Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

#` czyli o relacji miedzy etyka a estetyka

15 views
Skip to first unread message

Maciej Zarski

unread,
Jan 6, 1999, 3:00:00 AM1/6/99
to

Mam pytania, ktore tylko pozornie nie sa zwiazane z tematem:
Dlaczego "kochamy" ladne zwierzeta? Takiego pieska albo kotka
traktuje sie czasem prawie jak czlowieka, a karalucha czy innego
smierdzacego i obrzydliwego zwierza to bysmy chetnie zabili.
Dlaczego mozemy jesc spokojnie kotlet schabowy, pod warunkiem,
ze nie bylismy w rzezni przy tym jak zabijano swinie?

M a c i e y

Michal Jeczalik

unread,
Jan 6, 1999, 3:00:00 AM1/6/99
to
Maciej Zarski <mac...@mat.uni.torun.pl> napisał(a):

>
>Mam pytania, ktore tylko pozornie nie sa zwiazane z tematem:
>Dlaczego "kochamy" ladne zwierzeta? Takiego pieska albo kotka
>traktuje sie czasem prawie jak czlowieka, a karalucha czy innego
>smierdzacego i obrzydliwego zwierza to bysmy chetnie zabili.

Wynika to moim zdaniem z tego, że pieska czy kotka znamy i widujemy bardzo
często, mają one milutkie futerko. A poza tym możemy z grubsza przewidzieć,
co one zrobią, znamy je. Karalucha tak nie znasz.

Poza tym nasz strach przed insektami wynika z tego, że mamy poczucie, że
wejdą nam gdzieś w otwory ciała, o co nie musimy się obawiać w wypadku
zwierząt dużych.

--
Michal Jeczalik <mic...@wsi.edu.pl> http://www.wsi.edu.pl/~michalj
GCS/GCM/GMU d--- s+: a16 C+++$ UL+++>++++$ P+++ L+++>++++$ E->---
W(++) N+++ o++ K? w--->+++ O- M-- V? PS+++ PE Y PGP+ t 5? X++ R- tv-
b+(+++) DI? D+ G+(++) e->+++++ h r y+

Mirek Z...

unread,
Jan 8, 1999, 3:00:00 AM1/8/99
to
A słyszałeś kiedyś o takim tworze jak fraktal? Widząc taki doskonały twór
twierdzimy, że on jest "piękny" bo nam się podoba, ale dlaczego? To już jest
dyskusja bardziej naukowa... Fraktal jest najprostszym wzorem a naukowcy
twierdzą, że jeśli człowiekowi podobają się różne wzory fraktali, to znaczy,
że w świecie rzeczywistym to co nam się podoba można opisać wzorem fraktala.
Raz widziałem program naukowy o zbiorach Mandelbrota (chyba tak to się
pisze). Pokazano tam program komputerowy który za pomocą wzoru fraktala
umiał narysować liść paproci lub całe drzewo razem z pojedynczymi gałęziami.
Drzewo narysowane przez ten komputer było "piękne". Na tej podstawie
doprowadzono do wniosku, że wszystko co nam się podoba musi dać się opisać
matematycznym wzorem fraktala...
A tak osobiście to uważam, że to co nam się podoba jest efektem naszej
estetyki. Możemy jeść mięso ze zwierzęcia które wcześniej stało w oborze po
kolana w swoich własnych odchodach tylko dlatego, że nie widzieliśmy go w
takich warunkach.

Pozdrówka
Mirek Z...

Przemodar

unread,
Jan 9, 1999, 3:00:00 AM1/9/99
to
Mirek Z... napisał:
>Możemy jeść mięso ze zwierzęcia które wcześniej stało w ...

To samo ja - okrutnik - mogę powiedzieć o zieleninie. Nawet gorzej, bo
...widziałem.

Siedzi sobie taka marchewka w gnijącej ziemi przeżartej przez robaczki.
Potem brutalnie na żywca się ją z tej ziemi wyciąga. Podtopiona pod
kranem zostaje zdekapitowana o nać. Potem jeszcze drgającą parzy się
wrzątkiem i na żywca ściera na miazgę na żelaznej tarce. Tak
rozbebeszone kawałki tego żywego organizmu ...soli się na świeże rany i
mamle w paszczy, aż sok ścieka po brodzie. Grrr....

A mimo to moje poczucie estetyki nie koliduje z moją etyką
wszystkożercy. :~)

Pozdrawiam
"Powiedziałem i ukoiłem sumienie.."
gob...@box43.gnet.pl , http://www.kki.net.pl/gobasek

Ronan

unread,
Jan 22, 1999, 3:00:00 AM1/22/99
to
On 6 Jan 1999 21:17:48 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Michal Jeczalik) wrote:

>Maciej Zarski <mac...@mat.uni.torun.pl> napisał(a):


>>>>Dlaczego "kochamy" ladne zwierzeta? Takiego pieska albo kotka
>>traktuje sie czasem prawie jak czlowieka, a karalucha czy innego
>>smierdzacego i obrzydliwego zwierza to bysmy chetnie zabili.
>>Wynika to moim zdaniem z tego, że pieska czy kotka znamy i widujemy bardzo
>często, mają one milutkie futerko. A poza tym możemy z grubsza przewidzieć,
>co one zrobią, znamy je. Karalucha tak nie znasz.

A może by tak zerknąć na ich filogenetyczną odległość od człowieka?
Zastanów się: co to znaczy, że coś jest obrzydliwe? Z pewnością mokre,
oślizgłe, zimne... Prawda? Z teraz popatrz na gady i płazy - czyz nie
spełniają tych warunków?

A teraz pieski i kotki: ciepłe, miękkie, futrzaste... słowem ssaki - jak my.

Dlaczego instynktownie boimy się pająków i węży, choć w naszym klimacie nie
ma z ich strony żadnego zagrożenia? I dlaczego ten lęk jest tak uniwersalny?
Może warto zauważyć, że nasz gatunek wyewoluował w Afryce, gdzie, pozytywnie
selekcjonowane były tylko te osobniki, ktory unikały tamtejszych jadowitych
pająków i węży.

Itp, itd... Teoria ewolucji i jej konsekwencje wyjaśniają więcej niż można
sie spodziewać :-)

---
Pozdrawiam

Michał Kulczycki AKA Ronan

ICQ #: 8954988
E-Mail : ro...@dawid.uni.wroc.pl

Michał Jęczalik

unread,
Jan 23, 1999, 3:00:00 AM1/23/99
to
Ronan <ro...@dawid.uni.wroc.pl> napisał(a):

>Dlaczego instynktownie boimy się pająków i węży, choć w naszym klimacie nie
>ma z ich strony żadnego zagrożenia? I dlaczego ten lęk jest tak uniwersalny?
>Może warto zauważyć, że nasz gatunek wyewoluował w Afryce, gdzie, pozytywnie
>selekcjonowane były tylko te osobniki, ktory unikały tamtejszych jadowitych
>pająków i węży.
>
>Itp, itd... Teoria ewolucji i jej konsekwencje wyjaśniają więcej niż można
>sie spodziewać :-)

Ciekawe, dlaczego strach przed pająkami nam pozostał a powolutku przestajemy
się obawiać dewiacji w rodzaju homoseksualizmu. A jest on dewiacją
niezgodną z naturą, które to przekonanie nie oznacza w moim przypadku
nienawiści do ludzi o takiej orientacji.

--
Michał Jęczalik <mic...@wsi.edu.pl> http://www.wsi.edu.pl/~michalj


GCS/GCM/GMU d--- s+: a16 C+++$ UL+++>++++$ P+++ L+++>++++$ E->---

W(++) N+++ o++ K? w---- O- M-- V? PS+++ PE Y PGP+ t 5? X++ R- tv-

Ronan

unread,
Jan 25, 1999, 3:00:00 AM1/25/99
to
On 23 Jan 1999 22:21:32 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Michał Jęczalik) wrote:

>Ciekawe, dlaczego strach przed pająkami nam pozostał

Z trywialnego powodu: nie jest negatywnie selekcjonowany. Gdyby w naszej
strefie geograficznej jedynym intratnym zajęciem byłaby opieka nad
terrariami (zalożenie oczywiście absurdalne), wówczas natualnie promowane
były by te osobniki, które ujawniały by predyspozycje do takiego zajęcia,
tj. brak atwistycznej fobii. Oczywiście należy również wziąść poprawkę na
inercję zmian genetycznych w populacji skali narodu.

> a powolutku przestajemy
>się obawiać dewiacji w rodzaju homoseksualizmu.

Wybacz, ale takie postawienie kwestii homoseksualizmu dowodzi
niezrozumienia zasad ewolucji. Nikt nie ma najmniejszego powodu obawiać się
homoseksualistów płci obojga, ponieważ oni sami, nader skutecznie
przeciwdziałają swojemu sukcesowi genetycznemu, tj. posiadaniu potomstwa,
które jest podstawowym i jedynym dobrem ewolucyjnym. Homoseksualizm,
masturbacja, seksizm itp - nie są problemami innej natury niż etycznej:
religijnej lub politycznej. Nie ma się czego obawiać, o ile samemu nie
skazuje się na takie "problemy" poprzez wyznawanie "problemotworczych"
ideologii.

>A jest on dewiacją niezgodną z naturą,

Absolutnie się z tym nie zgadzam, podzielając niniejszym zdanie wielu
biologów, z Edwardem O. Wilsonem na czele (np. nomen omen "O naturze
człowieka"). Rozumiem, że masz na to jakieś argumenty, poza "objawionymi"
oczywiście :-)

"Niegodność z naturą" to pojęcie nader śliskie i pozbawione sensu poza
pewnymi układami etycznymi. W ścisłym sensie, jest to po prostu logiczny
absurd, ponieważ, skoro coś istnieje (ma miejsce) to znaczy to, iż prawo
natury (czymkolwiek by ono nie było) dopuszcza możliwosć istnienia tego
czegoś. Jeżeli coś jest, to znaczy, że mogło być. A skoro mogło być, to
znaczy, że jest zgodne z naturą. Q.e.d.

W sensie rozmytym, naturę człowieka traktuje się statystycznie, tj. skoro
większość ludzi jest hetero- i biseksualna, to "naturalność" definiujemy
przez _większość_. I co wówczas? Ano, to że powinniśmy potępiać ludzi
"niezgodnych z naturą" pod względem np. wzrostu czy IQ. Kolejny nonsens,
nieprawdaż?

Poza tym, fakt iż preferencje homoseksualne zależą w ogromnym stopniu od
hormonalnej stymulacji prenatalnej (przedurodzeniowej) z GÓRY wyklucza
jakąkolwiek możliwość potępiania homoseksualistów. Jeżeli oczywiście jest
się konsekwentnym i nie chce się np. "potępiać" osobników z zespołem
maskulinizacyjnym, Klinefeltera czy Down'a (jakkolwiek starożytne religie
tego typu wiedzą nie grzeszą, a swoje poglądy usiłują forsować nadal...).

Rzeczony E.O. Wilson wysunął nader ciekawą hipotezę, iż homoseksualizm może
być przystosowawczy, w sensie doboru krewniaczego. Osobniki homoseksualne są
idealnymi kandydatami na nosicieli tradycji (czyli np. wiedzy łowieckiej,
lub równie dobrze kultury) i obrońców stada. Tę hipotezę oczywiście mocno
zwalcza mnóstwo innych naukowców, np. etologów, włączając w to m.in. prof.
Jerzego Chmurzyńskiego - wybitnego polskiego etologa. To oczywiście piękno
sporów na łonie nauki :-)

Jeszcze a propos "niezgodności z naturą" - homoseksualizm jest całkiem
powszechny w całym królestwie zwierząt (np. Science News, Vol. 151, s. 8-9,
Jan 1997) od gadów po prymaty - którymi jesteśmy. A trudno raczej posądzać
węże, makaki i zebry o "wynaturzenia" o kulturowym rodowodzie (zarzuty o
"zblazowanie"). :-))

Michał Jęczalik

unread,
Jan 25, 1999, 3:00:00 AM1/25/99
to
Ronan <ro...@dawid.uni.wroc.pl> napisał(a):

>>Ciekawe, dlaczego strach przed pająkami nam pozostał
>Z trywialnego powodu: nie jest negatywnie selekcjonowany.

Racja.

>> a powolutku przestajemy
>>się obawiać dewiacji w rodzaju homoseksualizmu.
>Wybacz, ale takie postawienie kwestii homoseksualizmu dowodzi
>niezrozumienia zasad ewolucji. Nikt nie ma najmniejszego powodu obawiać się
>homoseksualistów płci obojga, ponieważ oni sami, nader skutecznie
>przeciwdziałają swojemu sukcesowi genetycznemu, tj. posiadaniu potomstwa,
>które jest podstawowym i jedynym dobrem ewolucyjnym.

No tak, nie będą bezpośrednio reprodukować swego materiału genetycznego
(chociaż co ze sztucznymi metodami rozmnażania), ale nauczą swe adoptowane
dzieci jeśli nie katastrofalnych (czytaj homoseksualnych), to na pewno
wadliwych zachowań.

>>A jest on dewiacją niezgodną z naturą,

>"Niegodność z naturą" to pojęcie nader śliskie i pozbawione sensu poza
>pewnymi układami etycznymi. W ścisłym sensie, jest to po prostu logiczny
>absurd, ponieważ, skoro coś istnieje (ma miejsce) to znaczy to, iż prawo
>natury (czymkolwiek by ono nie było) dopuszcza możliwosć istnienia tego
>czegoś. Jeżeli coś jest, to znaczy, że mogło być. A skoro mogło być, to
>znaczy, że jest zgodne z naturą. Q.e.d.

Naprawdę fajna argumentacja :-) Moja będzie podobna - natura na to pozwala,
bo i ona popełnia błędy.

>W sensie rozmytym, naturę człowieka traktuje się statystycznie, tj. skoro
>większość ludzi jest hetero- i biseksualna, to "naturalność" definiujemy
>przez _większość_. I co wówczas? Ano, to że powinniśmy potępiać ludzi
>"niezgodnych z naturą" pod względem np. wzrostu czy IQ. Kolejny nonsens,
>nieprawdaż?

Nie potępiamy ludzi odbiegających od "standardu" w różnych dziedzinach, ale
jednak różne reakcje budzi człowiek bardzo niski czy bardzo głupi... A nie
potępiamy tego, bo nie jest to zagrożeniem dla ludzkości.

>Poza tym, fakt iż preferencje homoseksualne zależą w ogromnym stopniu od
>hormonalnej stymulacji prenatalnej (przedurodzeniowej) z GÓRY wyklucza
>jakąkolwiek możliwość potępiania homoseksualistów.

Na pewno jakieś znaczenie to ma, ale nikt mi nie wmówi, że dorastanie w
homoseksualnej "rodzinie" nie sprawi, iż właśnie to będzie dla dziecka
normalne. A jeśli nawet nie sprawi, to na pewno dziecko to będzie miało
wielkie rozterki i wszelkie wynikające z tego później problemy (impotencja,
aspołeczność, psychoza LeoTarowska :-) (tak poważnie to LeoTara lubię)).

>Jeszcze a propos "niezgodności z naturą" - homoseksualizm jest całkiem
>powszechny w całym królestwie zwierząt (np. Science News, Vol. 151, s. 8-9,
>Jan 1997) od gadów po prymaty - którymi jesteśmy. A trudno raczej posądzać
>węże, makaki i zebry o "wynaturzenia" o kulturowym rodowodzie (zarzuty o
>"zblazowanie"). :-))

No i czy pomaga to tym zwierzakom? Osobniki takie najszybciej wymierają. I
to jest zgodne z naturą. Ludzie natomiast próbują to obejść.

http://www.wsi.edu.pl/~michalj/linux/mutt_vs_pine.html - porównanie...

Ronan

unread,
Jan 27, 1999, 3:00:00 AM1/27/99
to
On 25 Jan 1999 21:17:25 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Michał Jęczalik) wrote:

>No tak, nie będą bezpośrednio reprodukować swego materiału genetycznego
>(chociaż co ze sztucznymi metodami rozmnażania),

Czy już trochę nie przesadzasz?

>ale nauczą swe adoptowane
>dzieci jeśli nie katastrofalnych (czytaj homoseksualnych), to na pewno
>wadliwych zachowań.

A tego to już nie będę komentował, bo robiłem już to wielokrotnie. Pokrótce:
dr Ślósarz, seksuolog z naszego Instytutu podawał mi dane dotyczące dzieci
adoptowanych przez homoseksualistów. Konkluzje: żadnych odchyleń, procent
homoseksualistów jak w populacji generalnej, lepszy rozwój (bo
homoseksualiści są dużo bogatsi inteligentniejsi od średniej generalnej).
(Nie będę podawał liczb bezwzględnyuch bo ktoś je zakwestionował na całkiem
rozsądnej podstwie a ja nie miałem czasu tego sprawdzać.)

>>A skoro mogło być, to
>>znaczy, że jest zgodne z naturą. Q.e.d.
>Naprawdę fajna argumentacja :-) Moja będzie podobna - natura na to pozwala,
>bo i ona popełnia błędy.

A ja Ci odpowiem, że erystykę z lekka studiowałem i tego typu riposty mnie
nie wzruszają :-). O co mi chodzi? Otóż:

Skroty:
P - homoseksualizm jest niezgodny z naturą
Q - homoseksualizm u ludzi jest zły

1. powiedziałeś P, co znaczy, że odwołałeś się do wyższej niż społeczny
osąd, normy : do praw natury. Relacja wynikania w tym sądzie jest taka:
P=>Q

2. odpowiedziałem, że nie można mówić o niezgodności z naturą, a więc
zrobiło się: ~P; a zdanie [(P=>Q) ^ (~P=>Q)] jest fałszywe. Więc, ~P => ~Q
(v ~P=> Q). Wciąż zachowana jest _nadrzędność_ praw natury, tj. z tego co
_dzieje_ się w naturze wynikać ma prawo dla ludzi.

3. Powiedziałeś, na to Q, choć nie P, bo natura popełnia błędy. A więc z
pozycji tego, który miał się podporządkować prawom natury (1) nagle zrobiło
się na odwrót: to Ty dyktujesz naturze co ma robić. A ponieważ nikt na
początku nie zastrzegł, że istnieją JAKIEKOLWIEK ścisłe prawa Natury, to do
nich wypada zaliczyć i jej błędy.

Ergo: w erystyce nazywa się zmianą punktu odniesienia i argumentum ad
personam, którą to osobą w tym wypadku jest Natura, choć na początek
oddawałeś się pod jej sąd. Dodawać chyba nie muszę, że to błąd logiczny.

Jeszcze ad 2: W tym wypadku, powinieneś wyciąć sobie kość ogonową, bo jest
niezgodna z naturą. Wyłup sobie oczy, bo masz błędnie zamontowany nerw
wzrokowy i jeszcze kilka rzeczy :-)

>Nie potępiamy ludzi odbiegających od "standardu" w różnych dziedzinach, ale
>jednak różne reakcje budzi człowiek bardzo niski czy bardzo głupi... A nie
>potępiamy tego, bo nie jest to zagrożeniem dla ludzkości.

Takoż i homoseksualizm nie jest zagrożeniem dla ludzkości. Proszę mi podać
przykład zagrożenia dla ludzkości, nalegam. Tylko nie taki jak podawał p.
MM: że z homoseksualistów są kiepscy żołnierze ;-)

>Na pewno jakieś znaczenie to ma,

Kluczowe!

>ale nikt mi nie wmówi, że dorastanie w
>homoseksualnej "rodzinie" nie sprawi, iż właśnie to będzie dla dziecka
>normalne.

A szkoda, bo tak właśnie twierdzą dane o ktyrych się uczyłem. Ale, jak to
mawiano "Jeżeli fakty przeciwią się mojej teorii, to tym gorzej dla
faktów..."

> A jeśli nawet nie sprawi, to na pewno dziecko to będzie miało
>wielkie rozterki i wszelkie wynikające z tego później problemy (impotencja,
>aspołeczność, psychoza LeoTarowska :-) (tak poważnie to LeoTara lubię)).

O Ewolucjo! Sporo chciałbyś wrzucić homoseksualistom:
- impotencja (pierwsze słyszę)
- aspołeczność (trudno się dziwić, jeżli społeczeństwo wolałoby widzieć homo
na drzewach). BTW Dużo lepszym predyktorem aspołeczności
jest...inteligencja; osoby inteligentne są poddawane niezwykle silnej presji
i ostracyzmowi w okresie dziecięcym (ze strony innych dzieci), która owocuje
właśnie aspołecznością (vide "Psychologia dziecka")
- psychoza Leotarowska - Leo ma zdaje sie zdiagnozowany zespół paranoidalny,
co samo w sobie jest średnią psychozą i o niezbadanej etiologii (najwięcej
kłopotów z płciowością występuje na tle religijnym, a ogolniej: psychiatrzy
kwalifikują religię jako bezpośrednią - niekoniecznie pierwotną - przyczynę
większości psychoz nieorganicznych)

A co do rozterek i kłopotów, moja opinia brzmi: im więcej tym lepiej dla
rozwoju i skutecznosci życiowej. I znowóż mam na to dane :-)

>No i czy pomaga to tym zwierzakom? Osobniki takie najszybciej wymierają. I
>to jest zgodne z naturą. Ludzie natomiast próbują to obejść.

Taką argumentacją bardzo mi pomagasz :-)
Voila: zwierzęta chorują i starzeją się wkrótce po tym gdy zakończy się ich
optymalny okres rozrodczy (produkcyjny :-). A ludzie ... próbują to obejść.
Wymyślają jakąś medycynę, jakieś geriatrie i opieki paliatywne, coś tam
bredzą o pełni wieku, złotej jesieni itp. W starej, dobrej naturze,
mężczyzna powyżej 35 lat i kobieta powyżej 30 po prostu umierali (co ładnie
widać po wszystkich parametrach sprawności). Tak więc: szczęście w życiu w
zgodzie z naturą! Ergo, parafrazując Shakespeare'a: "Na początek zabijmy
wszystkich lekarzy!" A potem wyłączmy prąd, wodę, gaz, zrzućmy ubrania,
zburzmy domy, chwyśmy za kije i heja polować na żubry :->

Samotnik

unread,
Jan 28, 1999, 3:00:00 AM1/28/99
to
Ronan <ro...@dawid.uni.wroc.pl> napisał(a):

>On 25 Jan 1999 21:17:25 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Michał Jęczalik) wrote:
>
>>No tak, nie będą bezpośrednio reprodukować swego materiału genetycznego
>>(chociaż co ze sztucznymi metodami rozmnażania),
>Czy już trochę nie przesadzasz?

Ty mnie napędzasz...

>>ale nauczą swe adoptowane
>>dzieci jeśli nie katastrofalnych (czytaj homoseksualnych), to na pewno
>>wadliwych zachowań.
>
>A tego to już nie będę komentował, bo robiłem już to wielokrotnie. Pokrótce:
>dr Ślósarz, seksuolog z naszego Instytutu podawał mi dane dotyczące dzieci
>adoptowanych przez homoseksualistów. Konkluzje: żadnych odchyleń, procent
>homoseksualistów jak w populacji generalnej, lepszy rozwój (bo
>homoseksualiści są dużo bogatsi inteligentniejsi od średniej generalnej).

Poważnie?

>>>A skoro mogło być, to
>>>znaczy, że jest zgodne z naturą. Q.e.d.
>>Naprawdę fajna argumentacja :-) Moja będzie podobna - natura na to pozwala,
>>bo i ona popełnia błędy.
>
>A ja Ci odpowiem, że erystykę z lekka studiowałem i tego typu riposty mnie
>nie wzruszają :-). O co mi chodzi? Otóż:
>
>Skroty:
>P - homoseksualizm jest niezgodny z naturą
>Q - homoseksualizm u ludzi jest zły
>
>1. powiedziałeś P, co znaczy, że odwołałeś się do wyższej niż społeczny
>osąd, normy : do praw natury. Relacja wynikania w tym sądzie jest taka:
>P=>Q
>
>2. odpowiedziałem, że nie można mówić o niezgodności z naturą, a więc
>zrobiło się: ~P; a zdanie [(P=>Q) ^ (~P=>Q)] jest fałszywe.

Zgadza się.

>Więc, ~P => ~Q (v ~P=> Q). Wciąż zachowana jest _nadrzędność_ praw natury,
>tj. z tego co _dzieje_ się w naturze wynikać ma prawo dla ludzi.

Czy powyższe mam rozumieć tak: (~P => ~Q) v (~P => Q)?

Będę musiał to głębiej przemyśleć.

>3. Powiedziałeś, na to Q, choć nie P, bo natura popełnia błędy. A więc z
>pozycji tego, który miał się podporządkować prawom natury (1) nagle zrobiło
>się na odwrót: to Ty dyktujesz naturze co ma robić. A ponieważ nikt na
>początku nie zastrzegł, że istnieją JAKIEKOLWIEK ścisłe prawa Natury, to do
>nich wypada zaliczyć i jej błędy.

A niby dlaczego nie mam prawa choćby próbować zkodyfikować prawa natury
jeśli jestem jej najdoskonalszym wytworem? Podstawą do tego jest założenie,
że natura nie robi celowo nic, co mogłoby jej zaszkodzić. Chyba, że
wyniszczenie (dobra, teraz trochę zmiękczę wymowę tego: zmutowanie) rodzaju
ludzkiego ma coś dobrego na celu. Ale to już temat dla filozofów.

>>Nie potępiamy ludzi odbiegających od "standardu" w różnych dziedzinach, ale
>>jednak różne reakcje budzi człowiek bardzo niski czy bardzo głupi... A nie
>>potępiamy tego, bo nie jest to zagrożeniem dla ludzkości.
>
>Takoż i homoseksualizm nie jest zagrożeniem dla ludzkości. Proszę mi podać
>przykład zagrożenia dla ludzkości, nalegam. Tylko nie taki jak podawał p.
>MM: że z homoseksualistów są kiepscy żołnierze ;-)

Podstawowym zagrożeniem jest wymarcie normalnych relacji, jakie wiążą
kobietę i mężczyznę. Na dłuższą metę będzie to prowadziło do patologii,
które trudno przewidzieć.

>>ale nikt mi nie wmówi, że dorastanie w
>>homoseksualnej "rodzinie" nie sprawi, iż właśnie to będzie dla dziecka
>>normalne.
>
>A szkoda, bo tak właśnie twierdzą dane o ktyrych się uczyłem. Ale, jak to
>mawiano "Jeżeli fakty przeciwią się mojej teorii, to tym gorzej dla
>faktów..."

:-)

>> A jeśli nawet nie sprawi, to na pewno dziecko to będzie miało
>>wielkie rozterki i wszelkie wynikające z tego później problemy (impotencja,
>>aspołeczność, psychoza LeoTarowska :-) (tak poważnie to LeoTara lubię)).
>
>O Ewolucjo! Sporo chciałbyś wrzucić homoseksualistom:
>- impotencja (pierwsze słyszę)

Właściwie to przykłady wybrałem "jak leci", dla żartu. Ale ten nie jest taki
bez sensu. Nie jestem co prawda psychologiem, ale wiem, że na powstanie
impotencji może mieć wpływ wiele czynników i na pewno dorastanie w biegunowo
sprzecznym świecie (jeśli chodzi o aspekty seksualne). Dziecko idzie do
szkoły i tam słyszy cały czas o związkach heteroseksualnych a wracając do
domu zastaje coś zupełnie innego. I proszę nie pisać, że to ja jestem temu
też winien naskakując na homoseksualistów. Nie, bo ja nie chodzę z bejzbolem
i nie krzyczę "Zabić pedała", tylko dyskutuję. Kiedy dziecko będzie w stanie
zrozumieć, o czym się mówi, rozterki nie będą już go dotyczyły.

>- aspołeczność (trudno się dziwić, jeżli społeczeństwo wolałoby widzieć homo
>na drzewach). BTW Dużo lepszym predyktorem aspołeczności
>jest...inteligencja; osoby inteligentne są poddawane niezwykle silnej presji
>i ostracyzmowi w okresie dziecięcym (ze strony innych dzieci), która owocuje
>właśnie aspołecznością (vide "Psychologia dziecka")

Spójrz na mój nowy pseudonim :-)) Zacząłem go używać parę dni temu, ale jeszcze
przed przeczytaniem twojego postu. :-)

>- psychoza Leotarowska - Leo ma zdaje sie zdiagnozowany zespół paranoidalny,
>co samo w sobie jest średnią psychozą i o niezbadanej etiologii (najwięcej
>kłopotów z płciowością występuje na tle religijnym, a ogolniej: psychiatrzy
>kwalifikują religię jako bezpośrednią - niekoniecznie pierwotną - przyczynę
>większości psychoz nieorganicznych)
>
>A co do rozterek i kłopotów, moja opinia brzmi: im więcej tym lepiej dla
>rozwoju i skutecznosci życiowej. I znowóż mam na to dane :-)

Całkowicie popieram, jednak tego typu rozterki chyba raczej szkodzą...

>Ergo, parafrazując Shakespeare'a: "Na początek zabijmy
>wszystkich lekarzy!" A potem wyłączmy prąd, wodę, gaz, zrzućmy ubrania,
>zburzmy domy, chwyśmy za kije i heja polować na żubry :->

No, nie przesadzaj :-)

Milenka

unread,
Jan 28, 1999, 3:00:00 AM1/28/99
to

Ronan napisał(a) w wiadomości: <36af712e...@news.ict.pwr.wroc.pl>...

>On 25 Jan 1999 21:17:25 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Michał Jęczalik) wrote:
>
>>No tak, nie będą bezpośrednio reprodukować swego materiału genetycznego
>>(chociaż co ze sztucznymi metodami rozmnażania),
>Czy już trochę nie przesadzasz?
>
>>ale nauczą swe adoptowane
>>dzieci jeśli nie katastrofalnych (czytaj homoseksualnych), to na pewno
>>wadliwych zachowań.
>
>A tego to już nie będę komentował, bo robiłem już to wielokrotnie.
Pokrótce:
>dr Ślósarz, seksuolog z naszego Instytutu podawał mi dane dotyczące dzieci
>adoptowanych przez homoseksualistów. Konkluzje: żadnych odchyleń, procent
>homoseksualistów jak w populacji generalnej, lepszy rozwój (bo
>homoseksualiści są dużo bogatsi inteligentniejsi od średniej generalnej).
>(Nie będę podawał liczb bezwzględnyuch bo ktoś je zakwestionował na całkiem
>rozsądnej podstwie a ja nie miałem czasu tego sprawdzać.)
>


pozwole sobie wlaczyc sie do dyskusji
otoz kiedys traktowalam zachowania homoseksualne jako inne , takie
odbiegajace od normy posuwajac sie dalej -nienormalne.
Tak bylo dopoki nie dowiedzialam sie, o swojej kolezance , ktora do tego
stopnia przezywala swa innosc, ze az musiano ja hospitalizowac.Minelo kilka
lat kolezanka zamieszkala ze swoja partnerka, ktora jest wzieta prawniczka
zas moja kolezanka dziennikarka. Obie udaja dla otoczenia dalszego
oczywiscie, ze sa tylko dwiema dobrze rozumiejacymi sie przyjaciolkami.
Pomimo wszystko boja sie ludzi.
Bez komentarzy
A teraz drugi problem - adopcja. Sama jestem dzieckiem adoptowanym, po
waszej dyskusji wyobrazilam sobie jakby to bylo, gdybym miala
homoseksualnych rodzicow,
no coz chyba cala rodzina musialaby zmiennic otoczenie - bo w naszym
spoleczenstwie jest to po prostu nie mozliwe.
I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
wprowadzic aborcje
nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go rodzinach.

Pozdrawiam
Milena

Samotnik

unread,
Jan 28, 1999, 3:00:00 AM1/28/99
to
Milenka <ile...@friko6.onet.pl> napisał(a):

>Tak bylo dopoki nie dowiedzialam sie, o swojej kolezance , ktora do tego
>stopnia przezywala swa innosc, ze az musiano ja hospitalizowac.Minelo kilka
>lat kolezanka zamieszkala ze swoja partnerka, ktora jest wzieta prawniczka
>zas moja kolezanka dziennikarka. Obie udaja dla otoczenia dalszego
>oczywiscie, ze sa tylko dwiema dobrze rozumiejacymi sie przyjaciolkami.
>Pomimo wszystko boja sie ludzi.

Ja osobiście jestem _całkowicie_ przeciwko jakimkolwiek formom "gnojenia"
homoseksualistów! Chciałbym tylko przeciwstawić się traktowaniu tego
zboczenia jako czegoś normalnego.

>I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>wprowadzic aborcje
>nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go rodzinach.

Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
"rodzinie"?

@ceti.com.pl Dorrit

unread,
Jan 30, 1999, 3:00:00 AM1/30/99
to

Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...
>Milenka <ile...@friko6.onet.pl> napisał(a):

>>
>Ja osobiście jestem _całkowicie_ przeciwko jakimkolwiek formom "gnojenia"
>homoseksualistów! Chciałbym tylko przeciwstawić się traktowaniu tego
>zboczenia jako czegoś normalnego.

Co najmniej kilkanaście postów zawiera stwierdzenia, że homoseksualizm NIE
jest zboczeniem, a Ty swoje! Za słowo "zboczeńcy" pod adresem
homoseksualistow p.Kapera stracił fotel ministra zdrowia.


>
>>I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>>wprowadzic aborcje
>>nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go rodzinach.
>
>Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>"rodzinie"?

Napewno lepiej niż w zdehumanizowanych sierocińcach albo Domach Rodzinnych,
gdzie 1 matce zastępczej wciska się - hi, hi, - 15-cioro dzieci! Która
biologiczna matka rodzi tyle potomstwa? Taki "Dom" jest już z zamysłu
czystą, biurokratyczną patologią, zboczeniem. Po macoszemu traktuje się
również adopcje zagraniczne, preferując leczenie kompleksów polskich
niepłodnych małżeństw, kosztem dzieci.
Dorrit
>


Ronan

unread,
Jan 30, 1999, 3:00:00 AM1/30/99
to
On 28 Jan 1999 11:02:43 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Samotnik) wrote:

>>Konkluzje: żadnych odchyleń [...]
> Poważnie?
Poważnie.

>Czy powyższe mam rozumieć tak: (~P => ~Q) v (~P => Q)?

A jakze: z fałszywej przesłanki może wynikać zarówno fałsz jaki i prawda.
Ale nie o to mi chodziło:

>A niby dlaczego nie mam prawa choćby próbować zkodyfikować prawa natury
>jeśli jestem jej najdoskonalszym wytworem?

Poniewąż - co napisałem - najpierw odwołujesz się do "nienaturalności', a
chwilę potem, gdy to już niewygodne, naturalność (a więc punkt odniesienia)
uznajesz za "błędną". Słowem: "Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po
naszej stronie!"
Jeżeli to co się dzieje w przyrodzie może być "blędne", to nie wolno się do
tego odwoływać. Jedynym przyrodniczym argumentem jaki Ci pozostaje jest
troska o wzrost liczebności naszego gatunku, a ta jest raczej zbędna wobec
widma przeludnienia. Kwestia bioetyki jest niezwylke trudna i wypada mieć
tutaj minimum przygotowania filozoficznego. Np. implikacje tzw. dylematu
więźnia (poszukaj na Altaviście "prisoner's dillema") czy "tragedii gminu"
("tragedy of commons") przeciwiają się wszystkim kodeksom etycznym o jakich
słyszałeś, a jest on jedynie elegancim i nader trafnym przedstawieniem praw
konkurencji w Naturze.
Ergo: pozostają Ci tylko argumenty religijno-etyczne, z którymi efektywnie
spierać się nie sposób, a naukowo pop rpstu się nie da, bo etyka nie ma
przełożenia na prawdę obiektywną. Moralnośc stanowi o tym "jak MA być", a
nie "jak JEST".

>Podstawą do tego jest założenie,
>że natura nie robi celowo nic, co mogłoby jej zaszkodzić.

Założenie z gruntu błędne. Tym bardziej, że homoseksualizm nijak naturze
zaszkodzić nie może! Po za tym Natura (w sensie Ewolucja) nie ma celu jako
takiego więc nie kłopocze sie tym co _może_ jej zaszkodzić.

>Podstawowym zagrożeniem jest wymarcie normalnych relacji, jakie wiążą
>kobietę i mężczyznę.

Wybacz, ale to bkwadratowa bzdura. Większość ludzi na świecie jest hetero- i
biseksualna i żadną miarą tego nie zmienisz. Jeżeli jednak tak strasznie
boisz się "przykładu" homoseksualistów, to zastanow się dlaczego jeszcze nie
zostałeś jednym z nich. Zapewne odpowisz, że patrzenie na mężczyznę jak na
obiekt seksualny jest Ci obce. Zastosuj tę samą regułę do wszystkich ludzi,
z homo włącznie: ścisłym, biologicznym hetero nijak nie uda się wmusić
wzorców postępowania homo. I to zapewnia trwanie, jak to nazywasz,
"normalnych relacji"

>I proszę nie pisać, że to ja jestem temu
>też winien naskakując na homoseksualistów. Nie, bo ja nie chodzę z bejzbolem
>i nie krzyczę "Zabić pedała", tylko dyskutuję.

Nikt nie twierdzi że chciałbyś kogoś fizycznie zwalczać (co zresztą
zastrzegłeś). Ale jesteś winien: tego, że się dziwisz i nazywasz coś
wynaturzeniem, choć nim nie jest. Wynaturzenie można definiować jedynie
poprzez zagrożenie dla większości (np. socjo- i psychopatie), a nim
homoseksualizm być NIE MOŻE. Tym bardziej, że z laserem w dłoni szukać
równie nieagresywnej, wykształconej i produktywnej (przeciętnie) grupy
ludności.

>Całkowicie popieram, jednak tego typu rozterki chyba raczej szkodzą...

O nie - im większa rozterka tym lepiej (w granicach wytrzymałości materiału
:-)
---
Pozdrawiam

Michał Kulczycki AKA Ronan

E-Mail : ro...@dawid.uni.wroc.pl

>> SALVE LUX POST TENEBRAS <<

Ronan

unread,
Jan 30, 1999, 3:00:00 AM1/30/99
to
On Thu, 28 Jan 1999 19:44:11 +0100, "Milenka" <ile...@friko6.onet.pl> wrote:

>Ronan napisał(a) w wiadomości: <36af712e...@news.ict.pwr.wroc.pl>...

>Tak bylo dopoki nie dowiedzialam sie, o swojej kolezance , ktora do tego


>stopnia przezywala swa innosc, ze az musiano ja hospitalizowac.

Dokładnie! Zabwne jak głęboko ludzie są przekonani, że homoseksualiści płci
obojga to zblazowani i zadowoleni z siebie anty-ludzie. Znam chłopaka
którego rodzina należy do "gorliwych (dwóch braci w klasztorze, a siostra na
misjach). Gdy w wieku 14 lat przekonał się że ciągnie do własnej płci
próbował popełnić samobójstwo. Receptą na to było wyganianie duchów i
klęczenie na grochu (sic!). w efekcie, w wieku 17 lat wylądował z ciężką
nerwicą w Toszku i z tego co wiem już cztery lata tam jeżdzi. Jeszcze
jeszcze "dziewicą" (bo tak go pilnują)- ale jest zły i zepsuty więc
cierpieć musi. Zaiste - żyć nie umierać.
Choć to tylko jednostkowy przykład, to jest przecież prawdą, że wuiększość
tego typu tragedii po prostu musi mieć miejsce wobec takiej postawy
otoczenia. Nawet gdy nie ma czynnika religii, zawsze żongluje się
pseudoargumentami o "nieaturalności". A gdy i to zawodzi, mówi się o trosce
"aby dziecko [człowiek] nie miało problemów ze środowiskiem". I znowu błędne
kółko: "walczymy z adopcją dzieci przez złych homoseksualistów"... bo miały
by one ciężko z nami jako homofobami...

>A teraz drugi problem - adopcja. Sama jestem dzieckiem adoptowanym, po
>waszej dyskusji wyobrazilam sobie jakby to bylo, gdybym miala
>homoseksualnych rodzicow,
>no coz chyba cala rodzina musialaby zmiennic otoczenie - bo w naszym
>spoleczenstwie jest to po prostu nie mozliwe.

Ha! A wyobraź sobie dziecko, które nie znajdzie rodziny adopcyjnej i zostaje
w Domu Dziecka. Nie mam pod ręką statystyk, ale z tego co pamiętam to
rokowania społeczne dla niego są doprawdy smutne. I gdy jakiś procent takich
dzieci, zdeprywowanych we wszystkich sensach i zdeprawowanych przez swoje
środowisko (które w DD, d. wychowawczych i więzieniach nader często naraża
na wymuszone zachowania homoseksualne) zostają członkami marginesu, to to
samo prawicowo-tradycjonallistyczne społeczeństo domagać się będzie
najwyższych kar i więżenia "hołoty".
[nie wyznaję poglądu o czystko środowiskowych uwarunkowaniach
przestępczości]

>I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>wprowadzic aborcje
>nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go rodzinach.

Zgadzam się: to jedna z serii tragedii inspirowanych archaiczną myślą
etyczną (czyt. kodeksami rodem ze starożytnej pustyni agresywnych nomadów)
---
Pozdrawiam

Michał Kulczycki AKA Ronan

E-Mail : ro...@dawid.uni.wroc.pl

>> SALVE LUX POST TENEBRAS <<

LeoTar

unread,
Jan 31, 1999, 3:00:00 AM1/31/99
to
On Sat, 30 Jan 1999 15:22:49 GMT, "Dorrit" <ziemnik @ ceti.com.pl>
wrote:

> Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...

>> Ja osobiście jestem _całkowicie_ przeciwko jakimkolwiek formom "gnojenia"


>> homoseksualistów! Chciałbym tylko przeciwstawić się traktowaniu tego
>> zboczenia jako czegoś normalnego.

> Co najmniej kilkanaście postów zawiera stwierdzenia, że homoseksualizm NIE
> jest zboczeniem, a Ty swoje!

Mala Dorrit. Od kiedy to tresci wyrazane tutaj, na p.s.p. staly sie
dla Ciebie czyms, czym mozna sie zaczac podpierac?
I dlaczego akurat te wlasnie aprobujace homoseksualizm sa dla Ciebie
miarodajne, natomiast za bezwartosciowe uwazasz te wyjasniajqace
mechanizm rodzenia sie postaw homoseksualnych? Jest to niezwykle
interesujace...
A moze Ty rowniez...? I w dodatku jestes bieglym psychologiem
sadowym... Moznaby wiec miec watpliwosci co do rzetelnosci Twoich
opinii, gdyz sa... wyboczone...


> Za słowo "zboczeńcy" pod adresem homoseksualistow p.Kapera stracił fotel
> ministra zdrowia.

Trudno sie dziwic, skoro cala wplywowa 'wierchuszka' spoleczna
okupowana jest przez ludzi wykazujacych takie inklinacje. Wystarczy
zajrzec w przeszlosc carskiej Rosji, Rzymu, Grecji. I politycznych
morderstw scisle zwiazanych z ukladami miedzy homoseksualistami.

Mala Dorrit woli jednak nie dostrzegac negatywow zwiazanych z
rywalizacja miedzy homoseksualistami gdyz musialaby siegnac do
mechanizmu, a ten zaprowadzilby ja do patologicznych, uzalezniajacych
relacji miedzy matka i dziecmi... Chyba zreszta sama chyba jestes w
takim patologicznym zwiazku z synem po rozwodzie z mezem, co...


>>> I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>>> wprowadzic aborcje nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go rodzinach.

>> Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>> "rodzinie"?

> Napewno lepiej niż w zdehumanizowanych sierocińcach albo Domach Rodzinnych,
> gdzie 1 matce zastępczej wciska się - hi, hi, - 15-cioro dzieci!

A dlaczego nie ma tam 'ojcow zastepczych' a sa tylko 'zastepcze
matki'...? Domyslam sie - w takich warunkach moga bezkarnie grasowac
i uwodzic bezbronne dzieci. W domu maz-ojciec moze sie zorientowac w
czym rzec, tak jak to mialo miejsce w moim przypadku, a w
sierocincu... A ktoze by sie przejmowal jakimis tam bezbronnymi
sierotami...


> Która biologiczna matka rodzi tyle potomstwa?

A bywaja, bywaja, Mala Dorrit. Ty - na szczescie - urodzilas tylko
jednego syna... I cale szczescie, ze wychowasz tylko jednego
psychicznego 'przekreta'. Tyzes ze polecznych wyzyn, wiec tylko jeden
slabowity i uzalezniony kochanek Ci wystarczy.

Powiedz cos o sobie.. Dlaczego - na przyklad - rozwodzisz sie z mezem?
Jezeli nie bedziesz bluzgac na mnie podpowiem Ci. Pozbywajac sie meza
pozbywasz sie jedynego swiadka, ktory moze zrozumiec pedofilski
proceder, ktory uprawiasz z synem


> Taki "Dom" jest już z zamysłu czystą, biurokratyczną patologią, zboczeniem.

Ale za to glownymi postaciami sa w nim 'zastepcze matki'... Jak kto
chce to sobie od razu moze wykoncypowac DLACZEGO sie tam tak garna.
Pedofilia, pedofilia,... Mala Droga Dorrit. Wszystkie uprawiacie
pedofiolie ale glosno krzyczycie tylko wowczas, gdy jakis facet
wpadnie w te sama pulapke, w ktora wy, kobiety, wpadacie powszechnie.
Bo to od was zaczyna sie niecny proceder uwodzenia dzieci,
uzalezniania ich od CYCKA. Zobacz ile jest wrzasku wokol mnie, ktory
wywlokl na swiatlo dzienne poczynania zarowno kobiet jak i mezczyzn. I
nie ma znaczenia, ze tlumacze kobiety z tego, czego sie dopuszczaja w
stosunku do dzieci. Liczy sie wladza i strach z popelnianych przez was
przestepstw emocjonalnych...


> Po macoszemu traktuje się również adopcje zagraniczne, preferując
> leczenie kompleksów polskich niepłodnych małżeństw, kosztem dzieci.

To bardzo dobrze, ze produkty zdegenerowanego spoleczenstwa pozostaja
wewnatrz. Dzieki temu szybciej dojdzie do totalnej degengrolady i
zapasci. Nikt nie wyczysci dziecka z tego syfu psychicznego, nad
ktorego wszczepianiem matka-polka pracowala od kolyski i dawania cycka
poczynajac. Ale dzieki temu wzrostowi napiec wewnatrz moze dojsc do
szybszego wymuszenia przemiany spolecznej w zakresie edukacyjnym. Bo
decyzja o podjeciu takiej przemiany nalezy do kobiet. To Wy, kobiety
musicie zrozumiec, ze musicie zrezygnowac z postawy zachowawczej
gwarantujacej wam dominacje nad mezczynami (dzieki zakazom
wychowawczym), i ze kontynuujac zycie w strachu doprowadzicie do
calkowitej zaglady spoleczenstwa.

Dlatego wlasnie NIE WOLNO pozwalac sierotom wyjezdzac z ich rodzinnego
kraju. To dziala kojaco na kobiety, ktore w ten sposob 'spuszczaja'
poczucie winy za wlasne grzechy na kogos innego. Ja zas chce Wam to
uzmyslowic, ze te Wasze 'grzechy' przyczyniaja sie tylko do odzyskania
samoswiadomosci przez ludzkosc. Powinnyscie wiec wreszcie nabrac
poczucia wlasnej wartosci i przestac tchorzyc. Konstrukcja spoleczna,
w ktorej kobieta buduje poczucie wlasnej wartosci na grzbieci
mezczyzny spuszczajac na niego wszelkie jej przewiny jest konstrukcja
chora i musi runac.

> Dorrit


Wladek Tarnawski - LeoTar
-----------------------------------------
http://free.polbox.pl/l/leo996

Milenka

unread,
Jan 31, 1999, 3:00:00 AM1/31/99
to

Ronan napisał(a) w wiadomości: <36c2301e...@news.ict.pwr.wroc.pl>...

>On Thu, 28 Jan 1999 19:44:11 +0100, "Milenka" <ile...@friko6.onet.pl>
wrote:
>
>>Ronan napisał(a) w wiadomości: <36af712e...@news.ict.pwr.wroc.pl>...
>
>>Tak bylo dopoki nie dowiedzialam sie, o swojej kolezance , ktora do tego
>>stopnia przezywala swa innosc, ze az musiano ja hospitalizowac.
>Dokładnie! Zabwne jak głęboko ludzie są przekonani, że homoseksualiści płci
>obojga to zblazowani i zadowoleni z siebie anty-ludzie. Znam chłopaka
>którego rodzina należy do "gorliwych (dwóch braci w klasztorze, a siostra
na
>misjach). Gdy w wieku 14 lat przekonał się że ciągnie do własnej płci
>próbował popełnić samobójstwo. Receptą na to było wyganianie duchów i
>klęczenie na grochu (sic!). w efekcie, w wieku 17 lat wylądował z ciężką
>nerwicą w Toszku i z tego co wiem już cztery lata tam jeżdzi.


Przyklady mozna byloby mnozyc. Pamietasz kiedys napisalam jak radosna nowina
jest dla nas fakt, ze malpa zlazla z drzewa, niestety czasami mam nieodparte
wrazenie , ze wchodzi nan z powrotem ...
Pozdrawiam
Milena

Milenka

unread,
Jan 31, 1999, 3:00:00 AM1/31/99
to

Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...
>Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>"rodzinie"?
>
>--


Oj Samotniku, w rodzinie napewno dobrze, bo by ja po prostu mialo,
ale najgorsze jest otoczenie, nie wiem czy sila milosci rodziny potrafilaby
zacmic wszystkich "zyczliwych"

Pozdrawiam
Milena

Ronan

unread,
Feb 1, 1999, 3:00:00 AM2/1/99
to
On 28 Jan 1999 19:21:09 GMT, mic...@wsi.edu.pl (Samotnik) wrote:

>Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>"rodzinie"?

Żeby nie być gołosłownym cytuję:

From: "Joseph Rattner" <nospam@getout>
Newsgroups: pl.sci.medycyna,pl.sci.psychologia,pl.soc.seks.towarzyskie
Subject: Re: 70 biskupów akceptuje zwiazki homoseksualne
Date: Tue, 15 Sep 1998 22:07:55 -0400
Message-ID: <35ff1...@news1.ibm.net>
----

">>Dzieci jednak - stanowczo nie.
>
>z tym rowniez sie zgadzam, choc niestety ten wymog z gory skazuje takie
>malzenstwa
>na niepelnowartosciowe zycie rodzinne. jak to bywa nic za darmo. jesli
>wystepuje sie jednak przeciwko naturze, a natura do prawidlowego rozwoju
>dziecka wymaga zarowno kobiety jak i mezczyzny, to trzeba to brac pod
uwage."

Nie za bardzo rozumiem w oparciu o co wszyscy wypowiadaja sie z taka
pewnascia na temat natury ,co dobre co zle itd.Naprawde nie jest moja
intencja nikogo urazic ale co czyni co niektorych takimi autorytetami w
dziedzinie prawidlowego rozwoju dziecka.Wiekszosc tak naprawde nie ma
pojecia o czym mowi,nie spotkala ani jednego gay'a w swoim zyciu nie mowiac
juz o dziecku przez gay'owska pare wychowana.

Ja jestem takim dzieckiem.Szukam jak moge czegos nieprawidlowego w moim
rozwoju i doszukac sie nie moge.Mam dwoch ojcow ktorzy dali mnie i mojej
siostrze tyle milosci o jakiej wiekszosc dzieci moze marzyc.I jedyne
problemy jakie mielismy w naszej rodzinie byly powodowane przez obcych
ktorym cos tam sie nie podobalo- bo to niezgodne z natura,z tym bogiem,z
tamtym itd.
Wszystkim sie wydaje ,ze gay'e chcacy adoptowac dzieci robia cos zlego
odbierajac im prawo do tzw.naturalnej rodziny.Prawda jest taka ze adoptuja
oni dzieci ktorych czesto nikt nie chce i tylko ich naiwna wiara w mozliwosc
stworzenia rodziny chroni je przed blakaniem sie w przytulkach.
Dzis mam swoja wlasna rodzine,dwie corki ktore przepadaja za swoimi dwoma
dziadkami,moja siostra rowniez spotkala fantastycznego czlowieka i planuja
slub pod koniec tego roku.
Mamy szczescie mieszkac w New Jersey i bardzo sie cieszymy ze stan ten jako
jeden z pierwszych zaakceptowal prawo gay'ow do adopcji.

Przepraszam bardzo za ewentualne bledy,rzadko mam okazje pisac po polsku :)
Jo
------

koniec cytatu

BTW Mam ciężką sesję i przez najbliższe dwa tygodnie będę się bardzo
ograniczał. Wszelkie posty, na które ktoś chce uzyskać moją odpowiedź proszę
kopiować na poniżej podany e-mail.
---
Pozdrawiam

Michał Kulczycki AKA Ronan

Melisa

unread,
Feb 1, 1999, 3:00:00 AM2/1/99
to
Samotnik wrote in message ...

>Ja osobiście jestem _całkowicie_ przeciwko jakimkolwiek formom "gnojenia"
>homoseksualistów! Chciałbym tylko przeciwstawić się traktowaniu tego
>zboczenia jako czegoś normalnego.


Jeejku... a nie widzisz, ze nazwanie innej orientacji "zboczeniem" JEST juz
forma 'gnojenia'?

>[...] Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej "rodzinie"?


To nie jest problem tego typu. To problem jak na dziecko wplywalyby
zdziwnienie, zgorszenie, niechec i 'gnojenie' przez otoczenie...? Mi np
wychowywanie bez ojca nie przeszkadzalo dopoki nie slyszalam natretnych
pytan "a gdzie twoj tatus?". Pare miesiecy temu bylam zapisana na
mailing-liste dla kobiet [z ukierunkowaniem na lesbijki] i byla tam omawiana
sprawa adopcji przez pary homoseksualne. I co sie okazalo? Prawie wszystkie
[ok 20 les] stwierdzilo, ze wcale nie chcialyby adoptowac dziecka. Wlasnie
ze wzgledu na narazanie go na szykany ze strony spoleczenstwa. Wiec to nie
jest tak jak sie niektorym wydaje, ze homoseksualisci po to chca legalizacji
zwiazkow, aby masowo adoptowac dzieci.

Melisa

@ceti.com.pl Dorrit

unread,
Feb 1, 1999, 3:00:00 AM2/1/99
to

LeoTar napisał(a) w wiadomości: <36b474f7...@news.vogel.pl>...

>On Sat, 30 Jan 1999 15:22:49 GMT, "Dorrit" <ziemnik @ ceti.com.pl>
>wrote:
>A moze Ty rowniez...? I w dodatku jestes bieglym psychologiem
>sadowym... Moznaby wiec miec watpliwosci co do rzetelnosci Twoich
>opinii, gdyz sa... wyboczone...

Jakie???


>
> Za słowo "zboczeńcy" pod adresem homoseksualistow p.Kapera stracił fotel
>> ministra zdrowia.
>
>Trudno sie dziwic, skoro cala wplywowa 'wierchuszka' spoleczna
>okupowana jest przez ludzi wykazujacych takie inklinacje.

Oj Leo Tarze, chyba masz skojarzenia z noca sw. Bartlomieja.

>Mala Dorrit woli jednak nie dostrzegac negatywow zwiazanych z
>rywalizacja miedzy homoseksualistami gdyz musialaby siegnac do
>mechanizmu, a ten zaprowadzilby ja do patologicznych, uzalezniajacych
>relacji miedzy matka i dziecmi...

Drogi Leo Tarze, jak kazdy tchorz, boisz sie rywalizacji i przegranej.
Dlatego chcialbys ja wyeliminowac z zycia czlowieka. Nie jest to mozliwe bez
zamiany ludzi w maszyny.


>
>>>> I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>>>> wprowadzic aborcje nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go
rodzinach.
>
>>> Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>>> "rodzinie"?
>
>> Napewno lepiej niż w zdehumanizowanych sierocińcach albo Domach
Rodzinnych,
>> gdzie 1 matce zastępczej wciska się - hi, hi, - 15-cioro dzieci!
>
>A dlaczego nie ma tam 'ojcow zastepczych' a sa tylko 'zastepcze
>matki'...?

>Tam sa równiez zastepczy ojcowie. Samotna matka nie ma w Polsce szans na
adopcje jak rowniez samotny ojciec i homoseksualisci oczywiscie.


>
>> Która biologiczna matka rodzi tyle potomstwa?
>
>A bywaja, bywaja, Mala Dorrit.

Owszem, bywaja - niedorozwiniete umyslowo dziecioroby.


Ty - na szczescie - urodzilas tylko
>jednego syna...

Na razie Leo Tarze, na razie... :))


Tyzes ze polecznych wyzyn, wiec tylko jeden
>slabowity i uzalezniony kochanek Ci wystarczy.

A cóz to jest jeden kochanek :)


>
>Powiedz cos o sobie.. Dlaczego - na przyklad - rozwodzisz sie z mezem?
>Jezeli nie bedziesz bluzgac na mnie podpowiem Ci. Pozbywajac sie meza
>pozbywasz sie jedynego swiadka, ktory moze zrozumiec pedofilski

>proceder, ktory uprawiasz z synem.

Pozostan wiec w tym przekonaniu, jesli Ci ono tak mile. Naginanie faktów do
teorii jak najgorzej swiadczy o randze Twojego umyslu.
>
>
>> Taki "Dom" jest już z zamysłu czyst±, biurokratyczn± patologi±,


zboczeniem.
>
> Ale za to glownymi postaciami sa w nim 'zastepcze matki'... Jak kto
>chce to sobie od razu moze wykoncypowac DLACZEGO sie tam tak garna.
>Pedofilia, pedofilia

>Milosc macierzynska i karmienie piersia nazywasz pedofilia? Nie Leo Tarze,
mnie juz rece opadaja! Mnie juz argumentów brakuje! Panie Sidorowicz
pomocy!!! Kaftan!!!
>
> Po macoszemu traktuje się również adopcje zagraniczne, preferuj±c


>> leczenie kompleksów polskich niepłodnych małżeństw, kosztem dzieci.
>
>To bardzo dobrze, ze produkty zdegenerowanego spoleczenstwa pozostaja
>wewnatrz. Dzieki temu szybciej dojdzie do totalnej degengrolady i
>zapasci. Nikt nie wyczysci dziecka z tego syfu psychicznego, nad
>ktorego wszczepianiem matka-polka pracowala od kolyski i dawania cycka
>poczynajac.

A matka Niemka nie daje cycka?, matka amerykanska, indianska, chinska,
murzynska. Tylko do matek Polek masz takie zastrzezenia?

To Wy, kobiety
>musicie zrozumiec, ze musicie

My nic nie musimy niewolniku.


>
. Konstrukcja spoleczna,
>w ktorej kobieta buduje poczucie wlasnej wartosci na grzbieci
>mezczyzny spuszczajac na niego wszelkie jej przewiny jest konstrukcja
>chora i musi runac.

Nie chce byc wulgarna w zwiazku z tym spuszczaniem... Jestes smieszny Leo
Tarze.

Samotnik

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
Milenka <ile...@friko6.onet.pl> napisał(a):

>>Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>>"rodzinie"?
>
>Oj Samotniku, w rodzinie napewno dobrze, bo by ja po prostu mialo,
>ale najgorsze jest otoczenie, nie wiem czy sila milosci rodziny potrafilaby
>zacmic wszystkich "zyczliwych"

Homoseksualna "rodzina" nie jest rodziną! Rodzina musi mieć ojca i matkę po
to, aby schemat zachowań był normalny. Jak dziecko ma być przystosowane do
życia w normalnej rodzinie (skoro wszyscy twierdzą, że homoseksualizm się
nie "udziela", to nie można zaprzeczyć, że te dzieci są wychowywane do życia
w normalnej rodzinie), jeśli nie ma podstawowych wzorców a wręcz nabiera
całkowicie pokręconych i błędnych???

Kto to są "życzliwi"?

--
Samotnik Michał Jęczalik <mic...@wsi.edu.pl> http://www.wsi.edu.pl/~michalj

Samotnik

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
Dorrit <zie...@ceti.com.pl> napisał(a):

>
>Co najmniej kilkanaście postów zawiera stwierdzenia, że homoseksualizm NIE
>jest zboczeniem, a Ty swoje! Za słowo "zboczeńcy" pod adresem

>homoseksualistow p.Kapera stracił fotel ministra zdrowia.

Na szczęście nie jestem ministrem zdrowia i mam swobodę w wyrażaniu własnego
zdania. Jakoś nie przeczytałem jeszcze żadnego postu mówiącego o tym, że
homoseksualizm NIE jest zboczeniem. Wyjaśnisz mi to?

Samotnik

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
Ronan <ro...@dawid.uni.wroc.pl> napisał(a):

>Ja jestem takim dzieckiem.Szukam jak moge czegos nieprawidlowego w moim
>rozwoju i doszukac sie nie moge.Mam dwoch ojcow ktorzy dali mnie i mojej
>siostrze tyle milosci o jakiej wiekszosc dzieci moze marzyc.I jedyne
>problemy jakie mielismy w naszej rodzinie byly powodowane przez obcych
>ktorym cos tam sie nie podobalo- bo to niezgodne z natura,z tym bogiem,z
>tamtym itd.

Może facet nie widzi tego samodzielnie.

>Mamy szczescie mieszkac w New Jersey i bardzo sie cieszymy ze stan ten jako
>jeden z pierwszych zaakceptowal prawo gay'ow do adopcji.

Widać, że Ameryka upada.

Samotnik

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
Melisa <mel...@friko.onet.pl> napisał(a):

>Jeejku... a nie widzisz, ze nazwanie innej orientacji "zboczeniem" JEST juz
>forma 'gnojenia'?

No dobrze - dla mnie to słowo nie ma tak negatywnego wydźwięku, ale mogę
homoseksualistów nazywać ludźmi o innej orientacji seksualnej, for your
pleasure.

>Pare miesiecy temu bylam zapisana na
>mailing-liste dla kobiet [z ukierunkowaniem na lesbijki] i byla tam omawiana
>sprawa adopcji przez pary homoseksualne. I co sie okazalo? Prawie wszystkie
>[ok 20 les] stwierdzilo, ze wcale nie chcialyby adoptowac dziecka. Wlasnie
>ze wzgledu na narazanie go na szykany ze strony spoleczenstwa.

To jest coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego - jedna strona napędza drugą i na
odwrót. I całe szczęście.

>Wiec to nie
>jest tak jak sie niektorym wydaje, ze homoseksualisci po to chca legalizacji
>zwiazkow, aby masowo adoptowac dzieci.

Narazie nie.

@ceti.com.pl Dorrit

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to

Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...
>Dorrit <zie...@ceti.com.pl> napisał(a):
>>
>>Co najmniej kilkanaście postów zawiera stwierdzenia, że homoseksualizm NIE
>>jest zboczeniem, a Ty swoje! Za słowo "zboczeńcy" pod adresem
>>homoseksualistow p.Kapera stracił fotel ministra zdrowia.
>
>Na szczęście nie jestem ministrem zdrowia i mam swobodę w wyrażaniu
własnego
>zdania. Jakoś nie przeczytałem jeszcze żadnego postu mówiącego o tym, że
>homoseksualizm NIE jest zboczeniem. Wyjaśnisz mi to?

Masz swobodę w kompromitowaniu swojego poziomu wiedzy humanistycznej i
kultury- ponieważ z takich przesłanek wypływa Twoje określenie. Homo to
mniejszość seksualna, zaś demokracja zakłada akceptację mniejszości. Wogóle,
preferencje seksualne traktuje sie obecnie jako prywatną sprawę jednostki,
związaną z poglądem de gustibus non disputantum.
Jest to również kwestia pejoratywności samego terminu. Dzisiaj nie mówi się
np. debil, imbecyl, idiota, tylko niepełnosprawny umysłowo, nie wariat,
tylko- chory psychicznie, nie zwyrodniały, tylko uszkodzony genetycznie itp.
Natomiast każda nasza wypowiedź w Grupie ma charakter publiczny, określający
w pewnym sensie nasze walory umysłowe i kulturalne. Niesmak budzą zarówno
wyzwiska jak i pogardliwe epitety odnośnie ludzi, o których mamy moralny
obowiązek troszczyć się jako naszych pacjentów lub choćby partnerów w
dyskusji. Czy chciałbyś, żeby Ciebie ktoś nazwał zboczeńcem? Gdyby jakiś
homo brał udział w dyskusji, napewno byloby mu przykro. Absolutnie nie piję
w tej chwili do Ciebie, ale wypowiedziano tu już o homoseksualistach wiele
opiniii na poziomie magla. Ty natomist jesteś najlepszym przykładem
selektywności spostrzeżeniowej: " ...nie przeczytałem jeszcze żadnego postu
mówiącego o tym, że homoseksualizm NIE jest zboczeniem" To przeczytaj.
Pozdrowienia
Dorrit

Blizbor

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
Dorrit wrote:
> Homo to mniejszość seksualna,
Wyjasnij mi prosze dlaczego mniejszosciami nie sa kochajacy-inaczej
nazywani pedofilami (przepraszam jesli kogos obraze). Oni jako przyklad.
Jaka jest roznica.

> zaś demokracja zakłada akceptację mniejszości.

Do tego jeszcze wroce (jak sadze).

> Czy chciałbyś, żeby Ciebie ktoś nazwał zboczeńcem?

Coz wiec obecnie uznawane jest za zboczenie ?

Pozdrawiam,
Blizbor

LeoTar

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
On Mon, 01 Feb 1999 19:36:05 GMT, "Dorrit" <ziemnik @ ceti.com.pl>
wrote:

>> A moze Ty rowniez...? I w dodatku jestes bieglym psychologiem


>> sadowym... Moznaby wiec miec watpliwosci co do rzetelnosci Twoich
>> opinii, gdyz sa... wyboczone...

> Jakie???

Nie umiesz czytac...?


>>> Za słowo "zboczeńcy" pod adresem homoseksualistow p.Kapera stracił fotel
>>> ministra zdrowia.

>> Trudno sie dziwic, skoro cala wplywowa 'wierchuszka' spoleczna
>> okupowana jest przez ludzi wykazujacych takie inklinacje.

> Oj Leo Tarze, chyba masz skojarzenia z noca sw. Bartlomieja.

'Trudny' to i niewdzieczny temat....


>> Mala Dorrit woli jednak nie dostrzegac negatywow zwiazanych z
>> rywalizacja miedzy homoseksualistami gdyz musialaby siegnac do
>> mechanizmu, a ten zaprowadzilby ja do patologicznych, uzalezniajacych
>> relacji miedzy matka i dziecmi...

> Drogi Leo Tarze, jak kazdy tchorz, boisz sie rywalizacji i przegranej.

Jakzez milo dostrzec zmiany w tonie Twoich wypowiedzi, Mala Dorrit.
Zaczynasz mnie posadzac o tchorzostwo chociaz fakty swiadcza o czyms
wrecz przeciwnym. Odwazylem sie poruszyc tematy tabu wywolujace
najwieksze i najbardziej niekontrolowane emocje, o zasiegu
niekoniecznie lokalnym, polskim; odwazylem sie mowic o patologiach
spolecznych i wyjasniac ich mechanizm, a Ty raczysz mnie nazywac
tchorzem. Dziwnie pojmujesz odwage... A moze za odwaznego uwazasz
mezczyzne, ktory ze strachu przed kobieta zgadza sie na wszystko czego
ona zywnie zapragnie...?


> Dlatego chcialbys ja (rywalizacje, przyp. moj) wyeliminowac z zycia czlowieka.

Daze do wyeliminowania MANIPULACJI i jej PRZYCZYNY, gdyz manipulacja
jest matka rywalizacji od najprostszych az do najbardziej skrajnych
form ze skrytobojstwem wlacznie. Ty zas nie chcesz wyeliminowac
manipulacji, gdyz musialabys ZAUFAC, czyli w taki sposob przeksztalcic
wychowywanie dzieci aby stalo sie niemozliwym kreowanie postaw BRAKU
ZAUFANIA.

A poza tym, Droga Dorrit, trudno nazwac Czlowiekiem morderce...


> Nie jest to mozliwe bez zamiany ludzi w maszyny.

Ciekawosc, ktoz te maszyny bedzie wytwarzal...?


>>>>> I tu wychodzi nasza ludzka, logiczna poprawnosc myslenia - lepiej
>>>>> wprowadzic aborcje nizli pozwolic dzieciom zyc w kochajacych go
>>>>> rodzinach.

>>>> Nad tym można dyskutować. Czy dziecku dobrze byłoby w homoseksualnej
>>>> "rodzinie"?

>>> Napewno lepiej niż w zdehumanizowanych sierocińcach albo Domach
>>> Rodzinnych, gdzie 1 matce zastępczej wciska się - hi, hi, - 15-cioro dzieci!

>> A dlaczego nie ma tam 'ojcow zastepczych' a sa tylko 'zastepcze
>> matki'...?

> Tam sa równiez zastepczy ojcowie.

... masz na mysli zastepczy ojcowie-homoseksualisci...?


> Samotna matka nie ma w Polsce szans na adopcje jak rowniez
> samotny ojciec i homoseksualisci oczywiscie.

No wiec skad to pojecie 'zastepcza matka'...?
Dlaczego nie mowi sie o zastepczej rodzinie...?
Rodzic-singel to 'skrajny przekret' i wiadomo, ze jego jedynym celem
jest zaspokojenie jego potrzeb emocjonalnych a nie potrzeb
emocjonalnych dziecka.


>>> Która biologiczna matka rodzi tyle potomstwa?

>> A bywaja, bywaja, Mala Dorrit.

> Owszem, bywaja - niedorozwiniete umyslowo dziecioroby.

Niekoniecznie. Bardzo czesto robia to katoliczki, albo Hinduski, albo
Murzynki. A przypomnij sobie opowiadania o rodzinach zydowskich -
DLACZEGO Zydowki rodzily (i pewnie niektore nadal to robia) tak wiele
dzieci? JAk myslisz, czy nie po to by trzymac facetow za jaja i by one
same mogly... zyc z dzieci?


>> Ty - na szczescie - urodzilas tylko jednego syna...

> Na razie Leo Tarze, na razie... :))

Masz jakies plany...?


>> Tyzes ze polecznych wyzyn, wiec tylko jeden
>> slabowity i uzalezniony kochanek Ci wystarczy.

> A cóz to jest jeden kochanek :)

Zapomnialem sie - wszak jestes kobieta niezalezna (ponoc)... A jako
kobieta niezalezna lubisz czesto zmieniac swoj wystroj...


>> Pozbywajac sie meza pozbywasz sie jedynego swiadka, ktory moze

>> zrozumiec pedofilski proceder, ktory uprawiasz z synem.

> Pozostan wiec w tym przekonaniu, jesli Ci ono tak mile.

Alez nie jest mi milym pozostawanie w przekonaniu, ze jakiemus dziecku
dzieje sie krzywda. Gdybym wiedzial, ze to, co podejrzewam wcale nie
ma miejsca wowczas moglbym zasnac spokojnie. Ale Ty nie pozwalasz mi
uspokoic mego umyslu, gdyz nic nie chcesz mowic. Rzucasz tylko
inwektywy pod moim adresem...


> Naginanie faktów do teorii jak najgorzej swiadczy o randze Twojego umyslu.

Ale ja tych faktow nie znam i oczekuje, ze mi ich dostarczysz. Wowczas
bede mogl albo potwierdzic albo tez odrzucic moja teorie. NIe chcesz
mi w tym pomoc?

(c.d.n.)

LeoTar

unread,
Feb 2, 1999, 3:00:00 AM2/2/99
to
On Mon, 01 Feb 1999 19:36:05 GMT, "Dorrit" <ziemnik @ ceti.com.pl>
wrote:

>>> Taki "Dom" jest już z zamysłu czystą, biurokratyczną patologią,
>>> zboczeniem.

>> Ale za to glownymi postaciami sa w nim 'zastepcze matki'... Jak kto
>> chce to sobie od razu moze wykoncypowac DLACZEGO sie tam tak garna.

>> Pedofilia, pedofilia

> Milosc macierzynska i karmienie piersia nazywasz pedofilia?

Jako rzeklas... Jezeli matka jest uzalezniona od swoich rodzicow (a
ktora nie jest) wowczas cycek i tzw. 'milosc macierzynska' to PIERWSZE
fizyczne kontakty matki z dzieckiem, w ktorych znajduje ona seksualna
satysfakcje i czerpie samozadowolenie (i samozaspokojenie).
Niektorym jednak ani mezczyzna, ani tez dziecko oddzielnie juz nie
wystarczaja do zaspokojenia, do SKOMPENSOWANIA poprzez wspolzycie
poczucia ponizenia i braku poczucia wlasnej wartosci. Wiele z nich
mowi o tym, ze najwieksze zaspokojenie przezywaja wowczas gdy karmiac
cyckiem dziecko rownoczesnie uprawiaja seks.

Czy sadzisz, ze ktoremukolwiek ze swoich bliskich (dziecku, mezowi)
moga w ten sposob oddawac sie nalezycie? Jak wielu niewolnikow
(rownoczesnie) potrzebuja by znalezc w seksie satysfakcje?

Historia jednej z nich jest banalna. Wychowywala sie bez ojca z matka
alkoholiczka by nastepnie wyladowac w sierocincu a w wieku lat
kilkunastu w rodzinie zastepczej. W zyciu doroslym poszukujaca
podziwu i poklasku, zawsze wyzywajaca w stosunku do mezczyzn,
sprawdzajaca, czy dziala na nich. Gdy rozmawialem z nia sama juz byla
matka, a gdy wyjasnilem jej dlaczego tak postepowala stala sie malym
dzieckiem... potrzebujacym ojca. Brakowalo jej wzorca mezczyzny,
wzorca ktorego przez cale zycie poszukiwala. Jej matka - niestety -
nie myslala o tym, by zyc z mezczyzna i wspolnie wychowywac dzieci,
lecz myslala o tym by MIEC dziecko na wlasnosc niezaleznie od tego,
czy mezczyzna bedzie czy tez nie. Nie myslala tez o dziecku lecz
wylacznie o jej potrzebie POSIADANIA niewolnika. Dziecko staje sie
najlatwiejszym lupem matki, ktora nie ma poczucia wlasnej wartosci.

W przekonaniu kobiet (wiele sie do tego przyznaje) mezczyzna ma sluzyc
wylacznie zaplodnieniu kobiety, by MOGLA ONA MIEC dziecko na wlasnosc,
a potem nie jest juz potrzebny. 'Zapotrzebowanie' na mezczyzne wynika
nie z tego, ze ma on byc PARTNEREM kobiety, lecz z tego, ze - w jej
przekonaniu - ktos musi jej zapewnic utrzymanie i bezpieczenstwo. O
tym, ze taka wlasnie postawe reprezentujecie Wy, kobiety, mozna sie
przekonac tutaj, na p.s.p., czytajac Wasze posty. Nie trzeba daleko
wyjezdzac ani tez zbyt daleko wychylac nosa.

Ale by nie byc goloslownym opowiem Ci jeszcze jeden przypadek, z
ktorym sie zetknalem. Spotkalem kiedys ciemnoskora kobiete po
trzydziestce, z Ameryki Pld. Miala syna, ktorego splodzila z jakims
facetem podczas orgii religijnej. Przyznala mi sie wprost, ze nigdy
nie miala zamiaru miec meza lecz chciala miec dziecko. I ze tylko po
to uczestniczyla w tej orgii by dac sie zaplodnic. Miala odwage to
powiedziec, miala odwage przyznac sie do tego.
Przyszla do mnie na rozmowe z tego prostego powodu, ze kilkuletni syn
zaczal jej sprawiac bardzo powazne klopoty wychowawcze. Poniewaz
wiedziala czym sie zajmuje wiec formalnie przyszla po prade, jednakze
ze sposobu jej zachowania wynikalo, ze oczekiwala, ze... pomoge jej w
wychowaniu JEJ syna. I pewnie zgodzilaby sie wowczas na to bym byl
jego ojcem, ale szereg okolicznosci wstrzymalo mnie przed podjeciem
sie tego. Przede wszystkim nie wyrazila wprost tego, czego oczekiwala
ode mnie, krazyla 'oplotkami'.
1. Unikanie mowienia wprost o co jej chodzi bylo to z jej strony proba
maniulacji bym przyjal na siebie odpowiedzialnosc za jej duzo
wczesniejsze decyzje, z ktorych negatywow zaczela sobie zdawac sprawe.
W ten sposob chciala uniknac rozliczenia sie z sama soba
2. Jezeli nie miala odwagi powiedziec wprost ze chodzi jej o to, by
zwiazac sie ze mna to nie mogla oczekiwac, ze ja wezme na siebie
odpowiedzialnosc za jej chciejstwo. Brak odwagi powiedzenia wskazywal
na brak poczucia wlasnej wartosci i.. chec manipulowania, a wiec brak
zaufania i w przyszlosci dazenie do podporzadkowania sobie mnie.

Cokolwiek by jednak nie napisac, to jednego mozna byc pewnym, ze
kobiety zdaja sobie sprawe lub conajhmniej postrzegaja swoje bledne
dzialanie ale nie chca sie do tego przyznac obawiajac sie gwaltownych
reakcji ze strony mezczyzn. Nie ufajac mezczyznom chca ich zmusic do
uleglosci z powodu rzekomej swojej (kobiet) slabosci, podczas gdy w
rzeczywistosci specyfika roznic w spychofizjologii seksu kobiety i
meczyzny czyni kobiete silniejsza. I zamist uzyc tej sily do
rozladowania konfliktu uzywa kobieta tej sily do zaostrzenia
konfliktu. A wszystko przez BRAK ZAUFANIA do mezczyzny, wyniesiony z
domu, wyssany wraz z mlekiem uzalezniajacej matki...


> Nie Leo Tarze, mnie juz rece opadaja! Mnie juz argumentów brakuje!

Naprawde?
Widzisz jak trudno znalezc jest argumenty przeciwko mojej teorii gdy
przestajesz bujac w oparach nowomowy i cuchnacych farmaceutykow. Gdy
wracasz do swiata realnego wali sie swiat narkotycznych mirazy i
halucynacji... Trudno Ci jest znajdowac przyziemne argumenty teraz,
gdy slowne nowotwory zaczynaja tracic swoja tajemnicza, czarodziejska
moc...

Chyba nie sadzisz, ze swoja gornolotnoscia i slowna ekwilibrystyka
docieralas do ludzkiej swiadomosci. Z braku zrozumienia i braku
poczucia wlasnej wartosci uznawali Cie za kogos, kto jest od nich
lepszy i... trzeba go sluchac oraz trzeba mu przyznawac racje gdyz on
pewnie wie lepiej. A przeciez Ty ich tylko mamisz swoimi opowiastkami,
w ktore sama nie wierzysz i ktorych... nie rozumiesz. Zadnej z nich
nie potrafisz wyjasnic, wytlumaczyc do konca bez ucieczki w jakas nowa
konstrukcje lub tez bez posluzenia sie jakas fikcja. Czy te swoje
'argumenty' uwazasz za takie niepodwazalne. Popatrz jakimi prostymi
argumentami posluguje sie ja, i jak docieraja one do wszystkich. To,
ze wzbudzaja tak potezne emocje swiadczy tylko o tym, ze WSZYSCY
doskonale te moje argumenty rozumieja nawet jezeli sie z nimi nie
zgadzaja.


> Panie Sidorowicz pomocy!!! Kaftan!!!

Sama nie dajesz rady...? :)
Jest Ci potrzebny meski egzekutor...?
Jednego napuszczasz na drugiego a potem masz radoche, ze ich obydwu
wyruchalas? Tak jak panna (moze pani) M.Lewinsky - napuscila Starr'a
na Clintona i milczy patrzac jak dwa koguty skacza sobie do oczu.


>>> Po macoszemu traktuje się również adopcje zagraniczne, preferując
>>> leczenie kompleksów polskich niepłodnych małżeństw, kosztem dzieci.

>> To bardzo dobrze, ze produkty zdegenerowanego spoleczenstwa pozostaja
>> wewnatrz. Dzieki temu szybciej dojdzie do totalnej degengrolady i
>> zapasci. Nikt nie wyczysci dziecka z tego syfu psychicznego, nad
>> ktorego wszczepianiem matka-polka pracowala od kolyski i dawania cycka
>> poczynajac.

> A matka Niemka nie daje cycka?, matka amerykanska, indianska, chinska,


> murzynska. Tylko do matek Polek masz takie zastrzezenia?

Nie, NIE STANOWICIE WYJATKU... Potwierdzacie tylko regule.

>>To Wy, kobiety musicie zrozumiec, ze musicie

> My nic nie musimy niewolniku.

Przyznam Ci sie, ze bardzo chetnie stalbym sie niewolnikiem Swiadomej
Pani...

>> Konstrukcja spoleczna, w ktorej kobieta buduje poczucie wlasnej
>> wartosci na grzbieci mezczyzny spuszczajac na niego wszelkie jej
>> przewiny jest konstrukcja chora i musi runac.

> Nie chce byc wulgarna w zwiazku z tym spuszczaniem... Jestes smieszny Leo
> Tarze.

W czym. W moim pragnieniu wolnosci dla dzieci...?
A moze w moim pragnieniu respektowania Niezbywalnego Prawa Dziecka do
Wiedzy, Dziecka, ktore jest raczkujacym Czlowiekiem...
Czy nie chcesz by Cie szanowano i by Ci ufano, Mala Dorrit...?
Czy nie chcialabys by szanowali Cie i ufali Ci Twoi rodzice...?

Samotnik

unread,
Feb 3, 1999, 3:00:00 AM2/3/99
to
Blizbor <tb67...@ima.pl> napisał(a):

>Dorrit wrote:
>> Homo to mniejszość seksualna,
>Wyjasnij mi prosze dlaczego mniejszosciami nie sa kochajacy-inaczej
>nazywani pedofilami (przepraszam jesli kogos obraze). Oni jako przyklad.
>Jaka jest roznica.

O, to chodziło mi po głowie, ale nie umiało wyjść w tej dyskusji.

@ceti.com.pl Dorrit

unread,
Feb 3, 1999, 3:00:00 AM2/3/99
to

Blizbor napisał(a) w wiadomości: <36B76AAF...@ima.pl>...

>Dorrit wrote:
>> Homo to mniejszość seksualna,
>Wyjasnij mi prosze dlaczego mniejszosciami nie sa kochajacy-inaczej
>nazywani pedofilami

To tak, jakby nazwać mniejszością pracującą inaczej - złodziei
kieszonkowych. Homoseksualizm pedofilny jest przestępstwem nieakceptowanym
przez kodeks karny, z czym idzie w parze deprecjacja społeczna. Natomiast, w
przeciwieństwie do pedofilów - homoseksualiści nie łamią norm prawnych
łączących się z seksem. Odnośnie nazewnictwa miałam lub nie miałam racji
tylko częściowo, bo leżąca w tej chwili przede mną książka K.Imielińskiego
"Zboczenia płciowe" z 1970 r. mieści tam również homoseksualizm i
masturbację, ufam jednak, że są to poglądy przestarzałe, sprzed 29 lat i
może ktoś z młodych studentów psychologii zacytuje jakieś nowsze
opracowania.


>
>Coz wiec obecnie uznawane jest za zboczenie ?

Pojęcie zboczenia płciowego jest zmienne i zależne zarówno od epoki,
spoleczeństwa czy regionu geograficznego. Np. w starożytnej Grecji stosunki
homoseksualne były traktowane jako normalne w sensie zarówno moralnym jak i
przeciętności, czyli częstości występowania. Ogólnie zaś zboczenia plciowe
polegaja na odchyleniu w kierunku popedu plciowego lub na nieprawidłowym
sposobie jego realizacji. Tu oczywiście można zadać szereg pytań dot.
pojęcia prawidłowości, naturalności, częstotliwości występowania, powoływać
się na normatywne, statystyczne i etyczne rozumienie problemu. Jeśli ktoś
jest humanistycznym fanatykiem, polecam dzieła Platona, który dużo miejsca
homoseksualizmowi poświęcił. I tak ładnie o tym pisze :) Natomiast w naszej
dyskusji pojawiały się głównie głosy wartościujące homoseksualizm, odnoszące
się do natury, normy statystycznej i zdrowia psychicznego. Oczywiście, każde
takie pojęcie jest naukowo uprawnione, ponieważ na przestrzeni wieku były
również miedzy innymi teorie traktujące homoseksualizm jako chorobę
psychiczną np. czeski psychiatra Nedoma, tworzący w latach 1948-50. Odnośnie
przyczyn powstawania zboczeń plciowych również wiele jest teorii i faktów je
potwierdzających, jednakże obecnie coraz więcej autorów skłania się w
kierunku teorii wieloczynnikowej i wieloprzyczynowej. Oczywiście implikuje
to odpowiednie podejście lecznicze, ponieważ zwolennicy teorii
konstytucjonalności, dziedzicznosci i wrodzoności zboczeń płc.są sceptycznie
ustosunkowani do wynikow leczenia lub nawet przyjmują ich nieuleczalność,
natomiast zwolennicy psychogennych uwarunkowańuważają, że można zboczenia
leczyć, wymaga to jednak dużego nakładu sił, czasu oraz indywidualnego
dobrania odpowiednich metod leczenia.
Wracając do tematu, uważam, że wzorem krajów zachodnich homoseksualizm
powoli zaczyna być akceptowany społecznie również w Polsce, na zasadzie
tolerancji mniejszości funkcjonujacej zgodnie z prawem i nie łamiącej
podstawowych norm etycznych. Czym innym jest natomiast realizacja popedu
seksualnego dotycząca tej samej płci a czym innym środowisko
homoseksualistów, gdzie rzeczywiście istnieją różne formy dewiacji
spolecznych, ale chyba nie większych niż w środowisku prostytutek lub
narkomanów. Zdaję sobie sprawę, że być może, moje rozumienie zjawiska
homoseksualizmu jest kontrowersyjne a pojęcia wyjaśnione nie dość
precyzyjnie, jednakże z problematyką naukową odnośnie zboczeń plciowych nie
spotykam się często. Natomiast w sensie potocznym uważam jak wyżej.
Pozdrowienia
Dorrit
>
>Pozdrawiam,
>Blizbor

Samotnik

unread,
Feb 3, 1999, 3:00:00 AM2/3/99
to
Dorrit <zie...@ceti.com.pl> napisał(a):

>>Wyjasnij mi prosze dlaczego mniejszosciami nie sa kochajacy-inaczej
>>nazywani pedofilami
>
>To tak, jakby nazwać mniejszością pracującą inaczej - złodziei
>kieszonkowych. Homoseksualizm pedofilny jest przestępstwem nieakceptowanym
>przez kodeks karny, z czym idzie w parze deprecjacja społeczna. Natomiast, w
>przeciwieństwie do pedofilów - homoseksualiści nie łamią norm prawnych
>łączących się z seksem.

Pedofile też by nie łamali, gdyby nie zostały te normy wcześniej ustanowione.

M.W.N

unread,
Feb 4, 1999, 3:00:00 AM2/4/99
to

Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...
>Dorrit <zie...@ceti.com.pl> napisał(a):
>>>Wyjasnij mi prosze dlaczego mniejszosciami nie sa kochajacy-inaczej
>>>nazywani pedofilami
>>
>>To tak, jakby nazwać mniejszością pracującą inaczej - złodziei
>>kieszonkowych. Homoseksualizm pedofilny jest przestępstwem nieakceptowanym
>>przez kodeks karny, z czym idzie w parze deprecjacja społeczna. Natomiast,
w
>>przeciwieństwie do pedofilów - homoseksualiści nie łamią norm prawnych
>>łączących się z seksem.
>
>Pedofile też by nie łamali, gdyby nie zostały te normy wcześniej
ustanowione.
>
NIe widzisz zasadniczej roznicy : zwiazek homoseksualny to dwoje doroslych
osob , ktore moga SWIADOMIE decydowac czy chca uprawiac seks z osoba tej
samej plci czy nie.

W przypadku pedofila mamy doroslego czlowieka i dziecko. Czy sadzisz ze
dziecko jest zdolne do podejmowania swiadomych decyzji o podjeci wspolzycia
seksualnego z doroslym czlowiekiem.

Pomysl chwile czy widzisz roznice miedzy homoseksualista a pedofilem. Ten
pierwszy nie robi krzywdy nikomu swoja sekualnoscia i realizacja jej ,
pedofil natomiast z reguly realizujac swoja seksualnosc krzywdzi dziecko .
To jest podstawowa roznic miedzy homo a pedofilem i dziwie sie ze jej nie
zauwazasz.

Daniel


Milenka

unread,
Feb 5, 1999, 3:00:00 AM2/5/99
to

Samotnik napisał(a) w wiadomości: ...
>
>Homoseksualna "rodzina" nie jest rodziną!

To Twoje zdanie Michale, moje jest odmienne


>Kto to są "życzliwi"?

To wszyscy ci Michale, ktorzy z nakazu ichniej psudoetyki uzurpuja sobie
prawo do bycia moralnymi wzorcami

Pozdrawiam serdecznie
Milenka


0 new messages