Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Kliper.Net.pl -ku przestrodze. Nie polecam

196 views
Skip to first unread message

ELAS

unread,
Mar 18, 2008, 4:46:25 AM3/18/08
to
http://www.nie.com.pl/art9766.htm

Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
rejsu.

Nie polecam współpracy ze Sławkiem i firmą kliper.net.pl. Szczegółów
mogę udzielić telefonicznie

Na pamiątkę z rejsu mam świdectwo z dwoma (słownie dwoma) dniami pod
żaglami ale cieszę się że nikt nie wypadł za burtę podczas sztormu
(life lina, szelki ?? A co to takiego) oraz że się nie rozbiliśmy o
fiordy w nocy próbójąc znaleść miejsce do schronienia


Pozdr.
Eligiusz Wyszomierski

Mariusz Główka

unread,
Mar 18, 2008, 6:03:49 AM3/18/08
to
ELAS <pol...@wp.pl> napisał(a):

>Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
>zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
>rejsu.

>Nie polecam współpracy ze Sławkiem i firmą kliper.net.pl. Szczegółów
>mogę udzielić telefonicznie

Nie wiem ile Ty płaciłeś, ale to co napisano w artykule, 999 zł za 13 dni
daje dużo do myślenia. Powiem tak, jaka cena taki rejs, a własciwie taki
jacht. Nie znam nikogo, kto chciałby dokładać do interesu, zatem za takie
pieniądze po prostu bałbym się płynąć. Wystarczyłoby trochę się zastanowić.

Bardzo dobrze, że napisałeś o tym rejsie. Może następni będą bardziej
krytyczni do takich ofert.


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Marek Berliński

unread,
Mar 18, 2008, 6:21:22 AM3/18/08
to
> ELAS <pol...@wp.pl> napisał(a):
>
> >Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
> >zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
> >rejsu.
>
> >Nie polecam współpracy ze Sławkiem i firmą kliper.net.pl. Szczegółów
> >mogę udzielić telefonicznie
>
> Nie wiem ile Ty płaciłeś, ale to co napisano w artykule, 999 zł za 13 dni
> daje dużo do myślenia. Powiem tak, jaka cena taki rejs, a własciwie taki
> jacht. Nie znam nikogo, kto chciałby dokładać do interesu, zatem za takie
> pieniądze po prostu bałbym się płynąć. Wystarczyłoby trochę się zastanowić.
>
> Bardzo dobrze, że napisałeś o tym rejsie. Może następni będą bardziej
> krytyczni do takich ofert.
witam
to nie jest tak do końca jak mówisz. Spotykałem się np. , że jest to tylko cena
za koję i nic więcej. I tak zrozumiałem czytajac opis . 77,00 zł. tylko za koję
jest to cena porównywalna na polskich jachtach w czarterze i zadna atrakcja
Marek Berliński Konin

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Mariusz Główka

unread,
Mar 18, 2008, 7:46:10 AM3/18/08
to
Marek Berliński <met...@kn.onet.pl> napisał(a):

W artykule napisano:
"13 dni za niewygórowaną cenę 999 zł od osoby plus bilety lotnicze,
ubezpieczenie i tym podobne "
Rzeczywiście jest to dość nieprecyzyjne, czy w tym już jest wspólna kasa,
czy nie. Ja raczej bym rozumiał, ze jest. Eligiusz musiałby się
wypowiedzieć. Ale nawet gdyby nie było, to nadal bym się bał. Ładnych kilka
lat temu byłem na tygodniowym rejsie w Chorwacji w październiku, na
wysłużonym SASie 39. Cena była 1350 zł z dojazdem autokarem. W tej cenie
była tez kasa okrętowa i było wszystko naprawdę OK. Tu mamy 999 zł za dwa
tygodnie. Po mojemu nie wyglada to dobrze. A na to, że inni oferuja w naszym
kraju podobne ceny, mam swoje zdanie. Po prostu za większe pieniądze nikt
nie chciałby nawet wejść na pokład tych jachtów. A co dopiero płynąć.
Obawiam się, że większości łódek jeszcze daleko do standardów czarterowych
choćby ościennych krajów bałtyckich.

sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 8:58:27 AM3/18/08
to
Witam

Warto wspomnieć, że jacht przez pierwszych kilka dni był w stoczni w
remoncie, bo na poprzednim turnusie uległa uszkodzeniu śruba. W tym
czasie załoga dostała hotel (1 doba), zwrot kasy za niewykorzystane
dni rejsu i transport na mój koszt. Z rozbiciem o skały to też jakiś
nonsens, chociaż faktycznie wtedy skiper pogubił się w koncepcji co
robić, to jednak z opisu osób które trochę żeglowały po morzu (na
jachcie było 2 st.j.) wynika, że obiektywnie nic niebezpiecznego się
nie działo. Po prostu ludzie którzy pierwszy raz wybierają się na
morze powinni najpierw zastanowić się czy to jest sport który ich bawi
a nie potem wypisywać takie dyrdymały. Co do szelek, bezpieczeństwa
itd. - to reguluje Karta Bezpieczeństwa i wszystko jest, a life-liny
robi się przed wypłynięciem z lin które są na jachcie. Jacht przeszedł
przez parę sztormów i nic się nikomu nie stało, ale skoro wypływa się
w pogodę powyżej 8B na Bałtyku czy Północnym to trzeba się liczyć z
tym że nie są to warunki komfortowe.
Co do różnych uwag - każdy ma prawo do swoich opinii, muszą się one
jednak opierać o prawdziwe informacje, dlatego wobec wszystkich osób,
które będą podawać nieprawdziwe i pomawiające informacje będą
wszczynane postępowania z art 212 kodeksu karnego, więc proszę w
swoich wypowiedziach nie mijać się z prawdą, ponieważ mam dosyć
prostowania jakiś głupot.
Pozdrawiam

Sławek Kulczak

p.s. do artykułu z nie już pisałem odniesienie, jak ktoś pływa po
morzu to sam wyłapie większość bzdur które napisała jakaś dziennikarka
która nie była na rejsie. A przy okazji zapraszam na www.kliper.net.pl
i www.clipper.net.pl

Andrzej Mazurek (Hasip)

unread,
Mar 18, 2008, 9:11:14 AM3/18/08
to

Użytkownik <

>Co do różnych uwag - każdy ma prawo do swoich opinii, muszą się one
jednak opierać o prawdziwe informacje, dlatego wobec wszystkich osób,
które będą podawać nieprawdziwe i pomawiające informacje będą
wszczynane postępowania z art 212 kodeksu karnego, więc proszę w
swoich wypowiedziach nie mijać się z prawdą, ponieważ mam dosyć
prostowania jakiś głupot.


No to lu... zacznij od autora artykułu. Dopóki tego sąd nie rozstrzygnie
jest słowo twoje przeciwko słowu autora. I wolno każdemu przytaczać zarówno
jedne jak i drugie.
Hasip
PS. 1. Na zdjęciach jacht wygląda mocno nietęgo.
2. O ile pamietam uczestnikom rejsu próbowano wypersfadować rejs w 6 osób na
Beckerze.


Sied@r

unread,
Mar 18, 2008, 9:24:13 AM3/18/08
to
ELAS pisze:
> http://www.nie.com.pl/art9766.htm
>
po przeczytaniu tego opisu - oswiadczam ze s/y Wars, ktorym plywalem to
ideal.
:)

A tak na serio to kurcze - unikam niesprawdzonych firm i innych ustrojstw.
Naprawde zenada - najlepiej bylo wziac ta kase i na stopa objechac fajne
miejsca ladem.

D.

sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 9:46:05 AM3/18/08
to
No to chyba nie do końca tak wygląda, bo postępowanie karne przeciwko
osobie (chyba dziennikarce albo koleżance Ryl-Krystianowskich), która
tam nie była jest dosyć skomplikowane i czasochłonne, a wynik może być
trudny do przewidzenia, bo zawsze może się zasłaniać tym że jest
dziennikarką i starała się napisać artykuł "w dobrej wierze" - a ich
samych trudno pozwać bo są jedynie bohaterami artykułu. Nie jest
prawdą to co piszesz że można przywoływać fałszywe informacje dopóki
nie ma prawomocnego orzeczenia sądu. A poza tym skoro mi nie wierzysz
może zabierze głos ktoś kto się zna na żeglarstwie morskim i nie jest
w żaden sposób ze mną związany i napisze które tezy zawarte w artykule
są po prostu nie możliwe, które mogły mieć miejsce a co jest
prawdopodobne.
Pomijając takie absurdy jak złamany rumpel (jak sterowaliśmy:) ),
ciepły prąd z północy czy wzywanie pomocy w upalne popołudnie z powodu
problemów z silnikiem jakimś nowym priorytetem SECURITY:) to tak jak
pisałem, jeżeli tezy zawarte w artykule odnośnie rozliczeń,
bezpieczeństwa itd byłyby prawdziwe skutkowałyby rozwiązaniami
prawnymi w kolejności - oficjalne pismo do firmy, sąd polubowny/
konsumencki/ lub ostatecznie proces cywilny lub/i karny (w tym wypadku
Izba Morska). A tak jest to prosta zemsta za to, że 3 osoby zostały
upomniane za niesubordynację. Tak naprawdę postępowanie Marioli od
samego początku pozwalało na wydalenie jej z rejsu, ale ponieważ
liczyłem na to, że się zmieni wszystko się przeciągało.
Co do opisu manewrów itd. - mimo młodego wieku mam za sobą
kilkadziesiąt rejsów morskich (większość prowadzonych samodzielnie),
sporo prowadzonych szkoleń (głównie na morzu na st.j.) w różnych
firmach i morskiego zrobionego jeszcze na starych zasadach - a z
artykułu wynika, że co chwilę w trakcie rejsu popełniałem kardynalny
błąd i tylko dzięki Marioli która była pierwszy raz na jachcie udawało
się nam rozwiązać problemy:)
Co do tekstu Eligiusza - kolega który prowadził tamten etap ma dużą
wiedzę żeglarską tylko jeszcze mało doświadczenia jako kapitan. W
przypadku gdy już ich złapał sztorm na morzu, w pierwszym momencie
postąpił dobrze i uciekał od lądu. Błąd popełnił w tym zakresie, że
poddał się presji załogi i próbował schować w jakiejś pipiduwie, ale
kiedy zobaczył, że była to niewłaściwa decyzja wezwał asystę holownika
i przeczekał sztorm w jakiejś marince.
Dla mniej wtajemniczonych na sztorm są trzy rady: nie wypływać,
uciekać jak najdalej od brzegu, chować się w dużych portach
schronienia o ile warunki na to pozwalają i porty są do tego
przystosowane.
Pozdrawiam

Sławek Kulczak

Maciek Kotas

unread,
Mar 18, 2008, 9:54:16 AM3/18/08
to
Mariusz Główka pisze:
hmm... ta cena jest za duza jak na formułe "koleżeński rejs na
zaprzyjaznionym jachcie" za niska jak na czarter.

--
Maciek"Skipbulba"Kotas
s/y Tequila
**********************
www.saj.org.pl

sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 10:07:09 AM3/18/08
to
No bo cena jest czarterowa, a ponieważ jacht ma faktycznie swoje lata
i nie może mierzyć się z nowymi elanami, bavariami czy nawet sasami
jeżeli chodzi o wielkość i komfort w środku dlatego cena jest niższa.
Ogólnie rzecz biorąc jacht jest wykorzystywany głównie do rejsów
szkoleniowych do których większość firm w Polsce wykorzystuje Cartery
czy nefryty i tym podobne jednostki i w tej klasie jachtów myślę że
właściciele beckerów przyznają że wypada bardzo dobrze. Jak na tej
wielkości jednostkę bardzo dobrze chodzi w sztormach (to nie tylko
moja opinia, ale też paru osób które dużo pływają i miały okazję
sprawdzić), żegluje szybko a jak umie się wykorzystać chyba 58m2
spinakera to jest naprawdę niezła jazda. Wyposażenie ratunkowe jest
zeszłoroczne (2007) i jeżeli ktoś nie potrzebuje na jachcie lodówek,
pryszniców i wszystkiego w mahoniu to może za prawie półceny sobie
pożeglować i jeszcze się czegoś nauczyć.

Maciek Kotas

unread,
Mar 18, 2008, 10:21:59 AM3/18/08
to
sla...@interia.pl pisze:

Wyobraź sobie, ze mam Beckera. Od kilku lat. Cena to Twoja sprawa, mnie
sie wydaje niska jak na czarter, nie jest to zarzut. Intryguje mnie
jedynie te 6 osób na pokładzie. Ale ja sie pewnie nie znam na Beckerach.

Marek MAAR Grzywa

unread,
Mar 18, 2008, 10:25:25 AM3/18/08
to
ELAS pisze:

> Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
> zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
> rejsu.

Pytałeś się o ten swój rejs tu:
http://groups.google.pl/group/pl.rec.zeglarstwo/browse_frm/thread/7b77c4f05c20dd5
ludzie jasnym tekstem pisali Ci, że to będzie hardcore. Popłynąłeś - nie
zawsze wszystko się udaje.
A w kwestii podobieństw to co? Też wam się rumpel złamał, zastaliście
list od Włochatego, wkręcił się w śrubę sznurek i zabrakło gazu?


> Na pamiątkę z rejsu mam świdectwo z dwoma (słownie dwoma) dniami pod
> żaglami ale cieszę się że nikt nie wypadł za burtę podczas sztormu
> (life lina, szelki ?? A co to takiego) oraz że się nie rozbiliśmy o
> fiordy w nocy próbójąc znaleść miejsce do schronienia

Napisz coś więcej o tym rejsie, sztormie, etc.

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa

sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 10:52:26 AM3/18/08
to
No to ok, bo rozmawiamy o samym jachcie - cena niska bo faktycznie w
zeszłym roku robiliśmy ten rejs mocno po kosztach a skiperzy płynęli
za przeloty i jedzenie. 6 osób - na tyle jest zarejestrowany jacht -
przy rejach szkoleniowych, gdzie robi się dłuższe przeloty to bardziej
pomaga niż przeszkadza - masz na jachcie 5 stałych koi - w rejsie dwie
osoby na górze 4 w środku więc nie ma problemu. W porcie skiper może
sobie rozłożyć koję dodatkowo albo wykupić nocleg w marinie - dla
załogi nie ma to żadnego wpływu, bo jak śpisz, to i tak zajmujesz
jedną koję, a w rejsie przynajmniej rzadziej musisz wychodzić na
wachtę. Zresztą pisałem o tym w ogłoszeniach, była możliwość wynajęcia
jachtu i pływania np. w trójkę - to już indywidualna sprawa.
A pretensji nie mam o Twój post, tylko do osób robiących zarzuty z
rzeczy, o których byli poinformowani przed podjęciem decyzji odnośnie
rejsu - to tak jakbyś kupił np. fiata punto i miał pretensje że to nie
maybach (bez kryptoreklamy:)). Jest napisane, że płyniemy na beckerze,
były zdjęcia, opis techniczny itd. Gdyby wykupili rejs na Bavarii 49 i
bym im zmienił jacht na diametralnie niższy standard, to pretensje
byłyby uzasadnione, ale w tym wypadku nic takiego nie miało miejsca i
uważam, że względem wszystkich uczestników postąpiłem nie tylko
zgodnie z prawem, ale również bardzo fair i z okazaniem maximum dobrej
woli.
Pozdrawiam

Sławek

Jacek Woźniak

unread,
Mar 18, 2008, 11:00:11 AM3/18/08
to

Użytkownik <sla...@interia.pl> napisał w wiadomości
news:4a98b1b5-915f-4196...@e6g2000prf.googlegroups.com...

No to ok, bo rozmawiamy o samym jachcie - cena niska bo faktycznie w
zeszłym roku robiliśmy ten rejs mocno po kosztach a skiperzy płynęli
za przeloty i jedzenie. 6 osób - na tyle jest zarejestrowany jacht -
przy rejach szkoleniowych, gdzie robi się dłuższe przeloty to bardziej
pomaga niż przeszkadza - masz na jachcie 5 stałych koi - w rejsie dwie
osoby na górze 4 w środku więc nie ma problemu. W porcie skiper może
sobie rozłożyć koję dodatkowo albo wykupić nocleg w marinie - dla
załogi nie ma to żadnego wpływu, bo jak śpisz, to i tak zajmujesz
jedną koję, a w rejsie przynajmniej rzadziej musisz wychodzić na
wachtę.

A macie na jachcie tratwę?

--
Co Wy mi to ja Wam
J.w


ELAS

unread,
Mar 18, 2008, 11:00:22 AM3/18/08
to
Sławku proszę Cię, zamieściłem link do artykuło choć o rejsie dawno
zapomniałem. To że nie jest to traumatyczne dla mnie przezycie to
tylko dzięki temu ze załoga potrafiła podejść do tego z humorem.

Jednak pozwolisz ze opiszę kilka faktów jak tak bardzo chcesz.


> Warto wspomnieć, że jacht przez pierwszych kilka dni był w stoczni w
> remoncie, bo na poprzednim turnusie uległa uszkodzeniu śruba. W tym
> czasie załoga dostała hotel (1 doba), zwrot kasy za niewykorzystane
> dni rejsu i transport na mój koszt.

Jacht miał stać w Bergen a okazało się ze stoi kilkaset kilometrów
dalej co w przypadku fiordów stanowi niemały problem dostania sie na
miejsce. Na lotnisku w Warszawie rzekłeś że mamy z lotniska "wodolot"
i szybko dowiezie nas na miejsce gdzie stał jacht. Okazało się że
wodolot był ale obrotny kpt (powinienem wymienić nazwisko ale
wstrzymam się na razie) nie był w stanie się dowiedzieć nic na ten
temat. Skończyło się na tym że wodolotu nie było w ten dzień. Nic to,
sobie myślę, bergen fajne miasteczko, pierwszy dzień, później bedzie
dobrze. Tutaj z pomocą przyszedł nam wczesniej wspomniany kpt który
przez kilka godzin próbował coś załatwić. My w międzyczasie czekaliśmy
na..... przystanku autobusowym. czekaliśmy kilka godzin w deszczu bo
już zaraz, już za chwileczkę miał być transport. Transportu nie było.
Około godziny 20 pod presją załogi kpt po uzgodnieniu z "armatorem"
zgodził się na hotel i transport do hotelu. Czy myślisz Sławku że ja
miałem płacić za to?? To że dokonałeś zwrotu nie jest żadnym aktem
dobrej woli tylko obowiązkiem. Gdybyś tego nie uczynił to
spotkalibyśmy się nie na forum ale w sądzie.

>Z rozbiciem o skały to też jakiś
> nonsens, chociaż faktycznie wtedy skiper pogubił się w koncepcji co
> robić, to jednak z opisu osób które trochę żeglowały po morzu (na
> jachcie było 2 st.j.) wynika, że obiektywnie nic niebezpiecznego się
> nie działo.

Czy faltycznie skiper pogubił się nalezałoby zapytać służby ratownicze
które zostały wezwane aby ratowac nas. Nie dziwię się tutaj kpt. bo i
tak wykazał determinację żeby jakoś to szło ale to on powinien wydac
decyzje o założeniu kapoków. Sam kilka razy pytałem czy założyć
kapoki. Odpowiedz była jedna: Nie ma potrzeby. Ok. kapitam znaczy się
wie!! Czy próba podejścia w nocy, bez mapy terenu i pozycji jest
"lekkim pogubieniem się". Dla mnie raczej nie, to nie ja (osoba będąca
pierwszy raz na morzu) powinienem mówić że w czasie sztormu lepiej
wychodzić w otwarte morze. To wiedzieć powinien kpt a ten próbował
robić podejścia gdzie kilkadziesiąt metrów dalej woda biła o fiodry.


> Po prostu ludzie którzy pierwszy raz wybierają się na
> morze powinni najpierw zastanowić się czy to jest sport który ich bawi
> a nie potem wypisywać takie dyrdymały.

Sławku ja wiem co mnie bawi i wiem że będę pływał jeszcze po morzu. I
nie są to dydrymały, to są fakty, mogę naprawdę przesłąc kilkadziesiąt
zdjęć stanu technicznego "Beki" gdzie wszystko trzyma się na tasmę
klejącą, olej z silnika zalewa pokład, rozrusznik nie odpala, itd...).
Ale rozumiem Twoją złość.

> Co do szelek, bezpieczeństwa
> itd. - to reguluje Karta Bezpieczeństwa i wszystko jest, a life-liny
> robi się przed wypłynięciem z lin które są na jachcie.

Na jachcie nie było z czego robic life liny, to co było nie nadawało
się raczej do tego. No chyba że z talii grota byśmy to zrobili bo i
tak się nie przydała. Szelki były jedne!!!! Nie znam regulacji KB ale
chyba powinno być tego wiecej.

> Jacht przeszedł
> przez parę sztormów i nic się nikomu nie stało, ale skoro wypływa się
> w pogodę powyżej 8B na Bałtyku czy Północnym to trzeba się liczyć z
> tym że nie są to warunki komfortowe.

Jasne, nic tylko dlatego ża tak wyszło. Przypadek i szczęście.

> Co do różnych uwag - każdy ma prawo do swoich opinii, muszą się one
> jednak opierać o prawdziwe informacje, dlatego wobec wszystkich osób,
> które będą podawać nieprawdziwe i pomawiające informacje będą
> wszczynane postępowania z art 212 kodeksu karnego, więc proszę w
> swoich wypowiedziach nie mijać się z prawdą, ponieważ mam dosyć
> prostowania jakiś głupot.


Zapraszam, pozwij mnie nawet jutro. Jestem w stanie naprawdę
potwierdzić swoje informacje i udokumentowac to fajnymi fotkami. Sąd
nieżle się ubawi. chyba gdzies mam nawet kopię listu Kudłatego.

Zaproszę pozostałe osoby z mojego rejsu do dyskusji.

Pozdrawiam
E.W.

ELAS

unread,
Mar 18, 2008, 11:12:32 AM3/18/08
to
On 18 Mar, 15:25, Marek MAAR Grzywa <m...@bcf.pl> wrote:
> ELAS pisze:
>
> > Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
> > zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
> > rejsu.
>
> Pytałeś się o ten swój rejs tu:http://groups.google.pl/group/pl.rec.zeglarstwo/browse_frm/thread/7b7...

> ludzie jasnym tekstem pisali Ci, że to będzie hardcore. Popłynąłeś - nie
> zawsze wszystko się udaje.

wiem że pytałem, wiedziałem ze lekko nie bedzie ale to był koszmar :)

> A w kwestii podobieństw to co? Też wam się rumpel złamał, zastaliście
> list od Włochatego, wkręcił się w śrubę sznurek i zabrakło gazu?

Nie było śruby wiec sznurek nie miał w co się wkręcić, gaz kupiliśmy
bo innego wyjścia nie było. Przek kilka dni chodziliśmy do lokalnego
Shella się myć, załatwiać itp. Potem, była stocznia gdzie spaliśmy w
jakimś magazynie. Podziwiam że nam wogóle otworzyli magazyn gdzie były
silniki i sperzet warty grubą kasę. Spaliśmy oczywiście na podłodze.

> > Na pamiątkę z rejsu mam świdectwo z dwoma (słownie dwoma) dniami pod
> > żaglami ale cieszę się że nikt nie wypadł za burtę podczas sztormu
> > (life lina, szelki ?? A co to takiego) oraz że się nie rozbiliśmy o
> > fiordy w nocy próbójąc znaleść miejsce do schronienia
>
> Napisz coś więcej o tym rejsie, sztormie, etc.

Napiszę i podeslę bardziej szczegółowa relację, dołączę zdjęcia i
wrzuce gdzies na sieć żeby także unaocznić parę rzeczy.

Nie mam nic do Sławka ale nie powinien się głupio bronić i wypisywac
że "to dyrdymał". Powinien się przyznać do porażki. To ze pływa na
łodze w takim stanie technicznym nuie świadczy o męskości. Przyznanie
się do błędu jest dla mnie większym wyznacznikiem tej cechy.

Pozdrawiam
Ele. Spadam do domu.


sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 11:36:16 AM3/18/08
to
1) Do Ciebie Elas mam pretensje do porównywania rejsu z kłamliwym
artykułem. To że na morzu zdarzają się awarie jest zdarzeniem losowym
i wiadomo że wtedy trzeba zaimprowizować jakieś rozwiązanie na
miejscu, bo wiąże się to właśnie z przestojem, skończeniem rejsu w
innym porcie itd. W tym wypadku tak jak piszesz uważam że zwrot
kosztów jest obowiązkiem organizatora i w tym wypadku to nawet nie był
zwrot tylko bezpośrednie wyłożenie pieniędzy w porozumieniu z Marcinem
i z tego co uzgodniliśmy sposób rozwiązania awarii wynikało że nikt
do nikogo nie ma pretensji
2) Co do kapoków to miał rację, kapoki na morzu w zasadzie zakłada się
w kilku awaryjnych sytuacjach, a w normalnej żegludze zakłada się
szelki. Co do lin na life-liny to na pewno były bo montowały je i
poprzednie i późniejsze ekipy, zresztą wpinać można się również do
olinowania stałego (nigdy do talii grota, nawet jak nie jest
postawiony)
3) co do stanu technicznego - kilkumiesięcznym rejsie etapowym nie ma
miejsca i czasu na gruntowne naprawy, dlatego przecieki załatwia się
na taśmy, olej na waszym i następnych rejsach z tego co wiem od
kapitanów nie wyciekał, a wcześniejszy wyciek miał związek z awarią o
której pisaliśmy wcześniej a z rozrusznikiem też jest wszystko ok,
tylko problem wynikał z faktu, że na jednym z poprzednich etapów jeden
załogant złamał kluczyk do stacyjki więc w Norwegii mechanik
zainstalował przełącznik i jak się okazało miał on za słabą moc.
Wystarczyło zmienić przełącznik i od tego czasu aż do października
silnik zawsze odpalał mi od dotknięcia, a wcześniej odpalało się go
bezpośrednio. Może nie wygląda to estetycznie ale cała filozofia
polega na złączeniu dwóch kabelków - czy to zrobimy śrubokrętem,
kluczykiem czy kluczem do konserw naprawdę nie ma znaczenia
4) szelek na pewno jak jacht wypływał do Norwegii było 6 i tak
reguluje K.B. Przed wypłynięciem kapitan i załoga powinni sprawdzić
czy ilość szelek się zgadza i w przypadku braków zgłosić to
armatorowi i uzupełnić. Jak po Norwegii robiłem porządek to się
okazało że zostały chyba 4 szelki (4 to nie 1) tylko były pod
materacami, upchane w bakistach itd.
5) Co do sztormów - raczej za duża kumulacja szczęścia - morze głupoty
nie wybacza. Sztorm (chyba mieliście 7-8B) to też bardzo nieprecyzyjne
pojęcie, bo różnica między 8 a np 12 jest kolosalna. 8 B to tak
naprawdę trochę mniej komfortowe warunki żeglugi, na pokładzie trzeba
być koniecznie w szelkach i zachować ostrożność, ale żeglować
spokojnie można
6) Co do art 212 k.k. - tak jak pisałem nie mam zamiaru nikogo pozywać
za wygłaszane opinie tylko za przytaczanie nieprawdziwych informacji.
Chodzi o to że jak się czegoś nie wie, nie jest się pewnym, nie
sprawdziło - to żeby nie przytaczać fałszywych informacji. Jeżeli
piszesz, że coś Ci się nie podobało - o.k., ale jeżeli piszesz, że to
co jest napisane w artykule jest prawdą to sięmylisz i w dodatku
uważam że postępujesz nie w porządku.
Pozdrawiam

Sławek

sla...@interia.pl

unread,
Mar 18, 2008, 12:00:02 PM3/18/08
to
Nie, jacht jest zarejestrowany na P-20 i na ten rejon żeglugi tratwa
nie jest wymagana

Andrzej Mazurek (Hasip)

unread,
Mar 18, 2008, 1:55:11 PM3/18/08
to

Użytkownik <sla...@interia.pl> napisał w wiadomości
news:401e4ad5-0991-4a6a...@s13g2000prd.googlegroups.com...

No to chyba nie do końca tak wygląda, bo postępowanie karne przeciwko
osobie (chyba dziennikarce albo koleżance Ryl-Krystianowskich), która
tam nie była jest dosyć skomplikowane i czasochłonne, a wynik może być
trudny do przewidzenia, bo zawsze może się zasłaniać tym że jest
dziennikarką i starała się napisać artykuł "w dobrej wierze" - a ich
samych trudno pozwać bo są jedynie bohaterami artykułu.

To co/kto może wykazać kto ma rację? Na razie macie remis słowo przeciw
słowu.

Hasip


Krzysztof Bieńkowski na

unread,
Mar 18, 2008, 5:45:56 PM3/18/08
to
Użytkownik <sla...@interia.pl> napisał w wiadomości
news:401e4ad5-0991-4a6a...@s13g2000prd.googlegroups.com...
Dla mniej wtajemniczonych na sztorm są trzy rady: nie wypływać,
uciekać jak najdalej od brzegu, chować się w dużych portach
schronienia o ile warunki na to pozwalają i porty są do tego
przystosowane.


O! Dzieki, nareszcie wiem co robic jakby co...

Gratuluje opisu jachtu na www.clipper.net.pl
Tekst pod wzgledem marketingowym mistrzowski:

"Szkolimy się na jachcie Becker 27. To bardzo dzielna i solidna jednostka
szwedzkiego konstruktora Harry'ego Beckera. Świetnie radzi sobie w trudnych
warunkach pogodowych, jest praktycznie urządzony i szybki. Wyposażony jest w
bardzo ekonomiczny, stacjonarny silnik Yanmara (8KM). ... Jacht idealnie
nadaje się do żeglugi na "wody północy" - szkiery, fjordy oraz w inne rejony
wymagające żeglugi w trudnych warunkach nawigacyjnych. Jest to również
bardzo dobra jednostka szkoleniowa."

Zycze wielu sukcesow na wodach polnocy...

--
Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
www.nordsail.pl

"Tanie wina som dobre, bo som dobre i tanie..."


Radwan

unread,
Mar 18, 2008, 6:59:21 PM3/18/08
to
sla...@interia.pl napisał(a):

> Nie, jacht jest zarejestrowany na P-20 i na ten rejon żeglugi tratwa
> nie jest wymagana


I tu mnie kolo rozwalił :)) Plącze się w zeznaniach, wybiela... łódka
klejona na tasmy.. rewekla... tratwy nie ma... na Morzu Północnym...
poprostu rewelacja... silnik nie chodzi, załoga śpi w kanciapie w
stoczni.. wszystko gra... Szelki pochowane gdzieś pod materacami.. ale
były..
Powiem tak. Spadaj junior, posyp glowę popiołem i nigdy więcej nie
próbuj orzynać ludzi w taki sposób. I ciesz się, ze uczestnicy rejsu nie
pozwali cię do sadu. Bo wygląda na to, że mieli wszelkie podstawy. A co
do art 212 kk to polecam twojej "kapitańskiej" uwadze art 286 kk i
kilka pokrewnych.

Radwan

Message has been deleted
Message has been deleted
Message has been deleted
Message has been deleted
Message has been deleted
Message has been deleted

ELAS

unread,
Mar 19, 2008, 5:04:17 AM3/19/08
to
On 18 Mar, 14:46, sla...@interia.pl wrote:
> Co do tekstu Eligiusza - kolega który prowadził tamten etap ma dużą
> wiedzę żeglarską tylko jeszcze mało doświadczenia jako kapitan. W
> przypadku gdy już ich złapał  sztorm na morzu, w pierwszym momencie
> postąpił dobrze i uciekał od lądu. Błąd popełnił w tym zakresie, że
> poddał się presji załogi i próbował schować w jakiejś pipiduwie, ale
> kiedy zobaczył, że była to niewłaściwa decyzja wezwał asystę holownika
> i przeczekał sztorm w jakiejś marince.

No tego już nie zniosę. Nie twierdzę że Michał nie ma wiedzy ale nie
zgodze się z tym że w czasie sztormu chciał wychodzić w morze. To pod
naszą presją zaprzestał wyszukiwania miejsca gdzie można się schronić.
To ja razem z Marcinem sugerowaliśmy zeby wyjść w morze i trzymac się
z dala od lądu. Więc tym razem nie zabieraj głosu jak ciebie tam nie
było!! Asystę holownika wezwał kiedy silnik zgasł i nie chciał
odpalić.

Zarzucasz mi że opieram się na artykule nie znajac faktów a sam robisz
to samo. Zaprośmy do dyskusji marcina, Michała, Katię, Iwonę i Paulinę
niech się każdy wypowie jak było faktycznie.

Elas

sla...@interia.pl

unread,
Mar 19, 2008, 5:39:53 AM3/19/08
to
Spoko, znam wszystko z relacji Marcina i Michała. Faktycznie mnie tam
nie było, ale znam ich opisy i ponieważ były zbieżne, Marcin jako
uczestnik nie miał powodu niczego przeinaczać i na pewno miał
największą z Was wiedzę więc jego relacja wydaje mi się najbardziej
obiektywna. Z tego co pamiętam tak opisali sytuację, ale oczywiście
możesz ich poprosić o to żeby sami zabrali głos.

Co do tratwy - wiadomo że zawsze może się przydać, ale w P-20 nie ma
takiego obowiązku i większość jachtów jej nie ma. Pływanie po fiordach
i wzdłuż brzegu trudno porównywać z pływaniem po otwartym morzu czy
oceanie. Ogólnie widzę że głos zabiera głównie konkurencja, nie mając
specjalnie pojęcia o czym pisze, tylko po to żeby coś tam dokopać.

Elas uważam że niepotrzebnie wylewasz swoje żale po pół roku po
rejsie, gdzie w zasadzie wydawało się, że wszystko dogadaliśmy w
Norwegii i nikt do nikogo nie ma pretensji. A oznaką męskości:) jest
takie rzeczy umieć powiedzieć bezpośrednio. A poza tym w tym co
piszesz nie widzę zamiaru przeinaczanie czegokolwiek, tylko przez to
że czasami jesteś nieprecyzyjny i posługujesz się nieprawdziwym
artykułem tworzysz fałszywy obraz sytuacji.

Jerzy Makieła

unread,
Mar 19, 2008, 5:46:27 AM3/19/08
to
sla...@interia.pl pisze:

> oceanie. Ogólnie widzę że głos zabiera głównie konkurencja, nie mając
> specjalnie pojęcia o czym pisze, tylko po to żeby coś tam dokopać.

Czy możesz pokazać paluszkiem w którym miejscu pisze konkurencja?


--
Pozdrowienia Jurek M
http://www.makiela.pl
http://galeria.makiela.pl
GSM 601-938-951

Maciek Kotas

unread,
Mar 19, 2008, 5:57:24 AM3/19/08
to
Krzysztof Bieńkowski pisze:

> "Szkolimy się na jachcie Becker 27. To bardzo dzielna i solidna jednostka
> szwedzkiego konstruktora Harry'ego Beckera. Świetnie radzi sobie w trudnych
> warunkach pogodowych, jest praktycznie urządzony i szybki. Wyposażony jest w
> bardzo ekonomiczny, stacjonarny silnik Yanmara (8KM). ... Jacht idealnie
> nadaje się do żeglugi na "wody północy" - szkiery, fjordy oraz w inne rejony
> wymagające żeglugi w trudnych warunkach nawigacyjnych. Jest to również
> bardzo dobra jednostka szkoleniowa."
>
> Zycze wielu sukcesow na wodach polnocy...
>

Marudzisz Krzysiu. Z naszego punktu widzenia Bornholm, Karlskrona czy
Kalamar, ze o Alandach nie wspomne, to "wody pólnocy" a przyajmniej "na
północy" a do tego Becker nadaje sie jak najbardziej:)

Marek MAAR Grzywa

unread,
Mar 19, 2008, 6:03:31 AM3/19/08
to
Mariusz Główka pisze:
> ELAS <pol...@wp.pl> napisał(a):
>> On 18 Mar, 16:36, sla...@interia.pl wrote:
>
>>> 2) Co do kapoków to miał rację, kapoki na morzu w zasadzie zakłada się
>>> w kilku awaryjnych sytuacjach, a w normalnej żegludze zakłada się
>>> szelki.

>> A ja myslałem że kapok to jest tradycyjny strój żeglarski, teraz wiem
>> że zakłada się je w kilku awaryjnych sytuacjach. Nie mi oceniać czy
>> sytuacja wymagała załozenia kapoków ale tutaj chyba rozsądek powiniem
>> mieć decydujace znaczenie.

> Mnie uczono, że kamizelki zakłada się w nocy oraz jak są trudne warunki.
> Myślę, że przy 8B kamizelki już dawno powinny byc założone. Ale może
> przeszedłem złe szkolenie, nie wiem.
> Ponadto skiper nie nadaje się do pełnienia swojej funkcji. Jezeli załogant
> chce założyć kamizelkę, to skiper nie ma prawa mu tego zabronić.
[CUT]


Tomek Konnak gdzieś tam niżej napisał o ustaleniu o czym rozmawiacie.
IMHO w nomenklaturze Elasa kapok to pasy ratunkowe. Ty Mariusz też
piszesz o kamizelkach - rozumiem, że też chodzi Ci o pasy ratunkowe.

Jeśli tak, to:
Kto Cię tak uczył, że w nocy oraz w trudnych warunkach zakłada się pasy
ratunkowe?!
Jeśli załogant chce założyć "kamizelkę" a skipper w stosunku do owego
załoganta ma jakieś "robocze" plany, to jak najbardziej może mu zabronić
wkładania tego "wielkiego, korkowego przeszkadzaja", aczkolwiek powinien
dbając o bezpieczeństwo nakazać założenie szelek (to jakby oczywiste!).

>> Całkowicie się zgadzam z Elasem, w warunkach jakie opisał, kamizelki powinny
>> być bezwzględnie założone.

Całkowicie nie zgadzam się z Wami, że w warunkach innych niż poważna
awaria mogąca skutkować zatonięciem/przygotowanie do opuszczenia
jachtu/alarm łodziowy/itp. powinno się bezwzględnie nakazywać nałożenie
pasów.

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa

ELAS

unread,
Mar 19, 2008, 6:14:25 AM3/19/08
to
On 19 Mar, 10:39, sla...@interia.pl wrote:
> Spoko, znam wszystko z relacji Marcina i Michała. Faktycznie mnie tam
> nie było, ale znam ich opisy i ponieważ były zbieżne, Marcin jako
> uczestnik nie miał powodu niczego przeinaczać i na pewno miał
> największą z Was wiedzę więc jego relacja wydaje mi się najbardziej
> obiektywna. Z tego co pamiętam tak opisali sytuację, ale oczywiście
> możesz ich poprosić o to żeby sami zabrali głos.

Bedą chcieli to zabiorą głos ale niesądzę zeby mieli inne zdanie na
temat nieprzygotowania jachtu, organizacji rejsu i tego że był to
głównie wycieczka piesza a nie rejs. Spać spali w tych samych kiblach
więc i tutaj zdanie chyba będzie podobne :)

> Elas uważam że niepotrzebnie wylewasz swoje żale po pół roku po
> rejsie, gdzie w zasadzie wydawało się, że wszystko dogadaliśmy w
> Norwegii i nikt do nikogo nie ma pretensji.

Nie wylewam żali, zamieściłem tylko info o artykule który według mnie
wydaje się bliski prawdy. To że potem rozgorzała dyskusja to naturalna
sprawa. Nie chodzi tu tez o jakieś prywatne animozje do Ciebie czy
Michała. Wyszło na koniec tak że zapewniłeś powrót dla wszystkich.
Tylko drażni mnie to że starasz się powiedzieć że był to wspaniały
rejs a jego niepowodzenie wynika z niedoświadczenia załogi. Dlatego
dopóki będziesz trzymał się tej wersji doputy ja bede starał się
prostować według tego co widziałem.

A oznaką męskości:) jest takie rzeczy umieć powiedzieć bezpośrednio.
A poza tym w tym co
> piszesz nie widzę zamiaru przeinaczanie czegokolwiek, tylko przez to
> że czasami jesteś nieprecyzyjny i posługujesz się nieprawdziwym
> artykułem tworzysz fałszywy obraz sytuacji.

Mogę być nieprecyzyjny, doświadczenie morskie mam żdane (jak na razie
dzięki Beki) więc mogę mylić sztorm z wiaterkiem ledwo muskającym
osikowe listki. Jednak wiem że ten rej był porażką organizacyjną.

Pozdro.

Andrzej Kapłan

unread,
Mar 19, 2008, 6:19:22 AM3/19/08
to
Marek MAAR Grzywa <ma...@bcf.pl> napisał(a):

> Całkowicie nie zgadzam się z Wami, że w warunkach innych niż poważna
> awaria mogąca skutkować zatonięciem/przygotowanie do opuszczenia
> jachtu/alarm łodziowy/itp. powinno się bezwzględnie nakazywać nałożenie
> pasów.
>

A nie wystarczy sztormowa noc? Jak nagle trzeba będzie iść do przedniego
żagla, to lepiej aby wachta miała szelki na sobie, jakby?
--
pozdrawiam
AIKI

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Andrzej Kapłan

unread,
Mar 19, 2008, 6:20:55 AM3/19/08
to
=?ISO-8859-2?Q?Andrzej_Kap=B3an?= <aik...@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał(a):

> Marek MAAR Grzywa <ma...@bcf.pl> napisał(a):
>
> > Całkowicie nie zgadzam się z Wami, że w warunkach innych niż poważna
> > awaria mogąca skutkować zatonięciem/przygotowanie do opuszczenia
> > jachtu/alarm łodziowy/itp. powinno się bezwzględnie nakazywać nałożenie
> > pasów.
> >
> A nie wystarczy sztormowa noc? Jak nagle trzeba będzie iść do przedniego
> żagla, to lepiej aby wachta miała szelki na sobie, jakby?

Sorry, za szybko odpisałem... :-( Chodziło o pasy. Siedzę i wstydzę się.

Marek MAAR Grzywa

unread,
Mar 19, 2008, 6:26:17 AM3/19/08
to
Andrzej Kapłan pisze:

> A nie wystarczy sztormowa noc? Jak nagle trzeba będzie iść do przedniego
> żagla, to lepiej aby wachta miała szelki na sobie, jakby?
>
> Sorry, za szybko odpisałem... :-( Chodziło o pasy. Siedzę i wstydzę się.

Znaczy się??? Przeczytałeś "pasy" a zrozumiałeś "szelki" (to zrozumiem)
czy uważasz, że do sztaksli powinien iść człek okutany w Stogi II?

Błagam Was!!! :-)

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa

Maciek Kotas

unread,
Mar 19, 2008, 6:30:28 AM3/19/08
to
Marek MAAR Grzywa pisze:
jesli rozróznimy kamizelki asekuracyjne od pasów to zgadzam sie z Markiem

Andrzej Kapłan

unread,
Mar 19, 2008, 6:34:59 AM3/19/08
to
Marek MAAR Grzywa <ma...@bcf.pl> napisał(a):

> Andrzej Kapłan pisze:


>
> > A nie wystarczy sztormowa noc? Jak nagle trzeba będzie iść do przedniego
> > żagla, to lepiej aby wachta miała szelki na sobie, jakby?
> >
> > Sorry, za szybko odpisałem... :-( Chodziło o pasy. Siedzę i wstydzę się.
>
> Znaczy się??? Przeczytałeś "pasy" a zrozumiałeś "szelki" (to zrozumiem)
> czy uważasz, że do sztaksli powinien iść człek okutany w Stogi II?
>

To pierwsze :-)

Krzysiek Kielczewski

unread,
Mar 19, 2008, 7:02:33 AM3/19/08
to
Sami popatrzcie co *sla...@interia.pl* napisał:

> Co do tratwy - wiadomo że zawsze może się przydać, ale w P-20 nie ma
> takiego obowiązku i większość jachtów jej nie ma. Pływanie po fiordach
> i wzdłuż brzegu trudno porównywać z pływaniem po otwartym morzu czy
> oceanie.

Bardzo ładnie to się łączy z Twoim pouczaniem o sztormowaniu metodą
odpływania jak najdalej od brzegu...

> Ogólnie widzę że głos zabiera głównie konkurencja, nie mając
> specjalnie pojęcia o czym pisze, tylko po to żeby coś tam dokopać.

Możesz wskazać tę konkurencję?

Krzysiek Kiełczewski

666

unread,
Mar 19, 2008, 7:19:17 AM3/19/08
to
W ferworze dyskusji łatwo generalizować.
Polski rybak wypadł z kutra na Bałtyku i przezył do rana.
Na Śródziemnym w lecie przezyjesz długo.

BTW to po co kupujecie te nadymane szelkokapoki?
JaC


-----

> Jeśli wypadniesz za burtę w kapoku i nie zostaniesz natychmiast podjęty, to *i tak* nie przeżyjesz.

Piotr Wisniewski

unread,
Mar 19, 2008, 7:35:19 AM3/19/08
to
Mariusz Główka pisze:
> ELAS <pol...@wp.pl> napisał(a):
>> On 18 Mar, 16:36, sla...@interia.pl wrote:
>
>>> 2) Co do kapoków to miał rację, kapoki na morzu w zasadzie zakłada się
>>> w kilku awaryjnych sytuacjach, a w normalnej żegludze zakłada się
>>> szelki. Co do lin na life-liny to na pewno były bo montowały je i
>>> poprzednie i późniejsze ekipy, zresztą wpinać można się również do
>>> olinowania stałego (nigdy do talii grota, nawet jak nie jest
>>> postawiony)
>
>> A ja myslałem że kapok to jest tradycyjny strój żeglarski, teraz wiem
>> że zakłada się je w kilku awaryjnych sytuacjach. Nie mi oceniać czy
>> sytuacja wymagała załozenia kapoków ale tutaj chyba rozsądek powiniem
>> mieć decydujace znaczenie. Osoba prowadząca jacht nie miała ani
>> rozsądku ani zdecydowania więc uważam że kapoki powinny być
>> bezwzględnie załozone. Dlaczego?? Bo była noc, wiatra 8 B, bo silnik
>> nie pracował pewnie i kilka razy gasł, bo osoba odpowiedzialna za
>> prowadzenie jachtu nie miała doświadczenia, bo na pokładzie była
>> większość żółtodziobów...... Oczywiście moje subiektywne zdanie.
>
> Miałem już kilka postów wcześniej wyrobione zdanie na temat rejsów
> organizowanych przez kolegę Sławka, ale to mnie dobiło.
> Mnie uczono, że kamizelki zakłada się w nocy oraz jak są trudne warunki.
> Myślę, że przy 8B kamizelki już dawno powinny byc założone. Ale może
> przeszedłem złe szkolenie, nie wiem.

To ostatnie. ;-)

Mariusz, mylisz dwie (a raczej nawet trzy) różne pomoce.

1. Kamizelki ratunkowe (tzw. kapoki). Zakłada się je po ogłoszeniu
alarmu do opuszczenia statku, utrzymują człowieka przez określony
atestem czas (nie pamiętam ile ale co najmniej kilkadziesiąt godzin) w
pozycji "na plecach" z głową nad wodą nawet po utracie przez niego
przytomności. Wyposażone w lampkę i sygnał dźwiękowy (gwizdek). Podczas
normalnej żeglugi skrajnie niewygodne i niepraktyczne, zwiększają tylko
niebezpieczeństwo zawadzenia o coś i wypadnięcia za burtę.

2. Kamizelki asekuracyjne. Mogą być stałe (bezrękawniki) albo
pneumatyczne (różnych typów). Cienkie, znakomicie grzeją (te stałe) ;-))
pomagają utrzymać się na wodzie po przypadkowym wypadnięciu za burtę.
UWAGA!!! Nie muszą odwrócić człowieka twarzą do góry i nie utrzymują
głowy ponad lustrem wody!!! Ogólnie do noszenia w dowolnych warunkach,
od łażenia po kei po zakładanie podczas sztormu.

3. Uprząż asekuracyjna (szelki). Środek asekuracyjny służący do
zabezpieczenia człowieka przed wypadnięciem za burtę. W zależności od
typu i producenta wyposażona w jeden lub dwa wąsy z karabińczykami, może
być zintegrowana z kamizelką asekuracyjną (dowolnego typu).


> Ponadto skiper nie nadaje się do pełnienia swojej funkcji. Jezeli załogant

> chce założyć kamizelkę, to skiper nie ma prawa mu tego zabronić. Może sam
> chodzić na golasa, jego sprawa, może nakazywać założenie kamizelek, ale nie
> ma prawa zabronić czy odradzać jej zakładania, jezeli ktokolwiek chce to
> zrobić.

Moim zdaniem chodzenie po pokładzie w kamizelce _ratunkowej_ w innym
przypadku niż opuszczenie jachtu jest zagrożeniem bezpieczeństwa dla
noszącego i zabraniam tego stanowczo. Jak chcesz to pobiegaj sobie w
"Stogach" po pokładzie a później pogadamy (nie, spokojnie, zostaw ten
kapok, domyślam sie że Ci sie pozajączkowały kamizelki). ;-D Co do
kamizelek _asekuracyjnych_ to sam często ubieram załoganta w swoją
własną jak na jachcie ich nie ma.


> Dupa nie skiper.

> Całkowicie się zgadzam z Elasem, w warunkach jakie opisał, kamizelki powinny
> być bezwzględnie założone.

Asekuracyjne a nie ratunkowe. O tym czy należy założyć kamizelkę
asekuracyjną mając założone i wpięte szelki (można przecież wypaść
podczas przepinania się) oraz czy można zrezygnować z szelek mając
założoną kamizelkę asekuracyjną (osobiście wolę żeby nikt nie wypadł i
nie musiał sie asekurować kamizelką ;-> ) to jest temat na inną rozmowę.
Ja pilnuję zakładania szelek. Kamizelek asekuracyjnych po prostu na
jachtach jest mało. :-((

Ideałem jest to co ma Maciuś Sobolewski, czyli szelki z pneumatyczną
kamizelką asekuracyjną. Tyle że to kosztowna zabawka i kłopotliwa na
Okęciu.... :-((


Pozdrowienia
Piotr.
--
Piotr Wisniewski Sail-Ho
zwie...@sail-ho.pl http://www.sail-ho.pl
--------------- Może uderzyć grom z jasnego nieba... -------------------

->> mazury.info.pl <<-

unread,
Mar 19, 2008, 7:47:30 AM3/19/08
to
On Tue, 18 Mar 2008 06:46:05 -0700 (PDT), sla...@interia.pl wrote:
>Co do opisu manewrów itd. - mimo młodego wieku mam za sobą
>kilkadziesiąt rejsów morskich (większość prowadzonych samodzielnie),
>sporo prowadzonych szkoleń (głównie na morzu na st.j.) w różnych
>firmach i morskiego zrobionego jeszcze na starych zasadach - a z
>artykułu wynika, że co chwilę w trakcie rejsu popełniałem kardynalny
>błąd i tylko dzięki Marioli która była pierwszy raz na jachcie udawało
>się nam rozwiązać problemy:)

Witam
Czym innym jest umiejetnosc zeglowania, a zupelnie czym innym
umiejetnosc prowadzenia firmy i organizacji wypoczynku.

Dostales kolego bolesna nauczke, ze konkurencyjna oferta nie polega
jedynie na niskiej cenie. Cena nawet nie powinna byc zbyt niska, bo
musisz miec zapas na nieprzewidziane sytuacje.

To co moze podobac sie Twoim kolegom, niekoniecznie bedzie pasowac
zwyklemu klientowi, w dodatku na pierwszym rejsie.

Nastepnym razem wez kalkulator, przelicz wszystkie za i przeciw i
zorganizuj porzadny rejs na BEZPIECZNYM i dobrze wyposazonym jachcie -
czego Tobie i Twojej firmie zycze.

... a jezeli przyjda do Ciebie klienci, ktorym zalezy WYLACZNIE na
niskiej cenie - zaproponuj im wczasy w Tunezji za 699zl z przelotem.
Bedzie i tanio i bezpiecznie... i nudno :)

--
Pozdrawiam
Zbigniew Jatkowski
http://mazury.info.pl

Mariusz Główka

unread,
Mar 19, 2008, 8:51:23 AM3/19/08
to
Piotr Wisniewski <zwie...@sail-ho.pl> napisał(a):

> Mariusz Główka pisze:


> > Miałem już kilka postów wcześniej wyrobione zdanie na temat rejsów
> > organizowanych przez kolegę Sławka, ale to mnie dobiło.
> > Mnie uczono, że kamizelki zakłada się w nocy oraz jak są trudne warunki.
> > Myślę, że przy 8B kamizelki już dawno powinny byc założone. Ale może
> > przeszedłem złe szkolenie, nie wiem.
>
> To ostatnie. ;-)
>



> Mariusz, mylisz dwie (a raczej nawet trzy) różne pomoce.

Ja wiem jak wyglądają "pomoce" jak to określiłeś i wiem, kiedy i jak się ich
używa, a także których się nie używa.


>
> 1. Kamizelki ratunkowe (tzw. kapoki). Zakłada się je po ogłoszeniu
> alarmu do opuszczenia statku, utrzymują człowieka przez określony
> atestem czas (nie pamiętam ile ale co najmniej kilkadziesiąt godzin) w
> pozycji "na plecach" z głową nad wodą

Wyraźnie napisałem kamizelki, choć może nie wyjasniłem, że chodzi mi o to,
co w jachtingu współczesnie się używa, a nie zabytkowe ustrojstwa
pamietające jeszcze czasy PRLu. I nie chodzi mi o "sztukę" która ma być, bo
jest wpisana w KB, tylko o coś, co jest "używalne".

>
> Moim zdaniem chodzenie po pokładzie w kamizelce _ratunkowej_ w innym
> przypadku niż opuszczenie jachtu jest zagrożeniem bezpieczeństwa dla
> noszącego i zabraniam tego stanowczo.

Masz rację, własciwe miejsce dla zabytków to muzeum.

>Jak chcesz to pobiegaj sobie w
> "Stogach" po pokładzie a później pogadamy (nie, spokojnie, zostaw ten
> kapok, domyślam sie że Ci sie pozajączkowały kamizelki). ;-D Co do
> kamizelek _asekuracyjnych_ to sam często ubieram załoganta w swoją
> własną jak na jachcie ich nie ma.

Mnie naprawdę nie chodzi o dyskutowanie o czymś, co jest nieprzydatne w
warunkach jachtowych. Jak ktoś tylko coś takiego ma na pokładzie, to
zwyczajnie rżnie głupa przed ludźmi, których zabiera w morze.

> Ideałem jest to co ma Maciuś Sobolewski, czyli szelki z pneumatyczną
> kamizelką asekuracyjną. Tyle że to kosztowna zabawka i kłopotliwa na
> Okęciu.... :-((
>

Taką mam i takiej uzywałem podczas szkolenia. I taką każę zakładać po
zapadnięciu zmierzchu.
A propoos dobrego lub złego szkolenia, to tam gdzie się szkoliłem, 50 %
załóg przebywa na pokładzie w kamizelkach, właśnie takich. Reszta zakłada
swoje po zmroku.
Oczywiście, że jak sie płaci 999 zł za dwutygodniowy rejs, to naiwnością
byłoby oczekiwać, że na pokładzie będzie komplet kamizelek pneumatycznych.
Dlatego wrócę do tego co napisałem w pierwszym poście, bałbym się płynąc za
takie pieniądze, ponieważ wiem ile kosztuje normalny czarter.
Jezeli ktoś stawia do czarteru łódkę ze środkami ratunkowymi, których w
praktyce nie da się używać, to czyni jeszcze gorzej, niż gdyby tych środków
nie dał.
Przy okazji, kamizelkę pneumatyczną 150 N mozna kupić za czterdzieści parę
funtów. Ja za swoją dałem 180 GBP, bo uważam, że moje bezpieczeństwo jest
tyle warte.

Wracając do dupy-skpipera. Podtrzymuje swoję zdanie. Jeżeli na pokładzie
były kamizelki inne niż Stogi i powstrzymywał ludzi od ich zakładania, to
nie powinien pełnić tej funkcji. Jezeli były zabytki których nie da się
używać, to nie powinien brac odpowiedzialności za ludzi i prowadzić tak
wyposażoną łódkę. Oczywiście wtedy armator ponosi odpowiedzialność za
wyposażenie jachtu w zabytki.

Maciek Kotas

unread,
Mar 19, 2008, 9:10:04 AM3/19/08
to
Mariusz Główka pisze:
> Piotr Wisniewski <zwie...@sail-ho.pl> napisał(a):
>
MAriusz człowieku. Ale STOGI to bardzo dobre pasy ratunkowe, tylko ze z
definicji nie słuza one do biegania po pokładzie. Mylisz pojecia,
pomimo, ze zastrzegasz sie ze tak nie jest. kAmizelki pneumatyczny
odłózny na bok, bo to osobny temat i wcale nie tak kolorowy, a na
codzień na jachcie powinno biegac sie w kamizelkach asekuracyjnych i/lub
szelkach. Ja u siebie kwestie kamizelek asekuracyjnych pozostawiam do
decyzji załoganta, szelek wymagam dosc bezwzglednie, a pasów ratunkowych
na szczescie nigdy jeszcze nie musiałem kazac wkładac.

I na marginesie, pasy ratunkowe obojetnie jakie sa niewygodne i
niebezpieczne do pracy na jachtach, szczególnie małych. Nie wiem czy są
pasr *ratunkowe* pneumatyczne mam co do tego niejakie obawy, a na pewno
nie za 40 funtów.

Jaromir Rowinski

unread,
Mar 19, 2008, 9:13:26 AM3/19/08
to
Sami popatrzcie co Maciek Kotas napisał(a):

/cut/


> jesli rozróznimy kamizelki asekuracyjne od pasów

/cut/

Ludzieeeeeeee!
Odrobina precyzji jest tu akurat wskazana...

1. Są kamizelki ratunkowe - duże, najczęściej sztywne, pomarańczowe, z
odblaskami, gwizdkami, światełkami i najczęściej znaczkiem SOLAS /
wheelmark - (przynajmniej na jachcie z KB - a o takim tu ponoć
piszemy).
Utrzymują nawet nieprzytomnego głową do góry z ustami nad poziomem wody.
Pracować i poruszać się w nich na pokładzie jachtu (zwłaszcza
niewielkiego) - jest jednak bardzo trudno.

2. Są kamizelki asekuracyjne - cienkie, lżejsze, z pianki pcv lub
wypełnione granulatem z polistyrenu, czy z innych materiałów - nie są w
stanie uratować osoby nieprzytomnej, niemal we wszystkich ciało pływa
bowiem twarzą w dół. Ich wyporność tylko wspomaga niewprawnego pływaka i
niweluje ciężar mokrych ciuchów. Nie miewają na ogół gwizdków, odblasków
i światełek... Kamizelki asekuracyjne w niewielkim tylko stopniu
ograniczają swobodę ruchów - ale mowa tu o kamizelkach asekuracyjnych
jachtowych, bo w takiej na kajak to już nie radzę po pokładzie biegać...

3.Są kamizelki pneumatyczne - najczęściej nie spełniające wymogów
SOLAS, ale dające większe szanse osobie nie umiejącej pływać czy
nieprzytomnej (obracają na plecy) niż te "asekuracyjne". Najtańsze
pneumatyczne pozbawione są wszelkich gadżetów, te ciut droższe mają
gwizdki, odblaski i światełka nawet. Bardzo drogie są w pełni uznanymi
kamizelkami ratunkowymi...
Wszystkie mają wadę w postaci konieczności precyzyjnego "uzbrojenia" - w
warunkach złej pogody na jachcie sa "jednorazowe"...

4. Poza "środowiskiem" niemal nie spotyka się już nazw tak archaicznych
jak "kapok"... Ta akurat nazwa straciła sens kilkadziesiąt lat temu,
wraz z kompromitacją włókna kapokowego jako wypełnienia kamizelek
ratnkowych...
Podobnie bez sensu i mylące jest używanie określenia "pas ratunkowy" czy
"pas bezpieczeńswa".

5. Czymś zupełnie innym są uprzęże bezpieczeństwa, zwane też szalkami
bezpieczeństwa - mają nie dopuścić abyśmy wypadali. te zawsze i obiema
rękoma polecam najbardziej!

Moze warto by każdy wiedział o czym dyskutuje - dla tego niezbędna jest
precyzja, do której wzywałem na wstępie...

Ahoj
--
Jaromir Rowiński

* Usenet today is a race between system administrators trying to build *
* bigger and better idiot-proof servers, and the Universe trying to *
* produce bigger and better idiots. So far, the Universe is winning. *

Jaromir Rowinski

unread,
Mar 19, 2008, 9:13:39 AM3/19/08
to
Sami popatrzcie co Maciek Kotas napisał(a):

/cut/


> jesli rozróznimy kamizelki asekuracyjne od pasów

Marek MAAR Grzywa

unread,
Mar 19, 2008, 9:17:27 AM3/19/08
to
Maciek Kotas pisze:

> Nie wiem czy są
> pasy *ratunkowe* pneumatyczne mam co do tego niejakie obawy, a na pewno
> nie za 40 funtów.

Są (Jaromir ostatnio kupował kilkadziesiąt czy -set:) i nawet mają
SOLASowe certyfikaty.

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa

Mariusz Główka

unread,
Mar 19, 2008, 9:25:42 AM3/19/08
to
Maciek Kotas <skip...@gazeta.pl> napisał(a):

Maciek, wrócmy do początku dyskusji. Noc, 8B i ludzie na pokładzie "luzem".
Czy uważasz, że to jest OK? (pytanie retoryczne - wiem że tak nie uważasz).
Ktoś chce sam zadbać o swoje bezpieczeństwo skoro skiper nie zadbał, więc
chce coś wrzucić na grzbiet. I co? Skiper odradza, może słusznie jezeli tam
były Stogi. Ale przed rejsem powinien doprowadzić do tego, że każdy powinien
mieć dopasowane szelki. Szelki i lajflina oczywiście powinny być w uzytku
jak najbardziej w takiej sytuacji (8B), zgoda. Ale wyobraźmy sobie inne
warunki. Wypasiona jedynka i żegluga w nocy. Czy lepiej jest chodzić w
kamizelce ("normalnej" - nie Stogi) czy w szelkach? Bo to, że w czymś w nocy
powinno się chodzić, dla mnie jest oczywiste. Ja uważam, że w "normalnej"
kamizelce jest wygodniej. Zresztą tak chodziłem i nawet nie czułem jej na
sobie. A była to własnie taka za czterdzieści pare funtów.

Jerzy Makieła

unread,
Mar 19, 2008, 9:29:45 AM3/19/08
to
Jaromir Rowinski pisze:

> 3.Są kamizelki pneumatyczne - najczęściej nie spełniające wymogów
> SOLAS,

Ale są też spełniające, w zeszłym roku widziałem taką we Władysławowie
na wyposażeniu RIB do wożenia turystów. Jeden z obsługi przypadkową ją
"odpalił" i zostawił na Mojej Marii z prośbą o przypilnowanie. Miałem
okazję dość dokładnie ją obejrzeć, szczególnie podobał mi się kaptur do
naciągania na głowę z przezroczystym okienkiem przed oczami

Mariusz Główka

unread,
Mar 19, 2008, 9:36:18 AM3/19/08
to
Jerzy Makieła <jur...@post.pl> napisał(a):

> Jaromir Rowinski pisze:
>
> > 3.Są kamizelki pneumatyczne - najczęściej nie spełniające wymogów
> > SOLAS,
>
> Ale są też spełniające, w zeszłym roku widziałem taką we Władysławowie
> na wyposażeniu RIB do wożenia turystów. Jeden z obsługi przypadkową ją
> "odpalił" i zostawił na Mojej Marii z prośbą o przypilnowanie. Miałem
> okazję dość dokładnie ją obejrzeć, szczególnie podobał mi się kaptur do
> naciągania na głowę z przezroczystym okienkiem przed oczami
>

I własnie tak powinna byc wyposażona jednostka na którą zabiera się ludzi.
Środki ratunkowe do realnego użytku, a nie wirtualne. I broń Boże żadnych
przepisów nakazujących. Wystarczy zdrowy rozsądek tych którzy mają tym
pływać.

Jaromir Rowinski

unread,
Mar 19, 2008, 10:26:45 AM3/19/08
to
Sami popatrzcie co Michal napisał(a):
> Hej, powiedzcie , gdzie mozna kupic takie pasy *ratunkowe*
> pneumatyczne w dobrej cenie i z certyfikatami, bo bede potrzebowac
> na jacht??
Wszędzie ;-)
Poważniej - w każdej wysyłkowni żeglarskiej ze zboczeniem w kierunku
zawodowych ubiorów.
Wpisz w googla "solas, lifejacket"...BTW solasowskie bywają i większej
wyporności (275kN, pełne zastępstwo kamizelki ratunkowej) i takie o
wyporności 150kN...
Np:
http://shop.lifejackets.co.uk/acatalog/CE_Solas_275N.html

IMHO dla jachtów nie dbających o archaiczne wymagania UM wystarczajace
są w roli ratunkowych kamizelki bezcertyfikatowe - te o większej (275kN)
wyporności.
Np.
http://sklep.sail-ho.pl/index.php3?bid=1
http://www.smart.gda.pl/Kamizelki-pneumatyczne-non-solas

Ahoj
--
Jaromir Rowiński

-----------------------------------
Ze swobodą żeglowania jest trochę jak z ciążą -
- nie można być trochę w ciąży. Albo się jest - albo nie.
-----------------------------------

Michal

unread,
Mar 19, 2008, 10:38:38 AM3/19/08
to

Dzieki ogromne za pomoc. Michal


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Marek MAAR Grzywa

unread,
Mar 19, 2008, 10:43:30 AM3/19/08
to
Jaromir Rowinski pisze:

> Ahoj

Tak z głowy Jareczku te adresy wziąłeś czy musiałeś wykonać kilka
prostych czynności, żeby się w Twojej wiadomości pojawiły?

Że Ci się po 15:15 chciało?:-) Twoja dobroć nie zna granic!

--
Pozdrawiam
Marek Grzywa

Maciek Kotas

unread,
Mar 19, 2008, 10:59:31 AM3/19/08
to
Mariusz Główka pisze:
Nie dyskutuje o tym przypadku bo to dla mnie żenada. Mówie tylko ze
twierdzenie jakoby nalezało cały czas nosisc na sobie pasy/kamizelaki
ratunkowe to duza przesada.

ela

unread,
Mar 19, 2008, 2:55:19 PM3/19/08
to

Użytkownik "ELAS" <pol...@wp.pl> napisał w wiadomości
news:cedb420a-7b35-4709...@t54g2000hsg.googlegroups.com...
http://www.nie.com.pl/art9766.htm

Mój rejs jaki nastąpił dwa turnusy po ekipie Doroty nie różnił się w
zasadzie niczym. Czytając artykuł miałem wrażenie że to opis mojego
rejsu.

A mi sie ze Sławkiem podobało!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pływałem z nim tydzień w pażdzierniku na Zalewie Szczecińskim i niemieckich
kanalach. Ta lodka do tego jest idealna. Bylo nas czterech, wiec tez
optymalna ilosc. Wszyscy wrocili bardzo zadowoleni, a wialo 5-6 B (na
szczescie od rufy). Osobiscie na Polnocne ani na Norweskie nie poplynalbym
ta lodka (27 ft). Ale ja w swoj pierwszy morski rejs tam tez bym nie
poplynal.
A co do stanu technicznego? No coz. Tragedii nie bylo, ale nowa Bavarka to
to nie jest!!!!!!!!!!!!!
Przez tydzien mialem okazje poznac Sławka. Mysle, ze w nastepnych latach
bedzie organizowal lepsze imprezy (pierwsze koty za ploty) i jacht tez
troche dopiesci.
Kazdy zeglarz plynac w rejs na 14 dni za 999 zlotych musi byc nastawiony na
survival, ale trzeba to rozumiec przed rejsem a nie dopiero w trakcie.
I chyba rzecz najwazniejsza!!! U Sławka na jachcie nie pije sie alkoholu a
trakcie zeglugi (nawet piwa) i to jest jego duzy plus.

Pozdrawiam
Robert Rzepecki


ELAS

unread,
Mar 20, 2008, 1:32:13 AM3/20/08
to
On 19 Mar, 19:55, "ela" <ela...@poczta.onet.pl> wrote:

> Kazdy zeglarz plynac w rejs na 14 dni za 999 zlotych musi byc nastawiony na
> survival, ale trzeba to rozumiec przed rejsem a nie dopiero w trakcie.

Nie oczekiwałem prysznica, ciepłej wody i klimatyzacji. Jedyne czego
mi zabrakło to dobrego stanu technicznego i doświadczenia u osoby
prowadzącej jacht. Zabrakło i jednego i drugiego.

Elas

RadekNet

unread,
Mar 20, 2008, 7:21:52 AM3/20/08
to
Użytkownik "Andrzej Kapłan" <aik...@gazeta.SKASUJ-TO.pl> napisał w
wiadomości news:frqpba$4id$1...@inews.gazeta.pl...

> Marek MAAR Grzywa <ma...@bcf.pl> napisał(a):
>
>> Całkowicie nie zgadzam się z Wami, że w warunkach innych niż poważna
>> awaria mogąca skutkować zatonięciem/przygotowanie do opuszczenia
>> jachtu/alarm łodziowy/itp. powinno się bezwzględnie nakazywać nałożenie
>> pasów.
>>
> A nie wystarczy sztormowa noc? Jak nagle trzeba będzie iść do przedniego
> żagla, to lepiej aby wachta miała szelki na sobie, jakby?

Poczekaj ... swieza zaloga, ciezka pogoda, maly jacht .. to kto idzie
zmieniac tego sztaksla? Nie skiper czasem? Zaloganta zostawia przy dosc
bezpiecznym i latwym zdaniu sterowania, a sam wylazi na dziob i walczy z
fokiem.
Takie moje male skromne zdanie i doswiadczenie.

ps
Dobrze sie uczyc na czyis bledach.

Pozdr.
--
Radek Wrodarczyk
www.rejsy-czartery.com


Monika Matis, Seaford, UK

unread,
Mar 24, 2008, 1:01:35 PM3/24/08
to
Marek MAAR Grzywa pisze:
<ciach>

> Jeśli tak, to:
> Kto Cię tak uczył, że w nocy oraz w trudnych warunkach zakłada się pasy
> ratunkowe?!

Podejrzewam jednak, że Mariusz miał na myśli kamizelkę pneumatyczną a
propos tego uczenia... I tu się z nim zgodzę.

Natomiast nie sposób się nie zgodzić z Tobą, że Stogi to jakby nie
najlepszy ubiór na pracę na pokładzie nawet w dobrych warunkach ;) W
ósemce na Beckerze chyba wręcz ryzykowny...

--
Pozdrawiam, Monika Matis
Seaford, UK

teatr...@o2.pl

unread,
Apr 1, 2008, 7:08:05 PM4/1/08
to
On 18 Mar, 14:58, sla...@interia.pl wrote:
> Witam
>
> Warto wspomnieć, że jacht przez pierwszych kilka dni był w stoczni w
> remoncie, bo na poprzednim turnusie uległa uszkodzeniu śruba. W tym
> czasie załoga dostała hotel (1 doba), zwrot kasy za niewykorzystane
> dni rejsu i transport na mój koszt. Z rozbiciem o skały to też jakiś
> nonsens, chociaż faktycznie wtedy skiper pogubił się w koncepcji co
> robić, to jednak z opisu osób które trochę żeglowały po morzu (na
> jachcie było 2 st.j.) wynika, że obiektywnie nic niebezpiecznego się
> nie działo. Po prostu ludzie którzy pierwszy raz wybierają się na
> morze powinni najpierw zastanowić się czy to jest sport który ich bawi
> a nie potem wypisywać takie dyrdymały. Co do szelek, bezpieczeństwa
> itd. - to reguluje Karta Bezpieczeństwa i wszystko jest, a life-liny
> robi się przed wypłynięciem z lin które są na jachcie. Jacht przeszedł
> przez parę sztormów i nic się nikomu nie stało, ale skoro wypływa się
> w pogodę powyżej 8B na Bałtyku czy Północnym to trzeba się liczyć z
> tym że nie są to warunki komfortowe.
> Co do różnych uwag - każdy ma prawo do swoich opinii, muszą się one
> jednak opierać o prawdziwe informacje, dlatego wobec wszystkich osób,
> które będą podawać nieprawdziwe i pomawiające informacje będą
> wszczynane postępowania z art 212 kodeksu karnego, więc proszę w
> swoich wypowiedziach nie mijać się z prawdą, ponieważ mam dosyć
> prostowania jakiś głupot.
> Pozdrawiam
>
> Sławek Kulczak
>
> p.s. do artykułu z nie już pisałem odniesienie, jak ktoś pływa po
> morzu to sam wyłapie większość bzdur które napisała jakaś dziennikarka
> która nie była na rejsie. A przy okazji zapraszam nawww.kliper.net.pl
> iwww.clipper.net.pl

Jesteś po prostu nieuczciwy, nie masz przyzwoitości, nie znasz umiaru.
Masz za to odwagę proponować ludziom towar uszkodzony, śmierdzący,
niechlujny i brudny. Ponieważ nie tylko moja ekipa zauważyła te
"drobne" niedociągnięcia, myślę, że już czas spróbować powstrzymać cię
przed dalszym uprawianiem zarobkowego żeglarstwa. Pływaj po morzu sam
lub w gronie najbliższych przyjaciół, ale nie narażaj na
nieprzyjemność spotkania z morzem z twoim pośrednictwem obcych ludzi.
Czego ty możesz nauczyć nowicjuszy?! Teoria znajduje się w książkach,
praktyki powinno uczyć się od mistrzów, których ty jesteś
przeciwieństwem. Dorośnij lub zajmij się czymś innym.

Marcin Ryl-Krystianowski

To m.in. o mnie jest przytaczany artykuł. Potwierdzam 95% jego treści
( nieścisłości wynikają z braku możliwości autoryzacji tekstu). Nie
strasz wiec nikogo żadnym artykułem KK.

Mariusz Główka

unread,
Apr 2, 2008, 3:00:41 AM4/2/08
to
teatr...@o2.pl napisał(a):

>On 18 Mar, 14:58, sla...@interia.pl wrote:
>> Co do różnych uwag - każdy ma prawo do swoich opinii, muszą się one
>> jednak opierać o prawdziwe informacje, dlatego wobec wszystkich osób,
>> które będą podawać nieprawdziwe i pomawiające informacje będą
>> wszczynane postępowania z art 212 kodeksu karnego, więc proszę w
>> swoich wypowiedziach nie mijać się z prawdą, ponieważ mam dosyć
>> prostowania jakiś głupot.
>> Pozdrawiam
>>
>> Sławek Kulczak

>Jesteś po prostu nieuczciwy, nie masz przyzwoitości, nie znasz umiaru.


>Masz za to odwagę proponować ludziom towar uszkodzony, śmierdzący,
>niechlujny i brudny. Ponieważ nie tylko moja ekipa zauważyła te
>"drobne" niedociągnięcia, myślę, że już czas spróbować powstrzymać cię
>przed dalszym uprawianiem zarobkowego żeglarstwa. Pływaj po morzu sam
>lub w gronie najbliższych przyjaciół, ale nie narażaj na
>nieprzyjemność spotkania z morzem z twoim pośrednictwem obcych ludzi.
>Czego ty możesz nauczyć nowicjuszy?! Teoria znajduje się w książkach,
>praktyki powinno uczyć się od mistrzów, których ty jesteś
>przeciwieństwem. Dorośnij lub zajmij się czymś innym.

>Marcin Ryl-Krystianowski

>To m.in. o mnie jest przytaczany artykuł. Potwierdzam 95% jego treści
>( nieścisłości wynikają z braku możliwości autoryzacji tekstu). Nie
>strasz wiec nikogo żadnym artykułem KK.

To juz musi byc zmowa. Dwóch ludzi, którzy byli na dwóch różnych rejsach
podaje takie same szkalujace i nieprawdziwe informacje o wpaniałym rejsie i
jachcie. Wsadzić ich.
Chyba, że mówią prawdę? To jak w końcu p. Kulczak? Umówili się, działaja w
zmowie, czy oferuje pan dziadostwo narażając przy tym swych klientów?

sla...@interia.pl

unread,
Apr 6, 2008, 4:20:04 AM4/6/08
to
Na czym polega ta nieuczciwość, brak przyzwoitości i najlepsze -
umiaru:) ? To czy jacht jest czysty i chlujny:) zależy od załogi a nie
od armatora - jak się wyprowadziliście to Łukasz stwierdził że zrobił
się porządek. Co do praktyki morskiej - nie masz o niej bladego
pojęcia - byłeś wożony przez kilkanaście dni po fiordach jako niemalże
pasażer.
I na koniec "nieścisłości" w artykule jest od groma - dlaczego nie
miałeś odwagi sam go podpisać. Wprowadzasz ludzi w błąd z powodów
osobistych i poświadczasz nieprawdę a takie działanie jest
przestępstwem i o tym mówi przytoczony przeze mnie artykuł KK. A tak
chowasz się za jakąś sprzedajną dziennikarką albo koleżanką zamiast
załatwić to osobiście. Ponieważ wytłumaczyłem Ci już w Norwegii, że z
głupot które opowiadasz będzie się śmiał każdy kto ma choć blade
pojęcie o żeglarstwie, nasmarowałeś kłamliwy artykuł, który ma
podważać moją wiarygodność i w sposób fałszywy przedstawia niemal
wszystkie opisane zdarzenia - a ponieważ wiedziałeś że jest to
przestępstwem za które grożą sankcje to schowałeś się za gazetą, którą
jak wiadomo trudno ruszyć.
Jeżeli nie odpowiadają Ci jachtowe rejsy morskie przesiądź się na prom
albo do samochodu a nie wypisuj głupot. Z artykułu wynika że nie
zrozumiałeś chyba ani jednej decyzji i to nie Tobie oceniać kto się
zna na żeglowaniu a kto nie bo nie masz do tego ani kwalifikacji, ani
charakteru.

Sławek Kulczak

Wojtek Zientara

unread,
Apr 6, 2008, 4:49:19 AM4/6/08
to
Użytkownik wrote:
> Jeżeli nie odpowiadają Ci jachtowe rejsy morskie przesiądź się na prom
> albo do samochodu a nie wypisuj głupot. Z artykułu wynika że nie
> zrozumiałeś chyba ani jednej decyzji i to nie Tobie oceniać kto się
> zna na żeglowaniu a kto nie bo nie masz do tego ani kwalifikacji, ani
> charakteru.

Przestań się już ośmieszać - zrobiło się nudne.

--
Pozdrawiam
Wojtek
http://strony.aster.pl/zientara/
Żeglarz ma interes (własny) pływać bezpiecznie. Statek ma interes
pływać tanio. Dlatego jedni nie rozumieją drugich. (c) J. Kijewski

Maciek Kotas

unread,
Apr 6, 2008, 7:27:26 AM4/6/08
to
Wojtek Zientara pisze:

> Użytkownik wrote:
>> Jeżeli nie odpowiadają Ci jachtowe rejsy morskie przesiądź się na prom
>> albo do samochodu a nie wypisuj głupot. Z artykułu wynika że nie
>> zrozumiałeś chyba ani jednej decyzji i to nie Tobie oceniać kto się
>> zna na żeglowaniu a kto nie bo nie masz do tego ani kwalifikacji, ani
>> charakteru.
>
> Przestań się już ośmieszać - zrobiło się nudne.
>
Dokładnie. Rozumiem parcie na kase, ale to juz zrobiło sie niepowazne.

Robert

unread,
Apr 6, 2008, 7:42:51 PM4/6/08
to
sla...@interia.pl wrote:
> Na czym polega ta nieuczciwość, brak przyzwoitości i najlepsze -
> umiaru:) ? To czy jacht jest czysty i chlujny:) zależy od załogi a nie
> od armatora - jak się wyprowadziliście to Łukasz stwierdził że zrobił
> się porządek. Co do praktyki morskiej - nie masz o niej bladego
> pojęcia - byłeś wożony przez kilkanaście dni po fiordach jako niemalże
> pasażer.
>

Taka jest rola organizatora i skipera.
Dla Klienta firmy organizujacej wakacje:
Skiper sprzata, zegluje i wozi. Naprawia, tankuje plyny ustrojowe
jachtu. Organizuje, zaciska zeby, usmiecha sie i co w/g mnie istotne NIE
wyjezdza na morze malym osrakiem z ludzmi bez doswiadczenia jak ma
prognoze 8B. Nawet jak ma kilkadziesiat rejsow morskich w wieku 20 lat.

Jak chcesz ludzi do pracy, to zapros przyjaciol. Teraz takie czasy ze
jak sie zapisze na rejs i gdzie jest napisane nie musisz miec
doswiadczenia, spedzisz wakacje, to sterowal bede wtedy kiedy mnie
ochota najdzie. A jak bedzie mi kapalo na glowe to skiper bedzie stal z
wiadrem i zbieral kropelki. A wyprosic z rejsu to moze se nie skiper
mnie tylko ja jako klient skipera.

pozdrawiam
Robert Robaczewski

PS. Szanowni - wiem wiem, ale BTW tak plywalem i wcale nie uwazam tego
za dziwolag. Zacisnalem zeby, odrobina humoru i mozna skipciowac :)

sla...@interia.pl

unread,
Apr 7, 2008, 5:27:47 AM4/7/08
to
No to niezupełnie tak jest - było napisane że rejs jest turystyczno-
szkoleniowy a uczestnik pełni funkcje załogi. Każdy sam sprząta po
sobie, bierze udział w wachtach wg systemu wacht, wykonuje prace
pomocnicze, bierze udział w przygotowaniu posiłków. Żaden z turystów
nie dłubał nic przy silniku, nie uzupełniał żadnych płynów itp. mimo
że na bałtyku i wodach północy jest to normalne. Zasady o których
piszesz są możliwe np. w Chorwacji, kiedy pływasz od portu do portu po
parę godzin i ustalisz z firmą że wszystko zrobią za Ciebie. W 8B nie
wypływałem - mylisz dwa rejsy - na opisanym rejsie poza kilkunastoma
godzinami 3-4B w fiordzie była flauta. Nikomu też nic nie kapało -
kolejna bzdura - było rozszczelnienie przy wale na zimeringu i raz na
kilka godzin trzeba było wybrać wodę z komory silnika, co sam robiłem,
a na forpiku gdzie forluk zakleiliśmy taśmami spałem ja i kolega, bo
był problem z uszczelką i na szybko w takcie rejsu to był najprostszy,
skuteczny sposób. Powyższa trójka wyprowadziła się na własne życzenie,
ale do jachtów stosują się wybrane przepisy Kodeksu Morskiego i one
regulują kiedy, jak w jakich sytuacjach można postąpić. Oczywiście to
wszystko jest mocno sformalizowane i nie potrzeba odwoływać się do
tego w momencie gdy każdy jest nastawiony pozytywnie i płynie po to
żeby się czegoś nauczyć, a nie tylko po to żeby się przewieźć z
miejsca na miejsce. Tak jak pisałem trochę tych rejsów prowadziłem i
na zdecydowanej większości z nich ludzie rozumieją o co chodzi i
wszyscy są zadowoleni. A to co napisałeś tak jak mówiłem wcześniej
odnosi się do promu pasażerskiego lub do rejsów po morzu śródziemnym
jeżeli ustalono takie warunki (najczęściej skiper nie przygotowuje
posiłków, za sprzątanie się płaci a i tak wypada zrobić jaki taki klar
a wachty można zrobić luźniejsze. Jak musisz przepłynąć 500-600mil w
dwa tygodnie i jeszcze trochę pozwiedzać to musisz wprowadzić system
wacht i tyle - a na stronie było wyraźnie napisane jakie są zasady
tego rejsu - płaciło się kojowe, a wyżywienie było we własnym
zakresie, uczestnik pełnił funkcje załogi i miał w związku z tym
określone obowiązki, które i tak z racji tego, że Marcin oraz jego
żona i koleżanka byli pierwszy raz na morzu (i poza Marcinem chyba w
ogóle na jachcie) były bardzo pasażerskie. To, że brali udział w
wachtach wynika z tego że taką mam zasadę, że w miarę możliwości a
szczególnie w nocy powinny być dwie osoby na pokładzie - to wynika z
zasad bezpieczeństwa. Bzdur typu złamany rumpel czy ciepły prąd z
arktyki chyba nie muszę wyjaśniać. Brak lamp to kolejna bzdura, bo
przy nabrzeżu promowym jak obracaliśmy jacht sklinowała się zielona
latarnia i utonęła w fiordzie, tak że nie mogłem jej wyłowić i kupiłem
nową w najbliższym porcie, a do tego czasu świeciła się sama żarówka.
A poza tym o tej porze i na tej szerokości geograficznej okres między
zachodem a wschodem słońca trwa parę godzin i powoduje że robi się
szarówka a nie noc i wszystko widać w promieniu kilku mil
(przynajmniej jak my płynęliśmy). Wyłączenie ukfki - kolejna bzdura -
po wywołaniu na 16 przechodzi się na inny kanał i tam sobie dyskutuje.
Ukfkę wyłączyliśmy tylko raz na moment odpalania silnika po kilku
naprawach na wodzie, bo spadło napięcie i musiałem mieć większy prąd
na rozruszniku. Tak jak pisałem cały artykuł (chyba poza 3 zdaniami)
jest totalnie przekłamany i powstał dlatego, że znajomym Marcina nie
chciało się żeglować 30 h non stop, mimo że tak się wcześniej
umówiliśmy i wszyscy się na to zgodzili. Więc pływaliśmy ponad tydzień
turystycznie po Sognefiordzie i jak tłumaczyłem, że z tego powodu
trzeba będzie zrobić kilka dłuższych przelotów to wtedy było wszystko
ok. Silnik też nie miał żadnych fanaberii, ale z folią wkręconą w
śrubę nic nie popłynie, a to mogłem zdiagnozować dopiero przy kei.
Wtedy właśnie pomógł na Peter z którym nawiązałem sobie rozmowę i
poopowiadał parę legend związanych z rejonem, zaproponował mi
prowadzenie naprawdę hardkorowych rejsów na Islandię na regatowym
jachcie (wiele razy większy hardcore i 10cio krotnie wyższa cena - tak
dla porównania), a żona Marcina przysłuchując się rozmowie próbowała
dopasować wszystko do swojej teorii i nastawiać przeciwko mnie załogę.
Mam nadzieję że nikt z Was nie spotkał się i nie spotka z taką
sytuacją na rejsie bo poza tym, że jest to męczące to jest naprawdę
niebezpieczne.
Co do rejsu Elasa to problem polegał na tym że przed rejsem Elasa był
problem ze śrubą - po rozmowach z wieloma osobami i przedstawieniu
kilku hipotez najbardziej prawdopodobna jest ta, że uderzono spadając
z fali w jakieś badziewie którego niestety sporo tam pływa (wystarczy
jakaś decha lub cokolwiek innego co unosi się na powierzchni i nie
wystaje lub niewiele wystaje ponad powierzchnię - jak masz duże
zafalowanie to takich rzeczy przed dziobem nie widać i można nie
poczuć i powstała awaria, o której dowiedziałem się w ostatniej chwili
i ekipa Elasa musiała spędzić sporo czasu na miejscu w czasie
likwidacji szkody. Dostali z powrotem kasę za niewykorzystane dni
rejsu a ponadto hotel pierwszego dnia i transport. Takie były ustalone
warunki w porozumieniu między mną, załogą i zakładem ubezpieczeniowym
- załoga otrzymała i tak zdecydowanie więcej pieniędzy niż od nich
pobrałem i to że w takich nadzwyczajnych sytuacjach śpi się za friko w
jakimś pomieszczeniu wynika stąd, że cały rejs kosztował tyle co chyba
2-3 doby w hotelu w Norwegii. Zawsze w takich sytuacjach jest problem
i wymaga trochę kompromisu z każdej strony i do Elasa nie mam
pretensji, bo zachowali się wtedy w porządku. Gdybym wiedział
wcześniej na czym polega problem to sam bym pojechał bo byłoby to
mniej problemów i na pewno taniej (mniej kasy do zwrotu). Problem
polega na tym że twierdził, że artykuł w nie jest prawdziwy nie mając
do tego podstaw i mając żal że rejs nie wypalił - ale to były
przyczyny losowe (są objęte OWU a to oznacza że ze stanem technicznym
mają niewiele wspólnego) i nikt nie zagwarantuje że jego to nie spotka
- problem polega na tym jak się rozwiązuje takie sytuacje i zapewniam
Cię Elas, że w większości firm miałbyś więcej problemów, bo kasę
dostaliście ode mnie w ciągu kilku dni od przesłania dokumentów, a ja
do teraz o pewną jej część szarpie się z zakładem ubezpieczeniowym.

ELAS

unread,
Apr 21, 2008, 12:51:42 AM4/21/08
to
On 7 Kwi, 11:27, sla...@interia.pl wrote:

> Co do rejsu Elasa to problem polegał na tym że przed rejsem Elasa był
> problem ze śrubą - po rozmowach z wieloma osobami i przedstawieniu
> kilku hipotez najbardziej prawdopodobna jest ta, że uderzono spadając
> z fali w jakieś badziewie którego niestety sporo tam pływa (wystarczy
> jakaś decha lub cokolwiek innego co unosi się na powierzchni i nie
> wystaje lub niewiele wystaje ponad powierzchnię - jak masz duże
> zafalowanie to takich rzeczy przed dziobem nie widać i można nie
> poczuć i powstała awaria, o której dowiedziałem się w ostatniej chwili
> i ekipa Elasa musiała spędzić sporo czasu na miejscu w czasie
> likwidacji szkody.

Śruby nie było ale diabeł tkwi w szczegółach bo słowem nie wspomniałeś
na lotnisku że jacht nie ma śruby. Powiedziane było tylko tyle że
"poprzednia ekipa nie dopłynęła do Bergen ze względu na złe warunki i
że wystarczy dopłynąć promem do Maloy i tam już będzie ok". Może cytat
nie jest dosłowny ale nic nie było powiedziane o braku śruby. Jeżeli
"powstała awaria, o której dowiedziałeś się w ostatniej chwili" (cytat
już dosłowny) to dlaczego dwa dni zajęło zanim ktoś wpadł na pomysł
żeby jacht odstawić do stoczni, dlaczego było bieganie po kutrach i
proszenie o pomoc bo "jacht nie chce płynąć". O braku śruby
dowiedzieliśmy się od brata Oskara (norweski rybak który nas holował
kilka razy zupełnie za free tylko dzięki Katii) po bodajże dwóch
dniach stania i zjadania zapasów żywności.

> Dostali z powrotem kasę za niewykorzystane dni
> rejsu a ponadto hotel pierwszego dnia i transport. Takie były ustalone
> warunki w porozumieniu między mną, załogą i zakładem ubezpieczeniowym
> - załoga otrzymała i tak zdecydowanie więcej pieniędzy niż od nich
> pobrałem i to że w takich nadzwyczajnych sytuacjach śpi się za friko w
> jakimś pomieszczeniu wynika stąd, że cały rejs kosztował tyle co chyba
> 2-3 doby w hotelu w Norwegii.

Na decyzję o hotelu czekaliśmy......... kilka godzin na przystanku
autobusowym i gdyby nie moja decyzja że bierzemy taksówkę i jedziemy
do hotelu to stalibyśmy na tym przystanku do rana. Co do tego nie mam
wątpliwości!! Mam jedną prośbę, w kolejnych wątkach nie nazywajmy tego
"REJSEM", niech to będzie "WYCIECZKA TURYSTYCZNA" ale nie "REJS".
Proszę !!

Dostaliśmy więcej pieniędzy niż pobrałeś?? Znaczy sie że co? Jakieś
zadośćuczynienie było?? Hmmmm chyba wyszedłem na siku i nie załapałem
się :). Dostaliśmy około 70 % wpłaconej kwoty a pozostałe 30 % było
naszym wkładem w " dni żeglowne" których było około dwóch. Nie było
zwrotu za lot, za przeżarte jedzenie podczas siedzenia na dupie w
stoczni, dobrze że na Shellu kibel jest za darmo bo przy tych cenach
wyszłoby drożej niż dwa kompakty WC z Castoramy


> Problem
> polega na tym że twierdził, że artykuł w nie jest prawdziwy nie mając
> do tego podstaw i mając żal że rejs nie wypalił - ale to były
> przyczyny losowe (są objęte OWU a to oznacza że ze stanem technicznym
> mają niewiele wspólnego) i nikt nie zagwarantuje że jego to nie spotka
> - problem polega na tym jak się rozwiązuje takie sytuacje

Faktycznie niewiele wiem jak wyglądał rejs opisany w NIE ale wiem jak
wyglądał mój i że był organizacyjnie zbliżony do tego opisanego w NIE.
Stan techniczny łodzi też się raczej nie poprawił :).

> i zapewniam
> Cię Elas, że w większości firm miałbyś więcej problemów, bo kasę
> dostaliście ode mnie w ciągu kilku dni od przesłania dokumentów, a ja
> do teraz o pewną jej część szarpie się z zakładem ubezpieczeniowym.

Sławku naprawdę jestem wdzięczny że tak się to odbyło, nie mam
pretensji do Ciebie o to że łódka ulega czasem awariom, o to że czasem
trzeba improwizować na wodzie. Mógłbym siedzieć cicho, nie robić sobie
wrogów i nie zniechęcać potencjalnych przyszłych armatorów do siebie
jako "awanturnika". Recz w tym aby kolejne osoby wiedziały na co się
decydują. Dlaczego nie umieścisz aktualnych zdjęć stanu jachtu na
stronie, dlaczego była tam zaledwie mała fotka owianego w tym wątku
złą sławą Beckera. Nie wiem jak jest w większości firm ale domyślam
się że ubezpieczalnie są niechętne do wypłaty. Ale z drugiej strony to
co mnie obchodzą rozliczenia armatora z ubezpieczalnią?? Czy jak
jedziesz autobusem PKS i autobus wpadnie do rowu to czy dzwonisz do
PZU?? Nie, czekasz na kolejny autobus i jedziesz dalej. To że
pokrywałeś koszty to był Twój obowiązek i nie powinno być to
uzależnione od wypłaty ubezpieczenia.

0 new messages