Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Rozlana rtęć ! help

4,520 views
Skip to first unread message

Edyta Muł-Pałka

unread,
Nov 23, 2001, 4:09:32 AM11/23/01
to
Witam wszystkich.
Rozbił mi się termometr, rtęć wyciekła na koc.
Czy wystarczy wytrzepać i wyprać żeby nadawał się do bezpiecznego
użytkowania czy też trzeba zrobić coś jeszcze?
Dziękuję z góry za pomoc.
Edyta


Darek W.

unread,
Nov 23, 2001, 4:36:50 AM11/23/01
to

Użytkownik "Edyta Muł-Pałka" <ed...@gildia.com> napisał w wiadomości
news:9tl3se$fi5$1...@news.tpi.pl...

> Witam wszystkich.
> Rozbił mi się termometr, rtęć wyciekła na koc.
> Czy wystarczy wytrzepać i wyprać żeby nadawał się do bezpiecznego
> użytkowania czy też trzeba zrobić coś jeszcze?

Pranie nie ma większego sensu. Dobre wytrzepanie powinno usunąć prawie
wszystko, ale dla większej pewności radziłbym potem wsadzić go do worka
foliowego, zaczekać do lata i jak zrobi się ciepło powiesić go na słońcu na
dzień, dwa żeby ewentualne ślady rtęci zaplątane gdzieś między włóknami
wyparowały (w trakcie tego należy odwrócić koc na drugą stronę po połowie
czasu wietrzenia).
Jeszcze jedno - trzepanie trzeba zrobić tak żeby nie nawdychać się
ewentualnych kropelek czy par rtęci. Będzie tego co prawda znikoma ilość bo
rtęć nie wsiąka w materiał więc większość jej na pewno zebrałaś zwyczajnie
(ciekawe co potem z nią zrobiłaś) ale nie zaszkodzi zachować ostrożność. Ja
bym radził robić to przy lekkim wietrze w ten sposób żeby stać od strony
wiatru. Można też wstrzymywać się od wdychania w trakcie trzepania - kilka
klepnięć, odsunąć sie ze dwa metry, odczekać parę sekund (rtęć jest bardzo
ciężka, więc wytrzepane mikrokropelki natychmiast opadną na ziemię) i tak
dalej.

--
Pozdrawiam
Darek


piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 23, 2001, 4:46:08 AM11/23/01
to
Niestety trafiłaś na forum, gdzie ława przysięgłych nie uzgodni stanowiska.
Zdania są podzielone:
1. zmień mieszkanie
lub
2. wytrzep koc


Piotr (PKO)
czł. Stow. Trzep. Koców


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Tomasz Pluciński

unread,
Nov 23, 2001, 7:55:31 AM11/23/01
to
Główny problem, to sposob wynoszenia na zewnątrz, bo wtedy właśnie
najłatwiej rozlać rtęć na podłogę: nie na darmo w wielu językach rtęć nazywa
się: "żywe srebro"!
Koc trzeba od razu starannie złożyć "do wewnątrz". Czy aby nie ma w nim
małej dziurki? Obawiam się, że jest już " po wszystkim" i większość rtęci
jest już na podłodze! Sam mam takie doświadczenia: nawet nie wiedziałem,
kiedy krople powędrowały na ziemię...
tomasz pluciński


Janusz z Galicji

unread,
Nov 24, 2001, 12:35:17 AM11/24/01
to
Witam,
Jak duży był ten termometr? Uważam, iż sprawa
jest poważna. Mieszkanie, w którym doszło do rozproszenie
rtęci (np. przez użycie odkurzacza) uznaje się za skażone
a mieszkańców wykwaterowuje. Poziom skażenia można
oznaczyć specjalnym aparatem (w środku jest spektroskop).
Rozlana rtęć tworzy bardzo misterną, delikatną pajęczynę
np. pod powierznią podłogi, pod klepkami, na ścianach.
Nie uwierzyłbym, gdybym sam tego nie widział:-(.
Z tego co wiem, groźne jest wdychanie oparów
metalicznej rtęci, a usunięcie wchłoniętej do organizmu
rtęci, po dłuższym czasie praktycznie niemożliwe,
bo łączy się z lipidami np. tkanki nerwowej. Przewlekłe
zatrucie rtęcią (np. przez oddychanie skażonym powietrzem)
rozwija się dopiero po latach. Patrz toksykologia.
Istnieją firmy, które zajmują się odkażaniem takich
zatrutych pomieszczeń. Proponowałbym zasypanie
okolicy rozlania kwiatem siarczanym w dużych ilościach
(do kupienia w sklepach chemicznych - strasznie potem
cuchnie siarkowodorem), jeśli tej rtęci nie było wiele.
O firmy proszę zapytać w Sanepidzie.
Skażenia i zatrucia rtęcią są powszechnie lekceważone,
chociaż rtęć znajduje się na pierwszym miejscu listy
najgroźniejszych trucizn nieorganicznych.
Proszę może nie wpadać w panikę ale i sprawy
nie lekceważyć. Serdeczności.
Janusz z Galicji


Darek W.

unread,
Nov 24, 2001, 7:41:05 AM11/24/01
to

Użytkownik "Janusz z Galicji" <dycz...@ceti.pl> napisał w wiadomości
news:9tnbnp$qpp$1...@news.tpi.pl...

Wiedziałem, że tak będzie ;-) Zamiast spytać się najpierw o to czy i jak
rtęć została zebrana pada szereg przerażających wizji:

[...]


> Uważam, iż sprawa
> jest poważna. Mieszkanie, w którym doszło do rozproszenie
> rtęci (np. przez użycie odkurzacza) uznaje się za skażone
> a mieszkańców wykwaterowuje.

[...]


> Z tego co wiem, groźne jest wdychanie oparów
> metalicznej rtęci, a usunięcie wchłoniętej do organizmu
> rtęci, po dłuższym czasie praktycznie niemożliwe,
> bo łączy się z lipidami np. tkanki nerwowej. Przewlekłe
> zatrucie rtęcią (np. przez oddychanie skażonym powietrzem)
> rozwija się dopiero po latach.

[...]


> Skażenia i zatrucia rtęcią są powszechnie lekceważone,
> chociaż rtęć znajduje się na pierwszym miejscu listy
> najgroźniejszych trucizn nieorganicznych.

A na koniec "uspokajające":

> Proszę może nie wpadać w panikę

Panie Januszu, czy nie sądzi Pan, że osoba pytająca właśnie teraz wpadła w
panikę po tej poradzie?

Daleki jestem od lekceważenia rtęci ale panika na ogół powoduje skutki
gorsze od zagrożenia jakie ją wywołało, dlatego należy być bardzo
wstrzemięźliwym przy roztaczaniu wizji z cyklu "co to będzie".

--
Pozdrawiam
Darek

Piotr "StarEd" Migdał

unread,
Nov 24, 2001, 6:01:47 AM11/24/01
to
{}Właśnie:
czy ktoś zna jakieś naukowe źródła o szkodliwości rtęci?

Bo ja cały czas słyszę skrajne zdania:
"wyrzucić wszystko, co miało styczność z rtęcią"
lub
"rtęć jest mało szkodliwa, trujące są jedynie jej sole"

--
Pozdrawiam!
Piotr "StarEd" Migdał

"There is no shame in defeat
so long as the spirit is unconquered"
Preator of the Protoss Defence
Fenix


Marcin Debowski

unread,
Nov 24, 2001, 9:21:43 AM11/24/01
to
On Sat, 24 Nov 2001 12:01:47 +0100 in <9to812$rbh$1...@news.tpi.pl>
Piotr \"StarEd\" Migdał <sta...@interia.pl> wrote

>Bo ja cały czas słyszę skrajne zdania:
>"wyrzucić wszystko, co miało styczność z rtęcią"
>lub
>"rtęć jest mało szkodliwa, trujące są jedynie jej sole"

Sole rtęci (rozpuszczalne w warunkach przewodu pokarmowego, co oczywiste)
są bardzo toksyczne - zjesz, możesz w krótkim czasie wykitować. Rtęć
metaliczną mógłbyś zapewne połknąć (nie wiem czy by jelit nie
podziurawiła) i do zatrucia w znaczeniu powyższym, na pewno by nie doszło,
a do organizmu, tą drogą dostałyby się jej niewielkie ilości. Co innego
jeśli dostanie się w postaci par, czyli się tego po prostu nawdychasz.
Taka przenika łatwo, i ma tą brzydką cechę, że się w wysokim stopniu
akumuluje (tj nie odsikasz jej tak łatwo). Jak się jej nagromadzi
odpowiednio dużo to zaczynają się kłopoty, o których już tu wspominano.
Inaczej mówiąc, rtęć metaliczna prowadzi głównie do zatruć przewlekłych.

--
>>>- Marcin Debowski -<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<

piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 24, 2001, 9:55:05 AM11/24/01
to
-----Wiadomość oryginalna-----Od: Piotr "StarEd" Migdał <sta...@interia.pl>

>czy ktoś zna jakieś naukowe źródła o szkodliwości rtęci?
W 1967 roku doszło do tragedii w amerykańskim miasteczku Cowshit. Podczas
zabawy dzieci zniszczeniu uległy dwa termometry lekarskie. Straż pożarna i
służby medyczne otrzymały wezwanie dopiero po kilkunastu godzinach. Oczywiście
mieszkańcy domu zostali ewakuowani. Policja natychmiast otoczyła budynek by nie
dopuścić do rozprzestrzenienia się zagrożenia na całe miasto.
Wtedy doszło do pierwszego śmiertelnego wypadku - jeden z napierających na
kordon policyjny mieszkańców został przygnieciony wozem strażackim. Kolejną
ofiarą był ojciec dzieci, który zawiadomiony o tragedii nie zachował
ostrożności jadąc samochodem i zginął w odległości zaledwie 500 m od własnego
domu. Strażacy w trakcie oględzin miejsca zdarzenia natrafili w jednym z
pomieszczeń jeszcze na 2 termometry rtęciowe. Z zachowaniem największej
ostrożności zosłały one przeniesione w bezpieczne miejsce. Na polecenie
miejscowego szeryfa zburzono budynek. Ziemia wokół strefy zero została usunięta
przy pomocy ciężkiego sprzętu. i umieszczona w specjalnie przygotowanych
mogilnikach. W czasie przewozu skażonej ziemi doszło do kolejnego wypadku, w
którym zginął rowerzysta. Kierowca, który uczestniczył w tym wypadku wpadł w
depresję i do dzisiejszego dnia przebywa w ośrodku psychiatrycznym.
Matka dzieci wytoczyła proces producentowi termometrów, lecz z tego co wiadomo
nie udało się jaj uzyskać odszkodowania. Sfrustrowana nieudanymi apelacjami
popadła w alkoholizm i zmarła w wieku 33 lat.
O szczegółach tego zdarzenia możecie przeczytać w Cowshit Annalen (Ohio) 1967
(15) p. 14-17

Jedno jest pewne - rozlana rtęć może być przyczyną tragedii i lepiej na zimne
dmuchać.

Piotr

PawelKaz

unread,
Nov 24, 2001, 10:14:06 AM11/24/01
to

Edyta Muł-Pałka napisał(a) w wiadomości: <9tl3se$fi5$1...@news.tpi.pl>...

Mam nadzieję, że poniższe uwagi uspokoją Cię nieco.

Wyjątki z artykułu prof. Przemysława Mastalerza "Kłamstwa ekologiczne"
zamieszczonego: "Wiadomości Chemiczne" 2000, 54, pp. 227-323. (BTW artykuł
rewelacyjny, choć długi, i wart przeczytania. Aczkolwiek nie ze wszystkimi
tezami Profesora się zgadzam, to jednak wymowę całości akceptuję. Nie dajmy
się zwariować tzw. "ekologom"). Poniżej króciutkie fragmenty związane z
tematem:

"Najlepsza rada jest taka, żeby zebrać co się da i zapomnieć o sprawie, bo
takie drobne ilości rtęci nikomu nie mogą zaszkodzić."
[...]
"Rozpuszczalne w wodzie związki rtęci są bardzo silnymi truciznami, ponieważ
łatwo przenikają do krwi z przewodu pokarmowego, podczas gdy metaliczna rtęć
nie jest trująca, bo nie rozpuszcza się w wodzie i nie może z przewodu
pokarmowego przedostać się do krwi. W dawnej medycynie
kilkudziesięciogramowe dawki rtęci aplikowano pacjentom jako środki
przeczyszczające [36]."
[...]
"Sprawa zagrożeń metaliczną rtęcią nie jest jednak tak prosta, bo metal ten,
nieszkodliwy w dużych nawet dawkach przyjmowanych doustnie, wywołuje ciężkie
schorzenia, gdy dostaje się do organizmu z wdychanym powietrzem. Zatrucia
drogą oddechową występują u osób, które miesiącami i latami przebywają w
pomieszczeniach, gdzie rozlane są duże ilości rtęci, ukryte pod meblami i w
podłodze. Tak było dawniej w starych laboratoriach chemicznych. Zatrucia są
możliwe dlatego, że rtęć ma dość dużą prężność pary i w zamkniętych
pomieszczeniach może pojawić się w powietrzu w stężeniach przewyższających
maksymalne stężenie bezpieczne, wynoszące 100 mikrog/m3. [...] Z naciskiem
trzeba podkreślić, że rtęć z termometru przypadkowo rozlana w mieszkaniu nie
powinna budzić niepokoju, bo jest jej za mało do wytworzenia niebezpiecznych
stężeń w powietrzu."

Sądzę że rady Darka W. są rozsądne i godne polecenia w tej sytuacji.

pozdrawiam,

PawelKaz

Darek W.

unread,
Nov 24, 2001, 12:03:56 PM11/24/01
to

Użytkownik <piotrkorne...@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:3aca.00000b...@newsgate.onet.pl...

[...]


> Jedno jest pewne - rozlana rtęć może być przyczyną tragedii i lepiej na
zimne
> dmuchać.
>

Jednak masz trochę poczucia humoru, a już się obawiałem ... ;-)

--
Pozdrawiam
Darek

Darek W.

unread,
Nov 24, 2001, 12:36:49 PM11/24/01
to

Użytkownik "PawelKaz" <pawe...@farm.amwaw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:9todia$d52$1...@h1.uw.edu.pl...

[...]
> Z naciskiem
> trzeba podkreślić, że rtęć z termometru przypadkowo rozlana w mieszkaniu
nie
> powinna budzić niepokoju, bo jest jej za mało do wytworzenia
niebezpiecznych
> stężeń w powietrzu."
>
> Sądzę że rady Darka W. są rozsądne i godne polecenia w tej sytuacji.
>

Dziękuję za poparcie, ale chciałbym dla porządku zaznaczyć, żeby nie było
nieporozumień, że rtęć z rozbitego termometru raczej należałoby zabrać na
tyle dokładnie na ile się da. W termometrze jest jej tak na oko 0,1cm3 czyli
1-1.5 grama. Bezpieczne stężenie to 100ug/m3 czyli w przeciętnym pokoju może
sobie fruwać ok. 3mg. Jeżeli zbierzemy 95% rozlanej rtęci z termometru to
pozostanie i tak kilkadziesiąt mg, ale na to można sobie IMHO machnąć ręką
zważywszy, że pokój wietrzymy co jakiś czas, nie cała rtęć wciągnięta do
płuc przeniknie do organizmu, a wypalenie paczki papierosów jest dużo
bardziej trujące.
BTW można przy okazji wspomnieć, że rtęć metaliczna była używana też do
celów rozrywkowych np. podobno szach perski miał mały basen wypełniony
rtęcią, po której można było sobie popływać niemal nie zanurzając się albo
pospacerować (po przykryciu dywanem bo była za śliska). Natomiast w
hiszpańskich kopalniach rtęci zwiedzającym proponowano zanurzenie ręki do
wiadra z rtęcią. Okazywało się, że sięgnięcie dna było niemożliwe tak wielka
była siła wyporu.

--
Pozdrawiam
Darek


Janusz z Galicji

unread,
Nov 25, 2001, 8:38:27 AM11/25/01
to
Witam,
Tak się niestety złożyło, iż miałem mieszkanie
skażone rtęcią z manometru lekarskiego(?) używanego
przez pracowników gazowni do próby ciśnieniowej.
To było raczej nieciekawe przeżycie. Prokurator,
milicja, Sanepid, sąd, wykwaterowanie... te rzeczy.
Stąd moja wiedza. Co ciekawe w Sanepidzie od razu
z urzędu(?) się połapali i uruchomili całą procedurę.
Firma odkażająca do zbierania rtęci używała
pompy próżniowej specjalnej konstrukcji.
Gdy kto chciał to poszukam opisu. Kilkanaście książek
z toksykologii też stoi na półce ale nie chce mi się
wstawać z fotela. Już to czytałęm. O zatruciach rtęcią
metaliczną można poczytać w artykułach o byłych
pracownikach "Polamu" pracujących przy wytwarzaniu
świetlówek. Ludzie chorują, umierają przedwcześnie
choć ich fabrykę zamknięto wiele lat temu. Ciekawa
jest lista przemysłowych trucizn nieorganicznych.
Zachęcam do lektury. Serdeczności.
Janusz z Galicji


Wojciech Puchar

unread,
Nov 25, 2001, 6:08:45 PM11/25/01
to


wybierz rtęć po kropelce co się da, potem zasyp wszystko sproszkowaną
siarką, wetrzyj ją, potem wszystko wytrzep na dworze i po sprawie

andy_k

unread,
Nov 25, 2001, 6:25:25 PM11/25/01
to

>Mam nadzieję, że poniższe uwagi uspokoją Cię nieco.
>
>Wyjątki z artykułu prof. Przemysława Mastalerza "Kłamstwa ekologiczne"
>zamieszczonego: "Wiadomości Chemiczne" 2000, 54, pp. 227-323. (BTW artykuł
>rewelacyjny, choć długi, i wart przeczytania. Aczkolwiek nie ze wszystkimi
>tezami Profesora się zgadzam, to jednak wymowę całości akceptuję. Nie dajmy
>się zwariować tzw. "ekologom"). Poniżej króciutkie fragmenty związane z

Artykul Mastalerza, niestety, w wielu miejscach wykazuje braki, nalezy wiec
podchodzic do tego artykulu z odpowiednim dystansem podobnie jak do artykulow
"ekologow", prezentuje bowiem zagadnienia wybiorczo, a nie w pelni obiektywnie
zgodnie ze wspolczesna wiedza. Autor nieraz wypowiadal sie na tematy, na
ktorych IMHO za dobrze sie nie zna, jak np. wlasnie o rteci.



>"Najlepsza rada jest taka, żeby zebrać co się da i zapomnieć o sprawie, bo
>takie drobne ilości rtęci nikomu nie mogą zaszkodzić."

Czasami moga. Podatnosc osobnicza na niskie dawki rteci jest bardzo
zroznicowana (m.in. osoby ktorych watroba wytwarza mniej glutationu sa bardziej
narazone).

>nie jest trująca, bo nie rozpuszcza się w wodzie i nie może z przewodu
>pokarmowego przedostać się do krwi. W dawnej medycynie
>kilkudziesięciogramowe dawki rtęci aplikowano pacjentom jako środki
>przeczyszczające [36]."

Aha i jak to sie konczylo widac np. na przykladzie bylego prezydenta USA:
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.sci.chemia&aid=12691838

>pomieszczeniach może pojawić się w powietrzu w stężeniach przewyższających
>maksymalne stężenie bezpieczne, wynoszące 100 mikrog/m3. [...] Z naciskiem

Nie ma bezpiecznego stezenia rteci w powietrzu. Rtec nie jest mikroelementem,
ktory bylby naszemu organizmowi potrzebny w malych ilosciach; kazdy atom rteci
jest niepozadany, choc oczywiscie musi ich zgromadzic sie odpowiednio duzo, aby
wywolac wyrazne, widoczne dla lekarza skutki zdrowotne. Stezenie 100 mmg/m3
jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob, ktore z rtecia pracuja i
nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
stezenie bezpieczne.
Jednym slowem Mastalerz tez klamie, przegina tam samo jak "wojujacy ekolodzy"
tyle ze w druga strone.

>trzeba podkreślić, że rtęć z termometru przypadkowo rozlana w mieszkaniu nie
>powinna budzić niepokoju, bo jest jej za mało do wytworzenia niebezpiecznych
>stężeń w powietrzu."

Guzik prawda, wszystko zalezy od okreslonych warunkow oraz... na kogo trafi...

Na zakonczenie wspomne, ze najbardziej toksyczne sa proste zwiazki organiczne
rteci - jedna kropla na skorze zwykle usmierca czlowieka. Bardzo ciekawe jest
tu tez zjawisko utajenia - pierwsze objawy pojawiaja sie zazwyczaj dopiero po
kilku miesiacach, a po kliku-kilkunastu nastepnych sie umiera i to pomimo prob
zwiazania rteci w komplesky. Takich przypadkow bylo calkiem niemalo, o jednym
mozna poczytac tutaj:
http://pc69.wbc.lublin.pl/ChemFan/Publikacje/dimetylortec.html

ak

piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 26, 2001, 4:17:03 AM11/26/01
to
> wybierz rtęć po kropelce co się da, potem zasyp wszystko sproszkowaną
> siarką, wetrzyj ją, potem wszystko wytrzep na dworze i po sprawie

Hm. "zasyp wszystko" tzn. co? Wydaje mie się, że produkcja siarczku rtęci jako
antidotum na rozlaną rtęć została na tym forum kiedyś przedyskutowana i
odrzucona jako nieskuteczna. BTW, masz "sproszkowaną siarkę" w domowej
apteczce?

Piotr (PKO)

Darek W.

unread,
Nov 26, 2001, 4:25:08 AM11/26/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:l3t20uorandtdn1td...@4ax.com...

>
>
> Czasami moga. Podatnosc osobnicza na niskie dawki rteci jest bardzo
> zroznicowana (m.in. osoby ktorych watroba wytwarza mniej glutationu sa
bardziej
> narazone).
>
Proponuję nie rozszczepiać włosa na czworo ani tym bardziej na więcej. Są
osoby nadwrażliwe na różne rzeczy, dostające wysypki po zjedzeniu truskawek,
umierające po użądleniu przez pszczołę albo po zażyciu Viagry ;-) Myślę, że
ograniczenie się do rad pasujących do 99.99% ludzkości będzie wystarczające.

[...]


> wywolac wyrazne, widoczne dla lekarza skutki zdrowotne. Stezenie 100
mmg/m3
> jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob, ktore z rtecia
pracuja i
> nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
> stezenie bezpieczne.

Hmm, czyżby wrażliwość osobnicza zależała od wykonywanego zawodu? ;-)

>
> Na zakonczenie wspomne, ze najbardziej toksyczne sa proste zwiazki
organiczne
> rteci - jedna kropla na skorze zwykle usmierca czlowieka.

[...]

Artykuł ciekawy, do tej pory wiedziałem tylko o takich właściwościach
związków fluoro- i fosforoorganicznych. Niemniej jednak trzeba podkreślić,
że nie ma to nic wspólnego z opisanym problemem rozlania metalicznej rtęci.
BTW zakaz używania amalgamatów dentystycznych w Szwecji związany jest
głównie z powszechną w tym kraju kremacją zwłok.

--
Pozdrawiam
Darek

piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 26, 2001, 4:32:16 AM11/26/01
to
> Nie ma bezpiecznego stezenia rteci w powietrzu. Rtec nie jest mikroelementem,
> ktory bylby naszemu organizmowi potrzebny w malych ilosciach; kazdy atom rteci
> jest niepozadany,
> ak

O ile dobrze rozumiem należysz do ultraekologów atomowych. Problem polega na
tym, że substancji "zbędnych" ergo "szkodliwych" jest w przyrodzie większość
(organicznych 1e6+ i nierog. 1e5+. Dziwi mnie zatem wysoka selektywność żadań U-
EA ograniczających się jedynie do modnych substancji (Hg, U, dioksyny).

PawelKaz

unread,
Nov 26, 2001, 5:48:30 AM11/26/01
to

"andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> wrote in message
news:l3t20uorandtdn1td...@4ax.com...

>
>
> Nie ma bezpiecznego stezenia rteci w powietrzu. Rtec nie jest
mikroelementem,
> ktory bylby naszemu organizmowi potrzebny w malych ilosciach; kazdy atom
rteci
> jest niepozadany, choc oczywiscie musi ich zgromadzic sie odpowiednio
duzo, aby
> wywolac wyrazne, widoczne dla lekarza skutki zdrowotne. Stezenie 100
mmg/m3
> jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob, ktore z rtecia
pracuja i
> nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
> stezenie bezpieczne.
> Jednym slowem Mastalerz tez klamie, przegina tam samo jak "wojujacy
ekolodzy"
> tyle ze w druga strone.
>
> >trzeba podkreślić, że rtęć z termometru przypadkowo rozlana w mieszkaniu
nie
> >powinna budzić niepokoju, bo jest jej za mało do wytworzenia
niebezpiecznych
> >stężeń w powietrzu."
>
> Guzik prawda, wszystko zalezy od okreslonych warunkow oraz... na kogo
trafi...

W ten sposób rozumując można dojść do wniosku, że wszystko co nas otacza
jest niebezpieczne i szkodliwe. Stąd już tylko mały krok do "ekologicznej"
histerii. Nie mam ochoty wdawać się w szczegóły dotyczące rtęci oraz
rozpamiętywać odosobnione przypadki zatruć. Powiem tylko, że ewakuacja
mieszkania z powodu rozbitego termometru jest dla mnie czystej wody
idiotyzmem.

>
> Na zakonczenie wspomne, ze najbardziej toksyczne sa proste zwiazki
organiczne
> rteci - jedna kropla na skorze zwykle usmierca czlowieka. Bardzo ciekawe
jest
> tu tez zjawisko utajenia - pierwsze objawy pojawiaja sie zazwyczaj dopiero
po
> kilku miesiacach, a po kliku-kilkunastu nastepnych sie umiera i to pomimo
prob
> zwiazania rteci w komplesky.

Nasza katedra w latach 80-90 intensywnie zajmowała się związkami
rtęcioorganicznymi. Jakimś zdumiewającym zbiegiem okoliczności wszyscy dotąd
żyją, mało tego, czują się całkiem nieźle. Myślę, że ten niezwykły przypadek
w równej mierze zasługuje na opisanie w stosownych periodykach.

PawelKaz

piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 26, 2001, 6:36:56 AM11/26/01
to
> Myślę, że ten niezwykły przypadek w równej mierze zasługuje na opisanie w
>stosownych periodykach.
>PawelKaz

"Nie z Tej Ziemi"?

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 9:06:04 AM11/26/01
to

>Hmm, czyżby wrażliwość osobnicza zależała od wykonywanego zawodu? ;-)

Nie wyglupiaj sie - dobrze wiesz o co chodzi - ze wzgledow formalno-prawnych
musza istniec normy i tyle.

ak

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 9:09:06 AM11/26/01
to
On 26 Nov 2001 10:32:16 +0100, <piotrkorne...@poczta.onet.pl> wrote:

>> Nie ma bezpiecznego stezenia rteci w powietrzu. Rtec nie jest mikroelementem,
>> ktory bylby naszemu organizmowi potrzebny w malych ilosciach; kazdy atom rteci
>> jest niepozadany,
>> ak
>
>O ile dobrze rozumiem należysz do ultraekologów atomowych. Problem polega na

???

>tym, że substancji "zbędnych" ergo "szkodliwych" jest w przyrodzie większość
>(organicznych 1e6+ i nierog. 1e5+. Dziwi mnie zatem wysoka selektywność żadań U-
>EA ograniczających się jedynie do modnych substancji (Hg, U, dioksyny).

Rtec zdaniem wiekszosci toksykologow jest najsilniej toksycznym
nieradioaktywnym metalem ciezkim - nie ma wiec nic dziwnego, ze zwraca sie na
nia uwage skoro stoi na czele nieslawnego szeregu.

ak

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 9:15:53 AM11/26/01
to

>W ten sposób rozumując można dojść do wniosku, że wszystko co nas otacza
>jest niebezpieczne i szkodliwe. Stąd już tylko mały krok do "ekologicznej"

A nie jest? ;) Rtec nie jest "prosta" toksyna jak wiekszosc innych toksyn i
dlatego zasluguje na wieksza uwage i specjalne "wzgledy".

>Nasza katedra w latach 80-90 intensywnie zajmowała się związkami
>rtęcioorganicznymi. Jakimś zdumiewającym zbiegiem okoliczności wszyscy dotąd
>żyją, mało tego, czują się całkiem nieźle. Myślę, że ten niezwykły przypadek
>w równej mierze zasługuje na opisanie w stosownych periodykach.

To nie jest niezwykly przypadek, takich przypadkow bylo bardzo wiele na
przestrzeni lat - a zauwazyles skad w oryginale pochodzi ten artykul? Rowniez w
Polsce pare lat temu mial taki miejsce, niemal identyczny z opisanym w tamtym
artykule, tyle ze w Polsce byla to metylortec, a nie dimetylortec. Ponoc
opisywano to w ktoryms z Orbitali. Takie objawy przy zatruciach metylortecia
sa typowe, a nie niezwykle.

ak

>
>PawelKaz
>
>

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 9:55:16 AM11/26/01
to
On 26 Nov 2001 12:36:56 +0100, <piotrkorne...@poczta.onet.pl> wrote:

>> Myślę, że ten niezwykły przypadek w równej mierze zasługuje na opisanie w
>>stosownych periodykach.
>>PawelKaz
>
>"Nie z Tej Ziemi"?

Wykazales w tym tyle humoru co i ignorancji. :P Przeciez opisany przypadek jest
typowy, a nie niezwykly.

ak

piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Nov 26, 2001, 11:04:39 AM11/26/01
to
-----Wiadomość oryginalna-----Od: andy_k <andyk@spamprotector_cyberspace.org>

>Wykazales w tym tyle humoru co i ignorancji. :P Przeciez opisany przypadek jest
>typowy, a nie niezwykly.
>ak
To już przestaje być śmieszne. Stwierdzenie, że śmiertelne zatrucie
dimetylortęcią jest typowym przypadkiem jest po prostu nieprawdziwe:

http://www.denison.edu/naosmm/topics/dartmouth.html

"No one knows for sure how Wetterhahn was poisoned, but they suspect some of
the mercury touched her skin and was absorbed into her body."
[...]"Dimethylmercury is so rare that it is only in use in perhaps 100
laboratories worldwide at any given time"[...]"Through a search of medical
literature, the college determined that exposure to the substance killed two
laboratory assistants in 1865, shortly after it was first synthesized, and a 28-
year-old chemist in 1971. "
W 463 linkach w Yahoo z "dimethylmercury" większość jest poświecona śp.Karen
Wetterhahn
To naprawdę rzadki i wyjątkowy przykład toksycznych właściwości pochodnych
rtęci.

Darek W.

unread,
Nov 26, 2001, 2:07:43 PM11/26/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:vui40uodcsbotuio3...@4ax.com...
Jak bum cyk cyk nie wiem o co chodzi. Przeczytaj co sam napisałeś:

"Stezenie 100 mmg/m3 jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob,
ktore z rtecia pracuja i
nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
stezenie bezpieczne."

Z powyższego zdania wynika jednoznacznie, że dla osób pracujących w
przemyśle stężenie 100ug/m3 jest dopuszczalne, a dla osób _nie związanych
zawodowo_ z rtęcią nie jest. A więc zawodowy związek z rtęcią ma wpływ na
tolerancję par rtęci w powietrzu. Domyślam się, że nie całkiem to miałeś na
myśli, ale naprawdę ja nie chcę się zgadywać "co poeta chciał przez to
powiedzieć". Nigdy więcej poezji! :-)))
Co więcej zwracam uwagę, że dla osób związanych zawodowo z rtęcią jest to
stężenie dopuszczalne przy długotrwałej ekspozycji (a rtęć się kumuluje), a
"cywilom" zdarza się ekspozycja sporadyczna, a więc można dopuścić chwilowe
stężenie wielokrotnie większe.

--
Pozdrawiam
Darek

Janusz z Galicji

unread,
Nov 26, 2001, 3:18:33 PM11/26/01
to
Witam,

Parę linków na chybcika:
(Gdy gromadziłem materiały nie było jeszcze Internetu)
http://www.fundacja.pl/referaty/ref98/27-98.htm
http://bhp.com.pl/Prawo/dzial_VIII/22.htm
http://www.zb.eco.pl/zb/4-5/polam.htm
http://www.man.lodz.pl/LISTY/CHEMFAN/mar00/0019.html
O Polamie mizernie bo to bardzo stara sprawa.
Serdeczności. Janusz z Galicji

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 3:36:31 PM11/26/01
to
On 26 Nov 2001 17:04:39 +0100, <piotrkorne...@poczta.onet.pl> wrote:

>-----Wiadomość oryginalna-----Od: andy_k <andyk@spamprotector_cyberspace.org>
>>Wykazales w tym tyle humoru co i ignorancji. :P Przeciez opisany przypadek jest
>>typowy, a nie niezwykly.
>>ak
>To już przestaje być śmieszne. Stwierdzenie, że śmiertelne zatrucie
>dimetylortęcią jest typowym przypadkiem jest po prostu nieprawdziwe:
>
>http://www.denison.edu/naosmm/topics/dartmouth.html

Gdzie Ty tu widzisz zaprzeczenie faktu, ze objawy przy narazeniu w taki sposob
i od takiej ilosci metylo-, badz dimetylorteci nie sa typowe?
IMHO Twoje stwierdzenie, ze te objawy nie sa typowe jest wlasnie nieprawdziwe.

>"No one knows for sure how Wetterhahn was poisoned, but they suspect some of
>the mercury touched her skin and was absorbed into her body."
>[...]"Dimethylmercury is so rare that it is only in use in perhaps 100
>laboratories worldwide at any given time"[...]"Through a search of medical
>literature, the college determined that exposure to the substance killed two
>laboratory assistants in 1865, shortly after it was first synthesized, and a 28-
>year-old chemist in 1971. "

A gdzie przyklad tego typu wypadku z polskim profesorem (rowniez zakonczonym
jej smiercia)?
Cytujac rzekomo "naukowe" informacje z Associated Press i z The News York Times
niewiele roznisz sie od ekowojownikow z ich cytatami z podobnej powszechnej
prasy.

>W 463 linkach w Yahoo z "dimethylmercury" większość jest poświecona śp.Karen
>Wetterhahn

Sprawdz methylmercury, na pewno znajdziesz wiecej ciekawych rzeczy wsrod 7390
linkow.

>To naprawdę rzadki i wyjątkowy przykład toksycznych właściwości pochodnych
>rtęci.

Nic podobnego, objawy jakich doznala ta osoba byly typowe dla zatruc tym
zwiazkiem i innymi prostymi organicznymi zwiazkami rteci.
Natomiast przypadki przewleklego narazenia na zwiazki organiczne rteci, glownie
metylortec nie tylko, ze nie sa rzadkie, a wrecz powszechne w pewnych rejonach
i znacznie czestsze niz narazenie na pary metalicznej rteci, o solach
nieorganicznych nie wspominajac. W przeszlosci (taka mam nadzieje, choc pewnie
w krajach 3 swiata jeszcze ma to miejsce) wiele tysiecy ludzi ulegalo zatruciu
po spozyciu pozywienia zakontaminowanego fungicydami metylorteciowymi. Jeszcze
wieksza liczba jest narazona na metylortec spozywana w rybach zatrutych
sciekami zawierajacymi jej zwiazki. Niebagatelna ilosc zatruc przewleklych
oparami rteci metalicznej i metylorteci (w warunkach tropikalnych bardzo latwo
rtec nieorganiczna ulega przemianie pod wplywem mikroorganizmow w metylortec)
wystepuje w Ameryce Poludniowej, gdzie (chociaz jest to nielegalne) powszechnie
wykorzystuje sie rtec do pozyskiwania zlota (jakis rok temu natknalem sie na
aktualna publikacje gdzie badano dzieci w kilku wioskach Ameryki Pd. - AFAIR
wszystkie mialy objawy zatrucia Hg). Na metylortec szczegolnie narazone sa
plody - stwierdzono to na podstawie badan nowo narodzonych dzieci w Minamata
dotknietych paralizem mozgowym w wyniku dzialania metylorteci przy braku lub
bardzo niklych objawach zatrucia metylortecia rodzicow.
Zreszta zamiast wysysac nikle informacje z watpliwej jakosci artykulu
Mastalerza, poczytajcie sobie to wszystko sami z bardziej kompetentnego zrodla,
z ktorego pochodza rowniez wyzej przestawione przeze mnie dane: "Kryteria
zdrowotne srodowiska, tom 1. Rtec", PZWL W-wa 1983. (jest to tlumaczenie
pozycji WHO z 1976 r.).

IMHO EOT.

ak

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 4:18:14 PM11/26/01
to
On Mon, 26 Nov 2001 20:07:43 +0100, "Darek W." <axe...@poczta.pop.pl> wrote:

>
>Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
>wiadomości news:vui40uodcsbotuio3...@4ax.com...
>>
>> >Hmm, czyżby wrażliwość osobnicza zależała od wykonywanego zawodu? ;-)
>>
>> Nie wyglupiaj sie - dobrze wiesz o co chodzi - ze wzgledow
>formalno-prawnych
>> musza istniec normy i tyle.
>>
>Jak bum cyk cyk nie wiem o co chodzi. Przeczytaj co sam napisałeś:

A to ciekawe bo ponizej napisales, ze sie domyslasz. Wiec jak to jest? He? ;)

>"Stezenie 100 mmg/m3 jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob,
>ktore z rtecia pracuja i
>nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
>stezenie bezpieczne."
>
>Z powyższego zdania wynika jednoznacznie, że dla osób pracujących w
>przemyśle stężenie 100ug/m3 jest dopuszczalne, a dla osób _nie związanych

Wcale nie wynika jednoznacznie.



>zawodowo_ z rtęcią nie jest. A więc zawodowy związek z rtęcią ma wpływ na

O tym, czy i w jakim okresie czasu oraz na ile to stezenie bedzie dla danej
jednostki niebezpieczne decyduja przemiany biochemiczne charakterystyczne dla
danej osoby, a nie to czy pracuje z Hg czy nie.

>tolerancję par rtęci w powietrzu. Domyślam się, że nie całkiem to miałeś na
>myśli, ale naprawdę ja nie chcę się zgadywać "co poeta chciał przez to
>powiedzieć". Nigdy więcej poezji! :-)))

Przeciez to zdanie "ze wzgledow formalno-prawnych musza istniec normy i tyle."
dla kazdego rozgarnietego czlowieka wyjasnia "wszystko" w tym temacie, wiec IMO
teraz juz tylko czepiasz sie slowek dla przyjemnosci czepiania sie, a ja Ci
powiem spojrz na godzine wyslania tamtego postu, o takiej godzinie mialem
pelne prawo nie wyrazac sie precyzyjnie. ;P A "madremu dosc po slowie".

>"cywilom" zdarza się ekspozycja sporadyczna, a więc można dopuścić chwilowe
>stężenie wielokrotnie większe.

"Cywilom" tez sie zdarza narazenie przewlekle - zalezy to od danych warunkow
srodowiskowych w jakich "cywil" przebywa.

ak

Wojciech Puchar

unread,
Nov 26, 2001, 4:30:46 PM11/26/01
to
piotrkorne...@poczta.onet.pl wrote:
> Hm. "zasyp wszystko" tzn. co? Wydaje mie się, że produkcja siarczku rtęci jako
> antidotum na rozlaną rtęć została na tym forum kiedyś przedyskutowana i
> odrzucona jako nieskuteczna. BTW, masz "sproszkowaną siarkę" w domowej

ja raz zastosowałem była bardzo skuteczna. wybrałem duże krople normalnie,
potem posypałem siarką, potem ubiłem pote zostawiłem i następnego dnia
wytrzepałem wszystko

> apteczce?
w apteczce nie ale w ogóle tak.

andy_k

unread,
Nov 26, 2001, 4:47:14 PM11/26/01
to
On Mon, 26 Nov 2001 20:07:43 +0100, "Darek W." <axe...@poczta.pop.pl> wrote:

>
>Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
>wiadomości news:vui40uodcsbotuio3...@4ax.com...
>>
>> >Hmm, czyżby wrażliwość osobnicza zależała od wykonywanego zawodu? ;-)
>>
>> Nie wyglupiaj sie - dobrze wiesz o co chodzi - ze wzgledow
>formalno-prawnych
>> musza istniec normy i tyle.
>>
>Jak bum cyk cyk nie wiem o co chodzi. Przeczytaj co sam napisałeś:

A to ciekawe bo ponizej napisales, ze sie domyslasz. Wiec jak to jest? He? ;)

>"Stezenie 100 mmg/m3 jest jednak norma okreslana dla przemyslu, dla osob,


>ktore z rtecia pracuja i
>nie mozna orzekac, ze dla osob nie zwiazanych zawodowo z rtecia jest to
>stezenie bezpieczne."
>
>Z powyższego zdania wynika jednoznacznie, że dla osób pracujących w
>przemyśle stężenie 100ug/m3 jest dopuszczalne, a dla osób _nie związanych

Wcale nie wynika jednoznacznie.



>zawodowo_ z rtęcią nie jest. A więc zawodowy związek z rtęcią ma wpływ na

O tym, czy i w jakim okresie czasu oraz w jaki sposob to stezenie wywrze wplyw
na zdrowie danej jednostki decyduja przemiany biochemiczne charakterystyczne
dla tej osoby, a nie to czy pracuje z Hg czy nie.

>tolerancję par rtęci w powietrzu. Domyślam się, że nie całkiem to miałeś na
>myśli, ale naprawdę ja nie chcę się zgadywać "co poeta chciał przez to
>powiedzieć". Nigdy więcej poezji! :-)))

Przeciez to zdanie "ze wzgledow formalno-prawnych musza istniec normy i tyle."


dla kazdego rozgarnietego czlowieka wyjasnia "wszystko" w tym temacie, wiec IMO
teraz juz tylko czepiasz sie slowek dla przyjemnosci czepiania sie, a ja Ci
powiem spojrz na godzine wyslania tamtego postu, o takiej godzinie mialem

pelne prawo nie wyrazac sie precyzyjnie. ;P Zreszta "madremu dosc po slowie"...
:P

>"cywilom" zdarza się ekspozycja sporadyczna, a więc można dopuścić chwilowe
>stężenie wielokrotnie większe.

"Cywilom" tez sie zdarza narazenie przewlekle - zalezy to od danych warunkow

Darek W.

unread,
Nov 27, 2001, 4:13:29 AM11/27/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:lvd50u035okhusi20...@4ax.com...

> >>
> >Jak bum cyk cyk nie wiem o co chodzi. Przeczytaj co sam napisałeś:
>
> A to ciekawe bo ponizej napisales, ze sie domyslasz. Wiec jak to jest? He?
;)
>
Domyślam się, że chodzi o coś innego niż to co napisałeś, ale dokładnie o
co - to już mogę tylko zgadywać.

>
> O tym, czy i w jakim okresie czasu oraz w jaki sposob to stezenie wywrze
wplyw
> na zdrowie danej jednostki decyduja przemiany biochemiczne
charakterystyczne
> dla tej osoby, a nie to czy pracuje z Hg czy nie.
>

Oczywiście, i teraz się mogę zgodzić. Takie osoby o zwiększonej wrażliwości
mogą się trafić z jednakowym prawdopodobieństwem wśród mających zawodową
stycznośc z rtęcią i wśród np. kucharek. Tak więc wiązanie w jakikolwiek
sposób wrażliwości na Hg z zawodem nie jest uzasadnione.

>
> Przeciez to zdanie "ze wzgledow formalno-prawnych musza istniec normy i
tyle."
> dla kazdego rozgarnietego czlowieka wyjasnia "wszystko" w tym temacie,
wiec IMO
> teraz juz tylko czepiasz sie slowek dla przyjemnosci czepiania sie, a ja
Ci
> powiem spojrz na godzine wyslania tamtego postu, o takiej godzinie mialem
> pelne prawo nie wyrazac sie precyzyjnie. ;P Zreszta "madremu dosc po
slowie"...
> :P
>

Przecież to nie było czepianie się słówek tylko ich znaczenia. Po prostu
dałem Ci do zrozumienia, że źle sformułowałeś zdanie, bo to co z niego
wynikało mogło wprowadzać w błąd. Godzina Cię oczywiście usprawiedliwia, ale
nie zwalnia z autopoprawki :-)


> >"cywilom" zdarza się ekspozycja sporadyczna, a więc można dopuścić
chwilowe
> >stężenie wielokrotnie większe.
>
> "Cywilom" tez sie zdarza narazenie przewlekle - zalezy to od danych
warunkow
> srodowiskowych w jakich "cywil" przebywa.
>

Pisałem to w kontekście stłuczenia termometru jakie wywołało tą dyskusję. Na
ogół ludzie nie tłuką termometrów zbyt często. Natomiast to co się dzieje w
Brazylii to rzeczywiście horror i to przewlekły bo nie dotyczy tylko jednego
zatrutego pokolenia. Skażeniu uległo całe środowisko i trudno powiedzieć
czy, jak i kiedy poradzi sobie ono z neutralizacją rtęci. Zwłaszcza, że
zatruwanie trwa.

--
Pozdrawiam
Darek

andy_k

unread,
Nov 27, 2001, 7:07:45 AM11/27/01
to
>stycznośc z rtęcią i wśród np. kucharek. Tak więc wiązanie w jakikolwiek
>sposób wrażliwości na Hg z zawodem nie jest uzasadnione.

Niczego takiego nie mowilem, wyciagnales bledne wnioski. Po prostu opieranie
sie na normach, a juz szczegolnie na normach przemyslowych jak to zrobil
Mastalerz (sa przeciez i inne normy) stwierdzajac kategorycznie, ze ponizej tej
dawki rtec juz jest bezpieczna jest po prostu bledem, przeciez normy sie
zmieniaja ulegajac z biegem czasu zazwyczaj zaostrzeniu, czasem nawet o rzedy
wielkosci. I co, czy nalezy z tego wysnuc wniosek, ze stajemy sie coraz
wrazliwsi na dany czynnik toksyczny? Generalnie nie (chociaz tez nie tak do
konca, ale to temat na inna dyskusje), tylko nasza wiedza na temat szkodliwosci
danej toksyny rosnie i w slad za tym postepuje zaostrzanie norm. To co dzisiaj
uwaza sie wg Mastalerza za bezpieczna dawke, za 10, 20 czy 50 lat byc moze juz
za bezpieczne uwazane nie bedzie.

>ogół ludzie nie tłuką termometrów zbyt często. Natomiast to co się dzieje w
>Brazylii to rzeczywiście horror i to przewlekły bo nie dotyczy tylko jednego

Nie tylko w Brazylii, niestety, a taka piekna tam mieli przyrode... :(

a.

Darek W.

unread,
Nov 27, 2001, 2:41:59 PM11/27/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:8rv60u4ujdpv4h7oc...@4ax.com...

> >stycznośc z rtęcią i wśród np. kucharek. Tak więc wiązanie w jakikolwiek
> >sposób wrażliwości na Hg z zawodem nie jest uzasadnione.
>
> Niczego takiego nie mowilem, wyciagnales bledne wnioski.

Proponuję zakończyć wątek językoznawczy dyplomatycznym stwierdzeniem "strony
przedstawiły swoje stanowiska" :-) Dla pełnej jasności dodam tylko, że IMO
każdemu zdarzają się czasem przejęzyczenia albo nieprecyzyjne sformułowania,
co absolutnie nie podważa ich wiedzy, jak to niekiedy błędnie odbierają
adresaci moich wrednych złośliwości ;-)

> Po prostu opieranie
> sie na normach, a juz szczegolnie na normach przemyslowych jak to zrobil
> Mastalerz (sa przeciez i inne normy) stwierdzajac kategorycznie, ze
ponizej tej
> dawki rtec juz jest bezpieczna jest po prostu bledem, przeciez normy sie
> zmieniaja ulegajac z biegem czasu zazwyczaj zaostrzeniu, czasem nawet o
rzedy
> wielkosci.

Pozwolę sobie zacytować coś co znalazłem:

From U.S. Department of Health and Human Services
and U.S. Department of Labor
[...]
A precise relationship between atmospheric levels and concentrations of
mercury in blood or urine cannot be shown. Clinical observations indicate
that concentrations of 50 to 100 micrograms mercury/100 ml of whole blood
may be associated with symptoms of intoxication; concentrations around 10 to
20 micrograms mercury/100 ml are not associated with symptoms. In a study of
20 workers engaged in the manufacture of organic mercurials and exposed for
6 years to mercury concentrations in air between 0.01 and 0.1 mg/m3, there
was no evidence of physical impairment or clinical laboratory abnormalities.

Zwracam uwagę na ostatnie zdanie. Całość na:
http://www.hgtech.com/HSE/dimethylmercury.htm

Muszę też wspomnieć o tym, że naszły mnie spore wątpliwości co do faktów
podanych w artykule z Chemfana (który jest tłumaczeniem artykułu
amerykańskiego). Przede wszystkim nie bardzo mi się widzi sprawa tej jednej
czy nawet kilku kropel na rękawicy, IMHO musiało byc tego dużo więcej albo
kontakt był wielokrotny. Przyjmując objętość kropli 0,05cm3, gęstość DMM
3,2g/cm3 wychodzi, że jedna kropla zawiera ok. 140 mg Hg. Przyjmijmy, że 50%
tej ilości uległo wchłonięciu (co jest raczej zawyżone) to daje dawkę 70mg
rtęci. Tymczasem 5 miesięcy po zdarzeniu ofiara wypadku ma w samej tylko
krwi ok. 20mg rtęci, a przecież krew stanowi tylko ok. 8% masy ciała. Na
pewno znaczne ilości zostały związane w wątrobie, a także w innych tkankach.
Kilkadziesiąt do kilkuset miligramów mogło być w tym czasie usunięte z
moczem. Jak by nie kombinować to z jednej kropli DMM się tyle rtęci nie
wyciśnie. Odnoszę wrażenie, że coś tu zostało mocno podkolorowane w imię
szczytnych celów.

--
Pozdrawiam
Darek

andy_k

unread,
Nov 28, 2001, 11:55:03 AM11/28/01
to

>20 workers engaged in the manufacture of organic mercurials and exposed for
>6 years to mercury concentrations in air between 0.01 and 0.1 mg/m3, there
>was no evidence of physical impairment or clinical laboratory abnormalities.
>
>Zwracam uwagę na ostatnie zdanie. Całość na:

Wlasnie, ja tez chcialem zwrocic uwage na to ostatnie zdanie. Po pierwsze mowi
sie w nim tylko o "physical impairment or clinical laboratory abnormalities",
co wprowadza czytelnika w blad, sugerujac jakgdyby, ze zadnych negatywnych
objawow u narazonej osoby sie juz nie obserwuje, tymczasem przy takich
stezeniach u wielu narazonych osob obserwuje sie objawy psychoorganiczne na
skutek gromadzenia sie rteci w ukladzie nerwowym, w mozgu w szczegolnosci. Juz
w latach 50-tych i 60-tych Trachtenberg at al, Bidstrup at al, Turrian at al
zwracali uwage na pojawianie sie tzw. astemicznych wegetatywnych objawow lub
objawow "mikromerkurializmu" przy narazeniu na Hg w powietrzu ponizej stezenia
0,1 mg/m3. Przykladowo Trachtenberg stwierdzil takie objawy u pracownikow
narazonych na stezenia Hg w powietrzu w zakresie 0,006-0,01 mg/m3.
Cytat z ksiazki, o ktorej wspominalem poprzednio:
"W swietle cytowanych wyzej danych nie jest mozliwe w chwili obecnej ustalenie
najnizszego poziomu ekspozycji warunkujacego brak wystepowania objawow
toksycznego dzialania rteci. Istnieje ciagla potrzeba prowadzenia prac
badawczych nad skutkami ekspozycji ludzi na pary rteci przy stezeniach nizszych
od 0,1 mg/m3."
oraz w innym miejscu:
"W chwili obecnej trudno jest okreslic dolna granice ekspozycji, przy ktorej
nie wystepuja objawy zatrucia. Badania omowione w rozdziale 8.1.1. wskazuja, ze
zaburzenia umyslowe moga wystapic przy ekstremalnie niskich stezeniach rteci w
powietrzu."
Po drugie zas nie jest juz obecnie prawda, ze przy stezeniach "in air between
0.01 and 0.1 mg/m3", nie ma zadnych dowodow "of physical impairment or clinical
laboratory abnormalities" poniewaz wskazano juz na istnienie mozliwosci
wplywania Hg na powstawanie chorob takich jak Myalgic encephalomyelitis i
Fibromyalgia z powodu narazenia na wlasnie tak niskie dawki rteci.

>Muszę też wspomnieć o tym, że naszły mnie spore wątpliwości co do faktów
>podanych w artykule z Chemfana (który jest tłumaczeniem artykułu
>amerykańskiego). Przede wszystkim nie bardzo mi się widzi sprawa tej jednej
>czy nawet kilku kropel na rękawicy, IMHO musiało byc tego dużo więcej albo
>kontakt był wielokrotny. Przyjmując objętość kropli 0,05cm3, gęstość DMM
>3,2g/cm3 wychodzi, że jedna kropla zawiera ok. 140 mg Hg. Przyjmijmy, że 50%
>tej ilości uległo wchłonięciu (co jest raczej zawyżone) to daje dawkę 70mg
>rtęci. Tymczasem 5 miesięcy po zdarzeniu ofiara wypadku ma w samej tylko
>krwi ok. 20mg rtęci, a przecież krew stanowi tylko ok. 8% masy ciała. Na
>pewno znaczne ilości zostały związane w wątrobie, a także w innych tkankach.
>Kilkadziesiąt do kilkuset miligramów mogło być w tym czasie usunięte z
>moczem. Jak by nie kombinować to z jednej kropli DMM się tyle rtęci nie
>wyciśnie. Odnoszę wrażenie, że coś tu zostało mocno podkolorowane w imię
>szczytnych celów.

No coz, moznaby wykazywac, ze zalozenia sa zbyt rygorystycznie obrane, np.
kropla mogla byc 2 razy wieksza, jak tez i ilosc wchlonietego zwiazku znacznie
wieksza niz 50% - skoro bowiem niemal natychmiastowo przenika przez lateks,
PCV, i gume, to ludzka skora, ze swoimi porami, merkurofilowymi bialkami i
lipidami jest dla niego niczym przetak, ale wydaje mi sie, ze nie ma takiej
potrzeby licytowania sie czy to byla jedna kropla czy kilka, nie ma bowiem
watpliwosci, ze nawet jedna kropla spowodowalaby u ludzi jesli nie smierc to
powazna chorobe z nieodwracalnymi zmianami, wiec w tym wypadku na pewno lepiej
zagrozenie przeceniac niz je lekcewazyc.

ak

Darek W.

unread,
Nov 28, 2001, 1:42:24 PM11/28/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:j9u90usmff5ogarsq...@4ax.com...

>
> "W swietle cytowanych wyzej danych nie jest mozliwe w chwili obecnej
ustalenie
> najnizszego poziomu ekspozycji warunkujacego brak wystepowania objawow
> toksycznego dzialania rteci. Istnieje ciagla potrzeba prowadzenia prac
> badawczych nad skutkami ekspozycji ludzi na pary rteci przy stezeniach
nizszych
> od 0,1 mg/m3."

No cóż, na pewno naukowcy będą mieli co badać przez dłuższy czas i
niewykluczone, że znajdą jakąś korelację między nawet nikłymi dawkami rtęci
i jakimiś schorzeniami. Tylko że ja radziłbym nie popadać w przesadę, w
środowisku są tysiące czynników zakłócających funkcjonowanie organizmu, w
tym na pewno dziesiątki znacznie bardziej niebezpiecznych (bo w większych
ilościach) od śladowych ilości rtęci, chociażby węglowodory policykliczne ze
spalin silników Diesla, związki ołowiu ze spalin silników benzynowych, cała
kolekcja z dymu tytoniowego itd itd. Nie da się stworzyć całkowicie
nietoksycznego środowiska, więc trzeba się z tym pogodzić i skupić na
najbardziej szkodzących czynnikach, a nie uwziąć się na jakiś jeden i szukać
z mikroskopem jego śladów. Ze śladami biologia nauczyła się w toku ewolucji
jakoś sobie radzić.

>
> No coz, moznaby wykazywac, ze zalozenia sa zbyt rygorystycznie obrane, np.
> kropla mogla byc 2 razy wieksza, jak tez i ilosc wchlonietego zwiazku
znacznie
> wieksza niz 50% - skoro bowiem niemal natychmiastowo przenika przez
lateks,
> PCV, i gume, to ludzka skora, ze swoimi porami, merkurofilowymi bialkami i
> lipidami jest dla niego niczym przetak, ale wydaje mi sie, ze nie ma
takiej
> potrzeby licytowania sie czy to byla jedna kropla czy kilka, nie ma bowiem
> watpliwosci, ze nawet jedna kropla spowodowalaby u ludzi jesli nie smierc
to
> powazna chorobe z nieodwracalnymi zmianami, wiec w tym wypadku na pewno
lepiej
> zagrozenie przeceniac niz je lekcewazyc.
>

Jestem daleki od kwestionowania toksyczności DMM, chodzi mi tylko, że jestem
uczulony na manipulacje nawet w słusznym celu. I trochę manipulacji tu
wyczuwam (oczywiście nie Twojej, tylko amerykańskiego autora tej relacji).
Objętość kropli była oczywiście oszacowana, ale nie mogła być ona dużo
większa z uwagi na duży ciężar właściwy cieczy i (prawdopodobnie) małą
lepkość. Możliwe, że była nawet znacznie mniejsza. Fakt, że przenika bardzo
szybko przez lateksową rękawiczkę oznacza, że bardzo szybko pojawiają się
pierwsze cząsteczki DMM po drugiej stronie, a nie że cała kropla przelatuje
natychmiast na drugą stronę. To w końcu zwykła dyfuzja i wymaga czasu, a
ponadto prowadzi do rozproszenia DMM w całym dostępnym ośrodku a nie do
koncentracji w jakimś innym miejscu. Ponadto część po prostu by zdążyła
wyparować. Stąd przyjęcie 50% wchłonięcia uważam za górną granicę.
Jak by nie było ostrożność jest na pewno wskazana.

--
Pozdrawiam
Darek


andy_k

unread,
Nov 28, 2001, 5:49:11 PM11/28/01
to
>No cóż, na pewno naukowcy będą mieli co badać przez dłuższy czas i
>niewykluczone, że znajdą jakąś korelację między nawet nikłymi dawkami rtęci
>i jakimiś schorzeniami. Tylko że ja radziłbym nie popadać w przesadę, w

Takie korelacje juz czesciowo dawno znaleziono, ciagle sie natomiast moga
pojawiac nowe.
Stwierdzenie Mastalerza, ze 100mmg/m3 jest bezpieczne jest po prostu
nieprawdziwe. Jak wykazalem nawet nizsze od tego stezenia wywoluja zaburzenia
zdrowia co zostalo zauwazone w Niemczech jeszcze przed wojna, a pozniej
potwierdzone badaniami w latach 50-tych i 60-tych przez kilka grup badawczych z
roznych krajow. Oczywiscie takie badania nastreczaja sporo problemow, wciaz
jest wiele pytan i powinny byc kontynuowane. Jednakze w nauce jest niestety
tak, ze finansuje sie badania niekoniecznie najpotrzebniejsze, ale za to modne
w danym momencie. Jesli przychodzi moda na badanie magnezu, to "wszyscy" badaja
magnez, przychodzi moda na fullereny "wszyscy" badaja fullereny, musi przyjsc
moda na rtec, zeby wystarczajaco duzo prac badawczych ostatecznie ukazalo
wszystkie najwazniejsze skutki narazania sie na niskie dawki.

>nietoksycznego środowiska, więc trzeba się z tym pogodzić i skupić na
>najbardziej szkodzących czynnikach, a nie uwziąć się na jakiś jeden i szukać

Wlasnie sie skupiamy - rtec spelnia Twoje kryteria - jest jednym z najbardziej
szkodzacych czynnikow - stoi na czele najbardzie toksycznych nieradioaktywnych
metali ciezkich. A dlaczego uwazasz, ze bierze sie pod uwage tylko jeden? Po
prostu dyskusja w tym watku dotyczy tylko rteci i dlatego ciagle o niej jest
rozmowa.

>z mikroskopem jego śladów. Ze śladami biologia nauczyła się w toku ewolucji
>jakoś sobie radzić.

No wlasnie z rtecia jakos nie nauczyla sobie radzic - jest toksyna o niezwykle
szerokim zakresie dzialania. Rtec jest bardzo mobilna i wystepuje w dosc
znacznych szkodliwych ilosciach w srodowisku, szczegolnie po tym jak w XX w.
czlowiek ja zaczal masowo rozprzestrzeniac. Co gorsza latwo sie kumuluje i
przechodzi w lancuchu pokarmowym kolejne etapy konczac na nas. Od ponad 100 lat
umieszcza sie ja w naszych jamach ustnych w postaci amalgamatow dentystycznych,
wiec zainteresowanie rtecia jest uzasadnione i nie ma potrzeby szukania tematow
zastepczych skoro ten jest wystarczajaco szeroki, istotny i czesciowo
kontrowersyjny, bo jeszcze do konca pod pewnymi wzgledami nie zbadany.



>Jestem daleki od kwestionowania toksyczności DMM, chodzi mi tylko, że jestem
>uczulony na manipulacje nawet w słusznym celu. I trochę manipulacji tu

Jak najbardziej uwazam, ze naukowe prace powinny byc przedstawiane obiektywnie,
oczywiscie naukowiec to tylko czlowiek i czasem moze sie zdarzyc, ze niektorzy
naginaja wyniki do swoich teorii, ale jest to zjawisko rzecz jasna niepozytywne
i naganne.

>wyczuwam (oczywiście nie Twojej, tylko amerykańskiego autora tej relacji).

Trudno powiedziec czy masz racje.

>Objętość kropli była oczywiście oszacowana, ale nie mogła być ona dużo
>większa z uwagi na duży ciężar właściwy cieczy i (prawdopodobnie) małą
>lepkość. Możliwe, że była nawet znacznie mniejsza. Fakt, że przenika bardzo
>szybko przez lateksową rękawiczkę oznacza, że bardzo szybko pojawiają się
>pierwsze cząsteczki DMM po drugiej stronie, a nie że cała kropla przelatuje
>natychmiast na drugą stronę. To w końcu zwykła dyfuzja i wymaga czasu, a

Bez pomiarow czy obliczen trudno na 100% powiedziec...



>ponadto prowadzi do rozproszenia DMM w całym dostępnym ośrodku a nie do
>koncentracji w jakimś innym miejscu. Ponadto część po prostu by zdążyła
>wyparować. Stąd przyjęcie 50% wchłonięcia uważam za górną granicę.

Skoro juz wnikamy w szczegoly to przyjete przez Ciebie to wydalanie Hg z moczem
jest zawyzone, na pewno nie kilkaset mg. Hg powoduje blokade produkcji
glutationu, a wlasnie w postaci zwiazanej z glutationem jest w duzej mierze
wydalana, jest wiec tak, ze od pewnego momentu czym wiecej rteci w organizmie
tym mniej, do pewnego stopnia, moze jej byc w moczu. Zreszta sam widziales jaka
byla dysproporcja pomiedzy stezeniem we krwi i w moczu, ponadto Hg uszkadza
nerki i to tez przyczynia sie do obnizenia szybkosci jej wydalania. Zaleznosc
po prostu nie jest tu liniowa...

a.

Darek W.

unread,
Nov 29, 2001, 1:38:02 PM11/29/01
to

Użytkownik "andy_k" <andyk@spamprotector_cyberspace.org> napisał w
wiadomości news:mafa0u8ej2meg23jp...@4ax.com...

[...]


> Skoro juz wnikamy w szczegoly to przyjete przez Ciebie to wydalanie Hg z
moczem
> jest zawyzone, na pewno nie kilkaset mg. Hg powoduje blokade produkcji
> glutationu, a wlasnie w postaci zwiazanej z glutationem jest w duzej
mierze
> wydalana, jest wiec tak, ze od pewnego momentu czym wiecej rteci w
organizmie
> tym mniej, do pewnego stopnia, moze jej byc w moczu. Zreszta sam widziales
jaka
> byla dysproporcja pomiedzy stezeniem we krwi i w moczu, ponadto Hg
uszkadza
> nerki i to tez przyczynia sie do obnizenia szybkosci jej wydalania.
Zaleznosc
> po prostu nie jest tu liniowa...
>

Zgadza się, to trudno oszacować dokładnie dlatego napisałem od
kilkudziesięciu do kilkuset mg. Przyjmując za punkt wyjścia stężenie w moczu
5 miesięcy po wypadku wychodzi kilkadziesiąt mg. Ale podejrzewam, że
wcześniej stężenie było większe, zarówno we krwi jak i w moczu, zwłaszcza,
że w początkowym okresie i nerki nie były jeszcze uszkodzone i glutationu
było pod dostatkiem.
No cóż myślę, że zakończymy chyba ten wątek, bo co mogliśmy powiedzieć to
już powiedzieliśmy a już od dłuższego czasu nikogo poza nami nie widać.

--
Pozdrawiam
Darek


Edyta Muł-Pałka

unread,
Nov 29, 2001, 5:04:09 PM11/29/01
to
Jeśli można to chcę powiedzieć, że zwinęłam koc do wewnątrz uważając żeby
nie wyciekła rtęć (nie wyciekła ani mała kropelka:) ), wyniosłam na strych
zaczęłam szukać pomocy w internecie.
W tym czasie bez mojej wiedzu mama męża wyniosła koc, wytrzepała i wyprała.
Dać sobie z nim spokój czy mogę używać.
Poza tym nie rozumiem dlaczego jeśli rtęć jest taka niebezpieczna wciąż
znajduje się w termometrach. Przecież wiadomo jak łatwo można rozbić
termometr i jak często staje się to udziałem zwłaszcza małych dzieci.

Pozdrawiam
Edyta


andy_k

unread,
Nov 29, 2001, 6:06:56 PM11/29/01
to

W niektorych krajach zabrania sie juz produkowania rteciowych termometrow
lekarskich (Francja?).

a.

Darek W.

unread,
Nov 30, 2001, 6:01:22 AM11/30/01
to

Użytkownik "Edyta Muł-Pałka" <ed...@gildia.com> napisał w wiadomości
news:9u6bh1$64q$1...@news.tpi.pl...

> Jeśli można to chcę powiedzieć, że zwinęłam koc do wewnątrz uważając żeby
> nie wyciekła rtęć (nie wyciekła ani mała kropelka:) ), wyniosłam na strych
> zaczęłam szukać pomocy w internecie.
> W tym czasie bez mojej wiedzu mama męża wyniosła koc, wytrzepała i
wyprała.
> Dać sobie z nim spokój czy mogę używać.
>

No to jest problem, ale już nie tylko koca. Co do niego to nadal podtrzymuję
moją radę tzn. jeśli był dobrze wytrzepany to potrzymać go w worku foliowym
do lata, dzień-dwa powietrzyć na słońcu i z czystym sumieniem można używać.
Ale jest pytanie czy nieświadoma zagrożeń teściowa nie pogubiła tej rtęci na
schodach. Jak znam życie to będzie się zaklinać, że nie, ale trudno mieć
pewność. Spróbuj bardzo dokładnie obejrzeć trasę jaką był niesiony ten koc
na dwór. Weź lupę i poszukaj ewentualnych drobnych kropelek rtęci w
szczelinach, rogach, krawędziach przy ścianach, bo tam te kropelki się
potoczą - jeśli są. Jak jest jakiś dywan albo podobna wykładzina to podnieś
jej brzegi i potrząśnij lekko żeby wszystko skupiło się na środku i szukaj.
Łatwo będzie je zauważyć bo są błyszczące (możesz pomagać sobie latarką) i
nie chwytają brudu. Jeśli ich nie znajdziesz to OK, jak znajdziesz to
będziemy się zastanawiać co robić.
Nie próbuj ich usuwać odkurzaczem (i wybij też to teściowej z głowy ;-)). To
tylko może rozproszyć rtęć po całym mieszkaniu.

--
Pozdrawiam
Darek

Janusz z Galicji

unread,
Nov 30, 2001, 2:38:51 PM11/30/01
to
|| Poza tym nie rozumiem dlaczego jeśli rtęć jest taka niebezpieczna
|| wciąż znajduje się w termometrach. Przecież wiadomo jak łatwo
|| można rozbić termometr i jak często staje się to udziałem zwłaszcza
|| małych dzieci.

Witam,

Korzyści ze stosowania manometrów i termometrów
rtęciowych (amalgamatowych) są znaczne. Tych przyrządów
bez ich zniszczenia praktycznie nie da się rozkalibrować.
Ile rtęci musi być w starych, nie remontowanych szpitalach...
Kiedyś porównywałem temperaturę ciała mierzoną t. rtęciowym
i elektronicznym. T. rtęciowy pokazywał stale tą samą temperaturę
(36,8 st. C, żyłem) i taką samą jak drugi i trzeci rtęciowy
z dokładnością do 0,1 st. Oba elektroniczne charakteryzowały
się rozbieżnością doskonałą (nic się nie zgadzało:-), no może
prawie nic - dokładność(?) kolejnych pomiarów, nawet
po wymianie baterii to 1,2 st. Może teraz są jakie lepsze.
Dokładność 30% w pomiarach ciśnienia tętniczego
jest doprawdy zbyt niska.
Fachowcy, którzy odkażali mi mieszkanie do szukania
rtęci używali lupy i lamp, przeglądając podejrzane powierzchnie
cal po calu. Wiedziony przyrodzoną mi ciekawością
"odkażałem" razem z nimi. Pierwsze pytanie, które zadali z lękiem:
Odkurzał pan to? Wyraźnie się uspokoili, gdy zaprzeczyłem,
zgodnie z prawdą. Zdumiony byłem przepiękną pajęczyną
najdelikatniejszych srebrzystych włókienek na spodniej powierzchni
klepek parkietu i w innych, dość zaskakujących miejscach.
Np. na powierzchni ściany w kuchni na wysokości 1,2 metra
nad podłogą - A co to tak błyszczy? Przykleiła się czy jak?
Nigdy nie przypuszczałem, iż rtęć może tworzyć takie
zachwycające, pajęcze, zdawałoby się nieważkie, prawie
mikroskopowe struktury. Po znalezieniu owego piękna
i dostatecznym wyrażeniu zachwytu esteci zbierali rtęć,
ssawką przy pomocy pompy próżniowej.
To trwało trzy dni... Ale u mnie było tej rtęci dużo...
Serdeczności Janusz z Galicji


--MARshALL--

unread,
Nov 30, 2001, 4:04:35 PM11/30/01
to
On Tue, 27 Nov 2001 10:13:29 +0100, "Darek W." <axe...@poczta.pop.pl>
wrote:

>Oczywiście, i teraz się mogę zgodzić. Takie osoby o zwiększonej wrażliwości


>mogą się trafić z jednakowym prawdopodobieństwem wśród mających zawodową
>stycznośc z rtęcią i wśród np. kucharek. Tak więc wiązanie w jakikolwiek
>sposób wrażliwości na Hg z zawodem nie jest uzasadnione.

?!, a co te kucharki gotuja, zupe rteciowa na kosciach ? :-))

J.F.

unread,
Nov 30, 2001, 5:41:25 PM11/30/01
to
On Thu, 29 Nov 2001 23:04:09 +0100, Edyta Muł-Pałka wrote:
>Jeśli można to chcę powiedzieć, że zwinęłam koc do wewnątrz uważając żeby
>nie wyciekła rtęć (nie wyciekła ani mała kropelka:) ), wyniosłam na strych
>zaczęłam szukać pomocy w internecie.
>W tym czasie bez mojej wiedzu mama męża wyniosła koc, wytrzepała i wyprała.
>Dać sobie z nim spokój czy mogę używać.

IMHO - poczekac do lata. Wystawic koc na sloneczko - niech
sie wygrzeje i odparuje jesli cos tam zostalo ..

>Poza tym nie rozumiem dlaczego jeśli rtęć jest taka niebezpieczna wciąż
>znajduje się w termometrach. Przecież wiadomo jak łatwo można rozbić
>termometr i jak często staje się to udziałem zwłaszcza małych dzieci.

Bo nic lepszego nie ma :-)
A czy czesto ... nie przypominam sobie takiego wypadku w domu ..

J.

andy_k

unread,
Nov 30, 2001, 6:35:04 PM11/30/01
to

> Fachowcy, którzy odkażali mi mieszkanie do szukania
>rtęci używali lupy i lamp, przeglądając podejrzane powierzchnie
>cal po calu. Wiedziony przyrodzoną mi ciekawością

Najlepiej poswiecic lampa rteciowa (bez luminoforu), wowczas podobno nawet
widac wyraznie pary rteci unoszace sie znad kropel rteci.

a.

Darek W.

unread,
Dec 1, 2001, 7:36:55 AM12/1/01
to

Użytkownik "Janusz z Galicji" <dycz...@ceti.pl> napisał w wiadomości
news:9u8n9c$cp3$1...@news.tpi.pl...

> Fachowcy, którzy odkażali mi mieszkanie do szukania
> rtęci używali lupy i lamp, przeglądając podejrzane powierzchnie

> cal po calu. [...]


> To trwało trzy dni... Ale u mnie było tej rtęci dużo...
>

Pytanie z ciekawości: ile kosztowała Cię ta akcja?

--
Pozdrawiam
Darek

Janusz z Galicji

unread,
Dec 1, 2001, 12:29:52 PM12/1/01
to
Witam,

|| Najlepiej poswiecic lampa rteciowa (bez luminoforu),

|| wowczas odobno nawet widac wyraznie pary rteci


|| unoszace sie znad kropel rteci.

Dziękuję. Z ciekawości spróbuję to zobaczyć.

|| Pytanie z ciekawości: ile kosztowała Cię ta akcja?

Poza zszarpanymi nerwami i straconym czasem, równowartość
4 kg kwiatu siarczanego. Wszystkie rachunki regulowała firma
instalacji gazowej, której pracownik był sprawcą nieszczęścia.
To był rok 1984, 85(?), rachunki za pomiary i inne.. zachowałem
ale ciężko mi będzie teraz znaleźć. Były słone, nawet bardzo.
Mój znajomy prawnik był co najmniej poirytowany gdy
po uregulowaniu należności przez firmę odstąpiłem od procesu
z powództwa cywilnego - o równowartość wartości rynkowej
mieszkania - też słono. Twierdził, iż w (ówczesnych warunkach
ciśnienia i temperatury:-) miał firmę "na widelcu". Może trzeba
było... Kilka lat temu zabroniono stosowania manometrów
rtęciowych przy próbie ciśnieniowej instalacji gazowej.
Tak się nieszczęśliwie(?) złożyło, iż dwa miesiące przed
opisywanym zdarzeniem, inspirowany artykułami w prasie
o rzeszowskim "Polamie" - tam naprawdę było "wesoło" - jeśli
wierzyć doniesieniom prasowym - rtęć poniewierała się, porozlewana
na podłodze hali produkcyjnej - spędziłem kilkanaście(?) godzin
w czytelni zgłębiając toksykologię rtęci, kazuistykę, odnośne
przepisy BHP i co tylko było do przeczytania. Po jakimś czasie
budzę się z krzepiącego snu a tu stoi przede mną *to*.
Dodam jeszcze, iż stoi w Krakowie nowe osiedle wybudowane
na terenie, który dwadzieścia kilka lat temu był dzikim wyspiskiem
polamowskiej stłuczki. Pacholęciem obserwowałem wywrotki
zrzucające jadowity ładunek na trawniki. Ciekawe, jakim przemianom
ulega rtęć w ten sposób składowana, czy ulega wbudowaniu
w związki organiczne?
Znalazłem taką mini-historię dawki dopuszczlnej
dla promienowania jonizującego:
1900-1025 - bezpieczna intensywność -130 rem/rok,
1925-1934 - dawka tolerancyjna - 100 rem/rok,
1934-1050 - norma ICRP - 60 rem/rok (jakieś modyfikacje) ,
1950-1956 - norma ICRP - 15 rem/rok,
od 1956 norma ICRP - 5 rem/rok.(prom. tła ~0,1 rem/rok?).
Ile obecnie, nie wiem, bo straciłem kontakt z tematem.
Tak to jest z tymi dawkami dopuszczalnymi:-).
Trafiłem na forum gurpy psch zupełnie przypadkowo,
w poszukiwaniu czegoś tam... a tu takie występy...
Pozdrawiam wszystkich.
Serdeczności Janusz z Galicji


piotrkorne...@poczta.onet.pl

unread,
Dec 1, 2001, 2:33:24 PM12/1/01
to
-----Wiadomość oryginalna-----Od: Janusz z Galicji <dycz...@ceti.pl>

> Znalazłem taką mini-historię dawki dopuszczlnej
>dla promienowania jonizującego:
> 1900-1025 - bezpieczna intensywność -130 rem/rok,
> 1925-1934 - dawka tolerancyjna - 100 rem/rok,
> 1934-1050 - norma ICRP - 60 rem/rok (jakieś modyfikacje) ,
> 1950-1956 - norma ICRP - 15 rem/rok,
> od 1956 norma ICRP - 5 rem/rok.(prom. tła ~0,1 rem/rok?).


Jako, że żywo interesuję się tematem, czy mógłbyś mi podać źródło dotyczące
norm w latach 1900-1925?
Również co to jest ICRP?

Janusz z Galicji

unread,
Dec 2, 2001, 12:28:54 PM12/2/01
to
|| Jako, że żywo interesuję się tematem, czy mógłbyś mi podać
|| źródło dotyczące norm w latach 1900-1925?
|| Również co to jest ICRP?

ICRP - International Commission on Radiological Protection
http://www.icrp.org/
ICRU - (International Commission of Radiological Units
and Measurements http://www.icru.org/
NCRP - National Council on Radiation Protection
and Measurements http://www.ncrp.com/

Resztę też wysłałem.
Serdeczności Janusz z Galicji

J.F.

unread,
Dec 2, 2001, 5:57:51 PM12/2/01
to

Hm - mam watpliwosci. Przeciez wzbudzona rtec emituje ultrafiolet,
niewidoczny dla oka. W dodatku wszystko w okolicy zaczyna swiecic,
a patrzyc sie nie wolno, bo ten UV jest szkodliwy dla oczu ..

J.

andy_k

unread,
Dec 3, 2001, 3:53:40 AM12/3/01
to
On Sun, 02 Dec 2001 22:57:51 GMT, jf...@friko6.onet.pl (J.F.) wrote:

>>Najlepiej poswiecic lampa rteciowa (bez luminoforu), wowczas podobno nawet
>>widac wyraznie pary rteci unoszace sie znad kropel rteci.
>
>Hm - mam watpliwosci. Przeciez wzbudzona rtec emituje ultrafiolet,
>niewidoczny dla oka. W dodatku wszystko w okolicy zaczyna swiecic,
>a patrzyc sie nie wolno, bo ten UV jest szkodliwy dla oczu ..

Tak gdzies kiedys przeczytalem, na odpowiednim tle te pary bylyby podobno
dobrze widoczne przy swieceniu ta lampa. Nie pamietam niestety zrodla,
zacytowalbym je wowczas dokladnie...

a.


Szymon Zietkiewicz

unread,
Dec 4, 2001, 7:01:08 AM12/4/01
to
Witam,

No wlasnie, porzuccie te watpliwosci - ja to sam widzialem.

Odpowiedne tlo to np zwykla kartka papieru, zaware w niej wybielacze
optyczne mocno swieca po wzbudzeniu UV. Pary rteci widac wyraznie jako
cienie na swiecacej kartce.

Wrazenie spore, bo kto by sie spodziewal, ze tyle tego paruje...
Poprosmy Tomasza Plucinskiego, to nam opowie jak takie doswiadczenie
zmontowac - bo to u niego wlasnie to ogladalem :-)

Pozdrawiam,

- Szymon Zietkiewicz

Edyta Muł-Pałka

unread,
Dec 5, 2001, 6:52:53 PM12/5/01
to

Użytkownik "J.F." <jf...@friko6.onet.pl> napisał w wiadomości
news:3c0dc2f1.21258187@nt...

> Bo nic lepszego nie ma :-)
> A czy czesto ... nie przypominam sobie takiego wypadku w domu ..

Mnóstwo moich znajomych miało w dziecństwie przyjemność spróbować rtęć.
Edyta

andy_k

unread,
Feb 6, 2002, 7:19:01 AM2/6/02
to
On Mon, 26 Nov 2001 21:18:33 +0100, "Janusz z Galicji" <dycz...@ceti.pl>
wrote:

> Witam,
>
> Parę linków na chybcika:
> (Gdy gromadziłem materiały nie było jeszcze Internetu)
>http://www.fundacja.pl/referaty/ref98/27-98.htm
>http://bhp.com.pl/Prawo/dzial_VIII/22.htm
>http://www.zb.eco.pl/zb/4-5/polam.htm
>http://www.man.lodz.pl/LISTY/CHEMFAN/mar00/0019.html
> O Polamie mizernie bo to bardzo stara sprawa.
> Serdeczności. Janusz z Galicji
>
>

Cos dla sceptykow do tej starej dyskusji - dzisiaj opublikowany artykul
przegladowy o wplywie wzglednie malych dawek rteci na zdrowie:

http://www.immunesupport.com/library/bulletinarticle.cfm?ID=3318&EM=020602
&PROD =PH155

Mercury From Amalgam Dental Fillings Major Factor in Chronic Fatigue
Syndrome? by Bernie Windham ImmuneSupport.com

02-06-2002
Research including over 1000 peer-reviewed or government studies has been
accumulated from the medical literature, documenting the mechanism by
which mercury causes or is a major factor in over 40 chronic health
conditions. (1)

Also accumulated are the clinical results of over 60,000 cases of amalgam
replacement as followed and documented by doctors with evidence of cure or
significant improvement in these chronic conditions. (1)

The conditions for which mechanisms of causality are documented and
evidence of significant improvement after amalgam replacement include:

Autoimmune problems such as arthritis, MS, Lou Gehrig's Disease(ALS),
Parkinson's/ muscle tremor, Alzheimer's, muscular & joint pain
/fibromyalgia, chron's disease, lupus, scleroderma, Chronic Fatigue
Syndrome(CFS), endometriosis , diabetes (6)

Neurological and mood disorders including memory disorders, depression ,

schizophrenia, insomnia, anger, anxiety & mental confusion,
neuropathy/paresthesia, tinnitus, dizziness/vertigo

Headaches/ migraines, epilepsy, ADD, dyslexia, learning disabilities,
hearing loss, etc. (1,2)

Periodontal diseases such as gingivitis, oral lichen planus, amalgam
tattoos, metal mouth, halitosis, oral keratosis(pre cancer); (1,4)

Immune system conditions such as allergies asthma, multiple chemical
sensitivities, eczema, psoriasis, other skin conditions; cancer(breast,
leukemia,etc.), susceptibility to infections, antibiotic resistant
infection, sinus problems (1,2)

Cardiovascular conditions including tachycardia, angina,
arteriosclerosis,
other heart conditions, hypertension, and other blood conditions (1)

Hormonal problems such as hypothyroidism, adrenal problems, chronic
chills,
Hashimoto's Disease, alopecia/hair loss, urinary/ prostrate problems,
depression, suicidal thoughts (1)

Reproductive problems such as infertility, reduced sperm counts, PMS,
spontaneous abortions, birth defects, developmental disabilities, children
with learning disabilities and low IQ, etc. (1,3)

Chronic eye conditions: inflammation/iritis/astigmatism/myopia
/cataracts/macula degeneration, color blindness, vision disturbances, etc.
(1)


Stomach and digestive problems including leaky gut, chron's disease,
malabsorption of essential minerals and essential fatty acids, blocked
cellular enzymatic processes related to the ATPASE energy function and
sulfur oxidation, (1,2)

There are extensive documented cases (many thousands) where removal of
amalgam fillings led to cure or significant improvement of these serious
health problems. Over 60,000 such clinical cases are compiled in the
documentation as followed and compiled by doctors. The over 60,000 cases
of cure or significant improvements were not isolated cases of cures; the
clinical studies indicated a large majority of most such type cases
treated showed significant improvement.

Mercury's extreme cytotoxicity and neurotoxicity is a major factor in the
neurological conditions, along with its inhibition of basic enzymatic
cellular processes and effects on essential minerals and nutrients in
cells. Mercury is also documented to cause imbalances in neurotransmitters
related to mood disorders. A direct mechanism involving mercury's
inhibition of cellular enzymatic processes by binding with the hydroxyl
radical(SH) in amino acids appears to be a major part of the connection to
allergic/immune reactive conditions such as autism, schizophrenia, lupus,
eczema and psoriasis, scleroderma, and allergies. Immune reactivity to
mercury has been documented by immune reactivity tests to be a major
factor in many of the autoimmune conditions(www.melisa.org). (1,2)

The over 1000 peer reviewed studies mostly either Government studies or
abstracted in the National Library of Medicine(www.nlm.nih.gov/) document
that most people with several amalgam dental fillings get significant
daily exposure to mercury that is the largest source of mercury exposure
for most people and often above the Government health guideline for
mercury. The reason for the high exposure levels from amalgam are
mercury's negative vapor pressure that means it is constantly vaporizing,
along with galvanic electric currents caused by mixed metals in the mouth
that drive mercury and other metals into the body. These are easily
measured which has been widely documented. (1,4)

The studies also document that mercury from amalgam or other sources such
as fish crosses a woman's placenta readily and accumulates to levels in
the fetus at levels usually higher than in the mother. And that mercury in
the mother is transferred at significant levels to a breast-fed infant.
The fact that children have been exposed to levels of highly toxic mercury
thimerosal in vaccinations well beyond Government health guidelines for
mercury is also well documented. Studies document that such mercury
exposures can cause developmental conditions and disorders such as autism,
ADD, learning disabilities, etc. (1,2,3)

The studies also document that due to the high daily exposure from
amalgam, people excrete high amounts of mercury into home and office
sewers which cause levels in sewer plants to be high enough to contaminate
with mercury most of the water bodies they empty into to the extent that
fish and wildlife are contaminated with dangerous levels of mercury. Over
20% of the lakes, all Great lakes, 7% of U.S. river miles, and many bays
are contaminated to the extent warnings have been issued to not eat the
fish. Amalgam is documented to be a major source of mercury in many water
bodies. (5)

References

(1) Common Exposure Levels and Adverse Health Effects from Amalgam
Fillings, www.home.earthlink.net/~berniew1/indexa.html (over 1000 Peer
Reviewed references) and 60,000 clinical cases of amalgam replacement
followed by doctors, www.home.earthlink.net/~berniew1/hgremove.html

(2) Autism, ADD, Pervasive Developmental Disorders, and Learning
Disabilities: the Mercury Connection,
www.home.earthlink.net/~berniew1/indexk.html (over 100 PR studies)

(3) Developmental Effects of Mercury on Infants,
www.home.earthlink.net/~berniew1/fetaln.html

(4) Oral Galvanism: the Battery in Our Mouth,
www.home.earthlink.net/~berniew1/galv.html

(5) DAMS, The Environmental Effects of Amalgam Affect Everyone;
www.home.earthlink.net/~berniew1/damspr2s.html

(6) Lou Gehrig's Disease(ALS), MS, Chronic Fatigue Syndrome(CFS),
Fibromyalgia, Lupus, Parkinson's, and Alzheimer s Disease: the Mercury
Connection, www.home.earthlink.net/~berniew1/indexa.html (several hundred
P.R. references)

Technical contact: B. Windham, 850-878-9024. E-mail:
bern...@earthlink.net


micha...@gmail.com

unread,
Aug 2, 2014, 9:09:11 AM8/2/14
to

Miałem taki przypadek .Chciałem zmierzyć tem .wody w garku termometrem rtęciowym.Pękł woda miała z 60 stop.C .Wode wylałem do zlewu odrazu .
Teraz mnie bolą zatoki i dziwnie sie czuje czy ta rtęć jak sie przedostała do wody to mogła sie zamienić w opary które wdychałem przez minute?. Czy powinienem odkażić zlew ?

zairazki

unread,
Aug 2, 2014, 1:38:11 PM8/2/14
to
U�ytkownik micha...@gmail.com napisa�:
>
> Mia�em taki przypadek .Chcia�em zmierzy� tem .wody w garku termometrem rt�ciowym.P�k� woda mia�a z 60 stop.C .Wode wyla�em do zlewu odrazu .
> Teraz mnie bol� zatoki i dziwnie sie czuje czy ta rt�� jak sie przedosta�a do wody to mog�a sie zamieni� w opary kt�re wdycha�em przez minute?. Czy powinienem odka�i� zlew ?
>
Witaj
Hmmm, no c� - je�eli to prawda to zrobi�e� ... niezbyt rozs�dny krok.
Rt�� w garnku pod wod� by�a zupe�nie bezpieczna, zw�aszcza gdyby
zawarto�� garnka wystyg�a.
Wylewaj�c j� w panice do zlewu spowodowa�e� jej niedopuszczalne
rozproszenie w �rodowisku. Po kolei.
Rt�� w syfonie zlewozmywaka ci nie zaszkodzi. Je�eli nie sp�uka�e� jej
du�� ilo�ci� wody, mo�esz rozebra� ostro�nie syfon nad wiadrem, zebra�
rt�� do wiadra wraz z wod�, szlamem itd. i ewentualnie zastanowi� si�
nad utylizacj�. Je�eli sp�uka�e� intensywnie wod� zlew, no to kicha -
rt�� posz�a do kanalizacji i nic nie zrobisz (poza zachowaniem tego w
tajemnicy przed reszt� �wiata ze zrozumia�ych wzgl�d�w. Po pierwsze -
nie ma siďż˝ czym chwaliďż˝.)

Zatoki i samopoczucie to raczej psychika. Rt�� nawet gdyby� j� wypi� z
zawarto�ci� garnka nie zaszkodzi�aby ci w tym tempie - wi�c wyluzuj i
we� ewentualnie co� na przezi�bienie, a nie antyrt�ciowego.
Wdychanie tak �ladowej ilo�ci opar�w rt�ci przez minut� - jak
podejrzewam - nie zaszkodzi�oby nawet niemowl�ciu le��cemu obok p�yty
grzejnej w kuchni. Nie ta skala, nie ten czas.
Zlewu nie da si� odkazi� - rt�� sp�yn�a zapewne do kanalizacji,
ewentualnie sprawd� pod lup� czy nie wida� kropelek rt�ci przy wlocie
do kratki w zlewozmywaku - je�eli nie, to nie musisz nic robi�. Poza
normalnym u�ywaniem zlewu i kuchni oczywi�cie. Je�eli jeste�
przesadnie ostro�ny - wyrzu� na z�om garnek. Z tym, �e je�eli jest
emaliowany i w dobrym stanie, to niekoniecznie bym go wyrzuca�. Je�eli
nowoczesny stalowy, to bym siďż˝ ewentualnie zastanowiďż˝, ale raczej
dalej bym go u�ywa�.

Tak wi�c wyluzuj. Nie widz� absolutnie �adnych podstaw do paniki.

Spokojnego weekendu

zairazki

J.F.

unread,
Aug 3, 2014, 3:45:49 AM8/3/14
to
Dnia Sat, 02 Aug 2014 19:38:11 +0200, zairazki napisaďż˝(a):
> Zatoki i samopoczucie to raczej psychika. Rt�� nawet gdyby� j� wypi� z
> zawarto�ci� garnka nie zaszkodzi�aby ci w tym tempie - wi�c wyluzuj i
> we� ewentualnie co� na przezi�bienie, a nie antyrt�ciowego.

Z tym ze wypita metaliczna szkodzi mniej niz wdychana.

> Wdychanie tak �ladowej ilo�ci opar�w rt�ci przez minut� - jak
> podejrzewam - nie zaszkodzi�oby nawet niemowl�ciu le��cemu obok p�yty
> grzejnej w kuchni. Nie ta skala, nie ten czas.

Owszem ... ale taki nagly atak zatok ? Psychiczny ?
temperatura troche przyspieszyla parowanie


> Je�eli jeste�
> przesadnie ostro�ny - wyrzu� na z�om garnek. Z tym, �e je�eli jest
> emaliowany i w dobrym stanie, to niekoniecznie bym go wyrzuca�. Je�eli
> nowoczesny stalowy, to bym siďż˝ ewentualnie zastanowiďż˝, ale raczej
> dalej bym go u�ywa�.

Stal jest akurat na rtec dosc odporna.
Inne metale mniej ... ale amalgamat w zebach nie zabija.

J.

szklan...@gmail.com

unread,
Aug 10, 2014, 6:17:17 AM8/10/14
to
użytkownik Edyta Muł-Pałka napisał:
> Witam wszystkich.
> Rozbił mi się termometr, rtęć wyciekła na koc.
> Czy wystarczy wytrzepać i wyprać żeby nadawał się do bezpiecznego
> użytkowania czy też trzeba zrobić coś jeszcze?
> Dziękuję z góry za pomoc.
> Edyta


Wezwij straz i antyterrorystow.
http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100115/LUBLIN/750444099

szklan...@gmail.com

unread,
Aug 10, 2014, 6:40:05 AM8/10/14
to
I wstrzyknik koniecznie 20 dawek po 3g edta, dozylnie. W gabinecie oczywiscie.

Źródła chelatacji sięgają roku 1893 i wiążą się z nazwiskiem Alfreda Wernera, chemika, który w 1913 roku otrzymał Nagrodę Nobla za opracowanie teorii dotyczącej wiązania metali przez organiczne cząsteczki. Po raz pierwszy w medycynie zastosowano ją w 1948. Wtedy to, podczas odtruwania pracowników fabryki akumulatorów ołowianych w USA, po raz pierwszy wykorzystano EDTA (etylenodiaminotetraacetic). Wyniki kuracji były zaskakujące. Okazało się, że u pacjentów jednocześnie występuje zanikanie objawów miażdżycy, co wpływa na polepszenie samopoczucia i stanu zdrowia. Tej poprawy nie mogło spowodować jedynie usunięcie ołowiu!

0 new messages