Jaki to "uszczerbek" na zdrowiu w danym momencie?
Wiadomo, że honorowe krwiodawstwo to szczytna idea, życie w płynie, dar
dla innych ludzi itp, itd. Pomińmy proszę w dyskusji aspekty ideowe, a
skoncentrujmy się na fizjologii organizmu, który w ciągu kilku minut
traci pól litra krwi.
Krew, jeżeli chodzi o ilość, uzupełnia się ponoć stosunkowo szybko,
(wiadomo, większość składu to woda) ale co się dzieje z jej jakością?
Jak szybko postępuje naturalna regeneracja organizmu i powrót do stanu
wyjściowego?
Czy występuje zjawisko nadkompensacji czyli czy po oddaniu krwi,
organizm wytwarza trochę więcej czerwonych krwinek i innych składników
krwi, żeby się "przygotować" na następne regularne odessanie?
Byłoby to podobne do nadkompensacji w regeneracji u sportowców którym
mięśni stopniowo przybywa w wyniku uprzedniego zniszczenia włókien tych
mięśni w czasie treningów.
Jaki to ma wpływ na wydolność fizyczną, na kondycję sportową? Zapewne
zły, ale do jakiego stopnia upośledza sportowca, są jakieś badania
robione w tej dziedzinie? Jakie straty na wydolności, na sile, na
wytrzymałości?
Google jako wyniki wyszukiwań zwraca tylko propagandowe teksty
honorowego krwiodawstwa, żadnych naukowych obiektywnych informacji.
Jako ciekawostka - jedną z metod niewykrywalnego dopingu sportowców
było/jest przetaczanie krwi, żeby zwiększyć ilość czerwonych krwinek, a
więc zwiększyć dystrybucję tlenu do tkanek. Czytałem również , że krew
była/jest używana w klinikach piękności dla bogatych jako poprawiacz
bladej cery. Po uzupełnieniu krwi pacjenci mają zagwarantowaną zdrową
rumianą cerę, zamiast dotychczasowej bladej i ziemistej. Brzmi
absurdalnie i koszmarnie, ale do takich celów krwi z banków krwiodawstwa
też się podobno używa... (krew obecnie to towar rynkowy wyceniony w
złotówkach)
P.S.
sam oddaję krew honorowo, więc chcę się dowiedzieć obiektywnej prawdy.
--
pozdrawiam
STranger
"
Napisales prawde a na krwi panstwo robi kokosy, swoja droga ciekawe jak
NFZ rozlicza ta darmowa krew i ile kaze sobie placic za nia pacjentom.
W niemczech panstwo placi za krew osocze i inne wydzieliny, w dawnym PRL
mozna bylo dostac czekoladki bony na zakupy albo urlop a teraz ?
>
> Napisales prawde a na krwi panstwo robi kokosy, swoja droga ciekawe jak
> NFZ rozlicza ta darmowa krew i ile kaze sobie placic za nia pacjentom.
>
> W niemczech panstwo placi za krew osocze i inne wydzieliny, w dawnym PRL
> mozna bylo dostac czekoladki bony na zakupy albo urlop a teraz ?
Jednostka to, z tego co pamietam, ok. 150-200 zl- nie placi za to chory w
szpitalach zakontraktowanych przez NFZ. Wydaje sie , ze to rozsadna cena za
pobranie krwi, jej preparowanie, przechowywanie, wykonywanie badan dawcow,
markerow wirusow itp. To, ze za krew w Polsce nie placi sie dawcom, ma
swoje plusy. Np. swietna jest jakosc krwi od honorowych dawcow. Jesli za
krew sie placi , wtedy oddaja ja takze alkoholicy i narkomani potrzebujacy
pilnie kasy. Stanowi to zagrozenie dla biorcow.
Pozdrawiam
regen
> Jednostka to, z tego co pamietam, ok. 150-200 zl- nie placi za to chory w
> szpitalach zakontraktowanych przez NFZ. Wydaje sie , ze to rozsadna cena za
> pobranie krwi, jej preparowanie, przechowywanie, wykonywanie badan dawcow,
> markerow wirusow itp. To, ze za krew w Polsce nie placi sie dawcom, ma
> swoje plusy. Np. swietna jest jakosc krwi od honorowych dawcow. Jesli za
> krew sie placi , wtedy oddaja ja takze alkoholicy i narkomani potrzebujacy
> pilnie kasy. Stanowi to zagrozenie dla biorcow.
Od ilu lat już się za krew nie płaci?
--
animka
To ciekawa teoria jest, sugerujesz ze Niemcy to idioci ?
W cywilizowanych krajach robi sie badania za pierwszym razem
potencjalnemu dawcy i jakos nie ma problemu z alkocholikami i
narkomanami a w polsce jak widac licza na frajerow.
To nie moja teoria, tylko slowa uslyszane z ust transfuzjologa. W Niemczech
placa nieduze pieniadze - z tego co wiem od 20 do 50 EUR za pobranie czasem
dopiero od 2 czy 3 pobrania. Dla Niemcow to grosze zreszta. To maja byc
pieniadze na regeneracje. Polska, jesli chodzi o transfuzjologie ma
najwyzsze standardy swiatowe. Kazda porcja krwi jest badana na obecnosc
wirusow, chorob wenerycznych, niespecyficznych zapalen watroby.
Pozdrawiam
regen
Wiesz lepsze 50 EUR niz "dziekuje" a te standardy to tak jak to
najwieksze centrum frakcjonowania osocza.
Psy szczekaja ze prawda nie jest tak rozowa jak ktos ci powiedzial.
Ano właśnie. A teraz jest dziwnie. Niby krew jest potrzebna i ceniona,
ale o dawców się nie dba i traktuje jak dojne krowy, a nie jak cennych
dostawców jeszcze cenniejszego lekarstwa.
> Jednostka to, z tego co pamietam, ok. 150-200 zl- nie placi za to chory
> w szpitalach zakontraktowanych przez NFZ. Wydaje sie , ze to rozsadna
> cena za pobranie krwi, jej preparowanie, przechowywanie, wykonywanie
> badan dawcow, markerow wirusow itp.
Cena może i rozsądna, ale powinna być dużo wyższa. Skoro firmy zwane
stacjami krwiodawstwa biorą za to pieniądze i utrzymują się z tego
interesu to trzeba się podzielić z tymi którzy poświęcają swoje zdrowie
i oddają krew. To powinien być standard. Oczywiście, jeżeli ktoś się
uprze, że oddaje krew za darmo, czyli honorowo zrzeka się wynagrodzenia
to trzeba wprowadzić jakieś istotne społeczne przywileje dla takich
osób. W końcu krew to lek niezastąpiony.
> To, ze za krew w Polsce nie placi
> sie dawcom, ma swoje plusy. Np. swietna jest jakosc krwi od honorowych
> dawcow. Jesli za krew sie placi , wtedy oddaja ja takze alkoholicy i
> narkomani potrzebujacy pilnie kasy. Stanowi to zagrozenie dla biorcow.
To akurat mit celowo propagowany przez branżę, która żyje z poświęcenia
i ofiary dawców! :)
Odpłatność za krew to de facto pieniądze przeznaczone na regenerację,
czyli dobrej jakości zdrową żywność, witaminy, czynny wypoczynek itp.
itd. Odpłatność za krew nie stanowi żadnego zagrożenia w innych
europejskich krajach bo nikt nie zmusza centrów zbierających krew do
pobierania jej od alkoholików i narkomanów!
Przecież szczegółowe testy na początku wystarczą, żeby wyeliminować
takich ludzi. Ponadto kandydatów na dawców bada lekarz, który od razu
widzi kto jest podejrzany, ponieważ ma wyniszczony organizm narkotykami
i alkoholem.(Żuli i meneli nie trudno rozpoznać) Lekarz część osób od
razu odrzuca, nawet w obecnym systemie. Jeżeli są jakieś wątpliwości to
zawsze można zrobić niedrogi test na śladową obecność narkotyków w
organizmie. Takie osoby nietrudno wyeliminować.
Żyjemy w kapitalizmie, pieniądz określa wartość dosłownie wszystkiego,
krew jest już towarem rynkowym na rynku medycznym, więc trudno mi
zrozumieć dlaczego dawcom nie wyraża się wdzięczności płacąc im za
oddanie tej tkanki.
--
pozdrawiam
STranger
Swojego czasu interesowałem sie sprzedaniem krwi w Niemczech. Po zgłębieni
tematu okazało sie , że w publicznych szpitalach mozna oddac za darmoche,
ale nie w każdym. Do prywatnych nie dotarłem. Co do reszty to mozna było
oddac krew w miejskich stacjach krwiodawca, ale w każdym miescie na innych
zasadach. W jednym płacili wiecej w innym mniej i były to niskie kwoty. Nie
pamietam czy siegały chociaż 50 euro. Niektóre stacje pokrywały jedynie
koszt dojazdu przez miasto komunikacją- kilka euro za bilety i co mnie
zdziwiło któraś stacja krwiodawstwa w Niemczech opróczy tych paru dosłownie
euro dawała również czekoladę jak u nas a inna posiłek regeneracyjny w
postaci czegos ciepłego do picia i jakiegos batonika.
Niestety ale system przyzwyczail sie do tego ze sa dojne krowy ktore
wystarczy karmic sloganami. Wyobrazasz sobie jaka kasiore ktos zbil na
barankach na spedzie idotow typu woodstwock . Karmili ich ratowaniem
zycia a ciekaw jestem komu naprawde bezinteresownie ta krew zycie uratowala?
Widze, ze nie masz nic konkretnego do powiedzenia. Dla mnie EOT.
Pozdrawiam
zenek
a teraz się dostaje czekoladki i urlop. Czyżbym cię zachęcił do
oddawania krwi?
--
pozdrawiam
Mateusz
Z innej beczki:
Coraz częściej i częściej wysuwa się tezy, że w ponad połowie przypadków
przetoczenie krwi wręcz szkodzi pacjentowi. Przetacza się po prostu po to,
żeby zwiększyć koszty zabiegu i wyciągnąć więcej kasy z ubezpieczenia - bo
wiadomo, że ubezpieczenie zapłacić musi (konsekwencje błędnie
skonstruowanego systemu opieki medycznej, no ale to inny temat).
W zasadzie w sporej części przypadków przetoczenie krwi pacjentowi jest
wręcz gwoździem do trumny. Czy nie jest więc tak, że oddając krew, nie tyle
ratujemy życie, co wręcz doprowadzamy do czyjejś śmierci?
Inną rzeczą jest to, że jakby tak zmniejszyć ilość zabiegów w czasie których
przetacza się krew i robić to wtedy, gdy jest to faktycznie korzystne, to
byłoby jej na rynku dużo za dużo - i skończyłby się płacz że krwi brakuje.
--
. Wegetarianizm i Ekologia - http://www.vegie.pl . Nie jestem lekarzem :P
> Coraz częściej i częściej wysuwa się tezy, że w ponad połowie przypadków
> przetoczenie krwi wręcz szkodzi pacjentowi. Przetacza się po prostu po to,
ROTFL
A niby w jaki sposób?
[ciach]
> W zasadzie w sporej części przypadków przetoczenie krwi pacjentowi jest
> wręcz gwoździem do trumny. Czy nie jest więc tak, że oddając krew, nie tyle
> ratujemy życie, co wręcz doprowadzamy do czyjejś śmierci?
No tak, bo ofiara wypadku przeciekająca gdzie się tylko da przeżyje
operację bez uzupełnienia ubytków? A wykrwawienie jest wręcz zdrowe?
(patrz: leczenie pijawkami czy upuszczaniem krwi)
> tomek wilicki pisze:
>
>> Coraz częściej i częściej wysuwa się tezy, że w ponad połowie przypadków
>> przetoczenie krwi wręcz szkodzi pacjentowi. Przetacza się po prostu po
>> to,
>
> ROTFL
>
> A niby w jaki sposób?
>
pogooglaj
> [ciach]
>
>> W zasadzie w sporej części przypadków przetoczenie krwi pacjentowi jest
>> wręcz gwoździem do trumny. Czy nie jest więc tak, że oddając krew, nie
>> tyle ratujemy życie, co wręcz doprowadzamy do czyjejś śmierci?
>
> No tak, bo ofiara wypadku przeciekająca gdzie się tylko da przeżyje
> operację bez uzupełnienia ubytków? A wykrwawienie jest wręcz zdrowe?
> (patrz: leczenie pijawkami czy upuszczaniem krwi)
albo wiesz... nie googlaj może