Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Biały szkwał - jakie wnioski ?

557 views
Skip to first unread message

Ejsmont

unread,
Aug 22, 2007, 6:19:01 AM8/22/07
to
Witam.
Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować
i zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).

Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła.
Jest to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał
był wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
szkwału.

W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
schemat działania:
1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
3. Zrzuć żagle
4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
łodzi a nie na kokpit z załogą)
5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.

To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.

Michał Grodecki

unread,
Aug 22, 2007, 6:27:31 AM8/22/07
to
Dnia 2007-08-22 12:19, Użytkownik Ejsmont napisał:
> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
> schemat działania:
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)
> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.

Ja bym dodał jeszcze jedną możliwość - zostawić niewielki skrawek foka
(jeżeli rolfok jest pewny!) i ustawić się z wiatrem. Podnieść miecz
(żeby zredukować ewentualną nawietrzność) i wiać z wiatrem fordewindem
lub pełnym baksztagiem, wybierając kurs tak żeby nie władować się w
twardy brzeg lub kamienie.

Co by nie było grot w dół za wszelką cenę - jak się nie da inaczej to
ciąć fał i lazy jacka (jeżeli przeszkadza).

--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy

MarcinZ

unread,
Aug 22, 2007, 6:33:47 AM8/22/07
to
On Aug 22, 12:19 pm, Ejsmont <ejsmony.lukasz_wyt...@farmacja.pl>
wrote:

Witam !

Miałem przyjemność spotkać taką burzę w tym roku, byłem niedaleko
brzegu, zrzuciłem żagle i wyrzuciłem z dziobu dwie kotwice na pełnej
długość przywiązane do stopy masztu. Zdryfowałem powoli w szuwary, w
międzyczasie podnosząc z wody silnik i płetwę sterową.

Ale większość mazurskich kabinówek ma tendencję do ustawienia się
burtą do wiatru i stania dość stabilnie w takim dryfie, jak mamy miecz
i zbliżymy się do brzegu to niefajnie, jak wyjmiemy to zwiększymy
prędkość. ALe przy takiej sile wiatru jak wczoraj to wiatr w
takielunek i burtę potrafi nas wywrócić więc trzeba coś wyrzucić aby
nas trzymało rufą bądź dziobem do wiatru.

pozdrawiam
Marcin

Dawidus

unread,
Aug 22, 2007, 6:36:47 AM8/22/07
to
Moje uwagi do Twoich wniosków:

> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący schemat
> działania:
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!

Osoby mniej wysportowane i silne, kobiety, dzieci, osoby starsze wręcz
przeciwnie, pod pokład i najlepiej plackiem na podłogę - korzystne obniżenie
środka ciężkości

> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)

ok.

> 3. Zrzuć żagle

w niktórych sytuacjach warto pozostawić sobie drobny skrawek jeśli mamy
przedni żagiel na sztywnym sztagu. W razie zgaśnięcia silnika może nadać nam
tą odrobinę niezbędnej manewrowości.

> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać,

ze sterownością w kursach baksztagowych i fordewindowych to akurat odwrotnie
jak piszesz.

>maszt poleci na przód

to fakt ale tego nie zakładamy

> łodzi a nie na kokpit z załogą)
> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.

taki manewr raczej zakończy się wywrotką jeśli już może do niej dojść ,
patrz filmik w TVP1, TVP3 i TVN24

>
> To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.

Dawid szewczuk


Jacek Rosłonek

unread,
Aug 22, 2007, 6:39:32 AM8/22/07
to
> Osoby mniej wysportowane i silne, kobiety, dzieci, osoby starsze wręcz
> przeciwnie, pod pokład i najlepiej plackiem na podłogę - korzystne
obniżenie
> środka ciężkości
>
ale po wywrotce kapota...
IMO w kapok i na burte nawietrzna. przy wywrotce albo wejnda na burte albo
spadna na zagle a nie zagle na nie i pomagaja balastowac


wilczur

unread,
Aug 22, 2007, 6:41:28 AM8/22/07
to
Dodał bym jeszcze kilka punktów:
1. All hands on deck :) i to w KAPOKACH zakładać wszyscy łącznie ze
sternikiem uprzedź załogę o szkwale i o wzmożonym balastowaniu jachtu,
nisko na nogach, nie siedzieć na dupie, patrzeć na latające rzeczy
dookoła, generalnie wzmożona czujność. Jeżeli jest czas zaształować co
się da żeby nie latało. Kazać wszystkim się słuchać. No i na koniec po
tym wszystkim jakiś luźny żarcik ;) dla uspokojenia duszy.
2,3,4,5 ok
Ja bym nie podnosił miecza bo zabawy na jachtach z tym jest sporo a
pracy koniecznej do wykonania jeszcze więcej, jeżeli są wolne ręce
mogą podnieść chociaż podnieść powinno iść łatwo jednak opuścić miecz
jest gorzej.... ja miecz zostawiam.
OBSERWACJA dookoła czy komuś można pomóc bez narażania własnej załogi.
RATOWANIE ludzi jest OBOWIĄZKIEM każdego kapitana! Nie zapominajcie o
tym.

Co do ucieczki jeżeli jest to szkwał to zasuwać generalnie tam gdzie
łódka chce czyli z falą i wiatrem, czujnie żeby nie rozkołysać
(balastować). Jeżeli jest coś co może stanowić dryf kotwę to wywalić
na cumce za rufą. Na mazurach nie wyrzucał bym kotwicy (wydaje mi się
że wyrwie knagę przy delikatnym kontakcie z dnem). Generalnie
najważniejsze - niedopuścić do takiej sytuacji

"Refuj się pierwszy a będziesz ratował innych"

Andrzej Bogacki

unread,
Aug 22, 2007, 7:55:24 AM8/22/07
to

> To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.

O, w koncu jakies konstruktywne wnioski. (ze smutkiem czyatalem te pyskowke
od wczoraj)
Calkowite zrzucanie zagli przed silnym wiatrem wydaje sie naturalnym
odruchem ale jednak nie najlepszym rozwiazaniem bo pozbawia nas sterownosci.
To samo z wyciągnieciem miecza. Do jasnej cholery prawie wszyscy (nie
koniecznie tu na grupie ale "zwykli" zeglarze) sa przekonani, ze miecz
utrudnia wywrotke. Logika tu nie ma zadnego znaczenia i choc tlumacze to na
kursach to "nie chca" o tym pamietac!!
Ta wywracajaca sie lodeczka (film w TV), ktora szla na samym patyku troche
mnie jednak zaskoczyla ale tez od razu pomyslalem sobie"czemu gosc ustawia
sie burta"???? Czy bez zagli (i silnika mogl jakos z tym walczyc??)
Napiszcie tez przy okazji bo - wstyd sie przyznac ale nie mam pewnosci -
czy lepiej pozbawic sie calkowice zagli czy zostac np. z rozwinietym,
wyluzowanym fokiem (bo np. strch kogos wyslac na dziob do zrzucenia i
zwiniecia foczka) lub tez silnie zrefowanym grotem? Czy np. zrzucenie zagli
i wyrzucenie kotwicy z dziobu nam pomoze czy zaszkodzi?

Sam przezylem 3 biale szkwaly na Mazurach ale zawsze zdazylem zwiac do
brzegu wiec nie wiem jak bym sie zachowal jakbym jednak nie zdazyl.


Lukasz Michalski

unread,
Aug 22, 2007, 6:52:08 AM8/22/07
to
Ejsmont pisze:

> Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
> szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła.
> Jest to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał
> był wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
> Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
> typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
> szkwału.

Po doświadczeniach z pierwszego silnego uderzenia wiatru wręczam jednemu
załogantowi lornetkę i każę obserwować co jakiś czas na drzewa i jachty
na nawietrznej jeżeli widzę nawet średnio podejrzaną czarną chmurę
gdziekolwiek.

>
> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
> schemat działania:
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!

W kapokach....

> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)

Jeżeli to silnik przyczepny nic nie da, a można go tylko uszkodzić -
będzie wychodził z wody jak szczyt fali będzie się zbliżał do rufy. A z
wiatrem i tak bez silnika na samym maszcie popłyniesz wystarczająco szybko.

> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)

Lepiej pełnym baksztagiem na skrawku foka - o ile jest sztywny roler.
Jak nie to na gołym maszcie. O ile jest miejsce do zawietrznego brzegu.
Jak nie ma to próbowałbym jak najdłużej utrzymać wysokość na żaglach.
Jak się nie da to celować tam, gdzie nie ma drzew.

> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>

...albo się położyć.

Stawanie w lini wiatru to utrata prędkości. Jak nie masz prędkości, a
masz postawione żagle, to już niewiele od Ciebie zależy, więcej od
szczęścia.

Ja przyjąłem z powodzeniem uderzenie ~8B (na oko) Morsem RT w pełnym
bajdewindzie. Potem zredukowałem zbut duży przechył odpadając do połówki
i płynąc na wyluzowanym grocie i lekko podebranym foku - tak żeby
minimalna siła ciągu na foku nie ustawiała mi jachtu do wiatru. Nie
wyobrażam sobie przyjmowania uderzenia szkwału w ostrym bajdewindzie.
Często ciężko ocenić dokładny kierunek skąd nadejdzie wiatr. Pomyłka o
20 stopni (w kierunku kąta martwego) może być katastrofalna w skutkach.
Wydaje mi się, że lepiej przyjąć pełniej i zredukować trochę miecza.

Reasumując: nie ma jednego sprawdzonego sposobu. Zawsze bedzie "o
ile...", "jeżeli..", "na jachcie X...." itp... Nic nie zastąpi
doświadczenia i znajomości jachtu. A doświadczenia można chociażby
nabrać pływając omegą w silnym wietrze. Lepsze to niż tworzenie
instrukcji obsługi szkwału :-)

pzdr,
Łukasz Michalski

MarcinZ

unread,
Aug 22, 2007, 7:08:49 AM8/22/07
to
Witam !

> Ta wywracajaca sie lodeczka (film w TV), ktora szla na samym patyku troche
> mnie jednak zaskoczyla ale tez od razu pomyslalem sobie"czemu gosc ustawia
> sie burta"???? Czy bez zagli (i silnika mogl jakos z tym walczyc??)

Był ustawiony rufą, wiatr był na czole szkwału dość nieregularny więc
po prostu rufa dostała akurat podmuchu z lewej i płynęła szybciej niż
dziób stąd da szybka zmiana kursu, na półwiatr :) podejrzewam, że na
ster nie było reakcji. W tej sytuacji lepsze może wydawało by się
zareagowanie 30 sek wcześniej i ustawienie się dziobem do wiatru. Ale
przy tak silnym wietrze jest mało sposobów na reakcję.

Ewentualne dryfkotwy przywiązujemy raczej do stopy masztu a nie
śmiesznych knag i przez półkluzy, jeżeli są.

Pozdrawiam
Marcin

->> mazury.info.pl <<-

unread,
Aug 22, 2007, 7:35:16 AM8/22/07
to
On Wed, 22 Aug 2007 12:55:24 +0100, "Andrzej Bogacki"
<andrz...@interia.pl> wrote:
>Ta wywracajaca sie lodeczka (film w TV), ktora szla na samym patyku troche
>mnie jednak zaskoczyla ale tez od razu pomyslalem sobie"czemu gosc ustawia
>sie burta"???? Czy bez zagli (i silnika mogl jakos z tym walczyc??)

Gdzies przeczytalem (informacja nie_potwierdzona), ze sternik tego
jachtu z TV, mial ok. 1 promila alkoholu we krwi.

Jezeli ktos utonal - pojdzie siedziec. Zmarnuje sobie zyczie przez
kilka piwek.

Dotyczy to takze sternikow pozostalych jachtow, ktore sie wywrocily.

--
Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl

Paweł Suwiński

unread,
Aug 22, 2007, 7:44:16 AM8/22/07
to
Dnia śro, 22 sie 2007 tako rzecze Andrzej Bogacki:

> Napiszcie tez przy okazji bo - wstyd sie przyznac ale nie mam
> pewnosci - czy lepiej pozbawic sie calkowice zagli czy zostac np. z
> rozwinietym, wyluzowanym fokiem (bo np. strch kogos wyslac na dziob
> do zrzucenia i zwiniecia foczka) lub tez silnie zrefowanym grotem?

IMHO przy takim dłuższym szkwale wyluzowany fok, jeżeli to nie
sztormowy, to długo nie wytrzyma. Wytrzepie się, albo porwie.

Jeżeli widać, że nadchodzi kurzawa, drzewa padają, a nie jesteśmy
zarefowani, to według mnie najlepiej błyskawicznie zrzucić i pogasić
żagle oraz odpaść do fordewindu by móc pojechać "na linach".

Oczywiście ta metoda się nie nadaje jeżeli do brzegu zbyt blisko, a
brzeg jest kamienisty.


> Czy np. zrzucenie zagli i wyrzucenie kotwicy z dziobu nam pomoze czy
> zaszkodzi?

Przy dużej fali lina kotwiczna albo knaga mogą nie wytrzymać. Jednak
to zawsze jest jakaś metoda awaryjna, którą można mieć w rękawie. Plan
awaryjny od planu awaryjnego itd.


> Sam przezylem 3 biale szkwaly na Mazurach ale zawsze zdazylem zwiac
> do brzegu wiec nie wiem jak bym sie zachowal jakbym jednak nie
> zdazyl.

Ja jeden nad Zegrzem na katamaranie Bazyliszku i wtedy właśnie
pojechaliśmy fordewindem na linach chowając się ostatecznie za wyspę.
I jeszcze ze dwa bym naliczył na Mazurach, ale byliśmy wtedy na
dzielnych łódkach (Nash 20 i DZ) przygotowani odpowiednio wcześnie na
sztormowanie, więc aż takich wrażeń nie było.


--
Uzdrawiam
Paweł Suwiński
"470tką turystycznie HOWTO" (Mazury/Wisła) - dołącz do nas!
http://www.dracono.webpark.pl/470tka_turystycznie.html

waalky

unread,
Aug 22, 2007, 8:34:20 AM8/22/07
to
Andrzej Bogacki napisał:

> Ta wywracajaca sie lodeczka (film w TV), ktora szla na samym patyku troche
> mnie jednak zaskoczyla ale tez od razu pomyslalem sobie"czemu gosc ustawia
> sie burta"????

Ktos we wczesniejszym watku napisal, ze tuman spienionej wody byl
poprzedzony bardzo silnym podmuchem wiatru.
Lodka widoczna na filmie prawdopodobnie plynela na silniku majac opuszczony
miecz. Przy tym pierwszym uderzeniu wiatru zaczela ostrzyc, co wygladalo
jakby chcieli sie ustawic dziobem do wiatru. Prawdopodobna kontra sterem nie
przyniosla oczekiwanego efektu.
IMO, gdyby mieli podniesiony miecz, to lodka nie bylaby nawietrzna, lub az
tak bardzo nawietrzna i istniala szansa na pozostanie na poprzednim kursie.

--
Pozdrawiam
Andrzej Walczak


Sebastian_Barylski

unread,
Aug 22, 2007, 8:44:27 AM8/22/07
to
niespamuj rzecze:


> Osoby mniej wysportowane i silne, kobiety, dzieci, osoby starsze wręcz
> przeciwnie, pod pokład i najlepiej plackiem na podłogę - korzystne
> obniżenie środka ciężkości

Nigdy! Obniżenie środka ciężkości, w tych warunkach nic nie da. A łódka po
wywrotce może stać się dla tych pod pokładem śmiertelną pułapką.
(Nurkowałem kiedyś po burzy na Niegocinie pod wywrócony do góry dnem jacht
w poszukiwaniu ludzi. Nawet przy już spokojniejszych warunkach nie byłoby
łatwo się stamtąd wydostać. Nikomu tego nie życzę.)
Stare, sprawdzone żeglarskie zalecenie na sztorm: wszyscy, bez wyjątku, na
pokład, obowiązkowo w kapokach.

A, swoją drogą, gorąco rekomenduję książeczkę kpt. Klemensa
Grzegorskiego "Jak żeglować w trudnych warunkach na śródlądziu". Bardzo
esencjonalna i fachowa pozycja. Jest tam również i o białym szkwale.

Jacek Rosłonek

unread,
Aug 22, 2007, 8:51:04 AM8/22/07
to

> A, swoją drogą, gorąco rekomenduję książeczkę kpt. Klemensa
> Grzegorskiego "Jak żeglować w trudnych warunkach na śródlądziu". Bardzo
> esencjonalna i fachowa pozycja. Jest tam również i o białym szkwale.

to chyab z tej ksiazki wyczytalem jedna z wazniejszych sentecji, ktora
czesto sprawdza sie= w trudnyc warunkach odbierz kobiecie ster bo pomyli
kierunki.
mezczyzna za to pomyli kolory


Paweł Suwiński

unread,
Aug 22, 2007, 9:07:00 AM8/22/07
to
Dnia śro, 22 sie 2007 tako rzecze Jacek Rosłonek:

> to chyab z tej ksiazki wyczytalem jedna z wazniejszych sentecji,
> ktora czesto sprawdza sie= w trudnyc warunkach odbierz kobiecie ster
> bo pomyli kierunki.

Ano nie ma tu śmiechu, ja ostatnio przeżyłem sytuację mrożącą krew w
żyłach na wycieczce rowerowej jak swej lubej jadacej z przodu
powiedziałem "zjedź do prawej bo samochód jedzie". Teraz używam
określeń "do krawędzi" i "do środka" :|.


> mezczyzna za to pomyli kolory

Z RGB nie powinien mieć problemu, ale dalej to rzeczywiście może być
gorzej ;).

Tomek Janiszewski

unread,
Aug 22, 2007, 9:47:24 AM8/22/07
to
->> mazury.info.pl <<- <zbyszek@_wytnij-to_mazury.info.pl> napisał(a):

> Jezeli ktos utonal - pojdzie siedziec. Zmarnuje sobie zyczie przez
> kilka piwek.

Hmmm, czy sterta puszek po piwie (_tylko_i_wyłacznie_ wyzbieranych z wody
lub szuwarów) jaka wypełnia obecnie achterpik "Leśnego Dziadka" mogłaby
zostać wykorzystana jako dowód (w tym wypadku mylny) w sprawie? :->

Pozdrawiam
Tomek "sprzątający selektywnie Mazury" Janiszewski

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

wiesiek s.

unread,
Aug 22, 2007, 9:49:12 AM8/22/07
to

> Calkowite zrzucanie zagli przed silnym wiatrem wydaje sie naturalnym
> odruchem ale jednak nie najlepszym rozwiazaniem bo pozbawia nas
> sterownosci.
> To samo z wyciągnieciem miecza. Do jasnej cholery prawie wszyscy (nie
> koniecznie tu na grupie ale "zwykli" zeglarze) sa przekonani, ze miecz
> utrudnia wywrotke. Logika tu nie ma zadnego znaczenia i choc tlumacze to
> na kursach to "nie chca" o tym pamietac!!

Z tym mieczem, to nie takie oczywiste. Bez miecza nowoczesna łódka
całkowicie traci sterowność. Jakiś kawałek trzeba zostawić.

Zdrówka
Wiesiek


Paweł Księżopolski

unread,
Aug 22, 2007, 9:52:14 AM8/22/07
to
Witam

> Przy tym pierwszym uderzeniu wiatru zaczela ostrzyc, co wygladalo
> jakby chcieli sie ustawic dziobem do wiatru.

Być może wcale nie chcieli.
Warto zauważyć, że w momencie, w którym prawdopodobnie
uderzył ich silny szkwał - cała załoga stała w kokpicie.
Jest możliwe, że tych kilka stojących osób, przy takiej
prędkości wiatru zwiększyło nawietrzność jachtu do takiego
stopnia, że sternik nie miał już szansy na powrót na poprzedni
kurs.

Paweł Księżopolski

OJCIEC

unread,
Aug 22, 2007, 10:26:54 AM8/22/07
to
A ja mam pytanie. Nikt nie rozwazal mozliwosci polozenia masztu. W takiej
sytuacji obnizamy srodek ciezkosci, zmniejszamy opor ( brak linek ) moze
wtedy lodka sie przewroci?
Tadeusz Bobek
Użytkownik "wiesiek s." <wiesiek...@neostrada.pl> napisał w wiadomości
news:fahf6d$que$1...@nemesis.news.tpi.pl...

Jerzy Makieła

unread,
Aug 22, 2007, 10:29:41 AM8/22/07
to
OJCIEC pisze:

> A ja mam pytanie. Nikt nie rozwazal mozliwosci polozenia masztu.

Kładłeś maszt w szkwale?


--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl
http://galeria.makiela.pl
GSM 601-938-951

Bartek

unread,
Aug 22, 2007, 10:32:11 AM8/22/07
to
Jerzy Makieła pisze:

> OJCIEC pisze:
>> A ja mam pytanie. Nikt nie rozwazal mozliwosci polozenia masztu.
>
> Kładłeś maszt w szkwale?
>
>
Ale zanim uderzy? W ramach przygotowan do sztormu?Wtedy jacht powinien
sie zachowywac jak lupina orzecha na wodzie....

Bartek

Piotr Zakrzewski

unread,
Aug 22, 2007, 10:37:30 AM8/22/07
to
Bartek pisze:


A próbowałeś chodzić szybki i sprawnie po łódce która ma położony maszt?
Widziałeś kiedyś skutki przepłynięcia dużej motorówki robiącej fale obok
jachtu ze złożonym masztem?


> Bartek

Zakrzu

Andrzej Remiszewski

unread,
Aug 22, 2007, 10:42:26 AM8/22/07
to

Użytkownik "Jerzy Makieła" < napisał >
> Kładłeś maszt w szkwale?
>
>
A przed szkwałem?!


OJCIEC

unread,
Aug 22, 2007, 10:44:11 AM8/22/07
to
No wlasnie nie widzialem, wiec zadaje pytanie. Ale dlaczego odpowiadacie na
moje pytanie pytaniem, tego akurat nie wiem, to moda jakas nowa czy co?
A po co lazic po lodce od rufy do dziobu ( bo w tym przypadku to maszt
lezacy bardzo utrudnia). Jak lodka ma nizej polozony srodek ciezkosci to
chyba lepiej jej bedzie na fali jak przeplynie motorowka. Jak sie myle to
napiszcie.
Pozdrawiam,
Tadeusz
Użytkownik "Piotr Zakrzewski" <zak...@op.pl> napisał w wiadomości
news:fahhnl$v04$1...@news.onet.pl...

Mariusz Główka

unread,
Aug 22, 2007, 10:47:21 AM8/22/07
to
wiesiek s. <wiesiek...@neostrada.pl> napisał(a):

> Z tym mieczem, to nie takie oczywiste. Bez miecza nowoczesna łódka
> całkowicie traci sterowność. Jakiś kawałek trzeba zostawić.

Zalecane jest zostawienie jakieś 1/3 miecza. Fakt, ze w ferworze walki nie
wiedziałbym ile to jest 1/3. Prawdopodobnie wyciągnąłbym cały i ciutasek
opuścił. Tak zresztą robię jak idę na silniku. Bez miecza idzie jak balia.
Z drugiej strony chyba lepiej nie mieć sterowności niz leżeć. Mówię o
warunkach mazurskich, gdzie zazwyczaj jak wjedziesz w krajobraz to nic się
nie stanie.

Bartek Hryszkiewicz

unread,
Aug 22, 2007, 10:48:33 AM8/22/07
to
Piotr Zakrzewski pisze:
Fakt, troche kolebalo... Ale chyba lepsze mocne bujanie niz mozliwa
wywrotka? Pytam, bo nie doswiadczylem takiego szkwalu na jeziorze
(zwykle juz cumowalem przy brzegu ) a chcialbym byc chociaz
"teoretycznie" przygotowanym - wiedziec jakie rozwiazanie odrzucic, a
jakie nie.

Pozdrawiam

Bartek

Message has been deleted

Jerzy Makieła

unread,
Aug 22, 2007, 10:48:40 AM8/22/07
to
Andrzej Remiszewski pisze:

> A przed szkwałem?!

Jaką masz gwarancję, że nie uderzy w połowie składania masztu?
Dla mnie porada w stylu takiej bardziej dla samobójców:-(((

Bartek Hryszkiewicz

unread,
Aug 22, 2007, 10:50:54 AM8/22/07
to
Piotr Zakrzewski pisze:
Fakt, troche kolebalo i ciezko sie chodzilo bo maszt przeszkadzal... Ale

Andrzej Remiszewski

unread,
Aug 22, 2007, 10:50:30 AM8/22/07
to

Użytkownik "Ejsmont" <> napisał >

> Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
> szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła. Jest
> to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał był
> wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
szkwału.

Niekoniecznie "białego" ale zawsze dośc silnego plus gradobicie i pioruny -
więc warto ZAUWAŻYC taką chmure.

>
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!

Bezwzględnie i to w kapokach (kamizelkach). Wnętrze może stac sie PUŁAPKĄ.

2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)

Odpal, zeby był odpalony, bo w szkwale to będzie dużo trudniejsze, no i
niech sie nagrzeje.

> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)

> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>


A te punkty to zależa już od: rodzaju i stanu łodki, kwalifkacji i stanu
załogi, ilości miejsca po zawietrznej i rodzaju brzegu.
Na starych Venusach pewnie jechałbym na foku do ostatniej chwili z wiatrem,
bez miecza, ryzykujac ze "wbije" mnie w szuwarki ( o ile po zawietrznej
byłyby szuwarki) i ryzykujac podarcie foka i połamanie steru.
Na jachcie z dużym silnikiem może probowałbym iśc pod wiatr na silniku, moze
z połozonym (o ile czs by pozwolił) masztem.
Na czyms małym i sabym może próbowałbym stanąc na kotwicy rzuconej z dziobu,
nawet gdyby miała ona byc wleczona po dnie.


Ale nikt nie pisze o jednym: POZAMYKAC DEKLE, KLAPY, OKNA I ZEJŚCIÓWKI!
Wtedy łodka połozona na wodzie nie musi dostac tyle wody, żeby leżec
bezpowrotnie!


Jacek Kijewski

unread,
Aug 22, 2007, 10:52:13 AM8/22/07
to

Zwinąć żagle.

Wypiąć bom, położyć obok, przejść na dziób, zdjąć zawleczkę, wyjąć
przetyczkę od sztagu (zakładamy, że mamy bramę z talią), założyć "widelec"
na rufie, wrócić na dziób (o ile pamiętamy, zaczynamy od widelca),
poluzować talię, złapać maszt, ułożyć na widelcu, wybrać talię,
zabezpieczyć sztywny sztag, zaknagować "fał". W międzyczasie podłożyć
jakąś gąbkę pod widelec.

Nie masz nic lepszego do roboty przed szkwałem? Uważasz, że dobrą sytuacją
do przyjęcia szkwału jest maszt z poluzowanym takielunkiem i załoga
biegająca po pokładzie?

--
Sail-ho portal żeglarski i sklep wysyłkowy tel.:+48 58 669 46 06
http://www.sail-ho.pl fax :+48 58 669 46 05
http://sklep.sail-ho.pl
Nasz nowy sklep żeglarski: Gdynia, marina, budynek YK Stal, codziennie 10-18.

wiesiek s.

unread,
Aug 22, 2007, 10:53:14 AM8/22/07
to
Moim zdaniem bez sensu. Położony maszt to bardzo niebezpieczny przedmiot.
Nie można go zamocować. On sam i jeszcze luźne liny stwarzają olbrzymie
zagrożenie. Uderzenia, zaplątania, uduszenia.

Wiesiek


Mariusz Główka

unread,
Aug 22, 2007, 10:55:08 AM8/22/07
to
OJCIEC <tadeus...@wp.pl> napisał(a):

> No wlasnie nie widzialem, wiec zadaje pytanie. Ale dlaczego odpowiadacie na
> moje pytanie pytaniem, tego akurat nie wiem, to moda jakas nowa czy co?
> A po co lazic po lodce od rufy do dziobu ( bo w tym przypadku to maszt
> lezacy bardzo utrudnia). Jak lodka ma nizej polozony srodek ciezkosci to
> chyba lepiej jej bedzie na fali jak przeplynie motorowka. Jak sie myle to
> napiszcie.

Problem polega na tym, ze jak jest fala (od motorówki) to mnie już ze trzy
razy zdarzało się łapać maszt, bo zlatuje ze stojaka. Możnaby ewentualnie go
dobrze związać jakimś krawatem.

A co dalej jak leży? Nie wiem. Rufa jest głębiej zanurzona, a z tyłu masz
ładnych parę metrów ogona. Przy manewrowaniu jest to utrudnienie, ale jak
idziesz bez sterowności to w zasadzie co za różnica. Inna sprawa, że tak jak
ktoś pisał, przejście na dziób bez masztu w rozkołysie to problem. Kiedyś na
Śniardwach uciekaliśmy przed burzą Bimboszem i stanęliśmy jakieś 100 m od
brzegu na kotwicy. Zanyrzenie Bimbosza nie pozwalało bliżej podejść.
Położyliśmy maszt bo bałem się że nam dupnie piorun. Później jak dmuchnęło
i rozkołysało jezioro, trzeba było iść na dziób podebrać kotwicę i wtedy
pierwszy i ostatni raz czołgałem się na łódce. Inaczej się nie dało.

Tomek Cłapa

unread,
Aug 22, 2007, 10:53:04 AM8/22/07
to
Dnia 22-08-2007 o 16:44:11 OJCIEC <tadeus...@wp.pl> napisał(a):

> No wlasnie nie widzialem, wiec zadaje pytanie. Ale dlaczego odpowiadacie
> na
> moje pytanie pytaniem, tego akurat nie wiem, to moda jakas nowa czy co?
> A po co lazic po lodce od rufy do dziobu ( bo w tym przypadku to maszt
> lezacy bardzo utrudnia). Jak lodka ma nizej polozony srodek ciezkosci to
> chyba lepiej jej bedzie na fali jak przeplynie motorowka. Jak sie myle to
> napiszcie.
> Pozdrawiam,
> Tadeusz


Miałem kiedyś podobne zdanie.
Szybciutko wyprostowała mnie przygoda ze złożonym masztem na Darginie,
przy dość dużym zafalowaniu jak na warunki mazurskie.
Skończyło się na tym, że we dwóch walczyliśmy z masztem, który koniecznie
chciał się uwolnić przez burtę.
Trzeci walczył z ciągle zalewanym silnikiem.
O komunikacji na pokładzie, a nawet w kokpicie nie było co marzyć.


--
Pozdrawiam T.J.C.

rk...@onet.eu

unread,
Aug 22, 2007, 10:55:03 AM8/22/07
to

> A po co lazic po lodce od rufy do dziobu ( bo w tym przypadku to maszt
> lezacy bardzo utrudnia). Jak lodka ma nizej polozony srodek ciezkosci to
> chyba lepiej jej bedzie na fali jak przeplynie motorowka. Jak sie myle to
> napiszcie.

W tym przypadku pomocny bedzie raczej duzy moment bezwladnosci > "Dzielnosc
Morska" Cz. Marchaj.

A co do Twojego pierwszego pytania, dotyczącego kladzenia masztu, to jestem
przekonany, ze ilosc czasu potrzebna na skladanie masztu jest porownywalna, w
wiekszości przypadkow, z czasem schronienia sie w porcie/przy brzegu. Po co
dodatkowo komplikowac zycie niełatwa operacja kladzenia masztu?

Pzdr.
R.K.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Batiar

unread,
Aug 22, 2007, 11:00:28 AM8/22/07
to
On 22 Sie, 12:19, Ejsmont <ejsmony.lukasz_wyt...@farmacja.pl> wrote:
> Witam.
> Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
> zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
> wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować
> i zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
> zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
> aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
> oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).

>
> Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
> szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła.
> Jest to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał
> był wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą.
> Należy więc szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten
> typ chmury i zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego
> szkwału.
>
> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
> schemat działania:

> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)
> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>
> To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.

Przeczytałem całą dyskusję, część wypowiedzi słuszna inne trochę mnie
dziwią i może dołożę swoje 5 groszy.
Przezylem takiee szkwały kolejno na Balatonie, Bełdanach i na
Adriatyku (Neverin).
Wypowiedzi w TV o nagłym uderzeniu wiatru są nieporozumieniem. Zarówno
cumulonimbus jak i cos podobnego do Neverinu, czyli zbliżająca się z
całego horyzontu granatowa chmura ( i pod cumulonimbusem i pod nią idą
masy bardzo zimnego powietrza) nadchodzi wolno. Jedna z relacji to
potwierdza; o 1500 widac bylo chmurę a o 1600 uderzyl wiatr.
Tak to sam zaobserwowałem we wszytskich trzech przypadkach. Ostatnim
sygnałem pzred uderzeniem jest cisza - zero wiatru i w ciągu kilku
minut rozpetuje się piekło.Tez trwa kilka minut poczym następuje
potworna ulewa, czasem równocześnie.
Absolutnie zgadzam się z tymi co twierdzą, że nie powinniśmy być na
wodzie jeśli zauważymy taką chmurę a do brzegu mamy mniej niż godzinę.
To warunek rozsadku.
Na Bełdanach znalazłem się na wodzie bo zaganiałem do brzegu moich
instruktorów z kursem. Zrzucilem żagle, nawet co mogłem z grota
schowałem pod poklad, obrócilem sie rufa i niosło mnie. Szybkośc "na
linach" zapewniała sterowność. Powiniennem być w szuwarach skonczylo
się wytrzepaniem 2 ściągaczy.
Na Balatonie są ostrzeżenia sztormowe ale uparłem się, że schowam się
w Badacony na winku. Nie udalo się. Powtórka, żagle precz i to do
środka, ucieczka rufą starając się uciekać wzdłuż brzegu. jeden jacht
wysztrandował.
Na Adriatyku już z dala widać bylo front. Był czas zrzucić żagle,
ubrać kamizelki, zamknąć jacht, wpiąć pasy, silnik wolno naprzod, rufa
do frontu. Wpięcie konieczne. Neverin potrafi położyć jach 10 t na
burtę bez żagli. Zdarzyło się, że cała załoga nie wpięta wyleciała za
burtę.
Program PZŻ wogole pomija te zagadnienia ale piszę o tym w podręczniku
"Żeglarstwo srodlądowe" "zrobiles patent i...." oraz w "Adriatyckim
szlakiem- ..." Jest też tam rozdział "pływanie w trudnych warunkach".
Nie gniewajcie się niektorzy Koledzy ale wspominanie o pracy miecza w
takich warunkach oraz co gorsze próby sztormowania pod wiatr to
mżonki. Ta Omega próbowała ustawić się pod wiatr ale
1. nie miala szans
po drugie nawet w wypadku powodzenia anaychmiast weszłaby w bieg
wsteczny, odrzucona od wiatru. też leży.
( przed laty w moim klubie w czasie bialego szkwału wywróciło się 10
Omeg na bojach z podniesionym mieczem. Nim się ustawiły pod wiatr już
leżały.
Reszta ew. dyskusji na priv
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak

Radwan

unread,
Aug 22, 2007, 11:09:31 AM8/22/07
to
Ejsmont napisał(a):

>
> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący
> schemat działania:
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)
> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>
> To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.

Z wiekszością się zgadzam. Pkt 5 NIE. Jeśli nie zdążysz zrzucić zagli
podnies miecz do góry i przyjmuj szkwał w pełnym baksztagu. Tak wlasnie
zrobilem kilka lat temu na Faxie i zostalismy jedyni na jeziorze,
ktorych nie powalilo albo nie wywiozlo na brzeg. Podniesienie miecza
powoduje, ze jacht uslisguje sie na zawietrzna bez oporu i dzieki temu
zyskuje na statecznosci, w baksztagu masz najwieksza predkosc i manewrowosc.

Radwan

Lukasz Michalski

unread,
Aug 22, 2007, 11:23:26 AM8/22/07
to
Radwan pisze:

>
> Z wiekszością się zgadzam. Pkt 5 NIE. Jeśli nie zdążysz zrzucić zagli
> podnies miecz do góry i przyjmuj szkwał w pełnym baksztagu. Tak wlasnie
> zrobilem kilka lat temu na Faxie i zostalismy jedyni na jeziorze,
> ktorych nie powalilo albo nie wywiozlo na brzeg. Podniesienie miecza
> powoduje, ze jacht uslisguje sie na zawietrzna bez oporu i dzieki temu
> zyskuje na statecznosci, w baksztagu masz najwieksza predkosc i
> manewrowosc.
>

Zależy od jachtu.

Na niektórych nie będziesz w stanie iść baksztagiem - same wyostrzą mimo
kontry na sterze.

Jeżeli siła ciągu żagli spowoduje uzyskanie maksymalnej prędkości to też
kłopocik:
- na jachcie, który ma słabą wyporność części dziobowej lub po prostu
jest na tyle ciężki że nie wejdzie w ślizg spowoduje to zanurkowanie
dziobem i pewnie ustawienie burtą do wiatru i mocny przechył.
- jeżeli dziób nie zanurkuje i nie będziemy w ślizgu to takielunek może
nie wytrzymać i maszt poleci do przodu.

pzdr,
Łukasz Michalski

Irek Grabowski

unread,
Aug 22, 2007, 11:38:35 AM8/22/07
to
Jacek Kijewski wrote:
> On Wed, 22 Aug 2007, Andrzej Remiszewski wrote:
>
>>
>> Użytkownik "Jerzy Makieła" < napisał >
>>
>>> Kładłeś maszt w szkwale?
>>>
>>>
>> A przed szkwałem?!
>
>
> Zwinąć żagle.
>
> Wypiąć bom, położyć obok, przejść na dziób, zdjąć zawleczkę, wyjąć
> przetyczkę od sztagu (zakładamy, że mamy bramę z talią), założyć
> "widelec" na rufie, wrócić na dziób (o ile pamiętamy, zaczynamy od
> widelca), poluzować talię, złapać maszt, ułożyć na widelcu, wybrać
> talię, zabezpieczyć sztywny sztag, zaknagować "fał". W międzyczasie
> podłożyć jakąś gąbkę pod widelec.
>
W spokojnych warunkach zajmuje mi to ponad 20 minut na Tangu 730S z Lazy
Jack'iem i bramka. O duzo za duzo. Tym bardziej, ze wiele innych rzeczy
trzeba zrobic.

Nigdy mnie tak silny wiatr na jeziorach nie zlapal ( ani na wodzie, ani
przy brzegu). "Sztormowalem" juz na moim tangu z fokiem wielkosci 1/2
chustki do nosa, baksztagiem, w gradzie, 0 widocznosci, ale tak jak
wczoraj to na pewno nie wialo. Wtedy do ostatniej chwili mialem
nadzieje, ze uciekne przed chmura( a nie mialem silnika).
Duzo od wczoraj napisano i powiedziano co nalezaloby by zrobic jak nas
zlapie taki wiatr. Generalnie musimy pamietac, ze mamy bardzo malo czasu
na wszelkie decyzje, a jak plywamy z rodzina, to musimy zarezerwowac
wiecej czasu na wykonanie tych czynnosci. (zakladam, ze dalismy sie
zaskoczyc i nie jestesmy przy brzegu). Sam teraz analizujac, co bym
zrobil w tym przypadku, nie jestem pewien w 100%, opcji jest wiele, w
zaleznosci na jakim akwenie i w ktorym miejscu jestesmy. Na pewno
bardziej niz o kladzeniu masztu myslabym o przygotowaniu kotwicy(c),
zeby w razie czego hamowac.
A czy ktos wie cos o tych co stali przy brzegach?
Tym na nawietrznych brzegach tez sie pewnie dostalo i niektorym w
portach tez, (Mikolajki, Stare Sady??).

Pozdr
Irek G

Jacek Kijewski

unread,
Aug 22, 2007, 11:50:19 AM8/22/07
to
On Wed, 22 Aug 2007, Irek Grabowski wrote:

> Jacek Kijewski wrote:
>> On Wed, 22 Aug 2007, Andrzej Remiszewski wrote:
>>
>> >
>> > Użytkownik "Jerzy Makieła" < napisał >
>> >
>> > > Kładłeś maszt w szkwale?
>> > >
>> > >
>> > A przed szkwałem?!
>>
>>
>> Zwinąć żagle.
>>
>> Wypiąć bom, położyć obok, przejść na dziób, zdjąć zawleczkę, wyjąć
>> przetyczkę od sztagu (zakładamy, że mamy bramę z talią), założyć "widelec"
>> na rufie, wrócić na dziób (o ile pamiętamy, zaczynamy od widelca),
>> poluzować talię, złapać maszt, ułożyć na widelcu, wybrać talię,
>> zabezpieczyć sztywny sztag, zaknagować "fał". W międzyczasie podłożyć
>> jakąś gąbkę pod widelec.
>>
> W spokojnych warunkach zajmuje mi to ponad 20 minut na Tangu 730S z Lazy

Mi na Marlinexie może z 5, ale to i tak sporo.

Kładzenie masztu to kiepski pomysł.

Paweł Suwiński

unread,
Aug 22, 2007, 12:47:48 PM8/22/07
to
Dnia śro, 22 sie 2007 tako rzecze Jacek Kijewski:

> Kładzenie masztu to kiepski pomysł.

Bardzo kiepski. Na fali będzie robił jak obluzowane działo na Mary
Rose. Kolebiąc się na boki powygina cęgi. Ludzie nie będą się mieli
stałego olinowania za które można się pewnie chwycić, a wpadając
i opierając się o złożony maszt będą tylko pogarszać sprawę. W
najgorszym wypadku maszt może skończyć na dnie wypadając na fali z
krzyżaka/stojaka.

--
Uzdrawiam
Paweł Suwiński
"470tką turystycznie HOWTO" (Mazury/Wisła) - dołącz do nas!
http://www.dracono.webpark.pl/470tka_turystycznie.html

Michał Grodecki

unread,
Aug 22, 2007, 1:19:32 PM8/22/07
to
Dnia 2007-08-22 16:26, Użytkownik OJCIEC napisał:
> A ja mam pytanie. Nikt nie rozwazal mozliwosci polozenia masztu. W takiej
> sytuacji obnizamy srodek ciezkosci, zmniejszamy opor ( brak linek ) moze
> wtedy lodka sie przewroci?

Z jednej strony masz rację. Z drugiej strony złożony maszt ma dziką
tendencję do wyskakiwania z kobyłki - a jak w takich warunkach wyskoczy
to zrobi istny Sajgon na pokładzie (cęgi nie wytrzymają).
Transportowałem kiedyś porozbijanego załoganta Tangiem 780 S na silniku
z położonym masztem (żeby czasu nie tracić) w miejsce z którego żona
mogła pojechać z nim do domu. W dość ciężkich warunkach (wiało koło 6 B)
rzucało tak że chwilami w dójkę musieliśmy całym ciężarem dociskać maszt
żeby nie wyskoczył z kobyłki.
Poza tym złożenie maszt pozbawia cię manewru rezerwowego czyli ucieczki
z wiatrem na kawałku foka (jeżeli np. silnik zgaśnie).

--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy

Wieca

unread,
Aug 22, 2007, 7:28:06 PM8/22/07
to
Użytkownik "MarcinZ" <mzr...@estrona.net> napisał w wiadomości
news:1187780929....@l22g2000prc.googlegroups.com...
> Witam !
>> Ta wywracajaca sie lodeczka (film w TV), ktora szla na samym patyku
>> troche mnie jednak zaskoczyla ale tez od razu pomyslalem sobie"czemu
>> gosc ustawia sie burta"???? Czy bez zagli (i silnika mogl jakos z tym
>> walczyc??)
> Był ustawiony rufą, wiatr był na czole szkwału dość nieregularny więc
> po prostu rufa dostała akurat podmuchu z lewej i płynęła szybciej niż
> dziób stąd da szybka zmiana kursu, na półwiatr :) podejrzewam, że na
> ster nie było reakcji. W tej sytuacji lepsze może wydawało by się
> zareagowanie 30 sek wcześniej i ustawienie się dziobem do wiatru. Ale
> przy tak silnym wietrze jest mało sposobów na reakcję.
> Ewentualne dryfkotwy przywiązujemy raczej do stopy masztu a nie
> śmiesznych knag i przez półkluzy, jeżeli są.


Był wywiad z gościem z tej łódki. Uciekali na silniku przed ścianą wody i
jak zorientowali się że nie zdążą do Mikołajek, postanowili dobić do brzegu.
I własnie wtedy uderzył w nich szkwał (podczas manewru).

Do listy dodałbym jeszcze : Nie płynąć za wszelką cenę do portu na widok
chmury- płynąć do najbliższego osiągalnego brzegu (na nawietrznym też da się
przeżyć)
No i podstawa - zamknąć wszystkie luki i zejściówkę (załoga na pokładzie).
jeśli są małe dzieci - wyznaczyć osobę do pilnowania.

No i przygotowanie do sztandrowania - jeśłi nastąpi z dużą prędkością można
się nieźle pocharatać. Załoga powinna usiąść w kokpicie i zaprzeć się
plecami o nadbudówkę - mieczówką sztandruje się dziobem.

Pozdrawiam
Marcin Więckowski
Wieca


Marek

unread,
Aug 22, 2007, 9:40:35 PM8/22/07
to

> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):

żaden tam ze mnie wilk, ani szuwarowy ani też tym bardziej morski, ale
postawiony w takiej sytuacji postarałbym się

1. zrzucić żagle oczywiście. jeśli miałbym jakiś mikro trójkąt na
przód to bym go zalożył. zostawiania kawałka foka z rolera bym się bał
- jak wyciągnie reszte to raczej kiepsko
2. z rufy wyrzuciłbym wszystko co może być jakąkolwiek dryfkotwą.
kotwicy bym chyba nie wyrzucał. gdyby nie daj boże złapała to byłoby
po kotwicy (wariant optymistyczny) lub po kotwicy i po okuciach i
kawałku jachtu jeszcze pewnie. nie chodzi mi o to żeby stanąć tylko
żeby się ustabilizować
3. podniósłbym miecz i starał się nie przeszkadzać sterem
4. tak "ustabilizowany" - hamowany tył i ciągnięty jacht (na
takielunku lub malutkim trójkącie) jechałbym z wiatrem próbując nie
stanąć bokiem.

dziobem do wiatru bym raczej nie próbował - trudno się utrzymać pod
tak silny wiatr na silniku przyczepnym, a jak się pojawi rozkolys to
już w ogóle pozamiatane.

oczywiście to wszystko przy założeniu że jest troche miejsca przede
mną. myślę, że ten jacht co się w mikołajkach tak widowiskowo
przewrócił zgubiła właśnie świadomość, że jezioro się kończy i coś
trzeba zrobić.

stuprocentowej recepty nie znajdziemy, zawsze coś nas zaskoczy i
trzeba to adaptować. ale dużo cennych wskazówek się dzisiaj pokazało i
każdy musi sobie z nich coś odpowiedniego dla siebie i swojej łódki
znaleźć. dla mnie np. odpada jakikolwiek wariant z silnikiem, bo mam
kiepski a przede wszystkim żeby go odpalić trzeba się tak
nagimnastykować, że prościej chyba od razu wyskoczyć do wody - wyjdzie
na to samo.

obyśmy zawsze zdążyli do brzegu, potem bedziemy mogli pomagać innym

Marek Janik

Piotr Zakrzewski

unread,
Aug 23, 2007, 3:05:48 AM8/23/07
to
Bartek Hryszkiewicz pisze:

> Fakt, troche kolebalo i ciezko sie chodzilo bo maszt przeszkadzal... Ale
> chyba lepsze mocne bujanie niz mozliwa
> wywrotka? Pytam, bo nie doswiadczylem takiego szkwalu na jeziorze
> (zwykle juz cumowalem przy brzegu ) a chcialbym byc chociaz
> "teoretycznie" przygotowanym - wiedziec jakie rozwiazanie odrzucic, a
> jakie nie.

No to teoretycznie, robiłeś wszystko poprawnie :) Przy brzegu trzeba być
od dawna schowanym.
Jeżeli nie to ja osobiście zrobił bym tak, żagle zrzucone, sklarowane
miecz w górze i kotwica z dziobu. Jeżeli nie dał bym rady, to żagle w
dole, miecz w gorze i jazda z wiatrem.

> Pozdrawiam


Ja też

> Bartek

Zakrzu

Piotr Zakrzewski

unread,
Aug 23, 2007, 3:06:54 AM8/23/07
to
Bartek Hryszkiewicz pisze:

> Fakt, troche kolebalo i ciezko sie chodzilo bo maszt przeszkadzal... Ale
> chyba lepsze mocne bujanie niz mozliwa
> wywrotka? Pytam, bo nie doswiadczylem takiego szkwalu na jeziorze
> (zwykle juz cumowalem przy brzegu ) a chcialbym byc chociaz
> "teoretycznie" przygotowanym - wiedziec jakie rozwiazanie odrzucic, a
> jakie nie.

Aha, załoga w kapokach w kokpicie, nie w środku!

> Pozdrawiam
>
> Bartek


Zakrzu

PRACOWNIA REKLAMY

unread,
Aug 23, 2007, 3:31:06 AM8/23/07
to
A czemu w ogóle nie rozważamy dryfkotwy??

--


Jerzy Makieła

unread,
Aug 23, 2007, 3:35:08 AM8/23/07
to
PRACOWNIA REKLAMY pisze:

> A czemu w ogóle nie rozważamy dryfkotwy??

Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...

Jacek Rosłonek

unread,
Aug 23, 2007, 3:44:54 AM8/23/07
to
>
> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...
>
>
no wiadro :D


Andrzej Remiszewski

unread,
Aug 23, 2007, 4:23:45 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Rosłonek" <> napisał >> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie
wie co to jest...
>>
>>
> no wiadro :D
>
Ile wytrzyma plastikowa rączka plastikowego wiaderka?
A wogóle co to jest dryfkotwa?


Jacek Przybyszewski

unread,
Aug 23, 2007, 4:20:57 AM8/23/07
to
Wyslalem w zeszlym roku syna na oboz zeglarski.Przeslal mi internetem(takie w
tym przypadku sa uklady)zdjecia z calego obozu.Zdjecia byly robione na
pomoscie , na lodzi przycumowanej do pomostu i robione na srodku jeziora.W
zeszlym roku mial czternascie lat oraz cale towarzystwo bylo w wieku 13-17
lat. Nikt nie mial kapoku.Przez caly kurs nie zalozyli ani razu.Piekne zdjecia
z usmiechnietymi twarzami dzieci...Moze wlasnie zaczac od podstaw.Poprostu
jezeli cale pokolenia niewiedza co to jest kapok to moze wstecz edukowac. Z
poczatkowych kursow wyrzucic to co sie nie przyda: udziwnione wezly,
oceaniczne i morskie znaki, definicje np: co to jest pagaj ,...itp itd.
Wzamian tego wiecej zeglowania i praktyki zachowania sie w skrajnych
niebezpiecznych sytuacjach.

Jacek
http://www.polskieaparaty.republika.pl

Jacek Rosłonek

unread,
Aug 23, 2007, 4:47:12 AM8/23/07
to
> Ile wytrzyma plastikowa rączka plastikowego wiaderka?
>
wlasnie ile wytrzyma,
w moich wiadrach pytanie nie ile wytrzyma wiaderko czy raczka aile ich
laczenie.

wiadro jest w zasadzie jedynym zastepczodrykotwowym urzadzeniem jakie
posiadaja jjachty.
a tak to kto ja ma?


Łukasz Plutecki

unread,
Aug 23, 2007, 4:54:08 AM8/23/07
to

> 1. zrzucić żagle oczywiście. jeśli miałbym jakiś mikro trójkąt na
> przód to bym go zalożył. zostawiania kawałka foka z rolera bym się bał
> - jak wyciągnie reszte to raczej kiepsko
> 2. z rufy wyrzuciłbym wszystko co może być jakąkolwiek dryfkotwą.
> kotwicy bym chyba nie wyrzucał. gdyby nie daj boże złapała to byłoby
> po kotwicy (wariant optymistyczny) lub po kotwicy i po okuciach i
> kawałku jachtu jeszcze pewnie. nie chodzi mi o to żeby stanąć tylko
> żeby się ustabilizować
> 3. podniósłbym miecz i starał się nie przeszkadzać sterem
> 4. tak "ustabilizowany" - hamowany tył i ciągnięty jacht (na
> takielunku lub malutkim trójkącie) jechałbym z wiatrem próbując nie
> stanąć bokiem.

Jeszcze takie pytania - w przypadku wariantu z kotwicą:
1. Kiedyś słyszałem żeby zamiast rzucać kotwice przymocować ją do koła
ratunkowego i w ten sposób utrzymywać dziobem/rufa do wiatru - ktoś
próbował?
2. Czy lepiej mocować kotwice/dryftkotwę do dziobu czy rufy?

Warian wpłyniemy pełnym kursem - mamy w miare bezpieczną odległość do
brzegu, ew. znośne dno/brzeg
1. Ktoś ma doświadczenie z rolfokami - czy przy tak silnym wietrze
jest sens rozwijać niewielką część, czy też lepiej zabezpieczyć
szotami foka (widziałem zdjęcia z rozdartymi rolfokami) i płynąć na
linach?

Pozdrawiam
ŁP

PRACOWNIA REKLAMY

unread,
Aug 23, 2007, 4:58:44 AM8/23/07
to
No moim zdaniem nawet dobry worek żeglarski rewelacyjnie działa - a te
bywają na większości jachtów (sam testowałem takie rozwiązanie)

Soviet ;)


RC

unread,
Aug 23, 2007, 5:08:01 AM8/23/07
to

> Calkowite zrzucanie zagli przed silnym wiatrem wydaje sie naturalnym
> odruchem ale jednak nie najlepszym rozwiazaniem bo pozbawia nas
> sterownosci.
> To samo z wyciągnieciem miecza. Do jasnej cholery prawie wszyscy (nie
> koniecznie tu na grupie ale "zwykli" zeglarze) sa przekonani, ze miecz
> utrudnia wywrotke. Logika tu nie ma zadnego znaczenia i choc tlumacze to
> na kursach to "nie chca" o tym pamietac!!

Przyżyłem taki szkwał, choć moze nie aż tak silny i moim zdaniem na
mazurkach nie co sie bawic w jakieś zeglowanie, dla mnie to dziwne
wypowiedzi. Zobaczywszy biała sciane pyłu wodnego za nami, zdążylem postawić
łódkę dziobem do wiatru, rzucić kotwicę, oczywiscie z dziobu i zrzucić
żagle. Klarowalismy, gdy w nas uderzyło. Zostały jakieś ostatki zagli
wielkosci chusteczki. Tak nagle i mocno piardnęło, że to spowodowało
rozpryśniecie się chyba dwóch pełzaczy. Jeszcze nie powiązany krawatami był
róg szotowy foka, byla tam szekla stalowa, ktorej po uderzeniu wiatru nie
znalazlem już nigdy. Jakoś udało sie te resztki żagla szybko powiazac
krawatami i opanować wijące się jak węże szoty foka i na kotwicy z okrutnym
rzężeniem i churgotem spokojnie dryfowaliśmy w trzcinki. Fala nie była duża,
a wiatrzysko ogromne. Stanęlismy przed samymi trzcinkami, kotwica jakoś w
końcu lepiej złapała i wszystko dość szybko ucichło. Silnik jak zwykle w
potrzebie nie chciał odpalić, choć próbowalem by zmniejszyć szybkość
dryfowania. Myślę, że wybrałem najlepszy wariant zachowania się, gdyż poza
stratą dwóch pełzaczy i szekli nie odnieślismy innych obrażeń.
Uderzenie wiatru było tak nagłe i silne, że będąc na żaglach prawdopodobnie
zostały by z nich strzepy.
Generalnie uważam, że najlepsza jest ucieczka w trzcinki i jakieś teorie o
sztormowaniu na żaglach łódką typowo śródlądową wydają mi się dziwne, gdyż
po uderzeniu wiatru żagli by nie było.
Innym razem też coś podobnego nas spotkało, lecz uderzenie wiatru i jego
siła byly wiele, wiele mniejsze, więc na foku wielkości chusteczki
mknęlismy w pyle i prawie po ciemku błyskawicznie na Kulę.

Pozdrawiam - Rycho Czarnowski

Bartlomiej F. Tajchman

unread,
Aug 23, 2007, 5:15:12 AM8/23/07
to
Jacek Rosłonek pisze:

>> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...
>>
> no wiadro :D

Ale z dziuro tako...


Pozdrawiam,
Wuj Bart
--
* Bartłomiej F. Tajchman +48 781 871 861 *
* http://www.bart.merigold.krakow.pl GG #162270 *
* http://www.bykom-stop.avx.pl skype: wuj_bart_27 *
* Niebo gwiaździste nade mną, oślizgłe flaki we mnie. *

Jacek Kijewski

unread,
Aug 23, 2007, 5:21:36 AM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007, Jacek Przybyszewski jacek433 wrote:

> Wyslalem w zeszlym roku syna na oboz zeglarski.Przeslal mi internetem(takie w
> tym przypadku sa uklady)zdjecia z calego obozu.Zdjecia byly robione na
> pomoscie , na lodzi przycumowanej do pomostu i robione na srodku jeziora.W
> zeszlym roku mial czternascie lat oraz cale towarzystwo bylo w wieku 13-17
> lat. Nikt nie mial kapoku.Przez caly kurs nie zalozyli ani razu.Piekne zdjecia
> z usmiechnietymi twarzami dzieci...Moze wlasnie zaczac od podstaw.Poprostu
> jezeli cale pokolenia niewiedza co to jest kapok to moze wstecz edukowac. Z
> poczatkowych kursow wyrzucic to co sie nie przyda: udziwnione wezly,
> oceaniczne i morskie znaki, definicje np: co to jest pagaj ,...itp itd.
> Wzamian tego wiecej zeglowania i praktyki zachowania sie w skrajnych
> niebezpiecznych sytuacjach.

W Polsce takie rzeczy ustala Komisja szkolenia PZŻ, której przewodniczący
jest generalnie byłym wojskowym, stopień ma sternika morskiego, a reszta
też pamięta dinozaury.

W Polsce kapitan jachtowy ma szansę obejrzeć otwartą tratwę po raz
pierwszy na dodatkowym kursie ITR, który musi przejść, jak chce pracować
na żaglowcu.

Dane dotyczące hipotermii w podręcznikach żeglarskich pochodzą z "wiedzy
obiegowej" sprzed 40 lat.

Nie słyszałem, aby na którymkolwiek kursie uczyli o europejskich normach
na kamizelki. Zresztą sprzedając kamizelki spotykam się z kompletną
niewiedzą klientów. Niektóre sprawy muszę tłumaczyć od podstaw.

Owszem, można by. Ale to jest Polska, pamiętaj o tym.

Andrzej Mazurek "Hasip"

unread,
Aug 23, 2007, 5:27:24 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Przybyszewski

>Zdjecia byly robione na
> pomoscie , na lodzi przycumowanej do pomostu i robione na srodku jeziora.W
> zeszlym roku mial czternascie lat oraz cale towarzystwo bylo w wieku 13-17
> lat. Nikt nie mial kapoku.Przez caly kurs nie zalozyli ani razu.


Moja córka była na obozie żeglarskim [reklama] u Mateusza K. [/reklama]. :))
Na obozie dzieci uczyły się żeglować a nie zdawać egzamin :)))
Byłem w trakcie obozu na odwiedzinach (olimpiada obozowa była) i zauważyłem,
że (informacje potwierdzane przez córkę):
- na jednego instruktora przypadało 4 dzieci
- na jedną łódkę przypadało dwoje dzieci (połowa pływała rano, połowa
wieczorem - jak nie pływali inne zajęcia terenowe)
- w trakcie pływania zawsze były 2 łodzie asysty na dwanaście łódek z
dziećmi
- dziecko nie mogło wejść do wody (nawet "po kostki" - jak myli łódki w celu
zmoczenia gąbki), wejść na pomost a tym bardziej do łodzi bez założonej
kamizelki
- w kamizelkach pływali zawsze - nawet jak wiatr był pionowy
- uczono dzieci manewrów awaryjnych - każde dziecko musiało obejść maszt
dookoła tak aby nie wywrócić łódki, każde dziecko musiało wywrócić łódkę, a
następnie ją postawić, omawiano zachowanie w sytuacji "nie da się postawić,
nie ma pomocy blisko".

Hasip


Grzesiek Kozera

unread,
Aug 23, 2007, 5:25:39 AM8/23/07
to

Użytkownik "Ejsmont" <ejsmony.lu...@farmacja.pl> napisał w
wiadomości news:fah2k9$5ie$1...@atlantis.news.tpi.pl...

> Witam.
> Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
> zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
> wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować i
> zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
> zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
> aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
> oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).
>
> Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
> szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła. Jest
> to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał był
> wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą. Należy więc
> szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten typ chmury i
> zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego szkwału.
>
> W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący schemat
> działania:
> 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
> 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
> 3. Zrzuć żagle
> 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> łodzi a nie na kokpit z załogą)
> 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>
> To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.
Czesc
Warto zwrocic uwage, ze polowa sukcesu jest w sprzecie. Wiekszosc mazurskich
lodek to camping-boaty do stania w portach i balowania
Niestety ale idealny mazurski jacht to zanurzenie 25 cm, w srodku wysokosc
stania, knagi delikatne przykrecane do pokladu - oby taniej, caly takielunek
luzny, salingi na wkrety do masztu.
Natura pogrozila, moze dzieki temu zaczna sie ludzie refowac (podobno na
mazurach to wstyd), plywac w kamizelkach, sprawdzac stan jachtu.
Takie szkwaly na Zatoce zdarzaja sie dosc czesto, czemu nie koncza sie
tragedia?
Pozdrowienia
Grzesiek


Nie powinny sie tak wywracac, a jezeli z zalozenia sa to lekkie mieczowe
konstrukcje, to czemu tona?


Andrzej Mazurek "Hasip"

unread,
Aug 23, 2007, 5:28:18 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Rosłonek"

>> Ile wytrzyma plastikowa rączka plastikowego wiaderka?
>>
> wlasnie ile wytrzyma,
> w moich wiadrach pytanie nie ile wytrzyma wiaderko czy raczka aile ich
> laczenie.
>

Wiadereczko z czarnego plastiku - budowlane - mocne jest.

Hasip


Michał Grodecki

unread,
Aug 23, 2007, 5:27:30 AM8/23/07
to
Dnia 2007-08-23 09:35, Użytkownik Jerzy Makieła napisał:
> PRACOWNIA REKLAMY pisze:
>> A czemu w ogóle nie rozważamy dryfkotwy??
>
> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...

Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego zrobić
(wiadro plastikowe nie wytrzyma).

Andrzej Remiszewski

unread,
Aug 23, 2007, 5:37:34 AM8/23/07
to

Użytkownik "Andrzej Mazurek "Hasip"" <> napisał >

> Wiadereczko z czarnego plastiku - budowlane - mocne jest.
>
Ostatni raz na budowie byłem we wrześniu 1969, wtedy mieli wiadra
blaszane...


Jerzy Makieła

unread,
Aug 23, 2007, 5:42:28 AM8/23/07
to
Michał Grodecki pisze:

> Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego zrobić
> (wiadro plastikowe nie wytrzyma).

A to tylko z wiadra można zrobić???

PRACOWNIA REKLAMY

unread,
Aug 23, 2007, 5:52:17 AM8/23/07
to
A worki żeglarskie ? poznikały z jachtów czy jak???

Soviet


Jacek Kijewski

unread,
Aug 23, 2007, 5:59:22 AM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007, Andrzej Mazurek "Hasip" wrote:

> Moja córka była na obozie żeglarskim [reklama] u Mateusza K. [/reklama]. :))
> Na obozie dzieci uczyły się żeglować a nie zdawać egzamin :)))
> Byłem w trakcie obozu na odwiedzinach (olimpiada obozowa była) i zauważyłem,
> że (informacje potwierdzane przez córkę):

Nasi mówią, że:

> - na jednego instruktora przypadało 4 dzieci

Na jednego instruktora powinno przypadać 5-10 dzieci. Przy mniejszej
liczbie instruktor zostawia za mało samodzielności, przy większej nie jest
w stanie prowadzić grupy, a tylko ją pilnować. Przy specjalnym szkoleniu,
albo szkoleniu np. 4-latków można przewidzieć i mniejszą grupkę.

> - na jedną łódkę przypadało dwoje dzieci (połowa pływała rano, połowa
> wieczorem - jak nie pływali inne zajęcia terenowe)

Nie ma sensu katować dzieci (w sensie 6-12 lat) pływaniem od rana do nocy,
bo tego nie wytrzymują. Poza treningiem ściśle sportowym zajęcia na wodzie
powinny stanowić połowę zajęć, reszta - konie, zwiedzanie, wycieczki,
cokolwiek w każdym razie innego.

> - w trakcie pływania zawsze były 2 łodzie asysty na dwanaście łódek z
> dziećmi

Na każde 10 musi być minimum jedna.

> - dziecko nie mogło wejść do wody (nawet "po kostki" - jak myli łódki w celu
> zmoczenia gąbki), wejść na pomost a tym bardziej do łodzi bez założonej
> kamizelki

Tak.

> - w kamizelkach pływali zawsze - nawet jak wiatr był pionowy

Tak.

> - uczono dzieci manewrów awaryjnych - każde dziecko musiało obejść maszt
> dookoła tak aby nie wywrócić łódki, każde dziecko musiało wywrócić łódkę, a
> następnie ją postawić, omawiano zachowanie w sytuacji "nie da się postawić,
> nie ma pomocy blisko".

W przypadku optymistów postawienie łódki nie jest zajęciem banalnym i nie
każdy 6-latek sobie z tym poradzi. 10-latek i owszem.

Przy czym tej wiedzy tajemnej wg moich informacji uczą na kursach na
instruktorów "państwowych"* i to takie ABC jest.

*) przynajmniej na AWFie w Gdańsku.

Jacek Rosłonek

unread,
Aug 23, 2007, 6:18:33 AM8/23/07
to

>
> Moja córka była na obozie żeglarskim [reklama] u Mateusza K. [/reklama].
:))
> Na obozie dzieci uczyły się żeglować a nie zdawać egzamin :)))
> Byłem w trakcie obozu na odwiedzinach (olimpiada obozowa była) i
zauważyłem,
> że (informacje potwierdzane przez córkę):
> - na jednego instruktora przypadało 4 dzieci
> - na jedną łódkę przypadało dwoje dzieci (połowa pływała rano, połowa
> wieczorem - jak nie pływali inne zajęcia terenowe)
> - w trakcie pływania zawsze były 2 łodzie asysty na dwanaście łódek z
> dziećmi
> - dziecko nie mogło wejść do wody (nawet "po kostki" - jak myli łódki w
celu
> zmoczenia gąbki), wejść na pomost a tym bardziej do łodzi bez założonej
> kamizelki
> - w kamizelkach pływali zawsze - nawet jak wiatr był pionowy
> - uczono dzieci manewrów awaryjnych - każde dziecko musiało obejść maszt
> dookoła tak aby nie wywrócić łódki, każde dziecko musiało wywrócić łódkę,
a
> następnie ją postawić, omawiano zachowanie w sytuacji "nie da się
postawić,
> nie ma pomocy blisko".

zasady ciutke przesadzone ale to dobry kierunek.
musial byc drogi i dlatego takich krusow malo ?


gkulka

unread,
Aug 23, 2007, 6:39:20 AM8/23/07
to
Obserwując sytuacje dochodzę do wniosków:

1. Nikt nie wie co to jest kamizelka ratunkowa czy kapok [na mazurach to
wstyd] - bo to zawsze jest punkt nr.1 w każdej sytuacji zagrażającej
zdrowiu,[na morzu punkt nr.0 = szelki asekuracyjne]
2. Brak wiedzy bo takie pojęcia jak refowanie[nie na rolerze, a
szczególnie miekkim], wleczenie kotwicy[co do konstrukcji jachtu to
oddzielny punkt], sztrandowanie, czy wspomaganie sie silnikiem to dla
większości czarna magia.
3.Jeżeli komuś zależy na bezpieczeństwie, to wydatek ok. 100pln na
rakietę spadochronową raz na 3 lata myślę że jest do przebolenia, bo VHF
z kursem SRC to już kosztowna sprawa.
4.Kursy ITR są bez problemu dostępne dla każdego chcącego - wystarczy
poszukać.
5. Brak kontroli nad konstrukcją i wyposażeniem jednostek - pływający po
morzu będą wiedzieli o czym pisze.


A dla zainteresowanych tematem polecam K.ADLARD COLES "ŻEGLOWANIE W
WARUNKACH SZTORMOWYCH" do zdobycia w antykwariatach za ok. 20pln

Pozdrawiam

Grzegorz

Andrzej Mazurek "Hasip"

unread,
Aug 23, 2007, 6:52:11 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Kijewski"

co do kursu - ja nie miałem najmniejszych zastrzeżeń do niczego, programu,
bazy hotelowej, wyżywienia, bezpieczeństwa, stanu sprzętu, itp...
Niestety Ania wyrosła, a Akademia Mateusza nie robi obozów dla dzieci
starszych.

Hasip


soviet (;))

unread,
Aug 23, 2007, 6:50:29 AM8/23/07
to
Worki żeglarskie oczywiście w sensie dryfkotwy

Soviet


Andrzej Mazurek "Hasip"

unread,
Aug 23, 2007, 6:53:20 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Rosłonek"


> zasady ciutke przesadzone ale to dobry kierunek.

Myślę, że nie. Wyrabia nawyki (np. noszenia kamizelek).

> musial byc drogi i dlatego takich krusow malo ?
>

Droższy od "konkurencji" ale warty był każdej złotówki.

Hasip


Jacek Kijewski

unread,
Aug 23, 2007, 6:59:24 AM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007, Andrzej Mazurek "Hasip" wrote:

AŻP (czy jak się teraz nazywa firma Kusznierewicza) robi kursy dobre.
Niestety, nie tanie, ale nie da się naraz "tanio i dobrze".

Wskazałem po prostu, że wszelkie elementy były zgodne ze sztuką. Może
nieznaną niektórym szkoleniowcom związkowym, ale w treningu sportowym czy
choćby rekreacyjno-sportowym to norma.

U nas dzieciaki też do wody zbliżają się w kamizelkach. I nikt nie
traktuje tego jako ujmę.

Natomiast na dużych jachtach, gdzie pływają starsi, liczne są nawyki, że
tak powiem, "złe".

Michał Grodecki

unread,
Aug 23, 2007, 7:23:13 AM8/23/07
to
Dnia 2007-08-23 10:54, Użytkownik Łukasz Plutecki napisał:
> 1. Ktoś ma doświadczenie z rolfokami - czy przy tak silnym wietrze
> jest sens rozwijać niewielką część, czy też lepiej zabezpieczyć
> szotami foka (widziałem zdjęcia z rozdartymi rolfokami) i płynąć na
> linach?

Zależy jaki rolfok. Z niepewnym bym nie ryzykował, z porządnym sztywnym
szedłem kiedyś Tangiem 780 S na połowie foka baksztagiem przy 6-7B przez
Mamry i wytrzymał bez problemu.
Uwaga - dobrze wyregulowany rolfok powinien mieć przy całkowicie
nawiniętym foku (żagiel nawinięty na profil i ze dwa razy okręcony
szotami) jeszcze ze 2-3 obroty cięgła na bębnie - o tym często się zapomina.

Janusz Ostrowski

unread,
Aug 23, 2007, 7:20:15 AM8/23/07
to

> >> Michał Grodecki, PRACOWNIA REKLAMY pisze:

> >> A czemu w ogóle nie rozważamy dryfkotwy??
> >
> > Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...
>
> Użytkownik Jerzy Makieła napisał:

> Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego zrobić
> (wiadro plastikowe nie wytrzyma).
>
W tym roku hamowaliśmy lekka jednostkę wydając za rufę wolny koniec szota.
5-6 metrów wystarczyło do stabilizacji rufy pod wiatr
przy jeżdzie powyżej 6 węzłów z wiatrem i falą (bez żagla).
Jeżeli grot jest w dole, to wolnego szota moze być znacznie więcej.
pozostają jeszcze cumy.
Ważne, zeby zamocować jak najbliżej pawęży (i nie używac silnika:)

Zbyt mocno hamujące urządzenia (dryfkotwa) potęznie obciążą względnie słabą
konstrukcję śródlądową - szczególnie szarpniecia od fal moga powyrywać okucia.

Zadziwające jak skutecznie hamują liny - radzę spróbowac podczas normalnej
żeglugi, bo inaczej trudno uwierzyć.
Ucieczkę z wiatrem widzę jako najlepszy sposób dla delikatnych jednostek
na "sztormowanie" - to bardzo zmniejsza pęd z jakim fala atakuje kadłub.
przy tym stabilnośc wzdłużna pomaga sie nie położyć.
Niebezpieczeństwo wyostrzenia od wiatru widzę tylko dla jednstek z wysoką
kabiną na rufie, stąd - może warto jednak złożyć szprycbudę ?

Próby jazdy dziobem pod wiatr zwykle kończa się dość szybko utrata
manewrowości, bo na żaglach się nie da stabilnie jechać,
a sruby silników na łódkach śródlądowych łatwo wychodza z wody.

Pozdrawiam
Janusz

Michał Grodecki

unread,
Aug 23, 2007, 7:32:01 AM8/23/07
to
Dnia 2007-08-23 11:42, Użytkownik Jerzy Makieła napisał:
> Michał Grodecki pisze:
>
>> Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego
>> zrobić (wiadro plastikowe nie wytrzyma).
>
> A to tylko z wiadra można zrobić???

No a z czego jeszcze skutecznie? Dryfkotwa musi mieć jakiś "szkielet" w
wejściu więc worek żeglarski już tu proponowany odpada. W skuteczność
zalecanych kiedyś powiązanych wioseł nie bardzo wierzę jakoś...

Janusz Ostrowski

unread,
Aug 23, 2007, 7:34:15 AM8/23/07
to
> >Dnia 2007-08-23 10:54, Użytkownik Łukasz Plutecki napisał:
> > 1. Ktoś ma doświadczenie z rolfokami - czy przy tak silnym wietrze
> > jest sens rozwijać niewielką część, czy też lepiej zabezpieczyć
> > szotami foka (widziałem zdjęcia z rozdartymi rolfokami) i płynąć na
> > linach?

> Michał Grodecki napisał:


> Zależy jaki rolfok. Z niepewnym bym nie ryzykował, z porządnym sztywnym
> szedłem kiedyś Tangiem 780 S na połowie foka baksztagiem przy 6-7B przez
>  Mamry i wytrzymał bez problemu.
> Uwaga - dobrze wyregulowany rolfok powinien mieć przy całkowicie
> nawiniętym foku (żagiel nawinięty na profil i ze dwa razy okręcony
> szotami) jeszcze ze 2-3 obroty cięgła na bębnie - o tym często się zapomina.

Zalezy też od od linki do zwijania żagla, bo po wydaniu nawet odrobiny
odwinięta część żagla moze Ci najpierw rociągnąć a później urwać linkę rolera,
ze juz żagla nie opanujesz. Zwykle do rolera używana jest cienka linka i
często w średnim stanie. Ocenić trzeba warunki... ;-(

pozdrawiam
Jansuz

janu...@hotmail.com

unread,
Aug 23, 2007, 7:40:05 AM8/23/07
to
> Dnia 2007-08-23 11:42, Użytkownik Jerzy Makieła napisał:
> > Michał Grodecki pisze:
> >
> >> Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego
> >> zrobić (wiadro plastikowe nie wytrzyma).
> >
> > A to tylko z wiadra można zrobić???
>
> No a z czego jeszcze skutecznie? Dryfkotwa musi mieć jakiś "szkielet" w
> wejściu więc worek żeglarski już tu proponowany odpada. W skuteczność
> zalecanych kiedyś powiązanych wioseł nie bardzo wierzę jakoś...
>
> Michał Grodecki
spójrz na:
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.rec.zeglarstwo&aid=59213563
pasuje ?
Janusz

Jerzy Makieła

unread,
Aug 23, 2007, 7:42:48 AM8/23/07
to
Michał Grodecki pisze:

?
>
> No a z czego jeszcze skutecznie? Dryfkotwa musi mieć jakiś "szkielet" w
> wejściu

??? Nawet "spadochronowa"?

> więc worek żeglarski już tu proponowany odpada. W skuteczność
> zalecanych kiedyś powiązanych wioseł nie bardzo wierzę jakoś...

Zaczynamy teoretyzować... Na śródlądziu prędzej dopłynie się do brzegu
niż wykona dryfkotwę:-)))

myszek

unread,
Aug 23, 2007, 8:21:00 AM8/23/07
to
Janusz Ostrowski wrote:

> W tym roku hamowaliśmy lekka jednostkę wydając za rufę wolny koniec szota.
> 5-6 metrów wystarczyło do stabilizacji rufy pod wiatr
> przy jeżdzie powyżej 6 węzłów z wiatrem i falą (bez żagla).

Zauwaz, ze to byla naprawde lekka lodka o bardzo malych oporach,
w porownaniu z ktorymi opor liny byl znaczacy.

> Zadziwające jak skutecznie hamują liny - radzę spróbowac podczas normalnej
> żeglugi, bo inaczej trudno uwierzyć.

No, nie az tak bardzo.
Standardowo na naszej lodce klarujemy line kotwiczna wywalajac
wolny koniec do wody - przy predkosci do 5-6 wezlow stawia opor
moze kilka kilogramow, chyba ze jest splatana. Przy wiekszych
predkosciach bedzie pewnie wiecej - ale opor falowy kadluba
tez bedzie o rzad wielkosci wiekszy.

Pjoa to jednak specyficzna lodka :-)

pozdrowienia

krzys

--
_^..^_)_
\ /
\____/

Andrzej Mazurek "Hasip"

unread,
Aug 23, 2007, 8:27:22 AM8/23/07
to

Użytkownik "Jacek Kijewski"

>Niestety, nie tanie, ale nie da się naraz "tanio i dobrze".

Amen

>Wskazałem po prostu, że wszelkie elementy były zgodne ze sztuką.


Były.

>Może
nieznaną niektórym szkoleniowcom związkowym, ale w treningu sportowym czy
choćby rekreacyjno-sportowym to norma.

Tak powinno być.


>U nas dzieciaki też do wody zbliżają się w kamizelkach. I nikt nie
traktuje tego jako ujmę.

W szkierach to norma, że dzieciak a praktycznie każdy pływa w kamizelce. My
zakładamy zawsze jak jest noc, albo wiatr więcej niż 3B, albo muszę coś
zrobić na dziobie, itp (wyciągałem żywego człowieka z wody, więc wiem, że
mnie nieprzytomnego dwie kobiety nie wyciągną).


Hasip


Robert

unread,
Aug 23, 2007, 8:34:25 AM8/23/07
to
Andrzej Remiszewski napisał(a):
wytrzyma, tylko przemaluj na czarno :))

pzdrfki
Robert Robaczewski

Jacek Kijewski

unread,
Aug 23, 2007, 9:35:44 AM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007, Michał Grodecki wrote:

> Dnia 2007-08-23 10:54, Użytkownik Łukasz Plutecki napisał:
>> 1. Ktoś ma doświadczenie z rolfokami - czy przy tak silnym wietrze
>> jest sens rozwijać niewielką część, czy też lepiej zabezpieczyć
>> szotami foka (widziałem zdjęcia z rozdartymi rolfokami) i płynąć na
>> linach?
>
> Zależy jaki rolfok. Z niepewnym bym nie ryzykował, z porządnym sztywnym
> szedłem kiedyś Tangiem 780 S na połowie foka baksztagiem przy 6-7B przez
> Mamry i wytrzymał bez problemu.

Profile z Mastu wytrzymały na Marlinku 8-kę bez śladów zużycia. Marlinex
ma jakieś 36-38 m2 żagla.

> Uwaga - dobrze wyregulowany rolfok powinien mieć przy całkowicie nawiniętym
> foku (żagiel nawinięty na profil i ze dwa razy okręcony szotami) jeszcze ze
> 2-3 obroty cięgła na bębnie - o tym często się zapomina.

Tak. I na postoju należy całość związać jeszcze krawatem.

Jacek Kijewski

unread,
Aug 23, 2007, 9:47:47 AM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007, Andrzej Mazurek "Hasip" wrote:

> W szkierach to norma, że dzieciak a praktycznie każdy pływa w kamizelce. My
> zakładamy zawsze jak jest noc, albo wiatr więcej niż 3B, albo muszę coś
> zrobić na dziobie, itp (wyciągałem żywego człowieka z wody, więc wiem, że
> mnie nieprzytomnego dwie kobiety nie wyciągną).

Stosuję podobne kryteria - na małym jachcie uważam je za rozsądne.

Andrzej Remiszewski

unread,
Aug 23, 2007, 10:45:29 AM8/23/07
to

Użytkownik "gkulka" <> napisał > > 3.Jeżeli komuś zależy na bezpieczeństwie,
to wydatek ok. 100pln na
rakietę spadochronową raz na 3 lata myślę że jest do przebolenia, bo VHF z
kursem SRC to już kosztowna sprawa.
.
"O, Józek, fajerwerki puszczają nad Mikołajkami!!!"

>
> A dla zainteresowanych tematem polecam K.ADLARD COLES "ŻEGLOWANIE W
WARUNKACH SZTORMOWYCH" do zdobycia w antykwariatach za ok. 20pln
>

Chapter MCXLII "Hurricane on Masury Lakes"


Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:19:15 PM8/23/07
to
Jacek Rosłonek pisze:

>> Ile wytrzyma plastikowa rączka plastikowego wiaderka?
>>
> wlasnie ile wytrzyma,
> w moich wiadrach pytanie nie ile wytrzyma wiaderko czy raczka aile ich
> laczenie.
>
> wiadro jest w zasadzie jedynym zastepczodrykotwowym urzadzeniem jakie
> posiadaja jjachty.
> a tak to kto ja ma?
>
>
jeden wywalony za burte na sznurku "Łos" ca. 100kg (sizowcy wiedza co to
za urzadzenie Łoś)hamuje jacht o około 5kts. Testowane pod Christiansoe
w pogodzie ca. 5B/30stC/1m fali.
Dołozenia urzadenia "batman" na drugiej cumie stopuje jacht całkowicie.

MAciek"S"Kotas

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:24:02 PM8/23/07
to
Bartlomiej F. Tajchman pisze:
> Jacek Rosłonek pisze:

>
>>> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...
>>>
>> no wiadro :D
>
> Ale z dziuro tako...
>
>
> Pozdrawiam,
> Wuj Bart
erotoman

Maciek"S"Kotas

Michał Grodecki

unread,
Aug 23, 2007, 12:25:29 PM8/23/07
to
Dnia 2007-08-23 18:19, Użytkownik Maciek Kotas napisał:
> Jacek Rosłonek pisze:
>>> Ile wytrzyma plastikowa rączka plastikowego wiaderka?
>>>
>> wlasnie ile wytrzyma,
>> w moich wiadrach pytanie nie ile wytrzyma wiaderko czy raczka aile ich
>> laczenie.
>>
>> wiadro jest w zasadzie jedynym zastepczodrykotwowym urzadzeniem jakie
>> posiadaja jjachty.
>> a tak to kto ja ma?
>>
>>
> jeden wywalony za burte na sznurku "Łos" ca. 100kg (sizowcy wiedza co to
> za urzadzenie Łoś)hamuje jacht o około 5kts. Testowane pod Christiansoe
> w pogodzie ca. 5B/30stC/1m fali.

Przy jakiej prędkości bez "łosia"?
Poza tym urządzenie ważące 100 kg to na jachcie śródlądowym nie bardzo
widzę, a jeszcze mniej jego wytachanie i wyrzucenie za burtę, zwłaszcza
jeżeli już wieje więcej niż zero do nic.

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:28:02 PM8/23/07
to
Michał Grodecki pisze:

> Dnia 2007-08-23 09:35, Użytkownik Jerzy Makieła napisał:
>> PRACOWNIA REKLAMY pisze:
>>> A czemu w ogóle nie rozważamy dryfkotwy??
>>
>> Bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co to jest...
>
> Bo 90% śródlądowych żeglarzy wie co to jest, tylko nie ma z czego zrobić
> (wiadro plastikowe nie wytrzyma).
>
yyyy.... foka na cumie? plecak, worek zeglarski, porzadne wiadro ocynk,
tak z marszu, z głowy. jakym polazł na łodke to znalazłbym jeszcze pare
szpejów...o wiem... ze 3-4 zbuchtowane cumy na nastepnej cumie. Byle
rufe trzymało do fali.

Maciek"S"Kotas

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:30:04 PM8/23/07
to
Jerzy Makieła pisze:

> Michał Grodecki pisze:
> ?
>>
>> No a z czego jeszcze skutecznie? Dryfkotwa musi mieć jakiś "szkielet"
>> w wejściu
>
> ??? Nawet "spadochronowa"?
>
>> więc worek żeglarski już tu proponowany odpada. W skuteczność
>> zalecanych kiedyś powiązanych wioseł nie bardzo wierzę jakoś...
>
> Zaczynamy teoretyzować... Na śródlądziu prędzej dopłynie się do brzegu
> niż wykona dryfkotwę:-)))
>
Jurku, przywiazac pare duzych bucht do cumy i za burte to pól minuty. A
działa całkiem skutecznie.

Maciek"S"Kotas

Michał Grodecki

unread,
Aug 23, 2007, 12:33:04 PM8/23/07
to

Poza wiadrem ocynkowanym rzeczywiście szpeje dostępne. Wpadły mi do
głowy, ale jakoś bez sprawdzenia przypuszczałem że skuteczność będzie
nikła - możliwe (patrząc choćby na parę postów w tym wątku) że nie
miałem racji.

A lekko mnie poniosło czytając "bo 90% śródlądowych żeglarzy nie wie co
to jest" - chyba nie poparte nawet najprostszymi badaniami ankietowymi.
Tylko takie na zasadzie "my morscy to wiemy, a 90% śródlądowych ma luki
w podstawowej wiedzy".

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:32:50 PM8/23/07
to
Łukasz Plutecki pisze:

> 1. Ktoś ma doświadczenie z rolfokami - czy przy tak silnym wietrze
> jest sens rozwijać niewielką część, czy też lepiej zabezpieczyć
> szotami foka (widziałem zdjęcia z rozdartymi rolfokami) i płynąć na
> linach?
>

Roler Plastimo. Sztywny sztag. regulowanie powierzchni zagla sprawdza
sie. Do 10B testowane nic sie nie dzieje.

Maciek"S"Kotas

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 12:39:23 PM8/23/07
to
gkulka pisze:

> Obserwując sytuacje dochodzę do wniosków:

> 3.Jeżeli komuś zależy na bezpieczeństwie, to wydatek ok. 100pln na

> rakietę spadochronową raz na 3 lata myślę że jest do przebolenia, bo VHF
> z kursem SRC to już kosztowna sprawa.

NA mazurach?

> 4.Kursy ITR są bez problemu dostępne dla każdego chcącego - wystarczy
> poszukać.

całkowice zbedne w zeglarstwie rekreacyjnym

> 5. Brak kontroli nad konstrukcją i wyposażeniem jednostek - pływający po
> morzu będą wiedzieli o czym pisze.

Po co kontrola nad konstrukcja i wyposazeniem?


> Pozdrawiam
>
> Grzegorz
>
pozdr.
Maciek"S"Kotas

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 1:32:47 PM8/23/07
to
Michał Grodecki pisze:
hahaha....:)) przy predkosci 6kts. Łos to kolega Arek, a batman to
kolega Jacek. Działa bez pudła, a kazdy ma na jachcvie( no prawie kazdy)
a powaznie to raczej myslałem o jakims worku załadowanym czyms na szybko:)

Maciek"S"Kotas

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 1:37:15 PM8/23/07
to
eeee... słowo, zegluje 25 lat, a nie wiem czy widziałem prawdziwa
dryfkotwe. I nigdy nie stosowałem tych rozwiazań zastepczych w sztormie.
Testowałem buchty w warunkach ok 5B, działaja dosc skutecznie, by
utrzymac rufe do fali, nieznacznie hamuja predkosc, ze 2 kts. Ale to
wystarcza w zupełnosci.

Maciek"S"Kotas

->> mazury.info.pl <<-

unread,
Aug 23, 2007, 2:53:26 PM8/23/07
to
On Thu, 23 Aug 2007 11:25:39 +0200, "Grzesiek Kozera"
<koz...@conmar.pl> wrote:
>Takie szkwaly na Zatoce zdarzaja sie dosc czesto, czemu nie koncza sie
>tragedia?

Wywrocilo sie 40 jachtow na 2.000. Czy po zatoce plywa tyle
jednoczesnie?

--
Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl

Raffi

unread,
Aug 23, 2007, 4:24:00 PM8/23/07
to
Maciek Kotas pisze:
Właśnie taki tok myślenia prowadzi do 70 ludzi w wodzie, z których żaden
nie ma na sobie kamizelki. To już kolejny przykład w tym roku "wielkich"
umiejetności i wiedzy niektórych żeglarzy i oby ich wiecej nie bylo.


Z mojej strony EOT

Pozdrawiam

Grzegorz

Marek

unread,
Aug 23, 2007, 6:31:53 PM8/23/07
to
zakladam ze watek wciaz dotyczy przede wszystkim mazur.

> Wlasnie taki tok myslenia prowadzi do 70 ludzi w wodzie, z ktorych zaden


> nie ma na sobie kamizelki.

> To już kolejny przykład w tym roku "wielkich"

> umiejetnosci i wiedzy niektorych zeglarzy i oby ich wiecej nie bylo.

ale Ty nie piszesz o kamizelkach. kamizelki sa zupelnie w porzadku.
czasem sam zakladam, chociaz (zaraz posypia sie gromy) nie
fanatycznie.

Ty piszesz o ITR, o rakietnicach, o ukaefkach.
ale tratwy pneumatyczne mozemy sobie chyba darowac, nie ? boje sie ze
moja lupinka moglaby nie udzwignac takiego dodatkowego ciezaru.

IMO na mazurach wystarczy kamizelka i komorka w nieprzemakalnym
opakowaniu przytwierdzona do tej kamizelki.
a artylerie sygnalizacyjna, kombinezony ratunkowe, tratwy, ukaefki
zostawmy na slonych wodach - to jest dla nich wlasciwe miejsce.

ciekawe swoja droga jak widoczna by byla taka rakieta spadochronowa
wystrzelona w dzien w trakcie podmuchu o predkosci 130 kilometrow na
godzine i jak dalego zdolalaby zaleciec ;)

Marek

Maciek Kotas

unread,
Aug 23, 2007, 7:12:30 PM8/23/07
to
Raffi pisze:
TAki tok prowadzi do tego ze 25 lat zegluje bezpiecznie. Piszesz bzdury
kolego. Kurs ITR na sródladzie? Zarty.

Maciek"S"Kotas

Michał

unread,
Aug 24, 2007, 3:10:56 AM8/24/07
to
->> mazury.info.pl <<- napisał(a):

>
> Wywrocilo sie 40 jachtow na 2.000. Czy po zatoce plywa tyle
> jednoczesnie?
>

W 2003 na Cutty Sarku myślę że mogło być nawet więcej ;)

Michał Bajor

kaczor

unread,
Aug 24, 2007, 3:32:58 AM8/24/07
to
On 23 Sie, 11:25, "Grzesiek Kozera" <koz...@conmar.pl> wrote:
> Użytkownik "Ejsmont" <ejsmony.lukasz_wyt...@farmacja.pl> napisał w
> wiadomościnews:fah2k9$5ie$1...@atlantis.news.tpi.pl...
>
>
>
> > Witam.
> > Chciałbym odejść trochę od dyskusji na tema be patęcia i bezpatecia i
> > zacząć wątek, który pozwolił by na wyciągnięcie jakiś praktycznych
> > wniosków z tego co wydarzyło sie na mazurach. Myślę że warto podsumować i
> > zebrać doświadczania lub przemyślenia jakie wynikają z wczorajszych
> > zdarzeń. Ja sam na szczęcie nie miałem okazji w nich uczestniczyć,
> > aczkolwiek miałem kiedyś podobna przygodę na mazurach(za zdjęć w tv
> > oceniam jednak że mój biały szkwał był o wiele słabszy).
>
> > Przed: W relacjach pojawia się informacja o tym że przed uderzeniem
> > szkwału widać było dużą rozbudowującą się chmurę w kształcie kowadła. Jest
> > to klasyczny cumulonimbus, można więc domniemywać że biały szkwał był
> > wynikiem prądów wstępujących jakie tworzą się pod taką chmurą. Należy więc
> > szczególnie (i ponownie) uczulić wszystkich żeglarzy na ten typ chmury i
> > zaznaczyć, że ta chmura może zwiastować nadejście białego szkwału.
>
> > W trakcie (jak nie zdążysz przezornie się schować w szuwarach):
> > Z moich obserwacji i wcześniejszych doświadczeń wynika następujący schemat
> > działania:
> > 1. Wszyscy natychmiast na pokład (i nie ma kur.. ubierania kurteczek)!!
> > 2. Odpal silnik (musisz zachować prędkość manewrową przed uderzeniem
> > szkwału tak żeby nie przyjąć go burtą)
> > 3. Zrzuć żagle
> > 4. Ustaw się rufą do szkwału (mniejsza prędkość wiatru pozornego, lepsza
> > sterowność bo jacht nie zacznie nagle się cofać, maszt poleci na przód
> > łodzi a nie na kokpit z załogą)
> > 5. Jeśli nie zdążysz zrzucić żagli lub ustawić się rufą do wiatru należy
> > przyjąć szkwał w ostrym bajdewindzie i wyostrzyć do mordewindu, będą
> > jednak problemy ze sterownością łodzi - może pójść na wstecz.
>
> > To są moje wnioski. Czy uważacie je za słuszne ? Zapraszam do dyskusji.,
> > szczególnie tych którzy byli wczoraj na wodzie.
>
> Czesc
> Warto zwrocic uwage, ze polowa sukcesu jest w sprzecie. Wiekszosc mazurskich
> lodek to camping-boaty do stania w portach i balowania
> Niestety ale idealny mazurski jacht to zanurzenie 25 cm, w srodku wysokosc
> stania, knagi delikatne przykrecane do pokladu - oby taniej, caly takielunek
> luzny, salingi na wkrety do masztu.
> Natura pogrozila, moze dzieki temu zaczna sie ludzie refowac (podobno na
> mazurach to wstyd), plywac w kamizelkach, sprawdzac stan jachtu.

> Takie szkwaly na Zatoce zdarzaja sie dosc czesto, czemu nie koncza sie
> tragedia?
> Pozdrowienia
> Grzesiek
>
> Nie powinny sie tak wywracac, a jezeli z zalozenia sa to lekkie mieczowe
> konstrukcje, to czemu tona?- Ukryj cytowany tekst -
>
> - Pokaż cytowany tekst -

A i owszem camping-boat bo większość z nas jedzie na urlop. Mam nie
wielkie doświadczenie więc jeśli wiatr przekracza 4B załoga łącznie ze
mną wkłada kamizelki. Jeśli chodzi o refowanie. Czy to wstyd. Myślę
raczej że to brak wyobraźni lub zbyt duża pewność siebie. Nie
spotkałem się jeszcze z sytuacją w której został bym wyśmiany dlatego
że jestem zarefowany. A refuje się nie tylko z powodów bezpieczeństwa
ale i dla własnego komfortu. W końcu jestem na urlopie i przyjechałem
balować a nie na regaty.

Pozdrawiam Roland

Mariusz Główka

unread,
Aug 24, 2007, 3:58:17 AM8/24/07
to
kaczor <roland.ko...@komax.net.pl> napisał(a):

>Jeśli chodzi o refowanie. Czy to wstyd. Myślę
>raczej że to brak wyobraźni lub zbyt duża pewność siebie. Nie
>spotkałem się jeszcze z sytuacją w której został bym wyśmiany dlatego
>że jestem zarefowany. A refuje się nie tylko z powodów bezpieczeństwa
>ale i dla własnego komfortu.

A ja myslę, ze to brak doswiadczenia powoduje, że luzie się nie refują.
Mocniej wieje, to pojawiają się grotołazi na wodzie, pływają na samym
grocie, choć jest to chyba najgorsze rozwiązanie.
Ja moim Focusem do 5B chodze na pełnych żaglach. Przy 6B idę na I refie. II
refa nigdy nie zakłądałem, bo wtedy stoję w krzakach i nie wstydzę się tego.
Maksymalną wartość jaką pokazał mi wiatromierz podczas żeglowania to było 33
węzły w szkwale.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

It is loading more messages.
0 new messages