Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

[Fwd: Re: Prof Miodek]

7 views
Skip to first unread message

Krystyna Chodorowska

unread,
Sep 6, 2007, 8:25:05 PM9/6/07
to
-------- This be a forwarded Message --------
From: Jacek Wesołowski <zi...@address.invalid>
Newsgroups: pl.pregierz
Subject: Re: Prof Miodek
Date: Fri, 20 Apr 2007 11:08:29 +0200
Message-ID: <f09vsq$c3v$1...@inews.gazeta.pl>

W wiadomości news:f09u1h$p5s$4...@news.onet.pl Kserkses pisze, co następuje:

>> Przykre. Z tym, ze chyba z tego co mowia to tylko raz sprawozdanie z
>> wyjazdu zlozyl. Ale fakt jest.
>> Jest jeszcze prof. Bralczyk.
> A ja si e pytam kro wtedy nie wspolpracowal? Czy ktos w ogole mogl nie
> wspolpracowac?

Mój ojciec na początku lat 80. był doktorantem w PANie. W końcu nie
zrobił tego doktoratu, z przyczyn, o ile wiem, nieideologicznych,
niemniej zostało mu trochę wspomnień. Jego matka przez całe swoje życie
zawodowe była naukowcem, czy też - najbliższym możliwym odpowiednikiem
naukowca w jakimś instytucie zajmującym się leśnictwem. Siłą rzeczy
wśród bliższych i (głównie) dalszych znajomych moich rodziców było
kiedyś dość dużo pracowników naukowych.

Moi rodzice są z natury nieco sfrustrowani. Nigdy nie zniżali się do
węszenia spisków i układów, wychowali mnie też w pogardzie dla takiej
małostkowości, niemniej lubili w swoim czasie ponarzekać, że wszystkim
dookoła się powodzi, tylko im nie. Zresztą potem im też zaczęło się
lepiej powodzić, więc im przeszło.

Dlatego pamiętam z dzieciństwa powtarzające się opowieści rodziców o
zagranicznych wyjazdach znajomych w czasach zasłużenie przeszłych. Jako
dziecko logicznie myślące i w dodatku bezczelne byłem bardzo ciekaw,
czemu ojciec sam nigdy nie wyjechał, skoro chciał.

Głównym powodem podawanym przez ojca było to, że jeśli człowiek próbuje
wyjechać, to ma nieprzyjemności.

Ojciec opowiadał wprost, że wyjazd oznacza, że odwiedzają cię "smutni
panowie"[1]. Albo, co w jego mniemaniu było nawet gorsze, każą ci
przyjść "na komisariat". I zadają pytania. I musisz się tłumaczyć ze
wszystkiego, i opowiadać, co robiłeś.

Mój ojciec nigdy nie mówił o tym jako o handlu. Mój ojciec zawsze mówił
o tym jako o represji. Tłumaczył mi, że przez to mogą wyjeżdżać tylko
ci, który mają nerwy, żeby znosić takie szykany, a jemu szkoda zdrowia,
więc siedzi w domu.

Gdyby mój ojciec pisywał na pregierz i nie uważał tego całego
lustracyjnego wariatkowa za niewarte uwagi wariatkowo właśnie, to by
pewnie powiedział, że "współpracowali" wszyscy, którzy mieli dość
odwagi, żeby znosić "smutnych panów" i dość rozumu, żeby wywinąć się od
więzienia. Mój ojciec nigdy nie użyłby słowa "współpraca". To nie była
"współpraca", tylko "nieprzyjemności".

Dziś jednak nie ma już winnych i ofiar. Są tylko zamieszani.


Pozdr.
[1] Byłem mały i nie do końca rozumiałem, kim owi panowie byli, a
rodzice nie chcieli tłumaczyć. Dlatego przez jakiś czas myślałem, że
tata tych panów nie lubi, bo są smutni.

--
zill Jacek Jakub Wesołowski
evil pl

podesłałajaK.

--------------------------------------------------------------
FAQ i informacje na temat grupy: http://www.rotfl.eu.org/prhn/

0 new messages