Użytkownik /dev/SU45 napisał:
>> Taryfa jest tak cudacznie skonstruowana, że powyżej 320 km bilety
>> praktycznie nie drożeją - w stosunku do wzrostu odległości wzrost ceny
>> jest minimalny.
>
> Idiotyczne preferowanie podrózy po 500 km będzie trwało jeszcze z 20
Ale nie zapominaj o magicznych 1000 km - tu preferencje się odrobinę
zmieniają ;-):
681-760 km 74 PLN
761-880 km 76 PLN
881-1000 km 79 PLN
1001-1040 km 90 PLN
1041-1060 km 96 PLN.
Tak czy inaczej możliwość wydłużenia podróży o 120 km (z 760 na 880) za
cenę 2 PLN (niecałego litra LPG) jest piękna. Jakim pojazdem dało by się
to zrobić za taką cenę - chyba nawet elektrykiem nie bardzo? Może
furmanką z qniem żywiącym się za darmo trawą z poboczy :-P.
Pozostał też "skok" po przekroczeniu 100 km
81-100 km 24 PLN
101-120km 33 PLN.
W tym "miejscu" taryfa nie jest też subaddytywna bo
1-40 km 11 PLN
61-80 km 21 PLN
więc jeśli znajdzie się postój handlowy pozwalający na podzielenie trasy
w odpowiednim miejscu to na 2 biletach jest 1 PLN oszczędności
(przynajmniej póki nie ma obowiązkowych miejscówek w każdej dwójce w TLK
:-)).
> lat... Tak samo jak kiedyś telekomunikacja preferowała rozmowy
> telefoniczne po wielokrotność 3 minut.
A to insza inszość. Ja jestem kompletna lama w tym temacie, ale z tego
co mi wiadomo, w centralach elektromechanicznych dużo łatwiej jest
zrealizować podliczanie impulsów o stałej cenie z różną częstotliwością
niż naliczanie co stały okres czasu (sekunda, 10 sekund, minuta) z
przypisaniem kosztu w zależności od numeru docelowego. Natomiast taryfa
kolejowa/autobusowa może być skonstruowana z dowolnymi przedziałami
odległości a cenę biletu i tak się obliczy. Nie zmienia to faktu, że
taryfy kolejowe powinny być "taktowane" np. co 1 PLN a nie co 5, 10 czy
67 km. Wtedy ceny będą zawsze "okrągłe", a przy podwyżkach zmieniałoby
się przedziały kilometrowe przypisane do cen.
Przemek