Google Groups no longer supports new Usenet posts or subscriptions. Historical content remains viewable.
Dismiss

Gourd Calabash: jak ?

383 views
Skip to first unread message

Rotm

unread,
Mar 24, 2008, 11:41:17 AM3/24/08
to

:-) ponieważ masy ludzi, setki fajczarzy z Unii i spoza,
a nawet nieprzebrane tłumy Kolegów
(czyli wszyscy trzej - którzy robią, albo niezadługo będą robili
Gourdy)
często coś ostatnio dopytują o szczegóły, mamiąc dobrami wszelakimi,
donacjami ziemskimi, koniem z rzędem - a nawet! dwoma tytkami Balkan
Sobranie (w tym Luxury 759), postanowiłem pozbierać do kupy,
co mię na temat kłopotliwej renowacji Gourdów wiadomo :-)

> > Gourdy inaczej! to inny temat [...]
- no właśnie!

zamieściłem tu też nieco uwag eksploatacyjnych - ważne! to nie wrzosiec, ale
też nie 'zwykła' pianka - bo czasem tylko tu i ówdzie w różnych wątkach
przewijały się cytaty z FAQ różnych firm, z GLP chyba i z Synjeco, albo
jako anegdoty z 'dawnych czasów', z angielskich Klubów dla Gentów


Calabasha mieć warto, choćby całego z wrzośca - bo ładny :-)
i ma taki 'dużo drewna' = sporą chłonność
jeszcze bardziej mieć warto Gourd-Calabasha, bo ładny, smaczny,
a 'bardzo chłonny, bardzo chłodny i bardzo suchy'!
to: 'wyższa forma pianki' !!! serio!
najlepiej - zakupić nowego, najlepiej f-my Robert Strambach (> Synjeco)
co kosztuje jednak, niestety, małe conieco!
(DOBRY alkohol i dobra Kobieta wszak też swoje kosztują, a warto!)
albo f-my Andreas Bauer - o ile oni jeszcze robią Gourdy, lub niezłe z usa -
IMP, SMS, dawniej też f-ma Pioneer, taniej wyraźnie
Kaywoodie z usa też robiło Gourdy (tylko sygnowali? jak i większość z firm
wyżej? to wyroby 'wiedeńskie', czyli, de facto, echt ;-) tureckie, ale te
Kaywoodie widzą mnie się mało godne zainteresowania
czasem bywają na e-Bayu korzystne cenowo nawet 'stare nowe' - niepalone
nowa działa natychmiast :-) i jest przy odpowiednim użytkowaniu 'nie do
zajechania', na całe życie Wasze - i Waszych dzieci, a i wnuki się zachwycą
są jeszcze 'fałszywe Gourdy', gdzie grzybek to lepsza - lub gorsza pianka, a
zamiast drogiego i kłopotliwego w obróbce i montażu 'ogóra' (kalebasy)
stosuje się standardowo ciężki, a zwykle niezgrabie i 'ciężko' obrobiony
mahoń, orzech, oliwkę, czasem... wrzosiec
(np. dobra włoska firma Caesar) - wygląda to mniej (mahoń), lub bardziej
ładnie, zazwyczaj są wyraźnie tańsze od tych prawdziwych, smak i właściwości
inne (!)
warto kupując zwrócić uwagę - czy grzybek jest z masy piankowej (często),
czy 'z bloczka' (to lepiej, jak zawsze oczywizda)

no dobra
kupiliśmy, na e-Bayu, za (oby!) poniżej 100E, a czasem nawet za tylko ok.
40$ urokliwą staroć 'z Epoki'
najlepiej, jeśli to Dunhill (marzenie...), Orlik, BBB ( !!! ) lub
'oryginały' z Afryki Południowej (różne sygnatury, np. HS, GWS, PPH, SCB,
Durban i inne)
na pewną odległość wygląda pięknie, PRAWIE jak na zdjęciach do aukcji :-)
leży... i śmierdzi, albo ma skorupy jak nosorożec po kąpieli błotnej
czto diełat' ?
mieliśmy, to minimum niezbędnej... (że strawestytuję Z. Herberta),
a mieć mamy: OPÓR spirytusu i MASĘ cierpliwości
mamy za swoje!
będzie dłuuugo, upierdliwie - ale warto!


1. DEMONTAŻ

A: Ustnik
ostrożnie! próbujemy WYKRĘCIĆ (w lewo)
jeśli tu samo 'nie idzie' - to fajka do poziomu, po kropli od góry w
mini-szczelinę pomiędzy ustnik a Ogóra/Wstawkę/Wklejkę/Śrybło, a od dołu -
chust. higieniczna (zawsze wielce użyteczna), lub kawałek ligniny, lub
szmatka
próbować delykutaśnie wykruncać co kilka godzin,
Niecierpliwcy są karani natychmiast! (pęknięciem ustnika, wstawki
lub szyjki)
jeśli 'szczelina' jest minimalna - to warto zwykły, wąski nóż kuchenny
zanurzyć w spirycie i przykładać tam ostrzem po wielokroć
czasem trza poczekać na demontaż grzybka lub wstępne wyskrobanie komina w
Silv. Cap i zalać spirytem stojącą fajkę tak, by jego poziom sięgnął powyżej
miejsca połączenia z ustnikiem, a po dobie - dwóch zazwyczaj z oporem (jak
po... smole) da się wykręcić

glossa (albo jakoś tak):
- wiele fajek Z Epoki, nie tylko Gourdów, ma nie czop - a GWINT, i ZASADĄ
jest, że nieznaną fajkę sprzed I Wojny (a nawet - każdą sprzed II-giej)
najpierw - min. ten pierwszy raz - próbujemy wykręcić w LEWO, a wiec
odwrotnie, niż zazwyczaj jesteśmy przyzwyczajeni ;-)

dalej obróbka ustnika PRAWIE ;-) standardowo - o ile to ebonit, lub np. róg
uwaga: 'bursztynoidy' (= masa bursztynowa, bursztyn prasowany/klejony itp.,
nie mylić ze współczesnym, tureckim Epoksy) są łatwo i brzydko
POWIERZCHNIOWO uszkadzane przez spirytus dłużej działający, przez 'te inne
rozpuszczalniki' - tym bardziej, potem grozi masa niepotrzebnej roboty i
groźne pocienkowanie ;-) i wiem, co piszę - RAZ tak miałem...
czop = tu: gwint, najczęściej kościany ('rogowy') często wymaga wstawienia
płytko (!) do np. próbówki, lub wąskiego kieliszka ze spirytem, celem
odmoczenia ohidnych, skamieniałych smół, co jakiś ;-) czas mocno przecierać
gwint w szmatkę (chusteczkę), a 'przelot' - kuńsekwentnie wyciorować, można
i szczotkować czop (gwint) zwykłą szczoteczką do zębów ze spirytem, chroniąc
ten prawie-bursztyn

reszta, zwłaszcza ebonitu - jak zwykle
BTW: bursztyn i pochodne poleruje się świetnie, a jeśli jaki (mały) szlif
niezbędny - to 'z czuciem i drobnym', bo bywa 'zwietrzały powierzchniowo'
i się nader łatwo, a brzydko nadkrusza od grubszego ścierniwa

B: Grzybek
zazwyczaj jest 'zapieczony w cholerę' na korkowym oringu
'ruszamy' jak ustnik, tzn. spiryt w szczelinę, strzykwa (nóż), szmatka
tępawym nożem, np. tym od aplikacji spirytusu 'w szczelinę' próbujemy
ostrożnie co czas jakiś, NIE niecierpliwie jak 16-tka na wiosnę po dyskotece
;-) co jakąś część obwodu grzybka podważać jak dźwignią, aż się raczy choć
nieco ruszyć
gdy nie pomaga - wstępna skrobanka komina, dużo spirytusu, bo grzybek sporo
chłonie i cierpliwie, co czas jakiś (co dobę, hahaha) konsekwentnie próbować
prac rozbiórkowych
potem już z górki :-)

C: Silver Cap
'czapka' zazwyczaj jest montowana na trzy- rzadziej dwa 'gwoździki' -
kołeczki po obwodzie, i dodatkowo srebro do ogóra jakimś rodzajem kitu
kredowego (?)
gwoździki można wyjąć, trudniej bez masakry (srebro jest zazwyczaj
cieniutkie!) zdjąć czapkę - można by ją wtedy ostrożnie 'wypukać' od spodu,
bo często ma wgnioty, spowodowane przez chama, walącego o brzeg popielniczki
ale i tak niemal NIE DA SIĘ wymontować bez zniszczenia wkładki piankowej z
ogóra
więc, zazwyczaj - S. Cap nie rozbieram od góry wcale!

D: Oring (korek)
często jest tak zmurszały, że mus usunąć/wyskrobać - a wymieniać na nowy
dopiero po całkowitym wyczyszczeniu i wysuszeniu ogóra
ja raz dobrałem część/wycinek/pierścień z silikonowego korka do butli
winiarskiej, bez wklejania
przy większym Fi wewn. grzybka należy zdalasiałe resztki korka ostrożnie,
'na czysto' usunąć, z cienkiej płytki/podkładki/maty korkowej należy wyciąć
czym ostrym 'tasiemkę' - o odpowiedniej szerokości i spasować - końcówki
przycinając po kątem 45st. jak przy montażu taśmy filmowej (taśmy MC lub
VHS - kto to pamięta?)
wersja Lux - 45st. w poprzek, ale i zebrać 45st. na grubość - klejenie
będzie 'na zakładkę', a pasowanie 'na zero',
wkleić na ten 'lepszy' Wikol, może i na lepszą, 'dwustrzykawkową' i
bezbarwną żywicę epoksy (tegom jeszcze nie próbował, ale Klej Kropelka
wydaje się być CAŁKIEM nieodpowiedni)
można minimalnie, po wyschnięciu przeszlifować/wyrównać skleinę
reszta się 'sama ułoży'
górę (Rim), dla spasowania, można krótko i grubiej przeszlifować na płask

2. SKROBANKA :-)

A: Grzybek
- po dość delikatnym wyskrobaniu czymbądziem, choć stępiony i wyraźnie
zaokrąglony na czubku, tani mały scyzoryk jest niezły, jeszcze lepszy - Pip
Net - polecam! (e-Bay, Synjeco http://www.synjeco.ch/pata/acce/index.htm >>
cleaning), wstępnym wyszlifowaniu pap. ściernymi ostatnio coraz śmielej
odważam się, na najniższych obrotach Dremela i z bardzo małym naciskiem na
ścianki, użyć wg. Metody Jimmy'ego bębenka 'w koronkę' z tego drobniejszego
pap. ściernego, do wstępnego wyrównania/ wybrania nagaru i nie tylko! w
kominie
ku memu wielkiemu zdziwieniu, nieraz natrafiłem na coś jak 'erozja
ogniowa', a może wytrawienie kwachami z fermentacji (?), w kształcie raczej
pionowych rys i wżerów, pod warstwą nagarów i zwietrzelin (!)
lecz 'przylgni korkowego oringu' = równego paska o szer. ok. 1cm, tuż pod
grzybkiem staram się w miarę możności w ogóle nie tykać i nie zanurzać - a
'bączek' - część +/- stożkowo schodząca, 'lubi' lekkie, szorstkie!
oszlifowanie
- warto powierzchnię grzybka wokół otworu komina = odpowiednik Rim we
wrzoścu, spróbować odmoczyć metodą 'ligninowo-spodeczkową', jak we
wrzoścach - choć syfy pianki trzymają się uporczywiej, niż drewna - i lekki!
szlif wstępny bywa niezbędnym na końcu
czym? patrz dalej, szlif/polerka
- można, b. ostrożnie!, wiertełkiem i/lub małym stożkowym frezem
dentystycznym oczyścić/wyrównać otwór w dnie
często jest nadkruszony, 'rozrajbowany' = przepychanie na siłę wilgotnego i
miękkiego po paleniu przez jakie bydlę!
ale uwaga: 'otwór denny' Calabasha to zwykle więcej, niż we wrzoścach, niż
te 'święte' 3.2mm
ile?
chyba 4.0 i nieco więcej bywa normalne, często jest 'lejkowy', z góry i
zwłaszcza od spodu
jeśli zamiast kanału mamy wielką JAPĘ ;-) to trza naprawiać, gipsować,
kitować - tu dobrej, bezpiecznej i nie wpływającej na smak metody chyba nie
ma - ja najczęściej 'zostawiam, jak jest', a przed nabiciem wrzucam dwa
kawałeczki pianki (lub DeniCool)
czasem taki 'Big Hole' ujawnia się w pełnej krasie dopiero w trakcie
trawienia...
w Gourd-Calabashach 'luksusowych' (Dunhill, niektóre Orlik i BBB?) bywają w
dnie TRZY małe (2.8 - 3.2 każdy) otworki, jest to rozwiązanie wspaniałe, ale
to fajki rzadkie i drogie

jeśli grzybek w trakcie 'prac przygotowawczych' okazuje się być ruiną (albo,
pomimo trawienia w spirytusie nadal bardzo śmierdzi starocią i stęchlizną) -
warto rozważyć zakup NOWEGO grzybka, są w różnych rozmiarach Fi
na przylgni oringu
np.: http://www.pipemakers.org/misc_products02.htm
lub uprosić np. Zbyszka Bednarczyka, by dotoczył grzybek z... wrzośca

B: Silver Cap
- 'wybieramy' co się da, metodami opisanymi powyżej
- należy b. uważać w obrębie otworu w dnie, by nie rozkalibrować
- gdy 'wkładka' Silv. Cap jest całkowitą ruiną - bez większych kłopotów,
przy minimum staranności, można wykorzystać nową, małą, tanią fajkę z pianki
jako 'dawcę', po demontażu 'czapki' OfC
są np. tu: http://www.aaameerschaum.com/ i na e-Bayu
warto wtedy dorobić jeszcze dwa otworki w dnie, co 120st do istniejącego
:-)

3. TRAWIENIE

A: Grzybek
- dół oskrobanego wstawiamy do odpowiedniego wielkością kieliszka, zalewamy
spirytusem ('pije' na początku sporo) i co dobę zmieniamy spirytus - ew.
nader ostrożnie wycierając z zewnątrz i wewnątrz w jaką szmatkę,
delikatnie zwilżoną początkowo wodą - potem spirytusem
- jeśli 'smolistość' wypełza zdradziecko na powierzchnię grzybka, jako te
grzechy na światło dzienne (tu: grzechy poprzednika, świntucha fajkowego)
należy rozważyć, czy kilkukrotnie nie zastosować na samym grzybku Metody
Profesorskiej, przed dalszym trawieniem
- czasem, jeśli czuję - że muszę ;-) zmieniając spirytus krótko płuczę
grzybek letnią wodą i NATYCHMIAST w spirytus, bo zmięknie niebezpiecznie
uwaga na te 'niepewne' z pianki klejonej (masy piankowej), bo ostry i dłużej
działający strumień wody może je uszkadzać
- gdy mamy jasność - czyli względną czystość, długo i spokojnie suszymy w
temp. pokojowej

B: Ogór / Silver Cap
upierdliwość, eony czasu, strata nieodżałowana hektolitrów spirytusu!
(czyt. o G-C BBB Jimmy'ego, np. 'fajka i spirytus')

- zalewamy ogóra / całość S. Cap bez ustnika, co dobę zmieniając spirytus
- jeśli 'syf wypełza' - patrz powyżej, 2-3 Profesor lub cierpliwe wycieranie
Miru (górnego brzegu)
- trzeba płukać letnią wodą przy zmianach spirytusu, energicznie!
potem zaraz z zewnątrz wytrzeć i zalać de novom
- warto dobrać małą szczoteczkę - np. laboratoryjną do próbówek lub do luf
broni, miękką! i przy płukaniu wodą szczotkować wnętrze (ogóra!) z czuciem
uwaga na otwór w dnie Silv. Cap - łatwo na mokro uszkodzić! te traktujemy
ostrożnie i 'od tyłu', lekko wygiętym wyciorem do fajek
czasem nawet, zrozpaczony, szczotkuję wnętrze ogóra (NIE S.Cap!) za pomocą
elektrycznej szczoteczki do zębów i mało pachnącego mydła + w dwójnasób
intensywne płukanie wodą
- jeśli trawienie trwa strasznie bardzo mnóstwo zbyt długo, a straty
spirytusu są strrrasznie ogromne - można zmieniać spirytus rzadziej,
zatykając górę dobranym korkiem
- ostrożne i dłuższe suszenie, z dala od źródeł ciepła - bo ogór ma
tendencję nadpękania, zwł. w rejonie przegięcia szyjki

C: Coda i Wygrzewanie
gdy z Calabasha bez ustnika (Grzybek lub S. Cap) wypływa już nie stęchła,
gęsta ropa (mazut), a coś w rodzaju 'cienkiej herbatki na imieninach u
babci' ;-) a na górze gourda (Rim), czy na górze 'czapki', alibo i spod
niej nie widać już gęstego syfu, zaprawdę: warto! wstawić tę górę na ok.
dwie doby w niewielką filiżankę ze spirytusem, co czas jakiś ;-) wyciągając
i wkładając bez chlupania, celem zamieszania i przyspieszenia ekstrakcji
warto powtórzyć = drugi raz dwie doby
potem - analogicznie, w odp. wąski kieliszek zanurzamy szyjkę z wklejkami
i/lub virolą aż do 'przegięcia', traktujemy jak powyżej
na końcu - zalewamy bez zatykania (korków) Calabasha w pozycji +/- poziomej,
jak na początku trejtmętu ;-) też ze dwa razy po dwie doby, teraz NIE
płuczemy już wodą, ani nie szorujemy szczotką

suszymy długo, cierpliwie i przynajmniej przez początkowe kilka dni w temp.
pokojowej, potem można na kaloryfer, koło wentylatora komputera, albo
ostrożnie do pieca na jaką szmatkę (złożony ręcznik kuchenny), powoli co
25st/godz. do ok. 50-60st z nawiewem (mieszaniem, wentylatorem, Turbo),
grzanie - tylko od spodu!
gdy, pomimo - iż już czysty, 'wali' stęchlizną - ostrożnie ogóra do góra
:-) 75st, za to długo, ze trzy godziny min.
schłodzenie powolne, wewnątrz zamkniętego początkowo, potem nieznacznie
uchylonego pieca
sam grzybek - jak i każdą inną stand. piankę - wygrzewamy powoli aż do góra
125st, co było wielokrotnie opisywane tu, i tam :-)

4. LUZY VIROLI/CZAPKI
czasami, po rozpuszczeniu 'zaklejających' smół, wygrzewaniu itd., srebrna
virola nabiera nadmiernego luzu
= dotąd trzymała się na smole, 'rozepchniętym' wilgocią i smołami drewnie,
rozepchniętym tak - że srebro - bywa - pęka wzdłuż 'szwu', czyli
oryginalnego spawu ('łącznik' szyjka-ustnik pod virolą jest zazwyczaj z
jakiejś afrykańskiej Egzoty, drewna palmowego itp.) i należy virolę
starannie osadzić de novo na którąś w miarę neutralną ceramikę, ewent.
minimalnie szlifując 'wstawkę' ze starych klejów/kitów, a po podeschnięciu
wkleić na Wikol, ścierając nadmiar wychodzący na szyjkę natychmiast,
lekko wilgotną szmatką
w zasadzie, nie dotyczy to wstawek z wrzośca, pianki, kości słoniowej i
jej imitacji - rzadko się 'ruszają', bywają - uwaga! też czasem na gwint
jeśli te się 'ruszą' - pozostaje dobra, 'dwustrzykawkowa' i bezbarwna żywica
epoksy (np. firmy Bison Epoxy Universal, która i do mocnych łuków mnie się
sprawdza >> np. Leroy)
a pękniętą od 'rozepchania' virolę mus zespawać najpierw srebrem na boraks,
ostrożnie, u jakiegoś staranniejszego (bo cienka!) jubilera, nowy spaw z
czuciem i ostrożnie wyrównać pilniczkami plast.do paznokci, potem w miarę
zapolerować (bez przesady z wyrównywaniem spawu! może się nadmiernie
'pocienkować' i ponownie nadpęknąć)

'czapka' osadzona jest zazwyczaj na rodzaj kredowego kitu - i jeśli to się
poluźnia/wykrusza po trawieniu/wygrzewaniu - wystarczy w szczelinę pomiędzy
ogóra i srebro ostrożne wprowadzić wikol, czasem - 1/1 z wodą, cieniutką
szpatułką, lub ostrzem noża, nadmiar kleju na Gourdzie natychmiast ścierać
trza to klejenie czasem powtarzać 2-3 x

5. SZLIF / POLERKA

= Ogór, a i w Silver Cap adekwatnie :-)

z zewnątrz - mojem skromnem zdaniem NIGDY papierami ściernymi!
ogór NIE jest idealnie gładki, i idealnie gładkim być nie musi, pewnikiem i
nie powinien - to nie wrzosiec wyższej klasy - a jeśli w trakcie renowacji
widzimy miejsca skiepścione, obite, podrapane i 'zatarte', brzydko matowe
itp., to pozostaje na te miejsca: wełna stalowa 000/0000 lub gąbka ścierna
(np. tu: http://snipurl.com/22dhd :-) )
długimi. spokojnymi ruchami 'polerującymi' pod zmienianym kątem,
jak but po paście ;-) NIE 'małymi kółeczkami' jak przy pastowaniu, czy
szlifie - a następnie wszędzie dość zdecydowana polerka DanPipe I / II - lub
inna, biała pasta, a na koniec zdecydowanie i obficie* Carnauba + proszek
perlitowy/'wulkaniczny', lub ino sporo Carnauby

* 'ogór' i tak nie musi być 'oddychający poprzez powierzchnię', to nie
wrzosiec
to jest coś a'la Bong ;-) - znaczy - duża komora chłodząca/mieszająca +
spore wchłanianie 'w piankę' wewnątrz - i tak to działa!
w Afryce, w kalebasie, wszak trzyma się płyny, zupy i piwo: dniami całymi,
i nie przesiąka!
warstwa przypowierzchniowa jest dość twarda, wodoszczelna - ale cienka!
wewnątrz, co ważne dla palenia - jest coś jak twarda pianka (a'la ta
poliuretanowa do montażu okien), trymowana w lejku = 'trąbce', niestety -
nie w 'przegięciu', gdzie pozostaje grubsza, szorstka, mniej wchłaniająca,
zazwyczaj w używanych 'powleczona' smołą z popiołem część wewn. ogóra
ogór świetnie chłonie do pewnego momentu jak gąbka, ale i 'zagniwa
niesuszony' - z racji swej budowy/struktury, stąd z czasem 'szczynopodobne'
wrażenia, chyba - że raczymy trzymać się tradycji!* = patrz dalej =
'a jak po paleniu'

B: Grzybek
zawsze na całkiem sucho, raczej nigdy nie pap. ściernym, wełna stalowa lub
gąbka ścierna ruchami delikatnymi (patrz powyżej), potem olbrot NIE kółkiem
filcowym (za ostro! ściera kawał pianki na płask) - a nanieść go ręcznie,
jak kredką do warg + 'włosianka' bawełniana - z czuciem - na wyższych
obrotach, powtarzać do skutku kolejnymi warstwami
oczywizda, TYLKO na zewnętrzną i górną powierzchnię Grzybka
jeśli brak olbrotu - można na łaźni wodnej stopić kawałek bielonego wosku
pszczelego (np. z 'lepszej' świecy komunijnej, lub samemu czyścić wosk,
topiąc go i mieszając w wodzie i zbierając krzepnącą, górna warstwę) i
czysty, ponownie stopiony - nanosić, np. pędzelkiem na piankę
warto potem grzać piankę np. suszarką do włosów - a nadmiar wosku starannie
zbierać w ligninę, byle nie zaciekł, gdzie nie trza (komin koniecznie
zatkany np. korkiem)

podobnie traktuje się powierzchnie zewnętrzne 'zwykłej', restaurowanej
pianki
'dowoskowanie' własnej, niezniszczonej pianki też jest zalecane z raz na
rok - bo ułatwia wysoce wyraźniejsze i piękne wybarwianie się fajki, a i
zabezpiecza ją dodatkowo przed durnym trzymaniem w gołej ręce (piankę - i
Grzybek - minimum te pierwsze 20-30 paleń, lepiej przez pierwszy rok - 'NIE
TRZYMA SIĘ ZA BIAŁE', a za ustnik (tu: można za Gourd), a gdy mus przy np.
czyszczeniu - to poprzez czystą szmatkę, lub w białej rękawiczce (może być
tania bawełniana), klasycznie: poprzez biały, jedwabny szal Gentlemana w
Klubie
a i tak to NA ZIMNO, gdy tylko ostygnie, inaczej - niż wrzosiec, który
zalecam czyścić od razu po paleniu, ciepły

6. PALENIE / EKSPLOATACJA

A: Nabijanie
warto nabijając, dać na dno 2-3 kawałki pokruszonej pianki (lub choćby
DeniCool), za ewent. wyjątkiem tych 'luksus_z_trzema_dziurkami'
zaprawdę powiadam Wam, nabijając Grzybka warto wyciąć ostrymi nożyczkami z
kawałka chust. higienicznej (wszak ZAWSZE niezbędnej przy paleniu choćby do
przecierania Rimu, ja - dodatkowo w nią, nie w kartkę papieru od kruszenia i
podsuszania tytoniu wycieram 'stopkę' kołka, czy innego ubijacza) czy
ligniny wyciąć kawałek wielkości +/- znaczka pocztowego - przyciąć dół tak,
by całość miała kształt tarczy - złożyć po osi długiej na pół - i wsunąć
ostrożnie i dość głęboko w ogóra, aż do przegięcia (='syfonu'), sprawdzając
ciąg
i to jest - nazwijmy - Tarcza Rotma ;-)
zabezpiecza przed spadającym na szorstką, wewn. część ogóra z dużego dość
otworu dymowego w dnie popiołu, wchłania skropliny - na dekady chroniąc
czystość 'ogórowej pianki wewnętrznej'
niestety, nie do zastosowania w Silv. Cap :-(

zazwyczaj pojemność Gourda jest zaskakująco spora (bo Fi komina >= 21-25mm!
a że są dość 'płytkie' - to parametrami i 'własnościami palnymi' zbliżają
się do Potów, co dodatkowo zwiększa komfort palenia, predestynując je do
tytoni grubiej ciętych, lub - ewentualnie - mniej rozdrobnionych (np. Flake,
ale nie każdy Flake tu dobrze smakuje, lepiej - te mocne i 'zdecydowane')
tak, czy siak: do ok. 4g tytoniu, spoko trzy godziny palenia
albo lepiej :-)

B: Rozpalanie
standardowo, 'na dwa' = podsuszenie, ubicie wyrównujące i rozpalenie
właściwe
z racji odporności materiału i POTĘŻNYCH właściwości chłonnych - nie jest
niezbędnym, a nawet czasem (w zal. od typu - formy - grubości tytoniu) nie
jest pożądanym msz prowadzenie żaru punktowo
jeśli dodać - że z racji konstrukcji ('komora chłodząco-mieszająca' pod
pianką) Gourd jest czymś w rodzaju Bonga - pociągać należy 2-3 krotnie i
nieco ostrzej, niż w (mniejszych) wrzoścach, bo pierwsze pociągnięcia
wypełniają 'komorę', to ostatnie dopiero doprowadza schłodzony i osuszony
dym do ust - to Gourd powinien być ukochaną fajką początkujących ;-) - nie
do nadpalenia i 'samo_się_palącą' przy mocniejszym pociąganiu
niestety - problemem ta cena, nijak się mająca do 'gruszki początkujących',
a stety - ta 'zwykła' fajka, zwłaszcza na ponurych, nędznych, słodkawych i
pokupnych, pachnących tytoniach błyskawicznie nauczy szacunku ;-) i
techniki (palenia) - z racji groźby nadpalenia drewna i serioznego sparzenia
jęzora, a mniej zdecydowanego i mniej dociekliwego całkiem zniechęci :-)
ale za to takie cóś całkiem zaś ino pełni smaku nie okaże, ażeby! ;-)

C: A jak Po Paleniu
natychmiast wykręcić (gwint w Antykach! w lewo!) ustnik, można go wyciorować
wygiętym wyciorem, po 'obślinieniu' energicznie w szmatkę, lub ręcznik
bawełniany wytrzeć rejon końcówki ('zgryz'), starannie i mocno wytrzeć w
chust. higieniczną czop (a zwłaszcza gwint!) i odłożyć
Grzybek, nawet jeszcze ciepły - ale wtedy ino poprzez szmatkę/szal ;-) lub
rękawiczką wykręcić/wysunąć z Ogóra
czasem mus podważyć, delikatnie, tępym nożem - i odłożyć bokiem na czystą
kartkę, albo na jakąś podstawkę do fajki, do ostygnięcia
TERAZ należy chybko usunąć 'Tarczkę Rotma' - np. pęsetą, energicznie
przedmuchać z ewent. drobin popiołu, można delikatnie (by nie uszkadzać dość
delikatnej 'gąbki wewnętrznej') czyścić od góry wygiętym wyciorem

! Gourd Chce Pić ! ( !!! )
wlać, np. strzykawką, ok. 5cm3 spirytusu do wnętrza ogóra tak, by raczej nie
moczyć korkowego oringu, fajką 'zamieszać' kilkukrotnie - jak kieliszkiem do
koniaku i wylać zdecydowanym ruchem, przez szyjkę
ogóra należy natychmiast starannie z zewnątrz wytrzeć (zwł. z jakichkolwiek
zacieków), wewnątrz wytrzeć na sucho oring i przepolerować
szmatką/szalem/irchą itp. powierzchnie zewnętrzne

klasycznie Gent w Klubie zamawiał dwie Whisky (koniaki, brandy) oraz
Timesa - palił, czytał, po paleniu ten DRUGI :-) kieliszek wlewał do
Calabasha - czyścił/polerował białym, jedwabnym szalem - szal wyrzucał,
napiwek i Timesa zostawiał

tak, że jeśli któren lubi pachnąco - Whisky (koniak, brandy) można
zastosować miast spirytu czy nawet czystej wódki (ujdzie!), u nas nawet
Żubrówkę (kumaryna!), rumu i wiśniówek (z racji cukier!) nie polecam

ten alkohol to nie tyle, by rozpuszczać smoły (jak przy renowacji), a by
osuszyć i 'zdezynfekować' wnętrze, nie dopuścić do jego ZAGNICIA,
co śmierdzi
! podkreślam: Gourd to nie wrzosiec, i z racji surowca, oraz konstrukcji -
nierozkręcany i źle suszony szybko robi się odrażający! a dbany = rozkosz !

teraz zazwyczaj Grzybek już jest całkiem chłodny - opróżniamy z popiołu i
resztek jak zwykle każdą fajkę - ale warto, zwiniętą w twardy rulon chust.
higieniczną przetrzeć wnętrze, by opóźnić narastanie jakiegokolwiek nagaru i
gromadzeniu się popiołu - jak zwykle, jak w każdej piance ;-))
można i przecierać jedną warstwą szmatki na małym palcu - mocno i do
czystego, do suchego nie trza - bo to po paleniu JEST suche :-D
jeśli z czasem, mimo przecierania po paleniu komin zaczyna nieco zarastać -
jak i każdą inną normalną piankę, całkiem już na zimno i całkiem na sucho
minimalnie szlifujemy

Silv. Cap już bez ustnika, natychmiast po ostudzeniu czyścimy/wysypujemy
popiół/przecieramy j.w., wyciorem udrażniamy/oczyszczamy otwór w dnie
i strzykawką ostro walimy alkohol raczej poprzez otwór denny -
raczej nie zwilżając pianki (Meershaum wstawki), reszta - jak wyżej

wystarczy potem elementy Gourda luzem ;-) potrzymać w miejscu suchym
i w miarę ciepłym dobę (lepiej: z 7 dób) i skręcić, o nowej 'tarczce' nie
zapominając
smacznego!

powodzenia!
przepraszam, jeśli się nadmiernie rozpisałem
albo waliłem jakie truizmy
lecz UWIELBIAM i podziwiam Gourdy za ich własności: przyrodzoną suchość,
chłonność, chłodność i łatwość palenia
a i nie bez kozery powiem, takoż za ich wygląd:
niecodzienny i 'niedzisiejszy', to: nostalgia pur, albo taki Sherlock :-)
a, niestety, mało coś dziś Praktyków Wiedzących ;-)

--
Rotm


andnn

unread,
Mar 25, 2008, 3:19:38 AM3/25/08
to
Przeczytałem Twój tekst dwa razy. Rozpisywał się nie będę i komentować
również, bom niegodzien - nie miałem do tej pory szczęścia wejść w
posiadanie Gourda, ba, nawet nie miałem okazji potrzymać takiej fajki
w rękach, choć od dłuższego czasu przyglądałem się aukcjom różnorakim
z nastawieniem że "kiedyś se kupię"... Teraz jednak wiem - przy
pierwszej okazji Gourda zdobędę, posiądę, zrenowuję, uzdatnię i zapalę
(o ile wcześniej nie zepsuję)... :-)
THX wielkie za ogromną ilość wiedzy którą Waść podzielić się raczył, a
która takim jak ja wielu rozczarowań i pomyłek oszczędzi... :-)

Pozdr
And

bublik

unread,
Mar 30, 2008, 12:56:29 PM3/30/08
to
Przeczytałem. Się zakochałem (w Gourdzie). Pieniądze oszczędzać
postaram się :) obiecać!
0 new messages