Na swoje 63 urodziny w 2009 roku otrzymalem niezwykly prezent od
jakiejs tajemniczej mocy. Mianowicie pourodzinowej nocy zabrany
zostalem na wizyte do Wszewilek-Stawczyka z dalekiej przyszlosci
(czyli do wioski w ktorej sie urodzilem). Moglem wiec na wlasne oczy
sie przekonac jaka proporcja z opisywanych na stronie
"wszewilki_jutra.htm" moich projektow dla Wszewilek-Stawczyka,
faktycznie zostanie wdrozona w zycie. Musze tutaj przyznac ze
czesciowo wowczas sie rozczarowalem - tylko niektore z projektow i
idei jakie opisalem na stronie "wszewilki_jutra.htm" (ktorej adresy sa
wskazane pod koniec tego wpisu) faktycznie zostana wdrozone w
przyszlosci. Jak wiec zwykle, rzeczywistosc okaze sie NIE we wszystkim
zgodna z zyczeniami. Przykladowo, owe szkaradne doly na miejscu bylego
historycznego ryneczka Wszewilek nigdy nie zostana zasypane, zas ow
ryneczek nigdy NIE bedzie juz odbudowany. Moj Przewodnik po
przyszlosci powiedzial mi, ze zasypanie tych dolow uznane zostanie za
nieekonomiczne, zas odbudowanie ryneczka w tym miejscu uwazane bedzie
za nieuzasadnione przyszla funkcja i umiejscowieniem osiedla Wszewilki-
Stawczyk. Dlatego owe doly beda jedynie upiekszone i wykorzystane
poprzez posadzenie w nich maskujacego je lasu-parku. Podobnie we
Wszewilkach nigdy NIE zostanie juz odbudowany dawny kosciolek. Moj
Przewodnik mi powiedzial ze jesli ktos zechce odwiedzic kosciol
wowczas w dobie doskonalych srodkow transportowych okazuje sie
bardziej racjonalne wybranie sie do kosciola w Miliczu. Na szczescie
kilka innych z projektow opisanych na stronie "wszewilki_jutra.htm"
bedzie jednak w przyszlosci urzeczywistnione we Wszewilkach-Stawczyku.
Opisze je w dalszej czesci tego wpisu. Jednak zanim rozpoczne ich
omowienie najpierw kilka slow informacji o owej mojej pourodzinowej
wizycie we Wszewilkach-Stawczyku z dalekiej przyszlosci.
Z moich badan naukowych nad podrozowaniem przez czas (opisanych m.in.
na totaliztycznej stronie "immortality_pl.htm") jest doskonale
wiadomo, ze przeniesienie sie cialem do dalekiej przyszlosci jest
technicznie mozliwe. Mozliwe jest bowiem zbudowanie tzw. "wehikulow
czasu" (opisanych na stronie "timevehicle_pl.htm"). Jednoczesnie z
innych moich badan nad natura i cechami ludzkiej duszy (opisanych
m.in. na totaliztycznej stronie "soul_proof_pl.htm") jest mi tez
wiadomo, ze dusza ludzka posiada wiele nadprzyrodzonych mozliwosci
ktore m.in. obejmuja rowniez jej zdolnosc do przenoszenia nas do
dalekiej przyszlosci lub przeszlosci. Chociaz wiec osobiscie NIE
jestem w stanie ustalic ktorym z owych dwoch odmiennych sposobow
przemieszczenia mnie w daleka przyszlosc zostalem obdarowany w
urodzinowym prezencie z 2009 roku, wiem ze z cala pewnoscia
odwiedzilem swoja rodzinna wies w dalekiej przyszlosci. Na wlasne tez
oczy widzialem jak wies ta bedzie wowczas wygladala.
Moja podroz w przyszlosc miala miejsce w trakcie nowozelandzkiej nocy
(we Wszewikach-Stawczyku byl wowczas piekny, sloneczny, cieply, letni
dzien). Doskonale wiedzialem ze jestem zabrany na wizyte w przyszlosc.
Tyle ze NIE poinformowano mnie do jakiego konkretnie roku czy czasu.
Podroz ta byla ogromnie tajemnicza i wieloznaczna. Technicznie mozna
by ja uwazac za "sen". Jednak odnotowalem w niej caly szereg cech
ktore wszystkie zaprzeczaly iz mogla ona byc tylko "snem".
Przykladowo, sny zawsze zdarzaja sie albo "teraz" albo w
"przeszlosci". Tym zas razem ja dokladnie wiedzialem ze zabrany bylem
w daleka przyszlosc do ktorej fizycznie wcale NIE dozyje. W normalnym
snie zawsze tez od razu jestesmy "na miejscu" zdarzen. Tymczasem na
moja wizyte we Wszewilkach przyszlosci musialem najpierw przeleciec z
Nowej Zelandii, poczatkowo przez morze (wode) a potem przez lad,
bardzo dziwnym i ogromnie szybkim wehikulem. Typowy sen konczy sie
przebudzeniem i typowo szybko sie go zapomina. Moja zas wizyta we
Wszewilkach przyszlosci konczyla sie powrotnym przelotem do Nowej
Zelandii po ktorym spalem jeszcze przez dlugi czas - jednak juz bez
snu. Podroz ta utkwila mi tez w pamieci na zawsze. Faktycznie tez
czulo sie ja jak rzeczywiste zdarzenie. Przykladowo, podczas opisanego
tu wizytowania rodzinnej wsi wyraznie czulem goraco slonca, powiew
wiatru, a nawet zapach wody - w normalnych snach nic takiego sie NIE
czuje. Ogladalem tez stan rzeczy ktory pozniej po analizie okazal sie
calkowicie logiczny, jednak ktorego ja sam nigdy tak bym sobie NIE
wymyslil ani nie zaplanowal (np. zbudowanie kolejnego glebokiego stawu
gromadzacego wode tuz na obrzezu wsi, czy budowa osiedla w obrebie
lasu). Wyraznie tez slyszalem rozmowy mieszkancow - chociaz nikt z
ludzi kolo ktorych przechodzilismy NIE zwracal uwagi na nasza obecnosc
- tak jakbysmy my byli dla innych niewidzialni. Ponadto w wyprawie do
przyszlosci towarzyszyl mi "Przewodnik". Nie wiem kim on byl ani jak
wygladal, bowiem przez caly czas trzymal sie on dokladnie za mna i
jedynie komentowal na glos to co ja z uwaga sobie ogladalem. Wiem
jednak ze mial meski glos, bardzo przyjemny w brzmieniu, oraz ze
mialem odczucie iz jest on mi bliski i doskonale go znam - tak jakby
byl czlonkiem mojej rodziny. Nie mam pojecia jak daleko w przyszlosc
wybieglismy. Jednak po grubosci drzew ktore NIE istnialy w moich
czasach, a takze po architekturze, ubiorach, oraz po odmiennym
akcencie i slownictwie zaslyszanych rozmow, posadzam ze bylo to sporo
czasu w przyszlosc, co najmniej 50, a byc moze nawet z 250 lat do
przodu.
Po przelocie do przyszlosci najpierw znalazlem sie na owej starej (w
moich czasach piaszczystej) drodze przez za-torowa czesc Wszewilek-
Stawczyka, niedaleko od domow ktore w moich czasach zamieszkiwane byly
przez rodziny naszych sasiadow, Dajczmanow i Krzyzosiakow. Zreszta
cala moja wizyta w przyszlosc ograniczyla sie do spaceru wzdluz tej
prostej jak strzala drogi. Droga ta okazala sie byc w przyszlosci
rodzajem jakby miejskiej ulicy z pieknymi chodnikami po obu jej bokach
i rowniutkiej jak stol, jakby wyasfaltowanej jezdni. Od razu uderzyla
mnie liczba duzych, dorodnych drzew najrozniejszych gatunkow (nie-
owocowych) jakie rosly w kilkudziesiecio-metrowych odstepach od siebie
w kazdym miejscu nie zajetym przez budynki lub przez droge. W moich
czasach drzew tam NIE bylo, zas aby wyrosnac do takiej grubosci drzewa
te musialy liczyc jakies 50 do 100 lat. To zas znaczylo ze odwiedzalem
przyszlosc odlegla o co najmniej 50 lat od moich czasow. W miejscu w
ktorym sie znalezlismy umiejscowiony byl przystanek autobusu
okreznego, na jakim wlasnie czekala grupka glosno rozmawiajacych i
smiejacych sie nastolatkow. Akcent ich polszczyzny byl odmienny od
tego jaki pamietalem, zas zdania byly bardzo krotkie - typowo
zawieraly tylko po 3 lub 4 slowa. Za to wiele slow bylo nowych -
jakich znaczenia ja nie znalem. Pomyslalem ze SMSy z moich czasow
najwyrazniej zmienily jezyk Polakow przyszlosci. Daleko na owej
prostej drodze, w okolicach przedwojennej spalonej lesniczowki,
widzialem najezdzajacy duzy czerwony autobus. Moj Przewodnik
powiedzial ze przybywa on z Milicza, tyle ze okraza tutaj cale osiedle
naokolo. Kiedy autobus zatrzymal sie na przystanku przy ktorym
stalismy z Przewodnikiem, wiekszosc czekajacej mlodziezy wsiadla do
niego i weszla na gorny poklad, machajac na pozegnanie i wykrzykujac
zarty do kilku najwyrazniej miejscowych chlopcow i dziewczat ktorzy
pozostali na chodniku. Autobus ruszyl, zas moj Przewodnik mi
powiedzial, ze jest to wlasnie ow okrezny autobus do Milicza, ktorego
powolanie ja zaproponowalem. Naped autobusu byl bezglosny, pomyslalem
wiec ze musi byc elektryczny. Jednak autobus mial normalne kola i
opony, wcale tez NIE unosil sie w powietrzu - tak jak to pokazuja
futurystyczne filmy. Zaraz za przystankiem przy ktorym stalismy owa
nowa asfaltowa droga skrecala ku Slawoszewicom, ku ktorym najwyrazniej
pojechal ten autobus zanim potem udal sie do Milicza. Sam autobus byl
dziwnej konstrukcji - nigdy takiego w Polsce NIE widzialem. Mial dwa
poklady - tak jak autobusy w Londynie. Jednak tylko dolny poklad mial
dach - gorny poklad mial siedzenia na wolnym powietrzu, zas pasazerow
utrzymywal w jego obrebie tylko rodzaj barierki do wysokosci ich pasa.
To z tego gornego pokladu odjezdzajace nastolatki machaly rekami i
wykrzykiwaly pozegnania do swoich miejscowych odprowadzajacych.
Autobus byl troche podobny do jelczanskiego Berlieta jakiego pamietam
z moich czasow - tyle ze jakby z dobudowanym drugim pokladem.
Ogladajac sie za odjezdzajacym autobusem odnotowalem ze owa dziura po
drugiej stronie torow ciagle tam istnieje - tyle ze jest rzadko
porosnieta starymi, grubymi drzewami. Wygladala mi tak jakby byl tam
niewielki park. Pomiedzy drzewami widzialem tam lawki, a takze cos
jakby duzy pomnik.
Ruszylem wzdluz owej jakby asfaltowej, prostej jak strzala i rownej
jak stol drogi. Przewodnik podazal za mna. Po obu stronach drogi staly
piekne "szklane domy". Byly innej konstrukcji niz domy jakie ja tam
pamietam. Przykladowo wcale nie mialy odrebnych okien, za to cale ich
sciany boczne byly z przezroczystego jakby "zadymionego" szkla czy
plastyku - podobnego do "zadymionego" szkla jakie w dzisiejszych
czasach uzywa sie w drogich samochodach. Stopien owego zadymienia
scian domow byl rozny dla poszczegolnych domow, a nawet odmienny dla
indywidualnych pomieszczen. Tam gdzie zadymienie bylo niewielkie,
przez sciany widac bylo ludzi w srodku domow. Faktycznie to wszedzie
bylo sporo ludzi - zarowno w domach jak i na chodnikach. Liczba tych
ludzi bardziej pasowala mi do Milicza z moich czasow, niz do wsi ktora
pamietam z dziecinstwa. Chodnik byl rowny i wylozony jakimis
tlumiacymi tupanie choc sztywnymi plytkami jakby z masy plastycznej o
miekkiej powierzchni (sama ulica byla jakby asfaltowa). Uderzylo mnie
ze nigdzie NIE widac slupow ani sieci elektrycznej czy telefonicznej.
Moj Przewodnik powiedzial ze oni uzywaja juz inny system niz ten ktory
ja pamietam - jednak NIE wyjasnil mi na czym ow nowy system polega. Na
dachu kazdego domu widac bylo jakas konstrukcje podobna do duzej
chlodnicy samochodu - najwyrazniej byla ona czescia skladowa tego
przyszlosciowego systemu.
Kiedy doszlismy do poczatka lasu ktory kiedys zaczynal sie poza
Wszewilkami-Stawczykiem, z szokiem odnotowalem, ze duzy fragment tego
lasu faktycznie jest juz osiedlem pelnym owych nowoczesnych "szklanych
domow" z jakby wyasfaltowanymi drogami dojazdowymi. Jednak grube,
stare drzewa dawnego lasu ciagle tam rosly - tyle ze rzadziej i w
wiekszych odstepach od siebie niz w czasach ktore ja pamietam.
Przewodnik poinformowal, ze ow dawny las obecnie jest glownym osiedlem
Wszewilek-Stawczyka, i ze to w nim mieszka teraz wiekszosc ludnosci
tej wioski. Moje zdziwienie, ze jest tak duzo starych drzew pomiedzy
domami, Przewodnik skomentowal ze taka teraz zasada, aby nowe osiedla
budowac w lesie, zas pomiedzy domami w starych osiedlach sadzic lasy -
bo to naturalne i zdrowe. Jak wowczas odkrylem, w przyszlosci cale
centrum handlowe i kulturalne, a takze wiekszosc domow mieszkalnych
Wszewilek-Stawczyka, przeniesie sie do owego nowego osiedla, ktore
bedzie wydzielone na terenie uprzedniego lasu w obszarze poczawszy od
dawnych zabudowan tej wsi, az do owej drogi ktora kiedys wiodla z tzw.
"pierwszego stawku" do spalonej przedwojennej lesniczowki. Sama droga
ktora kiedys przebiegala od owego stawku do lesniczowki bedzie wtedy
juz wyasfaltowana i zaopatrzona w chodniki. Bedzie po niej kursowal
autobus okrezny z Milicza, oraz bedzie ona stanowila granice
przyszlego osiedla mieszkaniowego z Wszewilek-Stawczyka.
W samym srodku owego osiedla zobaczylem ogromna budowle. Jej rozmiar
byl zblizony do wielkosci Hali Ludowej we Wroclawiu. W czasie naszej
wizyty budowla ta byla jednak ciagle w trakcie budowy. Tylko do okolo
polowy swej wysokosci miala juz sciany boczne, zas w jej gornej czesci
ciagle widzialem odkryte betonowe lukowate belki formujace jej
szkielet nosny. Pracowalo przy niej sporo robotnikow i maszyn - az
mnie to zdziwilo, jako ze bylo ich wiecej niz wierzylem ze wynosi cala
populacja Wszewilek-Stawczyka (tak jak ja to pamietam). Zaszokowal
mnie ksztalt owej budowli. Byla bowiem nieco podobna do Opery z
Sydney, tyle ze jej ksztalt przepominal soba nie "muszle", a cale
"jajko" stojace na ziemi grubszym ze swoich koncow podczas gdy jego os
centralna jest ustawiona pionowo. Jest zas mi wiadomo, ze takiego
pionowo stojacego i calego "jajka" nigdzie dotad NIE zbudowano na
swiecie. Wprawdzie istnieja budowle zwane "jajkiem" - przykladowo
"China's National Centre for the Performing Arts" - czyli Narodowe
Centrum Sztuk w Beijing, Chiny (zdjecie i opisy tego "jajka" z Chin
zawarte sa m.in. w artykule " 'Egg' hatches new cultural revolution" -
czyli " 'Jajko' wykluwa nowa rewolucje kulturalna", ze strony B8
nowozelandzkiej gazety "Weekend Herald", wydanie datowane w sobote,
May 30, 2009). Ale typowo maja one ksztalt tylko "polowy jajka" tak
lezacego aby jego os centralna przebiegala poziomo wzdluz Ziemi. Moj
Przewodnik potwierdzil jednak moje zdziwienie. Tak, powiedzial,
faktycznie jest ona zaprojektowana na ksztalt pionowo stojacego jajka.
Chodzi bowiem o to, ze ow ksztalt jest symbolem rodzacego sie zycia i
nowego poczatku. Ksztalt jajka jest wiec jak-najbardziej odpowiedni
dla funkcji ktora ta budowla ma wypelniac. Spytalem wiec jaka to
funkcja. Aaa - tego narazie ci nie wyjasnie bo ma to byc niespodzianka
dla ciebie, odpowiedzial moj Przewodnik. Kiedy budynek ten bedzie juz
gotowy, wowczas ponownie z toba go odwiedze i bedziesz mogl dokladnie
go sobie poogladac w srodku. Mnie juz wtedy nie bedzie - pomyslalem.
Bedziesz - tyle ze w odmiennej formie, uspokoil mnie Przewodnik.
Odwiedzisz wowczas ta budowle, bo bedzie ona wlasnie tym czego zawsze
pragnales aby powstalo to we Wszewilkach-Stawczyku. Powyzsze
wyjasnienie Przewodnika tylko mnie mocniej zaintrygowalo. Znaczylo
bowiem ze owa ogromna budowla NIE mogla byc np. hala sportowa - jako
ze ja NIE cierpie sportow wyczynowych poniewaz wywyzszaja one cialo
ponad umysl. Nigdy tez NIE chcialem widziec we Wszewilkach zadnej hali
sportowej (zreszta ksztalt owej budowli byl calkowicie nieodpowiedni
dla hali sportowej). Sprobowalem wiec okreznie wysondowac czy budowla
ta bedzie muzeum - wszakze o muzeum tez marzylem dla Wszewilek. Jesli
ma to byc muzeum, wowczas ja sugerowalem aby zbudowac je na ksztalt
Magnokraftu - ponowilem swoje sondowanie. Nie, to nie bedzie muzeum w
tobie znanej definicji muzeow - Przewodnik odpowiedzial mi dosyc
zagadkowo.
W swoim zwiedzaniu doszlismy do miejsca w ktorym przed wojna stala
lesniczowka - spalona zaraz po wojnie. Miejsce to doskonale znalem bo
w czasach mlodosci zawsze tam odpoczywalismy pod lipami w naszych
poszukiwaniach stonki ziemniaczanej. Ponownie zostalem zaszokowany. W
miejscu tym bowiem lip juz NIE bylo. Za to byla tam duza przystan-
pomost bez dachu zbudowana nad brzegiem jakby jeziora, zas druga
przystan-pomost (juz z dachem) byla wlasnie w trakcie budowy.
Niedaleko od owej przystani, tam gdzie kiedys stala spalona
lesniczowka, teraz stal wielopietrowy wiezowiec. Ten wiezowiec to
hotel dla turystow i przyjezdnych - wyjasnil moj Przewodnik. Zas owa
przystan to osrodek wodnych rozrywek i odpoczynku. Zjezdzaja sie do
niego zarowno turysci jak i mieszkancy Milicza i okolic, a nawet wielu
Wroclawian. Polozony jest on wszakze nad nowym glebokim stawem ktory
zostal zbudowany na obrzezu wsi - tak aby zalac uprzednie okoliczne
laki i zamienic je w rodzaj ogromnego sztucznego jeziora dla wodnych
rozrywek i aktywnosci. Kiedy przygladnalem sie owemu nieznanemu mi
nowemu stawowi, wowczas odnotowalem ze faktycznie byl on pelem
kajakow, rowerow wodnych, zaglowek, skuterow wodnych, oraz motorowek
ciagnacych narty wodne. Jego brzegi niemal przylegajace do tylu domow
Wszewilek-Stawczyka mialy dluga plaze na ktorej widac bylo siedzacych
lub spacerujacych ludzi. Wszedzie bylo sporo ludzi, zas atmosfera tego
letniego dnia byla podobna do tej ktora znam z podmiejskich
letniskowych miejsc wypoczynkowych.
Czas wracac - stwierdzil moj Przewodnik. Rozgladnalem sie po raz
ostatni po przyszlosciowym krajobrazie znanej mi w dziecinstwa wsi
rodzinnej. Chociaz w moich marzeniach wies ta miala sie stac osrodkiem
innowacyjnego przemyslu oraz miejscem kultywowania tradycji i pamieci,
w rzeczywistosci stala sie ona osiedlem mieszkalnym i osrodkiem
rozrywkowo-wypoczynkowo-kulturalnym. Wygladala jednak na szczesliwe i
tetniace zyciem miejsce - taka zas ja chcialem aby sie stala. Chociaz
wiec przyszlosc nie urzeczywistnila wszystkich moich projektow, to co
przyniosla ciagle bylo zgodne z moimi intencjami.
W dzisiejszych czasach nie daje sie rozstrzygnac, czy moj wglad do
przyszlosci opisany powyzej byl faktyczna wizyta w przyszlych
Wszewilkach-Stawczyku, czy tez byl jedynie rodzajem mojego "snu".
Wszakze aby to sprawdzic, ktos musi dozyc do czasu w ktorym moja
wizyta miala miejsce. Jednak fakt ze ludzie moga zobaczyc przyszlosc
daje sie potwierdzic juz obecnie na przykladach innych podobnych wizyt
odbywanych przez odmiennych ludzi. Najbardziej znanym przykladem
takich osob jest Nostradamus. Jednak praktycznie kazda poprawna
przepowiednia jaka z czasem sie sprawdza, zaczyna sie od czyjejs
wizyty w przyszlosci. To zas oznacza, ze w rzeczywistosci przyszlosc
jest juz obecnie rownie zdefiniowana i klarowna, jak terazniejszosc.
Tyle tylko, ze dla istotnych powodow, w interesie Boga wcale NIE lezy
ujawnianie przyszlosci kazdemu.
Fakt ze przyszlosc juz obecnie jest zdefiniowana i klarowna, wprowadza
caly szereg implikacji natury filozoficznej. Warto sobie zdawac sprawe
przynajmniej z czesci owych implikacji, bowiem nadaja one zupelnie
inny sens naszemu zyciu. Przegladnijmy wiec teraz przynajmniej
najwazniejsze z nich. Oto one:
(1) Przebieg naszego zycia jest po prostu realizacja rodzaju
naturalnego programu zwanego "programem zycia i losu". Ten "program
naszego zycia i losu" opisany jest dokladniej na stronie
"soul_proof_pl.htm" (o naukowych dowodach na istnienie duszy). Z kolei
wizualnym dowodem - ktory kazdy moze sam sobie sprawdzic, ze
faktycznie nasze zycie polega na realizacji tego "programu naszego
zycia i losu" rozkaz-po-rozkazie jest dowod na skokowy uplyw naszego
czasu (dowod ten wskazany jest w punkcie #D1 na stronie
"immortality_pl.htm" - o przedluzaniu zycia w nieskonczonosc poprzez
powtarzalne cofanie naszego czasu do lat mlodosci).
(2) Wszystko co nas spotyka, jest od dawna z gory zaprogramowane w
naszym "programie zycia i losu". Innymi slowy, my ludzie mamy jedynie
wplyw na to "jak" przebiegalo bedzie to co ma sie stac, natomiast NIE
mamy wplywu na to "co" sie stanie w przyszlosci. (Chociaz egzekwujac
swoja "wolna wole" zawsze zmieniamy program tego co nam samym sie
przydarzy.) Owa nieuchronnosc tego co ma sie stac w przyszlosci
odbierana z ludzkiego punktu widzenia jej nastepstw, nazywana jest
"losem", "przeznaczeniem", itp. Natomiast softwarowy mechanizm ktory
egzekwuje zaistnienie owego "losu", "przeznaczenia", itp., a stad
ktory wyjasnia nam jak faktycznie czas dziala, nazywany jest
"przestrzenia czasowa" - po opis tej przestrzeni patrz punkt #G4
strony dipolar_gravity_pl.htm.
(3) Softwarowy mechanizm zwany "przestrzenia czasowa" umozliwia aby
cala przyszlosc byla juz dawno zaprogramowana, jednoczesnie zas aby
ludzie utrzymywali swoja tzw. "wolna wole". Wielu badaczy ktorzy
dokonuja filozoficznych analiz, NIE moze zrozumiec w jaki sposob jest
mozliwe aby przyszlosc byla zaprogramowana juz od poczatka czasow, a
jednoczesnie aby ludzie mieli tzw. "wolna wole". Badacze ci wierza, ze
gdyby przykladowo matka Hitlera uczynila uzytek ze swojej "wolnej
woli" i zakochala sie w kims zupelnie innym, wowczas Hitler wcale by
sie nie urodzil zas drugiej wojny swiatowej nigdy by NIE bylo. To
wlasnie z powodu owego braku zrozumienia dla softwarowego mechanizmu
dzialania czasu wynika twierdzenie niektorych osob, ze tylko
przeszlosc jest klarowna, zas przyszlosc musi sie dopiero wyklarowac.
Tymczasem rzeczywistosc jest taka, ze istnieje softwarowy twor zwany
"przestrzenia czasowa", w ktorym od poczatku czasow istnieja
softwarowe konstrukcje wszystkiego co kiedykolwiek istnialo lub
zaistnieje w calym wszechswiecie. Kazda ze skladowych tej "przestrzeni
czasowej" jest zaprogramowana jako niezalezna jednostka (albo
"obiekt"), ktora daje sie w calosci przenosic do najrozniejszych
miejsc owej "przestrzeni czasowej" (tj. jest zaprogramowana w sposob
ktory w Informatyce nazywa sie OOP - tj. "Object-Oriented Programming"
czyli "programowanie zorientowane objektowo"). Ludzka zas tzw. "wolna
wola" polega wlasnie na przenoszeniu takich indywidualnych jednostek
("obiektow") do odmiennych miejsc "przestrzeni czasowej". Stad
wszystko co ma sie stac w przyszlosci, z cala pewnoscia sie stanie -
tyle ze moze nosic odmienne nazwy i odmienne tlo. Innymi slowy, gdyby
matka Hitlera zakochala sie w kims innym lub np. wcale nie miala
dzieci, Hitler ciagle by sie urodzil - tyle ze w odmiennej rodzinie
np. "Histerow". Druga wojna swiatowa ciagle wiec by zaistniala, tyle
ze zamiast Hitlera, spowodowal by ja ktos, kogo Nostradamus nazywal
"Hister", a kto faktycznie mialby dusze i losy Hitlera (po szczegoly
patrz strona "soul_proof_pl.htm") - tyle ze urodzilby sie on i
wyroslby w odmiennej rodzinie. Owa przenosnosc i niezaleznosc
indywidualnych skladowych ("obiektow") "przestrzeni czasowej" pozwala
wiec aby wszystkie czasy wszechswiata istnialy juz z gory
zaprogramowane od samego poczatku czasu (czyli aby zarowno przeszlosc
jak i przyszlosc byly zawsze klarowne i znane), jednoczesnie zas aby
ludzie ciagle mieli wolna wole i ciagle mogli ksztaltowac swoje wlasne
zycie jak tylko zechca.
(4) Softwarowa "przestrzen czasowa" pozwala rowniez aby podrozowac
przez czas i zmieniac juz zaszle zdarzenia z przeszlosci. W punkcie
#D6.1 totaliztycznej strony timevehicle_pl.htm opisalem jak w 1995
roku modlilem sie w Warszawie we wspanialym barokowym kosciele NMP.
Potem zas ow kosciol zostal przeniesiony do swietej Lipki, tak ze w
2004 roku juz go NIE bylo w Warszawie. Przeniesienie owego kosciola w
inne miejsce nastapilo poniewaz ktos przemiescil sie w czasie do tylu
i spowodowal iz budowniczy kosciola w przeszlosci zmienil swoja "wolna
wole" i zbudowal ten sam kosciol w zupelnie innym miejscu. W nowym
wiec przebiegu czasu kosciol ten ciagle istnial, tyle ze byl juz
zbudowany w sw. Lipce, a nie w Warszawie. Mi zas Bog nadal przywilej
zaobserwowania tej zmiany. Innymi slowy, trwale zaprogramowanie
przeszlosci i przyszlosci w formie tzw. "przestrzeni czasowej"
pozwala, ze ludzie maja wolna wole w tym co czynia, moga tez
podrozowac przez czas i zmieniac przeszlosc, jednak na przekor tego
zarowno przyszlosc jak i przeszlosc ciagle sa zaprogramowane na stale
i wyklarowane juz od samego poczatka czasow.
(5) Zle przezycia i nieszczescia sa wprogramowywane z nasz "program
zycia i losu" w taki sam sposob jak wszystko co dobre nas spotyka.
Innymi slowy, ta sama nadrzedna istota (Bog) ktora zaprogramowala w
naszym "programie zycia i losu" wszystko co dobre nas w zyciu spotyka,
zaprogramowala rowniez w owym programie wszystko co zlego nas dotyka.
Tyle tylko, ze dla istotnych powodow ow nadrzedny "programista" tak
symuluje nasz "program nadchodzacych nieszczesc" aby nieszczescia te
sprawialy wrazenie iz sa na nas sprowadzane przez innych ludzi lub
przez jakies "szatanskie istoty".
***
W powyzszym wpisie podsumowalem to co zobaczylem podczas swojej wizyty
we Wszewilkach z dalekiej przyszlosci. Wizyte ta opisalem w punktach
#J1 do #J4 totaliztycznej strony internetowej o nazwie
"wszewilki_jutra.htm", aktualizacja datowana 3 czerwca 2009 roku, lub
pozniej. Najnowsza aktualizacja strony "wszewilki_jutra.htm" juz
zostala zaladowana na kilka najczesciej ogladanych witryn totalizmu. Z
powodu zas czyjegos upartego sabotazowania witryn totalizmu, strona ta
planowana tez jest do zaladowania na dalsze witryny o adresach
wyszczegolnionych w Menu z kazdej totaliztycznej strony.
Zainteresowani czytelnicy powinni szukac strony "wszewilki_jutra.htm"
m.in. pod nastepujacymi adresami:
http://chi.maroc.to/wszewilki_jutra.htm
http://energia.sl.pl/wszewilki_jutra.htm
http://members.fortunecity.com/timevehicle/wszewilki_jutra.htm
http://mozajski.freewebspace.com/wszewilki_jutra.htm
http://newzealand.myfreewebs.net/wszewilki_jutra.htm
http://pigs.20megsfree.com/wszewilki_jutra.htm
http://prism.20fr.com/wszewilki_jutra.htm
http://propulsion.250free.com/wszewilki_jutra.htm
http://totalizm.20fr.com/wszewilki_jutra.htm
http://totalism.50megs.com/wszewilki_jutra.htm
Warto przy tym odnotowac ze na kazdej z witryn totalizmu, udostepniane
sa praktycznie wszystkie strony totalizmu. Dlatego niezaleznie od
omawianej tutaj strony, na kazdym ze wskazanych tutaj adresow
faktycznie powinny byc tez dostepne wszystkie inne strony totalizmu -
chyba ze ktoras z nich zostala wlasnie zasabotazowana, lub ze strona
ta jest napisana lub aktualizowana az tak ostatnio, iz na dany serwer
jeszcze nie zdazylem jej zaladowac. (W przypadku jednak gdyby danej
strony z jakichs tam powodow nie bylo pod danym adresem, na owym
adresie ciagle beda dostepne MENU z linkami do innych adresow
(serwerow) totalizmu, na ktorych to innych adresach poszukiwane strony
totalizmu powinny byc juz dostepne.) Dlatego jesli zechce sie
przegladnac opisy z owych innych stron totalizmu, np. z owych stron
referowanych na niniejszym wpisie, wowczas w powyzszych adresach, lub
w dowolnym adresie stron totalizmu ktore znajdzie sie w www.google.com
, ostatnia nazwe z adresu, np. "wszewilki_jutra.htm" powinno sie
zamienic na nazwe strony ktora chce sie przegladnac, np. na nazwe
strony "soul_proof_pl.htm", "przepowiednie.htm", "bitwa_o_milicz.htm",
"eco_cars_pl.htm", "boiler_pl.htm", "free_energy_pl.htm",
"fe_cell_pl.htm", "oscillatory_chamber_pl.htm", "newzealand_pl.htm",
"malbork.htm", "god_pl.htm", "god_proof_pl.htm", "biblia.htm",
"will_pl.htm", "dipolar_gravity_pl.htm", "evolution_pl.htm",
"telepathy_pl.htm", "nirvana_pl.htm", "evil_pl.htm", "tekst_1_5.htm",
"day26_pl.htm", "ufo_proof_pl.htm", "explain_pl.htm",
"katrina_pl.htm", itp.
Gdyby powyzszy tekst musial byc tutaj obciety, np. aby sie zmiescic w
znaczaco ograniczonej pamieci, albo gdyby jego linki nie zadzialaly,
albo gdyby tekst ten wymagal kiedys odszukania i ponownego
przeczytania, powyzszy wpis jest tez powtorzony az na kilku
lustrzanych blogach totalizmu - gdzie nosi on numer #169. Kolejne z
owych blogow mozna znalezc pod nastepujacymi adresami:
http://totalizm.wordpress.com
http://www.newfreehost.com/weblog/?u=god
http://www.getablog.net/totalizm
http://totalizm.blox.pl/html
Warto przy tym odnotowac, ze na owych blogach totalizmu znajduje sie
tez caly szereg innych wpisow o podobnej tematyce, przykladowo wpisy
numer #165 i #131 z opisem bitwy o Milicz, wpis numer #133 o tunelach
Milicza, wpis numer #119 z muzeum swin, wpis numer #63 o cudzie we
Wszewilkach, czy wpis numer #29 o wsi Wszewilki.
Wpis ten bedzie rowniez wyslany na polskojezyczna liste dyskusyjna
totalizmu o adresie http://totalizm.eu .
Z totaliztycznym salutem,
Jan Pajak
P.S. Niniejszy wpis jest tez dyskutowany po angielsku pod adresem
http://groups.google.com/group/alt.philosophy/browse_thread/thread/5d2ae816002c0111#
Nareszcie kostruktywne uwagi i rzeczowa analiza zagadki mojej wizyty
we Wszewilkach przyszlosci. Zagadka tej wizyty zastanawia rowniez i
mnie samego, dlatego jestem ogromnie wdzieczny autorowi powyzszego
postu za pomoc i wspoludzial w systematycznej analizie co
istotniejszych jej aspektow.
Swoja odpowiedz zaczne od skomentowania poczatkowego zapytania
powyzszego wpisu, tj. czy "w ciele" czy tez "poza cialem". Ja
osobiscie uwazam ze "w ciele" - chociaz oczywiscie jest z tym podobnie
jak z twierdzeniami ludzi ze byli uprowadzeni do UFO (tj. przyjecie
tego za prawde zalezy od swiatopogladu). Powodem tego mojego pogladu
ze bylem jednak tam "w ciele", sa owe doznania jakich doswiadczylem
podczas wizyty we Wszewilkach. Takie bowiem doznania moga jedynie
wystapic jesli ma sie cialo fizyczne oraz zmysly ktore moga je
odbierac. Poza odczuciami ktore doznalem w samych Wszewilkach i ktore
opisalem w swoim raporcie ze strony "wszewilki_jutra.htm" (tj. powiewy
wiatru, "dotyk" promieni slonecznych na mojej skorze, zapachy), ja
dodatkowo mialem tez podobnie fizyczne odczucia podczas lotu z Nowej
Zelandii do Wszewilek i z powrotem. Wehikul jakim lecialem podrozowal
bowiem bardzo szybko i kilka razy zmienial kierunek lotu. Za kazda tez
zmiana tego kierunku ja odczuwalem jakby sile bezwladnosci dzialajaca
na moje cialo. Aby tez nie wyleciec z siedzenia w wyniku tej sily,
mialem zapiete pasy podobne do tych jakimi przypieci sa do siedzen
piloci mysliwcow odrzutowych i kosmonauci.
Teraz przejde do omowienia moich wrazen na temat "Przewodnika". Moj
"Przewodnik" wcale NIE sprawial wrazenia ze byl czescia mnie samego.
Mial bowiem swoja wlasna wole, oraz kierowal sie konsystentnymi
zasadami na temat togo co wolno mu mi powiedziec, a czego ja NIE mam
prawa sie dowiedziec. Na sporo tez zapytan jakie mialem podczas wizyty
we Wszewilkach wcale NIE udzielil mi odpowiedzi. Sporo tez faktow
ktore chcialem poznac najwyrazniej celowo zignorowal, pozwalajac mi
abym snul swoje wlasne domysly i dedukcje, jednak nie klaryfikujac dla
mnie tego co chcialem wiedziec. Tymczasem gdybym to ja sam byl swoim
wlasnym Przewodnikiem, wowczas byloby nielogiczne utrzymywanie
tajemnicy i sadze ze wcale NIE unikalbym odpowiedzi na niektore
pytania jakie mnie nurtowaly, ani NIE pozwalalbym sobie samemu na
prowadzenie logicznych dedukcji, obserwacji i na snucie domyslow.
Kimkolwiek Przewodnik ow byl, moja dobra jego znajomosc nasuwa
posadzenie ze mam z nim wiele do czynienia w jakiejs innej
rzeczywistosci ktorej "na jawie" zupelnie NIE pamietam. Mialem bowiem
pewnosc ze jest on mi doskonale znany od dlugiego juz czasu i ze wiem
o nim niemal wszystko. Zupelnie jednak nie mialem wrazenia ze on to
ja.
Teraz sprawa ktora jak widze jest najtrudniejsza do rozumowego
zaakceptowania, tj. watpliwosc czy faktycznie istnieje z gory
zaprogramowana przyszlosc kiedy my ludzie wyraznie mamy wolna wole.
Teoretycznie rzecz biorac, tzw. "wolna wola" oraz jednoczesne
istnienie "przeznaczenia", "przestrzeni czasowej", oraz "z gory
zaprogramowanej przyszlosci" sa calkowicie mozliwe i daja sie ogarnac
naszymi umyslami. Po prostu wystarcza aby zrozumiec, ze w owej
softwarowej "przestrzeni czasowej" na stale zdefiniowane sa jedynie
"obiekty" ktore istnialy w przeszlosci, istnieja teraz, lub beda
istnialy w przyszlosci. Natomiast my (ludzie) mamy wolna wole jak
zamanipulujemy owymi obiektami - chociaz wcale NIE jestesmy w stanie
obietow tych ani stwarzac ani tez zniszczyc.
Z kolei dowody empiryczne na istnienie "z gory zaprogramowanej
przyszlosci" ktora wynika wlasnie z owej niezaleznosci naszej "wolnej
woli" of istnienia "programu naszego zycia i losu", wyjasnilem w
punkcie #J5 totaliztycznej strony "wszewilki_jutra.htm" (aktualizacja
z 7 lipca 2009 roku, lub pozniej). Poniewaz jednak czytelnicy moga nie
miec dostepu (lub nie podjac trudu znalezienia tego dostepu) do
najnowszej aktualizacji owej strony "wszewilki_jutra.htm" powtorze
teraz najwazniesze dowody empiryczne ktore potwierdzaja ze "przyszlosc
faktycznie jest juz z groy zaprogramowana". Oto one:
1. Najlepszym przykladem dowodow, ze przyszlosc jest z gory
zaprogramowana, sa wszystkie przyklady czyichs opisow przyszlosci,
ktore potem faktycznie sie sprawdzily. Takimi zas przykladami sa
praktycznie wszelkie "przepowiednie" - wlaczajac w to slynne
przepowiednie Nostradamusa, a takze wiele najrozniejszych innych
przepowiedni ktore tez sie sprawdzily w zyciu (przyklady takich innych
przepowiedni opisane sa m.in. na totaliztycznej stronie
"przepowiednie.htm").
2. Kolejnym dowodem na istnienie z gory zaprogramowanej przyszlosci,
jest istnienie i dzialanie wehikulow czasu. Jesli bowiem dobrze
przeanalizowac sytuacje, wowczas sie okazuje, ze wehikuly czasu NIE
bylyby w stanie istniec i dzialac, gdyby NIE istaniala softwarowa tzw.
"przestrzen czasowa", czyli gdyby przeszlosc, terazniejszosc i
przyszlosc NIE byly trwale zaprogramowane w formie rodzaju tworu
softwarowego. O tym zas ze wehikuly czasu faktycznie istnieja,
swiadczy wiele faktow, np. zabrania ludzi do przeszlosci lub
przyszlosci dokonywane przez owe wehikuly czasu, czy zdjecia owych
wehikulow (przyklady zdjec wehikulow czasu pokazane sa m.in. na
totaliztycznej stronie "immortality_pl.htm", a takze na rysunku N1 z
tomu 11 wersji PDF monografii [1/5]).
3. Nastepnym dowodem na istnienie z gory zaprogramowanej przyszlosci
sa zabrania ludzi do przeszlosci. Jak bowiem sie okazuje, relatywnie
sporo ludzi jest zabieranych do przeszlosci, czesto zmianiajac tam
najrozniejsze fakty. Na faktycznosc owych zabran istnieje zreszta
dosyc bogata dokumentacja - np. patrz ksiazka [8V5.3] piora Rodney
Davies "Nadprzyrodzone znikniecia" (tytul oryginalu "Supernatural
Disappearances"), Dom Wydawniczy Limbus (85-959 Bygoszcz, skr. poczt.
21, tel./fax 28-79-74), 1995, ISBN 83-85475--80-X, 255 stron, pb.
(Kilka przykladow zabran do przeszlosci opisanych w tej ksiazce
interpretowanych jest m.in. w podrozdziale V5.3 z tomu 16 monografii
[1/4].) Na przekor jednak ze ludzie sa zabierani do przeszlosci oraz
owa przeszlosc jest czasami przez nich zmieniana, nasza terezniejszosc
pozostale ustalona - czyli wcale NIE ulega odnotowalnym zmianom.
Tymczasem, gdyby przyszlosc zawsze dopiero musiala sie wyklarowywac,
wowczas kazda zmiana w przeszlosci powodowalaby natychmiast znaczaca
zmiane naszej terazniejszosci.
4. Innym dowodem ze przyszlosc jest z gory zaprogramowana, sa czeste
obserwacje ze ktos zmienil znaczaco przeszlosc, jednak nasza
terazniejszosc wcale NIE ulegla wiekszej zmianie. Sporo takich
zaobserwowanych zmian przeszlosci opisanych jest w punktach #D6 i
#D6.1 z totaliztycznej strony "timevehicle_pl.htm". Jesli zas zmiany
owe przeanalizuje sie uwaznie, to gdyby przyszlosc zawsze musiala sie
dopiero wyklarowac, wowczas kazda zmiana przeszlosci powinna powodowac
znaczaca zmiane calej naszej terazniejszosci. Tymczasem zmiany
przeszlosci sa dokonywane na Ziemi niemal bez przerwy, zas nasza
terazniejszosc nadal pozostaje ustalona i stala.
5. Jeszcze innym przykladem dowodu na istnienie z gory zaprogramowanej
przeszlosci, jest skokowy uplyw czasu. Aby bowiem czas uplywal w
skokach, musi on byc dokladnie tym czym opisuje go naukowa teoria
wszystkiego zwana Konceptem Dipolarnej Grawitacji - tj. musi byc
programem. O tym zas ze czas faktycznie jest realizacja programu i
stad uplywa w krotkich skokach, dowodzi m.in. prosty eksperyment
opisany w punkcie #D1 strony internetowej "immortality_pl.htm".
Osobiscie zgadzam sie tez z wnioskiem powyzszego glosu w dyskusji, ze
Wszewilki wygladaly na miejsce zamiaszkania szczesliwych i beztroskich
ludzi zyjacych w relatywnym dobrobycie. Zarowno ludzie (szczegolnie
mlodziez) jak i domy oraz cale otoczenie wygladalo tam dorodnie,
zasobnie, zadbane, kolorowe oraz interesujace. Ludzie wyraznie byli
zajeci czyms co ich interesowalo, zdazali w najrozniejszych
kierunkach, spacerowali i smiali sie, byli czyms zajeci - jednym
slowem sprawiali wrazenie prowadzenia spelnionego, zasobnego i
szczesliwego zycia. Jesli zas taka mala wioska jak Wszewilki bedzie
dorodna, zadbana, zasobna i szczesliwa, znaczy to ze i reszta Polski
tez bedzie wowczas podobnie dorodna, zadbana, zasobna i szczesliwa.
Powinienem tutaj tez dodac, ze fakt iz ja NIE widzialem magnokraftow
podczas swej wizyty we Wszewilkach wcale NIE dowodzi ze magnokrafty
jeszcze wowczas nie beda istnialy. Wszakze przez tak dlugo jak
pamietam, ludzkosc ma juz samoloty i helikoptery, jednak we
Wszewilkach bardzo rzadko widzialem ktorakolwiek z tych latajacych
maszyn (tj. tylko raz na kilka miesiecy dawalo sie tam zobaczyc z
daleka jakis przelatujacy samolot, zas wogole NIE pamietam abym
widzial tam jakis lecacy helikopter). Posadzam tez ze wehikul jakim ja
lecialem do (i z) Wszewilek mogl byc wlasnie magnokraftem i to zapewne
tzw. "wehikulem czasu" (tyle ze niekoniecznie musial on pochodzic z
czasow ktore ja odwiedzalem).
Na zakonczenie chcialbym serdecznie podziekowac autorowi dyskutowanego
tutaj wpisu za podjecie konstruktywnej dyskusji nad tematem
podrozowanie w czasie oraz mojej podrozy do Wszewilek przyszlosci.
Dzieki bowiem jego konstruktywnemu potraktowaniu niewiadomych, zagadek
i paradoskow podrozy w czasie, wszyscy mamy teraz okazje powyjasniac
sobie szczegoly jakich NIE wiemy lub jakich nie rozumiemy na temat
owych podrozy.