Zapraszamy dziś do Tawerny "Tuż za horyzontem", gdzie będzie mowa o
takowym:
http://www.samoster.org.pl/index.php?doc=110#poradnik_kulinarny
Warto posłuchać :)
--
Pozdrawiam cieplutko,
Ola Żyszkowska
A chcesz(cie) w RYA.
Człowiek się tylko moze oblizać.
R- jak ten Makieła
--
Roman Rumpel Skype: rumpel.roman www.ip.biz.pl
"Bo jakbyś czytał od przodu to byłby to najzwyklejszy pamiętnik a tak
blog. To teraz taka moda. Piszesz od urodzenia do dzisiaj to życiorys,
piszesz od dzisiaj do urodzenia to CV." (C) W. Kasprzak
> A chcesz(cie) w RYA.
> Człowiek się tylko moze oblizać.
Masz rację.Czy to tak trudno sfilmować (takie szczególnie cenne)
prelekcje i opublikować np. na stronie Samosteru.Mogę pomóc w
przerobieniu na Flasha.
--
Jurek
Planujesz rejs,to wpisz go tutaj:
http://zagle.mazury.info/rejsform.php?m=22&lang=pl
a być może spotkamy się na szlaku.
--
Pozdrawiam, Monika Matis
Seaford, UK
People Challenge Sailing Team
www.transat650.co.uk
Tak przy okazji,
w naszym pilskim fyrtlu mamy p. kapitana, który terroryzował
wszystkie swoje załogi czyms takim i nie ma że boli, czy tesco
szmalec każdy musi umieć zrobić :)))
chętnie usłysze wasze zdanie na ten temat
http://www.mewa.pila.pl/galerie.user/gallery2/main.php?g2_itemId=10597&
Pordzewienia z Piły
z irllandzko-szmalcowo-guinesowym pozdrowieniem
Andrzej
> Tak przy okazji,
> w naszym pilskim fyrtlu mamy p. kapitana, który terroryzował
> wszystkie swoje załogi czyms takim i nie ma że boli, czy tesco
> szmalec każdy musi umieć zrobić :)))
> chętnie usłysze wasze zdanie na ten temat
> http://www.mewa.pila.pl/galerie.user/gallery2/main.php?g2_itemId=10597&
Niestety my mamy Pana Kapitana co na smalcu się nie zna. Jedynie o
zupach opowiadał, nawet jakieś przepisy dawał, ale (ze śmiechu) nie
nadążałem notować :-(
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
kurde serio myslalem ze bedzie o jedzeniu :D
> kurde serio myslalem ze bedzie o jedzeniu :D
Przecież o jedzeniu _też_ było :)
--
Marcin 'Cypis' Kantorek |
/|)
'-/_\
~~~~~~ http://www.DINO.merigold.pl ~~~~~~~~'===='~~~~~~~~~
> kurde serio myslalem ze bedzie o jedzeniu :D
A na zapodany przez Olę link kliknąłeś? :-)
ps. Cypis und AIKI! Kultura masowa chyba wymaga, żeby zmienić sposób
redagowania "spiczowych newsów" na samosterownym WWW. Trzeba je
redagować prostym językiem reklam telewizyjnych ukazujących się w
godzinach emisji brazylijskich seriali :-)
Mówimy stanowcze NIE pseudointeligentnej ekwilibrystyce semantycznej!:-))
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
> Tak przy okazji,
> w naszym pilskim fyrtlu mamy p. kapitana, który terroryzował
> wszystkie swoje załogi czyms takim i nie ma że boli, czy tesco
> szmalec każdy musi umieć zrobić :)))
> chętnie usłysze wasze zdanie na ten temat
> http://www.mewa.pila.pl/galerie.user/gallery2/main.php?g2_itemId=10597&
> Pordzewienia z Piły
Tak na poważnie?
Przepis na mięso bardzo serio grozi zatruciem załogi. Tyndalizacja
przetworów mięsnych inaczej musi wyglądać
>> chętnie usłysze wasze zdanie na ten temat
>> http://www.mewa.pila.pl/galerie.user/gallery2/main.php?g2_itemId=10597&
>> Pordzewienia z Piły
>
> Tak na poważnie?
> Przepis na mięso bardzo serio grozi zatruciem załogi. Tyndalizacja
> przetworów mięsnych inaczej musi wyglądać
Rozpisz się bardziej...
Pozdrawiam,
Krzysiek Kiełczewski
Ja też przyłączam się do tej sugestii
pozdrowienia
Andrzej
> Niestety my mamy Pana Kapitana co na smalcu się nie zna. Jedynie o
> zupach opowiadał, nawet jakieś przepisy dawał, ale (ze śmiechu) nie
> nadążałem notować :-(
>
ale za to sam odkryłeś przepis, jak zdenerwować Pana Kapitana:
- tak przechylić "Zawiasa", żeby Januszowi obiad spadł z talerza na spodnie!
(dla nieznających kpt.Zbierajewskiego osobiście - wielka awantura była o ten
przechył, nie o spodnie)
pzdr.
jacek.pytkowski(shit+2)interia.pl
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
> ale za to sam odkryłeś przepis, jak zdenerwować Pana Kapitana:
> - tak przechylić "Zawiasa", żeby Januszowi obiad spadł z talerza na spodnie!
A ja do tej pory wytrzepuję ze spodni kawałki Arkoroku z wystawnej
zastawy stołowej Zawiasa,której skład ilościowy został dramatycznie
zredukowany onej pamiętnej chwili.Dobrze,że załoga zdążyła zjeść zupę.
-----
> (dla nieznających kpt. Zbierajewskiego osobiście - wielka awantura była o ten przechył, nie o spodnie)
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
> Tak było tuż przed:
> http://picasaweb.google.pl/Radziell/Zawisza2007/photo#5125024054662503010
>
> A tak było tuż po:
> http://picasaweb.google.pl/Radziell/Zawisza2007/photo#5125024170626620066
>
> Za to chyba wszyscy chcieli zobaczyć minę Zbieraja w trakcie :-)
Eeee, na tym zdjęciu to już prawie posprzątane było...
Ja miałem przy swoim stole do wyboru: ratować półmisek z mięsem, albo
talerze. Złapałem mięso, ale ono i tak wkrótce wylądowało na podłodze.
Po parunastu minutach jazdy w przechyle 45o nikt z załogi już nie miał
ochoty na kończenie obiadu.
pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
> A tak było tuż po:
> http://picasaweb.google.pl/Radziell/Zawisza2007/photo#5125024170626620066
Ooo! Się nietłukąca zastawa znalazła?! Wiedziałem, że nie prawdą jest,
jakoby ktoś papkę Złotego wraz z opakowaniem za burtę wywalił. Nikt dla
istot morskich nie jest tak okrutny wszak.
A w kwestii brudzenia odzieży kapitańskiej to Janusz przyjął kartofelki
a nie zupkę i nie na spodnie a na klatę :-)
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
> Ooo! Się nietłukąca zastawa znalazła?! Wiedziałem, że nie prawdą jest,
> jakoby ktoś papkę Złotego wraz z opakowaniem za burtę wywalił. Nikt dla
> istot morskich nie jest tak okrutny wszak.
>
> A w kwestii brudzenia odzieży kapitańskiej to Janusz przyjął kartofelki
> a nie zupkę i nie na spodnie a na klatę :-)
Ty się zając śmiej...
ale minę to nieszczególną wtedy miałeś. Jak wszyscy zresztą. Wiele nie
brakowało, żeby ZAWISZA położył się na burcie...
pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interia.pl
No i dzięki temu wiecie jak wygląda ostra jazda bez trzymanki na Zawiasie w
wydaniu Grzywiastego;-))
Pod żaglami Zawiiiiiszyyyyyy
Grzywa pływa jak w baaaaajce....c.d.n.
Zbieraj - ze wspomnieniem kartofelków (z sosikiem, z sosikiem) na klacie.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
> Zbieraj - ze wspomnieniem kartofelków (z sosikiem, z sosikiem) na klacie.
A wspomnienie sprzątania tysiąca szplitrów z zastawy za pomocą miotełki
i przewracającego się kubła,trzymając się jedną ręką stołu,bezcenne.
To ile było tego przechyłu?
--
--
Pozdrawiam
Wojtek
http://strony.aster.pl/zientara/
Żeglarz ma interes (własny) pływać bezpiecznie. Statek ma interes
pływać tanio. Dlatego jedni nie rozumieją drugich. (c) J. Kijewski
>
> No i dzięki temu wiecie jak wygląda ostra jazda bez trzymanki na Zawiasie
To jeszcze jedną tajemnicę zdradzę.
Po tym wszystkim Janusz stojąc na spardecku, poklepał czule blat i rzekł
niby do siebie: "Jak ja lubię te zwinne, szybkie, regatowe łódki!"
Niby do siebie, ale tak naprawdę, to do Zawiszy.
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
Trochę ponad 55
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
Mareczku opisz proszę jak dokonałeś tej sztuki. Koniecznie tu opisz!
pozdrawiam
Łukasz Szot
> Mareczku opisz proszę jak dokonałeś tej sztuki. Koniecznie tu opisz!
Ale to nie ja. To wiatr.
ps. Z minuty na minutę niebo stawało się coraz brzydsze, jakby Niebiosa
wyczuwały, że dzieło kuka Złotego za chwilę sprofanuje lakier na
stołach. Na burcie trwało błogie lenistwo i załoga snuła sie niczym
smród w gaciach kontemplując krajobrazy. Nie wiadomo czy to rozczulający
widok Rozewia czy myśl o zbliżającym się objedzie tknęła Cypisa do działań.
Przylazł, zaczął krakać. "Marek, teraz albo nigdy, bo jak zrobię
dupenklapen to mnie żadna siła z kubryka nie wyrwie. Sprzątniemy coś?"
Tak łaził i mendził, i wykrakał :-)
pss. Trochę później Franek Chaber wytłumaczył mi jak powinno się
interpretować niejednolitą szarość w jednolitej, otulającej całe niebo
warstwie ołowianych chmur. Zanim Janusz zdążył wydziobać resztki
kartofelków ze sweterka, to już byłem wysokiej klasy synoptycznym
specjalistą od powstawania anomalii wiatrowych :-)
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
Nie wiesz? To proste. Otóż niejaki Grzywiasty:
1. Nie obserwował nadchodzącej czarnej chmury.
2. Nie zrzucił grota.
3. Nie zrzucił foka.
4. Nie zrzucił kliwra, bomkliwra, sztafoka, grotsztaksla, bezansztaksla ani bezana.
5. Nie podniósł miecza.
6. Nie włączył silnika.
7. Nie przyjął szkwału z rufy.
8. Nie uciekł w trzciny.
9. Nie wygonił całej załogi na pokład.
10. Nie ubrał wszystkich w kamizelki.
11. A kiedy w kubryku, na prawej burcie zamienionej chwilowo w podłogę leżał
przekładaniec (licząc od dołu): załogant, dwa talerze, sałatka, załogantka,
buraczki, but gumowy, kartofelki, załogant, waza z resztkami po zupie, góra od
sztormiaka, schabowy, koc, stołek i jeszcze coś - wyż. wym. Grzywiasty popatrzył
i stwierdził z niejakim podziwem, cytuję:
"- O, k.... , przyp..dziło jak w Kieleckiem." Koniec cytatu.
Więcej grzechów Grzywiastego nie pamiętam, ale już rozmawiałem z naszym
proboszczem. Do spowiedzi wielkanocnej przyjmie Grzywiastego poza kolejką.;-))
Pozdrawiam
Janusz Zbierajewski
> pss. Trochę później Franek Chaber
*autoPAC* Haber.
A Franka przepraszam.
--
Pozdrawiam
Marek Grzywa
> Łukasz Szot pisze:
>
> > Mareczku opisz proszę jak dokonałeś tej sztuki. Koniecznie tu opisz!
>
>
> Ale to nie ja. To wiatr.
>
[ciach]
>
Marek jest skromny,
To było powtórzenie manewru "szkwał na Mazurach", tym razem wariant morski.
Płynęliśmy już do domu zadowoleni z udanego rejsu, podziwiając odległą o 2
rzuty beretem plażę w Juracie i "ciemno ołowiane chmury" widoczne po drugiej,
zatokowej stronie Półwyspu. Wiało niespecjalnie, więc Zawias szedł pod pełnym
ożaglowaniem dodając sobie prędkości silnikiem.
I wtedy nastąpiła dokładna ilustracja powiedzenia, że
"jak oficer ma miękkie serce, to musi mieć twardą d..ę"
Marek zwolnił całą wachtę na obiad i został sam ze sternikiem. Kiedy spod
ciemnej chmury, która wyrosła przed dziobem dmuchnęło i przygięło "Zawiasa"
na burtę nie było na pokładzie nikogo do awaryjnego zrzucenia żagli. Wachta
nawigacyjna, w większości rozebrana z szelek, walczyła na dole w kubryku z
lawiną rozpryskującego się arcorocu, ziemniaków, plastrów mięsa i sosu,
latających noży, widelców itp. dodatków.
pzdr.
jacek.pytkowski(shift+2)interna.pl
> I wtedy nastąpiła dokładna ilustracja powiedzenia, że
> "jak oficer ma miękkie serce, to musi mieć twardą d..ę"
>
> Marek zwolnił całą wachtę na obiad i został sam ze sternikiem. Kiedy spod
> ciemnej chmury, która wyrosła przed dziobem dmuchnęło i przygięło "Zawiasa"
> na burtę nie było na pokładzie nikogo do awaryjnego zrzucenia żagli.
Patrz pozytywnie:-))) Tak przechodzi się do historii, teraz wszyscy będą
postrzegali Marka jako *tego który położył Zawiasa na burcie* a jeszcze
trzy pokolenia do przodu młodzi adepci wstępujący na pokład będą
karmieni tą opowieścią. Oczywiście z każdym rokiem przechył będzie
wzrastał aż dojdzie do 180 stopni...
--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl
http://galeria.makiela.pl
GSM 601-938-951
Gwoli ścisłości: została jeszcze dwójka "oczu".
Pozdrawiam
Ania Kopeć
>> I wtedy nastąpiła dokładna ilustracja powiedzenia, że
>> "jak oficer ma miękkie serce, to musi mieć twardą d..ę"
>>
>> Marek zwolnił całą wachtę na obiad i został sam ze sternikiem. Kiedy spod
>> ciemnej chmury, która wyrosła przed dziobem dmuchnęło i przygięło
>> "Zawiasa" na burtę nie było na pokładzie nikogo do awaryjnego zrzucenia
>> żagli.
>
>
> Patrz pozytywnie:-))) Tak przechodzi się do historii, teraz wszyscy będą
> postrzegali Marka jako *tego który położył Zawiasa na burcie* a jeszcze
> trzy pokolenia do przodu młodzi adepci wstępujący na pokład będą
> karmieni tą opowieścią. Oczywiście z każdym rokiem przechył będzie
> wzrastał aż dojdzie do 180 stopni...
360!
Pozdrawiam,
Wuj Bart27
--
* Bartłomiej F. Tajchman +48 784 607 253 / +353 872 610 542 *
* [www w przebudowie] GG #162270 *
* skype: wuj_bart_27 *
* Niebo gwiaździste nade mną, oślizgłe flaki we mnie. *
-----
-----
Janusz - Ciebie nie było w kubryku wtedy - ja byłem i uwierz: gęstsze
słowa poleciały :)
--
Roman Rumpel Skype: rumpel.roman www.ip.biz.pl
"Bo jakbyś czytał od przodu to byłby to najzwyklejszy pamiętnik a tak
blog. To teraz taka moda. Piszesz od urodzenia do dzisiaj to życiorys,
piszesz od dzisiaj do urodzenia to CV." (C) W. Kasprzak
Dorzucę dla porządku
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tyndalizacja
Sprawa wielokrotnie omawiana na grupie p.r.kuchnia i wystarczająco pod
linkiem do strony Adama. Wszelkie inne działania dają spore
prawdopodobieństwo rozwoju cholerstwa z przetrwalników. Powtarzanie
pasteryzacji w odstępach dobowych dobrze współgra z cyklem rozwojowym
bakterii jadu i innych, dlatego jest skuteczniejsze od zarekomendowanego
w przepisie z początku wątku powtórzenia po trzech dniach, bowiem wtedy
nowe, dorosłe już bakterie, wytworzą kolejne przetrwalniki.
Aha - czosnek w konserwie ma znaczenie wyłącznie smakowe, niech nikt nie
liczy w jego wystarczające działanie bakteriobójcze.
R co sie zastanawia z A czy robić takie słoiki, jakie wozi w góry, na
wyjazd czerwcowy. ;)
> > Sprawa wielokrotnie omawiana na grupie p.r.kuchnia i wystarczająco pod
> linkiem do strony Adama. Wszelkie inne działania dają spore
> prawdopodobieństwo rozwoju cholerstwa z przetrwalników. Powtarzanie
> pasteryzacji w odstępach dobowych dobrze współgra z cyklem rozwojowym
> bakterii jadu i innych, dlatego jest skuteczniejsze od zarekomendowanego
> w przepisie z początku wątku powtórzenia po trzech dniach, bowiem wtedy
> nowe, dorosłe już bakterie, wytworzą kolejne przetrwalniki.
>
> Aha - czosnek w konserwie ma znaczenie wyłącznie smakowe, niech nikt nie
> liczy w jego wystarczające działanie bakteriobójcze.
>
>
> R co sie zastanawia z A czy robić takie słoiki, jakie wozi w góry, na
> wyjazd czerwcowy. ;)
> Roman Rumpel
Robić, robić, tylko potem uważać!
Uwaga! Autentyk!
Komediodramat w 1 akcie:
Czas akcji: Zamierzchłe czasy, kiedy to śp. Janusz Sydow właśnie uzyskał patent
kapitana bałtyckiego, a ja byłem jeszcze jsm.
Miejsce akcji: zapyziała Wega, wprawdzie kadłub przeciekał, ale za to nie było
silnika, czyli - na owe czasy - normalka.
Dramatis personae: Janusz Sydow, Janusz Zbierajewski i 6 innych załogantów.
Mój przyjaciel i imiennik Sydow postanowił pozbawić się kapitańskiego dziewictwa
wypływając w okrutne morze. Stwierdził przy tym, że on, jako typowy hedonista,
lubi się wysypiać, więc ja muszę robić za pierwszego oficera.
Tak się też stało.
Stan legalności rejsu był - jak to często bywało - połowiczny, tzn. wychodziło
się z polskiego portu legalnie do bólu: i KB w porządku, i kapitan, i sternik
morski, i dwóch sterników jachtowych p.u., i klauzule w książeczkach i odprawa
graniczna. Dalej już było mniej legalnie, bo płynęło się np. pod Kopenhagę,
ewidentnie wchodząc na wody terytorialne innego państwa i to - jak by nie było -
kapitalistycznego.
Tu nie od rzeczy będzie wyjaśnienie niektórym PT grupowiczom, że były kiedyś
takie czasy, że jachtem dawało się dopłynąć nie tylko do Kalmaru, Karlskrony,
Kłajpedy, ale również do Kopenhagi! Tak było! Mam na to świadków!
Załoga dostała wcześniej polecenie zrobienia schabowych w wekach. I zrobiła.
Któregoś tam dnia rejsu, kolejny załogant, na którego przypadł zaszczyt
zrobienia obiadu, otworzył słój i - okazało się - że osoba robiąca ten specyjał
puściła fuchę. Kawałek mięsa wystawał ponad smalczyk i - nie bójmy się tego
określenia - leciutko zzieleniał.
No i zaczęła się dyskusja, co z tym fantem zrobić. Rozsądek nakazywał wypieprzyć
to wszystko do wachy, z drugiej jednakowoż strony - wyrzucić osiem wspaniałych
schaboszczaków? Serce się kraje. To niby po to któryś załogant odstał
parogodzinną kolejkę w mięsnym, korumpując ekspedientkę czekoladką, żeby teraz
jego krwawicę wrąbały dorsze???
Zgromadzenie Ogólne Jachtu, po jakże ożywionej dyskusji uchwaliło, że trzeba to
na kimś wypróbować. Jeden zje, a reszta odczeka, obserwując pilnie stan królika
doświadczalnego. Kto ma być tym królikiem? Oczywiście pierwszy oficer. Skoro nie
gotuje i nie zmywa garów, to może by się poświęcił pro publico bono...
Ja się zgodziłem, stawiając tylko warunek, że muszę dostać tego największego
schaboszczaka, żeby - w razie czego - krótko się męczyć.
Słysząc to wszystko, Sydow oznajmił swoim niskim głosem, cedząc słowa:
- Róbta, co chceta. Ja was tylko uprzedzam, że na jachcie Zbieraj robi za sępa
ścierwnika. On ma żołądek strusia. Wpieprzy garść nakrętek M8 polanych towotem i
nic mu nie będzie, ale was szlag trafi.
Cholera, wywróżył. Zeżarłem schabowego. Załoga odczekała półtorej godziny,
pytając mnie co 10 minut z obłudną troską w oczętach jak się czuję. A jak się
miałem czuć? Najadłem się i było mi dobrze!
No to reszta załogi też zjadła (Sydow zrezygnował). Mnie dalej nic nie było, ale
wszystkich pozostałych dopadła - excuse le mot - sraczka.
No i było, jak w dowcipie:
- Pan pozwoli, że się przedstawię: Sraczka jestem.
- O, rzadkie nazwisko.
Reasumując: Romuś, rób weki na wyjazd, tylko po otwarciu sprawdzaj kolorek
mięska;-))
> Po parunastu minutach jazdy w przechyle 45o nikt z załogi już nie miał
> ochoty na kończenie obiadu.
Ależ skąd. Po sprzątnięciu nadmiaru żagli co sprytniejsi wrócili do
konsumpcji wprost z dolnych koi prawej burty. Dobre było, miejscami -
jeśli akurat dostało się pod śpiwór - nawet ciepłe. Acz wystąpiły
niejakie kłopoty z określeniem, czy to zupa, czy drugie.
--
Marcin 'Cypis' Kantorek |
/|)
'-/_\
~~~~~~ http://www.DINO.merigold.pl ~~~~~~~~'===='~~~~~~~~~
>> kurde serio myslalem ze bedzie o jedzeniu :D
>
> A na zapodany przez Olę link kliknąłeś? :-)
>
> ps. Cypis und AIKI! Kultura masowa chyba wymaga, żeby zmienić sposób
> redagowania "spiczowych newsów" na samosterownym WWW. Trzeba je
> redagować prostym językiem reklam telewizyjnych ukazujących się w
> godzinach emisji brazylijskich seriali :-)
Masz na myśli coś w sensie "Koniec z uporczywymi zakazami", "Już przy 30
stopniach przechyłu", "Zbieraj jest o 75 koma 6 niż zwykły kapitan"?
:)