-Kazimierz Nowak (40.000 km po Afryce na rowerze)
-Tadeusz Perkitny z Leonem Mroczkiwiczem 'Okrazmy swiat raz jeszcze'
-No i Waclaw Korabiewicz - kajakiem do Turcji, potem do Indii - ech
marzy mi sie cos takiego...
A teraz czytam, ze Korabiewicz to takze Timbuktu i Mato Grosso...
TA
Spotkalem kiedys w trasie (w 1997 roku w Szegedzie na Wegrzech) dwoch kolesi
z Polski (z Nysy czy Paczkowa)- mieli po 18-19 lat i 40 DEM na glowe -
jechali stopem do Grecji, bo to bylo ich marzenie. Jeden z nich mial do
starego (po ojcu), dziurawego plecaka zrobionego ze splowialego, zielonego
brezentu przytroczony wielki garnek, w ktorym gotowali wode na ognisku, bo
na kuchenke epigazowa nie mieli kasy, a drugi mial plecak wypchany
ziemniakami i cebula, ktora wygrzebali na jakims polu na Slowacji.. Dla mnie
to byli podroznicy (szacunek i pamiec u mnie maja zapewniona), a nie takie
tam "miekie fiuty", ktorych spotykam az czesto w trasie - pracuja "w
korporacjach", w Warszawie, zarabiają po "n" tys. PLZ i mienia sie wielkim
trampami, choc same ich ciuszki sa warte wiecej niz budzet niejednego
drugiego na taka trase, no ale potem to wlasnie te fiuty zbieraja rozne
nagrody i poblikuja w gownianych czasopismach swoje wspomnienia tworzac
"elytę" podróżników.
Wybaczcie powyzsza dygresję.
Cezar
pozdr
P.
PS. to o czym piszesz to wynik szerszego zjawiska ktore zowie sie
dorobkiewicze :P
swietna wypowiedz, szacunek
GP
A bardzo wielka. Bo jesli ktos nazywany jest "wielkim podroznikiem" (uznanym
w swiatku) to nie moze "miec na koncie" 20 odwiedzonych krajow, musi miec
200. A na to juz trzeba kase, bo na nikim nie robi wrazenia opowiesc o
Slowacji, ale o Thaiti juz tak.
Cezar
No wiec, prosze ciebie, kiedy bylem na Tahiti, czerpalem radosc z faktu, ze
mialem mozliwie daleko do takich zabiedzonych frustratow jak ty.
pozdr
P.
A dziekuje, dziekuje. Za merytoryczna odpowiedz. Uwielbiam ludzi, ktorzy
wlanczaja sie do dyskusji na temat ogolny odnajdujac tytul po temu przez
fakt utozsamiania sie jedynie z jej szczegolem sluzacym zobrazowaniu
szerszego zagadnienia.
Cezar
To chyba o sobie piszesz, bo czytajac Twoj post z 18:08 to mozna by
pomyslec,
ze wogole nie rozumiesz co inni pisza!
Jako osoba wymieniona w poscie TA ( choc nieslusznie bo do Wojtka czy śp.
Kingi mi daleko ), chce odpisac.
Wiecznaja slawa ! owym studentom ktorych opisales. Ale ja z perspektywy
czasu widze, ze bedac studentem podrozowac w sumie jest prosto - pare
dolarow w keiszenie - tutaj autostop, tu gdzies sie dorobi, mnostwo czasu i
malo zobowiazan. A z czasem dochodza zobowiazania, praca zawodowa - i
dlatego bardzo szanuje tych ktorzy potrafia to wszystko laczyc. I zmienia
sie spoosb podrozowania - ma sie mniej czasu. I wtedy kasa pomaga - mozna
gdzies tam poleciec, wynajac samochod. Juz nie mowie , ze jest wiele
wspanialych miejsc ktorych bez kasy nie zobaczysz. Nie wiem co masz
przeciwko pieniadzom zarobionym przez ludzi i wykorzystywaniu ich na
podroze. Nie rozumiem zarowno licytywania sie liczba odwiedzonych krajow jak
i tym kto najtaniej podrozowal po jakims kraju. Nie rozumiem co masz
przeciwko Kolosom - moim zdaniem wielu doastalo je za naprawde wielki
wysilek zarowno w zorganizowaniu wyprawy jaki w jej czasie ( oczywiscie sa
czasami rozne dziwne przypadki jak z kada nagroda ). A co publikowania
wspomnien - no coz ty bys nie chcial, gdyby Ci zaproponowano ? Reasumujac -
nie widze nic zlego w podrozwaniu z kasa jesli sie takowa posiada, w
dostawaniu za to nagrod, czy opisywaniu w gazetach - wazna aby robic to dla
wlasnej satysfakcji, aby czerpac z podrozowania radosc. Dodam jeszcze, ze
nei dostalem zadnej nagrody, a publikacje o mnie ograniczaja sie podajze do
zdjecia wielkosci znaczka pocztowego w "Glamour" kilka lat temi.
Pozdrawiam
--
Jacek
http://www.zoch.pl
Mysle ze jezeli obejdziesz na piechote kule ziemska, bez kasy, zebrajac po
drodze tez zostaniesz wielkim podroznikiem. A zeby ktos byl nazywany
"wielkim podroznikiem" musi podrozowac inaczej niz przecietny czlowiek. Moze
na piechote przejsc cale polskie wybrzeze, przejechac cala Afryke itd. Mysle
ze nie zostanie za takiego uznany zarowno ten kto pojedzie na Słowacje jak i
ten spedzi urlop w Tunezji.
--
Jacek
http://www.zoch.pl
ac3
na pewno kiedys podrozowanie bylo trudniejsze i bardziej zmudne. brak
globalizacyjnej machiny sprawial, ze trafialo sie w miejsca zupelnie
dzikie, nietkniete zachodnia cywilizacja. Obecnie dzieki roznym mediom
mozna doskonale swiat poznawac nie wychodzac z domu...I co z tego?
Jesli od czasu do czasu przelece sie samolotem, wrzuce plecak do
hotelu, przejade sie taksowka, to mam nurzac glowe w popiele i załozyc
oślą skórke, ze jestem pseudo-podroznikiem, pseudo-trampingowcem?
kazdy ma swoj wlasny styl podrozowania, ilosc pieniedzy przeznaczona na
ten cel moze deteminowac ów styl, choc wcale nie musi. W czasach
licealnych za 250 zl mozna bylo pojechac na 2 tyg. do Turcji i przezyc,
ale teraz jesli mam mozliwosci zarobienia porzadnej sumy i sie
rozbijania za nią po Azji, to czemu nie?
z wiekiem tez czlowiek staje sie wygodniejszy, heh, ale to inny temat.
panowie, skonczcie ta bzdurna dyskusje o 'fiutkach', prawdziwy
podroznik raczej nie porownuje sie do innych i nie bierze udzialu w
licytacjach (kto i jak bardziej ekstremalnie i za mniejsze pieniadze)
wiecej klasy!
pozdr;
karolina
Titus_A...@somewhere.in.the.world napisał(a):
>A bardzo wielka. Bo jesli ktos nazywany jest "wielkim podroznikiem" (uznanym
>w swiatku) to nie moze "miec na koncie" 20 odwiedzonych krajow, musi miec
>200. A na to juz trzeba kase, bo na nikim nie robi wrazenia opowiesc o
>Slowacji, ale o Thaiti juz tak.
Ale podrozowanie czy trampowanie nie polega na wydaniu jak najmniejszej
kasy... Po sobie zauwazam, ze zmienilem sposob podrozowania przez
ostatnie kilka lat wlasnie dlatego ze mnie na wiecej stac. I wcale nie
narzekam. Z rozrzewnieniem wspominam, ze kiedys jechalem nie myjac sie 5
dni i spiac obok psich gowien gdzies za kosciolem w Rumunii, itp., ale
wtedy na miejscu wcale tak wesolo nie bylo.
Zauwaz po sobie, ze zwiedziles wszystko co bylo w zasiegu transportu
ladowego. Teraz trzeba gdzies poleciec, zeby zobaczyc cos innego,
przeciez do usranej smierci nie bedziesz jezdzil po Europie czy bliskiej
Azji, tylko dlatego ze mozna na to wydac najmniej. A na dalsza podroz
trzeba juz miec kase na samolot.
Uznanie to rzecz wzgledna, ja lubie kraje z "klimatem". Jak mowie komus,
ze bylem w Algierii, Palestynie czy Albanii, to moze i robi to na kims
wrazenie, ale osobiscie mam to gdzies, bo nie dlatego podrozuje, a tylko
i wylacznie dla siebie.
Kolosy w wielu przypadkach to smieszna sprawa. Pare lat temu jakas laska
dostala jakas nagrode za wejscie na 8-tysiecznik. W podziekowaniach za
wyprawe ujela tatusia, a po wyjsciu z sali wsiadla do nowej terenowki.
Tatus sypie kiesa, a coreczka realizuje marzenia. Generalnie nie mam nic
przeciwko, ale dla mnie to gowno, a nie osiagniecie na nagrode.
--
-- Moje podróże -- http://www.piotrwasil.com
Moze jestes zbyt surowy ? na 8-tysiecznik NIE DA sie wejsc bez sporej kasy
( no dobra moze i jakis czlowiek o konskim zdrowiu, ryzykanckim podejsciu do
zycia i sporym szczesciu by dal rade, choc miejscowe wladze by go i tak
pewnie nie puslily ) - tragarze, sprzet, tlen. Ta dziewczyna podjela ogromny
wysilek i ryzyko. To jak z wejsciem Martyny na Everest, albo zdjeciami
Tomasza Guzowatego w Afryce ( super zdjecia efekt bodajze roku w Afryce -
chyba niemozliwe bez kasy tatusia ).
--
Jacek
http://www.zoch.pl
>Moze jestes zbyt surowy ? na 8-tysiecznik NIE DA sie wejsc bez sporej kasy
>( no dobra moze i jakis czlowiek o konskim zdrowiu, ryzykanckim podejsciu do
>zycia i sporym szczesciu by dal rade, choc miejscowe wladze by go i tak
>pewnie nie puslily ) - tragarze, sprzet, tlen. Ta dziewczyna podjela ogromny
>wysilek i ryzyko. To jak z wejsciem Martyny na Everest, albo zdjeciami
>Tomasza Guzowatego w Afryce ( super zdjecia efekt bodajze roku w Afryce -
>chyba niemozliwe bez kasy tatusia ).
Nie, po prostu nie za bardzo akceptuje "sukcesy" przy pomocy tatusiow,
itp. Tzn. akceptuje osiagniecie, ale dawac nagrody to juz przesada.
Co innego samemu zarobic, zorganizowac i wejsc - wtedy szacuneczek.
A wracając do głównego wątku, to uważam, że niczyich podróży nie należy
dyskredytować. Czy są one za małą czy za dużą kasę, na drugi koniec świata
czy do wsi obok. Może najlepiej rozumieją to ci , dla których ważne jest
podróżowanie, a a nie zdobywanie.... "Życie nie jest rzeczą konieczną,
żeglowanie jest rzeczą konieczną"
Ola
Czyli dla Ciebie wejście Martyny to był jakiś wyczyn? Przeczytaj posty
na pl.rec.gory o "Martynce" ;-D
Nie wiem jak było w przypadku tej dziewczyny od Kolosa ale zachodzi
uzasadnione podejrzenie że to był taki sam wyczyn jak wejście Martyny na
Everest.
Pozdrawiam
Marcin Lubojański
--
interesujesz się turystyką? zapraszam na moje strony:
www.goscinni.betacom.pl - darmowe noclegi!! na zasadzie wymiany adresów
www.tramping.slask.pl - relacje, galeria, porady, niusy, tablica
ogłoszeniowa 'szukam ludzi do wyprawy', rozkład PKS Katowice
> Czyli dla Ciebie wejście Martyny to był jakiś wyczyn? Przeczytaj posty
> na pl.rec.gory o "Martynce" ;-D
Proste pytanie - czy ją tam WNIEŚLI?
Jeśli nie - to JEST wyczyn.
Reszta to wasze bicie piany...
--
Pozdrowienia
---
Slawek Kos --> sk...@post.com
pozdr
P.
> Moim zdaniem nagrody są za samo osiągnięcie, a nie za to skąd kto wziął
>pieniądze aby osiągnąć ten cel. Czy jeśli sportowiec zdobywa medal to
>rozliczamy go skad były piueniądze na treningi przygotowania itd.
To tak jak ze sportowcem na dopingu, niby doszedl do wyniku, ale nie
dzieki sobie...
Dlatego zdania nie zmienie.
> do konca nie rozumiem, co chce Titus przekazac swoim postem.
Podziw glownie...
>Wedlug
> mnie, miesci to sie w roznych skrotach myslowych typu narzekania babc
> na dzisiejsza mlodziez
A to pewnie tez.
>
> na pewno kiedys podrozowanie bylo trudniejsze i bardziej zmudne. brak
> globalizacyjnej machiny sprawial, ze trafialo sie w miejsca zupelnie
> dzikie, nietkniete zachodnia cywilizacja. Obecnie dzieki roznym mediom
> mozna doskonale swiat poznawac nie wychodzac z domu...I co z tego?
> Jesli od czasu do czasu przelece sie samolotem, wrzuce plecak do
> hotelu, przejade sie taksowka, to mam nurzac glowe w popiele i załozyc
> oślą skórke, ze jestem pseudo-podroznikiem, pseudo-trampingowcem?
Nic takiego nie pisalem. Nie zgadzam sie rowniez z wypowiedziami
niektorych, ze trzeba podrozowac o cebuli i kartoflach jeno...
>
> W czasach
> licealnych za 250 zl mozna bylo pojechac na 2 tyg. do Turcji i przezyc,
> ale teraz jesli mam mozliwosci zarobienia porzadnej sumy i sie
Och, ja tez dokladnie 20 lat temu jechalem autostopem z Bulgarii do
Londynu (skonczylo sie we Wloszech - sprawy wizowe i musialem wracac). I
na miesiac podrozy wydalem 100$ czy jakos tak, bo wiecej (poza workiem z
konserwami leczo, ryzem i budyniami) nie mialem. I dobrze sie bawilem.
Ale osiagnieciem na miare Kolosa bym tego nie nazwal. Ani teraz ani
wtedy.
> panowie, skonczcie ta bzdurna dyskusje o 'fiutkach'
Faktycznie, nie to bylo moim celem. Chodzilo mi raczej o to, ze kiedys -
przed wojna, byl jednak trudniej a ludzie robili takie fajne rzeczy. I
sluch prawie o nich zaginal, niestety.
A cos takiego w stylu tamtych podrozy, to chyba tylko Kinga robila.
Ostatnio znowu sie wzruszylem jak czytalem, jak kupowala wielblada, czy
ratowala tego pieska...
TA
pozdr
P.
> Kolosy w wielu przypadkach to smieszna sprawa. Pare lat temu jakas laska
> dostala jakas nagrode za wejscie na 8-tysiecznik. W podziekowaniach za
> wyprawe ujela tatusia, a po wyjsciu z sali wsiadla do nowej terenowki.
> Tatus sypie kiesa, a coreczka realizuje marzenia. Generalnie nie mam nic
> przeciwko, ale dla mnie to gowno, a nie osiagniecie na nagrode.
Kolosy to nagrody porzyznawane w roznych kategoriach m.in. za osiagniecia
wspinaczkowe. Nie znam dokladnie sprawy tej dziewczyny ale rok temu kolosa
dostal Marcin Miotk za pierwszy polski Everest bez tlenu - moim zdaniem
bardzo zasluzona nagroda. W przypadku kazdego wejscia liczy sie styl, droga
itd... kasa ma tu mniejsze znaczenie. Na razie nie slyszalem zeby kogos
wniesli na 8 tysiecy, moga zakladac preczowki, asekurowac, rozstawiac namioty
ale nie wnosza! A samo kiblowanie w namiocie powyzej 5000 przez kilka tygodni
to juz niezly wyczyn...
pozdrawiam
Mariusz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
r33lc4sh napisał(a):
a i opdpisuj pod cytatem, a nie nad - tak sie juz w przyjelo w usenecie
pozdr
P.
tak mi na mysl jeszcze przyszlo, ze ów 'tramping cebulowo-kartoflany',
ktory wielu ma z nas za sobą badz jest w jego trakcie, uwalnia takie
poklady tworczej wyobrazni i mocy kombinatorskiej, ze cos pieknego!!
Cos nie do konca uchwytnego, co mozna nazwac 'ułanska fantazją' , a u
anglosaskich podroznikow/ trampo-turystow (wlasciwe zaznaczyc;)
wystepuje w wersji śladowej...
grupowe przytulanie? dobra, niech Ci bedzie, przytulam osobe wyzej:P
proponuje w goracej wodzie kapanym usenetowcom, wiecej tolerancji i
powstrzymanie sie od oceniania innych na przyszlosc...
karol.
swieta prawda!!! fajnie jest sie gdzies bryknac samolotem i spac w
hotelach z lazienka w pokoju ;), ale bardzo milo tez wspominam telepanie
sie przez rozne kraje do celu - przy pomocy tego co sie aktualnie
napatoczylo i co bylo w zasiegu dosc szczuplego portfela - ale nawet
teraz kiedy czlowieka stac na troszke bardziej komfortowe warunki tamte
doswiadczenia powoduja zupelnie inny styl podrozowania - moze bardziej
zwariowany, moze czasem nie tak przemyslany, czasem nawet ryzykowny -
ale ile przy tym radochy :P
pozdr
P.
> swieta prawda!!! fajnie jest sie gdzies bryknac samolotem i spac w
> hotelach z lazienka w pokoju ;), ale bardzo milo tez wspominam telepanie
> sie przez rozne kraje do celu - przy pomocy tego co sie aktualnie
> napatoczylo i co bylo w zasiegu dosc szczuplego portfela - ale nawet teraz
> kiedy czlowieka stac na troszke bardziej komfortowe warunki tamte
> doswiadczenia powoduja zupelnie inny styl podrozowania - moze bardziej
> zwariowany, moze czasem nie tak przemyslany, czasem nawet ryzykowny - ale
> ile przy tym radochy :P
Zgadzam sie. IMO kazdemu kto zamierza podrozowac przydalby sie chocby
autostop po Europie z naprawde skromnymi srodkami. Takie bylo moje
przetarcie tuz po upadku komuny, czyli w czasach gdy wyjazd na zachod byl
czyms innym niz diametralnie innym niz teraz. Do dzis czuje, ze wiele mi to
dalo i wplynelo na to jak podrozuje teraz, mimo ze preferuje pokoj z
lazienka :)
--
Pozdrawiam
Glazer
Oto Twoje dokonanie. Pytanie tylko, dlaczego ma byc jedynym wlasciwym,
dlaczego musi go brakowac innym? Widac niewiele podrozujesz, skoro
przymuszasz innych do wlasnych, jedynych poprawnych, doswiadczen.
Proponuje kolejne podzialy grupy na: pl.rec.turystyka.tramping.golodupcy,
pl.rec.turystyka.tramping.middleclass,
pl.rec.turystyka.tramping.bourgeoisie,
pl.rec.turystyka.tramping.nouveauriche .
Cezary nie zalamuj sie - dla mnie to ty jestes wielki ! Kazda twoja relacje
czytam z zapartych tchem, pojechalem twoimi sladami koleja do Pekinu, a pewnie w
tym roku, gdyny nie fakt, ze urodzil mi sie synek, to wybralbym sie na
Zakaukazie (mialbym tylko problem z piciem bo nie pije alkocholu ;-). Zatem w
naszym "towarzystwie" zasluzyles na kolosa.
Wit.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
>> Zgadzam sie. IMO kazdemu kto zamierza podrozowac przydalby sie chocby
>> autostop po Europie z naprawde skromnymi srodkami. Takie bylo moje
>> przetarcie tuz po upadku komuny, czyli w czasach gdy wyjazd na zachod byl
>> czyms innym niz diametralnie innym niz teraz. Do dzis czuje, ze wiele mi
>> to dalo i wplynelo na to jak podrozuje teraz, mimo ze preferuje pokoj z
>> lazienka :)
> Oto Twoje dokonanie. Pytanie tylko, dlaczego ma byc jedynym wlasciwym,
> dlaczego musi go brakowac innym? Widac niewiele podrozujesz, skoro
> przymuszasz innych do wlasnych, jedynych poprawnych, doswiadczen.
1. Nie napisalem, ze czegoklwiek dokonalem, czytajac niektore relacje
odnosze przeciwne wrazenie.
2. Czy napisalem, ze ma byc jedynym wlasciwym? Patrzac na przepedzane z
wywieszonym jezorem, albo zamkniete w betonowych bunkrach przy plazy
wycieczki stwierdzilem tylko, ze warto "za mlodu" sprobowac podrozowac
inaczej. Wiekszosc ludzi ktorych znam i ktorych namowilem by sprobowali
podrozowac na wlasna reke, przy takim sposobie podrozowania pozostalo.
3. Czy ja kogokolwiek, do czegokolwiek przymuszam?
4. Zalezy co to dla Ciebie znaczy wiele. Na pewno nie jestem typem
nabijajacym zaliczone panstwa w weekendy. Wyjezdzam za granice na tyle, na
ile pozwala mi praca, czyli 2-3 razy w roku na tydzien-miesiac.
PS. Wiecej luzu zycze.
--
Pozdrawiam
Glazer
;)
[...]
> Ale podrozowanie czy trampowanie nie polega na wydaniu jak najmniejszej
> kasy... Po sobie zauwazam, ze zmienilem sposob podrozowania przez
> ostatnie kilka lat wlasnie dlatego ze mnie na wiecej stac. I wcale nie
> narzekam. Z rozrzewnieniem wspominam, ze kiedys jechalem nie myjac sie 5
> dni i spiac obok psich gowien gdzies za kosciolem w Rumunii, itp., ale
> wtedy na miejscu wcale tak wesolo nie bylo.
[...]
No to ja sie pod tym podpisuje.
Kiedys podrozujac z kumplami moglem sypiac pod golym niebem. Potem z moja
obecna zona-trzeba bylo miec w miare czyste i schludne lokum. Teraz z zona i
20 miesieczna corka bylem w 5* hotelu.
Podrozuje nie dla splendoru i podziwu, zeby sie potem chwalic wsrod
znajomych, albo na jakims forum.Robie to bo to lubie.
Kasa jak dla mnie nie gra roli. Jesli ktoś wymyślił i zrealizował
np. podróż rowerem z południa na pólnoc Afryki to jakie ma
znaczenie czy pieniądze zarobił w agencji reklamowej, w hipermarkecie
czy dostał od ojca milionera?
Jak wielu z was jeździłem na studiach stopem po Europie (znajomi do
tej pory rechoczą jak przypomną sobie chorwatów, którzy nie
przepuścili mnie przez granice mysląc, że zielona herbata to nie
jest herbata :). Faktycznie za grosze. Jednak dopiero pieniądze dają
wolność i szansę na wyprawy z prawdziwym rozmachem
Pozdrawiam
Rafał Panas
www.adventurer.com.pl
adventurerblog.blogspot.com/