Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Zdjęcia w supermarkecie a prawo

6 views
Skip to first unread message

Marek 'marcus075' Karweta

unread,
Feb 26, 2007, 6:05:37 PM2/26/07
to
Cześć.
Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia zdjęcia w
jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z fotografowaniem
tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje fotografa w supermarkecie,
centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy mogę tak po prostu wejść,
zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć jakieś pozwolenie?
Zainteresowany jestem dwoma punktami tej kwestii: teoretyczną i praktyczną.
Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego doświadczenia, ochrona czy
obsługa sklepu? A może ktoś już robił zdjęcia w Silesia City Center? ;-))

Zdravim!
--
Pozdrowienia,
Marek 'marcus075' Karweta mailto:m.ka...@gmail.com
GG: 3585538 | JID: m_ka...@jabber.autocom.pl
"When hell freezes over I'll ski there too!"

TEGO!!@gazeta.pl Gamling [Krak]

unread,
Feb 26, 2007, 6:26:28 PM2/26/07
to
Musisz miec pozwolenie. W praktyce tez, bo ochrona dosc szybko reaguje.


--

Pozdrawiam Karol
www.fotograf-slubny.com


Wujek Heniek

unread,
Feb 26, 2007, 6:20:28 PM2/26/07
to
Tue, 27 Feb 2007 00:05:37 +0100, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

> Wiem jak to jest z fotografowaniem
> tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje fotografa w supermarkecie,
> centrum handlowym czy innymi takim punkcie?

Nie wiem, jak w innych sklepach, ale w Tesco wisi zakaz fotografowania.

wh

Marcin Wójcik

unread,
Feb 27, 2007, 2:53:23 AM2/27/07
to
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

> Cześć.
> Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia zdjęcia w
> jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z fotografowaniem
> tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje fotografa w supermarkecie,
> centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy mogę tak po prostu wejść,
> zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć jakieś pozwolenie?
> Zainteresowany jestem dwoma punktami tej kwestii: teoretyczną i praktyczną.
> Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego doświadczenia, ochrona czy
> obsługa sklepu? A może ktoś już robił zdjęcia w Silesia City Center? ;-))

> Zdravim!
Nie wiem co to Silesia City Center a nie chce mi sie guglać więc podam
przykład z mojego terenu.
Galeria Łódzka i Manufaktura nie wolno focić wnętrza sklepów z
szczególnym uwzględnieniem tych wielkopowierzchniowych(geant,
MegaMacalnia itp) natomiast nigdy nikt sie do mnie nie doczepił za fotki
na pasażu w GŁ czy też rynku w M.

p,M

Marcin Stawny

unread,
Feb 27, 2007, 3:31:35 AM2/27/07
to
Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

> Cześć.
> Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia zdjęcia w
> jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z fotografowaniem
> tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje fotografa w supermarkecie,
> centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy mogę tak po prostu wejść,
> zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć jakieś pozwolenie?
> Zainteresowany jestem dwoma punktami tej kwestii: teoretyczną i praktyczną.
> Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego doświadczenia, ochrona czy
> obsługa sklepu? A może ktoś już robił zdjęcia w Silesia City Center? ;-))
>
> Zdravim!


Cześć,

temat był poruszany wiele razy na kilku grupach:

http://groups.google.pl/groups/search?q=zakaz+fotografowania&qt_s=Przeszukuj+grupy

--
Pozdrawiam
Marcin Stawny

http://www.photography.lap.pl
6x6 - trzy razy mniej klatek, trzy razy więcej myślenia

tompac [TK]

unread,
Feb 27, 2007, 3:33:35 AM2/27/07
to

> Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia
> zdjęcia w
> jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z
> fotografowaniem tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje
> fotografa
> w supermarkecie, centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy
> mogę
> tak po prostu wejść, zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć
> jakieś
> pozwolenie? Zainteresowany jestem dwoma punktami tej kwestii:
> teoretyczną i praktyczną. Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego
> doświadczenia, ochrona czy obsługa sklepu? A może ktoś już robił
> zdjęcia
> w Silesia City Center? ;-)) Zdravim!

Tu już paru kolegów napisało że nie wolno, nie ukrywam ze jeszcze pare
miesiecy taka argumentacje przyjmowałem bez mrugniecia okiem. Ale ...
Nie pamietam dokladnie kiedy i zkim na tym forum dyskutowałem wlaśnie
o zakazie fotografowania w hipermarkecie, kolega ów przekonał mnie ze
takiego zakazu nie ma ale wykąłdnia jest troche skomplikowana. Opiera
sie ona na prawie człowieka do czynienia wszystkiego co nie jest
zabronione, wszelkie zakazy ograniczajace swobody i prawa obywatelskie
muszą mieć range ustawy.

I teraz, polskie prawo nie zabrania fotografowania w miejscach
publicznych (o czym wiekszość z obecnych na grupie wie), miejsca
publiczne to takie gdzie bez wzgledu na własność dostęp do nich jest
powszechny i ogolny, chyba hipermarkety i centra handlowe spokojnie
mozemy do takich zaliczyc.
Wiszące w nich zakazy fotografowania są 'aktami' rangi 'kierownik
powiedział' czyli takimi straszakami nie majacymi podparcia w prawie.

Jakoby kolega ów rozlożył już tak jedną ochrone w hipoermarkecie,
osobiscie jeszcze nie prowałem ale trzebaby się skrzyknąć przynajmniej
w 3 osoby aby swiadków całego zajścia mieć jakby cos.
Ja miałem inne przygody gdy zza 'płotu' (czyt. zza krawężnika)
fotografowałem nowa fabrykę LG w Kobierzycach pod Wrocławiem,
wyleciało 3 panów, jeden wyszedł za 'płot' i z tekstem do mnie 'kto mi
pozwolił na fotografowanie' a ja do niego 'polskie prawo, probuje je
pan zanegować?' - gościu zrobił smutną mine jakby przy swoim IQ był
zmuszony do napisania doktoratu i poszedł sobie, ale kto wie jakby
było gdybym trafił na jurniejszego?

--
Moja strona - zapraszam
www.autofocus.pl

Klub Konica Minolta
www.klubkm.pl/forum

piszczał

unread,
Feb 27, 2007, 3:34:56 AM2/27/07
to
nie musisz mieć żadnych pozwoleń!
Polecam ustawę o prawie autorskim oraz o prawie prasowym.
fotografowanie tak jak i oddychanie nie jest w Polsce zabronione
żadnym prawem.
Możesz fotografować wszystko ( z wyjątkiem specjalnych obiektów
wpisanych do rejestru) i wszystkich, możesz publikować wszystko ale
nie wszystkich.
Żadna osoba, włącznie z właścicielem sklepu nie może zabronić Ci
działalności która nie jest zabroniona prawem w Polsce, może natomiast
wyprosić Cię ze swojego prywatnego terenu.
I na dodatek ochroniarz nie ma prawa tknąć Cię palcem - nietykalność
osobista.
Nawet w czasie tego wyprowadzania możesz do woli fotografować.

pozdrawiam

Piszczał

Jarosław Grabek

unread,
Feb 27, 2007, 3:38:53 AM2/27/07
to

> Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego doświadczenia, ochrona czy
> obsługa sklepu? A może ktoś już robił zdjęcia w Silesia City Center? ;-))

Na grupie analogowej poszukaj postów Mariusza Busiło. Podpisywał się też
"Best" oraz "asBest". On zdaje się pasjami drażnił ochroniarzy w marketach
swoim nikonem. A że to prawnik i sypał im paragrafami z rękawa, to zawsze
wychodził z kompletem uzębienia. Bez problemu wygooglasz jego numer
telefonu, zadzwoń, może się z Tobą przejdzie dla rozrywki ;)
--
Jarek
www.grabek.pl - fotografie

Janko Muzykant

unread,
Feb 27, 2007, 3:45:47 AM2/27/07
to
> centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy mogę tak po prostu wejść,
> zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć jakieś pozwolenie?

Zainwestuj w akcesoria do robienia zdjęć ''z ukrytej kamery''. Będzie
taniej, spokojniej, a zdjęcia będą miały większą wartość dokumentalną.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl

Niedzwiedz

unread,
Feb 27, 2007, 4:00:52 AM2/27/07
to
dwa razy podchodzilem 2 razy zdazylem zrobic 2 zdjecia :( niestety zezwolen
tez nie dostaniesz bo
jestes szpiegiem innego hipermarketu ech.... a tez juz 2 mc temu mialem
pomysl fajny :(

--
Niedzwiedz
www.fotoblog.cba.pl
GG 2788359


lr...@lrem.maxnet

unread,
Feb 27, 2007, 4:36:47 AM2/27/07
to
W poście <es0r3q$19o$2...@news.onet.pl>,
Janko Muzykant nabazgrał:

> Zainwestuj w akcesoria do robienia zdjęć ''z ukrytej kamery''. Będzie
> taniej, spokojniej, a zdjęcia będą miały większą wartość dokumentalną.

Jakie to akcesoria masz na myśli?

Janko Muzykant

unread,
Feb 27, 2007, 5:02:32 AM2/27/07
to
>> Zainwestuj w akcesoria do robienia zdjęć ''z ukrytej kamery''. Będzie
>> taniej, spokojniej, a zdjęcia będą miały większą wartość dokumentalną.
>
> Jakie to akcesoria masz na myśli?

Jakąś torbę z dziurką, plecak, takie tam ;)

lr...@lrem.maxnet

unread,
Feb 27, 2007, 5:15:29 AM2/27/07
to
W poście <es0vjm$ghs$1...@news.onet.pl>,
Janko Muzykant nabazgrał:

>>> Zainwestuj w akcesoria do robienia zdjęć ''z ukrytej kamery''. Będzie
>>> taniej, spokojniej, a zdjęcia będą miały większą wartość dokumentalną.
>>
>> Jakie to akcesoria masz na myśli?
>
> Jakąś torbę z dziurką, plecak, takie tam ;)

No ja tam wymyśliłem spod kurtki ;)
Ale moje s5600 nie rzuca się szczególnie w oczy. Czego nie można już
niestety powiedzieć o lustrzankach które rozważam.

~BitPump

unread,
Feb 27, 2007, 5:53:48 AM2/27/07
to
> Możesz fotografować wszystko ( z wyjątkiem specjalnych obiektów
> wpisanych do rejestru) i wszystkich, możesz publikować wszystko ale

Masz może link do tego rejestru specjalnych obiektów?

~BitPump


Piotr M

unread,
Feb 27, 2007, 6:13:09 AM2/27/07
to
Gamling [Krak] pisze:

> Musisz miec pozwolenie. W praktyce tez, bo ochrona dosc szybko reaguje.

Żadnego pozwolenia nie trzeba mieć bo nie ma zakazu!!

--
Pozdrawiam, Piotr M

Zygmunt M. Zarzecki

unread,
Feb 27, 2007, 7:47:52 AM2/27/07
to
> Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia zdjęcia w
> jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z fotografowaniem

Teren prywatny. Oni rządzą!

zyga
--
warning!
http://zarzecki.com

piszczał

unread,
Feb 27, 2007, 7:55:15 AM2/27/07
to
http://www.abc.com.pl/serwis/du/2003/1090.htm

jest to ROZPORZĄDZENIE RADY MINISTRÓW z dnia 24 czerwca 2003 r.
w sprawie obiektów szczególnie ważnych dla bezpieczeństwa i obronności
państwa oraz ich szczególnej ochrony.

ustawodawca wymienia tam obiekty szczególnie ważne o określa kto i na
jakiej podstawie wnioskuje do RM o wpis.

§ 4. 1. Rada Ministrów ustala wykaz obiektów uznanych za szczególnie
ważne dla bezpieczeństwa i obronności państwa.

§ 5. 1. Szczególna ochrona obiektów polega na jej przygotowaniu i
prowadzeniu.
3. Prowadzenie szczególnej ochrony obiektów obejmuje w szczególności:
2) inne działania mające na celu ochronę obiektu, które wynikają
z jego specyfiki i charakteru zagrożeń dla jego funkcjonowania;

Logiczne jest że administrator lub właściciel może ustalić jako
zasadny zakaz fotografowania.
Nie znalazłem jednak nadal pełnej zintegrowanej listy takich wpisanych
obiektów i zapewne jej nie ma dostepnej.
Inna sprawa, że procedura wniosku do RM i właściwego wpisu nie jest
taka prosta jakby się zdawało i moim zdaniem nie kazda tabliczka,
zwłaszcza ta wyglądająca na pamietającą PRL jest ważna w świetle tego
rozporządzenia.

Pozdrawiam

Piszczał

Kosu

unread,
Feb 27, 2007, 7:59:10 AM2/27/07
to
Była niedawno wielka dyskusja na pl.regionalne.warszawa. Polecam
poczytać, ale nie traktować zbyt poważnie. Najlepiej byłoby zdobyć jakąś
potwierdzoną opinię szanowanego prawnika, profesora prawa, sędziego. W
najbliższym czasie będę na wydziale prawa UW - spróbuję się czegoś
dowiedzieć.

Ogólnie stwierdzili, że teren centrum handlowego jest przestrzenią
udostępnioną publicznie (nie wiem czy istnieje taki termin prawny nawet)
i na takiej przestrzeni możesz robić co chcesz.

Czemu nie traktować opinii ludzi na grupach poważnie?
Szczerze nie znam się na prawie. Co więcej jestem zwolennikiem teorii,
że w każdej dziedzinie życia trzeba mieć jakieś podstawy, żeby móc się
nią zajmować.
Na pl.regionalne.warszawa odzywała się masa osób, które sprawiały
wrażenie domowych znawców kodeksu. Co więcej - kiedy zadawałem pytania
pobudzone zdrowym rozsądkiem czy codziennymi doświadczeniami, byłem
wyzywany od takich i owakich ;)
Te same osoby w tym wątku wypowiedziały się, że np regulaminy nie mają
żadnego znaczenia praktycznego - są tylko "propozycją". Pod regulaminy
podczepili nie tylko to co wisi w marketach, ale także np licencje
oprogramowania komputerowego, z czego ostatecznie wyszło, że płyty można
kopiować, pożyczać, oddawać. Wniosek - piractwo nie jest niezgodne z
prawem ;]

pozdrawiam,
Kosu

Kosu

unread,
Feb 27, 2007, 8:03:08 AM2/27/07
to
Zygmunt M. Zarzecki wrote:
> Teren prywatny. Oni rządzą!

Tak mi się wydaje. Jednak mędrcy z pl.regionalne.warszawa stwierdzili,
że jest to teren prywatny udostępniony publicznie i możesz robić na nim
co chcesz (regulamin nie jest aktem prawnym, więc można go olać). Dla
mnie to jest bełkot :)

Przydałaby się jakaś gazeta o prawie lub fotografii. Na pewno gdzieś
kiedyś opublikowano artykuł na ten temat, bo jest zbyt oczywisty i
powszechny, żeby nikt się tym nie zajął przez prawie 10 lat istnienia
konstytucji RP.

pozdrawiam,
Kosu

Boombastic

unread,
Feb 27, 2007, 8:20:06 AM2/27/07
to
Żadna osoba, włącznie z właścicielem sklepu nie może zabronić Ci
działalności która nie jest zabroniona prawem w Polsce, może natomiast
wyprosić Cię ze swojego prywatnego terenu.
I na dodatek ochroniarz nie ma prawa tknąć Cię palcem - nietykalność
osobista.
Nawet w czasie tego wyprowadzania możesz do woli fotografować.

Znaczy się wywalą cie z galerii :-)


Krzysztof Wolny

unread,
Feb 27, 2007, 8:31:56 AM2/27/07
to
Kosu wrote:

> Tak mi się wydaje. Jednak mędrcy z pl.regionalne.warszawa stwierdzili,
> że jest to teren prywatny udostępniony publicznie i możesz robić na nim
> co chcesz (regulamin nie jest aktem prawnym, więc można go olać). Dla
> mnie to jest bełkot :)

belkot tych medrcow (podobno nie znasz sie na prawie, skad wiesz ze nie
medry i ze belkot? :)) zabezpiecza Cie przed czyms takim jak sklepy nie dla
Zydow albo cos w tym rodzaju. byla spooora dyskusja tu lub na p.r.f o tym,
niejaki Adam Plaszyca i TomaszQ dowodzili tu tego. i na pewno w tej kwestii
mieli racje.

--
================================
Krzysztof Wolny

[ http://rtfm.bsdzine.org ][ http://tiny.pl/g776 ]

O: No bo normalnie to każdy czyta z góry na dół...
P: Dlaczego ???
O: Pisanie nad cytatem !
P: Co należy do bardziej wkurzających obyczajów niektórych ludzi ?

Kosu

unread,
Feb 27, 2007, 8:33:05 AM2/27/07
to

Jak? Sam mówisz, że nie mogą Cię tknąć. To mają wezwać policję? A z tego
co wiem Policja może Cię tknąć jeśli jesteś podejrzany o złamanie prawa
i tu znowu - Twoja działalność na terenie prywatnym nie jest zabroniona
prawem. To gdzieś jest dziura w prawie albo nie masz racji :)

pozdrawiam,
Kosu

Kosu

unread,
Feb 27, 2007, 8:39:17 AM2/27/07
to
Krzysztof Wolny wrote:
> belkot tych medrcow (podobno nie znasz sie na prawie, skad wiesz ze nie
> medry i ze belkot? :)) zabezpiecza Cie przed czyms takim jak sklepy nie
> dla Zydow albo cos w tym rodzaju. byla spooora dyskusja tu lub na p.r.f
> o tym, niejaki Adam Plaszyca i TomaszQ dowodzili tu tego. i na pewno w
> tej kwestii mieli racje.

Czyli regulaminy są nieważne i jako właściciel terenu prywatnego nie mam
prawa zabronić ludziom na nim przebywającym pewnych czynności?

Zastanawia mnie np kwestia kościołów czy szpitali. Są kościoły, do
których ochrona nie wpuszcza z odsłoniętymi ramionami lub kolanami (np
niektóre bazyliki we Włoszech). A w szpitalach np nie wpuszczają bez
ochraniaczy na obuwie, a chyba czasem nawet fartucha.
Co w takiej sytuacji?

pozdrawiam,
Kosu

Tomasz Q

unread,
Feb 27, 2007, 8:43:26 AM2/27/07
to
Kosu <ko...@kosu.pl> napisał(a):

>
> Jak? Sam mówisz, że nie mogą Cię tknąć.

Nie mogą jeśli ..... i tu następuje lista przypadków wyszczególniających
sytuację gdy jest dozwolone zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Nie
ma tam fotografowania w hiprmarkecie.

> To mają wezwać policję? A z tego
> co wiem Policja może Cię tknąć jeśli jesteś podejrzany o złamanie prawa
> i tu znowu - Twoja działalność na terenie prywatnym nie jest zabroniona
> prawem. To gdzieś jest dziura w prawie albo nie masz racji :)

Kwestią budzącą wątpliwości jest pojęcie _teren prywatny udostępniony do
użytku publicznego_. Jeśli nacisk położymy na _prywatny_ to właściciel
decyduje co możesz, a co nie. Jeśli na _publiczny_ to właściciel nie ma nic do
powiedzenia i stosuje się ogólne normy prawne, które nie zabraniają
fotografowania.

Pozdrawiam,
Tomasz

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

Steel

unread,
Feb 27, 2007, 8:58:58 AM2/27/07
to
> Czyli regulaminy są nieważne i jako właściciel terenu prywatnego nie
> mam prawa zabronić ludziom na nim przebywającym pewnych czynności?

generalnie, jako wlasciciel terenu prywatnego (a nie publicznego handlowo
uslugowego) mozesz probowac zabronic i jesli ktos sie nie bedzie stosowac
wyprosic...
W przypadku hipermarketow czy centrow handlowych nie moga ci zabronic
robienia zdjec choc czasem ochrona potrafi byc oporna.


> Zastanawia mnie np kwestia kościołów czy szpitali. Są kościoły, do
> których ochrona nie wpuszcza z odsłoniętymi ramionami lub kolanami (np

to juz pewnie reguluje ichnie prawo... w Polsce sie z tym nie spotkalem
jeszcze...

> niektóre bazyliki we Włoszech). A w szpitalach np nie wpuszczają bez
> ochraniaczy na obuwie, a chyba czasem nawet fartucha.

to akurat reguluja przepisy sanitarne...

> Co w takiej sytuacji?

w dwoch powyzszych sytuacjach jesli nie znasz lokalnego prawa.... to moze
sie dostosuj.

Pozdrawiam
--
Steel


Zygmunt M. Zarzecki

unread,
Feb 27, 2007, 9:15:58 AM2/27/07
to
>> Teren prywatny. Oni rządzą!
>
> Tak mi się wydaje. Jednak mędrcy z pl.regionalne.warszawa stwierdzili,
> że jest to teren prywatny udostępniony publicznie i możesz robić na nim
> co chcesz (regulamin nie jest aktem prawnym, więc można go olać). Dla
> mnie to jest bełkot :)
>
> Przydałaby się jakaś gazeta o prawie lub fotografii. Na pewno gdzieś

Napisz na p.s.prawo.

Kosu

unread,
Feb 27, 2007, 9:19:58 AM2/27/07
to
Steel wrote:
> w dwoch powyzszych sytuacjach jesli nie znasz lokalnego prawa.... to moze
> sie dostosuj.

Złe przykłady. A np miejsca z obowiązkową szatnią? (teatry, knajpy).
Przestrzeń prywatna, ale udostępniona. Nie ma przepisów sanitarnych, a
jednak ochrona ma prawo Cię wyprosić lub po prostu nie wpuścić jeśli nie
zastosujesz się do regulaminu. Pojawiają się też zakazy wnoszenia
jedzenia, alkoholu, wprowadzania psów, jazdy na rowerze :)

Nie zamierzam się buntować przeciw wszystkim. Po prostu wiele osób uważa
(być może prawidłowo), że jeśli teren jest udostępniony publicznie, to
można na nim robić wszystko co nie jest zabronione prawnie przy
założeniu, że regulamin stworzony przez właściciela tego terenu/obiektu
nie ma wartości prawnej. Jak dla mnie to jest bardzo mocne twierdzenie -
w pewien sposób burzące jakiś ład czy ogólnie przyjęte normy :)

pozdrawiam,
Kosu

Mich@l

unread,
Feb 27, 2007, 9:18:37 AM2/27/07
to
Steel napisał(a):

> to juz pewnie reguluje ichnie prawo... w Polsce sie z tym nie spotkalem
> jeszcze...

Nie tyle prawo co obyczaj i elementarna przyzwoitość. Aczkolwiek
całkowicie się zgadzam że w Polsce rzadko się te cechy spotyka ;)

--
To nie prawdy objawione a jedynie moje prywatne opinie ;)
Michał "Willy" Olszewski
GG: 2903798 / ICQ: 199507526
http://www.olszewski.net.pl

Krzysztof Wolny

unread,
Feb 27, 2007, 9:33:29 AM2/27/07
to
Kosu wrote:

> Nie zamierzam się buntować przeciw wszystkim. Po prostu wiele osób uważa
> (być może prawidłowo), że jeśli teren jest udostępniony publicznie, to
> można na nim robić wszystko co nie jest zabronione prawnie przy
> założeniu, że regulamin stworzony przez właściciela tego terenu/obiektu
> nie ma wartości prawnej. Jak dla mnie to jest bardzo mocne twierdzenie -
> w pewien sposób burzące jakiś ład czy ogólnie przyjęte normy :)

rodzi sie wiec pytanie: ktore przestrzegac? wszystkie? zadne? a jesli
niektore to ktore? kto powienien decydowac o tym ktore sa sensowne a ktore
nie? :)

mysle ze wystarczy swiadomosc ze masz do czegos prawo. a czy to robisz na
sile czy respektujesz wole wlasciciela to juz inne kwestia :)

p.s. Adam, Tomasz gdzie jestescie? :D

Tomasz Q

unread,
Feb 27, 2007, 9:51:52 AM2/27/07
to
Krzysztof Wolny <ka.wu_o_el_en_y@gie_em_a_i_el.ce_o_em> napisał(a):


>
> p.s. Adam, Tomasz gdzie jestescie? :D
>

Ja z założenia nie lubię się wypowiadać na tematy nieprzewidywalne i pogrążone
w mrokach irracjonalizmu, a za taki uważam polski Wymiar Sprawiedliwości.

Ograniczając się tylko do samej litery prawa można oszaleć. Np. z jednej
strony Konstytucja mówi, że każdy obywatel RP ma prawo do opieki medycznej na
koszt Państwa, a szpitale skarżą i wygrywają pieniądze od nieubezpieczonych.
Nie znam aktu wyższej rangi od Konstytucji, ale sędziowie jak widać znają.

W przypadku fotografowania w marketach sprawa jest wieloznaczna, a to w życiu
kończy jak w tym kawale o adwokatach. Kto to jest bardzo dobry, a kto
znakomity adwokat? Bardzo dobry jest ten, kto zna prawo, a znakomity, ten kto
zna sędziego i ma bogatego klienta :-)

Marek 'marcus075' Karweta

unread,
Feb 27, 2007, 12:42:20 PM2/27/07
to
Marcin Wójcik wrote:

> natomiast nigdy nikt sie do mnie nie doczepił za fotki
> na pasażu w GŁ czy też rynku w M.

Właśnie, właśnie. Nie zamierzam z aparatem włazić do sklepów, chcę zrobić
kilka zdjęć w pasażu. Może to jakoś ułatwi dyskusję, bo jak na razie to z
dyskusji wynika, że można i nie można, że trzeba mieć pozwolenie i nie
trzeba, że ochrona może mnie wyrzucić a może też zadzwonić po policję a
nawet może mi dać w ryj, tak praktycznie, nieprawnie. Prawnika!

--
Pozdrowienia,
Marek 'marcus075' Karweta mailto:m.ka...@gmail.com
GG: 3585538 | JID: m_ka...@jabber.autocom.pl
"When hell freezes over I'll ski there too!"

~BitPump

unread,
Feb 27, 2007, 1:06:05 PM2/27/07
to
>> natomiast nigdy nikt sie do mnie nie doczepił za fotki
>> na pasażu w GŁ czy też rynku w M.
>
> Właśnie, właśnie. Nie zamierzam z aparatem włazić do sklepów, chcę zrobić
> kilka zdjęć w pasażu. Może to jakoś ułatwi dyskusję, bo jak na razie to z
> dyskusji wynika, że można i nie można, że trzeba mieć pozwolenie i nie
> trzeba, że ochrona może mnie wyrzucić a może też zadzwonić po policję a
> nawet może mi dać w ryj, tak praktycznie, nieprawnie. Prawnika!

Ja tam nie znam się na prawie, ale zwykła kultura nakazuje, że jak się u
kogoś robi zdjęcia to się idzie i mówi "Proszę państwa. Jutro będę od 10 do
12 focił moją ciocię w kostiumie kąpielowym w tym pasażu handlowym. Mam
prośbę, aby ochroniarze mi w kadr nie wchodzili, bo w kadrze interesują mnie
wyłącznie moja ciocia i jej wdzięki".

Jak fociłem np. mleczarnie z zewnątrz to zawsze podjeżdżałem do ochrony,
przedstawiałem się i informowałem, że będę focił. Po co mają się ludzie
stresować, że im chcę wodę zatruć albo dziurę wykopać???
Przecież w większości przypadków to ochroniarze narzekają na focenie nie
dlatego, że w swoim geniuszu doszli do wniosku, że to niedobre, tylko
dlatego, że im powiedziano, że mają na to zwrócić uwagę. A jak "im
powiedziano" to obowiązuje ich polecenie przełożonego. Ochroniarz nie będzie
czytał Dziennika Ustaw, od tego ma swojego szefa, bo od niego dostaje
pieniądze. Śmieszne są dyskusje z ochroniarzami, w których druga strona
powołuje się na orzeczenia trybunałów itp. :-)

~BitPump


Marek 'marcus075' Karweta

unread,
Feb 27, 2007, 1:29:21 PM2/27/07
to
~BitPump wrote:

> Ja tam nie znam się na prawie, ale zwykła kultura nakazuje, że jak się u
> kogoś robi zdjęcia to się idzie i mówi "Proszę państwa. Jutro będę od 10
> do 12 focił moją ciocię w kostiumie kąpielowym w tym pasażu handlowym. Mam
> prośbę, aby ochroniarze mi w kadr nie wchodzili, bo w kadrze interesują
> mnie wyłącznie moja ciocia i jej wdzięki".

Nie, nie, nie. Chodzi o pasaż i jego tłum, a nie o konkretną osobę. To też
jakaś "podpowiedź" dla osób które się na prawie znają, mam nadzieję.
Wysłałem pytanie do dwóch prawników i studenta prawa, czekam na odpowiedź.
Jak ją dostanę to przedstawię Grupie.

Robert Cozaś

unread,
Feb 28, 2007, 2:32:29 AM2/28/07
to

Użytkownik "~BitPump" <bitpum...@bitpump.N0SPAM.pl> napisał w wiadomości
news:es1rtp$dm2$1...@news.onet.pl...

> Przecież w większości przypadków to ochroniarze narzekają na focenie nie
> dlatego, że w swoim geniuszu doszli do wniosku, że to niedobre, tylko
> dlatego, że im powiedziano, że mają na to zwrócić uwagę. A jak "im
> powiedziano" to obowiązuje ich polecenie przełożonego.

tu masz rację

> Ochroniarz nie będzie czytał Dziennika Ustaw, od tego ma swojego szefa, bo
> od niego dostaje pieniądze. Śmieszne są dyskusje z ochroniarzami, w
> których druga strona powołuje się na orzeczenia trybunałów itp. :-)
>

a tu nie bardzo masz rację - i ochroniarz i jego szef (zreszta tez
ochroniarz) są szkoleni na kursach, posiadaja licencję itp., w zwiazku z tym
powinni znać się na obowiazujacym prawie i b. dokładnie wiedziec co im wolno
a co nie,
ochrona to nie jest prywatna armia, która może robic co jej sie podoba!
jesli ochroniarz ma zamiar coś zrobić, to musi wiedzieć dlaczego i na jakiej
podstawie!!!
w dyskusji z ochroniarzem imo bardzo przydatna jest uwaga, że jak zrobi cos
nie tak, to moze mieć problemy ze swoja licencją (co oznacza dla niego
problemy z pracą),
oczywiście w razie konfliktu z ochrona należy miec świadków...


Jarosław Grabek

unread,
Feb 28, 2007, 2:57:29 AM2/28/07
to

> a tu nie bardzo masz rację - i ochroniarz i jego szef (zreszta tez
> ochroniarz) są szkoleni na kursach, posiadaja licencję itp., w zwiazku z tym
> powinni znać się na obowiazujacym prawie i b. dokładnie wiedziec co im wolno
> a co nie,

Robert.. ochroniarze z licencją nie stoją w supermarketach.. Tamci ledwo
potrafią przeliterować swoje nazwisko.
--
Jarek
www.grabek.pl - fotografie

Henry (k)

unread,
Feb 28, 2007, 8:22:09 AM2/28/07
to
Dnia Tue, 27 Feb 2007 00:05:37 +0100, Marek 'marcus075' Karweta napisał(a):

> Napadł mnie pomysł na serię zdjęć. Wymaga ona jednak zrobienia zdjęcia w
> jakimś centrum handlowym, stąd mój post. Wiem jak to jest z fotografowaniem

> tłumu, ale jak polskie ustawodawstwo traktuje fotografa w supermarkecie,
> centrum handlowym czy innymi takim punkcie? Czy mogę tak po prostu wejść,
> zrobić zdjęcia, wyjść, czy może muszę mieć jakieś pozwolenie?
> Zainteresowany jestem dwoma punktami tej kwestii: teoretyczną i praktyczną.
> Tzn: co na to prawo i co na to, z waszego doświadczenia, ochrona czy
> obsługa sklepu? A może ktoś już robił zdjęcia w Silesia City Center? ;-))

Niedawno pisałem - powinno być w archiwum - w skrócie: fotografowałem
2h w Galerii Krakowiskiej - w międzyczasie zwróciło mi uwagę że nie
"wolno fotografować" ok 5 "ochroniarzy", sekretarka dyrektora, asystentka
dyrektora (chyba, bo oczywiście przedstawianie się komuś nie w garniturze
nie przyszło im na myśl) i sam dyrektor. Ochroniarze bali sie mnie dotknąć
- tylko nerwowo się rozglądali czy ich szef nie widzi bo wiedzieli że jak
się uparłem to nic mi nie mogą zrobić. Szefostwo groziło policją, ale dałem
im pustą rolkę filmu i się odczepili, a ja spokojnie wróciłem na pasaż
i fotografowałem jeszcze przez chwilę. Wymiana listów też nic nie dała
bo powołują się na KC że niby mogą ustalać regulaminy - ale już nie
chciałem im uświadamiać że nadal jest on tylko ich pobożnym życzeniem.

Także jeśli masz duży projekt to idź po pozwolenie (fotografowanie w
stresie to żadna przyjemność), jak mały to nie idź. Kwestie moralne
oczywiście pomijam bo supermarket to nie kościół.

Pozdrawiam,
Henry

--
FAQ prf: http://www.prf-faq.prv.pl
FAQ prfc: http://www.prfc-faq.prv.pl

Robert Cozaś

unread,
Feb 28, 2007, 9:15:00 AM2/28/07
to

Użytkownik "Jarosław Grabek" <jarek....@gmail.com> napisał w wiadomości
news:n3ypyf4u34zw.1u...@40tude.net...

>
> Robert.. ochroniarze z licencją nie stoją w supermarketach.. Tamci ledwo
> potrafią przeliterować swoje nazwisko.
>
no to w takim razie tym bardziej mogą powiedziec dzien dobry i do
widzenia...


Marek Grochocki

unread,
Feb 28, 2007, 11:36:33 AM2/28/07
to
"Kosu" <ko...@kosu.pl> wrote in message news:es19uk$p1j$1...@inews.gazeta.pl...

> Była niedawno wielka dyskusja na pl.regionalne.warszawa.

I to nawet chyba ja ja wywolalem wyciagajac kolejny przyklad zakazu
fotografowania.

> Czemu nie traktować opinii ludzi na grupach poważnie?
> Szczerze nie znam się na prawie. Co więcej jestem zwolennikiem teorii, że
> w każdej dziedzinie życia trzeba mieć jakieś podstawy, żeby móc się nią
> zajmować.
> Na pl.regionalne.warszawa odzywała się masa osób, które sprawiały wrażenie
> domowych znawców kodeksu. Co więcej - kiedy zadawałem pytania pobudzone
> zdrowym rozsądkiem czy codziennymi doświadczeniami, byłem wyzywany od
> takich i owakich ;)

Wiesz, jak to jest na grupach. Jesli pytania byly bez sensu, a o ile dobrze
pamietam, to nawet Twoje stwierdzenia nie mialy zadnej sensownej podstawy,
to czego wlasciwie sie spodziewales?
No i jeszcze trzeba wziasc poprawke na to, ze na p.r.w i tutaj wiekszosc
bedzie raczej chciala robic zdjecia i w tym kierunku bedzie szlo ich
myslenie.

> Te same osoby w tym wątku wypowiedziały się, że np regulaminy nie mają
> żadnego znaczenia praktycznego - są tylko "propozycją". Pod regulaminy
> podczepili nie tylko to co wisi w marketach, ale także np licencje
> oprogramowania komputerowego, z czego ostatecznie wyszło, że płyty można
> kopiować, pożyczać, oddawać. Wniosek - piractwo nie jest niezgodne z
> prawem ;]

Jesli w celu skopiowania plyty musisz np. przelamac zabezpiecznia, to chyba
chroni cie paragraf o tak zwanym 'dozwolonym uzytku', gdzie na wlasne
potrzeby mozesz sporzadzic kopie. Nawet, jesli to np. film, to mozesz ja
pozniej pozyczyc komus.

Swoja droga, jak sam niedawno dyskutowalem ze znajomym policjantem na temat
przepisow ruchu drogowego, to on mial podobne zdanie, ze to tylko pobozne
zalecenia, a nie jakies prawo. :D To co my sie tu rozwodzimy nad kwestiami,
ktore na 100% nie sa tak scisle opisane, jak kodeks drogowy?


Jesli chodzi o sam zakaz fotografowania, to jesli chcesz zrobic cos
konkretnego w galerii handlowej, to warto o tym uprzedzic wlasciciela. Tak z
czystej uprzejmosci. Moze sie tez okazac, ze jesli np. postawisz statyw, to
bedziesz musial uiscic jakas oplate. Ale fotografowac 'z reki' to nie maja
jak zabronic. Zupelnie natomiast inna sprawa jest pozniejsza publikacja
takich zdjec.

W celu ustalenia, ze nie ma jak zakazac fotografowania, dobrze jest zajrzec
wprost do Konstytucji:

Art. 31.
1. Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.

2. Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno
zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.

3. Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw
mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w
demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego,
bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności
i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i
praw.

Decydujacy jest tutaj punkt 2.

Art. 54.
1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania
i rozpowszechniania informacji.

A to dla tych, co jak ja czasami, fotografuje w sklepach informacje z danymi
technicznymi roznych rzeczy, bo mi sie nie chce ich spisywac. A do tego tez
sie potrafia, np. w MM, przyczepic. Dodatkowo laczy sie to z odpowiednimi
przepisami zabraniajacymi utrudniania konsumentowi porownywania ofert
sprzedawcow, za co nalezy wlasnie uwazac np. zakazywanie fotografowania
przedmiotow w sklepach.

I tak, wiem, ze Konstytucja jest, w sposob wrecz strzaszny, ograniczona w
niektorych ustawach. Jednak juz znajomosc choc czesci praw jest lepsza od
ich nieznajomosci.

--
Pozdrawiam
MARC


mic...@alpha.net.pl

unread,
Feb 28, 2007, 11:56:28 AM2/28/07
to
>2. Kazdy jest obowiazany szanowac wolnosci i prawa innych. Nikogo nie wolno
>zmuszac do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
(...)

>Decydujacy jest tutaj punkt 2.

Innymi slowy nikt nie moze zmusic wlasciciela danej posesji do wpuszczania
na nia jakiegos czlowieka z aparatem, chyba ze prawo mu wprost to nakazuje?

Dobrze rozumiem?

>Art. 54.
>1. Kazdemu zapewnia sie wolnosc wyrazania swoich pogladow oraz pozyskiwania
>i rozpowszechniania informacji.
(...)


>ja czasami, fotografuje w sklepach informacje z danymi
>technicznymi roznych rzeczy, bo mi sie nie chce ich spisywac.

Innymi slowy wlasciciel posesji wywiesil informacje i mozesz je pozyskac,
tego Ci niekt nie zabrania, dyskusyjny jest tylko aspekt techniczny,
to jest sposob w jaki REJESTRUJESZ te informacje?
Daj spokoj, tego to juz konstytucja nie reguluje...
:-)

Michal

Robert Cozaś

unread,
Feb 28, 2007, 12:30:28 PM2/28/07
to

Użytkownik <mic...@alpha.net.pl> napisał w wiadomości
news:es4c7r$arv$1...@atlantis.news.tpi.pl...

> >2. Kazdy jest obowiazany szanowac wolnosci i prawa innych. Nikogo nie
> >wolno
>>zmuszac do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
> (...)
>>Decydujacy jest tutaj punkt 2.
> Innymi slowy nikt nie moze zmusic wlasciciela danej posesji do wpuszczania
> na nia jakiegos czlowieka z aparatem, chyba ze prawo mu wprost to
> nakazuje?
> Dobrze rozumiem?
>
dobrze, jeśli mówimy o posesji,
ale hipermarket jest ogólnie dostepny, to jest sklep, i kazdy może tam
wejść, i nie mozna zabraniać pewnym ludziom wchodzenia, bo to by była
dyskryminacja


Daszek

unread,
Feb 28, 2007, 1:49:09 PM2/28/07
to

O, i tu trafiles w sedno.

--
zdroofko
Daszek

mic...@alpha.net.pl

unread,
Feb 28, 2007, 2:48:13 PM2/28/07
to
>dobrze, jesli mówimy o posesji,

>ale hipermarket jest ogólnie dostepny, to jest sklep, i kazdy może tam
>wejsc, i nie mozna zabraniać pewnym ludziom wchodzenia, bo to by była
>dyskryminacja

Oczywiscie ze mozna zabronic pewnym ludziom wchodzenia.
Rowniez jesli dany lokal jest ogolnie dostepny.

Co wiecej mozna ich wyprosic, jesli wlasciciel uzna ze sobie nie zyczy
jakiegos zachowania, nawet jesli zachowanie to nie jest sprzeczne
z prawem.
Przykladowo w szalonych czasach studenckich jeden z moich
znajomych (tez student wtedy) po wypiciu dwoch piw w lokalu
ogolnie dostepnym do ktorego kazdy moze wejsc, zapytal zebranych
i tez pijacych kolegow czy wiedza "jak sie robi kosmonaute".
Poniewaz czesc nie wiedziala, wiec zaprezentowal "jak sie robi
kosmonaute".
Zoastalismy z baru wyproszeni. Gdybysmy sie opierali,
barman wyrzucil by nas sila, mimo ze robienie kosnonauty
nie jest przeciez w zaden sposob sprzeczne z prawem.

>bo to by była
>dyskryminacja

Dyskryminacja to jest sliski temat, i obowiazujace prawo jest
niespojne. Przykladowo NIE mozesz w lokalu wywiesic tabliczki
"murzynom wstep wzbroniony", bo jest to dyskryminacja.
Nie moglbys tez wywiesic tabliczki "w naszym lokalu
murzyni za drinki placa 10cio krotnie wiecej niz biali".
Bo bylaby to dyskryminacja. Natomist jesli wlasciciel
dyskoteki napisze ze "wstep dla kobiet jest z 50% znizka",
to o dyskryminacji sie nie mowi, mimo ze z formalnego punktu
widzenia jest to jawna dyskryminacja ze wzgledu na plec.
Obowiazuje wiec raczej zdroworozsadkowe podejscie do tematu,
i powodzenia zycze w udowadnianiu "dyskryminacji" wobec
ludzi z aparatami.

Michal Kukula

P.S: Jesli ktos nie wie: Kosmonaute robi sie tak:
Naciaga sie na glowe prezerwatywe, tak zeby obejmowala
nos ale nie usta. Nastepnie pompuje sie ja przez nos,
uzyskujac "helm".
Tylko raz w zyciu wyrzucili mnie z baru...

Marek Grochocki

unread,
Feb 28, 2007, 2:53:35 PM2/28/07
to
<mic...@alpha.net.pl> wrote in message
news:es4c7r$arv$1...@atlantis.news.tpi.pl...

> >2. Kazdy jest obowiazany szanowac wolnosci i prawa innych. Nikogo nie
> >wolno
>>zmuszac do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
> (...)
>>Decydujacy jest tutaj punkt 2.
>
> Innymi slowy nikt nie moze zmusic wlasciciela danej posesji do wpuszczania
> na nia jakiegos czlowieka z aparatem, chyba ze prawo mu wprost to
> nakazuje?
>
> Dobrze rozumiem?

Dobrze rozumiesz. Nie mozna zmusic czlowieka do wpuszczenia na swoja posesje
osob prywatnych, chyba ze dana posesja jest ogolnodostepnym sklepem, a
wowczas wlasciciel nie moze sobie wybierac, ze pana z Nikonem obslugujemy,
a pana z Canonem juz nie :P

>>Art. 54.
>>1. Kazdemu zapewnia sie wolnosc wyrazania swoich pogladow oraz
>>pozyskiwania
>>i rozpowszechniania informacji.
> (...)
>>ja czasami, fotografuje w sklepach informacje z danymi
>>technicznymi roznych rzeczy, bo mi sie nie chce ich spisywac.
>
> Innymi slowy wlasciciel posesji wywiesil informacje i mozesz je pozyskac,
> tego Ci niekt nie zabrania, dyskusyjny jest tylko aspekt techniczny,
> to jest sposob w jaki REJESTRUJESZ te informacje?
> Daj spokoj, tego to juz konstytucja nie reguluje...

Zgadza sie. A wiec metoda pozyskania jest zalezna od tego, jaka to ja
wybiore, a nie na jaka mi pozwola. I jesli wybiore, ze chce sobie zrobic
fotke tabliczek w sklepie, to mam do tego pelne prawo.

--
Pozdrawiam
MARC


mic...@alpha.net.pl

unread,
Feb 28, 2007, 3:24:18 PM2/28/07
to
>Dobrze rozumiesz. Nie mozna zmusic czlowieka do wpuszczenia na swoja posesje
>osob prywatnych, chyba ze dana posesja jest ogolnodostepnym sklepem, a
>wowczas wlasciciel nie moze sobie wybierac, ze pana z Nikonem obslugujemy,
>a pana z Canonem juz nie :P

Nie zgadzam sie.
Ze swojej posesji czy "ogolniedostepnego lokalu" moge wyprosic ludzi
ktorych zachowanie mi sie nie podoba. Na przyklad pala papierosy.
Na przyklad - spiewaja arie operowe. Na przyklad zdecydowali sie
rozstawic polprzezroczysty namiot na stoisku z nabialem i uprawiac
wewnatrz seks. Na przyklad rozstawili sie ze stolem piknikowym
i grillem i smaza sobie kilebaski. Na przyklad fotografuja mi lokal.
Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach. Na przyklad
w kinie czy operze zaczynaja bawic sie w... no ja wiem, konkurs pierdzenia
i bekania?

Zadne z powyzszych zachowan nie kwalifikuje sie jako sprzeczne z prawem,
niemniej jako wlasciciel lokalu moge sobie takich ludzi wyprosic.

Bo z wolnoscia jest tak, ze twoja wolnosc nie moze ograniczac mojej
wolnosci, a jako wlasciciel danego lokalu czy terenu moge zdefiniowac
zakres zachowan ktorego nie akceptuje, i nie ma to nic wspolnego
z dyskryminacja. :-) Nie istnieje cos takiego jak "dyskryminacja ze
wzgledu na zachowanie".

>I jesli wybiore, ze chce sobie zrobic
>fotke tabliczek w sklepie, to mam do tego pelne prawo.

No... nie masz. Bazujac na powyzszym konstytucyjnym prawie do
WYRAZANIA swoich pogladow moge sobie zdecydowac ze mam
prawo wyrazac swoje poglady w dowolnej formie i w dowolnym
miejscu, w tym np. przez rysowanie sprayem a takze bicie
w bebenek i wyspiewywanie, w tym np. w kosciele, na
cmentarzu, oraz w trakcie przedstawienia w teatrze.

:-)

Michal Kukula

Marek Grochocki

unread,
Feb 28, 2007, 4:03:15 PM2/28/07
to
<mic...@alpha.net.pl> wrote in message
news:es4odi$qep$1...@atlantis.news.tpi.pl...
> Nie zgadzam sie.

Masz prawo. Co nie oznacza, ze masz racje.

> Ze swojej posesji czy "ogolniedostepnego lokalu" moge wyprosic ludzi
> ktorych zachowanie mi sie nie podoba. Na przyklad pala papierosy.

Mozesz poprosic, aby przestali i tylko wtedy, jesli robia to w miejscu do
tego nei rpzeznaczonym Jesli nie posluchaja, to masz prawo wezwac Straz
Miejska lub Policje, bo na to akurat sa odpowiednie paragrafy.

> Na przyklad - spiewaja arie operowe.

Tylko jesli bardzo falszuja i nie sa wpasnie w pracy na scenie :P

> Na przyklad zdecydowali sie
> rozstawic polprzezroczysty namiot na stoisku z nabialem i uprawiac
> wewnatrz seks.

Jesli nie maja twojej zgody, jako wlasciciela, na zajecie terenu, to nie
moga rozstawic namiotu, albo mozesz im policzyc oplate za wynajem
powierzchni.
Uprawianie seksu na widoku tez podpada pod jakis paragraf. Zapewne jakies
deprawowanie mzlodziezy, albo co.

> Na przyklad rozstawili sie ze stolem piknikowym
> i grillem i smaza sobie kilebaski.

Z wolnym ogniem pod dachem? Straz pozarna szybko ukroci ich zapedy.

> Na przyklad fotografuja mi lokal.

No trudno. Najwyzej zobaczysz w internecie zdjecia brudnej podlogi i
splesnialej zywnosci.

> Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach.

Obawiam sie, ze tak mozna. Inaczej baseny mialyby problem.

> Na przyklad
> w kinie czy operze zaczynaja bawic sie w... no ja wiem, konkurs pierdzenia
> i bekania?

Albo rozmawiaja przez komorki. I myslisz, ze naprawde jest to zabronione
jakims konkretnym paragrafem? Nie jest. Tu akurat dziala zwykla kultura, lub
jej brak u niektorych.

> Zadne z powyzszych zachowan nie kwalifikuje sie jako sprzeczne z prawem,
> niemniej jako wlasciciel lokalu moge sobie takich ludzi wyprosic.

Ale calkiem sporo z nich jest sprzecznych z prawem. Choc nie wszystkie.
Nalezy tez zwrocic uwage, ze podales takie przyklady w ktorych istnieje
strona poszkodowana, lub ktos komu to przeszkadza w sposob aktywny, np.
uniemozliwiajac uslyszenie aktorow w kinie. Fotografowanie raczej nie
przeszkadza fotografowanym scianom.

> Bo z wolnoscia jest tak, ze twoja wolnosc nie moze ograniczac mojej
> wolnosci, a jako wlasciciel danego lokalu czy terenu moge zdefiniowac
> zakres zachowan ktorego nie akceptuje, i nie ma to nic wspolnego
> z dyskryminacja. :-) Nie istnieje cos takiego jak "dyskryminacja ze
> wzgledu na zachowanie".

Owszem istnieje. Zapytaj o to ministra Giertycha.

>>I jesli wybiore, ze chce sobie zrobic
>>fotke tabliczek w sklepie, to mam do tego pelne prawo.
>
> No... nie masz. Bazujac na powyzszym konstytucyjnym prawie do
> WYRAZANIA swoich pogladow moge sobie zdecydowac ze mam
> prawo wyrazac swoje poglady w dowolnej formie i w dowolnym
> miejscu, w tym np. przez rysowanie sprayem a takze bicie
> w bebenek i wyspiewywanie, w tym np. w kosciele, na
> cmentarzu, oraz w trakcie przedstawienia w teatrze.

Rysowanie sprayem niszczy czyjas wlasnosc.
W kosciele natomiast spiewa sie i nawet wali w bebenek calkiem czesto. Choc
rozumiem, ze nie to miales na mysli.
Ponownie jednak podales przyklady, gdy ktos (wlasciciel sprayowanej sciany,
wierni w kosciele lub widzowie na spektaklu) bedzie poszkodowany przez twoje
zachowanie. I w tym momencie wlasnie konczy sie twoja wolnosc. Zrobienie
fotografi natomiast nie ogranicza niczyjej wolnosci. Natomiast fotografia
moze byc ograniczona tym, ze nie mozesz jej pozniej rozpowszechniac bez np.
zgody uwiecznionej na niej osoby.

--
Pozdrawiam
MARC


Marek 'marcus075' Karweta

unread,
Feb 28, 2007, 4:18:17 PM2/28/07
to
Henry (k) wrote:

> Kwestie moralne
> oczywiście pomijam bo supermarket to nie kościół.

Oj tam. W kościołach nieraz robiłem zdjęcia. Raz mnie tylko wyrzucono bo
było mocno po ostatniej mszy i kościelny chciał zamknąć kościół ;-))
Projekt nie jest duży, ale może pofatyguję się z e-mailem albo listem...
Zobaczymy. Jak coś wykombinuję to dam znać grupie ;-)

Marek Wyszomirski

unread,
Feb 28, 2007, 5:13:37 PM2/28/07
to
"Marek Grochocki" <marek...@WYTNIJastercity.net> napisał:

>
> Masz prawo. Co nie oznacza, ze masz racje.
>

Chyba jednak ma.

> > Ze swojej posesji czy "ogolniedostepnego lokalu" moge wyprosic ludzi
> > ktorych zachowanie mi sie nie podoba. Na przyklad pala papierosy.
>
> Mozesz poprosic, aby przestali i tylko wtedy, jesli robia to w miejscu do
> tego nei rpzeznaczonym Jesli nie posluchaja, to masz prawo wezwac Straz
> Miejska lub Policje, bo na to akurat sa odpowiednie paragrafy.
>
> > Na przyklad - spiewaja arie operowe.
>
> Tylko jesli bardzo falszuja i nie sa wpasnie w pracy na scenie :P

OK. Załóżmy że potrafię śpiewać bez fałszowania i zacznę realizować swoją
konstyutucyjną wolność śpiewania w kinie podczas seansu. Jak sądzisz, jak
długo potrwa zanim mnie wyrzucą z sali? Podobnie np. w aptece, w banku, na
poczcie...

>
> > Na przyklad zdecydowali sie
> > rozstawic polprzezroczysty namiot na stoisku z nabialem i uprawiac
> > wewnatrz seks.
>
> Jesli nie maja twojej zgody, jako wlasciciela, na zajecie terenu, to nie
> moga rozstawic namiotu, albo mozesz im policzyc oplate za wynajem
> powierzchni.
> Uprawianie seksu na widoku tez podpada pod jakis paragraf. Zapewne jakies
> deprawowanie mzlodziezy, albo co.

Tu się zgadzam - na to paragraf się znajdzie.

>
> > Na przyklad rozstawili sie ze stolem piknikowym
> > i grillem i smaza sobie kilebaski.
>
> Z wolnym ogniem pod dachem? Straz pozarna szybko ukroci ich zapedy.
>

OK - zastąp sobie grilla z kiełbaskami wystawną kolacją na zimno. Np. w
hallu teatru. Albo na korytarzu urzędu miasta.

> > Na przyklad fotografuja mi lokal.
>
> No trudno. Najwyzej zobaczysz w internecie zdjecia brudnej podlogi i
> splesnialej zywnosci.

Albo im zabronię - do czego na swoim prywatnym terenie mam prawo.

>
> > Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach.
>
> Obawiam sie, ze tak mozna. Inaczej baseny mialyby problem.
>

Spróbuj wejść w samych slipkach do muzeum, teatru albo eleganckiej
restauracji. Życzę powodzenia w tłumaczeniu, że masz do tego konstytucyjne
prawo.

> > Na przyklad
> > w kinie czy operze zaczynaja bawic sie w... no ja wiem, konkurs
pierdzenia
> > i bekania?
>
> Albo rozmawiaja przez komorki. I myslisz, ze naprawde jest to zabronione
> jakims konkretnym paragrafem? Nie jest. Tu akurat dziala zwykla kultura,
lub
> jej brak u niektorych.
>

Tym niemniej jeśli ktoś nie ma tej kultury jest często zmuszany do
zaprzestania zachowania przeszkadzającego innym. I w sumie - bardzo
słusznie. Granice realizacji własnej wolności muszą być tak zakreślone, aby
nie ograniczały wolności innych.

> > Zadne z powyzszych zachowan nie kwalifikuje sie jako sprzeczne z prawem,
> > niemniej jako wlasciciel lokalu moge sobie takich ludzi wyprosic.
>
> Ale calkiem sporo z nich jest sprzecznych z prawem. Choc nie wszystkie.
> Nalezy tez zwrocic uwage, ze podales takie przyklady w ktorych istnieje
> strona poszkodowana, lub ktos komu to przeszkadza w sposob aktywny, np.
> uniemozliwiajac uslyszenie aktorow w kinie. Fotografowanie raczej nie
> przeszkadza fotografowanym scianom.

Komu aktywnie przeszkadza Twoja obecność w teatrze w slipkach?

>
> > Bo z wolnoscia jest tak, ze twoja wolnosc nie moze ograniczac mojej
> > wolnosci, a jako wlasciciel danego lokalu czy terenu moge zdefiniowac
> > zakres zachowan ktorego nie akceptuje, i nie ma to nic wspolnego
> > z dyskryminacja. :-) Nie istnieje cos takiego jak "dyskryminacja ze
> > wzgledu na zachowanie".
>
> Owszem istnieje. Zapytaj o to ministra Giertycha.
>

Aleś sobie autorytet znalazł...

> >>I jesli wybiore, ze chce sobie zrobic
> >>fotke tabliczek w sklepie, to mam do tego pelne prawo.
> >
> > No... nie masz. Bazujac na powyzszym konstytucyjnym prawie do
> > WYRAZANIA swoich pogladow moge sobie zdecydowac ze mam
> > prawo wyrazac swoje poglady w dowolnej formie i w dowolnym
> > miejscu, w tym np. przez rysowanie sprayem a takze bicie
> > w bebenek i wyspiewywanie, w tym np. w kosciele, na
> > cmentarzu, oraz w trakcie przedstawienia w teatrze.
>
> Rysowanie sprayem niszczy czyjas wlasnosc.
> W kosciele natomiast spiewa sie i nawet wali w bebenek calkiem czesto.
Choc
> rozumiem, ze nie to miales na mysli.
> Ponownie jednak podales przyklady, gdy ktos (wlasciciel sprayowanej
sciany,
> wierni w kosciele lub widzowie na spektaklu) bedzie poszkodowany przez
twoje
> zachowanie. I w tym momencie wlasnie konczy sie twoja wolnosc. Zrobienie
> fotografi natomiast nie ogranicza niczyjej wolnosci. Natomiast fotografia
> moze byc ograniczona tym, ze nie mozesz jej pozniej rozpowszechniac bez
np.
> zgody uwiecznionej na niej osoby.

>[...]

Obecność w muzeum w slipkach czy np. w eleganckim lokalu w wymiętym
kombinezonie roboczym też nie narusza niczyjej wolności. A jednak - w takim
stroju nie zostaniesz w niektóre miejsca wpuszczony.


--
Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wysz...@toya.net.pl)

Janko Muzykant

unread,
Feb 28, 2007, 5:24:19 PM2/28/07
to
> Oj tam. W kościołach nieraz robiłem zdjęcia. Raz mnie tylko wyrzucono bo
> było mocno po ostatniej mszy i kościelny chciał zamknąć kościół ;-))
> Projekt nie jest duży, ale może pofatyguję się z e-mailem albo listem...
> Zobaczymy. Jak coś wykombinuję to dam znać grupie ;-)

Wykombinuj torbę z dziurką - najmniejszy problem, najlepszy materiał.

--
pozdrawia Adam
różne takie tam: www.smialek.prv.pl

Marek Grochocki

unread,
Feb 28, 2007, 6:42:12 PM2/28/07
to
"Marek Wyszomirski" <wysz...@toya.net.pl> wrote in message
news:es4uql$6sc$1...@news.onet.pl...

> "Marek Grochocki" <marek...@WYTNIJastercity.net> napisał:
>> Masz prawo. Co nie oznacza, ze masz racje.
>>
> Chyba jednak ma.

Ja przedstawilem na poparcie swoich pogladow odpowiednie fragmenty prawa. To
czekam na poparcie waszych tez.

> OK. Załóżmy że potrafię śpiewać bez fałszowania i zacznę realizować swoją
> konstyutucyjną wolność śpiewania w kinie podczas seansu. Jak sądzisz, jak
> długo potrwa zanim mnie wyrzucą z sali? Podobnie np. w aptece, w banku, na
> poczcie...

Kino nie jest ogolnodostepnym miejscem publicznym Jest miejscem gdzie dostep
jest biletowany. A wiec zawierana jest konkretna transakcja, ze oni
wyswietla ci film, a ty w zamian zobowiazujesz sie do przestrzegania pewnych
zasad.
Dosc analogiczna sytuacja jest np. z nagrywaniem i fotografowaniem na
koncertach. Sprzedajac ci bilet umozliwiaja ci obejrzenie i posluchanie
koncertu, ale masz zwykle zaznaczone, ze zabrania sie nagrywania i
fotografowania. I zgadzasz sie na te warunki kupujac bilet.

>> Jesli nie maja twojej zgody, jako wlasciciela, na zajecie terenu, to nie
>> moga rozstawic namiotu, albo mozesz im policzyc oplate za wynajem
>> powierzchni.
>> Uprawianie seksu na widoku tez podpada pod jakis paragraf. Zapewne jakies
>> deprawowanie mzlodziezy, albo co.
>
> Tu się zgadzam - na to paragraf się znajdzie.

Czyli przynajmniej w tym przypadko twoj przedpisca nie mial racji.

>> > Na przyklad rozstawili sie ze stolem piknikowym
>> > i grillem i smaza sobie kilebaski.
>>
>> Z wolnym ogniem pod dachem? Straz pozarna szybko ukroci ich zapedy.
>>
> OK - zastąp sobie grilla z kiełbaskami wystawną kolacją na zimno. Np. w
> hallu teatru. Albo na korytarzu urzędu miasta.

W dalszym ciagu moze to byc uznane za zajecie przestrzeni, albo jesli ktos
bedzie bardzo zlosliwy w urzedzie, to np. zastawianie ciagow pieszych
sluzacych do ewakuacji. Naprawde znajdzie sie paragraf dla kreatywnych.

>> > Na przyklad fotografuja mi lokal.
>>
>> No trudno. Najwyzej zobaczysz w internecie zdjecia brudnej podlogi i
>> splesnialej zywnosci.
>
> Albo im zabronię - do czego na swoim prywatnym terenie mam prawo.

Jesli ejstes u siebie w domu, to tak i mozesz nawet kogos wyrzucic ze
swojego terenu. Zakaz fotografowania mozesz uzasadnic naruszeniem miru
domowego. Jest to twoje prawo na zamknietym terenie.
Jesli jednak otwierasz sklep i pozwalasz wszystkim do niego wchodzic, to nie
mozesz zabronic na jego terenie czynnosci, ktora nei ejst zabroniona w
przepisach o randze ustawy.

>> > Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach.
>>
>> Obawiam sie, ze tak mozna. Inaczej baseny mialyby problem.
>>
> Spróbuj wejść w samych slipkach do muzeum, teatru albo eleganckiej
> restauracji. Życzę powodzenia w tłumaczeniu, że masz do tego konstytucyjne
> prawo.

Muzeum i teatr sa zwykle miejscami gdzie kupuje sie bilety, wiec moga
narzucac w ramach umowy pewne ograniczenia.
Z restauracja to bym sie spieral. I mysle, ze udowodnienie, ze odmowa
obsluzenia byla podyktowana dyskryminacja ze wegledu na noszony stroj, ktory
byl zgodny z prawem, nie bedzie trudna.

> Tym niemniej jeśli ktoś nie ma tej kultury jest często zmuszany do
> zaprzestania zachowania przeszkadzającego innym. I w sumie - bardzo
> słusznie. Granice realizacji własnej wolności muszą być tak zakreślone,
> aby
> nie ograniczały wolności innych.

Zgadza sie. Powiedz jednak w jaki sposob robienie zdjec ogranicza czyjas
wolnosc. Mowimy o samym robieniu zdjec w miejscach publicznych, bez ich
pozniejszej publikacji.

>> Ale calkiem sporo z nich jest sprzecznych z prawem. Choc nie wszystkie.
>> Nalezy tez zwrocic uwage, ze podales takie przyklady w ktorych istnieje
>> strona poszkodowana, lub ktos komu to przeszkadza w sposob aktywny, np.
>> uniemozliwiajac uslyszenie aktorow w kinie. Fotografowanie raczej nie
>> przeszkadza fotografowanym scianom.
>
> Komu aktywnie przeszkadza Twoja obecność w teatrze w slipkach?

Sam sie nad tym zastanawiam. ;)
Tym bardziej, ze w niektorych teatrach potrafi sie robic dosc duszno i
goraco.

>> Owszem istnieje. Zapytaj o to ministra Giertycha.
>>
>
> Aleś sobie autorytet znalazł...

Do ironi musisz widocznie jeszcze dorosnac ;)

> Obecność w muzeum w slipkach czy np. w eleganckim lokalu w wymiętym
> kombinezonie roboczym też nie narusza niczyjej wolności. A jednak - w
> takim
> stroju nie zostaniesz w niektóre miejsca wpuszczony.

Owszem. Co nie oznacza tez ze sa to dzialania zgodne z prawem. I mowie
zarowno o wchodzeniu w slipkach, jak i wyrzucaniu takowego klienta. Nie
potrafie jednak podac obecnie na jakiej podstawie mozna na to zezwolic.
Osobiscie uwazam, ze prawo nie powinno wszystkiego regulowac i dosc duza
czesc zachowan ludzi powinna byc pozostawiona normom 'dobrych obyczajow'. To
chyba wszyscy tu rozumiemy, ze lepiej aby ludzie sie dobrze zachowywali, niz
wisial nad nimi paragraf. Nie ma jednak takiej normy, ktora mowi, ze nie
moge pstryknac dziewczynie zdjecia w galeri handlowej, jak i nie ma takiego
zakazu w prawie.

--
Pozdrawiam
MARC


Adam 'Adak' Kępiński

unread,
Feb 28, 2007, 9:04:17 PM2/28/07
to
> Szefostwo groziło policją, ale dałem
> im pustą rolkę filmu i się odczepili, [...]

Nie rozumiem - czemu dales im rolke?
Karte tez bys dal? Moze od razu databank i latopa?

Jak nic to nic, jak wszystko to nie robisz i tyle.

Swoja droga ciekawe co by powiedziala Policja, na tlumaczenie o miejscu
publicznym.

Ps. Mam wrazenie, ze czesci obowiazujaych zasad prawo nie uscisla -
niestety zdarza sie czesto ze wzorce zachowan sa i beda umowne.

--
Adam 'Adak' Kępiński ada...@tlen.pl GG: 1004327
zdjęcia koncertowe i teatralne: http://www.adak.int.pl
"Nie ma dobrych wyborów, może być tylko mniejsze zło"

Marek Wyszomirski

unread,
Mar 1, 2007, 2:15:49 AM3/1/07
to
"Marek Grochocki" <marek...@WYTNIJastercity.net> napisał:

>[...]


> > OK. Załóżmy że potrafię śpiewać bez fałszowania i zacznę realizować
swoją
> > konstyutucyjną wolność śpiewania w kinie podczas seansu. Jak sądzisz,
jak
> > długo potrwa zanim mnie wyrzucą z sali? Podobnie np. w aptece, w banku,
na
> > poczcie...
>
> Kino nie jest ogolnodostepnym miejscem publicznym Jest miejscem gdzie
dostep
> jest biletowany. A wiec zawierana jest konkretna transakcja, ze oni
> wyswietla ci film, a ty w zamian zobowiazujesz sie do przestrzegania
pewnych
> zasad.

Załóżmy że tak. Ale - wchodząc do apteki, na pocztę czy do urzędu skarbowego
żadnego biletu nie kupuję. Spróbuj tam zacząć głośno arie śpiewać...
Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z zakazem
fotografowania (i np. zakaz wprowadzania psów oraz zakaz jedzenia lodów) to
też można to interpretować, ze wchodząc zgadzam się na pzrestrzeganie
pewnych reguł postępowania. Jeśli ter reguły są dla mnie nieakceptowalne -
nikt mnie nie zmusza do korzystania akurat z tego sklepu.

> Dosc analogiczna sytuacja jest np. z nagrywaniem i fotografowaniem na
> koncertach. Sprzedajac ci bilet umozliwiaja ci obejrzenie i posluchanie
> koncertu, ale masz zwykle zaznaczone, ze zabrania sie nagrywania i
> fotografowania. I zgadzasz sie na te warunki kupujac bilet.
>

Czym z punktu widzenia prawa różni si ę zaznaczenie na bilecie od
zaznaczenia w postaci informacji wywieszonej przy wejściu?

> >[...]


> > Albo im zabronię - do czego na swoim prywatnym terenie mam prawo.
>
> Jesli ejstes u siebie w domu, to tak i mozesz nawet kogos wyrzucic ze
> swojego terenu. Zakaz fotografowania mozesz uzasadnic naruszeniem miru
> domowego. Jest to twoje prawo na zamknietym terenie.
> Jesli jednak otwierasz sklep i pozwalasz wszystkim do niego wchodzic, to
nie
> mozesz zabronic na jego terenie czynnosci, ktora nei ejst zabroniona w
> przepisach o randze ustawy.
>

Rozumiem zatem, że np. wejść z psem też mogę do dowolnego sklepu czy urzędu?
Mogę wejść do restauracji, zamówić wodę mineralną, usiąść przy stoliku,
wyciągnąć z torby własne kanapki i zacząć zajadać? Bo teren też jest
ogólnodostępny i nie ma żądnego paragrafu który by mi takich zachowań
zabraniał...

> >> > Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach.
> >>
> >> Obawiam sie, ze tak mozna. Inaczej baseny mialyby problem.
> >>
> > Spróbuj wejść w samych slipkach do muzeum, teatru albo eleganckiej
> > restauracji. Życzę powodzenia w tłumaczeniu, że masz do tego
konstytucyjne
> > prawo.
>
> Muzeum i teatr sa zwykle miejscami gdzie kupuje sie bilety, wiec moga
> narzucac w ramach umowy pewne ograniczenia.

Są w muzeach dni darmowe w które bilety nie są wymagane. Nadal w slipach nie
zostaniesz wpuszczony. Poza tym pokaż mi na bilecie do teatru zastrzeżenie,
że nie można wchodzić w kostiumie kąpielowym. Albo tabliczkę przy wejściu z
taką informacją.

> Z restauracja to bym sie spieral. I mysle, ze udowodnienie, ze odmowa
> obsluzenia byla podyktowana dyskryminacja ze wegledu na noszony stroj,
ktory
> byl zgodny z prawem, nie bedzie trudna.
>

Chętnie zobaczę jak spróbujesz coś takiego zrealizować. Czuję nosem
zakończenie sprawy grzywną przed sądem grodzkim.

> > Tym niemniej jeśli ktoś nie ma tej kultury jest często zmuszany do
> > zaprzestania zachowania przeszkadzającego innym. I w sumie - bardzo
> > słusznie. Granice realizacji własnej wolności muszą być tak zakreślone,
> > aby
> > nie ograniczały wolności innych.
>
> Zgadza sie. Powiedz jednak w jaki sposob robienie zdjec ogranicza czyjas
> wolnosc. Mowimy o samym robieniu zdjec w miejscach publicznych, bez ich
> pozniejszej publikacji.

Jeśli dobrze pamiętam w przepisach o ochronie wizerunku jest podane, ze
jeśli osoba fotografowana zaznacza, że nie życzy sobie fotografowania
powinieneś zaprzestać robienia zdjęć. Zatem również samo robienie zdjęć a
nie tylko publikowanie podlega ograniczeniom. Zgadzam się, że łagodniejszym
niż publikowanie.

>
> >> Ale calkiem sporo z nich jest sprzecznych z prawem. Choc nie wszystkie.
> >> Nalezy tez zwrocic uwage, ze podales takie przyklady w ktorych istnieje
> >> strona poszkodowana, lub ktos komu to przeszkadza w sposob aktywny, np.
> >> uniemozliwiajac uslyszenie aktorow w kinie. Fotografowanie raczej nie
> >> przeszkadza fotografowanym scianom.
> >
> > Komu aktywnie przeszkadza Twoja obecność w teatrze w slipkach?
>
> Sam sie nad tym zastanawiam. ;)
> Tym bardziej, ze w niektorych teatrach potrafi sie robic dosc duszno i
> goraco.
>
> >> Owszem istnieje. Zapytaj o to ministra Giertycha.
> >>
> >
> > Aleś sobie autorytet znalazł...
>
> Do ironi musisz widocznie jeszcze dorosnac ;)

Po prostu jestem uczulony na niektóre nazwiska - może wolałbym zapomnieć, że
takie osoby istnieją?;-))))

>
> > Obecność w muzeum w slipkach czy np. w eleganckim lokalu w wymiętym
> > kombinezonie roboczym też nie narusza niczyjej wolności. A jednak - w
> > takim
> > stroju nie zostaniesz w niektóre miejsca wpuszczony.
>
> Owszem. Co nie oznacza tez ze sa to dzialania zgodne z prawem. I mowie
> zarowno o wchodzeniu w slipkach, jak i wyrzucaniu takowego klienta. Nie
> potrafie jednak podac obecnie na jakiej podstawie mozna na to zezwolic.
> Osobiscie uwazam, ze prawo nie powinno wszystkiego regulowac i dosc duza
> czesc zachowan ludzi powinna byc pozostawiona normom 'dobrych obyczajow'.
To
> chyba wszyscy tu rozumiemy, ze lepiej aby ludzie sie dobrze zachowywali,
niz
> wisial nad nimi paragraf. Nie ma jednak takiej normy, ktora mowi, ze nie
> moge pstryknac dziewczynie zdjecia w galeri handlowej, jak i nie ma
takiego
> zakazu w prawie.

> [...]

A dla mnie sprawa jest prosta - właściciel może ustalić na swoim terenie
zasady postępowania do których należy się dostosować - i nie muszą one być
usankcjonowane zapisem prawnym. Bo gdyby trzymać się kurczowo zapisów prawa
przepisu zabraniajacego jednoznacznie mężczyźnie wchodzenia do damskiej
ubikacji też byś pewnie nigdzie nie znalazł.

Pozdrawiam!
Marek Wyszomirski (wysz...@toya.net.pl)

Adam 'Adak' Kępiński

unread,
Mar 1, 2007, 5:04:43 AM3/1/07
to
> Jeśli dobrze pamiętam w przepisach o ochronie wizerunku jest podane, ze
> jeśli osoba fotografowana zaznacza, że nie życzy sobie fotografowania
> powinieneś zaprzestać robienia zdjęć. Zatem również samo robienie zdjęć
a
> nie tylko publikowanie podlega ograniczeniom. Zgadzam się, że
łagodniejszym
> niż publikowanie.

Hmm, przyznam ze wydaje mi sie to dziwne. Przeciez to publikacja
czegokolwiek moze naruszyc czyjes prawo ochrony wizerunku, a nie robienie
zdjec.
Idaculica moge zrobic zdjecia kazdemu, problem jest tylko z publikacja,
jesli nie mam zgody fotografowanego. Stad dziwne mi sie wydaje samo
zakazywanie fotografowania.

Henry (k)

unread,
Mar 1, 2007, 5:50:54 AM3/1/07
to
Dnia Wed, 28 Feb 2007 23:13:37 +0100, Marek Wyszomirski napisał(a):

> Granice realizacji własnej wolności muszą być tak zakreślone, aby
> nie ograniczały wolności innych.

Marku - zakaz fotografowania nie wynika z wolności tylko z paranoi ;-)

A co do aptek i oper to Kodeks Wykroczeń Art. 51. - nawet te slipki
w operze dały by się pod to podciągnąć. Za to fotografowanie już nie.

Henry (k)

unread,
Mar 1, 2007, 6:07:59 AM3/1/07
to
Dnia Thu, 1 Mar 2007 03:04:17 +0100, Adam 'Adak' Kępiński napisał(a):

> Nie rozumiem - czemu dales im rolke?
> Karte tez bys dal? Moze od razu databank i latopa?

Fotografowałem czekając na pociąg - wolałem nie ryzykować
gdyby jakiś policjant robił problemy - a oddanie czystego
filmu i to jeszcze robiąc minę jakby mi rodzinę wymordowali
było całkiem zabawne ;-) Gdyby to było cyfrowe to bym skasował
- zawsze mam drugą kartę, a pierwszą bez problemu bym odzyskał
w domu.

> Jak nic to nic, jak wszystko to nie robisz i tyle.
>
> Swoja droga ciekawe co by powiedziala Policja, na tlumaczenie o miejscu
> publicznym.

Nie było by potrzeby tłumaczyć - Policja działa na podstawie swojej
ustawy i prawa, a nie na usługach dyrektorów centrów handlowych - tylko
czasami trzeba im o tym przypomnieć ;-)

> Ps. Mam wrazenie, ze czesci obowiazujaych zasad prawo nie uscisla -
> niestety zdarza sie czesto ze wzorce zachowan sa i beda umowne.

To prawda - prawo nie jest całkiem ścisłe - i nie może być bo nie objęło
by wszystkich możliwości. W każdym razie ja wykupiłem dodatkowe
ubezpieczenie prawne, żeby było mnie stać na prawnika jakby ktoś chciał
mnie oskarżyć ;-)

Andrzej J. Makarczuk

unread,
Mar 1, 2007, 6:46:36 AM3/1/07
to
"Marek Wyszomirski" <wysz...@toya.net.pl> w
<es5umm$moq$1...@news.onet.pl>:

>Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z zakazem

>fotografowania (i np. zakaz wprowadzania psów oraz zakaz jedzenia lodów)...

Takie porównania sa nieuprawnione IMVHO.
Mój aparat jeszcze nie gryzie i nie sika po kątach.
Takoż nie kapie z niego trudnozmywalna słodycz.

pozdrawiam
makar

--
makaraj Law is doing what is written, no matter what is right.
na Religion is doing what you are told no matter what is right.
tlen Morality is doing what is right no matter what you are told.
pl http://www.akglodz.org/

Andrzej J. Makarczuk

unread,
Mar 1, 2007, 6:54:58 AM3/1/07
to
"Henry (k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl> w
<21gpu6imwnmq$.v0duaqxp...@40tude.net>:

>... W każdym razie ja wykupiłem dodatkowe

>ubezpieczenie prawne, żeby było mnie stać na prawnika jakby ktoś chciał
>mnie oskarżyć ;-)

Możesz przybliżyć?
Jestem chyba jednym z niewielu grupowiczów spałowanych za robienie
zdjęć więc jestem dość zainteresowany :-)

pozdrawiam
makar

--
makaraj Law is what law enforcement enforces.
na
tlen
pl http://www.akglodz.org/

Marek Grochocki

unread,
Mar 1, 2007, 6:59:53 AM3/1/07
to
"Marek Wyszomirski" <wysz...@toya.net.pl> wrote in message
news:es5umm$moq$1...@news.onet.pl...

> Załóżmy że tak. Ale - wchodząc do apteki, na pocztę czy do urzędu
> skarbowego
> żadnego biletu nie kupuję. Spróbuj tam zacząć głośno arie śpiewać...

Zapewne istnieja na to przepisy BHP, albo cos mowiacego o utrudnianiu pracy,
lub pracy w ciezkich warunkach. :)

> Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z
> zakazem
> fotografowania (i np. zakaz wprowadzania psów oraz zakaz jedzenia lodów)
> to
> też można to interpretować, ze wchodząc zgadzam się na pzrestrzeganie
> pewnych reguł postępowania. Jeśli ter reguły są dla mnie nieakceptowalne -
> nikt mnie nie zmusza do korzystania akurat z tego sklepu.

A gdyby na jakiejs uliczce osiedlowej postawic znak o autostradzie, to tez
bys uznal, ze nalezy sie do niego stosowac? I bys sie pozniej tlumaczyl
policji, ze co z tego, ze jechales 120km/h po uliczce osiedlowej, jak tam
byl znak o poczatku autostrady? Postawienie znaku, czy naklejenie czegos nie
tworzy automatycznei obowiazujacego prawa.
Dodatkowo nie istnieje obowiazujacy wzor znaku zakazujacego fotografowanie.
Istnial taki (znana prostokatna tabliczka z terenow wojskowych) do 1999
roku, ale zostal zlikwidowany przez zmiane ustawy.

>> Dosc analogiczna sytuacja jest np. z nagrywaniem i fotografowaniem na
>> koncertach. Sprzedajac ci bilet umozliwiaja ci obejrzenie i posluchanie
>> koncertu, ale masz zwykle zaznaczone, ze zabrania sie nagrywania i
>> fotografowania. I zgadzasz sie na te warunki kupujac bilet.
>>
> Czym z punktu widzenia prawa różni si ę zaznaczenie na bilecie od
> zaznaczenia w postaci informacji wywieszonej przy wejściu?

Rozni sie wlasnie kupieniem biletu. Dopiero bilet upowaznia cie do wstepu na
koncert. Nie ma jednak zadnego dokumentu, ktory moglby cie upowazniac do
wstepu do supermarketu.
Na tej samej zasadzie supermarkety nie moga tez zabronic wstepu na swoj
teren osobom, ktore np. zostaly u nich przylapane na kradziezy. A przyznasz,
ze to byloby dosc oczywiste, aby mialy takie prawo?

> Rozumiem zatem, że np. wejść z psem też mogę do dowolnego sklepu czy
> urzędu?

Jesli zgodnie z warunkami odpowiedniej ustawy to tak. Mozesz np. miec psa
przewodnika i wtedy mozesz swobodnie z nim wchodzic w praktycznie kazde
miejsce. Z normalnym burkiem jednak prawdopodobnie nie mozesz ze wzgledu
naprzepisu sanitarne.

> Mogę wejść do restauracji, zamówić wodę mineralną, usiąść przy stoliku,
> wyciągnąć z torby własne kanapki i zacząć zajadać? Bo teren też jest
> ogólnodostępny i nie ma żądnego paragrafu który by mi takich zachowań
> zabraniał...

Ja przynajmniej nei przypominam sobie takiego przepisu. I prawdopodobnie
faktycznei go nie ma.
Zauwaz tez, ze w zadziwiajacej ilosc miejsc masz tez napisane, ze nie mozna
spozywac przyniesionych do nich rzeczy. Prawdopodobnie, gdyby byl na to
przepis ustawy, to by sie nie trudzili z pisaniem tego. A tak chca niejako
'zastraszac' przychodzace osoby.
A zeby jeszcze bardziej skomplikowac sytuacje, to pomysl, ze przyszedles do
restauracji z malym dzieckiem, ktore zaczyna plakac, bo chce jesc, a jest za
male, aby moglo zjesc cos z menu restauracji. Wyciagasz wiec przygotowane
wczesniej jakis bebiko (czy cokolwiek sie tam teraz daje dzieciom) i je
karmisz. Czy w takiej sytuacji tez uwazasz, ze wlasciciel ma prawo wyrzucic
cie z restauracji? A sytuacja niczym sie przeciez nie rozni od przyniesienia
kanapki.

> Są w muzeach dni darmowe w które bilety nie są wymagane.

Owszem. Ale czasami i tak dostajesz bilet, tylko specjalny na 0zl. To
umozliwia dwie rzeczy. Jedno, ze beda wiedzieli ile osob sie przez muzeum
przewinelo i jaki zwrot dzieki temu dostana od ministerstwa, a drugie
wlasnie powiedzenie, ze masz bilet, wiec 'zachowuj sie jak w muzeum'.

> Nadal w slipach nie
> zostaniesz wpuszczony. Poza tym pokaż mi na bilecie do teatru
> zastrzeżenie,
> że nie można wchodzić w kostiumie kąpielowym. Albo tabliczkę przy wejściu
> z
> taką informacją.

Przyznam, ze chyba sie nie spotkalem, ale tez nei studiowalem regulaminow
teatrow. Zakladam jednak, ze moje rozowe slipki moga urazic czyjes poczucie
estetyki, wiec chowam je pod spodniami. Nie wiem jednak, jak moze
przeszkadzac fotografowanie czegos.

>> Z restauracja to bym sie spieral. I mysle, ze udowodnienie, ze odmowa
>> obsluzenia byla podyktowana dyskryminacja ze wegledu na noszony stroj,
> ktory
>> byl zgodny z prawem, nie bedzie trudna.
>>
> Chętnie zobaczę jak spróbujesz coś takiego zrealizować. Czuję nosem
> zakończenie sprawy grzywną przed sądem grodzkim.

A wystarczy wskazac kontrprzyklad, jak bar na basenie w krakowie, gdzie bez
problemu obsluguja ludzi w kapielowkach. Nie ma wiec zakazu prawnego takiej
czynnosci.

> Jeśli dobrze pamiętam w przepisach o ochronie wizerunku jest podane, ze
> jeśli osoba fotografowana zaznacza, że nie życzy sobie fotografowania
> powinieneś zaprzestać robienia zdjęć.

Nic takiego sobie nie przypominam. Male tego. Wielokrotnie sie czyta, albo
widzi w TV, ze ludzie mowia, aby ich nie fotografowac/filmowac, ale to moga
tylko mowic. Jesli osoba uwieczniona na zdjeciu nie jest osoba publiczna,
albo nie pelni funkcji publicznej, to wtedy nie nalezy rozpowszechniac jej
wizerunku. Dlatego rozmazuje sie twarze na zdjeciach lub filmach.

> Zatem również samo robienie zdjęć a
> nie tylko publikowanie podlega ograniczeniom. Zgadzam się, że
> łagodniejszym
> niż publikowanie.

Podaj prosze jakis fragment, ktory o tym mowi, bo ja go sobie nie
przypominam.

> Po prostu jestem uczulony na niektóre nazwiska - może wolałbym zapomnieć,
> że
> takie osoby istnieją?;-))))

Cos nas jednak laczy :D

> A dla mnie sprawa jest prosta - właściciel może ustalić na swoim terenie
> zasady postępowania do których należy się dostosować - i nie muszą one być
> usankcjonowane zapisem prawnym.

Czyli ma prawo do napisania w regulaminie, ze obsluguje kobiety tylko z
odkrytym biustem, albo do sklepu trzeba wchodzic tylem?
Niestety prawo nie na wszystko zezwala wlascicielowi. W naszym systemie
mozesz zabronic tylko rzeczy dopuszczonych przez odpowiednia ustawe.

> Bo gdyby trzymać się kurczowo zapisów prawa
> przepisu zabraniajacego jednoznacznie mężczyźnie wchodzenia do damskiej
> ubikacji też byś pewnie nigdzie nie znalazł.

Pewnie bys nie znalazl. Podobnie jak zakazu wchodzenia kobietom do meskich
ubikacji. I zakaz taki nie ma sensu, bo gdybys mial w firmie jedna
sprzataczke, to mogloby sie okazac, ze meski kibel, w majestacie prawa,
nigdy nie bedzie posprzatany.
Jednak znaczki na toaletach mozna uznac, za 'prawo zwyczajowe' i jego
znajomosc jest w spoleczenstwie powszechna, a wiec nie musi byc uregulowana
przepisami prawa. Pomimo tego braku regulacji, jest ona znaczacym elementem
'ladu powszechnego', tymczasem fotografowanie sufitu Zlotych Tarasow od
srodka zupelnie by go nie zaklocalo, a jednak wlasciciele probuja go
zabronic.

Ale w polskim spoleczenstwie ogolnie istnieje mania antyfotografowania,
zapewne wywodzaca sie jeszcze z czasow zimnowojennych. Rowniez nie dostrzega
sie, ze umozliwienie fotografowania moze naprawde przyniesc pozytywne
skutki. Pamietam, jak robilem zdjecia na Komputer Expo w PKiN i grzecznie
prosilem dziewczyny ze stoisk, aby sie ustawily przy jakims znaku, czy mialy
jakis prezentowany produkt w reku. W wiekszosci nei bylo problemow i byly
bardzo zadowolone, ze daje sie im mozliwosc ustawienia, a nei pstryka z
ukrycia. Ale byly tez reakcje, gdzie dziewczyna powiedziala, ze ona 'nie
wie, czy moze' i poszla zapytac jakiegos stojacego obok faceta. Okazal sie
on przyjezdnym na targi amerykaninem, ktory z wielkim usmiechem stwierdzil,
ze oczywiscie, po czym objal dziewczyne i sam mi sie jeszcze na zdjecie
wpasowal. ;) Bo on rozumie, ze takie zdjecie to jest promocja. Ze pokazanie
sie gdzies jest korzystne dla jego firmy. Ze np. bedzie to jeszcze jeden
link wiecej w google. U nas musimy widocznie jeszcze do tego dojrzec.

--
Pozdrawiam
MARC

P.S. Chyba musimy zaczac to konczyc, bo tych wywodow juz nikt nie bedzie
mial sily czytac. ;)


Marek Wyszomirski

unread,
Mar 1, 2007, 7:25:01 AM3/1/07
to
"Andrzej J. Makarczuk" <Mc@R.> napisał:

>
> >Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z
zakazem
> >fotografowania (i np. zakaz wprowadzania psów oraz zakaz jedzenia
lodów)...
>
> Takie porównania sa nieuprawnione IMVHO.
> Mój aparat jeszcze nie gryzie i nie sika po kątach.
> Takoż nie kapie z niego trudnozmywalna słodycz.

> [...]

A moim zdaniem sa jak najbardziej uprawnione. Przyjmijmy np. że pies w
kagańcu - i świeżo wyprowadzony. Nie ma zatem ryzyka pogryzienia kogoś a i
ryzyko zasikania nieznaczne. Zresztą - małe dziecko też potrafi podłogę w
taki czy inny sposób zanieczyścić a nikt jakoś nie wprowadza zakazów
wchodzenia do sklepów z dziećmi.

Marek Wyszomirski

unread,
Mar 1, 2007, 7:34:02 AM3/1/07
to
"Henry (k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl> napisał:

>
> > Granice realizacji własnej wolności muszą być tak zakreślone, aby
> > nie ograniczały wolności innych.
>
> Marku - zakaz fotografowania nie wynika z wolności tylko z paranoi ;-)

A moim zdaniem wynika z prawa własciciela do wprowadzania na swoim terenie
okreslonych norm postepowania. Czy paranoicznych - to już odrębny temat.

>
> A co do aptek i oper to Kodeks Wykroczeń Art. 51. - nawet te slipki
> w operze dały by się pod to podciągnąć. Za to fotografowanie już nie.

>[...]

Art.51?

'Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek
publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.'

Dlaczego uważasz, że pokazanie się w slipkach ma zakłócać porządek
publiczny, spoczynek nocny lub wywoływać zgorszenie? Zakładam, że dana osoba
zachowuje sie spokojnie a rzecz się odbywa w dzień - zatem porządek
publiczny i spoczynek nocny wykluczamy. Co do zgorszenia - plaża lub basen
też są miejscami publicznymi, więc jeśli tam ten widok nikogo nie gorszy -
nie ma podstaw do zgorszenia i w innych miejscach.

Marek Grochocki

unread,
Mar 1, 2007, 8:10:33 AM3/1/07
to
"Henry (k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl> wrote in message
news:21gpu6imwnmq$.v0duaqxpn2bb.dlg@40tude.net...

> W każdym razie ja wykupiłem dodatkowe
> ubezpieczenie prawne, żeby było mnie stać na prawnika jakby ktoś chciał
> mnie oskarżyć ;-)

Mozesz napisac ocs wiecej? Mysle, ze wiele osob byloby zainteresowanych
czyms takim. Nie tylko ze wzgledu na fotografowanie.

--
Pozdrawiam
MARC


Marek Grochocki

unread,
Mar 1, 2007, 8:14:56 AM3/1/07
to
"Marek Wyszomirski" <wysz...@toya.net.pl> wrote in message
news:es6hbc$fj1$1...@news.onet.pl...

> Art.51?
>
> 'Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój,
> porządek
> publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
> podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.'
>
> Dlaczego uważasz, że pokazanie się w slipkach ma zakłócać porządek
> publiczny, spoczynek nocny lub wywoływać zgorszenie? Zakładam, że dana
> osoba
> zachowuje sie spokojnie a rzecz się odbywa w dzień - zatem porządek
> publiczny i spoczynek nocny wykluczamy. Co do zgorszenia - plaża lub basen
> też są miejscami publicznymi, więc jeśli tam ten widok nikogo nie gorszy -
> nie ma podstaw do zgorszenia i w innych miejscach.

Dlatego oceny tej sytuacji moze dokonac sad, ale nei moze tego dokonac
wlasciciel np. teatru.
Moze on natomiast powolujac sie na ten paragraf zatrzymac dana osobe do
przybycia policji, ktora bedzie dalej decydowala o sprawie. Zatrzymana osoba
w momencie uniewinnienia lub odrzucenia zarzutow, moze jednak domagac sie
odszkodowania od wlasciciela teatru. I powinna, jesli sad uzna, ze nie
podpada pod art.51 takie odszkodowanie dostac.

--
Pozdrawiam
MARC

P.S. Nie widze na swoim serwerze wypowiedzi Henry (k)'a a jedynie twoja na
nia odpowiedz :(


Henry (k)

unread,
Mar 1, 2007, 10:22:00 AM3/1/07
to
Dnia Thu, 1 Mar 2007 13:34:02 +0100, Marek Wyszomirski napisał(a):

> A moim zdaniem wynika z prawa własciciela do wprowadzania na swoim terenie
> okreslonych norm postepowania. Czy paranoicznych - to już odrębny temat.

Ale właściciel nie ma takich praw - przynajmniej w Polsce.
Może tylko powoływać się na prawa które mu zostały przyznane
(ochrona miru domowego, rozporządzanie rzeczą, czerpanie
korzyści itp) lub zawrzeć umowę cywilną z osobą od której
coś chce.
Oczywiście może prowadzać "normy postępowania" - jako swoje
życzenia - ale wtedy jak ukarze kogoś kto się do nich nie będzie
stosował?

>> A co do aptek i oper to Kodeks Wykroczeń Art. 51. - nawet te slipki
>> w operze dały by się pod to podciągnąć. Za to fotografowanie już nie.
>>[...]
>
> Art.51?
>
> 'Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek
> publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym,
> podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.'
>
> Dlaczego uważasz, że pokazanie się w slipkach ma zakłócać porządek
> publiczny, spoczynek nocny lub wywoływać zgorszenie? Zakładam, że dana osoba
> zachowuje sie spokojnie a rzecz się odbywa w dzień - zatem porządek
> publiczny i spoczynek nocny wykluczamy. Co do zgorszenia - plaża lub basen
> też są miejscami publicznymi, więc jeśli tam ten widok nikogo nie gorszy -
> nie ma podstaw do zgorszenia i w innych miejscach.

Interpretacja zależy od sądu - przypuszczam tylko że pojawienie się
w slipkach w teatrze mogłoby zostać uznane za gorszące. Oczywiście
mogłoby też nie być uznane - ale zakładam tu wariant pesymistyczny.
W przypadku fotografowania zaś wariant pesymistyczny to tylko taki
że ktoś się na nas obrazi ;-)

Henry (k)

unread,
Mar 1, 2007, 10:37:58 AM3/1/07
to
Dnia Thu, 01 Mar 2007 12:54:58 +0100, Andrzej J. Makarczuk napisał(a):

> Możesz przybliżyć?
> Jestem chyba jednym z niewielu grupowiczów spałowanych za robienie
> zdjęć więc jestem dość zainteresowany :-)

A to jakieś ubezpieczenie co było w pakiecie Hestii - oczywiście nie
działa jak się jest pozywającym i tylko do 5000 zł kosztów i jeszcze
parę innych wykluczeń ;-)

http://www.hestia.pl/sigeh/u_files/OWU/owu_hestia_7.pdf - str 21.

UBEZPIECZENIE OCHRONY PRAWNEJ
PRZEDMIOT UBEZPIECZENIA
§ 44
1. Przedmiotem ubezpieczenia są koszty ochrony prawnej poniesione w celu
obrony swoich praw,
w zakresie przewidzianym w obowiązujących przepisach polskiego prawa, w
postępowaniach przed
polskimi sądami prowadzonych z udziałem w charakterze pozwanego,
podejrzanego, oskarżonego lub
obwinionego. W szczególności są to:
1) koszty usług osób uprawnionych do świadczenia pomocy prawnej,
2) koszty opinii biegłych lub rzeczoznawców,
3) koszty innych dokumentów stanowiących materiały dowodowe,
4) opłaty sądowe, skarbowe lub administracyjne, o ile służą one ochronie
praw Ubezpieczonego
w związku z prowadzonym postępowaniem.

mic...@alpha.net.pl

unread,
Mar 1, 2007, 10:58:53 AM3/1/07
to
>Dlatego oceny tej sytuacji moze dokonac sad, ale nei moze tego dokonac
>wlasciciel np. teatru.

Polecam zastanowic sie nad sformulowaniem "Prawo wlasnosci".

Albo starsze swojskie ekwiwalenty:
"Szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie".
"Wolnoc Tomku w swoim domku"

Wlasciciel danej posesji czy tam lokalu ma prawo wyproscic
DOWOLNEGO ze swoich gosci. Niezaleznie od tego czy
zaprosil zjajomych na popijawe, sprzedal bilety do teatru,
czy tez wpuscil ludzi na teren na ktorym sprzedaje
towary, w sytuacji gdy mu sie zachowanie nie podoba.
Przyklady podalem: dyskoteka, bar, teatr, stadion sportowy.
Czemu uwazasz ze sklep to niby cos innego?

Jezeli gosc na moim terenie odmawia opuszczenia MOJEGO
terenu, to mozna sie zastanawiac jak takie naruszenie
prawa zinterpretowac, ale generalnie zastanawialbym sie
czy nie mozna tego odciagac pod "bezprawne wtagniecie",
i na bazie Najswietszego Prawa Wlasnosci uwazam ze
w razie gdyby czlowiek (uprzejmie powiadomiony
ze ma sie wynosic) odmawial opuszczenia MOJEGO
TERENU to prawdopodobnie wyrzucilbym go sila.

Sad natomiast moze POZNIEJ zadecydowac czy to
jest dyskryminacja. Przy czym uwazam ze ewentualna
konfiskata aparatu, kliszy czy karty pamieci, zwlaszacza
sila, podpada pod RABUNEK i tego to wlasciciel
lokalu nie ma prawa zrobic. Stad (jako fotograf tez)
poproszony o niefotografowanie - nie fotografuje,
poproszony o opuszczenie terenu - wychodze, natomiast
poproszony o oddanie kliszy / aparatu / karty pamieci,
uzywam slow PROBA RABUNKU i wyciagam telefon
komorkowy.
:-)

Michal

mic...@alpha.net.pl

unread,
Mar 1, 2007, 11:45:54 AM3/1/07
to
>A gdyby na jakiejs uliczce osiedlowej postawic znak o autostradzie, to tez
>bys uznal, ze nalezy sie do niego stosowac? I bys sie pozniej tlumaczyl
>policji, ze co z tego, ze jechales 120km/h po uliczce osiedlowej, jak tam
>byl znak o poczatku autostrady? Postawienie znaku, czy naklejenie
>czegos nie tworzy automatycznei obowiazujacego prawa.

Bardzo dobry przyklad !

Postawienie tabliczki "droga prywatna" na kawalku terenu prywatnego
calkowicie zmienia sytuacje, mianowicie na takim kawalku asfaltu
nie obowiazuje wtedy kodeks drogowy. Powaznie. W moim kochanym
rodzinnym Rzeszowie dokladnie taka afera byla, mianowicie
nadgorliwy policjant jeden zaczal scigac ludzi ternujacych nauke
jazdy, jezdzacych BEZ prawa jazdy, po prywatnym placu
nalezacym do... szkoly nauki jazdy !

Po zasiegnieciu porady prawnej wlasciciel placu postawil tabliczke
"droga prywatna" i w miescie zrobilo sie glosno. Okazuje sie
ze JEST PRAWIE DOKLADNIE TAK JAK MOWISZ, mianowicie jesli
dany teren NIE jest droga w rozumieniu "drogi w zarzadzie miasta,
gminy, wojewodztwa, kraju" a jedynie prywatnym kawalkiem
wyasfaltowanego terenu, to postawienie tabliczki "droga prywatna"
sprawia, ze na tym kawalku terenu NIE obowiazuje kodeks drogowy,
w zwiazku z czym "de iure" to mozna rozwijac dowolne predkosci,
jezdzic po pijaku i/lub bez prawa jazdy.

>I bys sie pozniej tlumaczyl policji,

Oczywiscie jak bys kogos potracil, to bys stanal przed sadem,
ale nie za lamanie kodeksu drogowego.

Natomiast postawienie znaku "autostrada" jest nielegalne, bo stawianie
i usuwanie znakow drogowych przewidzianych w kodeksie bez
uprawnienia jest to wykroczenie.

:-)

>Ale w polskim spoleczenstwie ogolnie istnieje mania antyfotografowania,

A to inna sprawa - w pelni sie zgadzam.

>Okazal sie
>on przyjezdnym na targi amerykaninem, ktory z wielkim usmiechem stwierdzil,
>ze oczywiscie, po czym objal dziewczyne i sam mi sie jeszcze na zdjecie
>wpasowal. ;) Bo on rozumie, ze takie zdjecie to jest promocja.

Oczywiscie, ze on to rozumie ze TAKIE zdjecie to promocja.
Natomiast gdyby ten sam Amerykanin byl wlascicielem sklepu w
Stanach i napisal przed wejsciem "zakaz fotografowania" to mialby prawo
sila Cie z lokalu wyrzucic z aparatem, a gdybys sie opieral to
zadzwoniwszy po policje uzyskal by... Pomoc policjantow,
a Ty zostalbys przymkniety za zaklocanie porzadku publicznego.
Bo to TY zostalbys uznany za tego kto zaklocil porzadek.
Jest taki dowcip o Stanach: "To wolny kraj. Tu wszystkiego wolno
zabronic". Prawo wlasnosci wlasciciela posesji jest nadrzedne.

>U nas musimy widocznie jeszcze do tego dojrzec.

Taaa...
Bo to co w Hameryce jest debest, a to co zrobil raz jeden
hamerykanin w specyficznej sytuacji, jak go raz spotkales,
to jest to co powinno byc norma swiatowa, co nie?

A serio:
U nas musi sie ustalic jakas norma. Niekoniecznie taka jak ja opisuje.
Niekoniecznie taka jak Ty opisujesz. Co do jednego mysle ze sie
zgodzimy: Najgorzej kiedy sprawa nie jest jasna, a tak wlasnie teraz
mamy. :-)

Bo tak na prawde, to jest tak, ze "prawa wlasciciela posesji do
kontrolowania zachowan gosci" i "prawo do wolnosci gosci wchodzacych
na posesje" sa z zalozenia sprzeczne, i co to mozna a co nie mozna
to sie reguluje w sumie zwyczajowo. Czasem pojawiaja sie niejasnosci,
(jak z tym fotografowaniem) i wtedy prawo zwyczajowe
powinno zostac uzupelnione zapisem w ustawie.

Przyklad:
Ktos mi kiedys tlumaczyl, a propos "prawa wlasnosci" i "prawa
do wolnosci" ze w Norwegii wprowadzono ustawe ograniczajaca prawo
wlasciciela posesji, dotyczace ubikacji. Prawo do skorzystania z ubikacji
zostalo w tym kraju uznane ze nadrzedne, NAWET nad prawem wlasnosci.
Wlascicielowi posesji z mocy nowej ustawy NIE WOLNO odmowic nikomu
prawa do skorzystania z ubikacji !
Mysle ze w Polsce nie jest jasne prawo zwyczajowe odnoszace sie do
fotografowania i faktycznie przydalaby sie ustawa.
;-)

Marek Wyszomirski

unread,
Mar 1, 2007, 1:55:47 PM3/1/07
to
"Marek Grochocki" <marek...@WYTNIJastercity.net> napisał:

>[...]


> > Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z
> > zakazem
> > fotografowania (i np. zakaz wprowadzania psów oraz zakaz jedzenia lodów)
> > to
> > też można to interpretować, ze wchodząc zgadzam się na pzrestrzeganie
> > pewnych reguł postępowania. Jeśli ter reguły są dla mnie
nieakceptowalne -
> > nikt mnie nie zmusza do korzystania akurat z tego sklepu.
>
> A gdyby na jakiejs uliczce osiedlowej postawic znak o autostradzie, to tez
> bys uznal, ze nalezy sie do niego stosowac? I bys sie pozniej tlumaczyl
> policji, ze co z tego, ze jechales 120km/h po uliczce osiedlowej, jak tam
> byl znak o poczatku autostrady? Postawienie znaku, czy naklejenie czegos
nie
> tworzy automatycznei obowiazujacego prawa.

Naprawdę? poczytaj Prawo o Ruchu Drogowym. I spróbuj się potem wytłumaczyć
policjantowi który np. wystawi Ci mandat za parkowanie za znakiem zakazu że
postawienie znaku nie tworzy obowiązującego prawa. A jeśli chcesz wiedzieć
to, że znajdujesz si.ę na autostardzie nie oznacza automatyucznie zezwolenia
na poruszanie się z szybkościa 130km/h - istnieją też przepisy o
dostosowaniu prędkości jazdy do warunków na drodze.

> Dodatkowo nie istnieje obowiazujacy wzor znaku zakazujacego
fotografowanie.
> Istnial taki (znana prostokatna tabliczka z terenow wojskowych) do 1999
> roku, ale zostal zlikwidowany przez zmiane ustawy.
>

I co z tego że nie istnieje określony wzór? Istotne jest jednoznaczne
określenie woli właściciela terenu. Sam symbol graficzny ma znaczenie
drugorzędne. Jednoznacznie określonego prawem znaku zakazu palenia
papierosów też nie ma - a jednak w wielu miejscach taki zakaz obowiązuje.

> >> Dosc analogiczna sytuacja jest np. z nagrywaniem i fotografowaniem na
> >> koncertach. Sprzedajac ci bilet umozliwiaja ci obejrzenie i posluchanie
> >> koncertu, ale masz zwykle zaznaczone, ze zabrania sie nagrywania i
> >> fotografowania. I zgadzasz sie na te warunki kupujac bilet.
> >>
> > Czym z punktu widzenia prawa różni si ę zaznaczenie na bilecie od
> > zaznaczenia w postaci informacji wywieszonej przy wejściu?
>
> Rozni sie wlasnie kupieniem biletu. Dopiero bilet upowaznia cie do wstepu
na
> koncert. Nie ma jednak zadnego dokumentu, ktory moglby cie upowazniac do
> wstepu do supermarketu.

Ale co ma dokument zezwalający na wstęp do zakazów obowiązujących we
wnętrzu? Zgadzam się, że bilet jest formą dokumentu potwierdzającego
zawarcie umowy, ale prawo dopuszcza też umowy ustne - wymienia jedynie
niektóre, wybrane umowy które pod regułem nieważności muszą być zawarte na
piśmie.

> Na tej samej zasadzie supermarkety nie moga tez zabronic wstepu na swoj
> teren osobom, ktore np. zostaly u nich przylapane na kradziezy. A
przyznasz,
> ze to byloby dosc oczywiste, aby mialy takie prawo?
>

Byłby to zapis w praktyce niemożliwy do wyegzekwowania - pzrecież nikt nie
sprawdza tożsamości wchodzących do sklepu.

> > Rozumiem zatem, że np. wejść z psem też mogę do dowolnego sklepu czy
> > urzędu?
>
> Jesli zgodnie z warunkami odpowiedniej ustawy to tak. Mozesz np. miec psa
> przewodnika i wtedy mozesz swobodnie z nim wchodzic w praktycznie kazde
> miejsce. Z normalnym burkiem jednak prawdopodobnie nie mozesz ze wzgledu
> naprzepisu sanitarne.

Sprawa psów przewodników niewidomych jest uregulowana osobnymi przepisami.
Nie sądzę jednak, aby istniały przepisy prawa (co więcej - zgodnie z
sugestiami niektórych piszących w tym wątku - w randze ustawy, bo tylko
takie mogą w/g nich ograniczać konstytucyjne wolności) zakazujące wejścia z
psem do muzeum, urzędu lub na pocztę.

>
> > Mogę wejść do restauracji, zamówić wodę mineralną, usiąść przy stoliku,
> > wyciągnąć z torby własne kanapki i zacząć zajadać? Bo teren też jest
> > ogólnodostępny i nie ma żądnego paragrafu który by mi takich zachowań
> > zabraniał...
>
> Ja przynajmniej nei przypominam sobie takiego przepisu. I prawdopodobnie
> faktycznei go nie ma.
> Zauwaz tez, ze w zadziwiajacej ilosc miejsc masz tez napisane, ze nie
mozna
> spozywac przyniesionych do nich rzeczy. Prawdopodobnie, gdyby byl na to
> przepis ustawy, to by sie nie trudzili z pisaniem tego. A tak chca niejako
> 'zastraszac' przychodzace osoby.

Ale to nie jest zadne zastraszanie - po prostu właściciel lub dzierżawca
określonego terenu wprowadza na tym terenie określone przepisy porządkowe.

> A zeby jeszcze bardziej skomplikowac sytuacje, to pomysl, ze przyszedles
do
> restauracji z malym dzieckiem, ktore zaczyna plakac, bo chce jesc, a jest
za
> male, aby moglo zjesc cos z menu restauracji. Wyciagasz wiec przygotowane
> wczesniej jakis bebiko (czy cokolwiek sie tam teraz daje dzieciom) i je
> karmisz. Czy w takiej sytuacji tez uwazasz, ze wlasciciel ma prawo
wyrzucic
> cie z restauracji? A sytuacja niczym sie przeciez nie rozni od
przyniesienia
> kanapki.
>

Różni się - restauracja nie serwuje posiłków dla niemowląt i w związku z tym
nakarmienie niemowlaka własnym mlekiem z butelki nie stanowi konkurencji
dla jej działalności. I sądzę, że żaden rozsądny właściciel restauracji nie
będzie w takiej sytuacji protestował - bo jedyne co uzyska to zniechęcenie
klientów którzy w przyszłości wybiorą inny lokal.

> > Są w muzeach dni darmowe w które bilety nie są wymagane.
>
> Owszem. Ale czasami i tak dostajesz bilet, tylko specjalny na 0zl. To
> umozliwia dwie rzeczy. Jedno, ze beda wiedzieli ile osob sie przez muzeum
> przewinelo i jaki zwrot dzieki temu dostana od ministerstwa, a drugie
> wlasnie powiedzenie, ze masz bilet, wiec 'zachowuj sie jak w muzeum'.
>

Czasami. A jeśli nie dostanę, to znaczy że mogę się dowolnie zachowywać?
Zrozum - sam fakt dostania lub nie biletu nie ma żadnego znaczenia z punktu
widzenia dopuszczalnych zachowań w danym miejscu.

> > Nadal w slipach nie
> > zostaniesz wpuszczony. Poza tym pokaż mi na bilecie do teatru
> > zastrzeżenie,
> > że nie można wchodzić w kostiumie kąpielowym. Albo tabliczkę przy
wejściu
> > z
> > taką informacją.
>
> Przyznam, ze chyba sie nie spotkalem, ale tez nei studiowalem regulaminow
> teatrow. Zakladam jednak, ze moje rozowe slipki moga urazic czyjes
poczucie
> estetyki, wiec chowam je pod spodniami. Nie wiem jednak, jak moze
> przeszkadzac fotografowanie czegos.
>

Ktoś może czuć się po prostu skrępowany, może obawiać się, że pokażesz te
zdjęcia komuś, przed kim chciałby ukryć fakt swojej obecności w danym
miejscu czy kupowania określonych towarów (nie musi to oznaczać publikacji).
Ktoś może się obawiać, ze wykorzystasz zdjęcia do ustawienia w podobny
sposób ekspozycji w konkurencyjnym sklepie, jeszcze ktoś - że np.
obfotografujesz systemy zabezpieczeń by ułatwić włamanie. Powodów może być
mnóstwo - bardziej lub mniej racjonalnych. Dla mnie wystarczającym powodem
jest po prostu to, że właściciel sobie tego nie życzy - jesteś na jego
terenie - więc powinieneś się dostosować. Jak będziesz u siebie - Ty
będziesz dyktował warunki.

> >> Z restauracja to bym sie spieral. I mysle, ze udowodnienie, ze odmowa
> >> obsluzenia byla podyktowana dyskryminacja ze wegledu na noszony stroj,
> > ktory
> >> byl zgodny z prawem, nie bedzie trudna.
> >>
> > Chętnie zobaczę jak spróbujesz coś takiego zrealizować. Czuję nosem
> > zakończenie sprawy grzywną przed sądem grodzkim.
>
> A wystarczy wskazac kontrprzyklad, jak bar na basenie w krakowie, gdzie
bez
> problemu obsluguja ludzi w kapielowkach. Nie ma wiec zakazu prawnego
takiej
> czynnosci.

Ano właśnie - nie ma ogólnego zakazu prawnego - jest tylko wola właściciela
który ustala reguły postępowania na swoim terenie. I jeśli chce - może Cię
wpuścić i obsłużyć w kostiumie kąpielowym, jeśli nie chce - nie wpuści. I
dokładnie tak samo jest z fotografowaniem.

>
> > Jeśli dobrze pamiętam w przepisach o ochronie wizerunku jest podane, ze
> > jeśli osoba fotografowana zaznacza, że nie życzy sobie fotografowania
> > powinieneś zaprzestać robienia zdjęć.
>
> Nic takiego sobie nie przypominam. Male tego. Wielokrotnie sie czyta, albo
> widzi w TV, ze ludzie mowia, aby ich nie fotografowac/filmowac, ale to
moga
> tylko mowic. Jesli osoba uwieczniona na zdjeciu nie jest osoba publiczna,
> albo nie pelni funkcji publicznej, to wtedy nie nalezy rozpowszechniac jej
> wizerunku. Dlatego rozmazuje sie twarze na zdjeciach lub filmach.
>
> > Zatem również samo robienie zdjęć a
> > nie tylko publikowanie podlega ograniczeniom. Zgadzam się, że
> > łagodniejszym
> > niż publikowanie.
>
> Podaj prosze jakis fragment, ktory o tym mowi, bo ja go sobie nie
> przypominam.
>

Nie mam teraz czasu na wyszukiwanie. Gdzieś coś takiego kiedyś widziałem,
ale fakt, że konkretnego przepisu nie jestem w stanie obecnie zacytować. Nie
wykluczam zresztą, że mogłem pomylić przepis prawny z jakimiś tekstami na
temat etyki postępowania.


> > Po prostu jestem uczulony na niektóre nazwiska - może wolałbym
zapomnieć,
> > że
> > takie osoby istnieją?;-))))
>
> Cos nas jednak laczy :D
>

Mam nadzieję, że nie tylko to:-)

> > A dla mnie sprawa jest prosta - właściciel może ustalić na swoim terenie
> > zasady postępowania do których należy się dostosować - i nie muszą one
być
> > usankcjonowane zapisem prawnym.
>
> Czyli ma prawo do napisania w regulaminie, ze obsluguje kobiety tylko z
> odkrytym biustem, albo do sklepu trzeba wchodzic tylem?
> Niestety prawo nie na wszystko zezwala wlascicielowi. W naszym systemie
> mozesz zabronic tylko rzeczy dopuszczonych przez odpowiednia ustawe.
>

Właśnie co do tego mam wątpliwości. Przy takim podejściu bardzo wiele
przestrzeganych zasad przestałoby obowiązywać.

> > Bo gdyby trzymać się kurczowo zapisów prawa
> > przepisu zabraniajacego jednoznacznie mężczyźnie wchodzenia do damskiej
> > ubikacji też byś pewnie nigdzie nie znalazł.
>
> Pewnie bys nie znalazl. Podobnie jak zakazu wchodzenia kobietom do meskich
> ubikacji. I zakaz taki nie ma sensu, bo gdybys mial w firmie jedna
> sprzataczke, to mogloby sie okazac, ze meski kibel, w majestacie prawa,
> nigdy nie bedzie posprzatany.

Dokładnie. Regulowanie takich spraw zapisem ustawowym jest bez sensu. Tym
niemniej - takie zasady obowiązują i ludzie ich przestrzegają - zresztą
całkiem słusznie.

> Jednak znaczki na toaletach mozna uznac, za 'prawo zwyczajowe' i jego
> znajomosc jest w spoleczenstwie powszechna, a wiec nie musi byc
uregulowana
> przepisami prawa.

Znajomość i stosowanie się są powszechne i zwykle nie ma konieczności
stosowania środków przymusu do ich egzekwowania. Przypuszczam jednak, że
gdybyś usiłował się do takiego prawa nie zastosować zostałbyś mimo braku
odpowiedniej ustawy szybko zmuszony do podporządkowania się.

> Pomimo tego braku regulacji, jest ona znaczacym elementem
> 'ladu powszechnego', tymczasem fotografowanie sufitu Zlotych Tarasow od
> srodka zupelnie by go nie zaklocalo, a jednak wlasciciele probuja go
> zabronic.

Zrozum - oni są u siebie - ty jesteś tylko gościem na ich terenie. I jako
gość powinieneś się stoswac do zasad ustalonych przez gospodarza. A jeśli
nie chcesz - nikt Cię nie zmusza do korzystania z tego terenu.

> Ale w polskim spoleczenstwie ogolnie istnieje mania antyfotografowania,
> zapewne wywodzaca sie jeszcze z czasow zimnowojennych. Rowniez nie
dostrzega
> sie, ze umozliwienie fotografowania moze naprawde przyniesc pozytywne
> skutki. Pamietam, jak robilem zdjecia na Komputer Expo w PKiN i grzecznie
> prosilem dziewczyny ze stoisk, aby sie ustawily przy jakims znaku, czy
mialy
> jakis prezentowany produkt w reku. W wiekszosci nei bylo problemow i byly
> bardzo zadowolone, ze daje sie im mozliwosc ustawienia, a nei pstryka z
> ukrycia. Ale byly tez reakcje, gdzie dziewczyna powiedziala, ze ona 'nie
> wie, czy moze' i poszla zapytac jakiegos stojacego obok faceta. Okazal sie
> on przyjezdnym na targi amerykaninem, ktory z wielkim usmiechem
stwierdzil,
> ze oczywiscie, po czym objal dziewczyne i sam mi sie jeszcze na zdjecie
> wpasowal. ;) Bo on rozumie, ze takie zdjecie to jest promocja. Ze
pokazanie
> sie gdzies jest korzystne dla jego firmy. Ze np. bedzie to jeszcze jeden
> link wiecej w google. U nas musimy widocznie jeszcze do tego dojrzec.
>

Tu masz całkowitą rację - też nie jestem zwolennikiem wprowadzania zakazów
fotografowania i zgadzam się w pełni, że zdjęcia mogą nie tylko nie
pzreszkadzać, ale nawet stanowić pozytywną reklamę firmy. Ale - jeśli
właściciel taki zakaz wprowadzi - mimo, że mogę uważać go za niepotrzebną
głupotę - powinienem się do niego zastosować. Poszanowanie prywatnej
własności jest jedną z podstawowych zasad cywilizowanego społeczeństwa.


> --
> Pozdrawiam
> MARC
>
> P.S. Chyba musimy zaczac to konczyc, bo tych wywodow juz nikt nie bedzie
> mial sily czytac. ;)
>

Słuszny wniosek:-) Z mojej strony EOT. Możesz potraktować mój list jako
protokół rozbieżności:-).

Marek Grochocki

unread,
Mar 1, 2007, 2:45:50 PM3/1/07
to
<mic...@alpha.net.pl> wrote in message
news:es6t7t$jgq$1...@atlantis.news.tpi.pl...

> Polecam zastanowic sie nad sformulowaniem "Prawo wlasnosci".
> Albo starsze swojskie ekwiwalenty:
> "Szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie".
> "Wolnoc Tomku w swoim domku"

Zastanow sie tez nad odbiorem tych powiedzen. Bo nie zawsze jest on
pozytywni i nie zawsze jest on zgodny z prawda. Jest wiele ograniczen
wlasnosci prywatnej i wolnosci we wlasnym domu. Wezmy cisze nocna jaka jeden
z przykladow. I gdzei teraz widzisz ta wolnosc?

> Wlasciciel danej posesji czy tam lokalu ma prawo wyproscic
> DOWOLNEGO ze swoich gosci. Niezaleznie od tego czy
> zaprosil zjajomych na popijawe, sprzedal bilety do teatru,
> czy tez wpuscil ludzi na teren na ktorym sprzedaje
> towary, w sytuacji gdy mu sie zachowanie nie podoba.
> Przyklady podalem: dyskoteka, bar, teatr, stadion sportowy.
> Czemu uwazasz ze sklep to niby cos innego?

Do sklepu nie musze kupowac biletu, aby wejsc.

> Jezeli gosc na moim terenie odmawia opuszczenia MOJEGO
> terenu, to mozna sie zastanawiac jak takie naruszenie
> prawa zinterpretowac, ale generalnie zastanawialbym sie
> czy nie mozna tego odciagac pod "bezprawne wtagniecie",
> i na bazie Najswietszego Prawa Wlasnosci uwazam ze
> w razie gdyby czlowiek (uprzejmie powiadomiony
> ze ma sie wynosic) odmawial opuszczenia MOJEGO
> TERENU to prawdopodobnie wyrzucilbym go sila.

Jesli swiadomie zezwoliles na jego wejsci i on w tym celu nie musial np.
przeskakiwac plotu, to nie mozesz sie tlumaczyc "bezprawnym wtargnieciem".
Akurat ten temat przerabialem na sprawie sadowej, w ktorej bylem swiadkiem i
poszkodowanym. Sprawa swoja droga toczy sie juz 9 rok pomimo rozpoznania
sprawcow...

> Sad natomiast moze POZNIEJ zadecydowac czy to
> jest dyskryminacja. Przy czym uwazam ze ewentualna
> konfiskata aparatu, kliszy czy karty pamieci, zwlaszacza
> sila, podpada pod RABUNEK i tego to wlasciciel
> lokalu nie ma prawa zrobic. Stad (jako fotograf tez)
> poproszony o niefotografowanie - nie fotografuje,
> poproszony o opuszczenie terenu - wychodze, natomiast
> poproszony o oddanie kliszy / aparatu / karty pamieci,
> uzywam slow PROBA RABUNKU i wyciagam telefon
> komorkowy.

Rzecza oczywista jest, ze nie ma prawa ci niczego odebrac. Nie ma tez prawa
zadac skasowania zdjec. A prosic o opuszczenie terenu, to moze. Ale tylko
prosic. Nie moze bowiem uzyc zadnych srodkow przymusu, aby cie z np. sklepu
usunac w normalnych godzinach pracy danej placowki. Jedynym momentem, gdy
przymus jest dozwolony jest popelnienie przez ciebie przestepstwa lub
wykroczenia, a i wtedy moze to zrobic tylko w celu zatrzymania lub
przekazania cie w rece policji.

--
Pozdrawiam
MARC


mic...@alpha.net.pl

unread,
Mar 1, 2007, 2:55:56 PM3/1/07
to
>>Przyklady podalem: dyskoteka, bar, teatr, stadion sportowy.
>>Czemu uwazasz ze sklep to niby cos innego?
>
>Do sklepu nie musze kupowac biletu, aby wejsc.
>
Dobra, poddaje sie. Szkoda sie denerwowac.
Pojde lepiej kupic sobie bilet do baru i wypije w spokoju
ze dwa piwa.

Pozderawiam serdecznie.
:-)

Michal Kukula

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:10:53 PM3/1/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

> Ze swojej posesji czy "ogolniedostepnego lokalu" moge wyprosic ludzi
> ktorych zachowanie mi sie nie podoba. Na przyklad pala papierosy.

Ale na to jest paragraf. Ustawowy zakaz palenia.

> Na przyklad - spiewaja arie operowe. Na przyklad zdecydowali sie

Na to też. Zakłócanie porządku.

> rozstawic polprzezroczysty namiot na stoisku z nabialem i uprawiac
> wewnatrz seks. Na przyklad rozstawili sie ze stolem piknikowym

I na to. Zachowanie nieobyczajne.

> i grillem i smaza sobie kilebaski.

I na to. Powodowanie zagrożenia pożarowego.

> Na przyklad fotografuja mi lokal.

A na to nie.

> Na przyklad paraduja w samych slipkach i klapkach.

Ponownie zachowanie nieobyczajne.

> Na przyklad w kinie czy operze zaczynaja bawic sie
> w... no ja wiem, konkurs pierdzenia
> i bekania?

Zachowanie nieobyczajne i zakłócanie porządku.

> Zadne z powyzszych zachowan nie kwalifikuje sie jako sprzeczne z prawem,

Cóż, ja od dawna powtarzam, że świadomość prawna w Polsce jest
przerażająco niska. Jesteś kolejnym na to dowodem.

Sugeruję zapoznać się z: Konstytucją, kodeksem wykroczeń i kodeksem
cywilnym. Przy okazji możesz zahaczyć o prawo autorskie, jeśli myślisz o
publikacji.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:16:04 PM3/1/07
to
Marek Wyszomirski wrote:

>> Masz prawo. Co nie oznacza, ze masz racje.
>>
> Chyba jednak ma.

Nie ma.

[ciach]


> OK. Załóżmy że potrafię śpiewać bez fałszowania i zacznę realizować swoją
> konstyutucyjną wolność śpiewania w kinie podczas seansu. Jak sądzisz, jak
> długo potrwa zanim mnie wyrzucą z sali? Podobnie np. w aptece, w banku, na
> poczcie...

Art. 51. Kodeksu Wykroczeń
§ 1. Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój,


porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu
publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 ma charakter chuligański lub sprawca
dopuszcza się go, będąc pod wpływem alkoholu, podlega karze aresztu,
ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 3. Podżeganie i pomocnictwo są karalne.

[ciach]

> OK - zastąp sobie grilla z kiełbaskami wystawną kolacją na zimno. Np. w
> hallu teatru. Albo na korytarzu urzędu miasta.

Z rozstawianiem stołów? Ależ wtedy blokujesz ludziom przejście.

>>> Na przyklad fotografuja mi lokal.
>> No trudno. Najwyzej zobaczysz w internecie zdjecia brudnej podlogi i
>> splesnialej zywnosci.
>
> Albo im zabronię - do czego na swoim prywatnym terenie mam prawo.

Owszem, możesz zabronić. Tylko nie masz żadnego legalnego sposobu na
wyegzekwowanie teko zakazu - podobnie jak na wyegzekwowanie zakazu
wchodzenia nieogolonym.

Tkniesz fotografującego palcem i możesz oberwać obroną konieczną.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:06:24 PM3/1/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

> Oczywiscie ze mozna zabronic pewnym ludziom wchodzenia.
> Rowniez jesli dany lokal jest ogolnie dostepny.

Nie można - a przynajmniej nie na podstawie widzimisię obsługi.

[ciach]

> Zoastalismy z baru wyproszeni. Gdybysmy sie opierali,
> barman wyrzucil by nas sila, mimo ze robienie kosnonauty
> nie jest przeciez w zaden sposob sprzeczne z prawem.

Owszem, jest.

Zakłócanie porządku. Patrz: kodeks wykroczeń.

mic...@alpha.net.pl

unread,
Mar 1, 2007, 5:50:44 PM3/1/07
to
>>Oczywiscie ze mozna zabronic pewnym ludziom wchodzenia.
>>Rowniez jesli dany lokal jest ogolnie dostepny.
>
>Nie mozna - a przynajmniej nie na podstawie widzimisie obslugi.

Ech...
Troche juz mi sie nie chce...

>>Zoastalismy z baru wyproszeni. Gdybysmy sie opierali,
>>barman wyrzucil by nas sila, mimo ze robienie kosnonauty
>>nie jest przeciez w zaden sposob sprzeczne z prawem.
>
>Owszem, jest.

>Zaklocanie porzadku. Patrz: kodeks wykroczen.

Kodeks wykroczen nie precyzuje co jest a co nie jest
zaklocanim porzadku. W szczegolnosci uwazam ze
FOTOGRAFOWANIE moze byc zaklocaniem porzadku.

No dobrze, inaczej, zaczne od jaskrawego przykladu:

Zalozmy ze wywiesilem przed wejsciem do mojego sklepu
tabliczke "Zakaz fotografowania".

Wolno mi.

Zalozmy dalej ze w moim sklepie ktos wyjmuje aparat
i zaczyna sie robic ludziom zdjecia. Fotografowana klientka
sklepu zaczyna sie awanturowac: "A spadaj mi czlowieku
z tym aparatem ! ", mimo ze fotograf robi zdjecia w taki sposob
ze nie narusza praw zwiazanych z ochrona wizerunku,
przykladowo robi wylacznie zdjecia kobiecych torebek
z bliska.

Niewatpliwie mamy do czynienia z zakloceniem porzadku.

Teraz mi powiedz KTO zaklocil tu porzadek, i KOGO
policja powinna aresztowac. Fotografa czy fotografowana
klientke?

A?

:-)

Nastepnie przejdziemy do pytania dla czego wlasciwie
uwazasz ze fotografowanie prywatnych kobiecych torebek
moze byc zaklocaniem porzadku a fotografowanie
prywatnego stoiska miesnego nie moze nim byc...
:-)

Michal Kukula

Kris

unread,
Mar 1, 2007, 5:55:19 PM3/1/07
to

Użytkownik "tompac [TK]" <tom...@USUNautofocus.pl> napisał w wiadomości
news:es0qk7$m62$1...@nemesis.news.tpi.pl...
> gościu zrobił smutną mine jakby przy swoim IQ był zmuszony do napisania
> doktoratu i poszedł sobie, ale kto wie jakby było gdybym trafił na
> jurniejszego?

krotko mowiac wpierdo... by sie dostalo:)
generlanie utarl sie taki stereotyp, ze fotograf to typowy szpieg,
lub jakis wywrotowiec, co zaraz w gazecie obsmaruje itp
z jakakolwiek wladza to bywa tak ze jak nie moze to i tak zabarania:)
byle miec cos do powiedzenia, ja wladza ja rzadze...


Kris

unread,
Mar 1, 2007, 6:06:21 PM3/1/07
to

Użytkownik "Marek 'marcus075' Karweta" <m.karweta.sp...@gmail.com>
napisał w wiadomości news:es4roi$7q3$1...@atlantis.news.tpi.pl...
> Henry (k) wrote:
>
>> Kwestie moralne
>> oczywiście pomijam bo supermarket to nie kościół.
>
> Oj tam. W kościołach nieraz robiłem zdjęcia. Raz mnie tylko wyrzucono bo
> było mocno po ostatniej mszy i kościelny chciał zamknąć kościół ;-))
> Projekt nie jest duży, ale może pofatyguję się z e-mailem albo listem...
> Zobaczymy. Jak coś wykombinuję to dam znać grupie ;-)

ale nie w kazdym sie da,
np. w jednym z takich za Praga (musialbym poszukac w przewodniku jak to sie
zwalo)
w kazdym badz razie byla to miejscowosc gornicza udalo mi sie jedynie
pstruknac cos komorka
a i za to dostalem zjeb...
czasem zabytki sa pilnowane jak kukulcze jajo, ktore mozna zakupic w postaci
kompletnego przewodnika z wieloma szczegolowymi ilustracjami:)
byc moze chodzi po prostu o szkodliwosc swiatla lamp blyskowych


Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:21:25 PM3/1/07
to
Marek Grochocki wrote:

> Kino nie jest ogolnodostepnym miejscem publicznym Jest miejscem gdzie dostep
> jest biletowany. A wiec zawierana jest konkretna transakcja, ze oni
> wyswietla ci film, a ty w zamian zobowiazujesz sie do przestrzegania pewnych
> zasad.

> Dosc analogiczna sytuacja jest np. z nagrywaniem i fotografowaniem na
> koncertach. Sprzedajac ci bilet umozliwiaja ci obejrzenie i posluchanie
> koncertu, ale masz zwykle zaznaczone, ze zabrania sie nagrywania i
> fotografowania. I zgadzasz sie na te warunki kupujac bilet.

Typowa klauzula niemożliwa do wyegzekwowania, a zatem z zasady nieważna.
Pomijam taki detal, że podczas zakupu bilety nikt umowy do podpisania
nie daje a, w przeciwieństwie do kupowania biletu na komunikację
miejską, "specjalistyczna" podstawa prawna (jak prawo przewozowe) dająca
podstawę regulaminom nie istnieje

Wejdę do kina z aparatem, wyłączę lampę błyskową i dźwięki.

Jesteś (powiedzmy) właścicielem kina i zauważysz, że robiłem zdjęcia.

I co mi zrobisz?

;->

Możesz ewentualnie próbować donosów w okolicy prawa autorskiego, ale
póki nie spróbuję publikacji - masz problem...

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:23:47 PM3/1/07
to
Marek Wyszomirski wrote:

> Załóżmy że tak. Ale - wchodząc do apteki, na pocztę czy do urzędu skarbowego
> żadnego biletu nie kupuję. Spróbuj tam zacząć głośno arie śpiewać...
> Poza tym - jeśliu wchodze do sklepu i przy wejściu wisi tabliczka z zakazem
> fotografowania

To może w ten sposób: wszedłem do sklepu, nabywałem towary, powstała
pewna niejasność względem ceny, porobiłem zdjęcia, ochrona się wzburzyła
i próbowała nie wypuścić, wezwałem policję, policja ich pouczyła, że nie
mogli tak postąpić, zrobiłem awanturkę w szefostwie sklepu, sklep
wypłacił odszkodowanie, bo nie chciał procesu.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:26:43 PM3/1/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

> Postawienie tabliczki "droga prywatna" na kawalku terenu prywatnego
> calkowicie zmienia sytuacje, mianowicie na takim kawalku asfaltu
> nie obowiazuje wtedy kodeks drogowy. Powaznie. W moim kochanym

Bzdura.

Postawienie tabliczki niczego nie zmienia.

Droga musi być wyłączona z ruchu publicznego - odcięta w jakiś sposób
(choćby symboliczny drut w poprzek) od dróg publicznych.

Sam status własności oraz tabliczka niczego nie zmienia.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:27:45 PM3/1/07
to
Marek Grochocki wrote:

> Moze on natomiast powolujac sie na ten paragraf zatrzymac dana osobe do
> przybycia policji, ktora bedzie dalej decydowala o sprawie. Zatrzymana osoba

Nie może. Ujęcie sprawcy dotyczy WYŁĄCZNIE przestępstw.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 1, 2007, 5:30:17 PM3/1/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

> Polecam zastanowic sie nad sformulowaniem "Prawo wlasnosci".
>
> Albo starsze swojskie ekwiwalenty:
> "Szlachcic na zagrodzie rowny wojewodzie".
> "Wolnoc Tomku w swoim domku"

Gdybyś nie był takim ignorantem wiedział byś, że pierwsze to była
zjadliwa uwaga pod kątem patologicznej prywaty polskiej szlachty.

A to drugie było fragmentem utworu literackiego, który - aby zrozumieć -
musiałbyś przeczytać. I też było krytyką świętej wiary "na swoim mogę
dowolnie wprowadzać swoje reguły".

Adam 'Adak' Kępiński

unread,
Mar 1, 2007, 6:38:01 PM3/1/07
to
> Jestem chyba jednym z niewielu grupowiczów spałowanych za robienie
> zdjęć więc jestem dość zainteresowany :-)

Uhhh, wspolczuje.
Napiszesz cos wiecej?

--
Adam 'Adak' Kępiński ada...@tlen.pl GG: 1004327
zdjęcia koncertowe i teatralne: http://www.adak.int.pl
"Nie ma dobrych wyborów, może być tylko mniejsze zło"

Marek Grochocki

unread,
Mar 2, 2007, 5:10:44 AM3/2/07
to
"Andrzej Lawa" <alawa...@lechistan.SPAM_PRECZ.com> wrote in message
news:1k0kb4-...@ncc1701.lechistan.com...

Niestety juz nie. Tez sadzilem, ze tyczy sie to wylacznie przestepstw, ale
pewne podstawy, ze rowniez w przypadkach wykroczen mozna dokonac
zatrzymania, przewijaja sie na tej stronie:
http://www.gazeta.policja.pl/archiwum/1704/s13a1.html

--
Pozdrawiam
MARC


Andrzej J. Makarczuk

unread,
Mar 2, 2007, 9:07:24 AM3/2/07
to
Adam 'Adak' Kępiński <ada...@gazeta.pl> w
<es7o2v$92s$1...@inews.gazeta.pl>:

>> Jestem chyba jednym z niewielu grupowiczów spałowanych za robienie
>> zdjęć więc jestem dość zainteresowany :-)

>Napiszesz cos wiecej?

Napisałem:
http://groups.google.pl/group/pl.rec.foto/browse_frm/thread/b8991af5badd2c2d/08c22af0d236ddfb?lnk=gst&q=makarczuk&rnum=48&hl=pl#08c22af0d236ddfb


pozdrawiam
makar

--
makaraj na Tragedia dla czujących
tlen pl Komedia dla myślących
www.akglodz.org Bal nad bale

Andrzej J. Makarczuk

unread,
Mar 2, 2007, 10:15:59 AM3/2/07
to
"Henry (k)" <moj_adres_to_henrykg@na_serwerze_gazeta.pl> w
<11bhaugwi0d3w$.dvd3czydfjw1$.d...@40tude.net>:

>A to jakieś ubezpieczenie co było w pakiecie Hestii - oczywiście nie
>działa jak się jest pozywającym i tylko do 5000 zł kosztów i jeszcze
>parę innych wykluczeń ;-)
>
>http://www.hestia.pl/sigeh/u_files/OWU/owu_hestia_7.pdf - str 21.

thx :-)

pozdrawiam
makar

--
makaraj Złe są Rządy i złe drogi w Polszcze, złe i mosty.
na Złych ludzi jest bez liczby, że nie mają chłosty.
tlen BC@NA AD1745
pl http://www.akglodz.org/

tompac [TK]

unread,
Mar 2, 2007, 2:03:18 PM3/2/07
to

>> gościu zrobił smutną mine jakby przy swoim IQ był zmuszony do
>> napisania
>> doktoratu i poszedł sobie, ale kto wie jakby było gdybym trafił na
>> jurniejszego?
> krotko mowiac wpierdo... by sie dostalo:)

może nie tak szybko, pewien atut 190/120 [cm/kg] też robi swoje ;)


--
Moja strona - zapraszam
www.autofocus.pl

Klub Konica Minolta
www.klubkm.pl/forum

Andrzej Lawa

unread,
Mar 2, 2007, 2:16:09 PM3/2/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

>> Nie mozna - a przynajmniej nie na podstawie widzimisie obslugi.
>
> Ech...
> Troche juz mi sie nie chce...

Mi też. Dlatego molestuję KGP, żeby wreszcie wypracowali jakiś okólnik
dla funkcjonariuszy w tej sprawie ;)

>>> Zoastalismy z baru wyproszeni. Gdybysmy sie opierali,
>>> barman wyrzucil by nas sila, mimo ze robienie kosnonauty
>>> nie jest przeciez w zaden sposob sprzeczne z prawem.
>> Owszem, jest.
>> Zaklocanie porzadku. Patrz: kodeks wykroczen.
>
> Kodeks wykroczen nie precyzuje co jest a co nie jest
> zaklocanim porzadku. W szczegolnosci uwazam ze
> FOTOGRAFOWANIE moze byc zaklocaniem porzadku.

Wiesz, w szczególności patrzenie też może być zakłócaniem porządku. Jak
np. ktoś podniesie kobiecie kieckę i zacznie się przyglądać z bliska ;)
I co z tego?

> No dobrze, inaczej, zaczne od jaskrawego przykladu:
>
> Zalozmy ze wywiesilem przed wejsciem do mojego sklepu
> tabliczke "Zakaz fotografowania".
>
> Wolno mi.

Równie dobrze możesz wywiesić pod spodem tabliczkę "jestem idiotą", ale
do tego też masz prawo ;)

(żeby nie było, że wyzywam: po prostu uważam, że każdy wywieszający
takie tabliczki robi z siebie głupka...)

> Zalozmy dalej ze w moim sklepie ktos wyjmuje aparat
> i zaczyna sie robic ludziom zdjecia. Fotografowana klientka
> sklepu zaczyna sie awanturowac: "A spadaj mi czlowieku
> z tym aparatem ! ", mimo ze fotograf robi zdjecia w taki sposob

Przepraszam bardzo, ale w tej chwili to ta awanturnica zakłóca porządek.

Równie dobrze mogła by się np. zacząć awanturować, że do sklepu
"czarnuchów" wpuszczają i ona sobie nie życzy być pod jednym dachem z
"antychrystem" ;)

[ciach]

> Teraz mi powiedz KTO zaklocil tu porzadek, i KOGO
> policja powinna aresztowac. Fotografa czy fotografowana
> klientke?

Aresztować? Za takie wykroczenie? ;)

Nikogo. A ewentualny mandat należy się wrzeszczącej idiotce.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 2, 2007, 2:11:23 PM3/2/07
to
Marek Grochocki wrote:

> Niestety juz nie. Tez sadzilem, ze tyczy sie to wylacznie przestepstw, ale
> pewne podstawy, ze rowniez w przypadkach wykroczen mozna dokonac
> zatrzymania, przewijaja sie na tej stronie:
> http://www.gazeta.policja.pl/archiwum/1704/s13a1.html
>

Ale te podstawy dotyczą (jeśli w ogóle są w mocy - musiałbym poszperać w
źródłach) ochrony licencjonowanej. Ciecie w sklepach to tylko ciecie w
tandetnych mundurkach.

mic...@alpha.net.pl

unread,
Mar 2, 2007, 2:54:32 PM3/2/07
to
>>FOTOGRAFOWANIE moze byc zaklocaniem porzadku.
>>(...)

>>Zalozmy dalej ze w moim sklepie ktos wyjmuje aparat
>>i zaczyna sie robic ludziom zdjecia. Fotografowana klientka
>>sklepu zaczyna sie awanturowac: "A spadaj mi czlowieku
>>z tym aparatem ! ", mimo ze fotograf robi zdjecia w taki sposob
>>(...)

>>Teraz mi powiedz KTO zaklocil tu porzadek, i KOGO
>>policja powinna aresztowac.
>
>Przepraszam bardzo, ale w tej chwili to ta awanturnica zakłóca porządek.
>(...)

>ewentualny mandat należy się wrzeszczącej idiotce.
>

No, czy Ci sie podoba czy nie, to jednak w dalszym
ciagu wydaje mi sie ze w opisanym przypadku, tj.
jesli w miejscu typu sklep jakis fotoartysta zacznie
podchodzic do kobiet i fotografowac im torebki,
i wywiaze sie z tego powodu awantura,
to wyproszony (lub wyrzucony sila przez ochrone sklepu)
zostanie fotoartysta, a nie denerwujace sie kobiety.

I uwazam ze tak powinno byc.

I zeby nie bylo nieporozumien, to wydaje mi sie
ze tak by bylo w sklepach w roznych cywilizowanych
miastach w ktorych robilem zdjecia, jak Paryz, Rzym
czy Nowy Jork. Jesli faktycznie w Polsce jest tak jak mowisz,
innymi slowy ochrona sklepu NIC nie ma prawa zrobic
Panu Fotoartyscie Od Torebek, a policja aresztuje czy
tam mandat da awanturujacej sie kobiecie zamiast
Panu Fotoartyscie, to mamy kraj w ktorym fotografowie
maja wrecz fascynujace warunki do pracy, nigdzie indziej
nie spotykane, a ich mozliwosc egzekwowania praw do swojej
wolnosci wbrew prawom do wolnosci niefotografow,
jest o wiele wieksze niz w innych cywilizowanych
krajach zwyczajowo przyjeto, i nie na miejscu sa
jakiekolwiek narzekania.

Pozderawiam serdecznie i z mojej strony EOT.

(Tak wiem, pisac krotsze zdania)
Michal Kukula

Andrzej Lawa

unread,
Mar 2, 2007, 2:19:32 PM3/2/07
to
Andrzej J. Makarczuk wrote:

Cóż, dlatego zawsze mam pod ręką jakiś poręczny spraj lub paralizator...
oraz telefon z wybieraniem głosowym i dyktafon ;)

Póki co w najgorszym przypadku wzywałem policję, ale obrażeń nie było.

Andrzej Lawa

unread,
Mar 2, 2007, 5:03:30 PM3/2/07
to
mic...@alpha.net.pl wrote:

> No, czy Ci sie podoba czy nie, to jednak w dalszym
> ciagu wydaje mi sie ze w opisanym przypadku, tj.
> jesli w miejscu typu sklep jakis fotoartysta zacznie
> podchodzic do kobiet i fotografowac im torebki,

Ja cię bardzo proszę: ty się trzymaj realistycznych sytuacji. Bo ja
zaraz mogę wymyśleć, że ta kobieta w torebce martwego noworodka nosiła i
fotografujący tylko dowody zbierał ;->

Póki robi się zdjęcia bez przeszkadzania ludziom (poprzez np.
rozstawianie statywów, błyskanie po oczach czy pakowanie obiektywów za
dekolt czy do torebki) zakłócającym porządek będzie
awanturnik(awanturniczka).

> i wywiaze sie z tego powodu awantura,
> to wyproszony (lub wyrzucony sila przez ochrone sklepu)
> zostanie fotoartysta, a nie denerwujace sie kobiety.

> I uwazam ze tak powinno byc.

Uważać to sobie możesz.

Kris

unread,
Mar 2, 2007, 6:14:52 PM3/2/07
to

Użytkownik "tompac [TK]" <tom...@USUNautofocus.pl> napisał w wiadomości
news:es9sl1$jes$1...@nemesis.news.tpi.pl...

>
>>> gościu zrobił smutną mine jakby przy swoim IQ był zmuszony do napisania
>>> doktoratu i poszedł sobie, ale kto wie jakby było gdybym trafił na
>>> jurniejszego?
>> krotko mowiac wpierdo... by sie dostalo:)
>
> może nie tak szybko, pewien atut 190/120 [cm/kg] też robi swoje ;)

eee tam nie takie deby sie kladlo:)
sa sposoby i sposobiki:)


tompac [TK]

unread,
Mar 3, 2007, 4:10:31 AM3/3/07
to

>>>> gościu zrobił smutną mine jakby przy swoim IQ był zmuszony do
>>>> napisania doktoratu i poszedł sobie, ale kto wie jakby było
>>>> gdybym
>>>> trafił na jurniejszego?
>>> krotko mowiac wpierdo... by sie dostalo:)
>> może nie tak szybko, pewien atut 190/120 [cm/kg] też robi swoje ;)
> eee tam nie takie deby sie kladlo:)
> sa sposoby i sposobiki:)

a czy ja pisalem ze sie nie da? ;)

Andrzej J. Makarczuk

unread,
Mar 4, 2007, 6:36:16 AM3/4/07
to
Andrzej Lawa <alawa...@lechistan.SPAM_PRECZ.com> w
<4v9mb4-...@ncc1701.lechistan.com>:

Na tego łobuza to akurat wystarczająca była by moja ręka.
Nie w tym problem.


>oraz telefon z wybieraniem głosowym i dyktafon ;)

Cały czas dzwoniłem na policję.
Nawet miałem świadka bo byłem z żoną.

Problem IMHO leży w tym, że ja wzywałem policję a on dzwonił po jakąś
grupę. I ja się dodzwonić nie mogłem a on tak. I teraz wyobraź sobie
że przyjeżdża 4 jego kolegów na pustą właśnie uliczkę. A patrolu dalej
nie ma...

regards
patalashka Mc R
--
makaraj(at)tlen.pl.gov (the best .gov is no .gov)

Wojna jest matką wszechrzeczy
Heraklit

Gotfryd Smolik news

unread,
Mar 5, 2007, 5:36:41 AM3/5/07
to
On Tue, 27 Feb 2007, ~BitPump wrote:

> dlatego, że im powiedziano, że mają na to zwrócić uwagę. A jak "im
> powiedziano" to obowiązuje ich polecenie przełożonego. Ochroniarz nie będzie
> czytał Dziennika Ustaw, od tego ma swojego szefa, bo od niego dostaje
> pieniądze.

Kierowca też nie będzie czytał Dziennika ustaw, "bo szef mu kazał
szybko" więc on na czerwonym i później po chodniku....?
Albo sprzedawca w sklepie - odmawiając (*on* odmówi) wydania paragonu
albo *już zaoferowanego* towaru (jakby kto pytał - AFAIR przepis
o "ukrywaniu towaru na zapleczu" nadal obowiązuje :)) albo popełniając
jakiś podobny czyn?
Hm...

pzdr, Gotfryd

0 new messages