"Szalbierz". tytuł, może okładka, ale najprawdopodobniej jedno i drugie
sprawiło, że w ułamku sekundy, szóstym chyba zmysłem wiedziałem, że to może
być właśnie to - książka, której nie znałem, na którą jednak czekałem od
wielu, wielu lat.
Kiedyś z wypiekami na twarzy, pod kołdrą, przy latarce, pochłaniałem
przygody bohaterów Waltera Scotta, Alexandra Dumasa, Roberta Louisa
Stevensona, Cecila Scotta Forestera, Karola Maja i innych. Ich książki nadal
są wznawiane, ale cóż. Inne czasy, nie to pisarstwo, a przede wszystkim
chyba ja - już nie taki sam, jak w wieku lat .nastu, to elementy, które
powodują, że powrót do tamtych wrażeń wydawał się nierealny, a samo
pragnienie naiwne.
Tym niemniej nostalgia, wspomnienia i chęć doświadczenia przeżyć i emocji
tak intensywnych, jak wówczas, pozostały niezmienione. I choć jako dorosły
człowiek przeczytałem mnóstwo książek, wiele z nich naprawdę wartościowych,
to klimatu i nastroju, o który mi chodziło, nie odnalazłem.
Chwilami wydawało mi się, że jestem blisko podczas lektury "Wiedźmina", ale.
Kapitalne momenty znajdowałem w "Narrenturmie", jednak.
I tak doczekałem się "Szalbierza" choć prawdę mówiąc powoli traciłem
nadzieję. Krótko mówiąc, przeczucia mnie nie myliły. To było i jest
dokładnie TO!
"Szalbierz" - rewelacyjna powieść historyczna, przygodowa, rycerska,
awanturnicza i szpiegowska. Niech cię jednak te określenia nie zwiodą - jest
to literatura dla czytelnika dorosłego i choćby odrobinę wyrobionego
literacko.
Pierwsza połowa XIII wieku, czasy rozbicia dzielnicowego, kończy się
panowanie Henryka Brodatego. Na wschodzie zbierają się czarne chmury - ordy,
których okrucieństwo przeraża nawet na wpół dzikich Połowców, lada moment
runą na Polskę.
Bohaterem w tej rozpaczliwej sytuacji okazać się ma nie hetman, geniusz
strategii czy inny, szlachetny i waleczny Podbipięta, ale tytułowy
szalbierz, oszust, wędrowny handlarzyna podrabianych relikwii, kuglarz i
siłacz. A jeśli dodać do tego "stukniętego" rycerza, zapijaczonego mnicha,
karła-cwaniaka i złodzieja oraz wieszczącą mieszczkę, to będziemy mieli
nieomalże komplet bohaterów (określenie "parszywa dwunastka" narzuca się
nieodparcie), których zadaniem jest, a jakże, ocalić świat.
Napisałem "nieomalże. Tak, jest jeszcze milczący chłopiec, ale o jego
udziale w tej pełnej mrocznych tajemnic historii, o jego wpływie i związkach
z szalbierzem, pisał nie będę - wykraczałoby to poza ramy tej recenzji i
pewnie zdradzało zbyt wiele elementów fabuły.
Książka Tomasza Łysiaka ma też kilka braków. Ja naliczyłem trzy:
- brak, pozornie ukrytych, jednak nie aż tak bardzo, żeby nie można ich było
odczytać, wątków autobiograficznych i przy okazji prób rozliczenia się z
osobistymi wrogami autora,
- brak drugiej, trzeciej, czwartej treści (dna), w której autorzy zwykle
przemycają swoje stanowisko wobec ojca dyrektora, aborcji, kary śmierci czy
innych aktualnie modnych tematów zastępczych,
- brak, tak modnych ostatnimi czasy, zakamuflowanych aluzji do współczesnej
rzeczywistości, polityki, sytuacji społeczno-gospodarczej Polski, wyborów
prezydenckich, itp.
Tak się jakoś dziwnie składa, że mnie wyżej wymienione braki zupełnie nie
przeszkadzają, a nawet przeciwnie. Dzięki temu "Szalbierz" jest po prostu
kawałkiem bardzo dobrej literatury, w której i napięcie, i realia
historyczne, i elementy komediowe, i poważniejsze "kawałki", znalazły się w
dobrze dobranych proporcjach i na właściwym miejscu.
I jeszcze jedna informacja, która niektórym może pomagać albo przeszkadzać w
czytaniu. Wahałem się, czy o tym pisać, ale w końcu doszedłem do wniosku, że
i tak się wyda, bo "Szalbierz" niewątpliwie odbije się sporym echem w
świecie czytelniczym.
Zainteresowany osobą autora poszperałem tu i ówdzie i nawet bez większych
trudności dowiedziałem się, że Tomasz Łysiak to syn Waldemara Łysiaka (tego
od "Szachisty", "Fletu z mandragory", "Asfaltowego saloonu", itd.), a
"Szalbierz" to jego debiut literacki.
W takiej sytuacji trudno uwolnić się od porównań i ocen, a więc mnie wyszło
w związku z tym, że:
a) jeśli debiut jest tak rewelacyjny, to ja "w ciemno" wykupuję subskrypcję
na wszystkie kolejne książki Tomasza Łysiaka - na dowolny temat,
b) uwielbiam książki Waldemara Łysiaka, wychowałem się na wielu i naprawdę
wielki mam do nich sentyment, jednak nie wszystkie są tak dobre, jak
"Szalbierz".
--
Pozdrawiam serdecznie,
Meszuge
Może to nie kolejna jego książka, ale jakbyś chciał usłyszeć jak
Tomasz Łysiak bawi się słowem, to występuje w radio (radiu?) jako
DeDektyw Inwektyw. :)
Swoją drogą, to ciekawi mnie czy widać wpływ DeDektywa w "Szalbierzu".
Sylwek.
Użytkownik "el_Buitre" <el_b...@gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fk3obi$hhv$1...@inews.gazeta.pl...
Prawdę mówiąc nigdy go nie słyszałem w radio (radiu?). Chociaż chciałbym,
jak się dowiedziałem, że i to robi. Nie wiesz może, czy jest gdzieś jakieś
archiwum nagrań, z którego możnaby ściągnąć i posłuchać kilka audycji?
Bo jeśli słowo mówione Łysiaka jest tak dobre, jak pisane - to ja jestem za.
:-)
--
Pozdrawiam serdecznie,
Meszuge
> Bo jeśli słowo mówione Łysiaka jest tak dobre, jak pisane - to ja jestem
> za. :-)
Jest tragiczne... Facet kompletnie nie ma poczucia humoru, jedzie na
najbardziej ogranych grepsach (najczesciej chamskich), a jego audycja to
kalka pomyslu Zetki, sprzed kilku lat. Az dziw mnie bierze, ze napisal
ksiazke i to w dodatku, jak twierdzicie, niezla.
--
Krzysztof
> Excuse me please, one more drink
Would you make it strong
'Cause I don't need to think <
Sylwek.
> Co do kalki z Zetki to sie nie wypowiem, bo nie wiem. Sam autor
> twierdzi że postać powstała 10 lat temu:
> http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20071205/WYWIAD/71204005
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzwonię_do_Pani,_Pana_w_bardzo_nietypowej_sprawie
Pomysl Weissa zerzniety jak zloto.
> Co do chamstwa i ogrania - oceń sam, może chociaż z jeden Ci się
> spodoba. :P
Weiss byl zabawny i przede wszystkim nie traktowal rozmowcow jak debili.
Pamietam za to, jak Lysiak przedstawil sie jako student z Czarnego
Ladu, ktory che wziac w leasing samochod. Znaczy w tym sensie, ze on
(ten student) moze samochod wylizac do czysta... Bardzo smieszne, bardzo.
Rafał
Użytkownik "Rafal Franczak" <franek@usun_to.kolorowe.krakow.pl> napisał w
wiadomości news:fk5aid$m66$2...@news.agh.edu.pl...
Ja zupełnie nie słucham radia, nie mam nawet takiego sprzętu w domu i
dlatego dopytuję. Książka, to jest "Szalbierz", moim zdaniem jest OK. A w
razie czego, jak mi się audycja nie spodoba to i tak nic się nie zmieni -
nadal nie będę miał ani słuchał radia. :-)
Książka to książka. Ta akurat przygodowa i historyczna. Jestem za.
W jakiejś wolnej chwili posłucham czegoś z tej "wrzutki" - dzięki.
--
Pozdrawiam serdecznie,
Meszuge