Witam,
oszustwo internetowe (zakup doładowania tel.) zgłaszałam na policji w lutym br. Ode mnie zażądano najpierw, abym wezwała oszusta listem poleconym do zwrotu pieniędzy, wyznaczyła jakiś termin (dałam 7 dni) i poinformowała, że po tym czasie w przypadku braku zwrotu pieniędzy sprawę zgłoszę odpowiednim organom.
Także pierwsza wizyta na policji i odesłano mnie z kwitkiem. Oszust oczywiście nie oddał pieniędzy, w komentarzach były już informacje, że pod podanym adresem nikt nie mieszka, nie ma takiego adresu. Do policjantów to nie docierało, więc wydałam parę PLN na polecony priorytet, odczekałam 10 dni i znowu na komisariat. Nie będę opisywać jakie były problem z przyjęciem zgłoszenia itp, itd. z czystego lenistwa(?), ignorancji (?) funkcjonariuszy, sama nie wiem...
Jeśli chodzi o złożone dokumenty, to mam właśnie przed sobą ich kopie. Ja złożyłam:
- wydruk z aukcji, w której zostałam oszukana,
- maila potwierdzającego zakup doładowania z danymi adresowymi sprzedającego,
- wydruk "strony o mnie" sprzedającego (jeszcze jego konto na allegro nie było zawieszone),
- kartę płatności PzA (wpłaty dokonałam z PzA),
- potwierdzenie przekazania wpłaty na konto sprzedającego w allegro (PzA),
- potwierdzenie przelewu obciążającego mój r-k bankowy kwotą za doładowanie,
- wydruk kilku maili, które wystosowałam do oszusta,
- wezwanie do zapłaty wysłane listem poleconym, o czym wspominałam na wstępie.
Po złożeniu zeznań (pytania różne, typu gdzie dokonywałam zakupu doładowania, tzn. korzystając z komputera domowego, czy np. w pracy, pytanie o nr ID - nie podałam, bo nie pamiętam; pytanie o dostawcę internetu, moje dane adresowe; cały przebieg transakcji w paru zdaniach, pytanie o to czym się zajmuję, gdzie pracuję, na jakim stanowisku).
Nie otrzymałam żadnego potwierdzenia, że podpisałam jakiś formularz (policjant zadawał pytania, notował i dał mi to później do podpisu). Miałam czekać ok. 2 tygodniu na pisemną informację przesłaną pocztą- co dalej. Po ponad miesiącu dzwoniłam, bo nic nie przyszło.
Sprawa oparła się o samego komendanta komisariatu, bo ciągle mnie zbywali, odsyłali telefonicznie od jednego do drugiego. Kazali dzwonić pod numer telefonu, którego nikt nie odbierał... cyrk. Dlatego musiałam interweniować u "najważniejszego" na komisariacie. I wtedy wszystko się ruszyło, zadzwoniono do mnie i to dwukrotnie, podano nr sprawy (RSD), który potrzebny jest do wypełnienia formularza POK i zaproszono po odbiór osobiście.
Allegro w ciągu niespełna 3 tygodni wypłaciło mi pieniądze.
Pozdrawiam.