA aborcja;
2) urajasz sobie, ze stwierdzenie w jakimkolwiek kontekscie, ze "plod jest
pasozytem" jest proba argumentowania na rzecz aborcji;
3) widzac, ze nauka wskazuje na pasozytnicza nature relacji plod-matka wpadasz
w panike i...
4) ... stwierdzasz: "Jak to? Przeciez nauka musi tanczyc, tak jak moja
ideologia jej zagra! Jesli tak nie tanczy, to znaczy, ze ktos tu nia
manipuluje" i ...
5) ... znajdujesz owego urojonego manipulatora w mojej osobie i rzucasz sie z
motyka na Slonce ...
6) ... miotasz sie przy tym w kretackich spazmach nie widzac jak beznadziejna
jest Twoja sytuacja: "No bo przeciez ja MUSZE miec racje, bo przeciez moj cel
jest zbozny!", a skoro u Ciebie cel uswieca srodki - idziesz w zaparte, pluja
Ci w pysk a Ty mowisz, ze deszcz pada...


Teraz przygotuj sie zakuta palo do wbicia sobie do tego zakutego lba (wiem, ze
to trudne, ale mam nadzieje - wykonalne!) pewnej oczywistej prawdy raz na zawsze:
*To, czy z jakiegokolwiek BIOLOGICZNEGO (naukowego) punktu widzenia zarodek
jest pasozytem czy nie, NIE MA ZADNEGO ZNACZENIA w problemie etycznosci i
legalnosci aborcji.*
Dotarlo???

Nie masz zatem zadnego powodu by "walczyc" z hipoteza konfliktu ewolucyjnego w
realacjach matka-plod i z czystym sumieniem mozesz ukorzyc sie przed faktami!
Nie boj sie, nic sie nie stanie - proaborcjonisci nie zostana wzmocnieni!

A teraz ochlon, zetrzyj wsciekla piane z pyska i trzezwym okiem jeszcze raz
spojrz na problem...


1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):

> > Na wstepie chcialbym Ci powiedziec, ze jestes naprawde powaznie jebniety!

> Często tak ze sobą rozmawiasz? :-))))

To mialo byc obrazliwe? Zalosnie Ci wyszlo, wiesz? Wstyd.

> > wszystko co robisz sprowadza sie do kilku standardowych manewrow:

> > 1. Kompletne niezrozumienie tematu wynikajace ze zwyklego braku wiedzy i
> > NIEUDOLNA (bo zawsze konczaca sie wycianieciem wnioskow blednych) proba
> > zrekompensowania tegoz braku samodzielnym (przy okazji w zabawny sposob
> > tendencyjnym) konstruowaniem wlasnego wobrazenia na ten temat na podstawie
> > jedynie strzepow informacji. Jednym slowem - dyletanckie urojenia.

> No tak. Argument nie do zbicia - wydaje ci się, że wszystkie
> twoje idiotyzmy tym wytłumaczysz?

To nie argument, tylko diagnoza. Tlumaczy ona dlaczego Twoje kretacze
argumenty nie sa skuteczne.



> > 2. Kretacze przeinaczanie znaczenia slow + lawirowanie definicjami + fallacia
> > figurae dictionis.

> O, nawet gdzieś tam zaglądnąłeś widzę,

Co? Do Shopenhauera, czy jak mu tam, podejrzewasz? Co to mialo znaczyc?

> ale wszystko to co
> wypociłeś w tym punkcie nie zmieni faktu, że cały czas piszę w
> jednym temacie - płód nie jest pasożytem.

Nie. Dowiedzenie tego to tylko Twoj "uswiecony cel uswiecajacy wszelkie
srodki". Zmierzajac do niego na oslep napotykasz sie na rozne moje argumenty -
przede wszystkim hipoteze konfliktu ewolucyjnego miedzy matka a plodem - i
probujesz walczyc z nimi ROZNORODNYMI formami swojego kretactwa. To Ci zarzucilem.

> A to, że próbujesz tak
> dopasować różne definicje poprzez przeinaczanie znaczenia slow +
> lawirowanie definicjami + fallacia figurae dictionis, świadczy,
> że wypisz wymaluj piszesz o sobie.
> W psychologii to zjawisko nazywa się projekcją i jest delikatnie
> mówiąc niezbyt zdrowym objawem młotku.

Ooo jasne! Teraz projektujesz na mnie nawet swoja projekcje. Szczyt desperacji.



> > 3. Zmiana tematu + imputowanie oponentowi twierdzen, ktorych nie postawil.

> Jak wyżej. Twierdziłeś, że płód jest pasożytem, biorąc w ten
> sposób w obronę twierdzenie aborcjonistów.

Urojenie. Gowno mnie obchodza rzekome twierdzenia jakichs "aborcjonistow" - na
ten temat mam swoje twierdzenia.
Podwarzylem jedynie twierdzenie Ndziorla, jakoby okreslanie plodu mianem
"pasozyta" nie bylo w zadnym wypadku uprawnione. Podalem tam dwa przypadki
(scislej: punkty widzenia), w ktorych JEST uprawnione. Tyle. Na to, czy
aborcja jest "be" czy "cacy" nie ma to zadnego wplywu.

> > 4. Zaslona dymna z szczekaczowo-kretaczego pseudo-filozoficznego belkotu.

> Punkcik będący niczym więcej niż szczekaniem przestraszonego
> jamnika. Żadnego sensu nie wnosi.

Bos zbyt tepy by go dostrzec...


> > 5. Wyrywanie zdan z kontekstu i budowanie na nich pietrowych struktur
> > urojeniowych wg metody 1.

> I znowu projekcja biedaku. Przede wszystkim to ty wyrwałeś z
> kontekstu pojęcie "konfliktu ewolucyjnego" i zbudowałeś na nim
> pietrową strukturę urojeniową, że odpowiada to twojemu pojęciu
> pasożyta.

Buahahahahah!!! :DDD B E L K O T !



> > 6. Wyssane z palca insynuacje/oskarzenia (gl. ad personam) "podstepnie"
> > zmuszajace oponenta do odejscia od niewygodnego tematu na inny
> > (tlumaczenie/usprawiedliwianie sie).

> No to popatrzmy kto zaatakował ad personam:

(...)

> Twoja kolej. Udowodnij, że nie byłeś pierwszy w atakach ad
> personam matołku.

Ja bylem pierwszy (od dawien dawna smarkam na Ciebie i tego nie ukrywam). Ale
co ma piernik do wiatraka?

Takis glupi, zes nie pojal o co chodzi w pkt. 6? Twoja strata...



> > A wszystko polane nudnym do pozygania sosem pseudo-inwektywowym (nie znasz
> > innych obelg niz "matolku" i "mlotku"? - nota bene splagiatowanych ode mnie).

> Znam matołku, ale nie wydaje mi się, żebyś zasługiwał na pełen
> repertuar.

Tiaaa... Wysaczyl przepelniony miloscia blizniego katolik... ;->

> To są "terminy specjalistyczne", a nie "powszechnie używane
> młotku".

Tiaaa... Belkotliwe kretactwo manewrem nr 2 - tego sie spodziewalem. Zgodnie z
zapowiedzia: CIACH.

(...)

> > Imbecylu skonczony! W tej wypowiedzi chodzilo nie o to, ze nalezy zrezygnowac
> > z pojecia "konflikt ewolucyjny"

> Nie pisałem nic o tym, żeby o coś takiego miało chodzić matołku.
> Niezrozumienie tekstu pisanego od dawna jest twoją "mocną
> stroną".

Pisales, ze zacytowane zdanie/praca swiadczyc mialaby jakoby "nie wszyscy
specjalisci poslugiwali sie pojeciem konfliktu ewolucyjnego", cytuje:


"Poza tym nawet jako termin specjalistyczny nie jest stosowany
przez wszystkich biologów i nawet w linku, który podałeś była
mowa o tym, że:
"a nonconflict hypothesis can also explain the patterns in
principle", ale oczywiście masz prawo o tym nie wiedzieć boś
tylko quasi"

Otoz tak sie sklada, ze ta Twoja "konkluzja" to absurd tak monstrualny, ze
nawet nie wymaga komentarza...

> > (a tym bardziej, ze - jak zdajesz sie
> > twierdzic - "autorzy ktorzy je w tej wypowiedzi stosuja go nie stosuja";
> > logika glupcze!)

> Chyba ty sam jeden rozumiesz o co ci chodzi, albo nawet ty nie
> wiesz i piszesz tylko po to, żeby poszczekać.

To Ty tak napisales. Przytoczyles prace w ktorej autorzy POSLUGUJA sie
pojeciem konfliktu (ewolucyjnego) na dowod tego, ze nie wszyscy biolodzy sie
tym pojeciem posluguja. Spojrz prawdzie w oczy - chlapnales idiotyzm, nie
wnikam czy z powodu glupoty czy w wyniku nieporadnosci stylistycznej, i teraz
sie wykrecasz. Zalosne, ale mnie juz niczym nie zadziwisz...



> > Ale - o czym Ty debilu nie masz bladego pojecia, co widac jak na dloni - nie
> > oznacza to, ze:
> > 1) ...konflikt ewolucyjny rodzice-potomstwo, a scislej matka-zarodek, nie ma
> > miejsca (bo ma i jest to ewidentne), lecz jedynie to, ze imprinting genomu
> > (czy jakies jego elementy) nie jest adaptacja powstala na uzytek tego konflik
> tu;

> Napisałem, że termin "konflikt ewolucyjny" sam w sobie jest
> idiotyczny matołku, bo ewolucjoniści nie potrafią zdefiniować
> celu ewolucji, więc nie można tu mówić o konflikcie ewolucyjnym,
> jako że "konflikt" już jest zabarwiony ideologicznie.

I co z tego, ze Ty narcyzie to napisales? Funta klakow nie jest to warte,
pomijajac nawet, ze jest to kompletnie nie na temat. To jest wlasnie
bezwartosciowy belkot [1. pojecie "celu" - choc moze nie intuicyjne - jest w
ewolucjonizmie odpowiednio zdefiniowane, nie ma problemu; 2. to czy "cel" w
ewolucji jest, czy nie, w zaden sposob nie wplywa na sensownosc pojecia
"konflikt ewolucyjny"; 3. pojecie "konflikt" w kontekscie ewolucji nie ma nic
wspolnego z ideologia, chory paranoiku; 4. bez wzgledu na to, czy brzmienie
pojecia "konflikt ewolucyjny" Ci sie podoba czy nie, jest ono powszechnie
uzywane do okreslania realnego zjawiska], czyli manewr nr 4 za pomoca ktorego
starasz sie tchurzliwie uciec na metne wody (pseudo)filozofii. Nie ze mna te
numery, Bruner! ;->

Konflikt ewolucyjny matka-zarodek istnieje i upowarznia do traktowania tej
relacji jako szczegolny rodzaj pasozytnictwa. A to, ze paranoiczni religijni
pojebancy widza tu jakas ideologie, na szczescie nikogo nie interesuje.

> Równie idiotyczne byłoby twierdzenie, że między mną a moim synem
> istnieje konflikt,

Konflikt ewolucyjny rodzic-potomstwo istnieje, ciemnoto ciemnogrodzka, czy Ci
sie to podoba czy nie. Konsekwencja tego konfliktu sa odpowiednie adaptacje,
takie jak wzorzec imprintingu a byc moze takze pewne cechy behawioralne
(mechanizmy psychiczne).

Nawiasem mowiac: wspolczuje synusiowi tatusia...

> bo przejada on moje pieniądze i sporo mnie
> kosztuje.

Coz, nie mozna wykluczyc, ze ma w tym (tj. w wyludzaniu od rodzicow wiekszej
ilosci zasobow, niz oplaca im sie przeznaczyc) udzial efekt dzialania
mechanizmow psychicznych powstalych jako orenze w konflikcie ewolucyjnym
rodzic-potomstwo. Ale to juz inna bajka - OT.



> Ty tu próbujesz młotku wmawiać, że takie coś to jest
> pasożytnictwo i konflikt interesów.

Jakbys nie zauwazyl, konflikt ewolucyjny to nie moj wymysl...

> > 2) ...pojecie "konflikt ewolucyjny" ogranicza sie do konfliktu matka-zarodek
> > (w rzeczywistosci jest to pojecie znacznie szersze, a konflikt matka-zarodek
> > jest jedynie jego przykladem).

> My tu nie rozmawiamy o tym co jest szersze,

Tu zwracam jedynie uwage, ze zauwazylem iz nie rozumiesz (a raczej blednie
rozumiesz - manewr nr 1) pojecia konfliktu ewolucyjnego.

> a co nie, tylko o
> tym, czy dziecko jest pasożytem, czy nie jest matołku.

Tu nie ma nad czym dyskutowac: pojecie pasozytnictwa w kontekscie relacji
matka-plod ma sens - takie sa fakty. Jedynie Ty sie zoladkujesz, bo jestes
pojebanym paranoicznym fanatykiem religijnym, i zloscisz sie na nauke, ze nie
przystje do Twoich iddylicznych, gowniarsko naiwnych, wyobrazen o swiecie. To
sie nazywa fundamentalizm.

> Jakieś twoje fobie każą ci projektować, że dziecko takim
> pasożytem jest.
> Za twoje fobie nie odpowiadam, ale wiele one o tobie mówią.

Na fobie i paranoje to niestety cierpisz Ty - ta dyskusja pokazuje to
wystarczajaco dobitnie (wyszukiwanie urojonych wrogow i ich urojonej ideologii
gdzie popadnie).



> > Zreszta - kretacki wyrywaczu z kontekstu - dalej masz to:
> > "In conclusion, the genetic conflict hypothesis is very successful in
> > explaining the observed patterns of imprinting for autosomal genes and
> > probably is the most likely evolutionary explanation for them. However, for
> > genes on X chromosomes, other processes of natural selection are more importa
> nt."

> > W zwiazku z czym "hipoteza konfliktowa" jest nadal w mocy.

> Sam widzisz matołku, że hipoteza konfliktu ewolucyjnego "is very
> successful in explaining the observed patterns of imprinting for
> autosomal genes" a nie jako dowód, że płód jest pasożytem.
> Czytaj więc teksty ze zrozumieniem.

Hahhahahahah!!! :D Boze, ale kretactwo!
Konflikt ewolucyjny matka-plod istnieje -> na jego uzytek powstaly adaptacje
(np. wzorce imprintingu) ulatwiajace eksploatacje (plod) i utrudniajace bycie
eksploatowanym (matka): wypisz wymaluj typowa relacja ewolucyjna pasozyt-zywiciel.

> > "Hipoteza niekonfliktowa" ma zastosowanie w szczegolnosci do heterosomow,

> To nie ma nic do rzeczy.

Ma, bo Ty ciolku probowales przeciwstawiac hipoteze niekonfliktowa
konfliktowej w kazdym aspekcie.


> >> Poza tym wklepałeś w google "evolutionary conflict" i podałeś tu
> >> linki zupełnie bez związku z omawianym tematem.

> > [Manewr nr 6]

> > Jak widze, pierdolcu, to nawet nie masz pojecia jak i gdzie sie takich rzeczy
> > szuka (gugiel to szczyt Twoich mozliwosci). Dlaczego mnie to nie dziwi?

> No i nasz quazuś próbuje pozować na eksperta, chociaż to on sam
> tu wyguglował

Jesli chodzi o scislosc, to nie wyguglowalem (nawiasem mowiac - gdybym nawet
wyguglowal, to co w tym zlego? gugiel tez skazony proaborcyjna ideologia? ;->)
lecz znalazlem w PubMedzie.

> i podał linki, zresztą bez większego związku z
> tematem,

:-) Widze, ze idziesz w zaparte do upadlego zakuta palo: w pysk pluja, a Ty na
to, ze deszcz pada...

Linki byly *idealnie* na temat.

> a teraz próbuje odwracać kota ogonem.

Projekcja.


> >> W pierwszym było: "there has been widespread dissatisfaction that
> >> the theory has provided few testable predictions".

> > A gdybys nie wyrwal z kontekstu, wiedzialbys ze:

(...)



> No to wyjaśnij teraz matołku dlaczego uważasz, że ten kontekst
> jest tak strasznie ważny, skoro nic w nim nie przeczy temu, co
> napisałem.

Za pomoca zdania: "...there has been widespread dissatisfaction that the
theory has provided few testable predictions." jak rozumiem chciales pokazac,
ze hipoteza konfliktowa cienko przedzie. Jednak nastepne zdanie przedstawia ja
juz w korzystnieszym swietle: "A recent shift in emphasis from models that


define the possible extent of conflict to those that predict its resolution
offers greater hope of a testable theory of parent-offspring conflict."

Probowales dokonac manipulacji.



> > Rzucilem Ci pierwsza lepsza PRZEGLADOWKE dotyczaca *w ogolnosci* (a nie tylko
> > w kwestii imprintingu) konfliktu rodzic -potomstwo, ktora moglaby posluzyc Ci
> > jako "platworma startowa" do ewentualnego dalszego drazenia tematu
>
> > (np. takiego:
> > http://www.ncbi.nlm.nih.gov/entrez/query.fcgi?db=pubmed&cmd=Display&dopt=pubm
> ed_pubmed&from_uid=7603563&tool=ExternalSearch
> > ).

> Świetnie młotku.
> Znajdziesz na tej stronie np. coś takiego:
> "Communication approaches to parent-child conflict: young
> adolescence to young adult".

Hahahahahaha!!! LOL! :DDD Ales sie wpierdolil, kretynie! Totalna kompromitacja!
Durniu skonczony, nawet nie zauwazyles, ze powyzsza praca jest *nie na temat*
- to tylko "artefakt" systemu wyszukiwania PubMedu.



> Masz więc przykład kolejnego konfliktu.

W zupelnie innym rozumieniu pojecia "konflikt"...

> Tak samo przyznasz w związku z tym rację dzieciobójcom, że dzieci
> to pasożyty?

Po pierwsze: Jaki to ma zwiazek z czymkolwiek?

Po drugie: Kwestia relacji interesow ewolucyjnych nie ma zadnego zwiazku z
etyczna ocena relacji interpersonalnych.

Po trzecie: O ile pamietam, ewolucja najprawdopodobniej zrodzila takze jakies
prodzieciobojcze mechanizmy psychiczne, ale to juz OT.

> >> Jeżeli tak to wyjaśnij jak się to ma do
> >> twojej tezy, że płód jest pasożytem.

> > Hahahah, nie ma tak lekko, smieciu ;-> Sam zapierdalaj do biblioteki, zdabac
> > ta publikacje, przeczytaj, ZROZUM - to sie dowiesz...

> Czyli matole nie masz żadnych argumentów na poparcie swojej tezy,
> że dzieci, czy płód to pasożyty, oprócz swojej własnej ideologii,

Mimo, ze nie wysmarowalem Ci elaboratu na ten temat, a jedynie skierowalem do
zrodel, to mimo wszystko PODALEM dalej streszczenie rozumowania prowadzacego
do tego wniosku. Ty jednak to WYCIALES i teraz smiesz mi pierdolcu zarzucac
brak argumentow! W swej bezradnosci jestes pocieszny ;->

Konczymy, ten zalosny spektakl chlopcze do bicia?


pozdrawiam

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
17 paź 2005, 08:42:1217.10.2005
do
quasi-biolog napisał(a):

> Nooo, tym razem to mnie zaskoczyles! Nie spodziewalem sie, ze upadniesz az tak
> nisko. Oprocz standardowych kretaczych manewrow, zaczales stosowac najbardziej
> zalosna sztuczke erystyczna - wycinanie niewygodnych fragmentow.

U niego to norma. Można się przyzwyczaić. Wystarczy uparcie powtarzać
wycięte pytanie, a jako że jego pozostawienie czyjegoś posta bez
odpowiedzi po prostu przerasta - w końcu z siebie wydusi jakąś mądrą
mądrość - np. na moje pytania o to gdzie jest to katolickie niebo - za
dwudziestym którymś razem padła odpowiedź że to taka "przestrzeń dobra".


--
Nie wyobrażaj sobie, że opłaca się ukrywać fakty.
Pewnego dnia z pewnością wyjdą one na jaw.
Bertrand Russel

1122

nieprzeczytany,
17 paź 2005, 10:47:4217.10.2005
do
"quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> dnia Mon, 17 Oct
2005 10:01:59 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:divsqn$npt$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):


> Nooo, tym razem to mnie zaskoczyles! Nie spodziewalem sie, ze upadniesz az tak
> nisko.

Itp.
Nie pochlebiaj sobie młotku.
Pozycji nie zmieniłem, ale widać dostałeś nielichego kopniaka, że
ci się perspektywa zmieniła. :-))))

> Oprocz standardowych kretaczych manewrow, zaczales stosowac najbardziej
> zalosna sztuczke erystyczna - wycinanie niewygodnych fragmentow.

Ten argument był aż do bólu przewidywalny.
Piszesz dużo, za to bez sensu, to i wycinam.
Gdybyś był w stanie rozumieć tekst, który czytasz, to
wiedziałbyś, że odpowiedziałem na wszystko to, co najważniejsze.
Nie rozumiesz, więc i masz problemy.

> Przegrywasz z kretesem

No dobra mitomanie.
Wycinam te twoje pierdoły i szukam czegoś konkretniejszego.
Może się znajdzie.

Spróbujmy tu. Może się da coś wycisnąć, chociaż wątpię:

> Podstawowym problemem z Toba, jest to, ze Ty - pojebany swietoszku - jestes
> fanatykiem-fundamentalista. Prowadzi to do tego, ze:
> 1) paranoicznie wyszukujesz sobie wrogow i zagrozen [tak jak w tym przypadku:
> w moim poscie do Ndziorla uroiles sobie proaborcyjna agitacje];

I znowu matołku uogólniasz. Ja napisałem wyraźnie, że chodzi mi o
to cały czas w tym temacie, że płód to nie jest pasożyt.
A co do faktów, to było to tak:

"quasi-biolog" <quasi-...@NOSPAM.gazeta.pl> dnia Sat, 15 Oct
2005 09:24:37 +0000 (UTC) w wiadomości
<news:diqhsl$dmm$1...@inews.gazeta.pl> napisał(a):

> Ndziorl <proc...@og.go> napisał(a):

>> Daleki jestem od nazywania zygoty osobą ludzką - ale nie jest to pasożyt.
>
quasi-biolog:> IMHO mylisz sie


> 2) wyznajesz gowniarska zasade, ze "jesli fakty przecza mojej wierze, to tym
> gozej dla faktow";

Problem polega na tym, że do mnie fakty docierają, natomiast do
ciebie nie dociera to, że twoje pojęcie pasożytnictwa, to nie są
fakty, które każdy ma przyjmować z obowiązku, matołku.

> 3) masz poczucie misji by walczyc do upadlego (stad jestes zakuta pala, a
> walke mimo braku argumentow podtrzymujesz na jalowym biegu wlasnie dzieki
> kretaczo-szczekackim machlojkom) z wrogami swoich idealow (nawet
> wyimaginowanymi - jak ze mna w tym momencie).

To już chyba zahacza o jakąś manię prześladowczą.
Ty mnie ani ziębisz ani grzejesz matołku.
Nawet te wyrazy: "matołek" i "młotek" traktuję wyłącznie jako
element twojego języka. Zauważyłem, że lubisz tak rozmawiać, więc
ci matołku piszę takim językiem, który łatwiej ci zrozumieć
będzie.


> Teraz mamy do czynienia z taka mniej-wiecej sytuacja:
> 1) za zadne skarby nie jestes w stanie przyjac ze moze istniec jakis poprawny
> argument przemawiajacy ZA aborcja;

I znowu matołku nawet nie jesteś w stanie pojąć, że nie ma czegoś
takiego jak "poprawny" dla ewolucji, która nie ma celu. Zdecyduj
się w końcu jaki masz światopogląd bo małpujesz innych i
twierdzisz, że to twoje.
A co do mojego stanowiska, to nie masz w tej sprawie zielonego
pojęcia jakie ono jest, ale udało ci się przypadkiem trafić
blisko, bo rzeczywiście uważam, nie moze istniec jakis poprawny
argument przemawiajacy ZA aborcja. Takiego argumentu nie ma i
tyle. Rozważać ją można natomiast np. w sytuacji gdy życie matki
jest zagrożone. Jednak nawet wtedy nie jest to poprawny argument
za aborcją, bo tę "poprawność" to ty sobie uroiłeś nie wiadomo na
jakiej podstawie. Przecież nie na podstawie ewolucji, która nie
ma celu, więc na jakiej?

> 2) urajasz sobie, ze stwierdzenie w jakimkolwiek kontekscie, ze "plod jest
> pasozytem" jest proba argumentowania na rzecz aborcji;

Niczego sobie nie urajam, bo odezwałeś się w tej sprawie
konkretnie w kontekście pojęcia płodu jako pasożyta przez
ewolucjonistów. Ani cię nikt do tego nie zmuszał, ani nie prosił,
więc się nie wymiguj i nie próbuj wmawiać, że temat nie dotyczył
takiego pojęcia pasożyta, który należy usunąć.

> 3) widzac, ze nauka wskazuje na pasozytnicza nature relacji plod-matka wpadasz
> w panike i...

I znowu matołku nie skojarzyłeś, że twoje pojęcie pasożytnictwa
nie przystaje do rzeczywistości i widzisz pasożyta wszędzie,
gdzie dojrzysz napisany wyraz: "konflikt". I jeszcze sobie
wmawiasz, że skoro gdzieś napisano: "konflikt", to tam myślą o
pasożytnictwie tak jak ty.
Musiałeś mieć ciężkie dzieciństwo.

> Teraz przygotuj sie zakuta palo do wbicia sobie do tego zakutego lba (wiem, ze
> to trudne, ale mam nadzieje - wykonalne!) pewnej oczywistej prawdy raz na zawsze:
> *To, czy z jakiegokolwiek BIOLOGICZNEGO (naukowego) punktu widzenia zarodek
> jest pasozytem czy nie, NIE MA ZADNEGO ZNACZENIA w problemie etycznosci i
> legalnosci aborcji.*
> Dotarlo???

Widzisz matołku. Pisałem ci już nieraz, że ty nie rozumiesz
wyrazów, którymi się posługujesz.
Wtrąciłeś się do tej dyskusji w momencie, gdy była mowa, że
aborcjoniści uważają płód za pasożyta. I nie próbuj wmawiać, że
chodziło o takie pojęcie pasożyta, które NIE MA ZADNEGO ZNACZENIA
w problemie etycznosci i legalnosci aborcji, bo do chwili kiedy
się wtrąciłeś, była mowa o takim pojęciu, które jednak ma.

Cóż więc chciałeś osiągnąć wprowadzając tutaj do dyskusji INNE
pojęcie, nie związane z tym, o czym była mowa?
Chciałeś zabłysnąć erudycją bez sensu, czy jednak chciałeś
poprzeć aborcjonistów, a teraz podwijasz ogonek?


> A teraz ochlon, zetrzyj wsciekla piane z pyska i trzezwym okiem jeszcze raz
> spojrz na problem...
>
> 1122 <mm...@polbox.com> napisał(a):
>
>>> Na wstepie chcialbym Ci powiedziec, ze jestes naprawde powaznie jebniety!
>
>> Często tak ze sobą rozmawiasz? :-))))
>
> To mialo byc obrazliwe? Zalosnie Ci wyszlo, wiesz? Wstyd.

Nie wyszło ci. Jak zwykle zresztą, bo to ty mnie próbowałeś
obrazić i ci nie wyszło. Jak zwykle zresztą. Na tym też się
trzeba znać matołku. :-))))



>>> wszystko co robisz sprowadza sie do kilku standardowych manewrow:
>
>>> 1. Kompletne niezrozumienie tematu wynikajace ze zwyklego braku wiedzy i
>>> NIEUDOLNA (bo zawsze konczaca sie wycianieciem wnioskow blednych) proba
>>> zrekompensowania tegoz braku samodzielnym (przy okazji w zabawny sposob
>>> tendencyjnym) konstruowaniem wlasnego wobrazenia na ten temat na podstawie
>>> jedynie strzepow informacji. Jednym slowem - dyletanckie urojenia.
>
>> No tak. Argument nie do zbicia - wydaje ci się, że wszystkie
>> twoje idiotyzmy tym wytłumaczysz?
>
> To nie argument, tylko diagnoza. Tlumaczy ona dlaczego Twoje kretacze
> argumenty nie sa skuteczne.

Widzisz matołku. Najpierw używasz pojęcia "pasożyt" w innym
znaczeniu niż podjęte w dyskusji, a potem jeszcze się próbujesz
wymądrzać, że tylko twoje podejście jest jedynie słuszne.
Może jeszcze wmówisz, że gdy się włączyłeś do dyskusji, to mowa
była o takim płodzie jako "pasozycie", który zdaniem
aborcjonistów nie powinien być usuwany?

Przecież ty matole cały czas gadasz tylko ze sobą i tylko sam
siebie rozumiesz. Nie dziwi więc to, że tak trudno ci zrozumieć
innych.


>>> 2. Kretacze przeinaczanie znaczenia slow + lawirowanie definicjami + fallacia
>>> figurae dictionis.
>
>> O, nawet gdzieś tam zaglądnąłeś widzę,
>
> Co? Do Shopenhauera, czy jak mu tam, podejrzewasz? Co to mialo znaczyc?
>> ale wszystko to co
>> wypociłeś w tym punkcie nie zmieni faktu, że cały czas piszę w
>> jednym temacie - płód nie jest pasożytem.
>
> Nie. Dowiedzenie tego to tylko Twoj "uswiecony cel uswiecajacy wszelkie
> srodki". Zmierzajac do niego na oslep napotykasz sie na rozne moje argumenty -
> przede wszystkim hipoteze konfliktu ewolucyjnego miedzy matka a plodem - i
> probujesz walczyc z nimi ROZNORODNYMI formami swojego kretactwa. To Ci zarzucilem.


Do tej pory jeszcze przynajmniej miałem nadzieję, że wiesz o czym
piszesz. Teraz widzę, że ty to wklepywałeś nie tylko bez związku
z tematem, którym był "płód jako pasożyt zdaniem aborcjonistów",
lecz wręcz nie wiesz nawet o czym była mowa tak się zapatrzyłeś w
swój własny wizerunek i w swoje własne pojęcia pasożytnictwa wg
biologów.

>> 3. Zmiana tematu + imputowanie oponentowi twierdzen, ktorych nie postawil.
>
>> Jak wyżej. Twierdziłeś, że płód jest pasożytem, biorąc w ten
>> sposób w obronę twierdzenie aborcjonistów.
>
> Urojenie. Gowno mnie obchodza rzekome twierdzenia jakichs "aborcjonistow" - na
> ten temat mam swoje twierdzenia.


Dokładnie to napisałem wyżej.
Wtrącasz się do dyskusji, ale nie jesteś w stanie pojąć o czym
była mowa. Ciebie interesuje tylko to, co sam napisałeś i to co
sam przez to rozumiesz.
Nie ważne dla ciebie, że mowa była o płodzie jako pasożycie wg
aborcjonistów.
Ty dostrzegłeś tylko, że padł wyraz "pasożyt", no to dawaj
nawijać bez związku z tematem o pasożycie wg biologii, jak
policjant, który usłyszawszy, że dwóch uczniaków opowiada o tym,
że kolega dostał pałę w szkole, robi im wykład o budowie i
zastosowaniu pałki policyjnej.

Do tej pory jeszcze miałem nadzieję, że ten policjant aż tak
głupi nie jest i mówi o pale szkolnej, no ale skoro jedyną
słuszną i właściwą pałą ma być pała policyjna, to chylę w pokorze
głowę i kończę tę dyskusję. Możesz sobie wierzyć, ze masz rację.
Ja nie będę podważał wartości i zastosowania pałki policyjnej.

Zawsze są pały równe i równiejsze, ale na zakutą pałę nie ma już
żadnej rady.

--
+++++++++

1122

Ndziorl

nieprzeczytany,
18 paź 2005, 06:49:0418.10.2005
do
Użytkownik "quasi-biolog" <quasi-...@NOSPAM.gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:diqhsl$dmm$1...@inews.gazeta.pl...


> To oczywista nieprawda.


Jeśli myślisz o gwałcie, to inna sprawa. Ja cały czas mam na myśli tzw.
aborcję na życzenie. Jest jeszcze problem nieskutecznej antykoncepcji -
jednak w wielu przypadkach ciąża jest wynikiem braku myślenia o
konsekwencjach.

> To jest po obu stronach barykady, ale po stronie "anty" ZDECYDOWANIE
> BARDZIEJ.

Owszem - ja, w tym sezonie, postanowiłem czepiać się strony "pro":).

> Oooo, zagalopowales sie! Sytuacja tutaj nie jest taka prosta.
>
> Z punktu widzenia biologii (biologiczna definicja pasozytnictwa), mozna
> traktowac plod jako *w pewnym stopniu/sensie* pasozyta, gdyz istnieje
> realny
> konflikt ewolucyjny miedzy eksploatacyjnie nastawionym zarodkiem, a nie
> dajaca
> sie eksploatowac matka. Wzrost fitness zarodka odbywa sie KOSZTEM fitness
> matki.
> Scislej mowiac, "pasozytem" jest w tym wypadku nie tyle zarodek, co *genom
> ojca* tego zarodka. Sladem po tej ewolucyjnej walce/wyscigu zbrojen (zdaje
> sie, ze okresla sie go w tym wypadku mianem "hipotezy przeciagania liny")
> jest
> np. model imprintingu genomu gamet zenskich i meskich.
>
> No a kierujac sie *potoczna* definicja "pasozytnictwa" (jako zerowanie na
> czyichs zasobach bez przyzwolenia), nie ma nic dziwnego ze obejmie sie nia
> takze nichciane zarodki (zerujace chociazby na komforcie zycia i zdrowiu
> matki).

Opieram się na defincjach pasożytnictwa zawartych w podręcznikach (znanych
mi) do parazytologii medycznej. A tam jest to wyraźnie określone.


> IMHO mylisz sie i niepotrzebnie mieszasz w ideologie. A feee!


Staram się tego unikać.


> Chyba jednak nie do konca...


Możliwe. Nie jestem embriologiem:).

> Tu nie ma nic do rozstrzygania. To jest kwestia etyki normatywnej, czyli
> *(arbitralnego) ustalania*.

No właśnie. Na własne potrzeby nie robię takiego arbitralnego rozróżnienia -
nie mam podstaw i nie mam takiej potrzeby.


> Otoz to!
>
> Wlasnie.
>
> Wlasnie!

:))

> Nie koniecznie (np. gwalt, zawodnosc antykoncepcji lub zwykle bledy w jej
> stosowaniu).


O tym wspominam wyżej.
Nie prowadziłem badań;) ale z własnych doświadczeń wiem, że wiele par nawet
nie myśli o zabezpieczeniu - idą na żywioł z myślą, że jakoś to będzie. Co
dziwniejsze (przynajmniej dla mnie), robią tak ludzie z wykształceniem
medycznym. Znajomi ze studiów, gdzieś tak na piątym roku, zaliczyli wpadkę i
jak mówili - nigdy nie myśleli o zabezpieczeniu.


> I znowu: tu nie ma nic do "wiedzenia", lecz jedynie wyboru kryterium
> wartosci/pryzmatu etyki przez ktory sie na ten problem patrzy. Katolik
> widzi
> to zupelnie inaczej niez np. Utylitarysta...


Nie zaliczam się do żadnej z w/w grup:). Może właśnie z tej przyczyny nie
posiadam "z góry" ustalonego zdania. Nigdy też nie miałem osobiście takiego
problemu, więc nie wiem jak sam bym postąpił.


> Jednak to tez jakis argument w tym sporze...

Jest. Mnie jednak interesuje relacja kobieta (jej partner) - przypadkowa
ciąża, w kontekście tzw aborcji na życzenie (nie aborcji terapeutycznej,
ciąży będącej wynikiem przestępstwa), zredukowana do niezbędnego minimum -
bez chwytów erystycznych, ideologii, bajek o duszy i innych pasożytach.
Warunki społeczne są zmienne, prawo może być dostosowywane do aktualnie
panujących lub przewidywanych (to, o czym pisałeś - przeludnienie itp.).

Żywot ascety nie był moim udziałem, mimo to nigdy wpadki nie zaliczyłem. Mam
bliźniaki - a ciąża była zaplanowana - czyli jednak można. Jeśli kiedyś
obowiązująca ustawa zostanie zmieniona i aborcja na życzenie stanie się
legalna - nie będę darł włosów z głowy. Będę jednak stanowczo protestował
przeciw refundacji tego typu zabiegów. O co mi chodzi? Staram się pokazać
pro aborcjonistom, że (w wielu przypadkach - nie wszyscy) opierają się,
podobnie jak katolicy będący anty, na przesądach. Katolicy twierdzą, że
zygota jest Człowiekiem i nie można jej zabić - aborcjoniści natomiast
twierdzą, że zygota nie jest Człowiekiem i można ją zabić (tak w
uproszczeniu). I, jak twierdzą, mają ku temu argumenty o naukowym
rodowodzie. Otóż, jak pisałem - a Ty się z tym zgodziłeś - nie ma takich
argumentów naukowych.
Pytanie do proaborcjonistów: z jakiego powodu starają się tak usilnie
udowodnić, że zarodek NIE JEST CZŁOWIEKIEM?
Ja twierdzę, że takie rozróżnienie - co jeszcze nie jest a co już jest
człowiekiem, na gruncie nauki nie jest możliwe. I nie jest potrzebne.
Jeszcze jedna rzecz jest dla mnie dziwna - sprawa aborcji i antykoncepcji
ciągle powraca i jest bez końca piłowana na różnych forach - natomiast
kwestia nielegalności sterylizacji w naszym kraju jest bardzo rzadko
poruszana. Dlaczego nie ma ciśnienia na zmianę tego absurdalnego prawa?

--
"Watch out where the huskies go, and don't you eat that yellow snow"


Habeck Colibretto

nieprzeczytany,
18 paź 2005, 07:22:3018.10.2005
do
Dnia 18.10.2005, o godzinie 12.49.04, na pl.soc.religia, Ndziorl
napisał(a):

<ciach>
Rozsądnie.
A niektórzy chcieli zrobić z Ciebie idiotę... :)

Ndziorl

nieprzeczytany,
18 paź 2005, 07:22:2618.10.2005
do
Użytkownik "CeBeR" <ceber....@nospam.gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:diq9b1$icg$1...@inews.gazeta.pl...


> Proponuję "Broadway the hard way", "Joe's garage", serię "You can't do
> that on stage anymore" i mnóstwo innych dowodów przeciwko tej tezie.


Porównaj sobie to z przejawami chociażby rodzimego antyklerykalizmu (ateizmu
wojującego), obecnego również na tej grupie.

elear

nieprzeczytany,
18 paź 2005, 07:26:3818.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl>
napisał w wiadomości news:diiugs$lrn$1...@inews.gazeta.pl...

> (...)


4. Jakiego wyznania są te pielęgniarki?

--
elear


Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
18 paź 2005, 10:09:2718.10.2005
do
elear napisał(a):

myślisz że wszystkie były ateistkami?

Powinieneś zacząć grywać w lotto ;-)

elear

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 01:09:5919.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl>
napisał w wiadomości news:dj2vnl$kkp$3...@inews.gazeta.pl...

> myślisz że wszystkie były ateistkami?

Nie myślę tak.
Czy więc wiesz jakiego wyznania są te pielęgniarki?

> Powinieneś zacząć grywać w lotto ;-)


Tak?
Czy lotto ma jakiś związek z wyznaniem tych pielęgniarek?

--
elear


quasi-biolog

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 04:17:3719.10.2005
do
Ndziorl <proc...@og.go> napisał(a):

> > To oczywista nieprawda.

> Jeśli myślisz o gwałcie, to inna sprawa.

Nie tylko (to jedynie szczegolny przypadek).
Chodzilo o sprecyzowanie: w oczywisty sposob, kobieta *nie decyduje* o zajsciu
w ciaze, lecz jedynie o odbyciu stosunku seksualnego. A to nie to samo!
Jesli dobrowolnie uprawiajac seks zaszla w niechciana ciaze, to nie mozna
powiedziec, ze zaszla w nia na wlasne zyczenie (bo ciaza przeciez jest
niechciana), lecz jedynie ze lekkomyslnie narazila sie na takie ryzyko.
Podobnie jak nie mozna przypisac dobrowolnosci wypadku brawurowemu piratowi
drogowemu, czy checi bycia zgwalcona kobiecie, ktora wyzywajacym strojem
sprowokowala gwalciciela...

> Ja cały czas mam na myśli tzw.
> aborcję na życzenie. Jest jeszcze problem nieskutecznej antykoncepcji -
> jednak w wielu przypadkach ciąża jest wynikiem braku myślenia o
> konsekwencjach.

IMHO, to nie o to chodzi (konsekwencji kazdy jest swiadomy). Za "wpadki"
odpowiada zwykle po prostu niedoszacowanie ryzyka lub bezmyslna spontanicznosc
wywolana alkoholem.



> > To jest po obu stronach barykady, ale po stronie "anty" ZDECYDOWANIE
> > BARDZIEJ.

> Owszem - ja, w tym sezonie, postanowiłem czepiać się strony "pro":).

Proaborcyjna propaganda IMHO jest sprawa wtorna - odpowiedzia na propagande
antyaborcyjna. Taka anty-propaganda.
Co nie zmienia faktu, ze zwalczac nalezy *kazda* propagande.



> > Oooo, zagalopowales sie! Sytuacja tutaj nie jest taka prosta.

> > Z punktu widzenia biologii (biologiczna definicja pasozytnictwa), mozna
> > traktowac plod jako *w pewnym stopniu/sensie* pasozyta, gdyz istnieje
> > realny
> > konflikt ewolucyjny miedzy eksploatacyjnie nastawionym zarodkiem, a nie
> > dajaca
> > sie eksploatowac matka. Wzrost fitness zarodka odbywa sie KOSZTEM fitness
> > matki.
> > Scislej mowiac, "pasozytem" jest w tym wypadku nie tyle zarodek, co *genom
> > ojca* tego zarodka. Sladem po tej ewolucyjnej walce/wyscigu zbrojen (zdaje
> > sie, ze okresla sie go w tym wypadku mianem "hipotezy przeciagania liny")
> > jest
> > np. model imprintingu genomu gamet zenskich i meskich.

> > No a kierujac sie *potoczna* definicja "pasozytnictwa" (jako zerowanie na
> > czyichs zasobach bez przyzwolenia), nie ma nic dziwnego ze obejmie sie nia
> > takze nichciane zarodki (zerujace chociazby na komforcie zycia i zdrowiu
> > matki).

> Opieram się na defincjach pasożytnictwa zawartych w podręcznikach (znanych
> mi) do parazytologii medycznej. A tam jest to wyraźnie określone.

Tam spojrzenie na pasozytnictwo jest rzecz jasna "praktyczne". Jednak bardziej
globalne spojrzenie teoretyczne (ewolucyjno-genetyczno-ekologiczne) znacznie
komplikuje kwestie interakcji miedzy organizmami.
Dla zainteresowanych:
( http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=214 )
( http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=2255 )
( http://www.bookservice.pl/X/_.jsp?m=5&indeks=31326300100KS ).


> > Tu nie ma nic do rozstrzygania. To jest kwestia etyki normatywnej, czyli
> > *(arbitralnego) ustalania*.

> No właśnie. Na własne potrzeby nie robię takiego arbitralnego rozróżnienia -
> nie mam podstaw i nie mam takiej potrzeby.

Podstawami (rzecz jasna: arbitralnymi) moze byc jedynie logika + aksjologia
wyznawanego swiatopogladu.
Jednak do ustosunkowania sie do problemu aborcji IMHO wcale nie jest potrzebny
poglad na poczatek zycia ludzkiego.
U mnie podobnie - nie jest on do szczescia potrzebne, ale poglad na
legalizacje aborcji mam.


> > Jednak to tez jakis argument w tym sporze...

> przewidywanych (to, o czym pisałeś - przeludnienie itp.).

Przeludnienie to nie problem "przewidywany" lecz aktualny. Choc jego
druzgocace konsekwencje ujawnia sie z cala sila dopiero za kilkadziesiat lat...



> Będę jednak stanowczo protestował
> przeciw refundacji tego typu zabiegów.

Dlaczego?

Ja pod wzgledem polityczno-ekonomiczno-spoleczno-obyczajowym jestem liberalem
i jakakolwiek refundacja (wymagajaca przeciez grabienia obywateli podatkami i
zwiekszanie wszechwladzy urzedniczej) z samej nazwy napawa mnie niesmakiem ;-)
Nie mniej jednak, jako mechanizm polityki populacyjnej ma ona - podobnie jak
refundacja srodkow antykoncepcyjnych - sens.

> O co mi chodzi? Staram się pokazać
> pro aborcjonistom, że (w wielu przypadkach - nie wszyscy) opierają się,
> podobnie jak katolicy będący anty, na przesądach.

Wyglada na to, ze ja nie widzy rzekomych "przesadow" tam gdzie Ty je widzisz.

Dostrzegam jedynie propagandowe slogany, w stylu: "zlepek komorek", "kobieta
ma prawo decydowac o wlasnym ciele" itd., ktore stanowia przeciwwage dla
manipulacyjnej antyaborcyjnej nowomowy ("dziecko nienarodzone", "zycie
poczete", "aborcja = morderstwo", "cywilizacja smierci" itd.).
Do tego dochodzi lewackie biadolenie o ciezkiej sytuacji ekonomicznej kobiet
("dzieci nienarodzone" maja wielu obroncow, narodzone - juz nie...), odmowach
przeprowadzenia legalnych aborcji/badan prenatalnych, problemie
"rzeznikow-wyzyskiwaczy" z podziemia aborcyjnego, przepelnionych domach
dziecka, dzieciach na smietniku czy zapeklowanych w beczkach...

Nazywanie zygoty/embrionu "nieczlowiekiem" nie jest zadnym przesadem, podobnie
jak przesadem nie jest nazywanie go "czlowiekiem". To filozoficzny aksjomat,
nie zabobon. Zabobonne moga byc jedynie proby
*uzasadniania/racjonalizowania/obiektywizowania* takiego aksjomatu, i tu
wlasnie jest najwieksze pole do popisu dla propagandy, manipulacji i
przeklamywania nauki... I temu nalezy sie przeciwstawiach: formie, nie konkluzji.

> Katolicy twierdzą, że
> zygota jest Człowiekiem i nie można jej zabić

Generalnie, przeciwnicy legalizacji aborcji opieraja swoje stanowisko na dwoch
aksjomatach:

1. Zyciu *kazdej* istoty ludzkiej (osoby) nalezy sie bezwzgledna protekcja
prawna. Dopuszczalnym wyjatkiem jest jedynie: obrona konieczna, wojna,
ewentualnie kara smierci.

2. Ludzki embrion jest *istota ludzka* (osoba).

> - aborcjoniści natomiast
> twierdzą, że zygota nie jest Człowiekiem i można ją zabić (tak w
> uproszczeniu).

Stanowisko zwolennikow legalizacji aborcji nie jest jednorodne. Wlasciwie mamy
tu do czynienia z trzema kompletnie roznymi stanowiskami. Nizej przedstawie
je pokrotce w formie polegajacej na konfrontacji z aksjologia pro-life'owcow.

STANOWISKO I


> I, jak twierdzą, mają ku temu argumenty o naukowym
> rodowodzie. Otóż, jak pisałem - a Ty się z tym zgodziłeś - nie ma takich
> argumentów naukowych.

> Pytanie do proaborcjonistów: z jakiego powodu starają się tak usilnie
> udowodnić, że zarodek NIE JEST CZŁOWIEKIEM?

> Ja twierdzę, że takie rozróżnienie - co jeszcze nie jest a co już jest
> człowiekiem, na gruncie nauki nie jest możliwe. I nie jest potrzebne.
> Jeszcze jedna rzecz jest dla mnie dziwna - sprawa aborcji i antykoncepcji
> ciągle powraca i jest bez końca piłowana na różnych forach - natomiast
> kwestia nielegalności sterylizacji w naszym kraju jest bardzo rzadko
> poruszana. Dlaczego nie ma ciśnienia na zmianę tego absurdalnego prawa?
>


--

Grzegorz Z.

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 05:20:3719.10.2005
do
elear napisał(a):

> Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl>
> napisał w wiadomości news:dj2vnl$kkp$3...@inews.gazeta.pl...
>
>
>
>
>>myślisz że wszystkie były ateistkami?
>
>
> Nie myślę tak.
> Czy więc wiesz jakiego wyznania są te pielęgniarki?

a ty wiesz?

>
>
>
>
>>Powinieneś zacząć grywać w lotto ;-)
>
>
>
> Tak?
> Czy lotto ma jakiś związek z wyznaniem tych pielęgniarek?

Skoro uparcie zaprzeczasz, że w społeczeństwie w 95% składającym się z
katolików ktoś z 95% pewnością jest katolikiem, znaczy że powinieneś
trafiać wysokie wygrane w lotto dużo częściej niż inni.

--
Znajduj więcej przyjemności w inteligentnej różnicy zdań niż w pasywnej
zgodzie, bo to pierwsze oznacza większą zgodę niż to drugie.
B. Russell

CeBeR

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 05:30:1619.10.2005
do
Ndziorl wrote:

> Porównaj sobie to z przejawami chociażby rodzimego antyklerykalizmu (ateizmu
> wojującego), obecnego również na tej grupie.

Porównaj sobie zasięg i skuteczność antyklerykalizmu Zappy z
antyklerykalizmem peeseru.

elear

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 05:56:4919.10.2005
do
Użytkownik "Grzegorz Z." <autum...@tlen.pl>
napisał w wiadomości news:dj536g$2k8$1...@inews.gazeta.pl...

> a ty wiesz?

Nie wiem.
Gdybym wiedział - nie pytałbym.

Czy więc wiesz jakiego wyznania są te pielęgniarki?

> Skoro uparcie zaprzeczasz,
> że w społeczeństwie w 95% składającym się z katolików
> ktoś z 95% pewnością jest katolikiem,
> znaczy że powinieneś trafiać wysokie wygrane w lotto
> dużo częściej niż inni.


Czy mógłbyś wskazać JAKĄKOLWIEK moją wypowiedź,
w której zaprzeczam temu prawdopodobieństwu?

--
elear


Ndziorl

nieprzeczytany,
19 paź 2005, 06:40:5319.10.2005
do
Użytkownik "quasi-biolog" <quasi-bio...@gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:dj4vf1$8ir$1...@inews.gazeta.pl...


> Nie tylko (to jedynie szczegolny przypadek).
> Chodzilo o sprecyzowanie: w oczywisty sposob, kobieta *nie decyduje* o
> zajsciu
> w ciaze, lecz jedynie o odbyciu stosunku seksualnego. A to nie to samo!
> Jesli dobrowolnie uprawiajac seks zaszla w niechciana ciaze, to nie mozna
> powiedziec, ze zaszla w nia na wlasne zyczenie (bo ciaza przeciez jest
> niechciana), lecz jedynie ze lekkomyslnie narazila sie na takie ryzyko.
> Podobnie jak nie mozna przypisac dobrowolnosci wypadku brawurowemu
> piratowi
> drogowemu, czy checi bycia zgwalcona kobiecie, ktora wyzywajacym strojem
> sprowokowala gwalciciela...


Zgadza się. Gdyby jednak pirat drogowy używał rozumu i wyobraźni -
zmniejszył by prawdopodobieństwo wypadku (nie był by wtedy piratem:).
I o to chodzi - ciąży można zapobiec z mniejszym lub większym
prawdopodobieństwem. Trzeba tylko tego chcieć i o tym myśleć w odpowiednim
czasie.


> Tam spojrzenie na pasozytnictwo jest rzecz jasna "praktyczne". Jednak
> bardziej
> globalne spojrzenie teoretyczne (ewolucyjno-genetyczno-ekologiczne)
> znacznie
> komplikuje kwestie interakcji miedzy organizmami.
> Dla zainteresowanych:
> ( http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=214 )
> ( http://www.proszynski.pl/asp/fiszka.asp?ksiazka_id=2255 )
> ( http://www.bookservice.pl/X/_.jsp?m=5&indeks=31326300100KS ).

W ten sposób możemy doszukiwać się pasożytnictwa niemal wszędzie. W zasadzie
życie opiera się na wzajemnym wykorzystywaniu. Nie neguję faktu, że
interakcje między organizmami są skomplikowane i niejednoznaczne, jednak na
potrzeby dyskusji pozostanę przy "praktyce".

> Dlaczego?
>
> Ja pod wzgledem polityczno-ekonomiczno-spoleczno-obyczajowym jestem
> liberalem
> i jakakolwiek refundacja (wymagajaca przeciez grabienia obywateli
> podatkami i
> zwiekszanie wszechwladzy urzedniczej) z samej nazwy napawa mnie niesmakiem
> ;-)


M.in. właśnie dlatego:).

> Nie mniej jednak, jako mechanizm polityki populacyjnej ma ona - podobnie
> jak
> refundacja srodkow antykoncepcyjnych - sens.

Można to rozwiązać inaczej - jeśli faktycznie zaistniałaby taka
konieczność - np. przez podatek od nadliczbowego potomstwa (Twoja
propozycja), legalizację sterylizacji. Może ludzie zaczęli by wtedy
kalkulować.

> Wyglada na to, ze ja nie widzy rzekomych "przesadow" tam gdzie Ty je
> widzisz.
>
> Dostrzegam jedynie propagandowe slogany, w stylu: "zlepek komorek",
> "kobieta
> ma prawo decydowac o wlasnym ciele" itd., ktore stanowia przeciwwage dla
> manipulacyjnej antyaborcyjnej nowomowy ("dziecko nienarodzone", "zycie
> poczete", "aborcja = morderstwo", "cywilizacja smierci" itd.).
> Do tego dochodzi lewackie biadolenie o ciezkiej sytuacji ekonomicznej
> kobiet
> ("dzieci nienarodzone" maja wielu obroncow, narodzone - juz nie...),
> odmowach
> przeprowadzenia legalnych aborcji/badan prenatalnych, problemie
> "rzeznikow-wyzyskiwaczy" z podziemia aborcyjnego, przepelnionych domach
> dziecka, dzieciach na smietniku czy zapeklowanych w beczkach...
>
> Nazywanie zygoty/embrionu "nieczlowiekiem" nie jest zadnym przesadem,
> podobnie
> jak przesadem nie jest nazywanie go "czlowiekiem". To filozoficzny
> aksjomat,
> nie zabobon. Zabobonne moga byc jedynie proby
> *uzasadniania/racjonalizowania/obiektywizowania* takiego aksjomatu, i tu
> wlasnie jest najwieksze pole do popisu dla propagandy, manipulacji i
> przeklamywania nauki... I temu nalezy sie przeciwstawiach: formie, nie
> konkluzji.


Zgadzam się z tym [propagandowe slogany] i jednocześnie podtrzymuję swoje
twierdzenie. Określenie przesąd oznacza tu: przyjęte bezrefleksyjne
przekonanie, pogląd przyjmowany stanowczo, lecz bez należytego uzasadnienia,
sprzeczny z faktami i trudny do usunięcia za pomocą racjonalnej
argumentacji[...]
(Encyklopedia PWN).

Ładuję kolejne wiadomości.
Nowe wiadomości: 0